-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Do czego potrzebne są zakony?

Tekst dzisiejszy będzie rozpadał na kilka części, ale czasem tak musi być. Wśród naszych czytelników mamy i takich co jeżdżą w interesach do Dubaju. Z jednym się wczoraj spotkałem i porozmawialiśmy chwilkę. Okazuje się, że w Dubaju, który jest miastem aspirującym, budują właśnie starówkę, a także mają jedno muzeum. Jest to muzeum starodruków. Mój rozmówca był tam w środku i wśród różnych ciekawych eksponatów, głównie druków z okresu reformacji znalazł cztery listy Hieronima Lubomirskiego do przywódcy węgierskich kalwinów Emeryka Tekieli. Piszę to nazwisko według starych zasad, bo nie wiem jak wstawić te dziwne, węgierskie literki. Listy pochodzą oczywiście sprzed bitwy pod Wiedniem i jasne jest, że to prawdziwy skarb. Nie wiemy co jest w środku, choć mój rozmówca sfotografował je wszystkie. Nie wiem niestety jak wstawić tutaj te zdjęcia. Raczej na pewno w środku jest korespondencja dotycząca porozumienia się z Węgrami za plecami Turków i w ogóle oddzielenia sprawy węgierskiej od interesów tureckich. Mam w związku z obecnością tych listów w Dubaju kilka pytań. Jeśli koledzy Rotmeister i Georgius znajdą na nie odpowiedzi będę im nieskończenie wdzięczny. Czy ktokolwiek w Polsce wie, że te listy tam leżą? Czy pisano o tym gdzieś? Czy one były przetłumaczone? Być może nie ma się czym ekscytować i one się znajdują w jakimś zbiorze źródeł. Jakby nie było, przyjdzie pewnie kiedyś do tego, że będziemy robić węgierski numer nawigatora i trzeba je będzie tam zamieścić. Pytanie tylko czy będziemy w tej sprawie negocjować z dyrekcją muzeum starodruków w Dubaju czy nie.

Jakby na zawołanie dostałem właśnie od jednego z czytelników link dotyczący digitalizacji najcenniejszych dokumentów z bibliotek Narodowej i Jagiellońskiej. Projekt będzie trwał latami, a jego koszt oblicza się na 99 milionów złotych. Ciekawe co to znaczy najcenniejsze dokumenty? No i czy oni liczą na to, że bez dyskusji na temat przeszłości kogokolwiek to obejdzie. Aha i jeszcze jedno – skoro będzie digitalizacja to co się stanie z oryginałami? No dobra, wiadomo, że trzeba to przenieść do sieci, już siedzę cicho i nie kraczę.

Teraz kolejny kawałek. Jeździłem sobie wczoraj samochodem w różne miejsca i tam w środku jest to upiorne radio, które wydaje dźwięki. Są to bez przerwy te same dźwięki i nie sposób tego zmienić. Wczoraj jednak coś tam zazgrzytało i z radia zniknęła muzyka. Jakiś pan, zapewne aktor, sądząc po modulacji głosu, czytał fragment nędznej bardzo i nieznanej mi zupełnie powieści. Powieść była historyczna i kiedy aktor doszedł do opisu pokoiku z mocno zatęchłym powietrzem, pomyślałem – jak nic Stefan. Nikt inny by czegoś takiego nie wymyślił. Potem się jednak, przy opisie ran ciętych ramienia, zawahałem się i postawiłem na Jacka Piekarę. Takie idiotyzmy o budowie anatomicznej może wypisywać tylko on. Coś mnie jednak znowu tknęło i kiedy pojawiło się słowo „szwoleżerowie” pomyślałem, że to Brandys, ale okazało się, że idę na łatwiznę, bo zaraz pojawiło się imię jednego z głównych bohaterów – Rafał, i nazwisku drugiego bohatera – Cedro. Pierwsze intuicje są zawsze najważniejsze i przeważnie celne. Nie chcę przesadzać, bo czasem się mylę i to grubo, ale tym razem trafiłem Stefana pierwszym pociskiem. Nie czytałem rzecz jasna „Popiołów”, ale obejrzałem film i to mi wystarczyło. Dziękuję, ale nie skorzystam. Wczoraj jednak był w tym radio najlepszy kawałek, opis szarży pod Tudelą chyba i do tego jeszcze spotkanie rannych z Napoleonem, który przybył do szpitala polowego pod Madrytem. Zanim cesarz pojawił się wśród tych biednych, pokaleczonych ludzi, odczytano im jego manifest o zniesieniu Inkwizycji i o skasowaniu 2/3 klasztorów w całej Hiszpanii. Na słowa te ranny na przestrzał Cedro reaguje entuzjazmem i mówi sam do siebie, że warto było przelewać krew, bo teraz oto uwalnia się wszystkich hiszpańskich więźniów sumienia. Jaka szkoda, że sami Hiszpanie tego nie rozumieli i woleli bronić króla, Inkwizycji i zakonów.

Ja oczywiście wiem, że wszyscy uduchowieni czytelnicy zaczną zaraz protestować, ale ja to napiszę jeszcze raz – zakony są koniecznym elementem w mechanizmie władzy w chrześcijańskich królestwach, a ich rola jest bardzo praktyczna. One uniemożliwiają korumpowanie hierarchii kościelnej przez banki, albowiem same są bankami i sprawują kontrolę nad kluczowymi obszarami gospodarki chrześcijańskiego królestwa. Póki istnieją zakony istnieje królestwo, to jest oczywista sprawa, dlatego każda rewolucja zaczyna się od ataku na życie monastyczne. Ono przeszkadza najbardziej. Najpierw próbuje się to życie wyszydzić, jako niepraktyczne, podejrzane, zdeprawowane w końcu, a potem, jeśli grunt jest dobrze przygotowany idzie już tylko juma.

Ja się długo zastanawiałem jak sprawa wygląda wewnątrz samych zgromadzeń. To znaczy, jak wygląda ich osłabienie od środka i jakimi metodami się dokonuje. Czy to trwa długo, czy następuje nagle. Nic mądrego nie przyszło mi do głowy.

Wokół klasztorów i kultów lokalnych gromadzą się ludzie, nad którymi nikt nie ma władzy, to także jest mam nadzieję jasne dla wszystkich. To, że ci ludzie są prości i niewykształceni z reguły, nie ma tu żadnego znaczenia. Chodzi o to, że tłumy wiernych przybywają w jedno miejsce i w tym konkretnym miejscu żadna inna, poza duchową, władza nie działa. Każdy kto był kiedykolwiek na pielgrzymce wie o co chodzi. Nawet jeśli naszpikuje się taką pielgrzymkę tajniakami, to nie ma ów fakt żadnego znaczenia.

Jakich argumentów używa się przeciwko życiu monastycznemu? Racjonalnych. Zaczyna się od tego, że to jest dziwne, wbrew naturze i takie tam inne. Jakoś klasztory buddyjskie nikomu nie przeszkadzają, przeciwnie są ciekawym elementem pejzażu kulturowego, że tak pojadę gazownią. Klasztory katolickie to jest kłopot od zawsze. W omawianej ostatnio przez kolegę stalagmita książce „Kredyt i wojna” przywołałem taki moment – w katolickim królestwie Wizygotów zaczynają powstawać, niezależne od lokalnej hierarchii klasztory. To jedynie, taką mam silną sugestię, ocaliło to królestwo od upadku z przyczyn wewnętrznych. Żeby je rozwalić trzeba było ściągnąć Arabów z Afryki, zupełnie tak, jak czyni się to dzisiaj. Królestwo Wizygotów, przed najazdem przeżywało permanentny kryzys, zagrażało mu bowiem wszystko, od ambicji władców, którzy kreowali hierarchię, począwszy na ambicjach żydowskich bankierów, rzekomo przez tę hierarchię i władców zwalczanych, kończąc. To bardzo ciekawy moment w historii i mam nadzieję, że stalagmit kiedyś wróci do tego i opisze rzecz dokładniej z zastosowaniem całego aparatu naukowego. Nie mówię, że zaraz, ale może za rok, albo półtora.

Dlaczego tej prostej sprawy, tak ważnej również dla historii Polski nie rozumiał Stefan, ani nikt z tak zwanych wielkich pisarzy? Przecież każda władza instalująca się w Polsce, zaborcza czy też kojarzona z wolnością, jak Francuzi, zaczynała od niszczenia klasztorów. W nikim te dziwne nawyki nie wywołały żadnej refleksji? No jakoś nie, wszyscy odnosili się do dewastacji klasztorów z entuzjazmem, albowiem w ten sposób, w opinii działu propagandy, do którego należą pisarze, ze Stefanem na czele, władza walczyła z ciemnotą i wstecznictwem. Jak szkoda, że Stefan nie przeczytał żadnej książki o historii królestwa Wizygotów, może nie walczyłby z ciemnotą tak ostro. A może zacząłby walczyć z własną ciemnotą przede wszystkim i dziś mielibyśmy w naszej literaturze jakiś autentyczny dorobek? No, ale nie mamy….popioły jedynie…

 

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.



tagi: książki  pisarze  zakony  władza 

gabriel-maciejewski
15 lipca 2017 09:52
8     1166    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

beczka @gabriel-maciejewski
15 lipca 2017 10:57

Co do walki z zakonami: "To znaczy, jak wygląda ich osłabienie od środka i jakimi metodami się dokonuje. Czy to trwa długo, czy następuje nagle."

Jedyne co przychodzi mi do głowy to walka z zakonem jezuitów w baśni amerykańskiej. Trwa to kilkaset lat i jest możliwe jedynie z pomocą papieża, który unieważnia zakony, jest więc ekstremalnie trudne. No i nie zapominajmy o Zakonie Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, którego żeby unieważnić trzeba było hołdu pruskiego. Georg Hohenzollern z bratem dokonali tego dla odmiany szybko i skutecznie, ale to byćmoże dzięki temu, że w grę wchodził tylko król polski, a nie papież.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
15 lipca 2017 11:14

"Póki istnieją zakony istnieje królestwo, to jest oczywista sprawa, dlatego każda rewolucja zaczyna się od ataku na życie monastyczne. Ono przeszkadza najbardziej."

Dokładnie. Dewastacja społeczeństwa zaczyna się od uzależniania ludzi od kredytu i od dużych korporacji. Zakony są koszmarem lichwiarza.

 

" Ja się długo zastanawiałem jak sprawa wygląda wewnątrz samych zgromadzeń. To znaczy, jak wygląda ich osłabienie od środka i jakimi metodami się dokonuje. Czy to trwa długo, czy następuje nagle. Nic mądrego nie przyszło mi do głowy."

Ja myśle, że w zależności od sytuacji. W przypadku Templariuszy na mistrza wcisnęli im Gérarda de Ridefort'a, który doprowadził do wielu klęsk, a potem już wzięto się za nich "na całego", czyli najpierw zachwianie wewnętrznej hierarchii przez umieszczenie zdrajcy na szczycie, a potem stopniowe wyniszczenie. Myśle, że od wewnątrz nie da się inaczej osłabić wspólnoty zakonnej, bo jest tam surowa selekcja(dobre kilka lat nowicjatu), ciężko jest umieścić w środku wielu agentów.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @beczka 15 lipca 2017 10:57
15 lipca 2017 11:16

Tylko, że Jezuitów rozwalono od zewnątrz. Wewnątrz nie było żadnego rozchwiania.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
15 lipca 2017 13:44

W nawiązaniu do tego, jak się Cedro cieszył ze zniesienia Inkwizycji i kasaty zakonów: „Legiony” Dąbrowski ze swoim kumplem Wybickim „zarejestrowali” 9 stycznia 1797 r. przy nowotworze pod nazwą „republika Lombardzka” i dostali „barwy” wcale nie polskie ale – rewolucyjne francuskie. I potem było, jak wszyscy wiedzą, czyli „syf i malaria”.
Natomiast wiele wyjaśniają dwa detale. Jeden to fakt, iż po wszystkich wojennych przygodach tajemniczy Antoni Kosiński był od roku 1807 „zarządcą Loży Bracia Francuzi i Polacy Zjednoczeni” a w 1810 r. założycielem loży św. Jana w Poznaniu. Nawiasem, był on zbiegłym zakonnikiem z zakonu pijarów, który „opuścił” w 1790 r.
Jan Henryk Dąbrowski na dobry początek został „aktywnym wolnomularzem’ i razem z tym Kosińskim założył lożę „Bracia Francuzi i Polacy Zjednoczeni” a także „członek honorowy” loży Piast. Od roku zaś 1813 – członek loży Zum bekraentzen Kubus. No i na koniec najlepsze: Jan Henryk Dąbrowski stworzył pod koniec życia „Świątynię Zwycięstwa” czyli rodzaj muzeum, w którym znalazły się „pamiątki patriotyczne” oraz biblioteka pana Jana a także zbiory broni. I ofiarował to Towarzystwu Przyjaciół Nauk. Po powstaniu listopadowym Rosjanie wywieźli zbiory do Petersburga. I co było przedmiotem negocjacji Traktatu Ryskiego zamiast negocjacji w sprawie  granic i losów miliona Polaków???? Przedmiotem negocjacji były „zbiory po Janie Henryku”, które na mocy tegoż Traktatu Ryskiego w części zostały oddane przez  dobrych bolszewików i znajdują się obecnie w Muzeum Wojska Polskiego. Komunistom też ten generał dziwnie nie przeszkadzał.

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 15 lipca 2017 13:44
15 lipca 2017 17:38

Ostatnio w ręce wpadły mi stare  książki pisane przez numizmatyków.

Tam też są opisane niezwykłe dzieje przedmiotów (numizmatów), których powrót był negocjowany przy traktatach pokojowych. Bardzo się zdziwiłem, że o takich rzeczach pamiętano.

Kiedyś może coś więcej na temat tych zdziwień...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 15 lipca 2017 17:38
15 lipca 2017 18:11

O takie drobiazgi się żarli? No proszę?

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski
17 lipca 2017 10:40

Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie ale tak dla porządku kronikarskiego.

Taką ciekawostkę znalazłem odnośnie tego Dubaju, starodruków itp itd.

Poniżej info-mail od wiedeńskiego antykwariusza, z którego możemy się dowiedzieć, że dnia 26 października 2007 roku tuzin ciężkich skrzyń z rzadkimi książkami, manuskryptami itp z XV-XX wieku wyruszyło z Wiednia do Dubaju na jakieś międzynarodowe targi staroci w Dubaju. Zapraszamy do zakupów itp itd

Tłumaczę tak z grubsza.

Mail:

https://lists.freebsd.org/pipermail/freebsd-questions/2007-November/163832.html

 

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski
18 lipca 2017 12:00

A tutaj taka ciekawa informacja nt Tekielego. Prosto ze strony Pałacu w Wilanowie.

Węgierski wróg Jana III

"Cesarz Leopold I podjął bowiem próbę ograniczenia samodzielności Węgier, zmonopolizowania handlu wschodniego (założenie Kompanii Handlu Wołowiną w 1651 r. i Kompanii Wschodniej w 1665 r.)..."

Handel wołami się kłania...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować