-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Doktryna edytorska

Często, do pewnego stopnia w sposób podświadomy (podszyty brawurą lub chęcią zagłuszenia nieznośnego głosu wewnętrznego), ostentacyjnie głoszono przeciwne opinie

Emanuel Małyński „Nowa Polska

 

Nie udało nam się jeszcze wysłać do drukarni biografii św. Ludwika. Wszystko przez niejasności w umowie. Spadkobiercy pana Le Goffa zastanawiają się, czy możemy wydać to w dwóch tomach, bo w umowie jest zapis, że nie można dzielić książki na odcinki i robić z niej serialu. Nie czynimy tego, ale musimy podzielić biografię, żeby w ogóle była czytelna. Mimo tego, że spadkobiercy zainkasowali pieniądze dwa lata temu, od półtora tygodnia milczą i nie udzielają nam zgody na druk. W mojej ocenie nie mają do tego prawa, ale przez grzeczność czekamy. Co innego jednak jest istotne – czas płynie, a my musimy to wydać do 20 czerwca. Wydawca także milczy. Zadali nam pytanie czy chcemy to sprzedawać oddzielnie czy razem. Odpisałem, że razem, nie ma mowy o dzieleniu tego i osobnej sprzedaży. Chodzi o to tylko, by rzecz była czytelna i edytorsko praktyczna. Rafał podejrzewa, że oni specjalnie to przeciągają, żeby nas sprowokować, a potem wysunąć oskarżenie o niedotrzymanie warunków umowy. Wydawnictwo w takiej sytuacji powinno zaproponować aneks i porozumienie, żebyśmy zdążyli, ale póki co taka propozycja nie padła. Nie mam zamiaru dłużej czekać. Jutro dowiem się ile będzie kosztowało owinięcie tego banderolą, żeby nikt nie miał wątpliwości, że jest to jedna całość. Nie wydam tego w formacie kieszonkowym, w miękkiej oprawie, czcionką 11, bo tak chyba wygląda doktryna edytorska, która dominuje we Francji. Ja się z tym spotkałem już wcześniej, a teraz pani z wydawnictwa zasugerowała, że nasza książka nie może być zbyt luksusowa, bo oni wydają książki do czytania.

Kiedyś pewien starszy pan, jak wielu ludzi przed nim przekonywał  mnie, że popularność mojemu wydawnictwu zapewnią wyłącznie Le livre de poche. Nie wiem skąd się to bierze w ludziach, ta pogarda dla czytelnika i treści, i nie mam zamiaru zgadywać. Nie rozumiem, dlaczego książka, żeby znaleźć odbiorcę musi być słaba, wydana na złym papierze, w parszywej okładce, a do tego wydrukowana tak, by czytelnik nie widział liter. To jest niepojęte. Dureń, który to wymyślił, chciał oczywiście zarobić, tnąc wszystkie koszty, a inwestując jedynie w promocję, która zachwalała produkt z istoty wadliwy. Sam sobie pewnie też wmawiał, że książka, którą będzie się czytać w metrze, a następnie pozostawiać tam jako mało wartościowy produkt, zwiększy obroty wydawnictwa. Jeśli milion mieszkańców Paryża kupi jakieś brednie w broszurowej oprawie, a potem zostawi je w metrze i pójdzie po nowe do bukinisty, to z tego wyniknie prosperity, a nie dość tego, jeszcze podniesie się kultura ogólna. Otóż nie, efektem zastosowania tej metody będzie jedynie bałagan w metrze.

W latach pięćdziesiątych metoda ta stosowana była przez wydawców, którzy lansowali literaturę rozrywkową. Nie mam pojęcia jakim cudem przeniesiono ją i zastosowano w edycjach książek popularnonaukowych i akademickich. Intencja zapewne jest ta sama, tyle, że wobec wszechobecnych dotacji, nie ma już mowy o zarobku ze sprzedaży. Jest tylko mowa o podziale dotacji. No i każdy może mieć złudzenie, że zrobił coś, co może być odczytywane jako epizod misyjny. Chodzi mi o to całe, kretyńskie, podnoszenie kultury ogólnej, które nie istnieje i istnieć nie może.

Kieszonkowe wydanie biografii Ludwika Świętego, jest zaprzeczeniem tych wszystkich i tak oszukanych deklaracji. Jest demaskacją, albowiem nie istnieje taka kieszeń, w której można by tę edycję upchnąć. Liczy sobie ona bowiem ponad 1300 stron. Pardon, jest taka kieszeń, znajduje się ona na piersiach polskiego hydraulika pracującego we Francji i odzianego w robocze spodnie na szelkach. No, ale dla wszystkich jest jasne, że on w tym stroju nie wejdzie do metra. Przebierze się wcześniej i zostawi łachy w szatni.

Chcę zwrócić uwagę na te absurdy, bo one pod pozorem krzewienia czytelnictwa unieważniają książkę i prowadzą do jej ostatecznej zagłady. Nikt, żaden producent, ani żaden sprzedawca, poza dotowanymi wydawcami, nie myśli o tym, by zubażać swój produkt i podkreślać w czasie dystrybucji tylko jego zasadniczą funkcję. Nie czynią tego sprzedawcy samochodów, rowerów, nawet piecyków elektrycznych. Nie po to także zatrudnia się grafików w zakładach produkujących okna czy jakieś elementy budowlane. Tylko książka musi być nędzna, żeby zadowolić doktrynerów, którym marzy się powszechna edukacja za pięć złotych. Takich rzeczy nie ma i nigdy nie było. Misja ta – wymierzona w książkę i czytelnika – jest prowadzona celowo, jak sądzę, a do tego z wielkim zaangażowaniem. Nikt nie mówi klientowi – proszę pana, nasz samochód służy tylko do jeżdżenia, nie ma nawet klaksonu, żeby było taniej, a jak się panu znudzi, to zostawi go pan na poboczu i przyjdzie po drugi. Wszystkie są tanie.

Nie ma takich sytuacji, bo sprzedaż samochodów nie służy propagandzie, a jeśli już to w sposób pośredni. Z książką jest inaczej. A zastosowane przy jej produkcji i dystrybucji metody służą przede wszystkim degradacji wszystkich poza autorem, następnie zaś samego autora. No, a na końcu produktu. Najpierw usuwa się grafików, bo treść jest ważna, a książki nie można oceniać po okładce. Inaczej jest na przykład z dziewczynami i każdy je chętnie ocenia po nowych sukienkach, które sobie kupiły. Nie wiadomo dlaczego nie można oceniać książki po okładce, ktoś, kto to wymyślił sugerował zapewne, że grafik i wydawca próbują oszukać czytelnika, odwracając jego uwagę od spraw istotnych i skupiając ją na „obrazkach”, które są po prostu niepotrzebne. Tego rodzaju postawa łączy się, niejako automatycznie, z lansowaniem tak zwanej książki artystycznej, czyli czegoś, co nie nadaje się ani do czytania, ani do podziwiania. Służy jedynie do tego, by zaprzeczać istotnej funkcji książki. To są mechanizmy sprzężone. Po grafikach przychodzi kolej na autora, a potem na wydawcę. I wreszcie czytelnik zostaje sam na sam z dystrybutorem, który ma całkowitą władzę nad treścią. Nie musi wydawać autorów żyjących, nie musi myśleć o tym, by z kimkolwiek konkurować, może wpuszczać w obieg gotowce, które zawierają interesujący go przekaz. Ten zaś ma  formatować czytelnika. Ktoś powie, że przesadzam. Jasne, przesadzam, idźcie do Biedronki, a znajdziecie tam książkę Masłowskiej „Paw królowej”, bo 4.99 za egzemplarz.

 

Ta metoda służy także wychowaniu lub, jak napisałem wyżej, formatowaniu czytelnika. I tu czasem zagląda ktoś sformatowany, kto mówi, że jego nie interesuje grafika, ale treść, bo treść jest ważna. On zaś sam, jest tak poważny, że może konsumować tylko treść. Że też z równym zapałem nie opycha się ktoś taki kartoflami bez soli, albo nie jeździ rowerem bez hamulca. Byłoby dużo wygodniej, taniej, a funkcja użytkowa przedmiotu, podkreślana byłaby co chwila, na każdym zakręcie.

W ciekawy sposób odbywa się wyjaśnianie takich kwestii czytelnikom, którzy nie są na nie przygotowani i sądzą, że wydawcy, dystrybutorzy i autorzy myślą wyłącznie o ich dobru. Nigdy nie zapomnę, jak Jerzy Kosiński łgał w telewizji o tym, w jaki sposób została wybrana okładka jego książki „Malowany ptak”. Otóż on ją sam wybrał, a był to jakiś obraz znanego malarza, do którego prawa wygasły. I wydawca wtedy pochwalił Jurka, że jest taki sprytny, bo nie trzeba będzie płacić za prawa. I ludzie pokiwali głowami ze zrozumieniem, że mają do czynienia z tak bystrym autorem. Być może tak było, ale świadczy to o tym jedynie, że wydawca miał autora za śmiecia, a do współpracy z nim skłoniły go zapewne jakieś zobowiązania pozostające poza prozą Kosińskiego.

No więc, to tak nie działa. Nie działa to w przypadku mojego, małego wydawnictwa i na pewno nie działa w przypadku bogatych wydawnictw amerykańskich. Jeśli zaś idzie o płacenie za prawa autorskie, to chciałem tu jasno zadeklarować, że zapłaciłem za nie i mogę wydać biografię Ludwika IX.



tagi: książki  sprzedaż  wydawnictwa  ludwik święty  prawa autorskie 

gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 09:45
53     3385    18 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 10:16

"Nie czynią tego sprzedawcy samochodów, rowerów, nawet piecyków elektrycznych."

Ogólnie rzecz biorąc masz rację, ale nie do końca. Wiele rzeczy teraz robi się po taniości niestety.

 

Z tym jedzeniem to dobre porównanie. Zamawiasz grillowany befsztyk z sosem BBQ, a dostajesz zmieloną papkę bez smaku z informacją, że to przecież ma takie same wartości odżywcze jak to co zamówiłeś.

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 11:30

Plus i współczucie. Coś tak czułem, że z tym Le Goffem będą problemy. 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 11:36

Wszystko przez niejasności w umowie. Spadkobiercy pana Le Goffa zastanawiają się, czy możemy wydać to w dwóch tomach, bo w umowie jest zapis, że nie można dzielić książki na odcinki i robić z niej serialu. 

Ale skąd wzięły się wątpliwości, bo nie rozumiem? Spadkobiercy zapytali, jak będziesz to wydawał, czy raczej ktoś wzbudził u Ciebie takie wątpliwości (źle Ci podpowiedział), czy dwa tomy to nie przypadkiem odcinki serialu, a Ty zapytałeś grzecznie, czy możesz?

Ja bym to oddał do drukarni i drukował bez czekania na odpowiedź, bo oczywiste jest, że 2 tomy to nie serial, ani też książka w odcinkach. Nie drukowałbym też żadnej banderoli, chyba, że się będą przy tym upierali, ale zrobiłbym to na samym końcu. Po co Ci dodatkowe koszty.

Gdyby chcieli, żeby to było wydawane w 1 tomie, zastrzegliby to, od razu, w umowie.
 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 11:39

Taki przykład:
bodaj na przełomie poprzedniego i obecnego roku ukazała się książka  stanowiąca  rodzaj autobiografii Edwarda Snowdena. Byłem nią zainteresowany do momenmtu, gdy w jednym z warszawskich "empików" wziąłem tę pozycje "edytorską" do ręki. Wydawnictwo Insignis Media, S.C. z Krakowa wydało tę kilkusetronicową cegłę  na  "gazetowym" papierze, z bardzo słabo czytelną trzcionką, no i rzecz jasna, bez ilustracji. Może jakichś nie zauważyłem, ale na mój ogląd nie było ich. Na okładce "porteret" Snowdena w tonacji  szaro-burej, ogólnie rzecz biorąc, bida z nędzą i przygnębienie. Cena jednego egzemplarza, wówczas (tj. na przełomie roku) to było bodaj 49,99 zł.  Teraz ponoć jest trochę nizsza. Nie ma to znaczenia, bo ze względu na słabo czytelny druk książka tak podłej jakości obraża mnie jako bibliofila. A to oznacza,  że nie dałbym za nią nawet 50 groszy. A przecież szczerze chciałem tę książkę  nabyć, choćby z powodu, że  pewne  informacje ujawnione przez E. Snowdena  były  tematyką jednej  z moich notek:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/snowden-albo-czubek-gory-lodowej

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 11:55

To pewnie jest dużo droższe ale ci, co to proponują i drukują, tak nie marudzą. Mówię tutaj o wydawnictwach, które wydają każdy złożony do nich tekst przyszłej książki, oczywiście, który "ma ręce i nogi". Kiedyś robiłem taki research w Polsce i 1.000 egzemplarzy kosztowało ok.12.000, dla autora nie pamiętam dokładnie ale chyba jakies 25% do 30%. Zdaje się w UK jest podobnie. I jest ta metoda przez Amazon, o której kiedyś pisał Valser.

Nie piszę o tym, byś tam się przesiadł, bo to raczej jest dla tych, którzy chcą wydać swoją książkę i tyle. I na tym jednak nie stracić. Chociaz w zasadzie też tak może być. Nie wszyscy o takich możliwościach wydania swojej książki wiedzą, tak sądzę.

zaloguj się by móc komentować

molier @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 13:51

Nie lubię jak okładka obiecuje więcej niż faktycznie książka zawiera. Czasami jest to przerost formy nad treścią.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Kuldahrus 7 czerwca 2020 10:16
7 czerwca 2020 13:56

No, ale wszystko musi jakoś wyglądać, prawda? Nawet jak jest po taniości

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @atelin 7 czerwca 2020 11:30
7 czerwca 2020 13:56

Nie będzie żadnych problemów

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 7 czerwca 2020 11:36
7 czerwca 2020 13:56

Oczywiście, że to wydrukujemy

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 7 czerwca 2020 11:39
7 czerwca 2020 13:58

To jest niezrozumiały idiotyzm. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @cbrengland 7 czerwca 2020 11:55
7 czerwca 2020 13:58

25-30 proc. dla autora to jest u mnie. Normalnie to jest 1,5 - 2,5 proc. na egzemplarzu

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @molier 7 czerwca 2020 13:51
7 czerwca 2020 13:59

Częściej jednak jest to przerost treści nad formą

zaloguj się by móc komentować


ArGut @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 14:39

Nie zamierzam doradzać. Pokarzę książkę, wydaną w podobnym formacie jak ma być wydana biografia Św. Ludwika.
Delphi 2 Ujarzmione, oryginalny tytuł Delphi 2 Unleashed, pana Charlesa Calverta. Oryginał był "jedną cegłą". Wydawnictwo Translator s.c. załatwiło sprawę tak, że tom drugi jest kontynuacją pierwszego. Numeracja stron i inne edytorskie sprawy, jak banderolka. Całość spina spis treści, który jest dostępny w całości w obu tomach. Banderolki już nie mam ale regał ze "starociami" i książkę od wewnątrz mogę pokazać.

Regał z książkami - wiek XX
Delphi 2 Ujarzmione - połączenie 2 tomu w jedno wydawnictwo

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2020 13:58
7 czerwca 2020 14:54

Jasne, że tak może być. Ja nie dość, że mam daleko do Polski, to jeszcze nie ten biznes reprezenuję ☺

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 16:10

Mnie sie wydaje, że jestem starszym panem (niestety), czasami wygaduję głupstwa (niestety), ale nawet ja sam nie traktuję wtedy siebie serio. :)
To tytułem wstępu.
Dziękuję za nowe słowo do mojego słownika, cytuję:

Chodzi mi o to całe, kretyńskie, podnoszenie kultury ogólnej, które nie istnieje i istnieć nie może.

podnoszenie kultury ogólnej oznacza, mówiąc lapidarnie, w trzech słowach drastyczne obniżenie jakości, tejże kultury.

Jak chodzi o kulturę i sztukę przykład dał w "ciemnym Średniowieczu" Opat Suger. Potem ogólnie było coraz gorzej z małymi "wyskokami".

Współczesny człowiek wg niektórych, nowoczesnych standardów powinien otaczać się śmieciami, bo przecież sam jest "szkodnikiem" i "pasożytem" na tej pięknej Ziemi i najlepiej, żeby zniknął.
To się nazywa "Zrównoważony rozwój" i jest uniwersalną religią pogańską. Zrównoważony rozwój został wpisany do konstytucji RP. Nie wiem czy można napisać, że do "naszej"?
Jeśli tak to po co mu piękne książki?

Na całe szczęście jest Szkoła Nawigatorów i ma to wszystko "w nosie"!
Życzę dalszych sukcesów na tym polu i w tym kierunku i spokojnie czekam na prawdziwą książkę!

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 16:24

Życzę powodzenia z Le Goffem, a wysoką jakość wydań popieram słowem i portfelem. Książka to dobro luksusowe. Obronić da się lipne wydanie instrukcji obsługi, a w najgorszym razie podręcznika.

zaloguj się by móc komentować

MZ @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 16:38

Lubię luksusowo wydane książki,dla mnie to takie małe dzieło sztuki.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ArGut 7 czerwca 2020 14:39
7 czerwca 2020 16:38

Wyjątkowo zabawny kontrast między tytułami! Amerykanin ściąga smycz, a Polak zakłada jarzmo. W sumie w przekładzie tytuł sensowniejszy.

Delphi jeszcze żyje?

zaloguj się by móc komentować

umami @Katarzyna 7 czerwca 2020 16:55
7 czerwca 2020 17:22

http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/swiety-ludwik-vs-puszka-z-psim-zarciem

jaki jest sens wydawania książki, której bardzo dobry skan jest dostępny za darmo

Skan tej książki, nazwijmy to eufemistycznie, nie jest dostępny na portalach z „darmowymi” książkami w sieci oficjalnie, a na Allegro książka ma zaporową cenę, gdyby ktoś jednak chciał sobie taką kupić i pozostać uczciwym wobec spadkobierców. Jak ktoś chce i lubi mieć fizycznie książkę, która jest dobra i po którą może siegać w dowolnej chwili, u siebie na półce, to w zasadzie nadarza się okazja. Jedyne polskie wydanie miało miejsce w 2001 roku i jak na katolicki kraj, to warto byłoby, żeby było obecne w przestrzeni publicznej częściej i nie w tak ograniczonym nakładzie.

Pod linkiem znajdzie Pani więcej informacji o tym nowym wydaniu i pewnie, jak już pojawi się w sklepie, to Gospodarz, doda coś w opisie.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Katarzyna 7 czerwca 2020 16:55
7 czerwca 2020 17:24

Link prosze podać. Fakt, polska wikipedia podaje, że Ludwik Święty został już wydany. Chętnie zobaczę okładkę i inne edytorskie bajery. 

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @prosiak19 7 czerwca 2020 16:12
7 czerwca 2020 17:38

Ma pan może suchy chleb?

Dla konia...

zaloguj się by móc komentować

ArGut @tomasz-kurowski 7 czerwca 2020 16:38
7 czerwca 2020 17:39

Żyje, w mojej opini, najmniej zależy Embarcadero na przeżyci tego jakże ciekawego i wartościowego języka programowania. To jest problem dość zbliżony do rynku wydawniczego. Jak stworzyć dobry produkt, żeby klienci chcieli kupować kolejne a język programowania będący "core" produktu "rósł". Rósł w sensie platform i wydzielenia go z produktu.

Również w mojej opini najzwinniejsza implementacja pascala, połączona ze środowiskiem uruchomieniowo - programowym to Oxygen.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 18:36

Inny myk edytorski: wypożyczyłam w bibliotece całą Trylogię Sienkiewicza. Na oko - wydanie luksusowe, takie "do postawienia na półce w salonie na widocznym miejscu". Czerwono - złote. Wszystkie tomy -  w dość eleganckim kartonie. W środku... szajs. Papier gazetowy, druczek skandaliczny, drobniutki. Mało marginesów. Żadnego opracowania słownikowego, żadnych tłumaczeń z łaciny czy mowy ukraińskiej. Żadnych map. 

 

zaloguj się by móc komentować

umami @Katarzyna 7 czerwca 2020 18:21
7 czerwca 2020 18:57

Oczywiście, że korzystam, ale nie o to Pani pytała. Oficjalnie książki są digitalizowane przez biblioteki po wygaśnięciu praw autorskich albo trzeba mieć jakiś specjalny kluczyk, żeby je czytać on-line. Polityka wydawnicza jest taka, że owszem wyda się coś raz na ćwierć wieku, żeby nikt się nie czepiał, że jest jakaś cenzura.
To nowe wydanie Gospodarza też szybko zniknie, bo umowa zawarta została na ograniczony nakład. Nikt nie będzie nikogo namawiał, bo rozejdzie się migiem. Nie ma też sensu porównywać jednego z drugim. Skoro barierą jest cena, to i tak Pani nie kupi.
No i proszę zadać sobie pytanie, po co ktoś wydaje, kolejny raz, jakiś tytuł. Po co wydawać Żeromskiego, Nienackiego, Kapuścińskiego, o jeszcze poczytniejszych autorach nie wspomnę ;) Wszystko to jest dostępne.

zaloguj się by móc komentować

umami @KOSSOBOR 7 czerwca 2020 18:36
7 czerwca 2020 19:02

Nikt nie przebije wydawnictwa Armoryka. Kupiłem w sieci Prawego rycerza (wyd. 2016) i nie jestem w stanie liter odczytać. Wydawnictwu nie chciało się złożyć tych 40 stron i zrobiło reprint tak gównianej jakości, że wydruk darmowego e-booka na atramentówce byłby wyraźniejszy. To jest dopiero skandal.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Katarzyna 7 czerwca 2020 18:23
7 czerwca 2020 19:06

No zdecydowanie ! Jak szanowna koleżanka sobie wyobraża bibliografię / piśmiennictwo - TAK ?

11) Wujcio Gugiel: le goff święty ludwik pdf chomikuj

Przyznam mocne i BARDZO ODWAŻNE !

To trzeba mieć POZYCJĘ w ŚRODOWISKU, żeby sobie na takie strzały pozwalać. Ale wie koleżanka są też WolneLektury i wtedy nie trzeba sobie pozwalać na takie strzały. Robi się to tak:

11) Stefan Żeromski "Przedwiośnie" - https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/przedwiosnie.pdf

My tutaj bardzo pana Dżeromskiego lubimy.

zaloguj się by móc komentować

Paris @umami 7 czerwca 2020 11:36
7 czerwca 2020 19:21

Dokladnie tak  !!!

Jesli prawa autorskie sa oplacone... i to jeszcze  JUZ  poltora roku temu  !!!  -  to nie ma o czym  gadac...  ale chucpa spadkobiercow jest wyjatkowo  szpetna.  Stety,  ale probuja  zabojady trafic kawalek "pozaumownego grosza"  !!!

Jest juz pare dosc znanych tego typu  wyludzen... np.  akt  447 albo zupelnie groteskowy przyklad z Danae. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2020 13:58
7 czerwca 2020 19:26

Napisalabym, ze...

... zdecydowanie cFaniacko-zlodziejski idiotyzm  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska 7 czerwca 2020 16:10
7 czerwca 2020 19:31

Tak...

... "zrownowazony  rozwoj"  =   umilowanie  i  akceptacja  syfu,  kily  i  mogily...

...  JAMAIS  !!!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Katarzyna 7 czerwca 2020 16:55
7 czerwca 2020 19:43

Zabieraj się stąd głupia babo i to już. Czy czuje się pani wystarczająco zachęcona? Jeszcze raz będziesz tu nakłaniać do kradzieży treści to wezwę policję. 

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @MZ 7 czerwca 2020 16:38
7 czerwca 2020 19:47

Sztuka jest obowiązkowa

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Paris 7 czerwca 2020 19:26
7 czerwca 2020 19:48

No właśnie sprawdzimy to w praniu. Poprosiłem jednego z czytelników by sprawdził, kim są spadkobiercy praw, ale jeszcze nie dostałem żadnej informacji

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 7 czerwca 2020 19:48
7 czerwca 2020 20:15

Dobry krok,  Panie Gabrielu...

... zona ponoc byla Polka... nieboszczyk Le Goff  to  "przyjaciel"  tego blazna  Geremka... wiec masonskie zlodziejstwo  trzyma "reke na pulsie",  bo  zrobil  Pan  i  robi  "publicite"  tej  ksiazce...

... jestem dobrej mysli  i  czekam na te Panska koronna publikacje  !!!

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
7 czerwca 2020 20:25

Proszę wydać Le Goffa najlepiej, jak się da. Dziwię się jedynie podejściu jego spadkobierców. 

Co do jakości książki. Do końca życia nie zapomnę książki, którą widziałam i przeglądałam w księgarni w Sajgonie. Był to album z dziełami Michała Aniola. Jego wielkość to prawie format A-3, grubość na szerokość dłoni, papier najwyższej jakości a zawartość ... Choć to nie moja dziedzina, to gdyby nie 7 kilo, które ten album ważył, poważnie rozważyłabym zakup. Nie mogłam po prostu wyjść z księgarni. Cudo nad cudami i od tamtej pory bardzo zwracam uwagę na to, jak książka jest wydana. Wiem i rozumiem, że Pana ograniczają koszty, ale też wiem, jak wszyscy tutaj, że stara się Pan, aby wszystko to, co jest sygnowane Pana wydawnictwem było piękne. Dziękuję za to i proszę Le Goffa wydać tak, jak Pan uważa, że powinien być wydany. 

Dziękuję za wszystkie pozycje, które stoją u mnie na półce. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Katarzyna 7 czerwca 2020 20:54
7 czerwca 2020 21:00

Nawołuje pani do kradzieży cudzej własności intelektualnej. Precz stąd. I rozpowszechnia pani plotki na mój temat

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @umami 7 czerwca 2020 19:02
7 czerwca 2020 21:43

Ażem poszła sprawdzić: Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 1999 r. 

Projekt okładki /ładna, stylowa, bibliofilska/: Agata Plewicka

Redakcja techniczna: Sławomir Grzmiel

Korekta: Alicja Chylińska

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Katarzyna 7 czerwca 2020 22:02
7 czerwca 2020 22:08

Nie ma czegoś takiego, jak linki do kradzionych treści. Niech pani przyłoży sobie coś zimnego do głowy. Wskazuje pani miejsce gdzie znajdują się upublicznione wbrew woli wydawcy i tłumacza treści.

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @Katarzyna 7 czerwca 2020 20:45
7 czerwca 2020 22:30

Widzi Pani  - polskiej klasyki może nie trzeba (zwłaszcza jak jest juz wolna), ale w przypadku pozycji obcojęzycznych liczy się jakość tłumacza. Patrz Władca Pierścieni czy cykl Diuna z literatry popularnej, albo wyśmiewany tu Szekspir. Język (oraz sami tłumacze) się rozwija i np. udostępnione "za darmo" tłumaczenie może być do kitu. Dlatego TRZEBA wydać coś od nowa. Ignorańci niestety tego nie docenią.

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @Katarzyna 7 czerwca 2020 20:45
7 czerwca 2020 22:41

I jeszcze jedno - czasem starsze wydania są niekompletne. Nawet po 1989 zdarzają się książki "ocenzurowane", w których tłumacz albo wydawca pomija pewne akapity. I dlatego potrzebne są nowe, kompletne wydania.

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @prosiak20 7 czerwca 2020 19:48
8 czerwca 2020 00:19

A ma pan może suchy chleb?

Dla konia

zaloguj się by móc komentować

umami @Katarzyna 7 czerwca 2020 20:45
8 czerwca 2020 02:51

Wydawca nie może wydawać treści wbrew prawu. Święty Ludwik został przetłumaczony na nowo przez troje tłumaczy, którzy nie robili tego za darmo, opłaceni zostali spadkobiercy i licencja na wydanie oraz tłumaczenie. Więc o jakiej spiratowanej wcześniej treści Pani mówi? 
Nie dziwię się, że Gospodarz Panią pogonił.

Co do chomika, sprawa jest wałkowana od lat. Polskie prawo akurat zezwala, na swój użytek, posiadać nawet pirackie treści, ale nie można ich dystrybuować, czyli udostępniać. Nie każdy plik na chomiku jest jednak nielegalny, bo są też i legalne.

Święty Ludwik na chomiku legalny nie jest i to na 100%. Ktoś, kto go udostępnia, łamie prawo ale Pani, jak sobie zapisze taki plik, to go nie łamie. I to jest zasadnicza różnica, między wydaniem legalnie książki a pobraniem, na użytek domowy, treści zdigitalizowanej (tu zeskanowanej) i bezprawnie udostępnionej w internecie.

Podobnie było z torrentami ale są takie portale, które wykorzystują tego rodzaju transfer, w 100% legalnie, np. archive.org. I transfer i treści tam upubliczniane są w 100% zgodne z prawem.

Żeby ten tytuł, Święty Ludwik, pojawił się w przestrzeni publicznej, trzeba go wydać, zachowując prawa poszczególnych osób. Te prawa wygasają po jakimś czasie i kolejne pokolenia będą go pobierały z netu, rzeczywiście za darmo, bo w 100% zgodnie z prawem, tak jak książki z archive.org albo z bibliotek cyfrowych.

To, że Google coś wyświetla, nie oznacza, że jest legalne. No i Google nie odpowiada za to, że pojawiają się w wynikach takie linki. Jeśli ktoś tutaj podał link do chomika, to trudno, żeby odpowiadał za to Gospodarz. Odpowiadają sami autorzy. Zresztą samo podanie linku o niczym jeszcze nie przesądza, jak napisałem wyżej. 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @umami 8 czerwca 2020 02:51
8 czerwca 2020 04:15

No i Google nie odpowiada za to, że pojawiają się w wynikach takie linki.

Myślę, że polemika z panią Katarzyną może być bezcelowa, ale to już jest akurat bardzo ciekawa kwestia i ostatnio różne rzeczy się w tym temacie dzieją. Google przegrało niedawno w Australii sprawę o zniesławienie, gdyż wyniki wyszukiwarki pokazywały nieprawdziwe informacje o pewnym prawniku i jego rzekomych związkach z przestępczością zorganizowaną. Logika wyroku była taka, że skoro Google moderuje wyświetlane przez siebie treści, to tym samym odpowiada za nie jako wydawca. Można być albo neutralną światopoglądowo wyszukiwarką, która nie odpowiada za znajdywane treści, albo selektywnie je cenzurować, ale nie można pędzić jednocześnie na obu tych rumakach. Nie wiem co na to polskie prawo, ale coraz częściej słyszę o takim postawieniu sprawy, więc może stać się to jedną z metod ujarzmiania wielkich technologicznych korporacji przez inne siły.

Komentarz raczej poza tematem, za co przepraszam.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ArGut 7 czerwca 2020 17:39
8 czerwca 2020 04:27

Ciekawe. Jak wiele osób zaczynałem od Pascala (w wydaniu borlandowym) i dobrze go wspominam, ale jakoś nigdy nie zdarzyło mi się obcować z jego współczesnymi wcieleniami.

zaloguj się by móc komentować

mooj @umami 8 czerwca 2020 02:51
8 czerwca 2020 09:14

Wydaje się, że tu chodzi też o różnice pomiędzy "skanem" (wersją elektroniczną, e-bookiem), a co najmniej nieszmatławą edycją tradycyjną.

Są klienci, którzy chcą zapłacić za posiadanie papierowego nośnika. Nie każdego. W przypadku fatalnej jakości skłonność do obcowania (kupienia, wypożyczenia) z drukowaną książką będzie mniejsza. Ani tekst czytelny (w porównaniu z możliwym prosto do powiększenia z wersji elektronicznej), ani przyjemności z przedmiotem (papier, sklejenie), ani trwałość czy estetyka "na półce". Nawet pożyczyć (komuś) trudno, by mieć z kim porozmawiać na temat. I pewnie drożej niż nawet legalny "skan". I wtedy, tj w przypadku źle wydanej tradycyjnej książki jej przewagi nad wersją elektroniczną bardzo dyskusyjne, sprowadzają się do kwestii przyzwyczajenia i ew. "czytnika".

Co innego porządnie wydana książka. Choć być może jakąś opcją jest równoległe zaistnienie na rynku obu wersji ( i tradycyjnej i elektronicznej). Na rynku tj legalnie i odpłatnie. Kwestai odpłatności jest różnie rozwiązywana (za egzemplarz, abonamentowo..różnie). Są plusy wydawnictw elektronicznych także poważnych pozycji - np możliwość "pracy nad tekstem" - równolegle, z porównywaniem źródeł etc bez konieczności obkładania się wieloma tomami.

I pewnie to jest przyszłość dla np "historii gospodarczej":  bardzo dobry papier + wersja elektroniczna z dodatkami - w pakiecie.

 

Kwestia po co w ogóle oferować coś, co będzie w jakimś stopniu kradzione chyba jest pomijalna, tzn odpowiedzi na to udziela cały rynek narażony na kradzież. Nie w tym problem, nie to rozwala rynek.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @tomasz-kurowski 8 czerwca 2020 04:15
8 czerwca 2020 09:42

Bardzo ciekawe. Bo Google to cenzor i jak dostaje za swoje, to mi go nawet nie jest żal. 

zaloguj się by móc komentować

umami @mooj 8 czerwca 2020 09:14
8 czerwca 2020 09:52

Ja kupuję książki papierowe, bo lubię mieć i czytać z papieru. Elektroniczne wersje są mi potrzebne głównie do wyszukiwania treści. I tu jest czasami kłopot, bo w digitalizowanych książkach w bibliotekach cyfrowych, sporo plików nie nadaje się do użytku, z tego powodu. Kasa wzięta za zdigitalizowanie, ale jakość marna (większości plików djvu). Są książki, w których niczego się nie znajdzie, bo tak fatalnie zrobiony jest OCR (optyczne rozpoznawanie znaków). I co mi po takim pliku? W takiej sytuacji rzecz sprowadza się jedynie do tego, że coś mam „za darmo”. I jeśli to jest dla kogoś wyznacznikiem, to dalsza dyskusja rzeczywiście nie ma sensu.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @umami 8 czerwca 2020 09:42
8 czerwca 2020 13:47

Żal czy jego brak to nie ta kwestia - $40k za zniesławienie. To dla zarządzających jak pozycja w cenniku, dla klientów zaś jak informacja na co mnie akurat stać.
Uważam, że przestawienie internetu na IPv6 zmieni wszystko, czyli zmieni również obecnych moderatorów. A to wpłynie na treści, sposób dystybucji treści, rodzaje cenzury i tym jak będzie wyglądał DARKNET.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @tomasz-kurowski 8 czerwca 2020 04:27
8 czerwca 2020 14:13

To jest źle postawione pytanie. Nie ma znaczenia nazwa języka ma znaczenie ile można w nim powiedzieć, jak ładnie i jak niedwuznacznie. W PASCAL-u można było powiedzieć WSZYSTKO, bez dodatkowych wymagań na zapis, patrz -> "standardowe C". Problem z pascalem leżał w procedurach uruchomieniowymi oraz bibliotekami czasu wykonania. Apple długo używał pascala, notacja wywołania funkcji/procedur zawsze dzialiły się na C czy PASCAL. 

I się skończyło. Ale i "standardowe C" też się skończyło. Co nie oznacza, że PASCAL i CXX (XX - numerki) znikneły. One są mniej popularne. Polularny jest PYTHON - i pokrewne, JAVA - i pokrewne, DOTNET - i pokrewne oraz GO Lang. I, z której byś nie popatrzył strony, jest to DOKTRYNA !

zaloguj się by móc komentować

umami @ArGut 8 czerwca 2020 13:47
10 czerwca 2020 02:40

To IPv6 to czarna magia, jedynie TOR coś mi mówi (i mimo DARKNETU jestem za).

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować