Doktor Faust...to jest chciałem rzec, pardon...doktor House
Mechanizmy promocji kultury popularnej, które zmiażdżyły mózgi całych populacji i przerobiły je na coś, co może i mózg przypomina, ale w rzeczywistości nim nie jest, powodują, że postać Chrystusa pojawia się w kulturze, poza Kościołem, w kontekstach dziwacznych. Być może przesadzam, ale jeśli tak, to tylko trochę. Jest przecież Pasja Mela Gibsona. No tak, ale to jest jeden film, który spotkał się z olbrzymią krytyką i jest oceniany według tak kretyńskich kryteriów, jak ilość krwi na ekranie. Że niby jest jej za dużo. Niech się jeden z drugim krytyk zatnie w łokieć, dla bezpieczeństwa, żeby sobie nie zrobić krzywdy, i z tym postoi z pięć minut. Zobaczy ile będzie krwi na podłodze.
Jak wiemy dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Mel Gibson zaś kręcił swój film, w mojej ocenie, być może błędnej, po to, by przypomnieć o sobie światu, a także po to, żeby zrobić porządną prowokację, która wyniesie go na szczyt i rozwiąże jego finansowe problemy. To jest właściwa, dobra i uczciwa motywacja, albowiem ona gwarantuje, że twórca nie będzie chodził na idiotyczne kompromisy i słuchał doradców, którzy – jak to oni – zawsze wiedzą lepiej. No i się udało. Z wyjątkiem najpoważniejszych środowisk żydowskich, zachowujących wyniosłe milczenie, cała reszta wyła wniebogłosy. W Polsce najgłośniej czyniła to Agnieszka Holland. Dawne to sprawy i nie ma co do nich wracać. Omówmy lepiej te dobre chęci. Nie ma żadnego firmowanego przez Kościół filmu o Zbawicielu czy świętym, który byłby równie przekonujący jak „Pasja”. Większość zaś tych filmów nie nadaje się do oglądania, albowiem ich celem jest fałszywie rozumiane dobro widza i przemożna chęć wychowania go. Kończy się to zawsze w ten sam sposób – katastrofą i niezrozumieniem, albowiem kino i pop kultura to dzika i podstępna walka o dusze przede wszystkim, a potem o pieniądze. Walka, w której nikt nie daje pardonu, a przegrany jest pozbawiany czci, a przedtem jeszcze okradany.
Czy Kościół może sobie tę walkę odpuścić? Ja myślę, że tak. Nawet powinien. Jeśli bowiem nie ma tam nikogo, kto potrafiłby stanąć na wysokości zadania i stworzyć organizację produkującą konkurencyjną wobec Hollywood propagandę, lepiej dać spokój. I większość księży tak czyni, odwracając uwagę wiernych od kultury pop. Tak do końca jednak się tego zostawić nie da, albowiem istnieje pewna pokusa. Taka mianowicie, że sprzedaż płyt z tanimi, robionymi za pięć złotych filmami, mającymi charakter pogadanek bardziej, niż pełnometrażowych produkcji, coś zmieni w niektórych zatwardziałych duszach. Niczego nie zmieni. Promocja i produkcja słabej popkultury, obrabiającej tematy religijne, spowoduje tylko jedno. Do drzwi sekretariatu tej czy innej diecezji zawiadującej taką produkcją, zapuka pewnego dnia pan Kon i przedstawi księdzu biskupowi, wielce ciekawą i dobrze rokującą propozycję. W ten sposób przejmuje się kanały dystrybucji, a jak ktoś rządzi dystrybucją, może zrobić bardzo wiele. Może nie wszystko, ale naprawdę dużo. Tak to, w skrócie omówiliśmy sobie kwestię zatytułowaną – jak Kościół nie radzi sobie z popkulturą. No i odpowiedzieliśmy na pytanie – czy w ogóle powinien sobie radzić?
Popatrzmy teraz jak sobie poczynają sataniści. Przez ostatnie miesiące, pracując bardzo intensywnie, oglądałem, dla relaksu, serial zatytułowany „Dr House”. Przekaz tego dzieła, które jest momentami straszliwie żenujące, jest jasny – żeby mieć nadzwyczajne umiejętności musisz sprzedać duszę diabłu. To jest ta sama, stara historia, opowiadana za pomocą nowych narracji. Historia o chłopie, co na rozstaju dróg wymienił z eleganckim panem duszę na złotą papierośnicę, albo cudowne skrzypce. Co się później stało, wszyscy wiemy. Dr House ma nadzwyczajny dar, kojarzy wszystko sześć razy szybciej niż inni, ale okupuje to bólem nogi. Wycięli mu z tej nogi kawał mięśnia i wrzucili go wprost do piekła. Żeby jakoś radzić sobie z bólem, pożera on dziennie wielkie ilości substancji uzależniających, które są stymulatorem jest niezwykłych umiejętności. Do tego House ma wyznawców. Nie są to wyznawcy w chrześcijańskim rozumieniu tego słowa. To są ludzie odeń uzależnieni. House rzecz jasna czyni dobrze, bo ratuje ludzi, jednak motywacje jakimi się kieruje są skrajnie egoistyczne. On to robi przede wszystkim dla siebie, a także dla tych uzależnionych lekarzy. Przez co każde różnicowanie zamienia się sabat czarownic. I z taką myślą podpisał on cyrograf. W serialu jest mnóstwo symbolicznych sytuacji, których nie będę tu omawiał. Jak wiemy, popkultura nie funkcjonuje bez kontekstów, to znaczy, żeby była zabawa na całego, widz musi odkrywać w serialu treści podprogowe i ukryte znaczenia, a także nawiązania do innych treści popkulturowych. To gwarantuje spójność rynku i tradycji, a przez to wysoką oglądalność i wysoką sprzedaż. Uwaga, treści te nie mogą być ukryte za głęboko, bo widz poszukujący rozrywki ich nie zauważy. Oczywiste jest dla każdego, kto widział choć kawałek House’a, że główny bohater to nowe wcielenie Sherlocka. Mieszka nawet w domu oznaczonym numera 221B. Nikt jednak, póki co, nie zauważył zbieżności w brzmieniu nazwisk – Faust i House. Jestem pierwszy. To się bowiem rzuca w oczy, nie jest jednak łatwo przyznać konsumentowi tej produkcji, który z miejsca staje się wielbicielem House’a, że ma on coś wspólnego z diabłem. Choć przecież wszyscy wielbiciele treści satanistycznych do porzygania powtarzają zdanie z Fausta – jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wieczne czyni dobro. Z House’m jest identycznie. On czyni samo dobro i zachowuje się przy tym, jak dysfunkcyjny szaleniec. Imponuje tym rzecz jasna wszystkim widzom, którzy dotknięci są dysfunkcjami, ale nie mają odwagi ich realizować, bo mimo wszystko obawiają się konsekwencji. Myślą jednak o sobie w ten sposób, jakby byli House’m. Czy to jest kuszenie? Ja nie wiem. Oglądałem ten serial i momentami miałem dosyć, ale pisałem też dziennie po 40 tysięcy znaków i serial był na odstresowanie lepszy niż dwa piwa, a przede wszystkim tańszy. No i odpowiadał na jedno ważne pytanie – jaka jest cena niezwykłości i czy warto ją zapłacić? Według tego serialu, a także innych, podobnych, ceną niezwykłości jest przede wszystkim ból. Fizyczny albo duchowy, to znaczy, że najpierw trzeba ponieść jakąś ofiarę, żeby potem żyć i szpanować tą całą niezwykłością. To nie koniec. Niezwykły człowiek musi być ćpunem, bo to mu otwiera czakry w głowie i widzi wszystko lepiej. Czyli nie dość, że go przez cały czas coś boli, to jeszcze musi płacić za narkotyki dilerom, albo ryzykować uprawnienia zawodowe jak House, wypisujący sobie lewe recepty. To jest moim zdaniem trochę za wysoka cena, za możliwość błyskawicznego zdiagnozowania bąblowca w brzuchu małej dziewczynki. Zważywszy, że jest internet, inni lekarze, a ja sam słyszałem o facecie, który oglądał House’a i powiedział żonie, że ma boreliozę. Ona go wyśmiała, on się wściekł, poszedł zrobić testy i okazało się, że rzeczywiście ma. Nie musiał przy tym ćpać i nie musiał sobie niczego wycinać z nogi. Trochę go tylko pewnie mięśnie i stawy bolały, ale dostał antybiotyk i przeszło.
Czy to co, w tej chwili opisałem, to nie jest czasem początek programu pop dla chrześcijan? Moim zdaniem jest, ale boję się, że jak ktoś zacznie go wykorzystywać i coś na jego kanwie robić, to wyjdzie jak zwykle. Niech już lepiej odmawiają ten różaniec. Żeby taki program stworzyć trzeba wyjść o tych samych kwestii, które są podstawą rozważań satanistów na temat niezwykłości.
Pytanie pierwsze – Czy Jezus namawiał kogokolwiek do połykania Vicodinu, albo innych substancji odurzających?
Pytanie drugie – Czy miał kontakt z ludźmi dystrybuującymi takie substancje?
Pytanie trzecie – czy skutecznie leczył innych ludzi?
Odpowiedź na te trzy pytania to dobry punkt wyjścia dla stworzenia wiarygodnego, chrześcijańskiego bohatera kultury pop, który może mieszkać na osiedlu w bloku, w małym miasteczku, albo podróżować pociągiem po całym kraju, jako przedstawiciel firmy farmaceutycznej. Oczywiście, jak to mawiają tamci, diabeł tkwi w szczegółach, i wiele jeszcze trzeba dopracować. Początek jednak zrobiłem. Można kontynuować.
Jeszcze raz – zdrowych i wesołych świąt
tagi: satanizm film chrześcijaństwo popkultura serial
![]() |
gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 09:00 |
Komentarze:
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 09:25 |
Gibson nie musiał przypominać się światu, a jego Pasji nie przebił żaden film. Gibson chce nakręcić kontunuacje, czyli Zmartwychwastanie i mam nadzieję, że zdąży. Wycie z powodu Pasji było i jest nie dlatego, że tam pełno krwi, ale dlatego, że po raz pierwszy ruchomy obraz przypomniał sflaczalym duchowo i moralnie widzom, a w zasadzie chrześcijanom, że ta męka była prawdziwa i tak właśnie wyglądała. Z Chrystusa nie ciekła jedna strużka krwi, ale jak mówi Biblia, widać było kości. W świecie, gdzie dzieci nie zabiera się na pogrzeby, bo mogłyby doznać wstrząsu widząc zimne ciało w trumnie, gdzie mordy nienarodzonych i eutanazje wykonuje się za zamkniętymi drzwiami, taki film mógł wywołać wycie. Burzy samozadowolenie i poczucie, że wystarczy być dobrym i pomagać innym jak dr Hause żeby być zbawionym. Nie wystarcza.
![]() |
ArGut @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 09:29 |
Tak różaniec jest dużo bezpieczniejszy. Można go odmawiać samemu i w grupie (u mnie w parafii - online - o 20:30) można w nowenny złożyć. Bez grama substancji psychoaktywnych czy psychostymulujących.
W tym co pisałem u siebie wczoraj, pan Ricky Gervais bez piwa nie dawał rady. I nie było to jak sądzę jedno piwo i nie było to piwo li tylko do nawadniania gardła.
![]() |
stanislaw-orda @Matka-Scypiona 11 kwietnia 2020 09:25 |
11 kwietnia 2020 09:36 |
Jak nie ciekła strużka krwi? To skąd te rozległe plamy po krwi na Całunie?
![]() |
stanislaw-orda @Matka-Scypiona 11 kwietnia 2020 09:25 |
11 kwietnia 2020 09:38 |
Śmierci boją się przede wszystkim bezbożnicy, którzy nie mają niczego poza doczesnością.
![]() |
Grzeralts @Matka-Scypiona 11 kwietnia 2020 09:25 |
11 kwietnia 2020 09:41 |
Nie tylko nie wystarcza. Wcale nie trzeba być dobrym i pomagać innym, żeby być zbawionym. Że święci byli zazwyczaj dobrzy i pomagali innym, to (oczywista w tym wypadku) korelacja, nie kauzacja. A już zrozumienie, że unieruchomony w łóżku ciężko upośledzony dzieciak nie tylko może być zbawiony, ale prawie na pewno będzie wymaga zajrzenia do Ewangelii.
![]() |
Grzeralts @przemsa 11 kwietnia 2020 09:29 |
11 kwietnia 2020 09:41 |
Nawracali się. Potwierdzam.
![]() |
Grzeralts @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 09:43 |
Bardzo trafne ujęcie problemu.
P.S. chyba nie znam lekarza, który lubiłby ten serial, ale odniesienia do House'a są w medycznym światku powszechne. Taka jest siła popkultury.
![]() |
Grzeralts @przemsa 11 kwietnia 2020 09:46 |
11 kwietnia 2020 09:51 |
Raczej banalny. "Prawda was wyzwoli" - do każdego z prawdą dociera się inaczej, jak widać, do niektórych mógł dotrzeć Gibson.
![]() |
JarekBeskidy @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 09:55 |
Książki bł. Katarzyny Emmerich należy przaczynać wszystkie! Niezależnie od jego motywacji, Gibson i tak ugiął się pod tzw. naciskami usuwając z filmu kilka ujęć, m.in. "Krew Jego na nas i na nasze dzieci". Mnie się marzy, że ktoś nakręcić film a nawet serial na podstawie: "Poematu Boga Człowieka" Marii Valtorty.
![]() |
sannis @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 10:12 |
Chrześcijańska narracja w stylu pop, która mnie porwała to Tajemnica Królestwa- Wrogowie Rodzaju Ludzkiego Miki Waltari. W Wielkim Poście po latach sięgnąłem po raz kolejny po tę książkę i odkryłem kolejną głębsza warstwę. Wydaje mi się, że jest mocno kanoniczna i do tego żwawo się czyta. Warstwa historyczna też jest na niezłym poziomie. Na dodatek Waltari zmagał się z alkoholizmem, no ale on był Finem, więc może to nie ma takiej wymowy.
![]() |
sannis @przemsa 11 kwietnia 2020 10:28 |
11 kwietnia 2020 10:34 |
Sinuhe wg mnie jest trochę słabszy, ale moją żonę bardzo wciągnął. Polecam "Turms nieśmiertelny", zawoalowana historia Chrystusa w świecie Etrusków (w sensie tych prawdziwych).
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 10:44 |
To co zauważyłeś w przypadku House'a to moim zdaniem, bardziej uogólniając, po prostu odwrócenie motywu z życiorysów świętych. Niby to samo, ale jak napisałeś - diabeł tkwi w szczegółach.
(na marginesie - w jednym z odcinków House'a jest nawet wątek antyaborcyjny)
Wielu ludzi śmieje się z filmów opartych na komiksach, "że to dla dzieci", "że infantylne", "że niepoważne" etc., ale tam widać jak na dłoni jak niektórzy czerpią z motywów życiorysów świętych.
Kiedyś obejrzałem film "Dr. Strange" i tam główny bohater musi przeżyć "nawrócenie", odnaleźć swoje "powołanie" z tym, że zamiast prawdziwego nawrócenia, właśnie uzyskuje super moce. (Nie dlatego napisałem "nawrócenie" w cudzysłowiu, że bohater się nie poprawia - moralnie, bo poprawia się, ale dlatego że to nie jest nawrócenie w naszym rozumieniu).
Pomyślałem sobie - To by było coś, jakby tego typu film(oczywiśćie bez wątków science-fiction :)) ktoś nakręcił o prawdziwym świętym, choćby św. Ignacym.
Z drugiej strony, te filmy komiksowe tym się róznią od np. dr. House'a, że mogą mieć jakiś wymiar wychowawczy, bo niektóre pod otoczką tej całej "amerykańskiej mitologii" przemycają jednak dobre postawy. A może rzeczywiście i w tym przypadku diabeł tkwi w szczegółach?
![]() |
sannis @przemsa 11 kwietnia 2020 10:40 |
11 kwietnia 2020 10:44 |
Może z tą z tą "zawoalowaną historią XC" mocno przesadzam, ale takie kiedyś odniosłem wrażenie.
Błogosławieństwa Zmartwychstałego dla Was wszystkich, Alleluja!
![]() |
ainolatak @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 10:45 |
Masz rację z tym jak ciężko o dobry chrześcijański film, z czym problemu nie ma satanistyczna strona.
Ale zupełnie nie zgodzę się co do oceny pasji czy Gibbsona. On nie musiał się przypominać światu. Od wyreżyserowanego i zagranego "Walecznego serca" miał do pasji kilka blockbusterów i innych filmów.
A jednak chciał zrobić Pasję. Miał wielki problem zeznalezieniem studia, które zgodziłoby się nakręcić ten film. NIKT się nie zgodził. A jednak nie poddał się i za swoją kasę sam otworzył studio filmowe. Przy montażu miał takie naciski od strony dystrybucji, że i tak wyciął kilka scen, wg nich za bardzo drastycznych.
Aktor grający Barabasza był pierwszy, który się nawrócił.
Popularność i kasa jaką zarobił film była nie do zniesienia dla satanistów, stąd nagonka, a i Złemu udało się wkręcić Gibbsona w aferę alkoholową i rolę damskiego boksera, potem już mógł zostać tylko antysemitą i homofobem oskarżającym holiłód o pedofilię. Może najzwyczajniej nie wytrzymał presji. Ale się podniósł.
Kościół powinien dać sobie spokój z takimi projektami robionymi we własnym zakresie. Ale niech wspiera, nawet jeśli tylko duchowo, tych którzy są wybitnymi rzemieślnikami z pasją.
Nie możemy się nigdy poddawać z szeroko rozumianą "sztuką sakralną".
![]() |
ainolatak @Matka-Scypiona 11 kwietnia 2020 09:25 |
11 kwietnia 2020 10:47 |
Całkowicie się z Panią zgadzam! Również czekam na jego kontynuację "Pasji" i jestem wdzięczna Bogu, że ten film powstał.
![]() |
Kuldahrus @ainolatak 11 kwietnia 2020 10:45 |
11 kwietnia 2020 10:49 |
" Od wyreżyserowanego i zagranego "Walecznego serca" miał do pasji kilka blockbusterów i innych filmów."
W sumie racja.
![]() |
ainolatak @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 10:50 |
Odpowiedź na te trzy pytania to dobry punkt wyjścia dla stworzenia wiarygodnego, chrześcijańskiego bohatera kultury pop, który może mieszkać na osiedlu w bloku, w małym miasteczku, albo podróżować pociągiem po całym kraju, jako przedstawiciel firmy farmaceutycznej.
To przypomina mi o "Bożym Ciele", który szedł już w tym kierunku. No, ale żeby dano mu szansę nie mógł być aż tak "słodki". Mimo wszystko to niezły film.
![]() |
ainolatak @Kuldahrus 11 kwietnia 2020 10:49 |
11 kwietnia 2020 10:54 |
i to nie tylko "zabójczą broń", ale co roku w zasadzie hit :)
![]() |
Kuldahrus @Kuldahrus 11 kwietnia 2020 10:44 |
11 kwietnia 2020 10:55 |
P.S.
Zastanwiam się, czy po prostu niektórzy reżyserzy, nie wszczepiają w filmy pozornie w ogóle niechrześcijańskie, motywów ewangelicznych, ale tak żeby nie narazić się "górze".
Kiedyś pisałeś o tym, że w czasach renesansu nikt nie dbał aż tak bardzo o dobre prowadzenie się artystów, czy "ortodoksję" dzieł sztuki, ale powstawały wtedy jedne z największych dzieł sztuki skralnej.
![]() |
ainolatak @ainolatak 11 kwietnia 2020 10:45 |
11 kwietnia 2020 10:55 |
Pasji oczywiście dużą literą...
![]() |
Kuldahrus @Kuldahrus 11 kwietnia 2020 10:55 |
11 kwietnia 2020 10:56 |
sakralnej*
![]() |
Matka-Scypiona @przemsa 11 kwietnia 2020 09:29 |
11 kwietnia 2020 11:00 |
Nawracali. W USA na policję zgłosił się nawet morderca, który przyznał się do winy. Bóg dociera do ludzi różnymi sposobami, a faryzeusz zawsze będzie zatwardzialy
![]() |
Matka-Scypiona @stanislaw-orda 11 kwietnia 2020 09:36 |
11 kwietnia 2020 11:00 |
Nie zrozumiał Pan
![]() |
mniszysko @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 12:11 |
To o czym piszesz to zwyczajna znaczy sie powszechna propaganda Rewolucji. Po prostu rewolucji bez żadny przymiotników. Wszystkie seriale są temu poświęconej. Propagandzie Rewolucji. Seriali medycznych ci teraz od groma: Grey's Anatomy, Chicago Med, The Good Doctor. Medycy to są współcześni kapłani wiedzy, którzy dzięki temu są zdolni definiować co jest dobrem i oddzielać dobro od zła. Seriale są w ścisłym tego słowa znaczeniu produktem, które celem jest formowanie odbiorców, przez formatowanie sposobu w jaki mamy patrzeć na rzeczywistość. Żeby formatowanie było kompletne seriale są wydawane kompletami. Grey's Anatomy towarzyszy Station 19 (serial o strażakach) a Chicago Med jest ostnim spin off'em pod Chichago Fire (też strażacy) i Chicago PD (policjanci). W ogóle bardzo ciekawą rzeczą jest pooglądanie niektórych odcinków seriali o strażakach (też się tego namnożyło). Tam wyraźnie widać mechanizm przejmowania instytucji i zmieniania ich wektorów.
Na przeciw tego wszystkiego stają duchowni z ich ambonami ... Po ludzku rzecz od początku przegrana, ponieważ przegraliśmy batalię o sztukę. Pop kultura to dla mnie taki współczesny barok przejęty przez wrogów z odwróconymi wektorami. Tym jest po kutlura dla mnie.
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 12:49 |
"Po ludzku rzecz od początku przegrana, ponieważ przegraliśmy batalię o sztukę".
Po ludzku może tak, ale czy Jezus choć jednym słowem wspomniał o czymś takim jak sztuka?
![]() |
Brzoza @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 13:03 |
Pan Mel Gibson według oficjalnych danych doszedł wcześniej chyba do miliarda, potem był rozwód i oddał połowę Żonie, którą zdradzał. Przed chwilą dowiedziałem się u ArGuta, że środowisko hollywód napastuje go/stygmatyzuje jako odmieńca poprzez wyzywanie publiczne: "cukrowe cycki"-"cokolwiek to znaczy"-"ha ha ha". Pewnie krzyczał tak przez telefon do jednej z swoich kurewek, co zostało upublicznione.
![]() |
Brzoza @betacool 11 kwietnia 2020 12:49 |
11 kwietnia 2020 13:09 |
> choć jednym słowem wspomniał o czymś takim jak sztuka?
Musi, że wspominał czy z kontekstu. Nie śpiewał w grupie piosenek do których bujali sie razem, ale może słuchał?
Na pewno nie stronił od stworzenia- co możemy potraktować jako sztukę: plenery na pustyni, w lasach, patrzenie i nie przerywanie pięknej Niewieście obmywającej łzami Jego Stopy, wyginającej się, aby wytrzeć je swoimi pięknymi włosami.
![]() |
mniszysko @betacool 11 kwietnia 2020 12:49 |
11 kwietnia 2020 13:21 |
Napisałem po ludzku, ponieważ wydaje się, że wszystkie możliwości ze strony Kościoła są wyczerpane. Paradoksalnie właśnie w takich sytuacjach zaczyna działać Duch Święty i przez świętych otwiera przejścia o których nikt nie myślał. Kiedy już wszystkie przejścia zostaną zamknięte przez szatana i jego popleczników sam Pan Jezus stąpi z nieba i zamknie doczesną historię człowieka.
Co do sztuki to Pan próbuje być protestanckim fundamentalistą. Teologicznym odpowiednikiem ziemskiej sztuki jest chwała Zmartwychwstania i chwała Nowego Nieba i Nowej Ziemi. Jest nieskalane i czyste Piękno po prostu. O niej zaś Pan Jezus mówił całkiem sporo a Apokalipsa od chwały niebiańskiej liturgii aż kipi i równie barwnie przedstawia klęskę pop kutlury.
Teraz będę trochę złośliwy. Jak pan mi nie wierzy, to zapraszam do częstszych wizyt starych kościołów. One pod tym względem są bardzo monotematyczne. Głoszą chwałę Boga i wszystkich dzieł Jego.
![]() |
tomciob @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 13:54 |
Witam. Ponieważ jesteśmy jeszcze w stanie ciszy czyli wigilii skrócę swój komentarz maksymalnie. Jest taki obraz:
Velazquez, Diego
Christ and the Christian Soul
1626/28
Oil on canvas
165.1 x 206.4 cm
National Gallery, London źródło zdjęcia
Jego autorem jest: Diego Velázquez - Wikipedia.pl, nazwisko po matce. W jego biografi w polskiej Wiki nie znajdziemy jednak fragmentu z Wikpedi angielskiej. Zacytuję ten fragment w tłumaczeniu DeepL.pl:
"Velázquez urodził się w Sewilli, w Hiszpanii jako pierwsze dziecko notariusza João Rodriguesa de Silva i Jerónimy Velázquez. Został ochrzczony w kościele św. Piotra w Sewilli w niedzielę 6 czerwca 1599 r.[5] Chrzest odbył się najprawdopodobniej kilka dni lub tygodni po jego urodzeniu. Jego dziadkowie, Diogo da Silva i Maria Rodrigues, byli Portugalczykami i przenieśli się do Sewilli kilkadziesiąt lat wcześniej. Kiedy w 1658 r. Velázquez otrzymał propozycję rycerstwa, dla zakwalifikowania się do chrztu twierdził, że pochodzi od mniejszej szlachty; w rzeczywistości jednak jego dziadkowie byli handlarzami i prawdopodobnie żydowskimi rozmówcami.[6][7][8][9] Jak to było zwyczajowo przyjęte w Andaluzji, Velázquez zazwyczaj używał nazwiska matki.[10]"
Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
Przypisy 6-10 są świeżej daty od 1996 roku do dzisiaj. Trudno orzec jak było na prawdę, a przywołanie Velázqueza służy mi jedynie do zadania Panu pytania które mnie nurtuje od dwu czy trzech notek:
Jakie były związki Kona z działalnością wydawniczą Paulinów? I gdzie można o tym przeczytać.
Życzę wszystkim Blogerom, Komentatorom, Autorom i Gospodarzowi SN zdrowia i pogody ducha na czas świąt Wielkiej Nocy, tomciob.
![]() |
ArGut @ainolatak 11 kwietnia 2020 10:45 |
11 kwietnia 2020 13:57 |
Moim zdaniem STRON jest więcej a pan Mel Gibson wcale nie był po NASZEJ. Nie zastanawia Cię dlaczego panowie Jeffrey Katzenberg, Steven Spielberg i David Geffen zakładając DreamWorks SKG i organizując splity nie popadli w szajby i eupcje emocjonalne jak pan Mel. Pan Mel tak upadł, żeby pan Ricky Gervais mógł o nim dowcipy opowiadać ?
A może w biznesie filmowym, szczególnie, trzeba zachować odrobinę POKORY. Pilnować się i przyjmować każdy film, produkcję jako tą ostatnią. Tą po której nas zapamiętają. No i na tym polu pan Mel poległ na całej lini.
Ja widzę dużo podobieństw między panem Melem Gibson a panem Charlesem Dickensem. Pan Karola odbieram lepiej.
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 14:51 |
Jak to dobrze, że ja nie mam takich problemów.
Jedyny problem mam ostatnio z podróżą nad morze, taki "rzut kamieniem" to jest dla mnie ale tutaj wszędzie już są kamery, a sklepy mam koło domu, a pracę w odwrotnym kierunku, szkoda mi na ten mandat i z durniami się droczyć.
A pop kultura, cokolwiek to jest, za chwilę zeżre własny ogon i będzie cisza. Słuchajmy ciszy. Dla mnie to jest najpiękniejsza muzyka, a kocham muzykę. W niej słychać Boga.
Jutro Święto Jego Zmartwychwstania. Radujmy się.
![]() |
tadman @ainolatak 11 kwietnia 2020 10:45 |
11 kwietnia 2020 15:21 |
Próbowano na początku użyć starego argumentu antysemityzm, bo ponoć miało być pokazane, że za śmierć Jezusa odpowiedzialni byli Żydzi. Gdyby film kręcił nie we włanej firmie produkcyjnej to by poległ, a tak kręcąc poza USA, mając aktorów nie amerykańskich mógł doprowadzić film do końca. Były też jakieś historie z wykradaniem scenariusza itp. rzeczy, ale nie wiadomo, czy nie był to marketing zastosowany przez Gibsona względnie jego doradców.
Najbardziej bolało Hollywood, że Gibson angażując własne środki nie poległ, ale dzięki niezależnej dystrybucji, m.in. w salkach parafialnych miał taką nadbitkę, że bonzowie w fabryce snów byli gotowi zjeść ze złości rolkę filmu, ale nie omieszkali pokazać jemu i innym niezależnym reżyserom/producentom, że nie będą tolerowali odowadniania, że filmowi tycooni nie są nikomu potrzebni i że można kręcić bez ich przyzwolenia. Ukręcili biczyk na Gibsona, alkohol też tu pomógł i za antysemickie pokrzykiwania Gibson był wykluczony na dłuższy czas. Kiedy już skruszał to doproszono go po przerwie do filmu w którym grał niewielką rolę, ale kiedy tylko pokazał się na planie to cała ekipa odmówiła pracy i upokorzony Gibson musiał ustąpić. Dopiero film "Przełęcz ocalonych" w jego reżyserii pozwolił mu stanąć na nogi, bo z armią USA nikt nie wygra, nawet Hollywood.
![]() |
peter15k @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 15:38 |
Pasja Gibsona nie jest poprawna politycznie. Szorstka. Jest całkowicie niepoprawna. Szarpie i drażni. Zmusza do przemyśleń. Gibson musiał ponieść odpowiedzialność za ten film i za przekazane w nim treści. Wielu, którzy staneli po tej stronie jakoś dziwnym trafem dostawało w zyciu z różnych stron. Przypomina to trochę wściekłe "obrywy" które dostawał pewien włoski kapucyn i zakonnik oczywiście z zachowaniem stosownych proporcji. Ciekawe wątki Piłata,czyli władzy świeckiej , który się "miga" i lawiruje. W końcu ulega pod naporem tłuszczy i politycznych uwarunkowań. Każdy powinien sobie zadać pytanie co by zrobił na miejscu Piłata ....Takiego filmu nie nakręciłby żaden z przytulonych do Kościoła artystów. "Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" (3,15n).
![]() |
tomciob @cbrengland 11 kwietnia 2020 14:51 |
11 kwietnia 2020 15:43 |
Możemy też posłuchać muzyki która opowiada ciszę. Tym razem już polska muzyka, Hania Rani "Luka" (Gondwana Records):
![]() |
umami @tomciob 11 kwietnia 2020 13:54 |
11 kwietnia 2020 16:40 |
żydowskimi rozmówcami, czyli possibly Jewish conversos
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 16:58 |
Kazdy ma prawo do wlasnej opinii.
Ja najbardziej cenie sobie film "Jezus z Nazaretu" [1977], rez. Franco Zeffirelli.
Gospodarzowi i wszyskim tu komentujacym zycze spokojnych i zdrowych swiat.
![]() |
cbrengland @tomciob 11 kwietnia 2020 15:43 |
11 kwietnia 2020 17:12 |
A ja właśnie trafiłem na to i doprawdy, jak objawienie to jest, nie miałem pojęcia o tych artystach. A jeszcze to, że w tych nutach, które miałem w Polsce, o których niedawno wspominałem, miałem wydawnictwo z piosenkami Bułata Okudżawy i bywało otwierałem te nuty i teksty i sobie śpiewałem. Teraz przyjdzie mi samemu coś skomponować, jak otworzą ten mój strych, bo to taki magazyn trochę, a go zamknęli, bo grypa, a tam ta moja gitara jeszcze jest ☺
Pięknie śpiewają a jest tego sporo na YouTube
![]() |
cbrengland @cbrengland 11 kwietnia 2020 17:12 |
11 kwietnia 2020 17:21 |
I oni śpiewają szanty też, wow ale to dopiero jutro proszę słuchać ☺
![]() |
stanislaw-orda @betacool 11 kwietnia 2020 12:49 |
11 kwietnia 2020 17:47 |
a jakze. W rozmowie z Piłątem stosował odni9esienia do greckich klasyków. W Tyberiadzie, a wcześniej w Seforis (obie miejscowości w Galilei o godzinę marszu od Nazaretu, działały spor e amfiteatry, w których wystawiano utwory sceniczne (tragedie greckie, bo innych nie było).
Skoro Jezus w rozmowie z Piłatem czyniłaluzje do niektórych kwestii z tych sztuk, to chyba je oglądał.
![]() |
stanislaw-orda @Matka-Scypiona 11 kwietnia 2020 11:00 |
11 kwietnia 2020 17:48 |
Zdarza się
![]() |
betacool @mniszysko 11 kwietnia 2020 13:21 |
11 kwietnia 2020 18:12 |
Nie nie próbuję być protestanckim fundamentalistą. Ślub brałem w baroku Świętej Lipki, żeby uniknąć protestanckiego fundamentalizmu rodzimego kościoła.
Wtrąciłem poprzedni komentarz, bo strasznie ta przegrana "ambona" mnie ruszyła:
"Na przeciw tego wszystkiego stają duchowni z ich ambonami ... Po ludzku rzecz od początku przegrana, ponieważ przegraliśmy batalię o sztukę".
Bo ta przegrywająca ambona to dla mnie pewien znaczący symbol. Nie wiem od jak dawna nie widziałem duszpasterza mówiącego z ambony. Ta cała symbolika ambon, rzeźbienia, kształty, niektóre istne dzieła sztuki, choćby te w kształcie łodzi. Ambony nie istnieją! Zeszły ze świata żywego symbolu, żywego słowa w świat nieżywej i nieużywanej sztuki!
Chrześcijaństwo zaczęło się od mówienia prostym językiem o sprawach najistotniejszych. Z tego wyrosła tradycja i sztuka, a z prostej rybackiej łodzi, z której czasami niosło się Słowo, wyrosła złota barokowa ambona. I proszę - oto ambona pozbawiona prostego słowa na temat rzeczy najistotniejszych, została zdegradowana do ligi bezużytecznych przedmiotów sztuki sakralnej.
W moim nowo zbudowanym kościele ambony po prostu nie ma...
Dlatego uważam, że zdanie o duchownych na ambonach nie jest zdaniem prawdziwym, chyba że miało być metaforą. Nie wiem skąd się u mnie bierze przekonanie, że powrót na prawdziwą (nie metaforyczną) ambonę mógłby coś w nierównej walce z pop-kulturą zmienić...
P.S. Gdy jestem w starym kościele, w którym wcześniej nie dane mi było być, często siadam w pobliżu ambony.
![]() |
MZ @JarekBeskidy 11 kwietnia 2020 09:55 |
11 kwietnia 2020 18:25 |
"Krew Jego na nas i na nasze dzieci".A kto go poprosił czy zmusił?
![]() |
mniszysko @betacool 11 kwietnia 2020 18:12 |
11 kwietnia 2020 18:38 |
Wydaje mi się, że Pana wypowiedź prosi się o wykład z historii liturgii, jak to z tymi ambonami było i dlaczego tak a nie inaczej. Odpowiem krótko i przez to bardzo upraszczając. Ambona na środku kościoła - to przede wszystkim (nie tylko ale przede wszystkim) technikalia. Chodziło o emisję głosu, bo mikrofonu nie było. Kaznodzieja mówił nie bezpośrednio do ludzi ale do filarów, bo od nich głos się odbijał i ludzie mogli dobrze słyszeć.
Więc zanim zaczniemy pomstować na współczesne ambony, myślę, że dobrze byłoby zagłębić się w szczegóły.
Napisałem "PO LUDZKU rzecz od początku przegrana". Na szczęście głównym protagonistą historii jest Bóg i do Niego należy ostatnie słowo, nawet kiedy PO LUDZKU przegrywa, co w tych świętych dniach TRIDUUM SACRUM sakramentalnie doświadczamy. Jestem więc o Kościół i ludzi którzy są w Kościele spokojny. Gorzej ludźmi, którzy są tylko w Kościele a nie z Kościołem ...
P.S Przy okazji wszystkim składam życzenia aby Ten, który nie dał się zamknąć w grobie doprowadził nas wszystkich do ŻYCIA WIECZNEGO.
![]() |
ainolatak @ArGut 11 kwietnia 2020 13:57 |
11 kwietnia 2020 19:05 |
Być może ma Pan rację i stron jest więcej, nie wiem, tak jak nie mi jest oceniać czy Gibson jest po naszej stronie. I co ta "nasza" strona miałaby znaczyć? Cięty język Gervaisa nie ma tu nic do rzeczy, bo ten ze wszystkiego i wszystkich potrafi żartować. Nie znamy prawdy, jak to się stało, że facet rozszalał się w alkoholu, opuścił rodzinę i dał się jak dziecko wrobić w akurat w tą Rosjankę, jak to niektórzy wskazują - podstawioną. Nie wiemy co wtedy łykał i dlaczego. Znamy tylko doniesienia, tłumaczenia obydwu stron i showbiznesowe ploty.
Jak sądzę niektórym nie wytrzymały zawory po jego filmie i delikatnie mówiąc, z ulgą przyjęli upadek Mela. A to że każdy powinien znać smak pokory to jasne, a jednak wszyscy bez wyjątku mamy momenty kiedy tej pokory nam brakuje. Ja nie rzucę w niego kamieniem.
Najważniejsze, że mamy "Pasję". I pozwolę się niezgodzić z Panem - sprawny propagandysta Dickens nie dał mi ani jednego produktu, który choćby odrobinę zbliżył się do "produktu" Gibsona w postaci "Pasji". I jeśli ktokolwiek nazwałby Gibsona propagandystą na usługach chrześcijaństwa to mogłabym jedynie skwitować, że jest znacznie lepszym niż wiktoriański ściemniacz....
![]() |
tomciob @cbrengland 11 kwietnia 2020 17:21 |
11 kwietnia 2020 19:10 |
Jutro niestety notka będzie stara, ponoć notki żyją tylko jeden dzień. Dominikę Żukowską (lekarza z zawodu) i Andrzeja Koryckiego znam (medialnie) od bardzo dawna bo w środowisku żeglarskim które słucha szant, pieśni morza i piosenek żeglarskich znani są również od bardzo dawna. Choć trollujemy trochę notkę robimy to w klimacie ciszy i skupienia i może Gospodarz nam wybaczy. Mam taką piosenkę Andrzeja Koryckiego - muzyka, z tekstem Jacka Chmielewskiego i wykonaniem z Dominiką Żukowską pt: "Kołysanka," która wzrusza mnie trochę. A skoro czekamy na Noc, na tę Noc, to i kołysanka nam tu chyba również pasuje. Wersja koncertowa nie brzmi tak czysto i przekonująco jak studyjna ale też robi wrażenie. No i ten głos Dominiki :)
tekst piosenki:
"Już nie mów nic, daj nocy sen,
Milczeniem śpiewaj kołysanki,
Spokojną falą, falą pieść,
Bo słów ci przecież nie wystarczy, nie wystarczy słów
By morzu podarować wiersz,
By morzu podarować wiersz,
Ostatni wiersz, ostatni...
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Ostatni...
Już nie mów nic, daj usnąć już,
Los światła swoje też pogasił
I tylko księżyc blaski wzniósł,
Aby z wysoka uśpić wanty,
Aby wanty uśpić
By morzu podarować wiersz,
By morzu podarować wiersz,
Ostatni wiersz, ostatni...
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Ostatni...
Już nie mów nic, ty stary wiesz,
Że sen zbyt długo trwał nie będzie,
A droga, którą trzeba przejść,
Przez najtrudniejsze ścieżki wiedzie"
![]() |
ainolatak @tadman 11 kwietnia 2020 15:21 |
11 kwietnia 2020 19:15 |
Właśnie Panie Tadeuszu i ta zarobiona kasa bolała, ale i temat jak sądzę. Nie mogli mu już tego darować...przez tyle lat przykładny ojciec z rodziną, a taki przystojniak przecież... ośmielił się również powiedzieć o pedofilii w mieście snów. Więc można było się spodziewać ataku. Być może Gibson nie był przygotowany na to. Dlatego wolę się pomodlić za ludzi, którzy zrobili coś dobrego dla kościoła i wyszli z tym na zewnątrz otrzymując gratyfikacje, żeby byli gotowi na odparcie zła, które się nimi z pewnością zainteresuje.
![]() |
MarcinD @gabriel-maciejewski |
11 kwietnia 2020 19:39 |
Dziękuję za to, że ciągle codziennie dzieli się Pan z nami jakąś myślą do rozważenia. Ostatnio nie mam czasu (i jakoś głowy) aby je przeczytać z należytą uwagą, ale może niedługo nadrobię.
Życzę Panu oraz wszystkim uczestnikom bloga zdrowych i błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
![]() |
Klasyk @Grzeralts 11 kwietnia 2020 09:41 |
11 kwietnia 2020 20:04 |
Nie nawracają się. Potwierdzam.
![]() |
betacool @mniszysko 11 kwietnia 2020 18:38 |
11 kwietnia 2020 20:27 |
Chciałbym zauważyć, że mikrofony i nagłośnienie powinny w ten sam sposób zmienić pop kulturę. Tyle, że tam (wielkie koncerty, przedstawienia teatralne) buduje się specjalne pomosty, by być jak najbardziej w środku i wyżej w najistotniejszych momentach wydarzenia.
To co stało się bezużyteczne w kościołach, w pewien sposób odnalazło drugie życie w kulturze pop.
Mnie szzkoda tych ambon.
Dziękuję za niezwykłe życzenia ojcze Wincenty.
![]() |
adam-b @betacool 11 kwietnia 2020 20:27 |
11 kwietnia 2020 21:05 |
A w Mogile ojciec Mateusz czasami czyta i głosi z ambony ....
A czasami od pięknego pięcsetletniego ołtarza...
A wystarczy tylko słuchać i przyjmować do siebie ...
A i tak -chwała na wysokości Bogu ...
Ja również serdecznie dziekuję ojcu Wincentemu za mądre życzenia na święto Zmartwychwstania Pańskiego.
adam-b
![]() |
Grzeralts @Klasyk 11 kwietnia 2020 20:04 |
11 kwietnia 2020 21:06 |
Znaczy nie nawróciłeś się? Jeszcze zdążysz ;)
Radości ze Zmartwychwstania!
![]() |
JarekBeskidy @MZ 11 kwietnia 2020 18:25 |
11 kwietnia 2020 21:47 |
Nie pamiętam źródła, zdaje się, że taki był warunek dystrybutora filmu.
![]() |
betacool @adam-b 11 kwietnia 2020 21:05 |
11 kwietnia 2020 22:56 |
Byłem tam kilka miesięcy temu. Remont już się skończył?
![]() |
Krzysiek @przemsa 11 kwietnia 2020 09:29 |
12 kwietnia 2020 00:58 |
Wystarczy, że wielu się utwierdzało w wierze. A tak z pewnością było. I to już jest bardzo dużo.
![]() |
Krzysiek @ArGut 11 kwietnia 2020 13:57 |
12 kwietnia 2020 01:19 |
Człowieku opamiętaj się. Brzoza też. Tutaj jest dyskusja m.in. o znaczeniu filmu Gibsona "Pasja". A już zaczynacie się wyżywać na Melu, bo coś tam przeczytali w necie. No przecież nie będę cytował fragmentu o pierwszym, który ma rzucić kamieniem.
Faktycznie, oskarżyciel, przeciwnik, Ha-Satan potrafi prawie każdego złapać w swoje sidła. Na szczęście są one dziurawe, i możne z nich wyleźć.
![]() |
Krzysiek @ainolatak 11 kwietnia 2020 19:05 |
12 kwietnia 2020 01:29 |
Dziękuję za głos rozsądku i wskazanie drogi tym kilku, co zaczęli błądzić (z namowy wiadomo kogo, i to nawet w takim okresie).
![]() |
Krzysiek @Klasyk 11 kwietnia 2020 20:04 |
12 kwietnia 2020 01:36 |
"Nie nawracają się. Potwierdzam."
[W odniesieniu do filmu "Pasja"]
Jak co najmniej jeden się nawrócił, to nie ma pan racji.
A ponieważ istnieje taki co się nawrócił, więc napisał pan zdanie fałszywe. QED
Zaśmiec pan to zacne forum pisząc kłamstwa.
![]() |
Maginiu @gabriel-maciejewski |
12 kwietnia 2020 14:29 |
Nie wiem ile odcinków Dr House Coryllus obejrzał. Ale w wielu z nich - gdy wg filmowej narracji świat House się kończy - co robi ten "dysfunkcyjny szaleniec"? Nie bierze Vicodinu, tylko sięga po gitarę lub siada do klawiatury i... gra. Gra świetnie.
Oczywiście wiemy, że gdyby House grał nie Hugh Laurie, ale jakiś inny aktor, to żadnej muzyki by tam nie było. Myślę, że to jest zasługa Hugh Lauriego, że postać House - kiedy scenarzysta już zdrowo przegina i nie radzi sobie z rozwiązaniem - w jakimś sensie uczłowiecza, przybliża, powoduje, że chociaż częściowo go akceptujemy.
Zresztą co tu będę pitolił - lubię Hugh Lauriego jako muzyka i lubię bluesa...
![]() |
Brzoza @Krzysiek 12 kwietnia 2020 01:19 |
12 kwietnia 2020 22:42 |
Mam się opamiętać z tego, że bardzo lubię Pana Mela :) najbardziej jego waleczne serce
i życzę mu dobrze - aby przestał się kurwić, zniszczył/poważnie osłabił organizacje które szkodzą jego sprawom i wrócił do Żony prawdziwej, choćby z tego powodu, że zostawił tam pół miliarda, świadków Dzieci zajść przeszłych, przyszłych i siły jaka przyjdzie, gdy ważnych zobowiązań się dotrzymuje.