Dlaczego żywot Sorena Kirkegaarda powinien nas inspirować dzisiaj?
Już jakiś czas temu stałem się posiadaczem kompletu dzieł filozofów wydanych przez Achette, w serii „Biblioteka filozofów”. Jest to edycja nastawiona na aspirujących frajerów, a ja kupiłem ją za bezcen od mojego kolegi, który dawnymi czasy zbierał takie rzeczy. Wystawiłem wszystko na allegro, w cenach zawyżonych rzecz jasna, i czekam spokojnie na klientów. Seria „biblioteka filozofów” zaś stanowi część massa tabulettae mojej oferty na allegro, w której umieszczał będę, sukcesywnie, produkty sprzedające się naprawdę. Na allegro bowiem rządzi statystyka i nie można nie mieć bogatej oferty. Już nawet jeden tom sprzedałem. No, ale do rzeczy.
O istnieniu Sorena Kikkegarda słyszałem rzecz jasna, ale nigdy nie miałem na tyle silnej woli, by sięgnąć po jego pisma. No i teraz przy okazji wstawiania tego na allegro otworzyłem ten „Dziennik uwodziciela” i zbaraniałem. A przeczytałem ledwie dwa zdania. Od razu to zamknąłem i postanowiłem nigdy do tego nie wracać. Kirkegard uważany jest za ojca egzystencjalizmu – chyba nic nie pokręciłem? Jest też jedną z najważniejszych postaci w całej filozofii romantycznej. Co to znaczy? Nic. Po prostu nic, choć pokusa, by napisać – gówno – także jest dość duża. No, ale wracajmy do tego dziennika uwodziciela. Niektórzy pamiętają film z Haroldem Lloydem, niemy jeszcze, kiedy prowadzi on coś, co także może uchodzić za dziennik uwodziciela. Są to oczywiście same bzdury, projekcje jego chorej wyobraźni, które stają się przyczyną poważnych problemów, albowiem ów dziennik dostaje się w ręce jego kolegów z biura. Ci zaś zaczynają go sobie czytać na głos i pękają ze śmiechu. I widz razem z nimi bo Lloyd tak wszystko zawsze ustawiał w swoich filmach, że nie było tam miejsca na nostalgię i smutek Chaplina, całkiem moim zdaniem fałszywy, ale beka była pełna. I to było lepsze. Tak sądzę. Oglądając ten film, dawno temu, nie miałem rzecz jasna pojęcia, że istniał ktoś taki jak Kirkegaard, który pisał, całkiem na poważnie, identyczne brednie, jak bohater Lloyda w niemym filmie. I ludzie to czytali traktując serio, uczono o tym studentów, bo nie sposób było pominąć Kirkegaarda w wykładzie kursowym z filozofii. Tak mocno był zasłużony. To znaczy Niemcy uważali go za postać istotną. Napisał on oczywiście wiele innych rzeczy, ale akurat ten „Dziennik uwodziciela” wydawany jest najczęściej. Jakby wydawcy nie rozumieli, jak zawstydzający rodzaj emocji jest tam prezentowany. Moim zdaniem akceptacja takich treści i zezwolenie na ich kolportaż są bardzo groźnym zjawiskiem. No, ale skądś się te emocje brały. U wykreowanego przez Lloyda bohatera były one wynikiem niespełnienia i braku odwagi w relacjach z kobietami. No i zapewne ich źródło u Kirkegaarda było identyczne. Pytanie gdzie ono wybijało? Już nie pamiętam, jakie tam ambarasy domowe spowodowały, że bohater Harolda Lloyda był tak pokręcony, ale jak zajrzymy do życiorysu naszego filozofa w wiki znajdziemy tam same ciekawostki historyczne, a Sławomir Koper, określiłby je pewnie nawet wyrazem „smaczki”. Ponieważ napisał on ostatnio tekst do tygodnika „Do rzeczy” o śmierci Stefana Batorego, odliczajmy czas, od tego momentu do opublikowanie przez tego wybitnego autora demaskatorskich kawałków o życiu najwybitniejszych europejskich myślicieli. Ja zrobię mu tu taki suport, żeby się chłop za bardzo nie namęczył. Zaczynamy.
Skąd się wziął egzystencjalizm?
Z grubsza było to tak. Stary Kirkegaard pasał do późna owce na pastwisku, marzł strasznie i długo myślał o tym, jak fajne jest życie, które wiodą mieszczuchy wieczorami w swoich domach. Dominujący mąż każe się rozbierać małżonce, potem klepie ją po tłustym tyłku, być może nawet szpicrutą, a następnie dochodzi do aktów prokreacji, nierzadko seryjnych. Wizje te były na tyle wyraziste, że po zapadnięciu zmroku, ojciec Sorena zaczynał realizować swoja fantazje w towarzystwie, które akurat miał pod ręką. A że były to barany i owce? No cóż, mógł trafić gorzej. Mogli go wyprawić na pastwisko ze stadem gęsi, albo indyków. I dopiero byśmy mieli egzystencjalizm.
Ponieważ był ów człeczyna protestantem bardzo surowo wychowanym, w jego biednej głowinie narastać zaczęło poczucie winy. Jednakowoż nie tak silne, by powstrzymać go przed kolejnym realizacjami marzeń. Żeby je jakoś zatrzeć, umniejszyć i przestać się nim dręczyć, ujął je w pewne ramy i zaczął wywyższać. Synowi zaś, którego także molestował, wmówił, że jego grzech na pastwisku polegał na złorzeczeniu Bogu. Myślę, że Soren nie uwierzył, ale uznał to za znakomity wytrych do różnych poważnych sytuacji. Złorzeczenie Bogu i w ogóle wszelkie bezpośrednie relacje z nim są przecież lepsze niż, pardon, dymanie owiec. No, ale w pewnym momencie do starego Kirkegaarda przyszło wyzwolenie. Został wysłany do jakiegoś stryja czy kuzyna, kogoś z rodziny w każdym razie, do Kopenhagi. Tam rozpoczął praktykę w sklepie i w krótkim czasie dorobił się kilku kamienic. Oczywiście ów sukces zawdzięczał znanej w świecie protestanckiej skrzętności. Jak było w istocie? Ten jego krewny był pruskim agentem penetrującym różne środowiska w Kopenhadze poprzez swoje szerokie stosunki. Ojciec Sorena zaś stał się jego współpracownikiem i sam umacniał swoje wpływy w mieście poprzez pruską agenturę. Jakby tego było mało, Soren, jego syn został współpracownikiem policji. Wcale nie tajnym, albowiem jego „miłość do policji” była w mieście szeroko znana. Co takiego ojciec egzystencjalizmu miał do zaproponowania duńskim stróżom prawa? Moim zdaniem donosił on na homoseksualistów z wyższych sfer. Sam do nich należał, albowiem był molestowany przez ojca. Ten zaś, najpierw otruł swoją pierwszą żonę, a na drugą wybrał sobie służącą całkowicie mu posłuszną, matkę Sorena. Ta zaś posłużyła mu do realizacji marzeń, którym dawno temu oddawał się na pastwisku – kazał jej się rozbierać wypinać tyłek, a potem klepał ją po nim, nierzadko szpicrutą. I tak urodził się Soren Kirkegaard. Soren nie miał żadnych relacji z matką. Wychowywał go ojciec izolując od świata. Oczywiście wychowywał go w duchu surowej, protestanckiej pobożności, naznaczonej wielkim grzechem, jakim było „ubliżanie Bogu”. Soren miał kilkoro rodzeństwa, ale umarli oni w niejasnych okolicznościach, być może także otruci przez ojca, a być może w wyniku samobójstw. Sam Soren o mało nie zmarnował życia niejakiej Reginie Olsen, miłej 18 letniej dziewczynie, którą można oglądać na portrecie umieszczonym w wiki. Na szczęście zerwał zaręczyny. No i tłumaczył się potem, tak jak jego ojciec z przygód na pastwisku – niejasno, pokrętnie i długo. Był to praktykujący homoseksualista, całkowicie pozostający pod kontrolą pruskiej tajnej kamery. Można to poznać po tym, że zabrany do burdelu przez kolegów uciekł stamtąd w popłochu. To oczywiście świadczyć miało o jego wyjątkowej wrażliwości i powadze. Śmierć Kirkegaarda nie była wcale tak zagadkowa, jak to usiłują nam wmawiać różni popularyzatorzy. Pewnego dnia upadł nagle na ulicy, a następnie został przewieziony do szpitala. Był już sparaliżowany. Ponoć miał jakąś nieznaną chorobę, być może o podłożu neurologicznym. Ja od razu przypomniałem sobie okoliczności śmierci malarza Eduarda Maneta, które były identyczne, ale Manet nie ukrywał, że jest syfilitykiem. Też zmarł przykuty do łóżka i sparaliżowany. Tylko, że jemu nie wydawało się, że był aniołem, a Soren tak właśnie myślał przed śmiercią.
Przeczytałem ten życiorys w wiki po łepkach, a teraz Wy tam zajrzyjcie i sprawdźcie czy moja egzegeza ma jakieś braki, w razie wystąpienia takowych postarajcie się je uzupełnić.
Pora zdradzić teraz po co Was tym wszystkim uraczyłem. Otóż przeczytałem wczoraj kolejną wypowiedź profesora Roszkowskiego, który odważnie pozwał ministrę Nowacką do sądu, w sprawie zaniżania poziomu nauki polskiej. Rzekł on w rozmowie z Ziemcem, że potrzebny jest polski zryw. Jest już nawet taki hasztag na twitterze, który robi karierę. Ludziska w to klikają i mają fun. Nie mam do tego słów, albowiem ostatnią rzeczą jaka jest nam teraz potrzebna są jakieś zrywy. Prof. Roszkowski opowiada o tym, jakby nie wiedział, czym były polskie powstania. Strach zaś przed dewastacją edukacji oznacza, że Soren Kirkegaard na pewno nie zniknie z programu nauczania, bez względu na to czy ministrem będzie Nowacka czy Roszkowski. Jego pisma bowiem stanowią bezcenny wkład w kulturę europejską.
Teraz pointa – zanim zaczniemy się czegoś domagać i coś głosić, stańmy w prawdzie, a przynajmniej spróbujmy to zrobić. I nie kopiujmy bezmyślnie programu nauczania wymyślonego w Niemczech i służącego do instalowania na naszym terenie niemieckich agentów.
Bardzo proszę, by ci, którzy mogą i chcą wsparli moją zrzutkę. Zbieramy na czynsz za drugą połowę przyszłego roku dla naszych uchodźców z Berdiańska, Saszy i Ani.
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
W dniach 14-15 grudnia w Krakowie, w hotelu Polonia odbędzie się kolejny Kiermasz Książki i Sztuki. Wystawią się: Klinika Języka, Pracownia „Sztuka cięcia”, Agnieszka Słodkowska i Hubert Czajkowski, Tomasz Bereźnicki
tagi: niemcy prusy agentura nauka filozofia romantyzm syfilis soren kirkegaard egzystencjalizm
![]() |
gabriel-maciejewski |
24 października 2024 09:40 |
Komentarze:
![]() |
valser @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 10:25 |
Jakos tak sie dziwnie sklada, ze wiekszosc filozofow to zyciowi popaprancy, ktorzy nie potrafii sobie zycia ulozyc, miec jakies normalne relacje z plcia przeciwna i zyc jak Pan Bog przykazal.
O piecdziesieciu pompkach to juz mi sie nie chce, bo to jest ta ich egzystencjalna rzeczywistosc.
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 24 października 2024 10:25 |
24 października 2024 10:34 |
No, ale sam powiedz czy nie mam racji?
![]() |
Czarny @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 10:50 |
Nie mam zamiaru bronić Kierkegarda, bo go nie znam, ale pamiętam jeden z jego tekstów, który lubię i który pasuje bardzo dobrze na SN:
"Ludzie domagają się wolności słowa jako rekompensaty za wolność myślenia, której rzadko używają."
![]() |
valser @gabriel-maciejewski 24 października 2024 10:34 |
24 października 2024 10:53 |
Z grubsza i w detalach tak to moglo wygladac. Te rodzinne tajemnice, protestancka dyscyplina i "purytanizm" ma do dzis swoje zrodlo w zielonych pastwiskach i zlorzeczeniu Bogu. No i ta "specjalna zazylosc" miedzy ojcem, a synem...
Jakby tatko Sorena zyl w dzisiejszych czasach to by sie wymienial z Josefem Fritzlem na personel.
![]() |
gabriel-maciejewski @Czarny 24 października 2024 10:50 |
24 października 2024 10:53 |
Jak na donosiciela pruskiej policji rzeczywiście nieźle
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 24 października 2024 10:53 |
24 października 2024 10:54 |
Nie jest to wykluczone
![]() |
valser @gabriel-maciejewski 24 października 2024 10:54 |
24 października 2024 10:55 |
Na polu bitwy miedzy Bogiem, a diablem nie ma "ziemi niczyjej".
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 11:10 |
Chesterton kiedyś podsumował egzystencjalizm tak - "Gdyby nie nadzieja, że kiedyś się umrze, trzebaby było natychmiast się zabić".
A wg mnie egzystencjalizm to taki "renesans" obżarstwa i opilstwa, czyli narkotyki, seks i sztuka.
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 11:12 |
I co za zbieg okoliczności.Ty dziś o Duńczykach i ja u Piotera o Duńczykach w Indiach w czasach Zygmunta III Wazy....:)
![]() |
Czarny @gabriel-maciejewski 24 października 2024 10:53 |
24 października 2024 11:14 |
Być może jego myśl wynikała z wcześniejszej, zbudowanej na doświadczeniu: "Gdyby ludzie używali częściej wolności myślenia niż wolności słowa - donosiciele pomarliby z głodu".
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 24 października 2024 11:10 |
24 października 2024 11:19 |
Jaka znowu sztuka?
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 24 października 2024 11:12 |
24 października 2024 11:19 |
que coincidentia jakby powiedział Alonso Contreras
![]() |
gabriel-maciejewski @Czarny 24 października 2024 11:14 |
24 października 2024 11:20 |
Myślę, że było inaczej - on pomyślał: gdyby ludzie używali wolności myślenia zaczęliby kapować na bliźnich i brać za to gotówkę, nierzadko w złocie. I nie kłapali by po próżnicy gębami, za co można ich posadzić do kozy
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 24 października 2024 10:55 |
24 października 2024 11:21 |
No nie ma
![]() |
valser @gabriel-maciejewski 24 października 2024 11:19 |
24 października 2024 11:23 |
chyba chodzi o sztuke swiezego miesa.
![]() |
valser @gabriel-maciejewski 24 października 2024 11:20 |
24 października 2024 11:36 |
no tak... do kozy z koza, zeby w koncu byl jakis egzystencjalizm.
Jak popatrzysz na "egzystencjalizm" w rozwinietej postaci, to masz kolejnych dwoch ancymonow-popaprancow - Heideggera i Sartre`a.
Weszlo to towarzystwo do panteonu i aspirujaca reszta slucha i powtarza slowa, ktorych nikt nie rozumie i ktore nie maja zadnego sensu. Z daleka to wszystko przypomina przedszkole z doroslymi osobami.
Na koncu wychodzi profesor Roszkowski i staje w obronie cywilizacji i edukacji. Rynce opadajo. Wyjsciem z tego jest program minimum, czyli przejazd szkoly n trojach i ogarniecie sie poza programem, co jest jak najbardziej mozliwe.
Kto bowiem uwierzyl w edukacje, to juz przpadl.
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 24 października 2024 11:19 |
24 października 2024 11:37 |
Sztuka w cudzysłowiu rzecz jasna..:).
Od dzisiaj będę Alonso Contrabas...:). Bo kontrabas to taki instrument uzupełniający podawaną muzykę...:)
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 24 października 2024 11:36 |
24 października 2024 11:43 |
Są też tacy co wierzą w karierę naukową
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 24 października 2024 11:37 |
24 października 2024 11:43 |
Żeby być contrabasem musisz przytyć
![]() |
Babinicz-z-Bielan @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 11:47 |
Some interpret Kierkegaard's thought as implying that in regards to serving God, sexuality is irrelevant "before God not only for men and women, but also for homosexuals and heterosexuals"
Kierkegaardian scholar Alastair McKinnon believed that Kierkegaard himself was gay and that his alleged homosexuality was central to his understanding of life and which he hid throughout his work intending for his readers to discover.
https://en.wikipedia.org/wiki/S%C3%B8ren_Kierkegaard#cite_ref-Conway_313-0
na angielskiej wiki jest otwartym tekstem
![]() |
gabriel-maciejewski @Babinicz-z-Bielan 24 października 2024 11:47 |
24 października 2024 11:57 |
No tak, ale o współpracy z policją nic nie ma
![]() |
Babinicz-z-Bielan @gabriel-maciejewski 24 października 2024 11:57 |
24 października 2024 12:23 |
No tak, może jeszcze coś ciekawego wypłynie
![]() |
jan-niezbendny @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 14:47 |
Mam wydanie "Albo-albo" z lat 80., ale przeczytałem z tego wówczas jakąś jedną trzecią, moze nawet mniej, a potem jakoś nie było okazji, by powrócić do lektury. I tak nie mozna przeczytać wszystkiego. Krótko mówiąc, nie jest to dla mnie jakis ważny autor. Nie poślę go jednak symbolicznie do kosza na śmieci, a to dlatego, że czytało go i powoływało się nań parę osób wartych wysłuchania.
Na przykład Joseph Ratzinger zaczyna swoją prawdopodobnie najważniejszą książkę Wprowadzenie do chrześcijaństwa od przytoczenia przypowieści z Kierkegaarda. Pisma Duńczyka były jedną z trzech (!) najważniejszych lektur Edyty Stein, późniejszej św. Teresy Benedykty od Krzyża, w jej drodze do chrześcijaństwa ("Czyta jednak także Nowy Testament, dzieła Kierkegaarda i książeczkę z rekolekcjami Ignacego Loyoli. Czuje, że nie można, tylko po prostu trzeba przeczytać tę książkę" -- z oficjalnej kościelnej biografii). Skoro Edyta Stein, to oczywiście i Jan Paweł II: "Jako cnota teologalna wiara uwalnia rozum od zadufania typowej pokusy, której łatwo ulegają filozofowie. Piętnowali ją już św. Paweł i Ojcowie Kościoła, a w czasach nam bliższych filozofowie tacy jak Pascal czy Kierkegaard" (encyklika Fides et ratio). Kierkegaardowe pojęcie "decyzji wiary" zostało użyte w dokumencie Papieskiej Komisji Biblijnej Biblia i chrystologia (1983): "To należy uznać za orędzie paschalne, na które trzeba odpowiedzieć „decyzją wiary” (S. Kierkegaard)". Powołuje się na niego kard. Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012–2017: "W najbardziej przenikliwy sposób Sören Kierkegaard rozwinął pojęcie wiary na przykładzie historii Izaaka w swoim dziele Bojaźń i trwoga, opublikowanym w 1843" (wykład na otwarcie mimiędzynarodowego kolokwium “Kościól w dialogu. Vaticanum II dzisiaj”, Bruksela 2014). No i nie zdziwi nas Franciszek w tym zacnym gronie: "wybrany temat - „Odwaga, by powiedzieć »ja«” -zaczerpnięty z Dziennika duńskiego filozofa Sørena Kierkegaarda, jest niezwykle znaczący w czasie, gdy musimy ponownie zacząć od właściwego kroku, aby nie zmarnować szansy, jaką daje kryzys związany z pandemią" (Przesłanie papieskie na XLII Spotkania przyjaźni między narodami, Rimini, 20-25 sierpnia 2021). I na zakończenie znów papież podczas wizyty apostolskiej w Mongolii "Jak ujął to pewien filozof: „Każdy był wielki w zależności od tego, na co miał nadzieję. Jeden był wielki, mając nadzieję na to, co możliwe; inny, mając nadzieję na to, co wieczne; ale ten, kto miał nadzieję na to, co niemożliwe, był największy ze wszystkich. (S.A. Kierkegaard, Bojaźń i drżenie)".
Jak zaznaczyłem, SK nie jest autorem ważnym dla mnie osobiście poza kontekstem historycznym. Po prostu nie sądzę, żeby wystarczająco definiowały go problemy dzieciństwa oraz domniemany homoseksualizm i syfilis. Ktoś coś tam jednak z niego pozytecznego wyczytał.
![]() |
qwerty @valser 24 października 2024 10:25 |
24 października 2024 15:12 |
zostańmy przy 10 pompkach - wystarczy, i tak poza zasięgiem. To jest produkt na epatowanie rozbijaniem tabu/etc. Patrz: 622 upadki Bunga. No i powstaje nowa jakość w bredzeniu i nadawaniu szlifu nadzywczajności popapranej egzystencji.
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
24 października 2024 16:47 |
" Kirkegard uważany jest za ojca egzystencjalizmu – chyba nic nie pokręciłem? Jest też jedną z najważniejszych postaci w całej filozofii romantycznej. Co to znaczy? Nic. Po prostu nic, choć pokusa, by napisać – gówno – także jest dość duża."
Przypomina mi się tekst z jednego opowiadania Niziurskiego : "młodzi egzystencjaliści lansują brody".
Przywódca egzystencjalistów nie miał brody akurat, może nie zdążył zapuścić, w sumie umarł młodo.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 24 października 2024 11:43 |
24 października 2024 19:07 |
Tak,...
... wczoraj byl Muniek, a dzis Roszkowski !!!
Jeden PAJAC poszedl do ,,republiki,, drugi wzywa NAROD do ,,zrywu,,... a potem oni wezma KASE za ,,swoja robote,,...
... dobrze, ze NAROD juz nie taki WYRYWNY, co kiedys.
![]() |
MarekBielany @qwerty 24 października 2024 15:12 |
24 października 2024 21:13 |
W 1978 roku zatrudniłem się, po czterech latach technikum (!) skróconym z pięciu.
Klasa eksperymentalna.
W - jakżeby inaczej w 3`ce - na wiosnę 1979 roku czytano o upadkach Bunga.
[...]
W wystawach księgarń trochę było Biblioteki Filozofów (?).
Nie wspomnę, który to parzysty numer Rakowieckiej firmował, ale o owcach, bacy i
studencie:
... ale tam w dolinie tyle dziewcząt, a ty z tymi owcami ...
Zamienili się miejscami.
Jak baca wrócił, to stwierdził: tyle piknych owiecek a ty se baarana ...
![]() |
m8 @OjciecDyrektor 24 października 2024 11:12 |
24 października 2024 21:46 |
Kotula dzisiaj też na twitterze o Dùńczykach w kontekście "złorzeczenia Bogu".
![]() |
atelin @m8 24 października 2024 21:46 |
25 października 2024 08:09 |
:-)))) Kotula czyta SN. Nie może inaczej być.