Ewolucja narracji romantycznych
Niestety nie mogę przestać pisać o książkach i o nich mówić. Zaplanowałem za dużo projektów, zbyt wiele było opóźnień, żebym teraz mógł spokojnie gawędzić o czymś innym. Głowa jest tylko jedna i nie da się za szybko zmieniać w niej projekcji, które potem zamieniają się w tekst. Jeśli kogoś to nudzi, trudno, na razie tak będzie. Dziś przyjeżdża książka o alchemikach, a ja mam do wykonania robotę, przedostatni, albo przedprzedostatni, bo jeszcze nie zdecydowałem, rozdział kolejnej książki w serii z białą sową. Muszę więc gadać i pisać o książkach.
Dostałem wczoraj link do kolejnej pozycji sprzedawanej w systemie wiązanym, której celem strategicznym jest wyszydzenie polityki kulturalnej PIS. Ja to celowo tak piszę, albowiem nie widać by publikowanie książek przez autorów sprzedawanych w Empiku miało jakiś inny cel. Byłem wczoraj w grodziskim salonie i na chybił trafił otworzyłem dwie książki. O jednej opowiem w jutrzejszym nagraniu, w drugą była książka Hołowni. Przekartkowałem ją. Jest naprawdę źle. Sądzę, że ten pan musi iść natychmiast na jakąś terapię, albowiem z każdej dosłownie strony bije chęć uszczęśliwiania ludzkości, w dodatku natychmiastowego. I strach pomyśleć co będzie jak ktoś się z panem Szymkiem nie zgodzi i powie, że jemu te recepty na szczęście wcale nie odpowiadają. Problem polega chyba na tym, że Hołownia nie potrafi znaleźć sobie kolegów, dlatego opłacają tego Prokopa, żeby z nim występował i zacierał złe wrażenie. No, ale miało być o książce. Oto link do nowej książki Rusinka, który żyje z martwej Szymborskiej. https://www.empik.com/zero-zahamowan-rusinek-michal,p1249332956,ksiazka-p
Książka ta, ponieważ Rusinek według opisów, jest mistrzem niezrównanym, powinna się bronić i sprzedawać sama. Niestety trzeba było do jej promocji zaangażować Wojciecha Manna. Rozumiem, że za pieniądze? Produkt lansowany przez rozsypującego się dziennikarza muzycznego, który przez całe życie korzystał w telewizji ze swojej wyjątkowej i uprzywilejowanej pozycji i zgrywał przy tym głębokiego ironistę. Kiedy okazało się zaś, że sprawy nie idą po jego myśli, zaczął tupać i krzyczeć, a potem nagrywać to i puszczać w sieci. No, a teraz promuje książkę Rusinka. O czym ona jest? O tym, że obecność w przestrzeni publicznej słabych literacko tekstów, takich jak piosenki Martyniuka i Wiśniewskiego, powoduje upadek kultury ogólnej. No i wiadomo czyja to wina.
Zastanawiam się, czy w swoich rozważaniach Rusinek wziął pod uwagę także artystę nazwiskiem Zapała, ale obstawiam, że jednak nie. Zapała to w końcu projekt gazowni, który ma udawać, za ciężki szmal, wiejskiego buraka i w ten sprytny sposób, doić kasę z frajerów, którzy będą myśleć, że jest on jednym z nich.
Mann, próbując jakoś ocalić Rusinka, mówi, że występuje on w tej książce jako obrońca poezji i literatury prawdziwej, wartościowej i pięknej. To jest oczywiście kłamstwo, albowiem to co robią Martyniuk, Zapała i Reszta, to popłuczyny po narracjach romantycznych. Oni zaś, wszyscy trzej są właśnie, w prostej linii, dziedzicami Mickiewicza. Rusinek tego nie rozumie, bo on z kolei występuje w obronie środowiska, które przez ostatnie trzy dekady żyło z benefitów państwowych i z faktu, że ich rodzice i opiekunowie podpisali się listę popierającą proces księży kurii krakowskiej. To są istotne wartości, których broni Rusinek, nie zaś poezja. Poezja się degeneruje w zastraszającym stopniu, a nowości w poezji są zwykle wprowadzane pod ciśnieniem przez organizacje państwowe lub państwo zastępujące. I nie inaczej było z Mickiewiczem, którego okrzyknięto najwybitniejszym poetą języka polskiego, bo innego nie umiał, a dyskusję o jego twórczości przesunięto z płaszczyzny politycznej, gdzie było jej miejsce, na płaszczyznę estetyczną. Na tej ostatniej zaś mógł się już prezentować każdy, albowiem de gustibus non est disputandum. Poezja ta była, jak pamiętamy związana z ludowością i z ludowości czerpała. To jest kolejne kłamstwo, bo rzekoma ludowość Mickiewicza polegała na tym, by kokietować tych przedstawicieli ludu, którzy się właśnie nauczyli czytać i pisać i podnosić im samoocenę. Poezja, którą wyszydza Rusinek jest więc efektem szczerej naiwności interpretacyjnej, która tak właśnie – jako zachętę – odczytała intencje Mickiewicza tyczące się poezji ludowej. Te zaś były niestety fałszywe i to widać dziś w Rusinku, któremu się nie podoba Martyniuk. Więcej – jemu ten Martyniuk wręcz śmierdzi, bo on uważa, a Mann chce nas w tym utwierdzić, że pomiędzy prawdziwą poezją, a tymi przyśpiewkami zieje przepaść. To nieprawda i zaprzecza temu każdy podręcznik omawiający literaturę romantyczną.
Kolejna kwestia, nie związana już z Rusinkiem i jego pozycją eksperta od dobrego smaku i gustów wysublimowanych. Literatura romantyczna, była literaturą gorszącą wiele osób, wychowanych na wcześniejszej poezji. Była pełna emocji, które oceniano jako naiwne albo wulgarne. Tego dziś się nie przypomina, ale jak człowiek poczyta różne szyderstwa z Mickiewicza, to łatwo sobie tę prawdę uświadomi. No więc dzisiaj tradycja romantyczna, do której wzdycha wielu i która ma być dźwignią promującą środowiska związane z listą autorów popierających proces księży kurii krakowskiej manifestuje się poprzez książki prof. Bednaruka i jego dziwnej koleżanki używającej pasożytniczych pseudonimów. To jest właśnie ta egzotyka romantyczna i te emocje a la „Zamek kaniowski” przeniesione wprost w nasze czasy i jak dawniej okraszone nie dającymi się jeszcze zaakceptować emocjonalnymi opisami spółkowania i fizjologii. Wszystko zaś w duchu estetyki romantycznej czyli szlachetnych uwzniośleń, które sprawy zwyczajne podnoszą do rangi misterium. Pozostaje nam tylko odpowiedzieć na pytanie – czy nie warto by było przenieść ich wszystkich z powrotem na płaszczyznę polityczną? To znaczy z Rusinkiem i Manem da się to zrobić łatwo. Bednaruk i ta druga jednak występują na gruncie romantycznej estetyki, ale nie wiemy skąd ich przywiało i gdzie wcześniej składali podpisy. Może ktoś z Lublina nas oświeci? Być może nie wie tego jeszcze nikt, a kwestia ta wypłynie w przyszłości. Uważajmy na to, bo wysokonakładowe książki, nawet bardzo wzruszające i gorszące maluczkich, naprawdę niezwykle rzadko nie mają związków z polityką.
tagi: książki polityka poezja rusinek romantyzm mann
![]() |
gabriel-maciejewski |
17 grudnia 2020 09:51 |
Komentarze:
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
17 grudnia 2020 10:05 |
A ja kiedyś myślałałem, że socjaliści/komuniści popełnili bład ucząc "lud" czytania zwłaszcza i pisania. Może "lud" się czegoś dowie, czego nie powinien, a tu okazuje sie, że, cytuję:
...wysokonakładowe książki, nawet bardzo wzruszające i gorszące maluczkich, naprawdę niezwykle rzadko nie mają związków z polityką.
|
Zyszko @gabriel-maciejewski |
17 grudnia 2020 13:20 |
Mann jest pogodnym ironistą, Rusinek erudytą i strażnikiem elegancji a Hołownia to zwykły, wierzący facet, który poprostu chce dobrze. Otaczają nas sympatyczni, uśmiechnięci ludzie. Jak w jakimś upiornym zakładzie psychiatrycznym.
![]() |
Strikt @gabriel-maciejewski |
17 grudnia 2020 13:49 |
Polska to jednak kraj, gdzie asystentów darzy się szczególnym pietyzmem. O ile potrafię zrozumieć pozycję Dziwisza, o tyle rola Rusinka ma wiele wspólnego ze swego rodzaju nekrofilią.
![]() |
gabriel-maciejewski @Zyszko 17 grudnia 2020 13:20 |
17 grudnia 2020 14:13 |
Brakuje siostry niejednokrotnie przełożonej
![]() |
gabriel-maciejewski @Strikt 17 grudnia 2020 13:49 |
17 grudnia 2020 14:14 |
A z czego on ma żyć?
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 17 grudnia 2020 10:05 |
17 grudnia 2020 14:14 |
Lud ma się niczego nie dowiedzieć
![]() |
Strikt @gabriel-maciejewski 17 grudnia 2020 14:14 |
17 grudnia 2020 14:16 |
Z pracy na uczelni?
![]() |
gabriel-maciejewski @Strikt 17 grudnia 2020 14:16 |
17 grudnia 2020 14:25 |
A czego on uczy? Savoir vivre'u?
|
Zyszko @gabriel-maciejewski 17 grudnia 2020 14:13 |
17 grudnia 2020 14:50 |
Obawiam się, że jak wjedzie to będzie miała aparycję "posłanki" Grodzkiej.
![]() |
umami @gabriel-maciejewski 17 grudnia 2020 14:13 |
17 grudnia 2020 15:03 |
:)
![]() |
Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski |
17 grudnia 2020 18:25 |
Trochę nie na temat ale też o artystach :)
Cytat z filmu:
"Spodoba Ci się Soho. Było dzielnicą artystów.Tylko wynieśli się do Tribeki, gdy zrobiło się drogo. A gdy ona podrożała - do Brooklynu. Zaraz będą wracać do rodziców."
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski 17 grudnia 2020 14:13 |
18 grudnia 2020 14:43 |
Ależ skąd? W tej roli występuje Hołownia. Brakuje kukułki.
![]() |
qwerty @gabriel-maciejewski 17 grudnia 2020 14:14 |
18 grudnia 2020 15:52 |
z 'dorobku' Szymborskiej żyej calłiem pokaźna liczba osób [Fundacja: zarząd, etc; prawa autorskie - prawnicy, itd., itd.]