Duchowa historia Polski
Jest takie powiedzenie, bardzo nieładne, ale malownicze i często dawniej stosowane w odniesieniu do różnych redakcji, które przestawały prosperować, brzmi ono: jak burdel przestaje prosperować, to się wymienia dziewczyny, a nie przestawia łóżka.
Na polskim rynku dotyczącym treści historycznych, od lat przynajmniej dwudziestu mamy jeden wielki festiwal przestawiania łóżek. Wszystko zaś odbywa się w tym celu, by przekonać odwiedzających nasz lupanar z treścią, że interes się kręci aż wióry lecą i iskry pryskają wokół. Tymczasem widzimy, że mechanizm napędowy tego interesu przypomina kierat, który obracają może nie woły, może nie stare szkapy, ale istoty, które nie rozumieją, że konieczna jest zmiana kierunku, a nie obracanie się w kółko. Z tym jednak najtrudniej.
Oto w Sali konferencyjnej Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyła się promocja książki Grzegorza Górnego – Duchowa historia Polski, millenium dwóch koronacji. Ja tej książki nie czytałem i nie zamierzam czytać, ale w końcu cóż to jest napisać recenzję dzieła przeczytanego? Nic, żadna zasługa. O wiele lepiej wypowiedzieć się na temat książki nieprzeczytanej, oceniając intencje autora, jakże przecież czytelne. A nie dość, że czytelne, to jeszcze mało oryginalne i reaktywowane gdzieś tak mniej więcej co pół pokolenia. Z fałszywą nadzieją, że ich realizacja coś zmieni w postrzeganiu ojczystych dziejów. Fałszywą – albowiem nie chodzi o żadną zmianę, ale o utrzymanie autora na powierzchni i zgromadzenie na promocji, nie byle jakiej w końcu, dużej ilości czytelników. Dodam jeszcze tylko, że kiedyś kolega namawiał mnie, bym napisał coś „w podobie” czyli taką historię poprzez świętych. Nie zdecydowałem się, powodowany dziwnymi intuicjami. Pewnie dlatego, że moja książka by przepadła i nie miałbym szans na promocję w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Trochę oczywiście żartuję. Chodzi o to, że co jakiś czas podejmowane są próby napisania budującej jakiejś historii Polski, która to historia miałaby nas obronić przed współczesnością. Taka jest intencja. I w grubsza realizowana jest ona dwoma torami – świeckim i duchownym. Z tym, że oba te kierunki aspirują do duchowości, jeden do masońskiej, a drugi do katolickiej. W tym pierwszym chodzi o to, by bronić wszystkich absolutnie zdrajców i ludzi ze złymi intencjami, przypisując im nadzwyczajne jakieś cechy duchowe, a w tym drugim chodzi o to samo, ale do grona zdrajców duchowo pogłębionych dokłada się jeszcze świętych Kościoła, żeby tamtych uwiarygodnić.
Oczywiście odbiór tych dzieł jest zawsze pozytywny, ale ich istotą jest jednakowoż psucie młodzieży. I to widać na pierwszy rzut oka. Zatroskani o przyszłość narodu dziadkowie, kupują wnukom, które interesować się zaczynają historią, takie publikacje, w nadziei, że ci uwiedzeni ich głębią, czynić będą dobro – dla Polski. Nic takiego się nie stanie, ale takowy efekt zostanie wywołany, książki zostaną zakupione i ktoś je przeczyta. Potem zaś konfrontując ich treść z rzeczywistością stwierdzi, że to są albo kłamstwa albo nudy i przestanie się historią interesować w ogóle. Po dwudziestu latach zapomnienia i degradacji treści historycznych, kolejne roczniki wejdą w życie i zaczną poszukiwać wyjaśnień różnych zawiłych kwestii z przeszłości. I prawie, prawie uda im się coś tam rozgrzebać, ale kiedy już będą blisko celu, pojawi się w mediach jakiś prorok i powie – tak nie wolno! Musicie odnosić się do przeszłości z szacunkiem! No i pokaże im świeże wydanie swojej nowej książki pod tytułem „Duchowa historia Polski” czy „Wiara i naród” albo innej jeszcze, której tytuł brzmieć będzie podobnie. Tak wygląda pełny cykl ogłupiania. Niepamięć wywołana zniechęceniem, nowa fala zainteresowania, próba powiedzenia prawdy i stanięcia w niej, kolejne zakłamanie w imię wyższych wartości. Te wyższe wartości zaś, o czym już pisałem, to oczywiście zarobek autora i splendor jaki na niego i promujących książkę profesorów spływa.
Co z realiami? No, są takie, że odwołano w tym roku Targi Wydawców Katolickich. Nie będzie ich w kwietniu. Ponoć są przełożone na październik, ale zdziwię się bardzo jeśli się odbędą. Mamy więc z jednej strony promocję książki bardzo nieszczerej, w mojej ocenie, a z drugiej odwołanie imprezy, która co prawda od wielu już lat trochę kuśtykała, ale była jednakowoż do uratowania. Chodzi bowiem o to, by był ruch w interesie, a nie byśmy ciągle patrzyli na te same szkapy obracające kierat i łyskające żółtymi zębami spod obwisłych warg.
Na takie rewolucje się jednak nie zanosi. Ponoć na ścianie w Sali konferencyjnej Domu Arcybiskupów Warszawskich wisi obraz Jana Henryka Rosena zatytułowany – Polska matka świętych, tarcza chrześcijan. Obraz ten był pięć lat temu prezentowany w Zamku Królewskim, a Henryk Rosen pozostawał do niedawna artystą całkowicie nieznanym w kraju. Jest za to ponoć znany w USA, oczywiście w wąskich bardzo kręgach. Obraz Rosena przedstawia osoby zasłużone dla Polski i Kościoła, w tym Jana Kochanowskiego i Józefa Piłsudskiego. Czyli pruskiego agenta i bezbożnika innowiercę, który wychrzcił się, żeby wziąć sobie rozwód i ponownie się ożenić. To są jednak fakty z innej rzeczywistości, o której się nie mówi w czasie nauczania historii, bo mogłyby one przeszkodzić w budowaniu wielkości Polski. Czy osoby wspomniane w książce Górnego i widoczne na obrazie Rosena przyczyniły się do podniesienia znaczenia i wielkości Polski? Nie, albowiem Polska upadła. I z tym faktem polemizować nie można. Podobnie jak z innym faktami, bardzo tragicznymi. Tak to już bywa z tym faktami, że są one konsekwencją wyborów. Tych zaś dokonują ludzie mniejsi i więksi, powodowani różnymi intencjami. Te należałoby ocenić właściwie. Nie można tego uczynić, albowiem chodzimy w kieracie. I wydaje nam się, że za każdym kolejnym obrotem koła zbliżamy się do sukcesu, wystarczy tylko raz jeszcze opowiedzieć o wielkości i wspaniałej przeszłości, a wszystko będzie dobrze. Szczególnie jeśli do tego gadania doda się jakieś atrybuty świadczące o powadze, rozwadze, uwadze czy czym tam jeszcze. Produkt Górnego ma jedną podstawową i najważniejszą wadę – jest niesprzedawalny za granicą. A skoro tak, w zasadzie nie służy niczemu. Ktoś powie, że za granicą sprzedają się tylko książki autorów gazowni i Tokarczukowa. No właśnie, od zmiany tego stanu rzeczy należałoby zacząć. I to jest robota, dla głowy państwa, bo sprawy te są poważne. Gdyby było inaczej Górny nie napisał by książki pod tak pretensjonalnym tytułem. Nowy prezydent zaś, zamiast organizować idiotyczne festyny, takie jak narodowe czytanie, powinien – do licznych swoich funkcji – dołączyć promocję polskiej książki za granicą. Taki manewr wyszedłby Karolowi Nawrockiemu na zdrowie, jeśli oczywiście zostałby prezydentem, co nie jest pewne, albowiem pojawiają się głosy, chcę wierzyć, że dezinformujące, że PiS dogadał się z Mentzenem i on wejdzie do drugiej tury z poparciem tej partii. Jeśli to prawda, to ani chybi w kolejnej odsłonie absurdalnych patriotycznych wzmożeń zakończonych katastrofą, gdzieś tak za sześć dekad, na obrazie innego jakiegoś Rosena, pragnącego wielkości Polski, obok Piłsudskiego i Kochanowskiego, wymalowany zostanie Jarosław Kaczyński, wybitny strateg i mąż stanu.
Ktoś się może oburzać na moje słowa, ale mam to gdzieś. Politycy nie są od tego by pozować malarzom, szczególnie po swojej śmierci, poprzedzonej serią klęsk. Chcemy sukcesów i zwycięstw realnych, a nie moralnych, na których lansują się, co kilka pokoleń słabi i niewydolni autorzy.
Ale jak tu panie, zapyta zadumany nad losem ojczyzny jakiś hierarcha kościelny, stworzyć segment rynku, który będzie można w całości, jako zestaw treści sprzedać za granicą? Kto tego dokona? Z pewnością nie Górny. To jest oczywiste. A jak stworzyć? Bardzo prosto. Na podstawie notki Piotera o gwiazdozbiorach, napisać powieść pod tytułem „Berło Brandenburgii”, a najlepiej cykl książek o Prusach, w różnych momentach dziejowych i ich związkach z Polską. Bez głupkowatego zaśpiewu i stylizacji a la Kochanowski. To na początek. No, ale to są projekty, które swoim patronatem powinno objąć państwo. Niestety nie ma w Polsce autora, który by takiego tematu, pardon, nie spieprzył. Urzędnicy zaś i współpracujący z nimi autorzy panegiryków historycznych tylko na to czekają, by zaprezentować różne swoje pomysły, które przede wszystkim zagwarantują im samym splendor i pieniądze. Czyli czekają na to, by zrobić to, co dziś zrobił Górny i oczekiwać, że resztą zajmie się Pan Bóg, Matka Najświętsza, albo wszyscy święci narodu polskiego. To jest także jedna z przyczyn historycznych katastrof – nadaktywność istot nie rozumiejących niczego poza komunikatem – jest kasa, nie ma kasy. Ja oczywiście ma swoje pomysły i będę je konsekwentnie realizował. Na początek zacznijmy od pakietu książek, który na razie liczy trzy tytuły, a będzie ich więcej.
I nie mówcie mi, że książki te są drogie, bo jak ktoś wierzy w świętych obcowanie, i wiarę tę wyznaje co niedziela na mszy, nie będzie się chyba domagał, by historie postaci, które spotka po śmierci, o ile trafi do nieba, kosztowały po 15, 60 zł za egzemplarz. To by była trochę za duża bezczelność.
Jak powiadam – na razie trzy tytuły, a będzie ich więcej
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/legenda-sw-franciszka-z-asyzu-wedlug-swiadectwa-wspolczesnych/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zywot-sw-dominika/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swieta-katarzyna-sienenska/
tagi: kościół książki polska pieniądze państwo święci sukces rocznica duchowość atencja milenium
![]() |
gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 09:00 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 09:35 |
Bo widzisz...chodzi o to, żeby nam cały czas wmawiać, że jesteśmy silni duchem, że duchowo wygraliśmy. Że taki Wiedeń 1683 to było nasze zwycięstwo duchowe. I nieważne, że zaraz potem nastąpil kolaps i mieliśmy Niemca-protestanta na polskim tronie ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jestem przekonany, że pisanie i mówiebie o duchowości służy jedynie pogłębisniu naszych deficytów i itrzymywaniu nas w pernamentnym bezwładzie decyzyjnym. I podam tu przykład z mojego ogródka - od kilku lat sygnalizuję w środowisku tzw. Tradycji Katolickiej, potrzebę zrobienia takiego zwykłego, prostego spisu miejsc na całym świecie, gdzie można pójść na taką mszę (bo w końcu ludzie podróżują). Mówiłem to jednemu świeckiemu funkcyjnemu, mówiłem drugiemu i nic. Tak prostej i praktycznej czynności nie chce im aię robić, a za to wydają i promują książki o duchowości. Na ch*** wydawać takie książki, jak nie potrafią zrobić czegoś dobrego i praktycznego? Za to o polityce to teraz nieustannie słyszę i w zakresach oczywiście konfederackich, czyli tak naprawdę antykatolickich, bo wszelki nacjonalizm jest antykatolicki - choćby przez to, że nie ma żadnej oferty dla innych spoza grupy.
A najgorsze jest to, że wczoraj zaczęły się rekolekcje wielkopostne i sam kapłan mówił i pouczał, aby nie iść w tę stronę i nie posługiwać się nienawiścią. I posłuchali go? A skąd! Po wyjściu z kościoła słyszałem podekscytowane rozmowy o wyborze nowych władz konfederacji
Jest dramat w duchowości po całej linii. I ludzie nie rozumieją, że trzeba najpierw coś zrobić dobrego, konkretnego, a potem mówić o duchowości. Bo dla mnie to wszystko zalatuje impotrmencją do kwadratu. A p. Górny i jego koledzy z Frondy właśnie tacy byli, a poznałem to po fascynacji Bierdiajewem i jego "Nowym Średniowieczem".
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 8 marca 2025 09:35 |
8 marca 2025 10:00 |
Chodzi też o to, by ciągle sprzedawać te same, łatwe do obrobienia formaty. Trzeba je tylko przepisać i na nowo zredagować
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 10:04 |
Jak zwykle dzięki za reklamę bloga.
Ale żeby napisać taką książkę trzeba kogoś o talencie Jamesa Clavella. I zacząc tak, jak on zaczął swojego Szoguna - od złożenia niemowlęcia w ofierze Baalowi. A później opisać jakie zaszczyty dzięki temu spotkały nadwornego astronoma Króla Prus.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 10:18 |
Nic dodac, nic ujac,...
... bo genialne !!!
Niech wszyscy swieci, ktorych Pan wydal i jeszcze wyda w KJ oreduja za Panem,... dziekuje za taki wpis,
![]() |
qwerty @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 11:14 |
Niestety, doskonała analiza.
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 8 marca 2025 10:00 |
8 marca 2025 12:23 |
I to jest sedno sprawy. Gotowce do przepisywania plus lenistwo umysłowe.
Czyli schabowy z resztek mielonego. No i pilnowanie, aby ktoś bardziej kompetentnynie wygryzł ich z tego samograja.
![]() |
orjan @OjciecDyrektor 8 marca 2025 09:35 |
8 marca 2025 12:57 |
Nie, żebym kwestionował, co napisałeś. Ale, tak z głupia frant, zapytowywuję: czy za tzw. zmarnowanie wiktorii wiedeńskiej odpowiada król, czy może ówcześni prekursorzy dzisiejszej Koalicji Obywatelskiej szukający swojego ówczesną "ulicą i zagranicą"? Co najmniej także odpowiadają.
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 8 marca 2025 10:00 |
8 marca 2025 13:27 |
No tak. Tylko jaki sens ma wydawanie i czytanie nawet wsrtościowych książek - choćby Korein-Milewskiego - jeśli jedynie, co potrafi się zrobić, to pójść na marsz i pokrzyczeć?
To mnie dziwi - że ktoś wykazuje duże oczytanie, ale nie ma to ansolutnie żadnego przełożenia na sensowne działanie. Zajmują się rzeczami mało potrzebnymi, a nie podejmują działań pilnych.
Taki Braun też się lansował na świętych, ale tylko po to, aby wypromować swoją fundację. Praktycyzmu mu zarzucić nie sposób, ale jak się spytasz po co ta fundacja, skoro już wcześniej istniała inna, która też promowała te "wielkie" objawienia w Osuchowej, to zacznie mówić takim szyfrem, że nawet alchemicy nie skumają, o co mu chodzi.
![]() |
OjciecDyrektor @orjan 8 marca 2025 12:57 |
8 marca 2025 13:31 |
Król odpowiada, bo zamiast dać krajowi oddtchnąć i odbudować się po tylu wojnach, to on zafundował kolejną "dziesięciolatkę", która dorżnęła finansowo wielu i stąd szukali kogoś, kto im pozwoli się odkuć, czyli podpisze pokój z Turkami.
Jan Harakiri Sobieski był pełen deficytów - jak Kazimierz Katastrofa Jagiellończyk. Obu imponowali "ideowcy".
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 8 marca 2025 13:27 |
8 marca 2025 13:47 |
To zarządzanie objawieniami jest najlepsze
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 14:18 |
Trafny wywód niestety podparty jest nietrafnym przykładem tego obrazu. Otóż tematem obrazu (ani kanwą jego tytułu) wcale nie są święci, ale Polska jako krzewicielka i obrońca wiary oraz swojej niepodległości.
Postaci dobrane są - tak mi się wydaje - według zamierzonego przekazu alegorycznego. Np. św. Jan Kanty jest alegorią polskiej nauki jako patron Jagellonki. Jan Kochanowski - języka polskiego i polskiej kultury literackiej. Można dodać, że także tolerancji religijnej jako swego rodzaju daru od polskiego kościoła. Św. Stanisław Kostka - alegoria wychowania polskich dzieci i młodzieży w zadaniu określonym tytułem obrazu. Ciekawe jest, że po prawej, młody żołnierz podtrzymujący ks. Skorupkę ma chyba te same rysy. Wreszcie Kard. Ledóchowski - alegoria oporu przeciwko germanizacji a obok św Jozafat - alegoria przeciwko prawosławiu i tak dalej. Natomiast po prawej mamy wykonawców i tu chyba alegorii nie ma. Nie ma się co czepiać, jeśli któryś z nich, w całej palecie własnych osiągnieć dla Polski, nie dosięgnął kwalifikacji świętości osobistej.
Co jakiś czas pojawia się kwestia stosunku Piłsudskiego do Kościoła i kwestia ta zdominowana jest tym, że nie dawał on przykładu życia osoby wierzącej. Ale obok tego jest pytanie stosunek niejako odwrotny, mianowicie o stosunek Kościoła do obozu i działaczy piłsudczykowskich, w tym do samego Piłsudskiego. Ten temat jest jakby zapomniany. Tymczasem znajduję streszczenie pracy naukowej temu właśnie poświęconej i idzie ono tak:
Kościół katolicki w Drugiej Rzeczypospolitej, a konkretnie większość przedstawicieli jego wyższego duchowieństwa, pozostawał w stałym konflikcie z obozem politycznym Józefa Piłsudskiego. Składały się na niego takie czynniki, jak indyferentyzm religijny członków obozu piłsudczykowskiego, ich przynależność do masonerii, rozwiązłość w życiu prywatnym, lewicowe i socjalistyczne inklinacje oraz posługiwanie się w kulturze politycznej instrumentami typowymi dla państwa totalitarnego, zwłaszcza po roku 1926.
Osobny aspekt stanowiły osobiste animozje Marszałka z poszczególnymi przedstawicielami kleru oraz poparcie, jakie ci ostatni wyrażali w stosunku dla konkurencyjnych opcji politycznych o odchyleniu prawicowym. Mimo wszystko obóz piłsudczykowski szukał konsensusu z Kościołem katolickim w Polsce, zdając sobie sprawę z jego wpływów i częstokroć podejmował działania idące na jego korzyść. Także niektórzy przedstawiciele polskiego episkopatu, z prymasem na czele, wychodzili z założenia, że w zaistniałej sytuacji jedynym stosownym rozwiązaniem jest szukanie wspólnej nici porozumienia z obozem rządzącym w Polsce.
To są interesujące ustalenia i warte eksploracji. Audiatur et altera pars.
Cytat (streszczenie) dotyczy pracy: Przemysława Sołga: "Główne płaszczyzny konfliktu Kościoła katolickiego z obozem piłsudczykowskim w Drugiej Rzeczypospolitej", a ja przepisałem ten cytat z https://journals.umcs.pl/rh/article/view/9664 Tam także cały tekst pracy w *pdf.
![]() |
orjan @OjciecDyrektor 8 marca 2025 13:31 |
8 marca 2025 14:23 |
No, to już ma sens dla spenetrowania tematu na ile Król musiał, a na ile tylko lubiał.
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 8 marca 2025 14:18 |
8 marca 2025 15:00 |
Prykład nie mógł być inny, bo wisiał na ścianie w konferencyjnej
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 8 marca 2025 15:00 |
8 marca 2025 15:13 |
To rzeczywiście przywraca trafność. Sytuacyjną, że tak powiem.
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 8 marca 2025 15:13 |
8 marca 2025 15:22 |
Sytuacyjna jest ważniejsza od metaforycznej
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 16:32 |
"Oto w Sali konferencyjnej Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyła się promocja książki Grzegorza Górnego – Duchowa historia Polski, millenium dwóch koronacji."
To takie dzieło jak "Wielka Księga Patriotów Polskich".
Mnie wystarczy samo nazwisko autora.
Gdyby się Górny urodził wcześniej to pewnie dołączyłby do Halla i walczył o niepodległą Polskę.
Stary ubek Krzeczkowski zanim umarł zdążył wyhodować w swojej stajni prawą nogę.
Żeby Polska mocno stała na dwóch nogach:
lewej, tej od prezydenta Wałęsy, i prawej, niepodległościowej.
![]() |
Paris @orjan 8 marca 2025 14:18 |
8 marca 2025 18:27 |
Swietny cytat, Orjan`ku !!!
Jakze Kosciol mogl sie nie konfliktowac z taka sodomo-gomoria pilsudczykowska.
Naprawde wstrzasajace !!!
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
8 marca 2025 19:06 |
" albowiem pojawiają się głosy, chcę wierzyć, że dezinformujące, że PiS dogadał się z Mentzenem i on wejdzie do drugiej tury z poparciem tej partii."
Przecież to jakiś surrealistyczny absurd.
![]() |
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 8 marca 2025 19:06 |
8 marca 2025 19:08 |
Przegrana wy wyborach wydawała mi się surrealistycznym absurdem. Potem aresztowanie Kamińskiego i Wąsika, a wcześniej najazd na telewizję i pałac prezydencki. To wszystko się jednak ziściło. Skąd wiesz, że to co napisałem nie stanie się prawdą?
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski 8 marca 2025 19:08 |
8 marca 2025 19:25 |
Stąd, że prędzej bym się spodziewał, że PiS poprze Zandberga niż Mentzena, bo to jest tak samo jakby poparli Trzaskowskiego.
Też w najgorszych snach bym się nie spodziewał, tego co się stało przez ostatni rok w Polsce.
No, ale to by była jakaś masakra, nie wolno nam nawet tak myśleć.
Oczywiście w polityce nie takie fikołki się zdarzały i rzeczywiście ze względu na ogólną degengroladę demagogia święci tryumfy. Do tego nie wiemy ostatecznie, co zadecyduje Waszyngton w sprawie Polski. Wiem też, że PiS zamiast naprawić degengroladę to przechyla się w stronę demagogii bo tak jest prościej. No, ale bez przesady.
Jedyne jakbym to widział, to Mentzen mógłby przejść do PiSu tak jak wielu przed nim(chyba lwia część suwerennej była kiedyś liberałami) i przestawić się na linię PiS. W innym wypadku poparcie człowieka Systemu to jest splunięcie w twarz własnemu elektoratowi.