-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Dogmat i praktyka czyli pozwólmy im być sobą

Nasłuchałem się wczoraj anegdot o pisarzach. Z drugiej ręki co prawda, ale za to bardzo ciekawych. Kolportuje je pewna pani, która jest znawcą tematu, ale słabo jej idzie dystrybucja tych rewelacji, zmuszona jest do tego, by organizować ją pokątnie.

To nie jest odosobniony przypadek, ale trend. Można by go określić jako rozdźwięk między dogmatem a praktyką. Dogmat w naszych rozważaniach będzie oznaczał całość przyswajanej w szkole i na studiach wiedzy, nie tylko tej z zakresu nauk humanistycznych, ale także z innych zakresów, nazwijmy je przyrodniczo-mierzalnymi. Nie chodzi o matematykę, z którą laik nie może dyskutować, ale o inne nauki, skłaniające do formułowania własnych spostrzeżeń i obserwacji. Weźmy zbiór informacji znanych pod nazwą „ekologia”, tam najłatwiej formułuje się wnioski, bo każdy na swój ułomny sposób obserwuje przyrodę. Istotne jednak w tym zbiorze są dogmaty udające wyniki empirycznych badań. Jakiś autorytet, z tytułem, na podstawie pomiarów prowadzonych przez niecałe 200 lat, orzeka czy klimat zmienia się czy nie i w jakiej skali. Wszyscy wiedzą, że to bzdura, ale oddają religijną cześć nauce i uniwersytetowi, a profesorów uważają za nowych kapłanów. Ci się niby przed tym bronią, ale jednak im to pochlebia, brną więc w tę swoją dogmatykę podpierając się nieadekwatnymi dla badanego przedmiotu metodami i głoszą, że wydłużył się sezon wegetacyjny, a wszystko przez zbyt wielką zawartość azotu i dwutlenku węgla w atmosferze. Jeśli idzie o wydłużenie sezonu wegetacyjnego, to powiem tyle, że wczoraj – 18 maja – na dobre rozkwitły kasztanowce. Ja zaś przyjechałem dziś do pracy w swetrze wełnianym i kurtce. Podwórko przed moim domem jest zalane tak, jak miesiąc temu i nie ma szans na to, że wyschnie w najbliższych dniach.

Nazwa „uniwersytet” sugeruje, że zainstalowane tam osoby promujące różne metody badawcze, zajmujące się rozmaitymi przedmiotami, coś jednak łączy. Kiedyś nie było to takie oczywiste, bo nie było Uniwersytetu Rolniczego, ale Wyższa Szkoła Rolnicza. Można tam było więc wnioskować nieco inaczej niż na uniwersytecie. Teraz – w teorii przynajmniej – trzeba by wskazać, co łączy te wszystkie dyscypliny, które tam zgromadzono? Poza budżetem oczywiście. Powinna to być metoda. No, ale nie jest, bo trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że to co łączy wszystkie dyscypliny to dogmat o charakterze religijnym, który w dodatku jeszcze daje się ugniatać, jak plastelina. Dwieście lat niedokładnych pomiarów zjawisk atmosferycznych dokonywanych w przypadkowych miejscach globu, wystarcza by orzekać o skali tych zjawisk na przestrzeni milionów lat. A spróbujecie teraz powiedzieć uczonemu humaniście, że można by porównać praktykę barwienia tkanin w średniowieczu z tą, którą oglądać możemy na XIX wiecznych fotografiach. To jest herezja, jedna z najgorszych, to jest podważanie wszystkiego, coś absolutnie dyskredytującego człowieka, który próbuje to robić. - No, ale – zauważam – efekt zabiegów zmierzających do przygotowania silnego barwnika był toczka w toczkę taki sam. Ten sam był surowiec, w identyczny sposób go pozyskiwano i nie ma powodu, by przypuszczać, że coś się zmieniło w tej kwestii do XIX wieku, a potwierdzają to liczne dokumenty, opisy, a nawet poezja ludowa. Dokumenty handlowe zaś wskazują, że barwiono zarówno przędzę, jak i gotowe sukno. - To jest niemożliwe – odpowie humanista zajmujący się średniowieczem – zawróć z tej drogi Gabriel, bo będzie źle i trafisz na straszne manowce. I on to mówi bardzo serio.

Nie poddajemy się i używamy następującego argumentu – skoro tak, to w zasadzie nie ma sensu, by studenci prawa zajmowali się prawem rzymskim. Po co? Wszystko było wówczas inne, społeczeństwo, instytucje, własność, technologie, hierarchie. Nie można przecież tak bezmyślnie porównywać jednego z drugim i kazać studentom zakuwać tego głupiego Rzymu, bo to ma się nijak do mówi leasingowych, z którymi będą mieć do czynienia w praktyce zawodowej.

- Nie rozumiesz co to jest duch i tradycja – odpowiada humanista.

Jasne. Duch i tradycja. Nie rozumiem dlaczego manipuluje się informacjami w celu uzyskania określonej wizji, odległej bardzo od prawdy, a dokonuje się tego na obszarze tak marginalnym, jak kwestie produkcji tekstyliów w dawnych czasach. Może to nie jest obszar marginalny? Taki mam postulat. Może to prawo rzymskie jest obszarem marginalnym w stosunku do technologii barwierskich średniowiecza i późniejszych epok? Może uniwersytet nie jest w ogóle uniwersytetem? Tylko czymś zgoła innym? Warsztatem farbiarskim, w którym stoją kadzie i dokonuje się w nich kąpieli niebarwionego jeszcze sukna, a wszystko to czyni się według z pozoru zapomnianych, ale pilnie strzeżonych i znanych tylko naprawdę wtajemniczonym, technologii?

Oczywiście, że tak, bo barwienie tkanin to część – szalenie istotna – nauk chemicznych, które są ostatnim po matematycznych i fizycznych – wtajemniczeniem. Reszta służy do tego, by odwracać uwagę od tropów dostępnym zmysłom, a nawet czasem i umysłom prostaczków, prowadzących ku tym tajemnicom. Dlatego właśnie nie można porównywać pracy w warsztacie przygotowującym barwniki w średniowiecznym Zgorzelcu z pracą w tym samym warsztacie przygotowującym barwniki w XIX wieku, w tym samym Zgorzelcu.

- Ale to przecież to samo miasto!!!! - wołam – i ten sam warsztat!!!

- Nie pogarszaj swojej sytuacji Gabriel.

Przechodzimy teraz do pisarzy, o których wspomniałem na początku. Trudno doprawdy było spotkać w latach pięćdziesiątych, na całym globie, bardziej rozrywkową grupę ludzi niż wyżsi oficerowie służb bezpieczeństwa i informacji wojskowej. Wódka, narkotyki, kobiety, układy homoseksualne, muzyka, taniec i dostęp do wszystkich dóbr, także tych najściślej reglamentowanych. Czegóż więcej chcieć. Ludzie ci mieli jednak pewne ograniczenia. Musieli udawać kogoś innego. Nie mogli ujawnić się jako gromada zbrodniarzy, zdeprawowanych i często porządnie wystraszonych, zagłuszających swoje lęki tak zwanym „intensywnym życiem”. Musieli to pod czymś ukryć. Udawali więc stróżów ładu i porządku, zwalczali agenturę, której byli integralną częścią, bo chyba jest jasne, że agenci CIA nie jeździli po tajne jakieś wieści do lasu, gdzie rezydowała grupa wygłodniałych partyzantów kontestujących system. No i robili rzecz najważniejszą – kreowali wrażliwość, poprzez sztukę i literaturę. Tym czynnościom oddawali się z zapałem właściwie do końca istnienia systemu. Nie będę tu wymieniał nazwisk malarzy i malarek z lansowanych jeszcze w latach 90-tych, ale każdy mniej więcej wie o co chodzi.

Jak ktoś jest zdeprawowanym pederastą, co potrafi bez mrugnięcia zastrzelić człowieka, ma pewien kłopot z lansowaniem wrażliwości. On może coś zasugerować, ale żeby samemu coś robić i jeszcze się pokazywać publicznie, to nie. Trzeba sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń. No więc dlatego właśnie Henryk Krzeczkowski otaczał się młodzieńcami, których inspirował swoją erudycją, by oni krzewili tę wrażliwość i głębie duchowe, na których mu tak bardzo zależało. Młodzieńcy nie byli, rzecz jasna, świadomi tych okoliczności i planów, ale głęboko wierzyli w szczerość intencji pana Henryka. Utrzymywał on się bowiem w pewnej tradycji. Nie była to bardzo stara tradycja, choć znaleźliby się pewnie tacy, którzy, lekceważąc metodologię badań akademickich dotyczących zjawisk zachodzących w kulturze, podłączyli by ją pod XV wieczną tradycję humanistyczną. No, ale ja już będę grzeczny i nie będę łączył czasów dawnych z nowszymi. Bo za dużo w tym, prawda, różnic, nie to co w prawie rzymskim i umowach leasingowych całkiem do siebie podobnych.

Umówmy się, że ta tradycja, żywa jeszcze w latach osiemdziesiątych, rozpoczęła się tuż po wojnie, kiedy to rynek literacki opanowany był przez mafię gejowsko-bezpieczniacką, która udawała gromadę pięknoduchów pląsających po kwietnych łąkach.

Ludzie ci mieli za zadanie pilnować, by pojawiający się w przestrzeni publicznej, zdolni młodzieńcy, byli odpowiednio wcześnie zdeprawowani i by podporządkowywali się owemu duchowi i tradycji rozkrzewianych przez „onych”. Nie wszyscy to jednak rozumieli. Nie kumał tego, jak się dowiedziałem wczoraj, taki Marek Hłasko, mimo oczywistych i bezwstydnych propozycji składanych mu przez Jerzego Andrzejewskiego. Ponoć przyniósł mu kiedyś zaświadczenie od lekarza, że on nie może w takich ekstrawagancjach brać udziału, bo doktor mu zabronił. Andrzejewski się zdziwił, a Hłasko miał wówczas niecałe 20 lat i zrobił to co mógł zrobić najlepszego – udał głupiego. Potem został sprowokowany przez jakiegoś ubeka, strzelił go z bańki, a wszystkie gazety w kraju napisały, że nadzieja polskiej literatury, Marek Hłasko, okazał się złym i zdeprawowanym człowiekiem. Pobił bowiem bezbronnego milicjanta. Władza chciała pomóc Hłasce i przed kamienicą, w której mieszkał, zjawił się kiedyś elegancki samochód. Wysiadł z niego towarzysz Różański we własnej osobie. Wiele on słyszał o młodym literacie, a jako wielki miłośnik i znawca niewieścich wdzięków, rozumiał także ambaras, w jakim się młody pisarz znalazł, przez takie a nie inne układy w literaturze. Towarzysz Różański, intelektualista, doktor prawa i wielki tego prawa miłośnik, a także praktyk w zakresie wdrażania procedur, miał do rozwiązania problem. Wcale niełatwy, bo pamiętać musimy zawsze, że dogmat to jedno, a praktyka to drugie. Zamierzał towarzysz Różański odziedziczyć po swoim bracie wydawnictwo „Czytelnik”. No, ale w okolicznościach realnego socjalizmu, nie można było tego tak po prostu przejąć. Nie można było też wejść tam z rewolwerami. Można było jedynie zawładnąć tym wydawnictwem, poprzez nową, naukową interpretację prawa i dogmatów akademickich oraz politycznych. I w zasadzie towarzysz Różański, miał wszystkie te sprawy już poukładane. Brakowało mu jednego – konkurencyjne gangi, nie godziły się na jego nominację, albowiem nie napisał i nie wydrukował żadnej socrealistycznej powieści. - Tak więc rozumiecie towarzyszu Hłasko – rzekł Różański do zaczerwienionego młodzieńca – że jestem w kropce. Musimy być poważni i odpowiedzialni, bo tego wymaga od nas ojczyzna i socjalizm. Napiszecie dla mnie tę powieść?

Nie wiem co odpowiedział Hłasko, bo anegdota skończyła się w tym miejscu. Ponoć wkrótce wyjechał i nie wrócił. Jego śmierć zaś w świetle przytoczonych żartów nie wygląda bynajmniej na przypadek czy samobójstwo.

Bo bywa tak, że to co zdaje się poważne, dogmat jakiś – dotyczący metodologii badań średniowiecznego przemysłu, prawa rzymskiego czy zmian klimatycznych na planecie to w istocie głupstwo i brednia. O wiele ważniejsza jest praktyka, a czasem nawet głupie żarty, nie kryjące z pozoru żadnej głębi.



tagi: uniwersytet  ekologia  literatura  bezpieka  nauka  chemia  krzeczkowski  ruch lgbt  hłasko  różański 

gabriel-maciejewski
19 maja 2021 09:27
37     2901    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Zyszko @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 10:14

Przepraszam, że trochę obok tematu, ale jednak w nawiązaniu.  Jakiś czas temu poznałem bardzo sympatyczną Panią profesor  która chyba jako jedyna w Polsce zajmuje się praktyką naturalnego barwienia tkanin. To znaczy od  kilkudziesięciu lat własnoręcznie sama barwi, przygotowuje barwniki, tkaniny itp. Generalnie  fantastyczna wiedza. Napisała ostatnio książkę w ramach jakiegoś grantu z Instytutu Włókien Naturalnych  w Poznaniu i w tej książce są przepisy jak dokładnie uzyskać dany klor, ile i jak gotować itp - coś niesamowitego. I co? - książka nie trafi do sprzedaży (jest tylko do rozdania, ja się akurat załapałem). NIe ma po niej śladu w sieci .  Zniknie i przepadnie bo i po co komu taka wiedza jak lodowce zaraz stopnieją i nas zaleją?

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 10:17

Moje zdanie odrębne dotyczy klimatologii. Klimatologia  od początków epoki satelitarnej stała  dziedziną ścisłą i nie jest wróżeniem z fusów.

A zdanie:

" Dwieście lat niedokładnych pomiarów zjawisk atmosferycznych dokonywanych w przypadkowych miejscach globu, wystarcza by orzekać o skali tych zjawisk na przestrzeni milionów lat "

jest zwyczajnie nieprawdziwe.

Dokładne pomiary (nie tylko atmosfery) trwają już niemal sto lat, nie sa dokonuwane w "przypadkowych miejscach' (ktore sa "nieprzypadkowe"?). I nie orzekają one o zjawiskach na przestrzeni milionów lat, ale o tym co nas ewentualnie czeka w najbliższych dziesięcioleciach, jeśli obecny trend wzbogacania atmosfery ziemskiej i wód gazami cieplarnianymi nie zostanie znacząco wyhamowany.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 19 maja 2021 10:14
19 maja 2021 10:19

Niech mi Pan załatwi drugą. To są najważniejsze sprawy pod słońcem. Pół nowego nawigatora temu poświęciłem, właśnie czekam na dostawę. To jest nowa forma cenzury, ten sposób dystrybucji. Jak się nazywa ta pani?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 19 maja 2021 10:17
19 maja 2021 10:22

Fantastycznie. Co klimatologia mówi o wzbogacaniu atmosfery gazami cieplarnianymi w czasach kiedy istniały kombinaty takie jak huta Katowice, Magnitogorsk i podobne? Kiedy fabryki dymiły w USA? Czytałem takie przepowiednie, że w 2009 miało już nie być Żuław. Jakoś są. Sądzę, że ta ścisła dziedzina, która dokonuje super dokładnych pomiarów nie bierze pod uwagę całej masy czynników wpływających na zmiany klimatu, bo o nich zwyczajnie nie wie. Może się dowie za 10 lat kiedy okaże sie, że jej przepowiednie były standardowym wróżeniem z fusów. 

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 10:31

Prof. Katarzyna Schmidt - Przewoźna, postaram się załatwić egzemplarz. Generalnie bardzo kontaktowa osoba. Pytałem czy zna Pańskie wydanie "Czerwca polskiego" - oczywiście zna i ma :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 19 maja 2021 10:31
19 maja 2021 10:34

Może udzieli jakiegoś wywiadu. Najpierw jednak chciałbym zobaczyć książkę

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 11:00

Jeśli "kapłani klimatu" twierdzą, że nie tylko CO2 jest za dużo ale także azotu, to znak że chca zakazać lub znacznie ograniczyć stosowanie nawozów (w rolnictwie nawozy azotowe to podstawa). Oznacza to drastyczne wzrosty cen żywności, bo plony będà znacznie mniejsze. Chcą nas zagłodzić chyba. Ostatnio czytałem wspomnienia s. Łucji (tej z Fatimy) na temat św. Hiacynty (też z Fatimy). Ta sw. Hiacynta powiedziała kiedys do św. Łucji: "nie widzisz tych wszystkich ludzi na drogach, płaczacych z głodu?". 

Nie wiem kiedy ta wizja sie ziści, ale pokrywa sie ona dość dokładnie z pańskim osrzeżeniem/wnioskiem z pierwszego rozdziału "Żydzi i imperia", gdzie mowa o władzy nad rynkiem żywności. 

Nie ma chyba lepszej (bo najmniej ryzykownej) metody na okradzenie ludzi z ich majatków. W końcu ani prawa własności nieruchomości ani sztabek złota nie zjemy. Żoładek z tym sobie nie poradzi.

Co do klimatu, to jest taka książka wydana za komuny (wyd. Śląsk) o lodowcach - Jacek Jania - "Zrozumieć lodowce". Tam cytowany jest jeden ze światowej slawy naukowców, który wyraźnie (i uczciwie...ehh te stare czasy) powiedział, że nie są znane prawdziwe przyczyny topnienia i powstawania lodowców (czyli przyczyny ocieplania i ochłodzenia klimatu). Bo teorie, które dobrze wyjaśniaja przyczyny zlodowacenia sa bezradne przy wyjaśnianiu przyczyn topnienia. I na odwrót: teorie dobrze wyjaśniajace przyczyny topnienia sa bezradne przy wyjaśnianiu zlodowacenia. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 19 maja 2021 11:00
19 maja 2021 11:05

Teoria czyli dogmat ma generalnie mało wspólnego z praktyką

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @Nova 19 maja 2021 10:57
19 maja 2021 11:06

Tak, to jej, ale książka drukowana jest dłuższa. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 19 maja 2021 10:22
19 maja 2021 11:09

A ja z niecierpliwoscia czekam na rok 2040, bo pamietam jak na przelomie lat '80 i '90 w pismach naukowych i proframach naukowych wtlaczano nam naykowe prognozy, mówiace " za 50 lat znikna wyspy- atole na Pacyfiku z powodu ocieplenia klimatu i podnoszenia sie poziomu oceanów". Pamietam to i czekam. Jeszcze tylko 20 lat..:)....wiem że to bzdury, bo już dzis po 30 latach powinno co najmniej kilkanascie znaleźć sie pod oceanem, a nic z tego...

Oni licza na to, że my zapomnimy, co oni mówili 30 lat temu. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 19 maja 2021 11:09
19 maja 2021 11:10

To jest ocieplanie przez schładzanie i wydłużanie przez skracanie...

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 11:14

Mój komentarz trochę zbacza z głównego tematu notki, ale tylko trochę. Z tego co zrozumiałem chodzi o rozdźwięk między teorią a praktyką. Podobnie dzieje się ogólnie biorąc w technice i w miarę coraz szybszego postępu rozdźwięk staje się, że tak powiem, dramatyczny wprost.
Każdy humanista powinien kupić, a może teraz w świetle najnowszych enuncjacji, o nowej grupie wpływu, dostać "autko elektryczne", żeby przekonać się jaka jest różnica między teorią a praktyką.
Ostatnio pisałem kolejną notkę o "autku elektrycznym", z której, m. in. wynika rozbieżność deklarowana, np. zasięg pokonany samochodem na jednym ładowaniu, przez producenta z wykonanymi rzeczywistymi testami jazdy.
Chciałbym zobaczyć "onego" humanistę jak mu "teoria" pokaże co innego niż "praktyka"  i zatrzyma się w bardzo szczerym polu i do "gniazdka" z prądem do doładowania autka będzie daleko. No chyba, że zaczną instalować pedały jak w rowerze i będzie można jakoś dojechać do najbliższedo gniazdka.
Poza tym nie ma czasu na wykonanie wielu badań i testów przed przystąpieniem do produkcji czego efektem są różne dziwolągi, które nawet potrafią wybuchnąć!
Taki mamy nie klimat, ale pisząc uczenie Zeitgeist czyli "ducha czasu" lub "ducha epoki", co odnosi się do intelektualnego i kulturalnego "klimatu" epoki.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 19 maja 2021 11:14
19 maja 2021 11:20

A ktoś ostatnio zachwalał silniki elektryczne, ale nie pamiętam kto

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 11:36

Ten Hłasko zdaje się znalazł się na koniec w Wiesbaden i tam go dopadli. To stolica Hesji, chociaż tak zupełnie na jej skraju jest. Bywałem tam wiele razy. I w pobliskich górach Taunus. Nie jestem Marek Hłasko. Żyję ☺

______

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @cbrengland 19 maja 2021 11:36
19 maja 2021 11:37

Urodziłeś się w lepszych czasach

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski 19 maja 2021 11:20
19 maja 2021 11:38

To byłem ja. :))

Silniki elektryczne są "spoko" jak to się teraz mówi, co nie zwalnia jednak od myślenia i przemyślenia jak coś się robi, a nie wypuszczenia takiego czegoś i testowania "na plecach" kupującego. :))

zaloguj się by móc komentować

chlor @Zyszko 19 maja 2021 10:14
19 maja 2021 11:44

Mam: "Farbowanie barwnikami roślinnymi". Weronika Tuszyńska. Wydawnictwo Watra, 1986. Nie wiem czy to ta sama autorka.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @chlor 19 maja 2021 11:44
19 maja 2021 11:45

Nie "roślinnymi" lecz "naturalnymi". Pokręciłem w tytule.

zaloguj się by móc komentować

JK @OjciecDyrektor 19 maja 2021 11:00
19 maja 2021 11:58

Na ziemi jest całkiem spora przestrzeń odłogów, które nie są zagospodarowane rolniczo, więc z tym azotem to nie ma co się martwić. Ponadto w.g. prognoz demograficznych liczba ludności na całej ziemi będzie się już teraz tylko zmniejszać, więc głód jeśli wystąpi to będzie taki jak na Ukrainie w czasach Wielkiego Głodu.

zaloguj się by móc komentować

ZbigB @gabriel-maciejewski 19 maja 2021 10:22
19 maja 2021 13:16

Pan stanislaw-orda nie napisał wyraźnie, że badanie atmosfery było po to aby przesyłać lub zagłuszać sygnały radiowe, domyślam się, że to było priorytetem, a nie zmiany klimatu spowodowane gazami cieplarnianymi. Amerykanie w latach  1958-62 detonowali sporo atomówek w różnych partiach atmosfery i ponad nią, jestem ciekaw czy to wpłynęło na klimat.  40% z nich mieszka na wybrzeżach, więc pewnie interesują się realnymi zagrożeniami, co nie wyklucza istnienia ekologów-wróżbitów.  Gdyby kogoś interesowały te testy z lat 1958-62 to można obejrzeć film na ten temat na youtube pod tytułem "Nuclear weapons testing in outer space".

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @stanislaw-orda 19 maja 2021 10:17
19 maja 2021 13:53

Jest to nauka niezbyt ścisła. Prognozowanie np. pogody na 3 dni jest w miarę dokładne. Na okres dłuższy znacznie mniej z natępujących powodów:

Prognozy wiązkami modeli

Z wielu powodów wyniki prognoz numerycznych za pomocą konkretnego modelu numerycznego nie są idealne: (a) dane początkowe nie są precyzyjne i ich liczba jest mała, zwłaszcza nad obszarami oceanicznymi; (b) opis procesów wpływających na ruch powietrza nie jest dokładny; (c) metody numeryczne dyskretyzujące równania fizyczne są przybliżone. Z tego powodu numeryczne prognozy pogody po kilkunastu godzinach obarczone są błędem. Metody wiązek polegają na wprowadzeniu zmian (zaburzeń) w asymilacji danych lub na zmianie reprezentacji procesów fizycznych. Wyniki kilkunastu prognoz na określoną godzinę mogą się wtedy różnić. Mimo to doświadczony synoptyk ma teraz zestaw możliwych prognoz i może lepiej ocenić jakość numerycznej prognozy pogody.

za wiki. Prognoza pogody.

Jak można poważnie prognozować zmiany klimatu, gdy z pogodą jest taki problem? Pewnie doświadczony klimatolog popatrzy na kilkanaście tysięcy prognoz i wybierze najtrafniejszą jego zdaniem.

 

zaloguj się by móc komentować

olo @Wrotycz1 19 maja 2021 13:53
19 maja 2021 14:36

to prawie jak ten gosc co chwalil pogodynki w stanach, bo tam jak powiedza, ze za godzine bedzie padac to sie sprawdza, a u nas z tygodniowa maja problem

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Wrotycz1 19 maja 2021 13:53
19 maja 2021 15:09

Dynamika nieliniowa z czynnkiem chaosu.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Wrotycz1 19 maja 2021 13:53
19 maja 2021 16:49

ścisła w sensie, że podaje dokładne wielkości wg odczytów z przyrządów pomiarowych.
Natomiast odrębnym zagadnieniem jest zinterpretowanie tego, jak te dane mogą ze sobą korelować, czyli podanie efektu tych korelacji.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Wrotycz1 19 maja 2021 13:53
19 maja 2021 17:05

to sa dwie odrębne kwestie. Prognozowanie stanu pogody na danym obszarze (lokalnym) na najbliższe dni, a mierzenie stężenia tzw.  gazów cieplarnianych. W tym drugim przypadku po prostu jest odczyt z pomiarów i nie ma tu żadnego "filozofowania". Filozofowanie zaczyna sią w momencie gdy staramy się przedstawić rozmaite , w tym ewentualne, skutki wzrostu wspomnianego stężenia.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 19 maja 2021 11:37
19 maja 2021 17:06

Równoległych, wybrałem ten obok ☺

_____

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @gabriel-maciejewski 19 maja 2021 11:10
19 maja 2021 18:29

Dziwne,bo ''ekolodzy''powinni piać z zachwytu nad wydłużeniem okresu wegetacji i ociepleniem klimatu bo wtedu rośliny będą miały więcej czasu i lepsze warunki  ( reguła Van't Hoffa) do pobierania ogromnych ilości wrażego CO2.

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @stanislaw-orda 19 maja 2021 16:49
19 maja 2021 20:11

Otóż to. Wszystko jest na etapie ustalania korelacji. Nikt jeszcze nie podał pełnych związków przyczynowo skutkowych, stąd istnieją wyłącznie hipotezy, "filozofowanie", propaganda i opłaty za CO2.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 22:04

"Utrzymywał on się bowiem w pewnej tradycji." Całkiem spontanicznie od razu pojawiło się w myśli to dopowiedzenie: i duchu, w pewnej tradycji i duchu.

Ale wszystkie domysły rozwiązało kolejne zdanie: "Nie była to bardzo stara tradycja,choć znaleźliby się pewnie tacy, którzy, lekceważąc metodologię badań akademickich dotyczących zjawisk zachodzących w kulturze, podłączyli by ją pod XV wieczną tradycję humanistyczną." 

Tradycja i duch humanizmu. Że też żaden Wielowiejski czy inny Tischner nie napisali takiej książki ...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 22:08

"Bo bywa tak, że to co zdaje się poważne, dogmat jakiś – dotyczący metodologii badań średniowiecznego przemysłu, prawa rzymskiego czy zmian klimatycznych na planecie to w istocie głupstwo i brednia. O wiele ważniejsza jest praktyka, a czasem nawet głupie żarty, nie kryjące z pozoru żadnej głębi."

Zgadza się bo bywa i tak że naruszenie niepisanego prawa, np. "nietykalności" władzy w uświęconej dogmatem instytucji, jest nadżędne i usprawiedliwia naruszanie pisanego prawa przez rzeczoną władzę. 

zaloguj się by móc komentować

ApesCornelius @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 22:41

Co do praktyki wytwarzania i farbowania tkanin cytuję

"Tkaniny bawełniane, które znaleziono w naczyniach srebrnych w Mohenjo-daro i w Harrapie, miastach nad Indusem, zamieszkałych od r. 3.400 do 2.500 przed Chrystusem , dowodzą, że technika tkaczy bawełnianych sprzed 5.000 lat była już wcale wysoka.
W Egipcie udoskonalono nieco później technikę tkactwa lnianego, uprawiano wszędzie len, w świątyniach zakładano tkalnie, których wyroby szeroko słynęły w drugim tysiącleciu prz. Chr. Taśmy bawełniane, którymi obwijano mumie z grobów 18. i 20. dynastii, a które znajdują się obecnie w Muzeum Tekstylnym w Lionie, są delikatniejsze od dzisiejszych wyrobów maszynowych. W Chinach przyjęło się w tym samym czasie jedwabnictwo. Gdy Indie przetwarzają bawełnę, Egipt len, Chiny wyrabiają tkaniny jedwabne." W książce "Bawełna włada światem"

 

zaloguj się by móc komentować

DrWall @gabriel-maciejewski
19 maja 2021 22:41

Taka tam ciekawostka. Nie wiem, czy to z października zeszłego roku, czy z jeszcze starszego. Ale ja jakoś nie słyszałem o tym, w telewizjach ogólnopolskich, a jest to raczej ważne odkrycie. No, chyba żeby jednak nie?

https://tygodnikbydgoski.pl/wydarzenia/niesamowite-odkrycie-wielki-skarb-pod-toruniem

zaloguj się by móc komentować

ApesCornelius @stanislaw-orda 19 maja 2021 21:22
19 maja 2021 23:08

Co zrobić z ludźmi, zmieniają klimat ziemi od tysięcy lat. A bez ludzi klimat ulegał zmianom czy nie?

Za wikipedią:

"Kultura harappańska rozwijała się na rozległych, północno-zachodnich obrzeżach subkontynentu indyjskiego, w dolinie i dorzeczu rzeki Indus. Tereny te w dzisiejszych czasach leżące na terytorium Pakistanu od północy i północnego wschodu ograniczone są masywem Karakorum i Himalajami, od strony północno-zachodniej łańcuchem górskim Hindukuszu, a od południa zaś Morzem Arabskim. Środkowa dolina Indusu wraz z dorzeczami Gangesu i Jamuny tworzy ciągnącą się przez całą południową część podnóża Himalajów Nizinę Hindustańską[31].

W wyniku intensywnej i długotrwałej działalności ludzkiej krajobraz i klimat dzisiejszego Beludżystanu różni się znacznie od tego z 3. i 2. tysiąclecia p.n.e. Wycięcie lasów, pokrywających dawniej znaczną część subkontynentu, doprowadziło do nieodwracalnych zmian w cyrkulacji wody, intensywne pustynnienie gleb oraz zmiany klimatyczne w postaci skromniejszych opadów. Skutkiem tego część dopływów Indusu wyschła, powodując wcześniejsze niż w starożytności osadzanie się jego aluwialnych osadów i wyjałowienie żyznych niegdyś terenów. Intensywność tych zmian jest dzisiaj podstawową przeszkodą w próbach odtworzenia warunków naturalnych panujących na tych terenach 4000-4500 lat temu. Niemniej jednak ilość kanałów irygacyjnych i miejsce ich odnajdywania zdają się świadczyć o tym, że warunki dla rozwoju rolnictwa były co najmniej sprzyjające"

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ApesCornelius 19 maja 2021 23:08
19 maja 2021 23:46

Różnica skali.

Wówczas były to zmiany o znaczeniu lokalnym.

Dzisiaj mają zasięg globalny.

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @stanislaw-orda 19 maja 2021 10:17
20 maja 2021 21:43

No właśnie. Pomiary. Na nich kończy się ta ścisłość, potem już hulaj dusza piekła nie ma. To dotyczy całej nauki. Piszę to z doświadczenia osobistego.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować