Dwie piosenki czyli o katolickiej prawicy wczoraj i dziś
Muszę jakoś tak gospodarować czasem, żeby robić trzy projekty naraz. Nie wychodzi mi to i kończy się zwykle tak, że siedzę sobie i słucham piosenek z YT, bo mam już wszystkiego dość. Od wczoraj słucham bez przerwy tego: https://www.youtube.com/watch?v=h89o8kzm4bQ
Patrzę na tych facetów, na te portrety przedśmiertne, zamówione przecież przez kogoś i przez kogoś wykonane, rozumiem, że za życia, i nie mogę się nadziwić. Kto tym ludziom udzielił gwarancji, że dokonali takiego a nie innego wyboru? To jest moim zdaniem zagadnienie niezwykłe, a oni sami są ze wszech miar godni podziwu.
D’Elbee nie był nawet Francuzem. Rozstrzelano go w Nantes, kiedy miał 41 lat, a wszyscy inni byli odeń młodsi. Kto tym, niezwykłym przecież, młodym mężczyznom, którzy wszyscy jak jeden wyglądają tak, że daj Panie Boże zdrowie udzielił gwarancji? Ja tego nie wiem. Być może sam Pan Bóg, być może rząd amerykański, albowiem kilku z nich walczyło w szeregach armii kontynentalnej przeciwko Brytyjczykom. Kwestia ta jest jednak kluczowa dla zrozumienia tego czym była wojna w Wandei. Wojna prowadzona bez zrozumienia celów strategicznych. A skoro tak, to znaczy, że skazana na klęskę od samego początku, no chyba, że ktoś udzielił im gwarancji. Ja potrafię zrozumieć, że taki d’Lescure nie potrzebował gwarancji, bo jemu wystarczyła świadomość, że istnieje Pan Bóg, to samo było z Cathelineau, ale reszta? Powiedzmy, że monsieur Henri, który miał 22 lata w chwili śmierci także nie potrzebował żadnych dodatkowych zapewnień o sukcesie, przyszłości i dalszym życiu, bo w jego wieku człowiek nie zwraca uwagi na takie kwestie. Byli jednak jeszcze inni – Charette, Bonchamps, ludzie wykształceni wojskowo, którzy zdawali sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Dlaczego stawali w pierwszym szeregu i walczyli osobiście z republiką? Dlaczego nie chowali się z tyłu jak Kleber, Westermann, czy inni, znani potem z bohaterskich kampanii Napoleona? Nie wiem. Chcę jednak, byśmy się chwilę zastanowili jaka powinna być strategia tej wojny, by można było, choć przez chwilę myśleć o jakimś sukcesie. Jasne było, że republika nie żartuje, że nie będzie mowy o żadnej litości i o negocjacjach. Takie złudzenie mogło się zrodzić w głowach tych młodych ludzi, albowiem widzieli oni wielkie ilości żołnierzy dezerterujących z armii republikańskiej. Wyciągnęli z tego faktu jednak wnioski pochopne. To znaczy sądzili, że dezerterzy przechodzą na ich stronę albowiem są przywiązani do króla i tradycji. Tymczasem była to banda zdegenerowanych tchórzy zaciągnięta w szeregi republikańskie batem, albo nadzieją na łupy i łatwą rozrywkę. Kiedy się jednak okazało, że wojna z chłopami w Wandei to nie są żarty, że zabija się naprawdę, a wziętych do niewoli rozstrzeliwuje bez sądu – no chyba, że któryś z wymienionych dowódców jest akurat w pobliżu – wiara żołnierza republikańskiego w słuszność jego misji i sukces kampanii, załamała się natychmiast. Tak się jednak składało, że to republika dysponowała narzędziami politycznego przymusu i zasobami ludzkimi, które były właściwie nieskończone. Przypomnijmy, że Francja była najludniejszym krajem na kontynencie, W Rosji mieszkało co prawda więcej ludzi, ale Rosja była daleko i jej niezmierzone przestrzenie unieważniały ten demograficzny walor. Trzeba się teraz zastanowić, czy rewolucja nie służyła czasem temu, by w dłuższej perspektywie zatrzymać boom demograficzny we Francji. Wywoływanie wojen domowych w tym kraju było przecież ćwiczone wielokrotnie, zawsze z sukcesem. To co zaczęło się dziać we Francji od roku 1789 przeszło jednak najśmielsze oczekiwania. Ktoś jednak tę hekatombę zatrzymał, ale my nie wiemy dokładnie jak wyglądały negocjacje w tej sprawie i co leżało na stole. Znamy tylko efekty, a najważniejszym z nich była koronacja Napoleona Bonaparte.
Porozmawiajmy teraz o szansach. Czy Bonchamps i Charette mieli jakieś szanse? Jeśliby przestali być sobą, pewnie tak. Jedyne bowiem co mogło uratować Wandeę to fizyczna likwidacja żołnierzy republikańskich na masową skalę. Tego jednak żaden z dowódców nie chciał przyjąć do wiadomości. Republika za to, o czym już pisałem, z ochotą rozważała takie kwestie jak masowy mord wszystkich mieszkańców departamentu Vandee. Bonchamps zaś, tuż przez śmiercią, uwolnił 5 tysięcy żołnierzy republiki, których jego ludzie mieli zamiar rozstrzelać. Ci dzielni i naiwni chłopcy, nie rozumieli niestety, że wojnę prowadzi się tu na ziemi, przeciwko antychrystowi. Ten zaś lubi się wcielać w byty ziemskie, w świnie na przykład, w psy, w Robespierre’a i obywatela Carnot, w armię republiki. I ostatnią rzeczą na jaką można sobie pozwolić, to okazywanie mu litości i jakichkolwiek względów. To ważny moment, albowiem my tutaj szukamy zawsze takiego miejsca w narracjach rządzących komunikacją globalną, które determinują tę komunikację na długo, na całe stulecia nawet. I jeśli pomyślimy o nich wszystkich w ten sposób, to łatwo wyobrazimy sobie jakiś zadymiony kantorek, półeczki z papierami, pieczęcie i stosy monet, a także wielojęzycznej prasy z krzykliwymi tytułami. No i, rzecz jasna, pilnującego tego wszystkiego pana, lub kilku panów, którzy mówią – no tak, szlachetność nie popłaca, podobnie jak złe rozpoznanie celów. Warto to jednak mieć na względzie, kiedy pojawi się następna fala emocji związanych z obecnością Boga Żywego wśród ludu. Ani Bonchamps, ani Charette czy d’Elbee nie pojawią się już na ziemi. Nie mówiąc już o kimś takim jak monsieur Henri. Ktoś jednak musi ich zastąpić i ten ktoś musi w przekonujący sposób naśladować emocje towarzyszące ich wyborom. - To łatwe – doda jeden z panów siedzących w zadymionym kantorku – łatwe, bo nikt nie będzie do nich strzelał i wymagał od nich żadnych drastycznych decyzji, związanych z narażaniem życia. Trzeba im tylko coś obiecać, nie musimy nawet płacić. Potem zaś – przekonać ich samych i ludzi, którzy im wierzą, że negocjacje są jedna możliwe.
- A jak ich rozpoznają? – wyrazi wątpliwość inny pan
- Po czym?
- No wiesz – zaasekuruje się ten pierwszy – ludzie tacy jak Bonchamps, d’Elbee, nie mówiąc już o panu Henri nie gadaliby z nami, zabiliby nas na miejscu za sam wygląd. Tak więc co będzie, jak ich rozpoznają po wyglądzie?
- Nic się nie martw – powie tamten – zaniżymy kryteria oceny. Trochę to potrwa, ale warto.
- Wszystkie?
- A jak inaczej? I przekonamy ich jeszcze, że tylko sfrustrowany tchórz bez grosza przy duszy, z wadą wymowy i licznymi psychicznymi dysfunkcjami w pełni wyraża ideał, o który im chodzi.
- O chłopie, ile to potrwa?!
- Ze dwieście lat, ale uważam, że warto…
Po tych słowach wszyscy obecni zaczęli wertować leżące na stole gazety. Czy w związku z ich postanowieniami, my tutaj mamy jeszcze jakieś szanse? O tak, wystarczy, że będziemy patrzeć kto z osób najpełniej wyrażających słowami i postawą (w obliczu braku jakiegokolwiek zagrożenia) bliskie nam ideały, będzie negocjował i z kim. No i z kim się będzie fotografował, bo to także ważne.
Na dziś to tyle. I jeszcze tylko jedna piosenka, tym razem po włosku.
https://www.youtube.com/watch?v=AxU2YFcSBMQ
Aha, jeszcze ogłoszenie. Ze względów praktycznych kolacja w pałacu Turzno, dostępna będzie w formie bufetu. Będą dwie zupy i trzy dania główne i surówki. Koszt tego będzie mniejszy niż koszt dań z obsługą i zostanie doliczony do ceny pokoju. Ułatwi to także spożycie posiłku bez oczekiwania. Napoje będą podawane w trybie normalnym przez kelnerów. Obsługa pracować będzie do godziny 24.00
Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl
Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle
47 1240 6348 1111 0010 5853 0024
i pay pal [email protected]
Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…
tagi: manipulacja tradycja republika katolicy wandea
![]() |
gabriel-maciejewski |
9 października 2019 09:25 |
Komentarze:
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski |
9 października 2019 09:42 |
Tych gwarancji dla Wandei mogły ówcześnie udzielić Prusy. Dlatego bardzo szybko zmontowano przeciw nim drugi front w postaci Powstania Kościuszkowskiego. Spowodowało to brak możliwości przerzucenia wojsk z Śląska, Pomorza i Brandenburgii do Alzacji, bo te trafiły pod Toruń, a ostatecznie utratę Nadrenii przez Prusy i wymuszony pokój z Francją.
Pytanie tylko dlaczego? Walka z rewolucją we wrogiej przecież Francji nie była wcale im do niczego potrzebna. Popieranie katolików z Wandei też przecież nie.
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter 9 października 2019 09:42 |
9 października 2019 09:46 |
Trzeba by prześledzić obecność amerykańskich agentów w Prusach, uważam, że to dobry trop.
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter 9 października 2019 09:42 |
9 października 2019 09:46 |
Trzeba by prześledzić obecność amerykańskich agentów w Prusach, uważam, że to dobry trop.
![]() |
gabriel-maciejewski @BennyHill 9 października 2019 09:44 |
9 października 2019 09:48 |
Wojtek, wywal tego śmiecia
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski 9 października 2019 09:46 |
9 października 2019 10:04 |
Bardziej chyba pruskich agentów w USA. Tamtejszą armię w czasie wojny o niepodległość szkolił emerytowany pruski sztabowiec (w stopniu kapitana w Prusach i generała w USA) Friedrich von Steuben, a armia brytyjska składała się w znaczniej mierze z poborych z Hesji i Brunszwiku, którzy ..... bardzo szybko zmieniali mundury na amerykańskie.
![]() |
gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski |
9 października 2019 10:08 |
No, ale to nie wyjaśnia intencji politycznej. Król Francji był sojusznikiem USA, a republika była nie wiadomo czym
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski 9 października 2019 10:08 |
9 października 2019 10:22 |
Mi się wydaje, że Prusy chciały się za wszelką cenę pozbyć Anglików z Rzeszy - konkretnie z królestwa Hanoweru, które było połączone unią personalną z Anglią. Próbowały tę Rzeszę scalać na swoich warunkach - bez Habsburgów oczywiście, którzy nominalnie nad Rzeszą panowali jeszcze. A realna siła, która mogła im w tym przeszkodzić lub przejąć inicjatywę była własnie w Anglii.
Zresztą Rzesza scalona przez Prusy była przewidywalna, a scalona przez Londyn mogła bys ię stać czymś takim jak księstwo Moskiewskie.
Dlatego każdy front trzymający Anglików z dala od wydarzeń w Rzeszy był otwierany.
Ostatecznie Bismarkowi udało się Hanower przejąć dla Prus, stosując przy tym sztuczki prawne wykluczające Wiktorię z możliwości dziedziczenia tego tronu (jak wcześniej zakwestionowano prawa Marii Teresy do dziedziczenia tronu cesarzy Rzeszy).
Czy do tego celu posłużyła Wandea? Nie mam pojęcia.
![]() |
mniszysko @gabriel-maciejewski 9 października 2019 10:08 |
9 października 2019 11:54 |
Aż tak głęboko nie siedzę w tych sprawach jak Ty i Pioter, ale może trop idzie przez Luizjanę ...
![]() |
mniszysko @mniszysko 9 października 2019 11:54 |
9 października 2019 11:58 |
Kościuszko Piotera pasuje w takiej konstelacji jak ulał.
Zawsze powtarzam, że za mało zwracamy uwagę na sukces Anglosasów w Ameryce Północnej. Oni byli na straconej pozycji, kiedy startowali. Ameryka już była podzielona na realne strefy wpływów. inaczej po co się targować i kupować, można było po prostu wejść i zająć jak nam się to naiwnie w filmach przedstawia.
![]() |
pink-panther @gabriel-maciejewski |
9 października 2019 15:45 |
Była a raczej jest jak mi się wydaje, "trzecia piosenka katolicka" : "Cara al sol" Falangi hiszpańskiej , autorstwo przypisywane w dużej części hrabiemu Primo de Rivera, rozstrzelanemu przez republikanów chyba w 1936 r. Piosenka bardzo popularna po wejściu wojsk generała Franco do Madrytu w marcu 1939 r. i zakończeniu wojny 1 kwietnia 1939 r.
Ale tu happy end był możliwy, bowiem zbuntowała się armia a ekscesy republikanów zniechęciły połowę narodu do eksperymentów rewolucyjnych.
Buntownicy mieli oficjalną pomoc Niemiec i Włoch a oficjalnego wroga w postaci ZSRR i nieoficjalnego w Wielkiej Brytanii i USA. Mówi się, że republikanom zabrakło profesjonalnych dowódców wojskowych i średniego dowództwa a tzw. ochotnicy to była amatorska banda, która sama zaczęła się w pewnym momencie mordować.
![]() |
Kuldahrus @Pioter 9 października 2019 10:22 |
9 października 2019 18:32 |
Tym bardziej, że Anglikom zależało na rozbiciu Francji, ale w taki sposób, żeby ta "nowa" republikańska Francja była antagonistą Prus.
![]() |
Kuldahrus @Kuldahrus 9 października 2019 18:32 |
9 października 2019 20:37 |
poprawka:
*bardziej sterowalnym antagonistą.
![]() |
jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski |
10 października 2019 13:30 |
"Ani Bonchamps, ani Charette czy d’Elbee nie pojawią się już na ziemi. Nie mówiąc już o kimś takim jak monsieur Henri." Ani gen Gorostieta i bohaterowie Cristiady, ani Jarema Wiśniowiecki, ani żuławi papiescy, ani wielu innych pięknych w swojej wierności i determinacji. Ale nie wierzę, żeby w chwili próby mogły ich zastąpić podróbki i nędzne marionetki. Zresztą bohaterowie Wandei mają nie tylko w niebie swoje życie po życiu... Portrety, które ilustrują teledysk, powstały przeszło 20 lat po ich śmierci, w momencie restauracji Burbonów po Kongresie Wiedeńskim. W większości są dziełem Girodeta, a do portretu ojca, pozował 28 - letni syn Catelinau, Jakub Józef, który zginął podczas rewolucji lipcowej, broniąc "prawowitych dziedziców Ludwika XVI". A wnuk pierwszego wodza Wandejczyków bronił papieża Piusa IX przed rzymską tłuszczą. Ich potomkowie żyją we Francji do dziś...
Co do gwarancji, to w pruską śmiem wątpić. Jakoś przez 2 lata marnie szło Prusakom przywracanie monarchii we Francji, nie tylko w sojuszu z cesarzem, ale także w wielkiej (pierwszej) koalicji antyfrancuskiej. A może zwłaszcza wtedy. Chcieli zdobyć Alzację i Lotaryngię, a Nadrenię stracili. Powstanie kościuszkowskie raczej mało się do tego przyczyniło. Wandea upadła w grudniu 1793, potem były tylko "piekielne roty" i krwawe pacyfikacje. No i nieliczne oddziałki partyzanckie, które przetrwały nawet do 1800 r.
Gwarantem nie były też Stany Zjednoczone, które mimo blokady Francji, dostarczyły rewolucjonistom żywności na 140 statkach jesienią 1794 r.
Za to Brytole są najbardziej podejrzani, zwłaszcza, że podżegali rojalistów do buntu, nawet Tulon zajęli, ale marnie go bronili i nawet zawartej z francuskimi współobrońcami umowy nie dotrzymali. Do Wandei mieli akurat najbliżej, ale "nieroztropni Wandejczycy nie dotarli do morza, żeby z pomocy skorzystać" (!). Podobny manewr powtarzali jeszcze wielokrotnie, nawet w 1939 r. wobec Polski.
![]() |
Kuldahrus @jolanta-gancarz 10 października 2019 13:30 |
10 października 2019 20:03 |
Też tak uważam.
![]() |
klon @jolanta-gancarz 10 października 2019 13:30 |
10 października 2019 20:24 |
Ciekawą postacią może być Thomas Paine.
Uczestniczył osobiście w obu rewolucjach: amerykańskiej i francuskiej.
W Stanach działał w "propagandzie". Zmontował osobiście sporo prowokacji czym przysporzył o ból głowy administrację Jego Królewskiej Mości Jerzego III, w kilku hrabstwach.
Po wybuchu rewolucji we Francji pojawił się i tam. Został m. in. wybrany do Zgromadzenia Narodowego.
Ciekawym byłoby poznać jego mocodawców, bo działnie p. Paine z powodu imperatywu wewnętrznego jakoś do mnie nie przemawia.