-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ewolucja polskiego feminizmu

Wielokrotnie mnie ostrzegano, bym nie zadzierał z histerią, ale ja nigdy nie słuchałem. Nie wiem dlaczego, przecież nie kosztuje mnie to zbyt wiele, wystarczy zamknąć dziób i przeczekać. Wystarczy nic nie mówić. Ale jakoś nie mogę. Kiedyś, kiedy jeszcze pracowałem w redakcji starsza już mocno pani Magda, dziś pewnie nieżyjąca, rzekła do mnie tak – Gabryś, dobry z ciebie chłopak, ale strasznie głupi. Nie zadzieraj z nimi, bo w tych sercach nie ma ani odrobiny litości. Byłeś kiedyś na góralskim weselu? - Nie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą – nie byłem. - No widzisz – ona na to – tam zawsze pod ścianami są ławki, a na nich siedzą takie miłe sympatyczne babcie. Jak się zaczyna bójka i ktoś przegrywa, a reszta go kopie i wali po łbie, one się z tych ławek podrywają i ile sił w płucach wrzeszczą – dołus mu, dołus! I tak samo będzie z tobą.

I rzeczywiście było tak samo, ale ja jakoś nie potrafię milczeć i opisy takie jak ten poniżej dręczą mnie mocno, bo wiem, że dla większości męskiej populacji żyjącej w Polsce są one niezwykle atrakcyjne. Nie zwalczę tego, ani poprzez wskazywanie konsekwencji, ani też poprze wskazywanie demaskatorskich i ironicznych fragmentów umieszczonych w tekście przez samego autora, który – nie da się tego ukryć – należy do licznego grona pisarzy wybitnych i zapomnianych. Nic z tym nie mogę zrobić, bo nie da się walczyć z instynktami. Mogę tylko to pokazać, przeczekać, a na koniec, kiedy znów będzie po wszystkim powiedzieć – a nie mówiłem? Możemy się też tu wszyscy wspólnie, o ile nikt się oczywiście nie obrazi, bo i tak być może, pobawić tymi opisami. Każdy jednak, kto zna konsekwencje zrelacjonowanych zdarzeń, każdy kto pamięta jak załganą i fałszywą książką jest „Wierna rzeka” Stefana Żeromskiego, zamyśli się nad tym tekstem i będzie się musiał ze mną zgodzić. Oto fragment pewnej zapomnianej książki. Nie zdradzę nazwiska jej autora, bo mam nadzieję, że wydamy niebawem antologię jego tekstów. Na wydanie całości prac nie ma szans, bo nie sprzedamy nakładu. Trzeba by rozpętać ogólnokrajową dyskusję o sprawach bardzo drażniących, żeby taka sztuka się udała, a na to nie mamy siły. Wszak prezydent zdecydował, że w tym roku będzie czytał wraz z małżonką „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Pozostaniemy więc przy antologii, a na razie ten jakże uroczy i ekscytujący fragment.

 

Wśród tych czarnych, kirem okrytych fal ludu, tłoczącego się tam i na powrót u katafalku, najbardziej uderzały, lekkie, migotliwe i ożywione postacie istot, których w żadnej chwili nie brak w Warszawie, a których w obecnej, jakby w dwójnasób jeszcze przybyło. Powiewne te i pełne wdzięku istoty, odgrywają ważną rolę w życiu Polaków w ogólności; w powstaniach zaś biorą udział z szczególnym zapałem, odwagą i prawdziwem poświęceniem.

Nie wiele jest krajów na świecie, w których by żywioł ów występował tak wybitnie i tyle miał znaczenia dla swego narodu, jak w Polsce. Między męską ludnością w Polsce zachodzą pewne różnice, zależne od politycznych przekonań każdego i od ludzi, będących u steru społeczeństwa. Ludność ta może się w danej chwili cofnąć, ustąpić lub inną przybrać barwę, może po prostu znużyć się walką i wpaść w odrętwienie, może nawet zaprzestać spiskować (chociaż Mochnacki twierdzi, że spiskowanie wieczne istnieje w społeczeństwie polskiem); ludność jednak żeńska nigdy się nie zmienia i zawsze jedną i tę samą zachowuje barwę. Kobieta polska jest wiecznym, nieubłaganym i nie wyleczonym spiskowcem... Polak może być białym, czerwonym, czarno - żółtym — słowem różnych odcieni i kolorów, Polka tylko czerwoną być może.

Polki w ogólności są przystojne; wszystkie wrą i kipią, prawdziwe małe, ruchome wulkaniki! Zaledwie się ich dotknąć, wnet posypią się iskry! Ich niczem niepowstrzymana wyobraźnia rozwija się i ulatuje w niezmierzone przestworza. Kobieta polska jest cała wyobraźnią, promieniem, modlitwą! W pewnych chwilach wprawdzie może na nią podziałać ksiądz, wskazujący jej krzyż Zbawiciela, nadzieję odpuszczenia grzechów, lub groźbę mąk wiecznych i potępienia, lecz innego nad sobą zwierzchnictwa nie uznaje. Przeciwnie, ona stale się stara wszystko w prześliczne swe rączki zagarnąć i prawie zawsze to się jej udaje. Pełna to charakteru i odwagi, ta polska kobieta. Jest w niej coś rycerskiego i męskiego, zaprzeczyć się nie da. Pilnie się przypatrując postaciom i charakterom polskich niewiast i dziewic, przychodzą na myśl Zaremy z Bachczysaraju, różne Wenecyanki lub Hiszpanki, w każdym razie, południe nie północ. Szujski W rozmowie swej z Kraszewskim dnia 5. października 1879 roku powiedział, że »naród polski wybucha jak dynamit.« Z czymże porównać by można ten najbardziej zapalny żywioł w polskiem społeczeństwie, polską kobietę? Podobnie łatwo wybuchającej masy jeszcze nie wynaleziono... O! nie żartujcie z nią, z tą polską kobietą! Ona prawdziwie niebezpieczna.

Typowy herb Warszawy nie darmo przedstawia Syrenę z szablą, jest on niezaprzeczenie trafny i historycznie prawdziwy. Dla uzupełnienia wizerunku, w drugą rękę tej syrenie włożylibyśmy książkę do nabożeństwa »Złoty ołtarzyk«, którego nie opuszcza. Ona istotnie jest owym mnichem, rycerzem, który według słów Mickiewicza:

 

Oczy utkwiwszy w nieprzyjaciół szacie Nabija strzelbę i liczy różaniec.”

 

Takim jest w ogólności charakter polskiej kobiety. Wyprzedzają one wszelkie ruchy burzliwe i wszystkie są ożywione jednym i tym samym duchem. Najwięcej wszakże współczuje i dopomaga wszelakim ruchom średnia klasa, a nawet nie średnia, ale owe córki zarządców domów, „pryncypałów” różnych rzemieślniczych zakładów, niższych urzędników, oficyalistów bogatszych państwa, ów cały światek teatralny; zresztą Bóg jeden raczy wiedzieć, czyje córy, panny i nie panny, służące, nie służące, „grvzetki” i nie gryzetki, które ranne promienie słońca, zwłaszcza w dni jasne i pogodne, wywołują z ich skromnych mieszkań, z tak zwanych facyatek, z trzeciego lub czwartego piętra na ożywione chodniki Warszawy. Biegną i rozpraszają się na wszystkie strony, podobne do tych jasnych i barwnych promieni; bystrem okiem gazeli strzelają na przechodniów, lub zaglądają do wszystkich magazynów.

Są one zawsze nader gustownie, niekiedy nawet bardzo wykwintnie ubrane. Nie sądźcie wszakże o reszcie z tej świetnej powierzchowności. Trudno przypuścić, po jakich schodach, obok jakich naczyń przebiegają te czarujące nóżki, obute w trzewiczki tak świeże, jakby dopiero uszyte; na jakich stołach i komodach składają się te błyszczące kólczyki i pierścionki, do jakich szaf zamykają owe pyszne burnusy i mantylki, nareszcie, jakie to zupy i potrawki pochłaniają te dzielne młode żołądki zgłodniałych syren.

Wieczorem wiele z nich bywa w teatrze, nie płacąc nigdy za miejsca. Skąd i jakiemi drogami dostają bilety wstępu na wszelkie zabawy? odpowiedź zbyt by daleko nas zawiodła... Syreny lubią namiętnie teatr, maskarady, taniec, najbardziej taniec. Dla jednej przedłużonej godzinki tańca, dla maskarady lub zabawy, niejedna taka syrena gotowa postawie na kartę nawet swe życie lub przyszłe zbawienie duszy i w tem objawia się istotną kobietą, słabem, bezsilnem stworzeniem. Powiedzcie jej w danej chwili, że jeśli raz jeszcze przetańczy walca lub ochoczego mazura, świat się skończy, gromy uderzą i ziemia pod jej stopami zapadnie — nie zwróci nawet na to uwagi i z takim zapałem puści się w wir tańca, o jakim my z tobą, poważny czytelniku, nawet wyobrażenia nie mamy.

Syreny te śmiało patrzą w oczy całemu światu, prosto i naiwnie, jak tylko chyba aniołowie mogą spoglądać, gdy schodzą na ziemię. Zdawałoby się, że to jeszcze nie tknięta pługiem dziewicza rola, kraina, w której nikt nie gościł. Lecz jak w czasie wędrówek narodów, nieznane i na pozór przez, nikogo nie zajęte krainy, okazywały się zaludnionemi przez jakieś tubylcze ludy, tak samo i przy bliższem poznaniu syreny, natrafiało się zwykle na dawnych tubylców, którzy gościli w tych, na oko niezamieszkałych rozłogach. Takimi tubylcami bywają zwykle studenci, z warszawska „akademikami” zwykle zwani. Doświadczeńsze wszakże syreny na takich akademików nie patrzą, mówiąc z lekceważeniem, że ich znosie nie mogą! One nawet nie nadają im całego nazwiska, lecz w swym syrenim żargonie zwą w skróceniu „miki”

Lecz obecnie, gdy nastąpił taki nagły przewrót, gdy „miki” zajęli przodujące stanowisko i sam namiestnik uznał ich władzę i pozostawił ich panami w mieście, w tę niepojętą chwilę poddały im się i syreny, w ogóle nie lubiące nikogo słuchać. One, literalnie patrzały w oczy swym rozkazodawcom i najlepiej zrozumiały, jak i co należało wówczas robić każdemu patryocie i patryotce. Wszędzie się zjawiały tłumnie, roznosiły po mieście różne wiadomości, wciskały się nawet tam, dokąd zdawało się, dostęp był już wcale niemożliwy.

Dnia 1. marca całe fale syren spłynęły do kościoła św. Krzyża, zajęły pierwsze miejsca kolo katafalku; wszędzie ich było pełno; zmięte, z podeptanemi nóżkami, lecz rumiane, rozpłomienione, z łzą w oku, brzęczały jak czarne muchy, wyraźnie chcąc pokazać że i one są członkami wielkiej, patryotycznej rodziny, wiernemi córami budzącej się ojczyzny i niemniej od każdego gotowemi do wszelkich dla niej ofiar. Jakoż istotnie, niejedna para ostatnich, drogich sercu kolczyków, wrzuconą została do czapki Leya, wystawionej z okna Europejskiego hotelu, lub też potajemnie złożoną została na ręce księdza lub kogo innego, zbierającego „składki” na sprawę ojczystą.

Po trzecich i czwartych piętrach zręczne rączki syren szyły żałobę dla ludzi ubogich, przygotowywały czarne zasłony z białymi szlakami i krzyżami dla okrywania balkonów we wspanialszych mieszkaniach. Któż by zdołał przygotować tyle żałobnych odznak dla całej Warszawy, gdyby nie ta masa zręcznych i gorliwych patryotycznych rączek.

 

Mnie najbardziej urzekł fragment o akademikach. Jest naprawdę świetny, szczególnie jeśli porównać go z opisem bitwy, z książki Jasienicy zatytułowanej „Dwie drogi”. Pisze nam pan Paweł o tym, jak to wypchnięci w zimną noc do Puszczy Kampinoskiej studenci, nie przeszkoleni, ani nie obyci z bronią musieli stoczyć wśród drzew bitwę z kawalerią i piechotą rosyjską. Rosjanie, stare wiarusy, zabijali ich tak – jeździec wskakiwał na koń i dobywał szabli, piechur z pałaszem w ręku opierał nogę na strzemieniu kawalerzysty. I takie dopiero monstrum dwugłowe, z szablą z jednej strony pyskiem końskim pośrodku i pałaszem z drugiej rąbało te biedne, gorące głowy, które wczoraj jeszcze słuchały wykładów w Szkole Głównej. No, ale syreny nic o tym nie wiedziały przecież, więc też – jak to wdzięcznie ujął Edward Woyniłłowicz – trudno mieć do nich o to pretensje. Jeśli komuś trudno sobie wyobrazić jak wygląda walka w lesie, niech obejrzy sobie jakiś amerykański epos z wojny secesyjnej. Jest tego sporo, a sceny są naprawdę bardzo zgrabnie nakręcone. W Polsce nigdy taki film nie powstanie, nie ze względu na kobiety, bynajmniej, bo te już dawno przestały wyglądać i zachowywać się tak, jak to opisał nam autor. Nie oznacza to jednak wcale, że nasza sytuacja poprawiła się jakoś szczególnie. Teraz w ten sposób zachowują się mężczyźni i to jest dramat prawdziwy. A co z kobietami zapytacie? Proszę bardzo oto odpowiedź. Oto współczesne nasze feministki, które próbują udawać normalność opowiadając, że przemoc domowa jest w Polsce tradycją. To nie jest prawda, jedyną domową tradycją jaka przechowana została w polskich domach jest szantaż emocjonalny. I to dobrze widać zarówno z tego opisu jak i z zachowania mężczyzn dzisiaj, a także z tego feministycznego bełkotu, który możecie sobie tu obejrzeć. https://www.facebook.com/Kolczynski.R/videos/176975956274294/

Na dziś to tyle, ja niestety nie mogę popaść w histerię, która zakończy się przy rogalikach i herbatce. Muszę napisać swoje książki. A tu zima wraca….

 

A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:

O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0

 

poprzednie nagrania:

O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:

https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI

O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:

https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA

O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:

https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U

O kwartalnikach: Szkoła Nawigatorów o bolszewikach, herezji i in.

https://www.youtube.com/watch?v=5cXv6kzVA9A

 

Przypominam o promocjach na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl

 

 



tagi: kobiety  feminizm  histeria  powstanie 

gabriel-maciejewski
16 marca 2018 08:46
10     3139    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
16 marca 2018 09:10

Nie mam pojęcia czyj ten tekst?

Trzeba poczekać. ..

.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski
16 marca 2018 10:57

Dzisiejsi studenci domagają się dostępu do broni, a panny nieletnie ich do boju zagrzewają, więc tak wiele się nie zmieniło.

zaloguj się by móc komentować

szafran @Maryla-Sztajer 16 marca 2018 09:10
16 marca 2018 11:51

Autor nie napisał tego po polsku, ale sza.

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski
16 marca 2018 11:52

A ja, wyobraź sobie, wiem, kto to napisał, ale nie puszczę pary z ust. Mam nadzieję, że uda się to wydać.

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @valser 16 marca 2018 09:42
16 marca 2018 12:51

Nooo tak, od jakiegoś czasu już mnie nawet ta Diduszko nie drażni.

Raczej schadenfreunde odczuwam.

zaloguj się by móc komentować

dziad-kalwaryjski @gabriel-maciejewski
16 marca 2018 13:11

Piękny obrazek, lecz nie wiem czyj. Mam inny.

 

Głos męskiego rozsądku :

"..mamy, co chcieliśmy. Dziękuję wam za wytrwanie. Że, jak obiecałem, wyjdę ostatni. Ja ogłaszam, że podstawowe sprawy zostały rozwiązane. Nadszedł moment zakończenia zmagań."

Cztery kobiety blokują i podgrzewają tłumy które dotąd szły za Głosem męskiego rozsądku.

Męski świadek:

"..po plecach przechodził mnie dreszcz i do oczu napływały łzy. Nigdy nie przeżyłem równie wstrząsającego wydarzenia i nigdy nie wyobrażałem sobie, że coś podobnego może się w ogóle wydarzyć. Na dachu wózka stała drobna kobieta przemieniona w potężną skoncentrowaną energię. Była to energia tajemnicza, zapewne dostępna tylko kobietom, ale tylko obdarzonym wielką moralną siłą i absolutnym poczuciem przeznaczenia. Siła jej krzyku, natężenie emocji, gwałtowna – tragiczna i heroiczna – wyrazistość przygiętej w kolanach sylwetki była tak wielka, tak wspaniała i sugestywna, że aż straszna. Strach było wziąć na swoje sumienie odmowę wobec jej wyzwania."

 

Podobne?

zaloguj się by móc komentować

eska @dziad-kalwaryjski 16 marca 2018 13:11
16 marca 2018 13:50

Dobre :)

Mężczyzna wcale nie zdradził. Wykonał zadanie, ale nie wyczuł momentu historycznego. Kobiety odwróciły bieg historii wbrew wszelkim siłom zła, do których czasem zalicza się także tzw. zdrowy rozsądek :)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @dziad-kalwaryjski 16 marca 2018 13:11
16 marca 2018 14:18

Bardzo dziękuję. 

Pamiętam.

.

 

zaloguj się by móc komentować

TRU @gabriel-maciejewski
16 marca 2018 15:38

ciekawe jak wygląda niezdrowy rozsądek ?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować