Dlaczego nienawidzimy sztuki, prawdy i piękna
Jedyną dostępną ludziom aspirującym w Polsce tradycją, jest tradycja PRL, zwanego także najweselszym barakiem w obozie. Reszta, a wliczam w to fascynacje intelektualne, emocjonalne, specjalizacje naukowe i różne szajby, to czas wyobrażony i nigdy nie istniejący. Służący kiedyś do jako takiego urządzenia się w rzeczywistości prawdziwej, czyli w PRL, a dziś nadający się tylko do podkreślania swojej szczególnej pozycji, która – wskutek działań złych ludzi – została utracona. Taki jest mechanizm schadenfreude dzisiejszej opozycji, kładącej nacisk na walory intelektualne. Chodzi o to, by ocalić fikcję przynależności do elit, nie peerelowskich bynajmniej, ale jakichś dawniejszych, wyobrażonych. PRL musi być w tym wszystkim ukryty, pod jakąś pluszową kontestacją, której nigdy nie było, a która w wyobraźni urasta do szarż szwoleżerów gwardii. Tymczasem nie były to nawet skarpetki Tyrmanda. Była to najzwyklejsza służba, za którą się brało pieniądze. Służba, o której dziś nie można wspominać, no chyba, że na zamkniętych jakichś wieczorkach.
Wobec takiego postawienia kwestii, trzeba się zastanowić czego chcą „nasi”? Oni wiedzą, że tamci kłamią i kantują na chama, ale wiedzą też, że ma to jakiś urok, dla nich całkiem niezrozumiały. Usiłują więc ten czar ulotny jakoś zagospodarować i układają przedziwne słowne kalambury, które rozrastają się do rozmiarów książek. Potem zaś książki te są promowane przez jakieś lokalne, uczelniane sanhendryny. A promocji towarzyszy nadzieja, że czytelnik, wrażliwy przecież, zachwyci się tym i wyda na tę produkcję pieniądze. A jeśli nie wyda, to jego strata, bo i tak zostało to sfinansowane z podatków. Istotne jest, by zająć miejsce tamtych i z taką samą swadą opowiadać rzeczy uchodzące za mądre. Dlaczego ja się tak znęcam nad nimi? Znalazłem tu wczoraj taki cytat
Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić. Nic dziwnego, że Autor książki, znany zresztą z bystrej inteligencji i ciętego języka, dopatrzył się we współczesnym świecie zjawiska, które nazwał idiotokracją. Jest to ciężka choroba całej cywilizacji zachodniej, od USA po Ukrainę, od północnego kręgu polarnego po Australię. Miejmy nadzieję, że nie okaże się, iż mamy do czynienia z chorobą śmiertelną. W każdym razie zjawisko idiotokracji przybrało rozmiary zarazy, a jego wirus masowo rozprzestrzenia się za pomocą Internetu, tzw. serwisów społecznościowych i innych środków globalnego przekazu i komunikowania się. Wspomagają go różne utopijne doktryny lansowane nie tylko przez pseudonaukowców, lecz również polityków, którzy są gotowi zawracać świat
ku pogaństwu – w imię postępu oczywiście.
To jest coś niesamowitego. Nie mogę przestać myśleć o tym fragmencie, a już sobie wyobrażam, jak wygląda cała ta książka. Nazwanie tego kompromitacją, to jest wyraz nieopisanej wprost łagodności w stosunku do autora. Autor znany z bystrej inteligencji nie rozumie, że kokieteria to także sztuka. Ludzie zaś, jak to zostało powiedziane w tytule, coraz bardziej nienawidzą sztuki. Głównie dlatego, że robi ona z publiczności bydło. Tak dokładnie jest i wszyscy, którzy w tym procesie uczestniczą, biernie i czynnie, zostaną kiedyś straszliwie ukarani. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wiara w to, że odbiorca to kretyn, jest powszechna i zabójcza. To się jednak okaże dopiero później. Pod koniec tego całego spektaklu.
Do czego w ogóle są potrzebne przedmioty produkowane bez praktycznego przeznaczenia, przeznaczone tylko do tego, by rozbudzać ekscytacje kupującego? Do stymulowania zbiorowych emocji. Te zaś można podkręcać w okolicznościach kameralnych, na przykład w Klubie Ronina, albo na placach i ulicach. O ile na placach i ulicach dochodzi do różnych horrendów, a ludzie tam zgromadzeni po powrocie do domów, stwierdzają nie raz głośno, albo ciszej trochę, że nie byli sobą, w czasie kiedy tam skakali i coś skandowali, o tyle ze spotkaniami kameralnymi sprawy mają się inaczej. Tam się przychodzi po, by po wyjściu, można było rzecz sobie bez wstydu – byłem sobą. No to teraz powróćmy do początku tych rozważań. Jeśli takie kameralne spotkania organizowane są w teatrze Krystyny Jandy, który to teatr zachowuje wszelkie potrzebne do kameralnej ekscytacji pozory i ludzie wychodzą stamtąd przekonani, że byli sobą i ciągle sobą pozostają, to znaczy, że nie jest łatwo tę okoliczność zanegować. Nie wystarczy nazwać panią Jandę idiotką i przenieść całą dyskusję na grunt internetowy, wskazując przy tym, że serwisy społecznościowe są złe, bo promują głupstwa. Trzeba jeszcze mieć coś do zaprezentowania, jakieś umiejętności. Można oczywiście nie lubić Krystyny Jandy, mieć o niej jak najgorsze zdanie, ale ona nie siedzi na twitterze, dlatego, że jest gwiazdą twittera. Ona tam jest ponieważ jedyną dostępną jej zmysłom tradycją jest PRL, a ona była i jest gwiazdą. I wierzy do tego, że żyjąc w tym PRL-u znacznie ciekawiej i lepiej niż jej publiczność, kontestowała system. Na poparcie swoich tez, bardzo nieprawdziwych, ma jeden mocny argument - wynikającą z tradycji PRL popularność i warsztat aktorski. To tylko pozornie jest sprzeczność. Tego ostatniego nikt dyskutował nie będzie, ze strachu, że Janda może go odegrać publicznie i w ten sposób załatwić. Warsztat aktorski ma znaczenie praktyczne i służy obezwładnianiu przeciwników. Jeśli zaś idzie o tradycję PRL, to są one także tradycjami publiczności, która słucha Jandy. No, ale także tej która czyta pana Szewczaka. I teraz ważna rzecz – Janda nie ukrywa, że z tradycją PRL łączy ją wiele i że należała do tych artystów, którzy byli systemowi potrzebni. Kłopot z „naszymi” polega na tym, że oni nie mogą, tak jak ona, mówić wprost o swojej przeszłości, a przecież PRL, to także ich tradycja i jedyna dostępna im rzeczywistość. Nie mogą, bo wtedy ludzie zaczną zadawać pytania inne niż było to przewidziane w scenariuszu. Okaże się też, w takim wypadku, jaka jest istotna różnica pomiędzy Jandą, a „naszymi”, różnica wynikająca z udziału w tych samych, komunistycznych okolicznościach. Jedyną drogą ucieczki w tej pułapki, jest obniżanie samooceny odbiorcy, który albo „nie pamięta jak było”, albo „był wtedy małym chłopcem”, albo „nie rozumiał przed jakimi wyborami stawiano ludzi”. Najlepiej zaś, by się za bardzo nie interesował różnicami pomiędzy władzą, a opozycją i na słowo uwierzył w „bystrą inteligencję” autora książki „Idiotokracja”. Ja nie uwierzę. A żeby mnie czymś zainteresować naprawdę, trzeba wyczynu. Nie mówię, że ktoś ma od razu zbudować galeon bez jednego gwoździa, ale niech może pokaże jakąś sztuczkę. Może być prosta. Byle była zaskakująca. Tego nie potrafią niestety uczynić ani publicyści z „obozu patriotycznego”, ani towarzyszący im i nadający wagę i wiarygodność ich publikacjom, profesorowie z uniwersytetu. Dlatego właśnie nienawidzimy serwowanych przez nich sztuki, prawdy i piękna.
tagi: prawda sztuka piękno wewnętrzne i zewnętrzne
![]() |
gabriel-maciejewski |
28 marca 2020 09:02 |
Komentarze:
![]() |
OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski |
28 marca 2020 11:08 |
Od początków cywilizacji towarzyszy nam "ballada o okrzykach"... Nabierają się na nią tak komuniści jak i opozycjoniści. Komuniści wiadomo dlaczego, ale ciągle jakąś niewyjaśnioną zagadką jest (przynajmniej dla mnie) dlaczego ubierają się w te łaszki opozycjoniści, a zwłaszcza ich skrajny odłam.
Dlaczego niektórzy potrzebują właśnie teraz, kiedy wiadomo jaka jest sytuacja i szuka się bez przerwy pretekstu żeby podgryźć autorytet Watykanu (tak tak, nie np. na Placu Świętego Piotra
![]() |
OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski |
28 marca 2020 11:14 |
... właśnie teraz uważa się że Papież trwający "samotnie" na modlitwie na owym placu, bez całej zwyczajowej reszty wokół siebie, wygląda niegodnie i nędznie. A o reszcie (hierarchii i wiernych) sądzi się, że pochowana ze strachu symbolizuje kryzys wiary... Zastanowiłbym się nad własną wiarą gdyby mnie osobiście naszła pokusa na tego rodzaju miarę
![]() |
OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski |
28 marca 2020 11:20 |
Idiokrację oglądałem dawno temu w postaci filmu... I to właśnie - zamiast owych wywodów, które są po prostu przyznaniem się do winy dziedziczonej "nauki i kultury" (również sztuki) współczesnych jej potomków (coraz bardziej żałosnych w lamencie "gupiinternet") - polecałbym obejrzeć tym co to się skarżą i żalą na świat i ludzi, których przecież "ktoś" do owej "kultury i sztuki" przyuczał
![]() |
tomciob @gabriel-maciejewski |
28 marca 2020 11:48 |
Witam. No fantastyczna notka, lekko i dowcipnie napisana ale z głęboką refleksją. To lubię. Duży plus. Zastanawiając się jak mógłbym ją skomentować nie przychodzi mi nic madrzejszego do głowy jak przenieść refleksję o tej notce w wymiar indywidualny i to oparty na sztuce. No i przyszło mi do głowy że warto pokazać piosenkę Meghan Trainor - "All About That Bass." Jest to piosenka dziewczyny dla innych dziewczyn, które mają kompleksy z powodu swojego wyglądu i mają w związku z tym niską samoocenę. Siłą tej piosenki jest fantastyczna i łatwo wpadająca w ucho melodia, która lansuje sobą tekst. Piosenka zrobiła międzynarodową karierę i jest w dodatku sztuką, więc pasuje do przekazu notki choć prawdę i piękno wynikające ze sztuki opisuje w kategoriach indywidualnych. A więc myślę, że jako komentarz to tu pasuje. Dołączam tłumaczenie tekstu z języka angielskiego dla zainteresowanych. Pozdrawiam
źródło tłumaczenia (bez powtórzeń zwrotek)
"Bo wiesz, że uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas… bas… bas… bas
Tak, to całkiem jasne, że nie noszą rozmiaru dwa
Ale mogę tym potrząsnąć, potrząsnąć, tak jak powinnam
Bo mam te bułeczki, za którymi gonią wszyscy chłopcy
I cały stuff na swoim miejscu
Widzę czasopisma całe w fotoszopie
Wiemy, że to gówno nie jest prawdziwe
Proszę was, dajcie sobie z tym spokój
Jeśli masz w sobie piękno, piękno, po prostu im pokaż
Bo każdy cal twojego ciała jest idealny od stóp do głów
Tak, moja mama powiedziała mi
„Nie przejmuj się swoim rozmiarem”
(Shoo wop wop, sha-ooh wop wop)
Mówi „chłopcy lubią więcej tyłeczka do potrzymania w nocy”
(Ten tyłeczek, uh, ten tyłeczek tyłeczek)
Wiesz, że nie będę patykiem, silikonową lalką Barbie
Więc jeśli to cię kręci, to możesz spadać
Bo wiesz, że uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas… Hej
Wskrzeszam tyłeczek z powrotem
Idź, powiedz to tym chudym sukom
Nie, wiesz, że sobie tylko pogrywam
Wiem, że myślisz, że jesteś gruba
Ale jestem tu, żeby ci powiedzieć…
Każdy cal twojego ciała jest idealny od stóp do głów
Bo wiesz, że uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas, nie sopran
Uwielbiam ten bas
Ten bas…
Hej
Tak, tak… ohh Ty wiesz, że ty też uwielbiasz ten bas… Hej…"
![]() |
umami @tomciob 28 marca 2020 11:48 |
28 marca 2020 12:36 |
Piosenka może być, zwłaszcza ten bas na cztery ręce, ale chyba nie chodzi o to, w kontekście notki, żeby dowartościowywać ludzi, którzy odjechali w przestworza samouwielbienia. Oni kompleksów nie mają, mają coś wręcz przeciwnego, butę, pogardę i wybraństwo, no i arogancję, żeby to wszystko pod szyldem Idiotokracja sprzedawać i, na jednym głosie, bez zająknięcia, twierdzić, że wszelkie zło i zgłupienie z internetu pochodzi, bo nikt tego nie kontroluje (to już nie tylko JKM kwili za złapaniem tego wszystkiego za mordę, jak podczas zmarnowanej okazji w czasie stanu wojennego, nasi też już ronią łzy i wyrażają tęsknotę) traci się wpływy, a autorytet katedry uniwersyteckiej i tytułów naukowych uległ samodegradacji.
Posłuchaj sobie, co oni tam wygadują, zwłaszcza ten Modzelewski, zresztą, co jeden to lepszy. Szewczak podaje przykłady, których autorem mogłaby być równie dobrze gimbaza. To jest taki poziom wyżyn intelektualnych.
Oni tam nawet o tej degradacji sztuki gadają, o której pisze Gospodarz, że jak tego się nie odwojuje, to już po nas. Na sali, co trzeci, to artysta. A ministrem kultury cały czas nasz Gliński, niedoszły premier rządu technicznego.
Ja mam tylko jedną refleksję, oni, ci profesorowie, do niczego się nie nadają, stawianie na nich, to przedłużanie finansowania ich komfortowego życia (bo im się należy). Nam to nic nie przyniesie, dłużej będziemy pracować na ich emerytury.
Dlatego właśnie nienawidzimy serwowanych przez nich sztuki, prawdy i piękna.
Nienawiść w zasadzie jest mi obca, ale nie ma ich co bronić. Pycha kroczy przed upadkiem, jak to się mówi.
![]() |
tomciob @umami 28 marca 2020 12:36 |
28 marca 2020 13:22 |
To bardzo emocjonalne stanowisko. Ale gwałtowne i silne emocje nie sprzyjają rozmowie o "sensie zjawisk." Ta propaganda, finansowana zresztą z pieniędzy podatników służy przede wszystkim celom dochodowym, i jedyne co ją odróżnia od propagandy która była produkowana w przeszłości w historii to źródło pochodzenia pieniędzy ją finansujących. Tu są one stosunkowo anonimowe (dzieli je urzędnik w ministerstwie) tam miały one bardziej konkretnych i często znanych z nazwiska mocodawców. Istota propagandy pozostaje ta sama. Utwierdzanie o posiadaniu patnetu na "prawdę." Przy czym istotniejsza, moim zdaniem, w tym produkcie jest kategoria piękna. Wiem już, że można tą kategorią manipulować (doświadczenia z przeczytania "Nienackiego vis Dickens", oraz z czytanej obecnie przeze mnie "Kredytu i Wojny" tom 1) ale tu w tej notce pojawia się też gust publiczności. I wydaje mi się że o tym również jest ta notka. Budżety, nie wiem jak duże, i niezależnie od tego jakiego są pochodzenia, rzuca się jak perły przed wieprze ku publiczności czyli na rynek. Nie ma przecież potrzeby tego robić bo wszyscy już są "zarobieni" ale jednak. Jakiś cel w tym "udostępnianiu" istnieje. Tym celem, moim zdaniem, jest wpływanie na emocje odbiorców i kształtowanie ich postaw i poglądów, oraz gustów estetycznych. I to dlatego dałem tę piosenkę, piosenkę która "wpada w ucho," piosenkę która "sprzedaje" tekst, aby pokazać, iż w dobie internetu kreatorzy budżetów propagandowych tracą monopol na udostępnianie. I to jest bardzo istotna zmiana i to dlatego tak bardzo kontekstują wolność, którą możliwość globalnego komunikowania się, daje. Tracą monopol na kanał dystrybucji treści. Tak więc uważam, że mój komentarz dość istotnie koresponduje z treścią i sensem notki. Nie wszystko muszę przekładać na, auktualnie polityczne, uwarunkowania.
![]() |
gabriel-maciejewski @OdysSynLaertesa 28 marca 2020 11:08 |
28 marca 2020 13:42 |
Nie wiem
![]() |
gabriel-maciejewski @OdysSynLaertesa 28 marca 2020 11:14 |
28 marca 2020 13:42 |
Moim zdaniem nie wygląda
![]() |
gabriel-maciejewski @OdysSynLaertesa 28 marca 2020 11:20 |
28 marca 2020 13:42 |
Jakiego filmu?
![]() |
gabriel-maciejewski @tomciob 28 marca 2020 11:48 |
28 marca 2020 13:42 |
Dziękuję
![]() |
umami @tomciob 28 marca 2020 13:22 |
28 marca 2020 14:23 |
Moje niby jest emocjonalne? Nie ma tu ani grama moich emocji. Stwierdzam fakt. Ci ludzie nie służą nam, tylko sobie. Funkcjonują cały czas w systemie zafundowanym przez Stalina i nie mogą tego nawet zmienić, są bezradni. Ale nie przeszkadza im to w tym, żeby zasiadać tam i pierniczyć trzy po trzy. Nie walczą z systemem, mówiąc gimbazą, tylko chcą przywalić Tobie i mi, bo nie chcemy ich słuchać i krzywimy się na ich mądrości.
Ta propaganda, finansowana zresztą z pieniędzy podatników służy przede wszystkim celom dochodowym.
Jakim celom? Dochodowym? Chyba masz na myśli transfer pieniędzy z kieszeni podatnika do ich kieszeni. Jeśli tak, to ja bym to nazwał pasożytnictwem.
Jeśli kasa idzie z naszych podatków do ich kieszeni, to chyba coś z siebie trzeba dać, a jak nie mają ochoty się narażać, niech zostaną w domu, i zajmą się czymś pożytecznym. Uniwersytety nie są po to, żeby się samorealizować, zwłaszcza za nie swoje pieniądze. Zastanów się, co się stanie kiedy będziemy mieli w Polsce kilka milionów profesorów i doktorów, kto ich będzie utrzymywał? Dotyczy to tak samo tych wszystkich artystów przyssanych do ministerstwa kultury, które to im będzie teraz pomagać jeszcze dodatkowo, bo pandemia. Jak mechanik źle naprawi ci samochód, zmieniasz mechanika. A tu cały czas nam lansują profesorów. Profesora A, B, C, czyli co wybory, to stawia się na te autorytety. Jak przychodzi, co do czego, to oni wybierają ciepłe bambosze, przytulając oczywiście, co miesiąc, pensję. A to nie jest gratyfikacja, za to, że jest się profesorem czy doktorem.
Te autorytety, są etatystami. Bez tych etatów nie istnieją. Wszystkich tych ich mądrości nie da się nawet zamienić na gotówkę, bo nikt tego nie kupuje i nikomu to nie jest potrzebne. To oni nie istnieją bez tego systemu. Czyli ten system jest dla nich. Potem jeszcze, przez całe lata za to że są, opłaca się im emerytury. I ta ich pokusa wzięcia tego rozpasania za mordę (czyli nas i internetu) jest najgorsza.
Budżety, nie wiem jak duże, i niezależnie od tego jakiego są pochodzenia, rzuca się jak perły przed wieprze ku publiczności czyli na rynek.
Albo Cię nie rozumiem, albo spadłeś z Księżyca. Na jaki rynek? Rynek weryfikuje w 5 minut wartość tego co robisz. Budżety są przejadane, chciałbyś mieć takie życie komfortowe, jak ci ludzie. Zero stresu. Zero ryzyka. Idziesz co miesiąc po wypłatę. Bujaj się Hela. Walczą, owszem, między sobą o posady, to wszystko.
Tym celem, moim zdaniem, jest wpływanie na emocje odbiorców i kształtowanie ich postaw i poglądów, oraz gustów estetycznych.
Jedyne co oni mogą wykształtować, to następne pokolenie etatystów. A gusty estetyczne, hmm, jakby ci to powiedzieć, może wyobraź sobie że są to zwykłe akcje, raz ich wartość jest większa, raz mniejsza, podlegają spekulacjom, nadmuchuje się je jak bańki i czasami detonuje, jednym ukłuciem szpilki. Frajerzy tracą, sie kręci.
Co do piosenki, to ona nie wpada w ucho, przynajmniej nie moje. Jest tylko dla znających angielski. Nie ma wdzięku i lekkości, czegoś mi w niej brakuje. Wolę taki przykład, jeśli mówimy o tym, że piosenka wpada w ucho. Ma też ten groove i lekkość, której mi w tej Twojej brakuje. I nie przeszkadza mi to, że nie znam tekstu :
https://www.youtube.com/watch?v=74LXx0wSqMI
W dobie internetu kreatorzy budżetów propagandowych tracą monopol na udostępnianie.
Tu chyba dopiero przeczuwam, o co Ci chodzi. Ale odpowiedź jest prosta. Nic się w tej grze nie zmienia. Dalej wszystko zostanie, jak było, propaganda była i jest, i będzie nadal, tylko oszuści przestaną zarabiać. Bo wbrew pozorom rynek weryfikuje najlepiej. Oszustwo, nawet sprytne, prędzej czy później, wyłazi na wierzch. Nie da się zadekretować ani talentów, ani inteligencji, itd.
Tracą monopol na kanał dystrybucji treści.
Akurat kanałów nie tracą, muszą zmienić tylko ofertę, bo stara się zużyła.
Jeśli nie na temat, to sorry. Muszę wracać do roboty. Ukłony.
![]() |
OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski 28 marca 2020 13:42 |
28 marca 2020 15:11 |
Idiocracy
![]() |
OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski 28 marca 2020 13:42 |
28 marca 2020 15:12 |
Dokładnie
![]() |
OdysSynLaertesa @umami 28 marca 2020 14:23 |
28 marca 2020 15:18 |
A najbiedniejszy z tych dziadków leśnych (tak się kiedyś mówiło na działaczy za kadencji niesławnego Dziurowicza na fotelu PZPN) to Modzelewski... Gościu który instalował VAT w Polsce, a potem doradzał prywatnym przedsiębiorcom z tytułu wiedzy w tym temacie... Bezczelność do kwadratu (procent razy promil)
![]() |
tomasz-kurowski @OdysSynLaertesa 28 marca 2020 15:11 |
28 marca 2020 15:45 |
Ten film to jednak bardziej unowocześniona "Rodzina Kallikaków" Henry'ego Goddarda dla współczesnej widowni. Podtekst bardziej eugeniczny niż kulturowy, ale przemycony komediowo bo eugenika na poważnie wciąż jest passé.
![]() |
cbrengland @tomciob 28 marca 2020 11:48 |
28 marca 2020 16:41 |
Czy, sztuka, to język angielski i wszysko wokół niego? Naprawdę nie ma nic już poza? Twórzmy, jak nie ma albo słuchajmy ciszy, da się.
![]() |
Paris @umami 28 marca 2020 12:36 |
28 marca 2020 16:58 |
Wlasnie tak...
... to jest poziom "pszenno-buraczany" tych "naszych" detych elit !!!
Ten Szewczak i jego goscie, i cala ta "publika" - to DNO i 6 METROW MULU... i nic wiecej... to "klasyczne zalegendowanie" i wybranstwo - kilka lat belkotu w TV TRWAM, a teraz ten sam zenujaco zalosny belkot w "teatrze Jandy" !!!
Trzeba sie mooocno postarac i byc kompletnym zerem, zeby tak UPASC na koniec zycia, ale Pan Bog wie co robi i dziekujmy Mu za ten dopust... coz, a Ojciec Rydzyk NIE MA SZCZESCIA do "autorytetow" dla nas... co jeden to lepszy od drugiego !!!
![]() |
umami @Paris 28 marca 2020 16:58 |
28 marca 2020 17:21 |
Ta pogadanka odbyła się w Teatrze Jandy? Serio? Wynajęli od niej salę a potem ją obgadywali? To o czym tu gadać.
![]() |
umami @OdysSynLaertesa 28 marca 2020 15:18 |
28 marca 2020 17:23 |
Milczenie jest złotem. Szewczak tak długo mógł uchodzić za eksperta, aż nie zaczął pisać książek. Trochę to trwało, zanim się zdemaskował.
![]() |
umami @umami 28 marca 2020 17:21 |
28 marca 2020 17:30 |
To Foksal. Ten teatr wziąłem dosłownie, ale rozumiem, że to przenośnia, że to jest takie samo niezależne aktorskie towarzystwo, jak "teatr Jandy", czy może jeszcze o coś innego chodzi?
![]() |
Paris @umami 28 marca 2020 17:21 |
28 marca 2020 17:50 |
Oni sie niczym...
... od tej calej Jandy NIE ROZNIA i tym bardziej nie ma o czym z nimi gadac !!! To ten sam "poziom" !!!
![]() |
Paris @umami 28 marca 2020 17:30 |
28 marca 2020 17:53 |
Tak... w "domu dziennikarzy".
![]() |
tomciob @cbrengland 28 marca 2020 16:41 |
29 marca 2020 00:29 |
Proszę bardzo - po polsku, kameralnie, bez rozgłosu i szerokiej popularności, chłodno, wręcz zimowo:
![]() |
tomciob @umami 28 marca 2020 14:23 |
29 marca 2020 01:16 |
Raczej rzadko mamy możliwość wyboru czasu w którym żyjemy. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że nie mamy tej możliwości wcale. Zamiast kontestowania tej rzeczywistości wolę szukania jej punktów wspólnych z przeszłością. Punktów wspólnych bądź różnic bo ma ona i jedno i drugie. Pozdrawiam
![]() |
ainolatak @gabriel-maciejewski |
29 marca 2020 15:35 |
Oj ja pławię się w tej nienawiści...im częściej słyszę z różnych ust: nasz minister, nasza pani dyrektor, nasz pisarz, nasz bard, tym bardziej nienawidzę sztuki, piękna i prawdy... ;)
Na szczęście zaimek "nasz", najczęściej ustawiający złudne hierarchie, które autorytarnie wskazują, co mamy "łykać" w zachwycie, nie ma nic wspólnego z prawdą, pięknem i sztuką.