-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Dżentelmen włamywacz

W 2007 roku wydawnictwo Muza wypuściło na rynek wspomnienia Stephane’a Breitwiesera. Człowiek ten, nie wyróżniający się żadnymi szczególnymi zdolnościami, jest jednym z najbardziej znanych złodziei dzieł sztuki. Dziwne jednak nie jest to, że kradł on zabytkowe przedmioty, które trzymał potem w domu, ale łatwość z jaką to czynił. Tytuł tych wspomnień to Wyznania złodzieja dzieł sztuki, są one łatwo dostępne, a ich treść jest ciekawe z każdego w zasadzie punktu widzenia, także psychologicznego. Od razu zorientujemy się bowiem, że dla młodzieńca – rocznik 1971 – wchodzącego w życie w latach dziewięćdziesiątych, złodziejstwo było rodzajem terapii. Ja też wchodziłem w dorosłe życie w latach dziewięćdziesiątych, ale nie wpadłem na taki pomysł, choć przecież poszedłem studiować historię sztuki.

Breitwieser został złodziejem, bo jego rodzice się rozwiedli, a ojciec – krewny znanego malarza Roberta Breitwiesera – zostawił matkę z synem, co znacznie obniżyło poziom życia obojga. Z domu pełnego obrazów, rodzinnych pamiątek, pięknych mebli i bibelotów, Stephane wraz z matką musiał wprowadzić się do mieszkania, gdzie stały sprzęty z IKEA. To go przygnębiło tak silnie, że postanowił kraść ładne rzeczy z muzeów. Łatwo byśmy w to uwierzyli, ale książka ta jest czymś więcej niż tylko tłumaczeniem się przestępcy z popełnionych czynów. To jest także oskarżenie wobec systemu, bo każdy przestępca oskarża system, ale na tyle sugestywne, że warto się nad nim zastanowić. Oczywiście, że Breitwieser kradł już wcześniej, a pierwszym jego łupem był kawałek jakiegoś merowińskiego artefaktu, który wziął sobie z gabloty w muzeum, kiedy jego rodzice jeszcze byli razem. Oczywiście, że nie ograniczał się do przedmiotów zabytkowych, albowiem policja po czterech latach od zdarzenia, w świecie, w którym co prawda są kamery, ale jakże zawodne, wyciągnęła mu znienacka sprawę kradzieży kasety video w jakimś markecie. Breitwieser starał się wtedy o pracę na lotnisku obsługującym loty z Miluzy do Bazylei. Zapomniałem bowiem dodać, co nadaje sprawie, przynajmniej dla nas tutaj, dodatkowego kolorytu, że Stephane był rodowitym Miluzyjczykiem. I teraz ważna rzecz – skąd policja francuska wiedziała, że jakiś tam nastolatek, jakiś Stephane, ukradł kasetę video? Komisarz, który odpowiadał za bezpieczeństwo na lotnisku wyrzucił go ze stażu, czym przypieczętował los obiecującego, młodego człowieka. Tak to opisuje Stephane, ale my mu nie wierzymy do końca, albowiem widzimy, że pragnienie wynoszenia czegoś bezkarnie z obiektów, w których gromadzi się artefakty, było tylko częścią jego przebogatej natury.

Ciekawe jest także to, jak pisze o francuskich policjantach i celnikach. Jego życie bowiem toczy się po obydwu stronach granicy. Szwajcarzy są mili, sympatyczni i nigdy nie sprawdzają samochodów na przejściach. Mówimy o czasach sprzed układu w Schengen. Co innego Francuzi, oni są brutalni, złośliwi, a do tego posiadają sieć informatorów, gromadzących wiedzę na temat każdego, najbardziej błahego przestępstwa. Potem zaś szantażują tym ludzi i nie pozwalają im wejść na drogę prowadzącą ku uczciwemu i szczęśliwemu życiu. Pewnego dnia – pisze Stephane – francuscy celnicy sprawdzili mu samochód, a przy okazji przypomnieli o kradzione kasecie, choć nie znali przecież komisarza Martineza z lotniska w Miluzie. Potem, raz jeszcze, przed dworcem, policjant nie pozwolił mu zaparkować na chwilę, kiedy czekał na swoją dziewczynę i udał, przez gromadzącymi się gapiami, że Breitwieser chciał go przejechać. Ponieważ wspomnienia te, nie są pierwszą książką, jaką znam, w której policjanci francuscy opisani są jak skończone swołocze, zacząłem się zastanawiać na pewną kwestią. Po co w latach osiemdziesiątych wyprodukowano serię filmów z Luisem de Funes, opowiadającą o przygodach safandułowatych żandarmów? Uznawane były one za bardzo zabawne i ja też się śmiałem kiedy oglądałem te filmy. Oglądałem też jednak film Skrzydełko czy nóżka, równie wesoły, który był reklamą – na rynek francuski – masowo produkowanej żywności z supermarketów. No więc jasne jest, że francuska policja to nie są poczciwe safanduły, którym przewodzi zabawny kurdupel żeniący się z milionerką. To są ludzie pozbawieni zasad moralnych, których jedynym życiowym celem jest szykanowanie bliźnich i utrudnianie im życia. Lekceważą oni przy tym swoje obowiązki, wręcz mają je w nosie, albowiem – gdyby było inaczej – nie dopuściliby do tego, by w okolicy dobrze rozpoznanej, działał taki przestępca jak Stephane Breitwieser. Jego wspomnienia są bowiem opowieścią o degeneracji służb i ludzi pracujących w placówkach muzealnych.

W połowie lat dziewięćdziesiątych, w Alzacji i w Szwajcarii, gdzie pełno jest wszelakiego dobra muzealnego, nasz bohater bez trudu wynosił z zamków i placówek kulturalnych przedmioty, które mu się podobały. Pomagała mu jego dziewczyna, która podobnie jak jego matka, była pielęgniarką. Dobra te Stephane gromadził w domu matki. Potem zaś wpadł, ale jeszcze nie wiem jak po nie doczytałem. Nakradł się za prawie półtora miliarda euro, a potem przyznał się do wszystkiego lub prawie wszystkiego. Dostał śmieszny wyrok – 3 lata więzienia, z czego odsiedział jakieś 18 miesięcy. To samo było z jego dziewczyną i z matką. Wiele cennych dzieł przepadło na zawsze, albowiem matka, wystraszona tym, że jej syna przyłapali na złodziejstwie wyrzuciła sporo cennych eksponatów do kanału.

Najciekawszy – z tego co do tej pory przeczytałem – był moment, kiedy Stephane, nie bez trudności, bo trzeba było odkręcić około 30 śrub i podnieść ciężkie wieko z pleksiglasu, ukradł sporych rozmiarów fajansową misę, pochodzącą z XVII wieku. Kiedy przyznał się do jej zabrania muzealnicy zarzucili mu kłamstwo, albowiem nie stwierdzili kradzieży takiej misy. O czym to może świadczyć? Nie znam się na kradzieży dzieł sztuki, ale być może o jakimś wyłudzeniu, na przykład ubezpieczenia, albo zniknięcie tej wazy posłużyło do ukrycia innych jeszcze kradzieży oraz wyczyszczenia inwentarza z tych przedmiotów. Tyle, że tego nie dokonał już Breitwieser, ale sami pracownicy muzeum.

Przypomnę – to były lata dziewięćdziesiąte. Nikt nie pilnował muzeów, kradzieże zauważano wiele tygodni po ich dokonaniu, choć przedmioty znikały z ekspozycji i zostawały po nich ślady na ścianach i puste miejsca w gablotach, a my się ekscytujemy jakimś Kandinsky’m? Ciekawe czemu? Może dlatego, że dokładnie tak jak wszędzie, tak zwani znawcy służą do podtrzymywania cen i koniunktur. Ograniczają podaż po prostu w pewnych zakresach, podnosząc ceny niektórych przedmiotów za pomocą swoich gawęd. Z opowieści Breitweisera wynika, że jednocześnie brak zainteresowania innymi przedmiotami, na przykład bronią z XVII wieku oraz obrazami mniej znanych od Rubensa artystów tego czasu, powodował wzrost podaży, popyt jednak słabł. I to stawia Stephane’a w nieco innym świetle. Gdyby kradł to rzeczy, które należą do grzanych właśnie koniunktur, byłby zapewne przez kogoś nasłany. Przez kogoś, kto realizuje jakieś misje dalekie od umiłowania piękna zawartego w starych przedmiotach. Kradł on zaś te rzeczy, które były łatwo dostępne i nie było na nie chętnych, choć były stare i teoretycznie wartościowe. Muzea, z których je wynosił stały przez większość roku puste, nie było ochrony, nikt tam niczego nie pilnował, tylko jakaś pani sprzedawała bilety. Można więc było brać co się chciało. Był więc Breitwieser złodziejem romantycznym, trochę frajerem, a trochę cwaniakiem, który jednak coś wiedział i ta wiedza uratowała mu skórę. Niemożliwe jest bowiem, żeby za kradzież wartą w sumie ponad miliard euro dostał tak niski wyrok. Potwierdzałby bowiem ów wyrok to, o czym wszyscy wiemy – przedmioty w muzeum nikogo nie obchodzą, albowiem ich wartość nie zależy od tego gdzie się znajdują, ale kto i co o nich mówi.

Na dziś to tyle.



tagi: policja  francja  szwajcaria  złodzieje  muzea  breitwieser 

gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 09:52
29     2176    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 10:05

Chyba wkradł się błąd. Chodzi o półtora miliarda euro. Potem jest milion. 

Wielki plus. Od czego chcą odwrócić naszą uwagę grzejąc temat bohomazu jakiegoś Kandizkiego? 

zaloguj się by móc komentować


Pioter @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 10:44

Francja, lata 90-te, złodzieje sztuki i przypomniał mi się pewien serial z tamtego okresu.

Powrót Arsena Lupin. https://pl.wikipedia.org/wiki/Powr%C3%B3t_Ars%C3%A8ne%E2%80%99a_Lupin

A teraz nasze czasy i serial przygotowany przez Netflixa https://pl.wikipedia.org/wiki/Lupin_(serial_telewizyjny_2021)

Co obecnie próbują Francuzi sprzedać ze swoich (i cudzych) muzeów?

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 11:15

Dżentelmen włamywacz zastąpił w pewnym momencie szlachetnego rozbójnika. Współczesne próby wykreowania kogoś nowego są mało przekonujące.

 

zaloguj się by móc komentować


Paris @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 11:21

Kapitalny  wpis,  Panie  Gabrielu,...

...  ciesze  sie,  ze  tak  czesto  pisze  Pan  o  SZTUCE,  naprawde  bardzo  sie  ciesze.  Nie  przypuszczalam  nawet,  ze  to  tak  wazna...  i  INTRATNA  ,,galaz,,  PRZEKRETOW  FINANSOWYCH,  na  czele  ktorych  stoja  PANSTWOWE  ,,biale  kolnierzyki,,  !!!

 

Na  dzis  powinna  byc  zarzadzona  -  PILNA  NARODOWA  INWENTARYZACJA  naszych  dziel  sztuki...  nawet  BARDZO  pilna  !!!  

zaloguj się by móc komentować

IanThomas @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 11:22

Temat który poruszasz, a więc rynku sztuki, handlarzy i złodziei przypomniał mi film "Koneser" Giuseppe Tornatore. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 11:29

"Wiele cennych dzieł przepadło na zawsze, albowiem matka, wystraszona tym, że jej syna przyłapali na złodziejstwie wyrzuciła sporo cennych eksponatów do kanału".

Ale ściema. Towary za setki milionów euro w kanale. Na Mazurach po sezonie na kilku metrach nurkowie z regularnym osprzętem czeszą dno pod pomostami, żeby wyłowić to co się utopiło plażowiczom, a we Francji żaden Cousteau się nie znalazł... Bajeczka wymyślona aby chronić tych co ten towar kupili.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 11:35

" ... to, o czym wszyscy wiemy – przedmioty w muzeum nikogo nie obchodzą, albowiem ich wartość nie zależy od tego gdzie się znajdują, ale kto i co o nich mówi.""

Otóż daleko nie wszyscy o tym  wiedzą.

Rozumiem, że chodziło tu o czytelników twoich tekstów, lecz poza nimi rozpościera się głęboki ocean ignorancji.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 12:04

Ja tak żartobliwie skomentuję:

Nikt nie pilnował muzeów...

...bo przeciez ta cała Francja to jedne wielkie muzeum i wszystkiego nie da się upilnować!

Stąd tak łagodny wyrok. Może "gościu" tylko zabezpieczał, jak to robiły inne ludy, przez gorszą kradzieżą. :))

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 20 grudnia 2022 11:29
20 grudnia 2022 12:23

Nooo,...

...  nasi  nurkowie  to  sa  MYSLACY  ludzie,  a  co  ,,wyczesza,,  to  ich  !!!

 

Przeciez,  wie  Pan,  ze  Francja  to  ,,elegancja,,...   ta  PIJAWA  krew  wyssie,  a  dziury  nie  zrobi,...

...  a  za  te  SCIEME  wlasnie  -  to  Stephane  dostal  tylko  3  latka,  a  odsiedzial  poltora  roczku...  jak  male  bebe  !!!

 

Tylko,  ze  te  KITY  Franki  moga  zenic  glupszym  od  siebie,  a  o  takich  dzisiaj  to  naprawde  ciezko,     

 

zaloguj się by móc komentować

ajs @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 13:48

A tu coś w tym temacie z naszego krajowego PRL-owskiego podwórka:

https://tygodnik.tvp.pl/64934405/przemytnicze-eldorado-z-prl-znikaly-obrazy-bizuteria-antyczne-meble

 

Ciekawe czy proceder nadal kwitnie w najlepsze???

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ajs 20 grudnia 2022 13:48
20 grudnia 2022 14:32

Trendy się akurat odwróciły. Społeczeństwo się wzbogaciło i kolekcjonerzy rodzimych pamiątek pojawili się na miejscu.

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 18:05

Wiele wskazuje, że te miły pan wynosił z muzeów obiekty o średniej cenie 5,86 mln usd za sztukę. Maksymalna cena wynosiła ok. dwa razy więcej biorąc pod uwagę ówczesny kurs dolara i funta i dotyczyła tylko jednego obiektu. Czy to jest możliwe bez współpracy z ekspertami i dyrekcjami? Moim zdaniem nie. Prawdopodobnie był to rodzaj jakiejś operacji propagandowej z jumą w tle, lub odwrotnie. Można tylko powtórzyć": " ... to, o czym wszyscy wiemy – przedmioty w muzeum nikogo nie obchodzą, albowiem ich wartość nie zależy od tego gdzie się znajdują, ale kto i co o nich mówi."

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @ajs 20 grudnia 2022 13:48
20 grudnia 2022 18:22

Że też jeszcze filmu o tym nie ma

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 20 grudnia 2022 11:35
20 grudnia 2022 18:23

Myślałem, że jednak poza nami ktoś jeszcze to rozumie w taki sposób

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 20 grudnia 2022 11:29
20 grudnia 2022 18:23

Ponoć obraz wkitrała do tego kanału

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @atelin 20 grudnia 2022 11:18
20 grudnia 2022 18:24

Akurat jak Erdogan straszy wojną

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @chlor 20 grudnia 2022 11:15
20 grudnia 2022 18:24

To są reprodukcje nie próby

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 20 grudnia 2022 10:44
20 grudnia 2022 18:25

Obydwa seriale są po prostu okropne i pretensjonalne

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @IanThomas 20 grudnia 2022 11:22
20 grudnia 2022 18:52

To nie jest przypadkiem dramat erotyczny, a rynek sztuki jest tylko tłem?

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 20 grudnia 2022 18:23
20 grudnia 2022 18:55

Pomarzyc  dobra  rzecz,...

...  a  noz-widelec  znajda  sie  jacys  zdolni  studenci  historii  sztuki  i  temat  zgrabnie  ogarna,...  bo  praca  jest  absolutnie  do  wykonania  i  to  -  w  relatywnie  -  szybkim  czasie,... 

...  bo  Polska  to  nie  sloneczna  Italia  albo  inna  zlodziejska  Francja,  ktore  muzeami  stojo  !!!  

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @gabriel-maciejewski
20 grudnia 2022 23:06

W 2021 została otwarta po wielu latach przebudowy i modernizacji Galeria Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym w Warszawie. A czy ktoś pamięta, jak ekspozycja wyglądała przed generalnym remontem? Ja pamiętam doskonale. Wyglądało to strasznie; szklane gablotki chwiały się, a w pionie stały chyba dzięki magicznym zaklęciom. Szczeliny między szybkami, w sam raz na drobną dłoń. Na czas remontu (trwał chyba poand dekadę) eksponaty zlądowały w magazynach, które nie były specjalnie ani zabezpieczone ani skatalogowane. Była nawet jakaś afera ze starymi monetami, które ktoś beztrosko sprzedawał na allegro...

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @agnieszka-slodkowska 20 grudnia 2022 23:06
21 grudnia 2022 05:58

Ja od czasu studiów nie byłem w tym muzeum ani razu, na szczęście. 

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @gabriel-maciejewski 21 grudnia 2022 05:58
21 grudnia 2022 10:13

Myślę, że warto. Antyczne znaleziska Michałowskiego prezentują się wspaniale w nowej odsłonie. Załączam fotki.

Przy każdej wizycie w MN zaglądam do Galerii Sztuki Średniowiecznej.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować