-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ewolucja w komunikacji czyli jak poderwać najładniejszą dziewczynę na całej imprezie

Jako osobnik nie mający szczególnych osiągnięć w podrywaniu, mam oczywiście skłonności do opowiadania o tym i roztrząsania takich kwestii trochę ponad poziom zwykłej przyzwoitości. Możemy więc tu sobie śmiało powiedzieć, że na takiej imprezie, jak ta, w której wszyscy uczestniczymy, największe szanse mają osobnicy, którzy umieją coś zaśpiewać, albo zagrać. W dalszej kolejności idą ci, którzy umieją narysować kotka, tak na szybko, bez specjalnego zastanowienia, a kotek ten rzeczywiście przypomina swój naturalny pierwowzór, a nie – na przykład – posła Schetynę. Dalej idą autorzy tekstów pisanych. Z nimi jest kłopot, a ja to wiem z całą pewnością, albowiem na imprezie nie ma czasu, żeby czytać dłuższe kawałki, ani też by się nad nimi zastanawiać. Autorzy więc mogą mieć wzięcie co najwyżej u jakichś drobiazgowych intelektualistek bez polotu, a nie u dziewczyn co ładnie tańczą i kochają muzykę. I tu dochodzimy do momentu krytycznego i przełomowego. Z jakichś niezrozumiałych, leżących poza obszarem relacji emocjonalno-towarzyskich przyczyn, wszyscy chcą być autorami. Ponieważ jednak chcą także zwracać na siebie uwagę ładnych dziewczyn, robi się kłopot lub jak kto woli klincz. Pragnienie nawiązywania relacji towarzyskich jest przemożne, ale trzeba udawać pisarza, a ten przecież pisze. Im dłuższe kawałki tym teoretycznie lepiej. No, ale nie tutaj. Tutaj należy pogodzić chęć zwracania na siebie uwagi z pragnieniem uzyskania złudzenia głębi intelektualnej. I tę kwestię załatwia twitter. Przynajmniej w teorii. To znaczy, jak wiele produktów współczesnej cywilizacji twitter stwarza pewne złudzenie. Polega ono na tym, że człowiek wrzucający nam sześć razy na dzień całkowicie bezwartościowe informacje, tak jak to, na przykład, czyni prof. Cenckiewicz, ma złudzenie, że interesują się nim ładne dziewczyny. A do tego zachowuje poczucie, że w batyskafie swojego umysłu, schodzi w głębiny intelektualne i penetruje rów mariański problemów polityki międzynarodowej, czyniąc to w dodatku z wielkim wdziękiem. Jak jest w rzeczywistości, wszyscy wiemy, ale wszyscy udajemy, że jednak nie wiemy. Czy ten mechanizm jest owocem ery technologii elektronicznej? Oczywiście, że nie, to jest bardzo stary mechanizm, nakręcany w jakichś tajemniczych miejscach, który obsługują ludzie, całkowicie ignorujący potrzeby nie tylko ładnych dziewczyny, ale także brzydkich i starzejących się facetów, młodzieńców wchodzących w życie i w ogóle całej populacji. Ma ó mechanizm za zadanie zdewastować umysły i emocje, zbudować piramidę ze strzępków informacji, na którą – bez polotu i sensu – wdrapywać się będą ludzie pragnący chwilowej sławy. Celem tej zabawy jest, by wszyscy emocjonowali się pewnym procesem, bez świadomości jego istnienia. O jaki proces chodzi? O redukowanie zdań w ważnych komunikatach, prowadzące do zatarcia sensu tych komunikatów, a w końcu do tego, że mają one wyłącznie funkcję rytualną, a tracą sens komunikacyjny.

Powiecie, że Was zwodzę, albowiem jest to rzecz nowa. Nieprawda. I ja to wiem na pewno. Wczoraj rozmawiałem z pewnym specjalistą od odczytywania starych tekstów. Poprosiłem go, co nie było łatwe i wymagało udziału dwóch aż pośredników, o przeczytanie pewnego druku, zawierającego kluczowe dla nas informacje. Druk ten pochodzi z pierwszej połowy XVII wieku i napisany jest gotykiem. Mój rozmówca stwierdził rzecz ciekawą, powiedział, że jest to tekst stosunkowo długi, ma bowiem aż 27 stron. Powiedział też, że w II połowie XVII stulecia druki propagandowe miały nie więcej niż kilka stron, albowiem ich sponsorzy uznali, że podrywanie ładnych dziewczyn może się odbywać taniej i bez angażowania ludzi potrafiących napisać tekst dłuższy, zawierający opinie i fakty. Chodzi w końcu o to, żeby nie przynudzać. I to weszło w modę i stało się obowiązujące. Jak to usłyszałem, aż podskoczyłem. Pomyślałem sobie tak – jasne, najpierw skracamy teksty propagandowych ulotek, czyli zamieniamy salon24 z blogami na twitter, gdzie każdy już może drukować co chce i uczestniczyć w błyskawicznej wymianie myśli, prowadzącej do niczego. Potem zaś – kiedy krótkie komunikaty stają się także zbyt męczące – wzbogacamy jej wtrąceniami łacińskimi, żeby wydawały się godniejsze i poważniejsze. I żeby, co oczywiste podnosiły znaczenie i samoocenę czytającego, nie dając mu w zamian nic, poza krótkotrwałą bardzo satysfakcją, zamienioną w końcu w przymus i udrękę. Na końcu zaś tuż przed rozbiorami, budzimy się z tego snu i wołamy – hej chłopaki, przecież to nie tak miało być! Wszyscy gadamy do podłogi, trzeba to zmienić!!! Jest już niestety za późno, wszelkie reformy tak polityczne, jak i komunikacyjne prowadzą tylko do destrukcji, ale co się autorzy nie umiejący śpiewać, grać, rysować i pisać tekstów dłuższych niż twitt ubawili, to ich. Następnym etapem jest zwinięcie interesu. Na scenę wjeżdża kozak z nahajką i robiąc groźną minę mówi – Nu! I to jest ostatnie słowo w tym spektaklu. Kolejne przedstawienie napisze już ktoś inny, a będzie ono wypełnione żalem, rzewną muzyką i baśniami. Czy ładne dziewczyny będą tego słuchać i zechcą to oglądać? Nie sądzę. One w ogóle ciężko znoszą takie rzeczy. Tajemnica zaś sukcesu towarzyskiego na imprezie polega zdaje się na tym, by podnieść samoocenę i aspiracje tym dziewczynom, a nie sobie ich kosztem. No, ale mogę się mylić, albowiem – jak zaznaczyłem na początku – nie mam na tym polu zbyt oszałamiających sukcesów. Można mi zarzucić, że coś kręcę, bo przecież współcześnie nie podnosi się znaczenia bezwartościowych tekstów wtrącając do nich łacinę. No tak ale poruszamy się wszak po terenie porośniętym krzakami metafory, a przez to jasno widzimy, że łacińskie zdania ubarwiające zbyt krótki i zbyt trywialny tekst zastąpione zostały tak zwanymi koncepcjami. Ludzie nie mający dostępu do istotnych informacji, przejęci jedynie rolą jaką mają odegrać na naszej imprezie, tworzą wizje i zapisują proroctwa, które nie mają najmniejszej szansy na spełnienie. Nie mają, albowiem ich celem jest zamienienie komunikacji w rytuał, a siebie samych w kapłanów. Ta sztuka nie uda się dopóki każdy ma szansę coś zaśpiewać, narysować, albo napisać tekst dłuższy niż twitt. Trzeba więc wszystkie te umiejętności unieważnić.

Nie uwierzycie pewnie, ale człowiek z którym wczoraj rozmawiałem, powiedział mi jeszcze jedną interesującą rzecz. Oto czasopisma naukowe, jak najbardziej punktowane, wymuszają na autorach naukowych, jak najbardziej publikacji, skracanie artykułów. Redaktorom bowiem rozdzielającym bezwartościowe punkty wydaje się, że w ten sposób zyskają czytelników. Nie wiadomo właściwie co powiedzieć. Do głowy przychodzi mi tylko jedno – Nu! Postaram się też skołować jakąś nahajkę, bo może się niespodziewanie przydać w kontaktach z wydawcami publikacji naukowych. Lepiej nie będzie. Musicie mieć tego świadomość, nie zawrócimy tej rzeki kijem.

Na pocieszenie powiem Wam, że paczka z książkami prof. Anny Barańskiej jeszcze do mnie nie doszła, a ja już od wczoraj sprzedałem 13 egzemplarzy.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-warszawa-petersburgiem-a-rzymem-kosciol-a-panstwo-w-dobie-krolestwa-polskiego/

 



tagi: komunikacja  popularyzacja  ewolucja  wydawnictwa  rytuał  impreza  publikacje naukowe  druki ulotne 

gabriel-maciejewski
29 października 2021 08:48
21     2234    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Pioter @gabriel-maciejewski
29 października 2021 09:18

Skracanie artykułów dotarło nie tylko do publikacji punktowanych, ale również do popularnych. W tym roku pisałem na zlecenie o dziejach jednego OSP (na 140 lecie) i zacząłem od początków, aby wyjaśnić przyczyny powstania tej straży. Gmina (sponsor) zatrudniła recenzenta naukowego i 30 stron artykułu zostało w końcu 4, nie  mające nawet nic wspólnego z pierwotnym tematem, a skupiające się na opisie jednego pożaru miasta. Nie żeby to drukowali w gazetce (pisłabym inaczej całość), ale poszło to w około 300 stronnicowej monografii.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 29 października 2021 09:18
29 października 2021 09:19

Obawiam się, że mogą wprowadzić administracyjny zakaz pisania dłuższych tekstów

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
29 października 2021 09:21

To skracanie miewa zabawne konsekwencje, bo ostatecznie istotna treść jest upychana po objętych luźniejszymi wymogami suplementach czy appendiksach. Czytałem już artykuły na sześć stron... plus sto dwadzieścia stron suplementu.

zaloguj się by móc komentować


tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
29 października 2021 09:29

A co do prostych druków propagandowych z końca XVII wieku, nieoceniony pan Pasek w roku 1683:

Wszyscy tedy katolickiej religiej ludzie byli i są kontenci z tej krola, pana naszego, rezolucyej, oprocz luteranow i kalwinow, bo oni tę wojnę za swoję mieli i Pana Boga prosili, żeby Turcy zwyciężyli, mowiąc, że to in rem ich, mowią ujmując się za opressyą Tekielego i wszystkich dysydentow. Byłem wtenczas we Gdańsku; to Pana Boga proszono po zborach, żeby dał zwycięstwo Turkom nad cesarzem. Jak tam już z gazetow cokolwiek doczytali się, że się Tekielemu poszczęściło, że tam gdzie na podjeździe udławił kilku Niemcow, to zaraz tryumfy, zaraz gratiarum actiones: »Oh, Her Got! Oh, liber Got!« Obrazy Tekielego na koniu, armatnego, przedawano; awizy drukowane, ci ktorzy przedawali, zaraz je i śpiewali. Idę raz, a jeden śpiewa; podpiełem trochę i pytam, co to takiego śpiewa, że go tak z pilnością słuchają? Powiedziano, że to nowiny o panu Tekielem, jako cesarza szczęśliwie zwycięża. Usłyszawszy ow, co je śpiewał, że się o to pytam, pokaże mi po niemiecku pisane: »Ja, Mospan, kupić, kupić!« Pytam: »Co za nie?« Odpowie: »Grosz« Dałem mu. A szło za mną chłopow kupa do gospody, com im miał dawać piniądze. Był jeden frant i mowię mu: »Miły bracie, będziesz miał tynfa, utrzyże zadek tą kartą.« Chłop z wielką ochotą spuścił spodnie, golusieńką panewkę wytarł owemi awizami i cisnął do Motławy. Niemcy, Niemki poczęli mruczeć, szemrać, a jam poszedł. Katolicy zaś i ci, co z okrętow na to patrzali, okrutnie się śmiali. Kiedym to zaś powiedał katolikom mieszczanom, także dominikanom, jezuitom, to mowili: »Szczęście, że na Wści tumult nie był, bo tu oni Tekielego ledwie nie boskim wenerują honorem«.

zaloguj się by móc komentować

superBolo3 @gabriel-maciejewski
29 października 2021 09:38

A może by się Pan zaangażował w inny rodzaj komunikacji. Tutaj przykład posłanek lewicy jak pięknie sobie radzą na tik toku ;) 

https://mobile.twitter.com/Jupiter300571/status/1453770682144366603

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @superBolo3 29 października 2021 09:38
29 października 2021 09:38

A może by się pan odpieprzył, co?

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 29 października 2021 09:19
29 października 2021 09:59

Nie wiem jak w Polsce, ale tu jest dziś administracyjnie dopuszczalne i coraz modniejsze formatowanie prac magisterskich i doktorskich na modłę artykułów z czołowych czasopism z danej dziedziny. To znaczy zamiast jednolitej dysertacji z podziałem na rozdziały jest łańcuszek powiązanych tematycznie artykułów spiętych klamrą jakiegoś wstępu opisującego jak to łączą się one w całość.

Z punktu widzenia rozwoju kariery akademickiej jest to rozwiązanie korzystne i chwalone, bo student czy doktorant nie "marnuje czasu" na pisanie osobnej jednolitej pracy, a wkłada nogę w machinę publikacyjną. Spokojnie mogę sobie wyobrazić, że w niedalekiej przyszłości jednolite dysertacje odejdą w niepamięć, zastąpione prostą formułą na zasadzie "pięć publikacji = doktorat".

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
29 października 2021 10:43

Kiedy już długość publikacji zrówna się z długością tweeta naukowcy będą się nahajkami od dziewczyn oganiać.

zaloguj się by móc komentować


Czarny @gabriel-maciejewski
29 października 2021 10:47

Prawda jest zupełnie taka, że ci, co umieją grać i śpiewać pod koniec imprezy zostają sami ze swoją gitarą, a ich kumple rozchodzą się pod rękę z zaczarowanymi w ten sposób dziewczynami.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Czarny 29 października 2021 10:47
29 października 2021 10:49

Nie bierzmy tego dosłownie, napisałem przecież o krzakach metafor

zaloguj się by móc komentować

Tenerka @gabriel-maciejewski
29 października 2021 12:21

Jakoś tak w latach 90tych pojawiła się Polska edycja National Geografic. Ucieszył mnie ten fakt, bo wcześniej ten ciekawy periodyk dostępny był sporadycznie, gdzieś w czytelniach, lub sprowadzany własnym sumptem od rodziny z zagranicy ,lub w ramach wymiany  na tzw ryneczkach. Lubiłem go i kolekcjonowałem w tamtym czasie. Był jak okno na Świat.

Świetne wielostronicowe artykuły dzięki którym opanowywałem nie tylko język angielski ale poznawałem egzotyczne kultury i miejsca. Wielobarwna szata graficzna ze znakomitymi zdjęciami. No i jak dla mnie perełka czyli wkładka. Zazwyczaj była to rozkładana mapa jakiegoś miejsca, z rysunkami i opisami. Cymes. Mapa Jerozolimy ze Wzgórzem Świątynnym i położonymi obok siebie  trzema świętymi miejscami trzech różnych religii, wisi  oprawiona u mnie do dziś.

Dwadzieścia lat temu wyjechałem z Polski i przekazałem moją kolekcję NG młodszym rocznikom w rodzinie.

W nowych miejscach zapomniałem o mojej pasji. Konfrontowałem otaczającą mnie rzeczywistość z artykułami przeczytanymi niegdyś. Rzeczywistość nie zawsze bywała ciekawsza.

Mnie zachwyciły Wyspy Kanaryjskie. To mój nowy dom.

Ostatnio wpadly mi w ręce nowe wydania National Geografic. Nie mogłem uwierzyć że to to samo wydawnictwo. Najdłuższy artykuł był na pół strony. Wkładki zniknęły. Krótkie opisy obok zdjęć, zastąpiły ciekawe kiedyś nformacje. Poziom i forma przypomina raczej tuczenie treściami - różościami z których żaden nie jest smakowitym kąskiem. Takie Tweeterowe w formie i braku rozwinięcia.

To kastrowanie treści to chyba ogólna tendencja jest.

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Tenerka 29 października 2021 12:21
29 października 2021 12:28

To jest heretyckie spłaszczanie doktryny

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @gabriel-maciejewski
29 października 2021 16:54

Nie jestem wielkim podrywaczem ale z tego co mi wiadomo nie trzeba umieć spiewać ani tanczyć o rysowaniu nie wspominając. 

Trzeba za to być zdecydowanym, pewnym siebie, i umiejętnie acz nie przesadnie okazać zainteresowanie.

Prawdziwie pięknym kobietom trzeba jak najszybciej, używając szczypty humoru, pokazać swoją wyższość intelektualną i sprowadzić je poziom niżej w rozmowie - tylko wtedy jest szansa na ich zainteresowanie i szacunek.

Najlepiej nie skracając wypowiedzi i nie wrzucając do nich łaciny ;)

W 90 % przypadków - wystarcza.

Tekst świetny - gospodarz ostatnio w najwyższej formie.

Aczkolwiek wnisoki niewesołe.

 

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
29 października 2021 20:35

To za trudne dla mnie

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 29 października 2021 09:59
30 października 2021 00:35

Ależ potworne zdanie zbudowałem w porannym pośpiechu. Oczywiście miałem na myśli, że ma to być przysłowiowa stopa w drzwiach. Chociaż w sumie wizja urwanej przez machinę przemysłową nogi, przez którą delikwent już się z pozycji za daleko nie ruszy też jakoś pasuje.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @tomasz-kurowski 29 października 2021 09:59
30 października 2021 07:13

To się już stało. W habilitacjach kilka lat temu, w doktoratach właśnie zachodzi.

Niemniej skracanie prac ma jakiś tam sens - w dziedzinach ścisłych zbędne rozwlekanie zwykle nie wnosi nic do rzeczy, a drzewiej często służyło ukrywaniu braków samej części badawczej ;) Tyle, że każde skracanie ma swoje granice, poniżej których jest już wyłącznie dezinformacja/propaganda. W twitterowych 140 znakach w zasadzie nie da się zawrzeć rozsądnej wypowiedzi na jakikolwiek bardziej złożony temat. Można najwyżej zamieścić link...

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Grzeralts 30 października 2021 07:13
30 października 2021 11:32

Anglosasi nie znają habilitacji, więc do niedawna byłem tu trochę od tego izolowany. Sensu nie odmawiam, jakiś zawsze się znajdzie :) Chodziło mi o to, że jak już definitywnie zrobi się z dysertacji serię artykułów, to wszelkie zmiany w formatach publikacji będą odbijać się rykoszetem i na pracach dyplomowych. To bardzo ciekawy temat, choć w szczegółach odbiegający raczej od tematu notki.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
31 października 2021 22:32

Co tam teksty. Ruchome obrazki..

ale dziadostwo. 

.

.

.

trzy kropki

.

.

.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować