-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Dziura przednia albo czy rzeczywiście przemijamy

Niestety nie mogę przekonać kolegów, że demonstracyjne i szczegółowe omawianie kwestii związanych z zespołami muzycznymi czynnymi przed 40 laty, nie świadczy o tragizmie losów pokolenia, które przemija, jak to mi wczoraj zasugerował orjan, ale o czymś innym zgoła. Najpierw jednak musi być o dziurze. Oto okazało się, że jakaś przerobiona na faceta, kalifornijska kobiecina, nie tak znowu stara, napisała iż słowo vagina ubliża tym, którzy vaginy nie posiadają. A sama do niedawna posiadała przecież...należy je więc zastąpić określeniem „dziura przednia”, żeby inne, wyselekcjonowane w długim procesie deprawacji społeczeństw, tak zwane płcie nie czuły się pokrzywdzone. Tak więc pan/pani owa/ów mówi – nie vagina, ale dziura przednia. To jest wbrew szydercom spore wyzwanie dla wszystkich interesujących się tymi kwestiami. Bo choć jasne jest, że jeśli mamy opozycję przód-tył i rozpoznajemy obydwie dziury – przednią i tylną, bez pudła (No chyba, że ktoś się napił na jakimś koncercie rockowym i coś pokręcił) to nie należy zapominać o opozycji góra dół. I o ile z tą górną dziurą wszystko jest jasne, o tyle z dolną już nie. Obawiam się, że tendencja wśród kalifornijskich aktywistów LGBTi cośtamcośtam będzie taka, żeby te dolne dziury ludziom dorabiać, w sensie wykręcać, albo wygryzać, to już jak kto woli. No, ale poczekajmy mężnie i ze spokojem na rozwój wypadków. Teraz o przemijaniu. Wszelkie projekty artystyczne lub za takie uchodzące mają u swego zarania pewną skazę – zostały zaplanowane jako element propagandy politycznej lub społecznej. Po zrealizowaniu zadania, którego były narzędziem, odsunięto je do tak zwanego dowolnego wykorzystania, do zabawy po prostu. I ludzie się nimi bawią i bawią i bawią do upojenia. Nie zauważając ani tej pierwotnej skazy, ani tego, że klasyfikacja i tak zwany rozwój tych projektów jest niepoważny i fałszywy, a jeśli budzi jakieś emocje to świadczą one o nas jak najgorzej. My tutaj akurat od pewnego czasu zajmujemy się rockandrollem, ponurą historią deprawacji młodzieży, która to młodzież musiała posłużyć demiurgom świata tego jako stado królików doświadczalnych. Tym królikom aplikowano narkotyki, seks w dużych dawkach, nie przejmując się przy tym, która dziura jest przednia, a która tylna oraz brutalne morderstwa na różnym tle. Tworzono całą, tak zwaną kulturę. Kiedy owa kultura zdefasonowała całkowicie świat i wyznaczyła nowe trendy w sprzedaży wszystkiego, od płyt począwszy na ubraniach i prezerwatywach kończąc, można było cały ten obszar komuś wydzierżawić. Chętnch znalazło się sporo i rynek został podzielony. Muzyka znana jako rockandroll zaczęła dzielić się na nurty, gatunki, sekcje i sekty...Znaczenie ma jednak coś innego, jej początkiem była polityka i to polityka nieludzka, a istotą projektu było takie zdewastowanie umiejętności związanych z wykonawstwem utworów muzycznych, żeby każdy gamoń, nawet najmniej uzdolniony mógł na scenie coś zaaranżować, coś co potem mogło być nazwane „nowym brzmieniem” albo „nowym stylem” albo „nowym gatunkiem”. To nie było nic nowego, chodziło i nadal chodzi o to, żeby maksymalnie obniżyć koszta produkcji i zwiększyć zysk ze sprzedaży płyt. Tego się nie da zrobić bez muzyków niedouczonych, ale ambitnych. Zamiast szkolić muzyków, którzy graliby perfekcyjnie, inwestowano w promocję, która miała i ma ten walor, że była i jest elementem kultury masowej i sama w sobie budzi zainteresowanie, a na scene wypuszczano różnych niedorobieńców. Ci grali przez dziesięć minut jakieś solówki czy coś, albo wrzeszczeli w niebogłosy i to była ta nowa jakość. Ponieważ najważniejszym elementem tego projektu, który miał zasięg globalny, był zespół – moduł podstawowy – ryzyko demaskacji było niewielkie. Wpuszczało się na scenę kilku ludzi, z których jeden umiał trochę grać na gitarze, drugi trochę na trąbce, trzeci trochę śpiewał, a czwarty trochę bębnił. Każdy miał swój kawałek do odrobienia i jakoś to szło. Wrażliwość muzyczna publiczności wykluczała jakiekolwiek sensowne oceny poza mocno subiektywnymi i związanymi zwykle – u samego spodu, żeby nie powiedzieć jądra – z odróżnianiem w ciemnościach dziury przedniej od tylnej u znajdujących się obok koleżanek. Potem rzecz jasna to się mogło trochę zmieniać, bo jak już producent przywiązał ludzi do projektu, kiedy mieli oni po 20 lat, to doił ich ile wlazło, także kiedy się zestarzeli. No i inaczej stymulował ich wrażliwość. Nie za bardzo inaczej, ale trochę...Na tyle, żeby z tęsknoty za tym rozpoznawaniem dziur, łezka im się w oku zakręciła i zaczęli dyskusję o nowych brzmieniach, wrażliwości, różnicach pomiędzy poszczególnymi płytami czy też koncertami, na których byli. Żeby za darmo i z pełnym przekonaniem o słuszności tych działań podtrzymywali koniunkturę obycym przecież i z istoty nieuczciwym ludziom, którzy uzależnili ich najpierw od produktu, a potem lekko go modyfikując wciskali im przez całe życie. Z mojego punktu widzenia to jest niezwykłe, mam na myśli ten upór w roztrząsaniu tych kwestii. Nie mam oczywiście na to wpływu, ale chciałem tu znazanczyć swoje zdanie i swój sprzeciw wobec takich dyskusji prowadzonych uporczywie na SN, w dodatku – być może się mylę – z nieuzasadnionym poczuciem emocjonalnej wyższości.

Projekt zwany rockandrollem został wymyślony w USA i Europie Zachodniej. Jego praktyczne zastosowanie widzieli i rozpoznawali wszyscy, także władcy i zarządcy Europy Wschodniej, która nie mogła w projekcie uczestniczyć, albowiem jej mieszkańcy przeznaczeni zostali do innych zadań – do pracy w nieludzkich warunkach, przy zachowaniu militarnej dyscypliny. Taki system wykluczał zabawę w rozpoznawanie dziur w miejscach publicznych, czy to za widna czy po ciemku. Wykluczał też publiczne koncerty, rozbrzmiewające w rejestrach innych niż akceptowane wówczas w bloku wschodnim czyli ludowe, komunistyczne lub te z muzyką klasyczną. To się nadzwyczaj szybko zmieniło, albowiem władza ludowa także dostrzegła zalety muzyki zwanej rockandrollem i zaczęła w nią inwestować. Nie za dużo, ale jednak. Pozwolono na inne niż wymienione wyżej koncerty, a o rozpoznawaniu dziur w ciemnościach młódź męska dyskutowała jeszcze długie, długie lata po tych wydarzeniach. Odsłon z tak zwanym polskim, czeskim, wschodnioniemieckim czy jugosłowianskim rockandrollem było kilka i każda kolejna była gorsza od poprzedniej. Pożegnaliśmy ostatnio artystkę Korę, osobę firmującą największy z tych przekrętów, który nosił nazwę Maanam. Tam było dokładnie tak jak napisałem – jeden trochę grał na basie, drugi na normalnej gitarze, jeden trochę bębnił, a Kora darła paszczę ile wlazło. Całość dała się utrzymywać, przy wsparciu kulturotwórczych mediów, przez wiele, wiele lat. I ludzie w to wierzyli, doszukiwali się w tym piękna, wrażliwości, brzmień i czego tam jeszcze. Po śmierci prowodyrki tego urojenia, odezwał się minister Gliński, który napisał do jej męża list kondolencyjny. W nim zaś zawarł frazę, że zmarła była częścią krakowskiej bohemy...Ja nie mogę – częścią krakowskiej bohemy...Czy ten minister Gliński w ogóle wie co mówi? Jak można napisać coś takiego? Proszę Państwa, naszym tutaj zadaniem jest obcieranie z łachów tych trucheł propagandowych, tych różnych krakowskich bohem i innych projektów politycznych wymierzonych w ludzi wrażliwych, a nie podtrzymywanie w nich życia. To jest poważny błąd. Ja oczywiście nikogo nie przekonam. Człowiek się uznależnia od emocji prostych, a potem na własnych użytek je komplikuje, po to, by lepiej wypaść towarzysko. Mozna mi też zarzucić, że przemawia przeze mnie zazdrość, bo kiedy starsi koledzy już jeździli na koncerty i tam wprawiali się w odróżnianiu dziury przedniej od innych dziur, ja łaziłem po ulicy Starej w Dęblinie i ślizgałem się na krowich plackach. I nigdy w życiu nie pojechałem na żaden koncert rockandrollowy, choć okazji miałem wiele. Nie dałem się jakoś skusić. Bardzo więc proszę wszystkich by w miarę możliwości ograniczyli demonstrowanie tu swoich deficytów, które w ich pojęciu i mniemaniu jest demonstracją wrażliwości artystycznej. Te sprawy wyglądają zupełnie inaczej i mają głębszy wymiar. Muzyka zaś nie łagodzi wcale obyczajów i nie do tego została wymyślona. No, ale żeby to stwierdzić, nie wystarczy iść na koncert Portishead.

 

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl gdzie pojawi się dziś nowa pogadanka o książkach.



tagi: wspomnienia  muzyka  emocje  rockandroll 

gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 08:42
66     5527    21 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 09:09

Muzyka w ogóle albo zachęca do walki, albo poszukiwania otworów przednich, jeśli tylko nie usypia. W hipokampie nie ma za dużego wyboru.

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 09:16

Żaden inny rodzaj działalności artstycznej nie wywołuje u widzów aż takiego uwielbienia dla twórców, amoku, histerii i szaleństwa, jak ta muzyka o której piszesz. To jest groźne.

Nie spotyka się tłumów skaczących i wyjących przed Damą z Łasiczką, czy jakaś świetną rzeźbą.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @chlor 23 sierpnia 2018 09:16
23 sierpnia 2018 09:20

Nie wiesz, jakie emocje u nastolatek wywolywał Mozart. O zuluskich bębniarzach nie wspominając. 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Grzeralts 23 sierpnia 2018 09:20
23 sierpnia 2018 09:23

No właśnie nie aż takie stadne i mocne emocje wywoływał Mozart. Zaś z zulusami przykład dobry. To taka muzyka właśnie o której mowa.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 10:18

Więc muszę się przyznać do czegoś: ja też się ślizgałem na krowich plackach. Tyle że nie zamiast, ale obok.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 10:28

Gabriel ma rację.

Muzyka w ogóle nie łagodzi obyczajów. Na przykład ja, gdy chcę zdenerwować cały dom, to puszczam z youtube piosenkę Africa Simona. Przy czym należy zauważyć, że ten zacny Murzyn nie tylko śpiewa, ale jednocześnie podskakuje i wyczynia inne figle, na przykład nosi krzesło w zębach, co mam za duży plus.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Jacek-Jarecki 23 sierpnia 2018 10:28
23 sierpnia 2018 10:50

Afric Simon powinien jednak występować w klatce.

zaloguj się by móc komentować

mooj @chlor 23 sierpnia 2018 09:16
23 sierpnia 2018 11:01

Z tych innych: propaganda pod postacią literatury, kina, masówek (performance? na stadionach, placach). I też można rzec, że odkąd po zdewastowaniu warsztatu do tego stopnia, że "każdy może" dyskutujemy o książkach, artykułach, tweetach, filmach dzierżawionych w segmentach.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 11:16

Sądzę, że tekst taki ten można odnieś do większości sztuk zwanych pięknymi (literatura, teatr, film, muzyka zwana współczesną).

Można odnieść wrażenie, że większość z nich jest z tego piękna regularnie odzierana i coraz trudniej znaleźć w nich coś pięknego.

Uważam jednak, że szukać warto i stawać w obronie niektórych rzeczy także warto, a zdewastowanie umiejętności, o które miał byc oparty rock and roll nigdy się do końca nie udało i nie uda, tak jak nie udały się próby dewastacji poezji, literatury, czy filmu.

Sztuka i piękno zawsze znajdują bowiem jakiś cudowny sposób na obronę - bo boskie cząstki drzemiące w człowieku zawsze się jakoś obronią.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

jaguar @chlor 23 sierpnia 2018 09:16
23 sierpnia 2018 11:19

Ta muzyka wywołuje amok, histerię i szaleństwo w ludziach o określonych skłonnościach, większość zwykłych ludzi albo nie reaguje, albo od tego ucieka jak najdalej.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mooj 23 sierpnia 2018 11:01
23 sierpnia 2018 11:26

Ja piszę od ponad 20 lat dzień w dzień i do głowy mi jeszcze nie przyszło, żeby zacząć pisać powieść. To jest zwyczajnie za trudne warsztatowo. A taki Miłoszewski z Twardochem proszę...każdy ma przynajmniej 5 na koncie. Tu nie chodzi o to, że każdy może, bo nie każdy. Chodzi o to, że rozbudza się chęci nie informując o skali trudności. Przez to zaniża się poziom i dewastuje emocje, tworząc tym samym rynek dla kretynów. Cały zaś ciężar sprzedaży przerzuca się na działy promocji. Wyrpomować zaś możesz wszystko - jedzmy zawartość tylnej dziury! 5 miliardów much nie może się mylić!

zaloguj się by móc komentować

betacool @jaguar 23 sierpnia 2018 11:19
23 sierpnia 2018 11:36

Jakiś czas temu kupiłem płytę. Trąbka, a w tle kościelne organy. Wysłuchałem całej płyty, potem jeszcze raz. W jednym z utworów przewijał się motyw, który na pewno znałem, ale zupełnie nie mogłem go rozpoznać, raz dlatego, że trabka improwizowała, dwa że te organy nadawały temu jakiś niezwykły wręcz wymiar.

Olśniło mnie za trzecim razem - to był House of Rising Sun Animalsów - taka prosta pioseneczka o domu schadzek.

Miałem wybór - albo wpaść w szaleństwo i amok, albo uciec od tego jak najdalej, albo posłuchać jeszcze i jeszcze raz...

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 23 sierpnia 2018 11:26
23 sierpnia 2018 11:38

Nic dodac - nic ujac...

... kapitalny wpis... i jeszcze lepszy komentarz  !!!

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 11:41

Napisałem komentarz do tamtych dyskusji o muzyce - ale poszedł do koszta - nie skasował się, więc postanowiłem przywrócić - i zamieszczam tu.

Opowiem o tym wtajemniczeniu muzycznym - albowiem w mojej szkole, zarówno podstawowej i średniej podział na lepszych i gorszych był właśnie muzyczny. Był jeszcze inny - lepsi, to byli ci, co mieli znajomych grypsujących czy półgrypsujących - dolny Sopot, półświatek. Ale chcę o tym muzycznym parę słów.

Lepsi słuchali King Crimson, Yes, Genesis, J. M. Jarre i te klimaty. Jak ktoś słuchał Sweet, Slade, czy coś w stylu Julio Iglesiasa to był matoł, człowiek nawet nie drugiego, a trzeciego gatunku.

Historia trzech z guru od muzyki, kolegów z ławki szkolnej. Ci guru byli z tzw. lepszych rodzin - artyści na usługach systemu, lekarze ze zgodą systemu na życie w dobrobycie - czy, jak główny guru - syn oficera SB.

Piszę o lekarzach ze zgodą systemu na dobrobyt - bo byli inni - np. mój dziadek, co miał kilka spraw karnych za to że brał pieniądze za leczenie - chociaż miał prywatną praktykę - ale ludzie uważali, że powinien leczyć za darmo. Nic nie pomagało to, że sam, za swoje własnymi rękoma wybudował mały powiatowy szpital - karniak należał się jak psu zupa. Mojemu ojcu niejaka Basia K. (guru od sztuki do niedawna czy od niedawna, doktor z zawodu, wielce szanowana osoba) osobiście powiedziała, iż wszystko z nim w porządku - za wyjątkiem tego, że nie należy do PZPR - i nawet ojciec na etacie profesora w Akademii Medycznej to było za mało. Na etacie - po wojnie nie zrobił nawet habilitacji - a etat miał profesorski, przecież nowy narybek musiał się doszkolić - a stary narybek trafił albo do Katynia, albo na emigrację - więc do czasu awansu partyjnej młodzieży ktoś uczyć musiał. Mama, z kolei, nie mogła się doprosić założenia telefonu - a ponieważ bardzo przejmowała się swoimi pacjentami - chodziła ze mną telefonować do szpitala z budki - za własne pieniądze i w prywatnym czasie. Dzisiaj jest ubogą emerytką.

Wszyscy guru od muzyki, a były to lata 70 - mieli luksusowy sprzęt grający - magnetofony Revox, Akai (wszystkie szpulowe) wzmacniacze Sansui, Yamaha - w ostateczności "kultowy" NAD, sprowadzony a Anglii, a wytworzony na Tajwanie. Za cenne dewizy - wzmacniacz kosztował bagatela 6 średnich pensji. Sansui pewnie ze 16 albo 26. To były czasy, w których Wojciech Mann, kolejny guru, nienawidzący takich jak my tutaj miał magnetofon Koncert z wsadem dewizowym. On taki magnetofon mógł mieć - ja nie, bo jak napisałem do Zakładów Kasprzaka to mi odpowiedzieli, żebym się wypałował, bo nie mam zezwolenia dewizowego więc sobie mogę swoje dolary wsadzić gdzieś. Tekst oczywiście był inny - ale sens jak najbardziej ten.

Zacznijmy od Jacka, dziecka lekarzy z licencją na dobrobyt. On, jako jedyny w klasie jadał kabanosy - luksus na tamte czasy, a rodzina nosiła głowę wysoko - bo byli lepsi. Ojciec był oficerem LWP - i jak na oficera przystało miał odpowiedni samochód - "skrzydlak" jak to się wtedy mówiło - amerykański krążownik, taki jak Elvis Presley. Skąd go miał - bo nawet w Pewexie takich nie było - nie wiem, może Cenckiewicz potrafiłby to wyjaśnić. To były dziwne czasy - np. prezes Polskiego Związku Jeździeckiego miał żonę - byłą żone amerykańskiego, znanego przedsiębiorcy, co dużo mogła, była nietykalna - i nikomu ta jego żona nie przeszkadzała - a nawet pomagała komunistom, jak coś trzeba było załatwić. Tak to było i inaczej nie było.

Jacek był dosyć dobrze wykształcony muzycznie (w rozumieniu Valserowskim) grał na fortepianie, znał nuty i brał lekcje śpiewu. Kolegów miał z filharmonii. Wystąpił nawet raz czy dwa na festiwalu w Sopocie - więc te lekcje musiały być skuteczne. Od takich, jak on wiem, co to jest ćwiczenie głosu i jakie są arkana warsztatu dobrego, zawodowego muzyka. Chciał mi kiedyś sprzedać magnetofon Akai za cenę większą niż kupił - to był taki ówczesny zwyczaj - by nie dość, że dać komuś do zrozumienia, że jest gorszy - to jeszcze go skroić na kasie.

Jacek jest obecnie wydawcą płyt - ale nie z Marią Callas, a coś w okolicach rapu, czy co tam jest obecnie modne. Można go też zobaczyć w reklamach leków - ostatecznie skończył medycynę, wiec jest wiarygodny, bo jest prawdziwym lekarzem, a nie aktorem.

Drugi guru od muzyki - pomimo skończenia studiów technicznych - techniczny mitoman, zdolny uwierzyć w każdą brednię, byle mu odpowiadała. Np. twierdził, iż kawałek gąbki przyklejony do głośnika podbija dźwięk o 24 decybele. Matka jedną ręką robiła świątki do kościołów - drugą medale dla urzędów.

Syn próbował wdrażać swoje mity w biznesie. Dostał 3 lata, ale nie odsiedział, bo w czasie sprawy nieruchomości, w jakich posiadanie wszedł tak podrożały - iż miał z czego oddać. Rzeźbi ludowe potworki i robi coś na etacie na prowincji.

Największy guru - wokół niego gromadziła się cała klasa i z rozdziawionymi pyskami słuchała, cokolwiek by nie miał do powiedzenia. Ja tych opowieści nie słuchałem - a może i warto było - bo opowiadał, że chce skończyć prawo i pracować w Milicji, ale takiej bez munduru. Czyli w SB. Jak tata. On tego o SB nie mówił - no, ale co miał mówić, że chce księży mordować? I tak było wiadome, o jaką "milicję" chodzi.

To on decydował ex cathedra, co jest w muzyce do słuchania, a co nie - i podpierał to materialnymi dowodami w postaci taśm i płyt będących w jego posiadaniu, odtwarzanych na urządzeniach do dziś stanowiących obiekt pożądania. Życie jedna ułożyło się tak, ze wyjechał do USA i tam prowadził sklep z butami. Może i dobrze.

Do dzisiaj słucham czasem Yes czy King Crimson, Hendrixa, do Led Zeppelin podchodzę z rezerwą - bo nie potrzebuję identyfikacji z jakimś okresem, "starymi dobrymi czasami" czy grupą. Chroni mnie to przed potrzebą identyfikacji z aspirującym do spadku po Woodstocku - Owsiakiem, czy innymi spadkobiercami tego i owego. Na co dzień wolę Murzynów z Afryki, czy stare piosenki z basenu Morza Śródziemnego, w wykonaniach, co mają góra 2000 odsłon na YouTube. Mogą też być piosenki kurdyjskie czy inne bliskowschodnie - i tak nic nie rozumiem, a emocje te same. Też można się zachwycić i też "czuć dreszcze" - a przynajmniej wiem, że muzycy co najwyżej aspirują, a nie służą zapędzeniu mnie do jakiejś zagrody i wciskaniu kitu.

Muzyka jest podobno elementem kultury - a ta kultura podstawą tworzenia prawa w państwie świeckim. Tak twierdzą pytani spadkobiercy bolszewików - kiedy maj wyjawić, co jest źródłem norm, skoro nie Bóg i nie religia. Wycierają sobie tą kulturą tłuste gęby sytych kotów - i mlaskają "konstytucja, konstytucja".

Osobiście odbieram wartościowanie ludzi w oparciu o to, jakiej muzyki słuchają - jako nieprofesjonalne :)

zaloguj się by móc komentować

mooj @gabriel-maciejewski 23 sierpnia 2018 11:26
23 sierpnia 2018 11:47

To jakie kryteria chcesz stosować dla "może"/"nie może"? Poczucie przyzwoitości autora?

Najwyraźniej może każdy od dawna, skoro efekty możności wyprodukowania tekstów pisanych i ich rozprzestrzenienia masowego natykamy się często i od dawna. Raczej świadczy to o tym, że nie warsztat, gust czytlenika, bariera przed ośmieszeniem się autora czy wydawcy decyduje. "Każdy" kto wpisze się w dany segment - może. I od pokoleń tak, moim zdaniem, jest. Muzyka nie wyróżnia się niczym spośród pól eksploatacji emocji. Może przez pewien czas dochodami dla uczestników tego procederu, ale to też mija. Była bardziej uniwersalna, miała niższy próg wejścia niż np literatura, poezja, papka medialna pt "analizy polityczne" czy cokolwiek innego budzącego i kanalizujące emocje.

Jeśli ktoś nie wykracza poza chorały gregoriańskie papką dla każdego i przez każdego do wytworzenia będzie określał i Liszta i Mozarta (i prawie na pewno w 99% opery). Jeśli za ideał, poza który nie należy wykraczać, przyjmie greckich filozofów, doktorów Kościoła i może jeszcze kilku innych - tak samo obce, śmieszne będą sienkiewiczowskie powieści jak "twardochy" "łysiaki" i nienapisane jeszcze corryliada:)

Mnie też boli brak tutaj dyskusji o czerwcu, o wydanym Zaleskim, o "kasacie...", tatarskich sposobach walki Brak glos, uzupełnień, rozwinięć, zainteresowania mocniejszego. Nie natłok i "odsłony" tekstów o bieżączce, Zeppelinach etc Nawet nie relacja, x/y, a mikry licznik, r'n'r nie dlatego przytłacza że go dużo, ale dlatego, że mało tych, które wydawało się, że mogą być solą serwisu wspierającego sprzedaż

 

Pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mooj 23 sierpnia 2018 11:47
23 sierpnia 2018 11:56

Całe szczęście, że dysksusja o tym czy tamtym nijak się ma do wyników sprzedaży. Popularność zaś, o której piszesz mieści się w granicach wyznaczonych przez terror grupy. Tu nie chodzi o to, by do czegoś lub kogoś równać, ale by skonstruować ofertę. Inną niż to co mają do zaproponowania wielkie wydawnictwa i wytwórnie

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Wolfram 23 sierpnia 2018 11:41
23 sierpnia 2018 11:56

Już lepsze jest wartościowanie według tego kto dalej na tym placku krowim ujechał

zaloguj się by móc komentować

mooj @gabriel-maciejewski 23 sierpnia 2018 11:56
23 sierpnia 2018 12:12

Sprzedaż cieszy nie tylko Ciebie:) Dzięki temu, że znajdują się klienci (no sami się nie znajdują, wiemy:) mam nadzieję na rozwijanie Biblioteki Historii Gospodarczej i kilku innych marek - jako czytelnik/klient.

I dlatego też nie ten mianownik w porównaniach interesuje mnie/poboczne mnie martwi. Twój dzisiejszy tekst odebrałem jako lekką irytację na przykrywanie istotnych rzeczy tematami "innymi", budowanymi na odpadach po trendach wygasających. Nabywców (sądząc po uwadze o wynikach sprzedaży) to nie odstrasza. Zmartwienia wielkiego nie ma. Ba! Nie odstraszyło p. Marka Budzisza od wejścia, a kilkoro innych autorów nie uciekło:)

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 23 sierpnia 2018 11:36
23 sierpnia 2018 12:38

Dość dawno temu trafiłem na blog Toyaha. Książką mojego pierwszego wyboru była "książka o zespołach" Toyaha. Z ciekawości dokupiłem kilka innych tytułów z Kliniki Języka.

Zastanawiam się, czasami czy moje teraźniejsze aktywności nie wyniknęły w jakiejś mierze z tego, że chciałem sobie poczytać toyahowe teksty o muzyce i myślę, że jednak tak.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować


eska @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 12:54

Osobiście uważam, że jedna z najmocniejszych emocjonalnie pieśni, zarówno pod względem muzycznym jak tekstowym, to ta >

Jej historia jest o tyle ciekawa, że została napisana sporo przed napaścią Hitlera na Sowiety. 
Czyli CBDO :)))

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @betacool 23 sierpnia 2018 11:36
23 sierpnia 2018 12:58

Ja w szaleństwo i amok popadłem w wieku 13 lat i nawet krowie placki nie pomogły.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @betacool 23 sierpnia 2018 12:38
23 sierpnia 2018 13:02

Przepraszam za to, że zdewastowałem Twoje emocje i obnażyłem deficyty.

zaloguj się by móc komentować

mooj @eska 23 sierpnia 2018 12:54
23 sierpnia 2018 13:03

raczej przed planową napaścią Sowietów na (także) Hitlera, - słowa także, wbrew wikipediowym stwierdzeniom

swoją drogą trzeba mieć tupet, żeby linkować w źródłach, które mają potwierdzić tezę, "po 22 czerwca 1941":"

http://www.kapellan.biz/content/view/3759/21/

a mistrzostwo: połączenie "najważniejszej ze sztuk" z dźwiękiem to 

https://www.youtube.com/watch?v=bMzkoEF0fgs

zaloguj się by móc komentować

bolek @Wolfram 23 sierpnia 2018 11:41
23 sierpnia 2018 13:08

Bezcenne! :)

Szkoda, że komentarzom nie można dwać +++++

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @betacool 23 sierpnia 2018 12:38
23 sierpnia 2018 13:14

Ja czytam teksty Toyaha o muzyce - i powiem, iż to on mnie zanspirował do poszukiwań - dając kiedyś linka do całkiem nieznanego wykonania jakiejś dziewczyny starego utworu Tarantella del Gargano - by chodzić tam, gdzie mainstream nie dochodzi.

Książki o zespołach mam dwie - tzn. jedną, bo drugą dałem w prezencie. Warto jednak pamiętać, iż nie wszyscy, którzy zachwycają się tą samą muzyką co my - są tymi, z którymi chcielibyśmy mieć cokolwiek wspólnego - tzn. muzyka nie tylko, iż nie łączy - ale może nawet nie powinna.

Abstahując od tego, czy jest faktycznie dobra, a muzycy na swój sposób genialni. Dostajemy ją bowiem w pakiecie - którego pozamuzyczne elementy nie prowadzą ku prawdzie. Tak jak z wódką - nie każdy i nie zawsze i nie z każdym powinien ją pić - a są tacy, co powinni pić tylko herbatę, nawet, jak ta wódka jest arcydziełem gorzelnictwa. Pomimo, iż jest dla ludzi - i potrafi rozweselić.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Wolfram 23 sierpnia 2018 13:14
23 sierpnia 2018 13:20

Bardzo Cię przepraszam, ale tarantelle to jest akurat mój wynalazek, byłem i jestem nadal do tego bardzo przywiązany. Nie za każdą muzyką tu lansowaną stoi Toyah.

zaloguj się by móc komentować

eska @mooj 23 sierpnia 2018 13:03
23 sierpnia 2018 13:25

Fakt, to nagranie z chłopaczkiem - po prostu łzy rzęsiste :))))

zaloguj się by móc komentować


mniszysko @Wolfram 23 sierpnia 2018 13:14
23 sierpnia 2018 13:33

>>> Tak jak z wódką - nie każdy i nie zawsze i nie z każdym powinien ją pić <<<

Bardzo przepraszam, ale współczesna muzyka pop nie jest żadna wódką, a bimbrem produkowanym po to, aby pod pretekstem picia wytruć ludzi, zaś w tym przypadku zdewastować wrażliwość i emocje związane z muzyką, ludzi zaś upodlić.

Z powodów obiektywnych nie mogę wypowiedzieć się o samej muzyce, ale mogę wypowiedzieć się o historii powstania i efektach tej muzyki. Rozumiem, że ktoś w młodości przeszedł ten etap. Nie rozumiem natomiast, dlaczego pomimo wiedzy na temat jej historii z tego nie wyrasta.

Dla mnie sprawa jest jasna, bo mierzalna. Wzrost popularności tej muzyki odbywa się zawsze kosztem duchowego wpływu Kościoła i żadne tam "chrzczenie" nie pomoże, bo to jest tak jak święcić diabła.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk 23 sierpnia 2018 13:30
23 sierpnia 2018 13:34

Ja nie mam niestety daru wyszukiwania poprzednich notek, nie chcę też tego czynić, ale bisogna morire to nie jest tarantella, a umieściłeś ją w reakcji na moje wklejki z włoską muzyką, zresztą dwa razy...Nie o to zresztą chodzi...

zaloguj się by móc komentować

mooj @eska 23 sierpnia 2018 13:25
23 sierpnia 2018 13:36

O ile w tzw rozprężeniu i dekompozycji wiele z r'n'r może formą przebić to żadne "Acces high"/"Run to the hills" i inne konstruktywne, "mobilizujące" nie ma startu:)

https://www.youtube.com/watch?v=rGOXMf6yDCU

to wszak stąd nie stamtąd i długie lata prób zanim jakiś 40:1 czy

https://www.youtube.com/watch?v=BmerZbDPXns

się zbliży

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 23 sierpnia 2018 13:34
23 sierpnia 2018 13:41

Ależ ja wiem że Ty tu wrzucałeś dawną włoską muzykę. Do dziś pamiętam jak u ojca Rachmajdy zapisywałem nazwy podawane przez Ciebie. Mnie chodziło tylko o Twój zarzut że ja w tym nie brałem udziału. I wciąż tylko o tym Portishead.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @gabriel-maciejewski 23 sierpnia 2018 13:20
23 sierpnia 2018 13:43

To prawda, przyznaję ze wstydem - iż bez Twojej inspiracji bym w tym kierunku sam nie poszedł. Pamiętam, kto dał pierwsze linki do tarantelli - pewnie na Toyaha też podziałały :)

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @mniszysko 23 sierpnia 2018 13:33
23 sierpnia 2018 13:45

Niech Ojciec śpi spokojnie. Dam radę.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk 23 sierpnia 2018 13:45
23 sierpnia 2018 13:53

Ale ja nie napisałem, że nie miałeś w tym udziału

zaloguj się by móc komentować


bolek @mniszysko 23 sierpnia 2018 13:33
23 sierpnia 2018 14:02

"Bardzo przepraszam, ale współczesna muzyka pop nie jest żadna wódką, a bimbrem produkowanym po to, aby pod pretekstem picia wytruć ludzi"

Bardzo przepraszam, ale jest bimber i "bimber" ;-)

W sumie jak ze wszystkim...

zaloguj się by móc komentować

betacool @krzysztof-osiejuk 23 sierpnia 2018 12:58
23 sierpnia 2018 14:02

Bardzo przepraszam, ale współczesna muzyka pop nie jest żadna wódką, a bimbrem produkowanym po to, aby pod pretekstem picia wytruć ludzi, zaś w tym przypadku zdewastować wrażliwość i emocje związane z muzyką, ludzi zaś upodlić.

Przyjechał do naszej parafii ksiądz z tytułem doktora. Gdy nie ma pani, która gra na organach zaczyna nucić jakąś współczesną kościelną pieśń, której w naszej wiosce nikt, ale to nikt nie zna. Wyświetlacz slajdów z tekstem non stop się zawiesza, więc ksiądz zazwyczaj 3/4 zwrotki dośpiewuje sam.

Po takiej dewastacji moja najmłodsza pociecha (po podstawowej szkolemuzycznej) chwyta za gitarę i sobie gra - niech Mniszysko się domyśli co.

Dobre intencje nie sprawią, że muzyka będzie dobra.

Złe intencje nie są w stanie sprawić, że będzie zła.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 14:04

Czy ktoś ma jakieś ale?

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @mniszysko 23 sierpnia 2018 13:33
23 sierpnia 2018 14:06

To Gabriel chyba pisał, że albo Kościół jest mecenasem kultury albo jest mu ona wroga.

zaloguj się by móc komentować



Wolfram @mniszysko 23 sierpnia 2018 13:33
23 sierpnia 2018 14:17

Całkowicie się z Ojciem zgadzam - co do wniosków. Tzn. muzyka pop ma kształtować emocje i zastąpić wszystko inne, z Kościołem włącznie i w szczególności - a nawet złwaszcza i tylko z Kościołem - tzn. ma być obiektem kultu, zainteresowań i wszechobecna.  Źródłem emocji ma być nie przeżywana wiara, uroki życia i piękno Stworzenia - a dźwięki z głośnika, działające na emocje i dające poczucie wspólnoty (tylko z czym lub kim - ze znawcami dyskografii?). 

Jest granica - pomiędzy utalentowanym muzykiem, który śpiewa o czymś niebanalnym, czy też tylko gra, bo ma dar - talent - a zorganizowanym atakiem na naszą duchowość (i fizyczność przecież też) - i tej granicy nie wolno przekraczać - trzeba ją też umieć rozpoznać i nie dać się zwieść.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Wolfram 23 sierpnia 2018 14:17
23 sierpnia 2018 14:51

Jest granica - pomiędzy utalentowanym muzykiem, który śpiewa o czymś niebanalnym, czy też tylko gra, bo ma dar - talent - a zorganizowanym atakiem na naszą duchowość (i fizyczność przecież też) - i tej granicy nie wolno przekraczać - trzeba ją też umieć rozpoznać i nie dać się zwieść.

I to jest temat na dobry muzyczny utwór. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Grzeralts 23 sierpnia 2018 14:06
23 sierpnia 2018 17:22

Tyle, że człowiekiem, który zwrócił uwagę na to, że Kościół objął mecenatem muzykę mu kompletnie wrogą, był właśnie Toyah.

Podejrzewam, że gdyby nie jego pasja, to po krakowskich kościołach dalej performowali by  pedofile i sataniści.

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @przemsa 23 sierpnia 2018 17:46
23 sierpnia 2018 18:25

Bo  to jest muzyka, muzyka nie z tej ziemi, dotyk Boga

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @przemsa 23 sierpnia 2018 19:05
23 sierpnia 2018 20:53

Stamm jest także świetnym pokerzystą...

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 21:06

Ze wszystkim się zgadzam w 100%, tym bardziej, że ja też nie chodziłem na koncerty i nie należałem do żadnej tzw. subkultury. Tylko chciałbym zwrócić uwagę na to, żeby nie popaść w drugą skrajność i nie wyrzucać wszystkiego z tego powodu że to propaganda, oczywiście tak też można, ale okazuje się, że nie udało się macherom zdusić talentu nawet przy nagrywaniu rock&roll'a i pochodnych. Mało tego, okazało się, że nie da się nic sprzedać na dużą skalę jeśli jest po prostu do kitu. Jeśli ktoś to traktuje z odpowiednim podejściem, a nie jako kult, temu nic nie grozi. W końcu nie oszukujmy się, wszyscy dorastaliśmy w jakimś, powiedzmy, "kontekście" i tego nie zmienimy, ja np. jako nastolatek zaczytywałem się w Tolkienie i jakoś przeżyłem. Przecież o nim też można powiedzieć różne rzeczy, że to propaganda imperialna itd., ale to są dobre książki i tylko tyle(i aż tyle). Odys co jakiś czas linkuje tu Kaczmarskiego(przy okazji wszystkim czytelnikom polecam starszy tekst Coryllusa - Tani jak bard), który też był jakimś tam projektem mającym konkretny cel, a jednak niektóre jego teksty były bardzo trafne. Ważne żeby nie dać się przerobić i wybierać to co potrzebne.
Manaam to akurat słaby przykład, bo tam nie było talentu, to byli ludzie mający udawać, że coś grają i to każdy sam może posłuchać i sprawdzić.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @krzysztof-osiejuk 23 sierpnia 2018 12:46
23 sierpnia 2018 21:08

Bo skakał jak małpa po scenie.

zaloguj się by móc komentować


onyx @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 21:13

Trochę się zgapili z tymi dziurami bo po waginie przyjdzie pora na penisa i inne płcie poczują się ubliżone czy niedowartościowane czy jeszcze inaczej. Ujście, tylko ujście a nie żadna dziura. Jakby co to byłem pierwszy. A od muzykowania nie uciekniemy bo system pracuje pełną parą.

https://kobieta.onet.pl/organizuje-obozy-rockowe-dla-kobiet-to-dla-nich-pierwszy-krok-do-zmiany-zycia/pwb27vn

"Karioka Girls Rock Camp i Lucciola Ladies Rock Camp to obozy dla dziewczynek i kobiet, które chcą się nauczyć mocnego, rockowego grania.

Udało się zrealizować cel i na festiwalu grają kobiety, które skończyły organizowane przez panią rock campy?

Tak. Do tej pory na naszych (bo dziś to już nie tylko ja, ale cały team) obozach pojawiło się 235 dziewczyn. Powstało 57 zespołów!"

http://www.karioka-girlsrockcamp.pl/

http://lucciola.rockcamp.com.pl/

To może jednak lepiej w zaciszu posłuchać tego Portishead albo popykać w Minecrafta?

zaloguj się by móc komentować

Zosia @gabriel-maciejewski 23 sierpnia 2018 11:26
23 sierpnia 2018 21:21

ciesze sie, ze wreszcie odniósł sie Pan do tej smutnej dyskusji o "muzyce",

czytałam to przez kilka chwil i nie mogłam uwieżyć, ze Panowie, którzy wiodą prim w SN, a w każdym razie aspirują, moga tak bardzo publicznie upokarzać sie i z taka zawziętością walczyc o pierwszeństwo w palancie - to jedno

drugie jest jeszcze gorsze, od tylu lat tłucze Pan to samo, wszystko jest dokładnie zaplanowane, uważajcie na swoje emocje, bo tam jest szczególnie niebezpiecznie, o sferze pop było w tym miejscu tysiace razy, w koło Macieju, a tu sru...czołowi mędrcy jak poszli to prawie do piekła dna, rywalizyjąc, który to kusy lepiej potrafi zbezcześcić muzyke i instrument,

panie Valser, Pan sobie spróbuje przypomniec ilu tych młodych muzyków juz dawno nie zyje, ilu jest bardzo chorych, a tylko ilu z nas prowadzi tzw. normalne życie, spedziliśmy młodość w tym samym towarzystwie, ja pamiętam jak sie dla większości te riffy skończyły, a Pan?

Pana Toyaha nie pytam, bo obraca sie w towarzystwie muzyków klasycznych, którzy najwyraźniej muszą robić sobie z Niego jaja, jesli faktycznie rozważją zdolności i umiejetności tych szarpidrutów o których był gotów pojedynkować sie,

o infantylności tej dyskusji nie wspomnę.....

zajrzałam tu dzis, ale bez tej radośći co zwykle,

dziekuje, ze sie Pan odezwał, bo wstyd straszny

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
23 sierpnia 2018 21:43

Pamiętam z dawnej komuny Dziennik Telewizyjny, w którym kierownik Domu Kultury jęczał, że już nigdy nie sprowadzą tego sławnego piosenkarza bigbitowego  Bohdana Łazuki, bo tłum jego fanów demoluje sale ryczac "Bogdan, Bogdan". Łazuka był wówcza chudy i wyglądał jak przedwojenny krawiec mężczyźniany.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Zosia 23 sierpnia 2018 21:21
23 sierpnia 2018 21:49

Tak...

... bardzo dobrze, ze sie Gospodarz odniosl do tej dyskusji o  "muzyce"... ale, nazywac to wstydem to chyba jednak za duze slowo... ale fakt, ze rozmowcow ponioslo. 

Tak musialo byc... i wedlug mnie - dobrze, ze taka dyskusja miala miejsce... a dzisiejszy, swietny wpis Gospodarza i dyskusja pod nim na blogu i na SN - napewno wielu  czytelnikow  postawila  "do pionu"... albo zapalila sie im  czerwona lampka... taka mam nadzieje...

... i nie ma, Pani Zosiu tego zlego, coby na dobre nie wyszlo... te dyskusje - choc momentami niesmaczne - byly bardzo pouczajace...  a przynajmniej dla mnie.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Zosia 23 sierpnia 2018 21:21
23 sierpnia 2018 22:20

Poruszam się w towarzystwie muzyków rockowych, bluesowych, jazzowych i klasycznych. To są wszystko moi dobrzy znajomi, niekiedy nawet bliscy koledzy. A tak swoją drogą, o co chodzi z tą "Zosią"?

zaloguj się by móc komentować

ApesCornelius @cbrengland 23 sierpnia 2018 14:04
23 sierpnia 2018 23:01

Można lepiej, proszę bardzo ;) 

 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @DYNAQ 23 sierpnia 2018 10:50
24 sierpnia 2018 09:07

To by było za mało wyszukane. A tak, tego rodzaju demonstracje swojego pomysłu na życie, pokazują jak uwolnić się od wszelkiego rodzaju klatek jakim jest płeć, dobry zwyczaj/obyczaj, a nawet kultura czy tradycja, o religii nie wspominając. A ilu jest takich co z powodzeniem śpiewają o opresyjności luksusu i kasy?

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @OdysSynLaertesa 24 sierpnia 2018 09:07
24 sierpnia 2018 09:47

No te luksusy trzeba odebrać burżujom dla ich własnego dobra ich uwolnić od tej opresji :D

zaloguj się by móc komentować

bendix @parasolnikov 24 sierpnia 2018 09:47
24 sierpnia 2018 09:57

OT techniczny:

Dlaczego jak klikam w datę odpowiedzi po prawej stronie (np. teraz Twojej) to czasami przenosi dobrze do tej właśnie odpowiedzi a czasami gdzieś w połowie wątku? Testowałem to już dosyć dokładnie i w domu też. Jest jakiś bug czy FF + adblock coś kaszani? Sprawdź u Siebie przez jakiś czas czy zawsze przenosi do tego komentarza w który klikasz. Bo teraz np. do ostatniego Twojego prawidłowo przeniosło.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Wolfram 23 sierpnia 2018 11:41
24 sierpnia 2018 09:59

Nigdy nie usłyszałem od nikogo że jestem muzycznym ignorantem, ale to pewnie dlatego że nie starałem się nikomu pochwalić jak ważna jest dla mnie muzyka, ani nie próbowałem nikomu polecić tego co słucham, ani tokować za tym czy za tamtym kawałkiem z tonem znawcy tematu tudzież lepszego ucha. Co najwyżej dzieliłem i dzielę tym co po prostu lubię. 

Co innego jeśli idzie o lekturę, tu kilka razy usłyszałem od kilku osób że mam jak to się mówi braki, choć przeczytałem wiodące swojego czasu pozycje chyba z każdego rodzaju literatury i stylu jaki uznaje się powszechnie za klasykę, popularne, czy inne typu "musisz to przeczytać". Kiedyś nie wiedziałem jak wytłumaczyć takim osobom że wcale nie muszę. Dziś tylko pytam o czym jest ta czy tamta "wyjątkowa książka", dopytując w kierunku czym się taki czytelnik ubogacił osobiście, skoro i mnie chce ubogacić, i o czym doinformować tak naprawdę... Chodzi zazwyczaj o wartościowanie, dowartościowanie, deprecjację takiej czy innej wiary, religii, pragnień i emocji. Pal licho jeśli ktoś stara się zachować przynajmniej pozory chęci podzielenia się jakimś "nowym" odkryciem.

zaloguj się by móc komentować

bendix @bendix 24 sierpnia 2018 09:57
24 sierpnia 2018 09:59

np teraz jak kliknąłem w Odysa komentarz o jeden wczesaniejszy niż Twój to przeniosło mnie do 23 sierpnia 2018 21:09 Kuldahrus.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @parasolnikov 24 sierpnia 2018 09:47
24 sierpnia 2018 10:01

Odwieczny konflikt między korpo wolnością a demoludem 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @parasolnikov 24 sierpnia 2018 09:47
24 sierpnia 2018 10:41

Dokładnie... Taki tam sobie kontekst, a muzyka dzięki temu poważna.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować