-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Dlaczego nie chciałem być świętym?

Napiszę tu dziś same straszne rzeczy, ale czasem tak trzeba. I jeszcze – powiem to od razu – nie będę miał żadnych wyrzutów sumienia.

Miałem kiedyś kolegę, który był członkiem jakiejś protestanckiej wspólnoty. Przypadkiem spotkałem go kiedyś w pociągu i on, nie zaczepiany przeze mnie na tę okoliczność, zaczął mi opowiadać o tej wspólnocie, a także o tym, że należy dążyć do świętości. W ogóle nie miałem na to ochoty, chciałem zajmować się tym, czym zajmowała się większość dwudziestolatków, czyli poznawaniem nowych koleżanek, wesołą zabawą i realizowaniem jakichś swoich, całkiem fantastycznych szajb. Ten kolega zaś ze wszystkich sił starał się mnie przekonać, że należy spoważnieć, a owo spoważnienie wiązało się z przyjęciem zasad życia tej wspólnoty i dążeniem do świętości. Ja w ogóle nie rozumiem co to jest – dążenie do świętości. Nie rozumiałem tego nawet, kiedy Jan Paweł II wołał – świętymi bądźcie! I nie rozumiem tego dziś. Pobieżne nawet przewertowanie kilku życiorysów świętych wskazuje, że żadna znana mi, żyjąca osoba, być może wliczyć w to trzeba także Jana Pawła II, nie zdawała sobie i nie zdaje sprawy z realnego charakteru wyzwań, jakie stały przed ludźmi, którzy zostali później kanonizowani. Kiedy więc jakiś duchowny woła do młodzieży zgromadzonej licznie wokół niego – świętymi bądźcie – to, w mojej, być może błędnej ocenie, nie wie co mówi. Chodzi bowiem, jak przypuszczam, nie o świętość, ale o tak zwane dawanie świadectwa, czyli nie wypieranie się Kościoła wobec wyzwań i pokus tego świata. Nie wiem czy są jakieś poważne teologiczne książki na temat pokus, ale sądzę że owo nawoływanie do dawania świadectwa połączone jest z całkowitym niezrozumieniem tego czym jest pokusa. Przede wszystkim zaś z wiarą, że jest to zjawisko łatwo dające się analizować i opisywać w sposób prosty. Mogę się mylić, ale takie mam wrażenie. Stąd bierze się potem szereg postaw, które mają chronić człowieka przed pokusami, a w istocie nie pełnią takiej funkcji, przeciwnie – wskazują innym, jak nie należy się zachowywać. Owo wzywanie do świętości rozumiane jest bowiem – tak sądzę – jako wezwanie do wyróżniania się w pozytywny sposób. To znaczy w jaki? No żeby nie pić, nie bić żony i nie brać narkotyków. Wyrażę się oględnie – gdyby na tym polegały pokusy, wszyscy bylibyśmy już w siódmym niebie. Tak jednak nie jest. Sądzę więc, że to nawoływanie do świętości służy w istocie jakimś celom organizacyjnym. Policzeniu się, zebraniu w grupy, wyznaczeniu liderów i zagospodarowaniu czasu, który mógłby osobom słabym i niezorganizowanym przeciec przez palce. I tyle, nic więcej w tym nie ma. Poza pułapką oczywiście.

Można mnożyć przykłady, kiedy zbyt natarczywe nawoływanie do świętości, albo nawet nie natarczywe, ale takie zwyczajne, szczególnie w wykonaniu rodziców, powoduje, że dzieci całkowicie odsuwają się od Kościoła, religii, albo ruszają na poszukiwanie jakichś charyzmatów do wspólnot protestanckich, gdzie wszystko jest jeszcze lepiej zorganizowane, wyjazdy są ciekawsze, misje bardziej egzotyczne, a do tego wszystko ma jakieś niejawne, ale stabilne bardzo gwarancje. Powtarzam – jest masa takich przypadków, ale jakoś nikt ich nie analizuje, albowiem pragnienie uporządkowania grup garnących się do Kościoła wokół tej niby świętości, która żadną świętością nie jest, ma znaczenie największe.

Mnie w tym nawoływaniu do świętości najbardziej drażni to, że nie przywołuje się przykładów życia świętych. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić. Mamy ten cały Max festiwal, o którym pisałem ostatnio, a w programie nie ma żadnych seminariów polegających na studiowaniu i omawianiu fragmentów pism Maksymiliana. Jest za to kurs tańca ducha, to jest chciałem rzec tańca uwielbienia. To jest trochę dziwne. Ja powracam do świętych, albowiem bez nich nie ma Kościoła. Mam jednak wrażenie, że wielu duchownych wstydzi się świętych, nie wie jak o nich mówić i w zasadzie uważa wszystkie związane z nimi historie za jakiś balast utrudniający wychowanie młodzieży i zmierzenie się z ich problemami. Bo jak tu mówić dzieciom – świętymi bądźcie i dawać za przykład św. Idziego? To jest przecież niemożliwe. No właśnie. Niemożliwe. Po cóż więc są potrzebni św. Idzi, św. Stanisław, św. Andrzej Bobola i Maksymilian, który zbudował wielkie, ziejące dziś pustką, magazyny na książki i inne wydawnictwa?

Czy te dzieci będą świętymi? Z całą pewności nie. Tak jak napisałem, nikt nawet nie próbuje zrozumieć wyborów i okoliczności w jakich postawieni zostali ludzie ogłoszeni później świętymi. Dzieci te, kiedy się już znudzą ofertą jaką Kościół przygotował dla ludzi w ich wieku, ruszą na poszukiwanie innych, jeszcze bardziej intensywnych wrażeń, które znajdują się poza Kościołem. Okaże się bowiem wtedy, że świętość daje się stopniować i są takie progi świętości, które dostępne będą wyłącznie osobom dążącym do prawdziwej doskonałości.

Gdybym miał wskazać, co leży u podstaw tej polityki personalnej i grupowej, bo tak to chyba można nazwać, powiedziałbym, że jest to pragnienie ocalenia młodych ludzi przed samotnością. I tu dochodzimy do rzeczy naprawdę poważnej, czyli do istoty pokusy. Ja się nie będę nad tym rozwodził, bo nie mam stosownych kompetencji, a jedynie intuicję. Przypomnę tylko w tym kontekście – ocalenia przed samotnością – raz jeszcze: Św. Idzi, św. Stanisław, Św. Andrzej, Św. Maksymilian i inni święci. Powiem też, że doświadczenie samotności nie jest bynajmniej czymś absolutnie złym i może obfitować w sensy, o jakich się organizatorom Max festiwalu nie śniło.

Dodam jeszcze, że wśród pragnień jakie rozbudzane są w młodzieży garnącej się do Boga i Kościoła, znajduje się pragnienie doświadczenia bliskości i autentycznej obecności. Nie chcę mi się nawet wymieniać, co było, jest i będzie uznawane są ową autentyczną bliskość i żywą obecność. Każdy to mniej więcej wie.

Dostałem wczoraj taki oto link

https://pch24.pl/abp-vigano-zachod-zbliza-sie-do-upadku-stanmy-do-walki/

Jest to streszczenie słów kardynała Vignano, który jak wielu duchownych i świeckich lamentuje nad upadkiem chrześcijaństwa, kultury zachodu i przywołuje lata dawnej świetności. Przykładem owej świetności, według kardynała jest Republika Wenecka. No cóż...To jest, w mojej, być może błędnej ocenie, druga część dialektycznej konstrukcji, w jakiej tkwimy nie potrafiąc znaleźć z tego dobrego wyjścia. Z jednej strony nawoływanie do, jakże powierzchownie rozumianej świętości, a z drugiej żal za utraconą wielkością, czyli sprawiedliwym połączeniem władzy świeckiej i duchownej. Wszyscy wiemy czym była Wenecja - ostoją systemowego gangsteryzmu, wyposażonego w jednostki pływające o mocy współczesnych lotniskowców. Wszyscy wiemy czym był senat republiki – gromadą byłych nożowników, którzy przestroili swoje życie na wielkoskalowy biznes i nie cofali się przed niczym, najmniej zaś przed sojuszami z wrogami Kościoła. Do opamiętania przyszli dopiero wtedy, kiedy ci wrogowie ich oszukali, wykorzystali, pozbawili możliwości swobodnego poruszania się po morzach i stanęli u bram miasta, które było ich stolicą. Nie jest więc Wenecja żadnym wzorem dla Kościoła. Ma jednak rację kardynał – Kościół trzyma się na krwi męczenników i dawaniu świadectwa. Podstawą zaś misji jest podejmowanie działań w wielkiej skali, gwarancją zaś jej sukcesu było i będzie nadal stawianie wobec tych wyzwań ludzi małych, grzesznych i nie radzących sobie z wieloma prostymi sprawami. Takich jednak, którzy potrafili zrozumieć doniosłość owych projektów i do nich dorosnąć. Udział zaś swój w tych przedsięwzięciach przypłacić nieraz życiem. Oświecenie zaś, które stale przywołują duchowni, było w dziejach Kościoła epizodem na tyle krótkotrwałym i nieistotnym, że dziś nie można za jego pomocą wyjaśnić najważniejszych, ale w sumie prostych, przyczyn kryzysów z jakimi boryka się Kościół. Tylko takie próby jednak są podejmowane. Powód jest prosty – bo duchownym wydaje się, że to właśnie zrozumieją ludzie, albowiem wielu z nich pojmuje jakie były konsekwencje tego całego oświecenia. To nieprawda. Ludzie nie rozumieją oświecenia tak samo, jak nie rozumieją arianizmu. Nie tu tkwi problem. No to gdzie? Niech wszyscy zajmą się studiowaniem legendy św. Idziego i okoliczności jej powstania. Może coś wtedy zaświta w naszych głowach. Taka praca domowa. Nikt nikomu nie obiecywał, że będzie łatwo.

 

Niestety tak się składa, że sprzedaż nie jest zbyt rewelacyjna, a pośrednicy, który oddaję swoje książki, ociągają się z zapłatą. Nie pozostaje mi nic innego jak rozpoczęcie nowej dwutygodniowej promocji. Bardzo mi przykro, że tak czynię, ale trudno mi prowadzić bloga, angażować się w książki, a leżą jeszcze dwie rozgrzebane i prowadzić promocję tytułów starszych. Jestem po prostu już trochę znużony. O wiele łatwiej jest ogłosić promocję. Nie lubię tego, albowiem można to nazwać psuciem cen. No, ale muszę mieć jakieś zyski, nie mogę, w oczekiwaniu na realizację faktur, żyć powietrzem, ani powiedzieć dzieciom, że nigdzie w tym roku nie wyjadą. Za chwilę będzie półmetek wakacji. Trzeba coś wymyślić, zaplanować, ale pewnie jakoś na krótko, bo jest mnóstwo roboty.

Tak więc od dziś do 31 lipca obniżam ceny na następujące tytuły:

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/feliks-mlynarski-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gimnazjum-i-liceum-wolynskie-w-krzemiencu-w-systemie-oswiaty-wilenskiego-okregu-naukowego-w-latach-1805-1833/



 

 



tagi: kościół  święci  świętość  nawrocenia  kryzys  życie duchowe  charyzmaty  kokieteria 

gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 09:32
39     2544    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 10:28

Mamy ten cały Max festiwal, o którym pisałem ostatnio, a w programie nie ma żadnych seminariów polegających na studiowaniu i omawianiu fragmentów pism Maksymiliana. Jest za to kurs tańca ducha, to jest chciałem rzec tańca uwielbienia.

Jak nie może być dawna świetność to niech bedzie chociaż fajnie...a co do studiowania fragmentów pism, to zbyt niebezpieczna twa sugestia...znowu ktos się przyczepi o to, ze tam coś niefajnego o żydach stoi i co?

A poważnie, na takie seminarium sama bym pojechała, bo czułam się jak platfus, kiedy znajomy ateista wyciągał jak z kapelusza cytaty św Maksymiliana o żydach (wszystko podrukowane), a ja nie byłam dobrze przygotowana by nie tylko wyjaśnić o co chodzi, oprócz mówienia o jego niezwykłości w działaniu, wierze i męczeństwa prowadzących do świętości.

Z bólem niestety to piszę. Pan Orda napisał pod wczorajszym tekstem, ze duchowni nie mają wsparcia wśród wiernych. Myślę, że na Maxie mieliby twoje wsparcie, a jednak polecieli sznytem hop do przodu musi być fajnie... bo tak ładnie wznosimy przy muzyce ręce do nieba, magik wypuszcza gołębie z kapelusza, a były bandzior zastąpi drogę, by przypadkiem na festival nie wlazł ktoś z inny.

Czy sądzą, że wpisywaniem się w formaty czerpiące z "mam talent", "y/can dance", "pitbull" to naprawdę ta droga? Ręce opadają

 

zaloguj się by móc komentować

beczka @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 10:40

Co to jest świętość?

Wzór Św Maksymiliana na świętość w=W

w - moja wola

W - Boża wola

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 10:40

Aż dziwne że na tym Maxfestivalu zabrakło Księdza - rapera. Jest bowiem takowy w Polsce, a jakże. Pod jego nagraniami i teledyskami jest naprawdę dużo wyświetleń i komentarzy - wiele z nich dotyczy nawrócenia po tych utworach...

https://www.youtube.com/watch?v=2sJ650C9-EE

Parę lat temu podchodziłem do takich spraw bardziej elastycznie. Z wiekiem coraz bardziej moherowieję, i coś się we mnie buntuje na takie działania Kapłanów. Z drugiej strony - jeśli on komuś rzeczywiście w ten sposób pomoże... Sam w młodości miałem pstro we łbie. Gorzej że jak widać te pojedyncze incjatywy zaczynają się na większą skalę łączyć w niepokojącą tendencję.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ainolatak 29 lipca 2021 10:28
29 lipca 2021 11:29

Generalnie studiowanie czegokolwiek jest niebezpieczne

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @beczka 29 lipca 2021 10:40
29 lipca 2021 11:29

Wola zawsze jest towarem deficytowym

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Marcin-K 29 lipca 2021 10:40
29 lipca 2021 11:30

Zacząłem, ale nie dałem rady. Ta pani się dam rozbiera może dalej?

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 11:43

Wspanialy  wpis,  naprawde  poezja...

...  a  samotnosci  kazdy  POWINIEN  doswiadczyc,  wlasnie  dlatego,  ze  czesto  obfituje  w  CUDOWNE  sensy...  o  jakich  nam  samym  sie  nawet  nie  snilo.

Kiedys  bardzo  balam  sie  samotnosci,...  choroby,...  teraz  z  czasem  coraz  mniej. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @gabriel-maciejewski 29 lipca 2021 11:30
29 lipca 2021 11:51

Też miałem takie obawy. Na szczęście nie. Ale rzeczywiście tak się to trochę zapowiadało. 

zaloguj się by móc komentować



Kuldahrus @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 12:21

W Kościele jest właściwie tylko jeden nakaz, który i tak nie jest nakazem tylko propozycją, jest to miłość Pana Boga i wypływające z tej miłości, kochanie siebie i innych. Czyli najważniejsze jest "posiadanie" więzi z Panem Jezusem, to miał na myśli św. Jan Paweł II mówiąc "bądźcie świętymi".
Wszystko co nas prowadzi do tej Miłości, do tej więzi jest dobre, a to co nas oddala od niej jest złe.

W teorii wydaje się to proste, ale w praktyce jest bardzo trudne, szczególnie rozeznawanie co jest dobre, a co złe. Właściwie sami nie jesteśmy w stanie stwierdzić bez natchnień Ducha Świętego i zdania się na Boga, czy coś nas zaprowadzi do Niego, czy nie. Rzeczy niemożliwe mogą okazać się jak najbardziej trafione i zbawienne, a absolutne pewniaki z ludzkiego punktu widzenia, bardzo racjonalnie obliczone ślepą uliczką.
Skoro już o św. Maksymilianie mowa, to w jego dziennikach uderzające jest to, że on miał silną więź z Panem Bogiem, robił rzeczy wielkie, bardzo trudne, ale zawsze we wszystkim ufał Bogu bezgranicznie, nigdy nie myślał o sobie. Chociażby wtedy kiedy jechał do Japonii, nie wiedząc jak to się wszystko skończy i czy się uda, zdał się całkowicie na Matkę Bożą.

 

zaloguj się by móc komentować


Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 13:07

Ciekawe z czego wynika ta sentymentalna wizja świętości? Takiego pociesznego człowieka, który nie wie gdzie przód, a gdzie tył. Ale nie pije alkoholu, nie uprawia seksu itp.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 29 lipca 2021 12:19
29 lipca 2021 13:13

Tez  sie  boje,  ale...

...  kiedys  ten  strach  -  bywalo,  ze  mnie  paralizowal,  dzisiaj  tez  mi  towarzyszy,  jest  nie  tyle  mniejszy  co  inny,...  inaczej  do  niego  podchodze  i  inaczej  go  przezywam,  ucze  sie  z  nim  zyc,  bo  chyba  nie  wyzbede  sie  go  do  konca  zycia.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @Janusz-Tryk 29 lipca 2021 13:07
29 lipca 2021 13:34

Z drugiej strony, żywiąc takie przekonania, nikt w nie wierzy i nikt do takiej wizji świętości nie aspiruje. Co jest trochę śmieszne.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Paris 29 lipca 2021 13:13
29 lipca 2021 14:10

Ja chyba mam odwrotnie...z wiekiem narasta. Kiedyś w ogóle się nie bałem

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Janusz-Tryk 29 lipca 2021 13:07
29 lipca 2021 14:10

Z tego, że takich łatwiej podporządkować i coś im narzucić

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 29 lipca 2021 14:10
29 lipca 2021 15:10

I  chyba  wiem  dlaczego.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Kuldahrus 29 lipca 2021 12:21
29 lipca 2021 16:26

Dobrze napisane... Dodać do tego wolność od moralizatorstwa (od "prawnego" osądzania znaczy się), łagodność i miłosierdzie, a "taniec" w Duchu staje się owocem naprawdę prostych codziennych obowiązków... zamiast upadkiem czy inną szemraną manifestacją kółka wzajemnej adoracji na emocjonalnym haju... Wtedy rzeczywiście cokolwiek się stanie/zrobi można poczytywać za łaskę, i choroby czy inne niedogodności nabierają sensu świętości - znosi się je bez cierpietnictwa z ufnością "srebra hartowanego w tyglu"

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @OdysSynLaertesa 29 lipca 2021 16:26
29 lipca 2021 16:46

Świętym się zasadniczo zostaje pośmiertnie - nic dziwnego, że próby zostania świętym za życia bywają pocieszne ;) 

A problem trochę tkwi w tłumaczeniu - "święci" to w PŚ odrobinkę co innego znaczy, niż my dziś rozumiemy. Stąd i nawoływanie do świętości bywa opacznie rozumiane. A to po prostu chodzi o to, żeby być chrześcijaninem. Nie nazywać się, tylko być. To trudniejsze niż się zdaje, bo cholernej pokory wymaga. Poznawanie żywotów i dokonań tych "oficjalnych" Świętych pomaga w jej nabywaniu.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Grzeralts 29 lipca 2021 16:46
29 lipca 2021 17:14

Pocieszne dla doświadczonych... Dla aspirujących młodych bywają tragiczne niestety, zwłaszcza czytane w kluczu "uwierz w siebie" (próżnej chwały)

Właśnie z pokorą "powinna" się kojarzyć świętość (za życia), bo to ona (jak uczą ojcowie pustyni) jest kluczem, niezbędnym katalizatorem pozostałych cnót (zwanych darami Ducha) uzdatniających do odnoszenia zwycięstw nad pokusami... To jest bój niezwykle wymagający, w każdym miejscu i o każdej porze. Nie trzeba w tym celu szukać misji specjalnych po świecie czy wspólnotach, choć nie wykluczam że ktoś mógł właśnie tylko na takiej trasie odkryć co go naprawdę boli i gna.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @OdysSynLaertesa 29 lipca 2021 16:26
29 lipca 2021 17:35

Poczytywanie cierpienia jako łaski, to jest już naprawdę duża zażyłość z Bogiem. Mnie wystarczy jakaś mała niedogodność żebym się załamał, a wiele świętych potrafiło żyć wiele lat z naprawdę poważną chorobą i/lub w ciężkich warunkach, a nie narzekali nigdy.

zaloguj się by móc komentować

omaha @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 17:59

Przecież tak niewiele potrzeba do bycia świętym- wystarczy:

umiejętność wybaczania,

pogoda ducha i dzielenie się radością z innymi, 

sumienne wykonywanie codziennych obowiązków, 

troska o innych, modlitwa w ich intencji.

Recepta na zostanie świętym jest prostsza niż nam się może wydawać. Bóg daje nam wszystko, co jest nam potrzebne, by ją osiągnąć. I mamy postawione tylko jedno zadanie: „Zawsze się radujcie.” (1 Tes 5,16).

Recepta wg. św. Jana Bosko „Bycie świętym to bycie radosnym”.

ps:

"I tacy właśnie są nasi współcześni święci – radośni! Wystarczy spojrzeć na nich w trakcie różnych ogólnopolskich lub światowych spotkań. Wtedy to – wśród tańca, śpiewu, okrzyków radości – można ujrzeć ich świętość. Młodzi święci kochają życie i wszystko, co ze sobą niesie, zwykłe rzeczy przeżywają z Bogiem. Radość staje się synonimem samego życia. Wiedzą, że jeśli chcą żyć z Bogiem w niebie, muszą zacząć żyć z Nim tu na ziemi. Ojciec Daniel Ange nawołuje: „Smakuj radość, a zakosztujesz Boga”.

zaloguj się by móc komentować

atelin @Marcin-K 29 lipca 2021 10:40
29 lipca 2021 18:04

Ja jakoś nie byłem taki elastyczny i bardzo dobrze pamiętam, kiedy w wieku 16 lat zaskoczyła mnie msza z duecikiem na wokal i gitarę. Byłem przerażony, że takie coś wpuszczają do kościoła i pozwalają radośnie śpiewać o Jezusie - normalnie równia pochyła w stronę chórków w kościołach protestanckich.

A rapujący ksiądz na YT ? Dzięki Panu dowiedziałem się, że istnieje takie dno. Nie kliknąłem, ale podejrzewam, że klikalność zapewniają jemu dzieciaki, które oglądają to dla zwykłej beki.

Dwa lata temu udowodniłem mojej żonie, że rapować każdy może i wykonałem Jej fragment "Chodźmy wszyscy do stajenki" z charakterystycznym machaniem łapami. To się okazał rodzinny hit na Boże Narodzenie.

zaloguj się by móc komentować

Dafi @atelin 29 lipca 2021 18:04
29 lipca 2021 18:39

Rapował pan "Pójdzmy wszyscy....".To jak sądzę we własnym domu i się spodobało.Ja  kilka lat temu w św.Szczepana "nadziałem się" na kolędowanie tuż przed mszą w kościele N.M.P Redemptorystów.Jakiś długowłosy (ala Slayer)wrzeszczał a właściwie ryczał do mikrofonu kolędę (podobno) szarpiąc struny elektrycznej gitary.Szepnąłem tylko żonie -wychodzimy,lecz ona  wstydziła się wstać z miejsca i tak się mnie uchwyciła ,że chyba bym ją musiał wynieść z kościoła "na barana".Dotrwałem do końca .Po "kolędzie" nastąpiła chwila ciszy a drobniutki siwy(tylko twarz miał czerwoną ne tę chwilę) proboszcz wyszedł na ambonkę i powiedział mniej więcej : Jak widać można i tak chwalić Pana Boga :).

zaloguj się by móc komentować


Grzeralts @OdysSynLaertesa 29 lipca 2021 17:14
29 lipca 2021 19:46

Patrzę na to "docześnie". Święci są nam po to, żeby dojrzeć perspektywę. To jak w sporcie: jeśli wydaje ci się , że umiesz np.jezdzic na nartach, pojedź na zawody Pucharu Świata, zobacz na żywo, jak jeżdżą mistrzowie i perspektywa sama się ustawi. Nie obcując że Świętymi mamy fałszywą perspektywę własnej pozycji na "osi świętości". Stąd może nam przyjść do głowy np.wydzierać się z gitarą w kościele. Motywację możemy mieć wtedy nawet słuszną, tylko perspektywę nie.

zaloguj się by móc komentować

JK @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 21:34

Kato - polo obowiązuje na całym świecie i w Watykanie również. Załaczam link: https://www.vaticannews.va/pl/watykan/news/2021-07/oficjalny-obraz-spotkania-rodzin-wesele-w-kanie-o-rupnika.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=NewsletterVN-PL

Jeśli to co widać na zdjęciu jest malarstwem to ja jestem prima balerina tearu Bolszoj w Moskwie.

 

zaloguj się by móc komentować


JamieWoods @gabriel-maciejewski
29 lipca 2021 22:44

Nie tacy święci Ci współczesni Święci.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
30 lipca 2021 09:41

Św. Idzi urodził się ok. 640 roku w Atenach i pochodził z królewskiego rodu. Był synem Teodora i Pelagii. Po śmierci rodziców rozdał majątek ubogim i już w młodym wieku zasłynął cudami. Bojąc się sławy ludzkiej, przybył drogą morską do Marsylii,  do św. Cezarego, biskupa Arles. Ponieważ chciał prowadzić życie pustelnicze, spotkał się z pustelnikiem Weredoniuszem i zamieszkał z nim w dolinie rzeki Gardo – dopływie Rodanu. 
Ponieważ i tam przybyła za nim sława cudów, przed którą uciekł, opuścił Werdoniusza i udał się na miejsce jeszcze bardziej dzikie i samotne nad ujście Rodanu. 

Tam podczas polowania, w pogoni za łanią, jego towarzyszką i żywicielką, odnalazł go król Gotów Flavius, który obiecał na tym miejscu ufundować klasztor, o ile  święty zgodzi się być jego pierwszym opatem. Św. Idzi najpierw się opierał, ale w końcu przystał na tę propozycję i zabrał się do budowy klasztoru. Następnie przyjął święcenia kapłańskie i został jego pierwszym opatem. Sława i cuda św. Idziego dotarła do króla Franków Karola...
Jest czczony przez Kościół katolicki (1 września), cerkiew prawosławną, wspólnotę anglikańską.
Jest jednym z Czternastu Świętych Wspomożycieli Kościół katolicki zaliczył tych, których wstawiennictwo u Boga uznał za wyjątkowo skuteczne, szczególnie w wypadku chorób.

Trochę mnie zdziwił tytuł notki, ale po przeczytaniu kilku słów o św. Idzim zgadza się z autorem notki. :(((

zaloguj się by móc komentować


OdysSynLaertesa @Grzeralts 29 lipca 2021 19:46
30 lipca 2021 10:15

Ja tam nie wiem jak to jest z tymi gitarami w Kościele i komu one przeszkadzają a komu pomagają... Każdy mierzy swoją miarą nie tylko ten "problem", ale i tzw "poświęcenie" (męczeństwo). Pytanie zasadnicze: Po co to mierzysz, ergo do czego Ci taka "umiejętność" potrzebna? Czy jesteś przez to bardziej pokorny jak celnik, czy może lubisz dodawać sobie zasług przed Bogiem jak ten "uczony w Piśmie". Jednym słowem - uważaj! Żeby twoja "właściwa perspektywa" lub tzw "rozeznanie" nie pochodziły z pokusy próżnej chwały... Dobra Nowina uczy: w ogóle się tym nie zajmujcie (porównywaniem/ocenieniem), a i Ojcowie pustyni, bardzo surowi w obyczajach, prędzej sami usuwali się ze wspólnoty nie trąbiąc na odchodne jak to ich "perspektywa" została gdzieś/przez kogoś zaburzona... Raczej "szkodę" ponosili jak wykłócali się ze współbraćmi.

Gdybym sam nie zainteresował się tematem, to do tej pory traktowałbym świętość tych ludzi wyłącznie z perspektywy ascezy, do dziś fałszywie/tendencyjnie rozumianej, lub poświęcenia życia w tragicznych i brutalnych okolicznościach, izolacji w skrajnie niekorzystnych warunkach od świata/ludzi... Tymczasem większość słynnych apoftegmatów to czyste zrozumienie dla słabości bliźniego, miłosierdzie, i ćwiczenie się w pokorze przez milczenie (również myśli) nad szemraniem. 

Ludzie przyjeżdżają po pielgrzymkach i rekolekcjach niby zbudowani, tymczasem językiem mają do powiedzenia tylko tyle że ktoś im na gitarze przeszkadzał, albo że nie było klęczących u komunii... Niesamowite co tak naprawdę zajmuje umysły ludzi "pobożnych" (na domiar "przedsoborowych") w trakcie mszy. A to jest przecież nagminnie uważane za "właściwą perspektywę"

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Kuldahrus 29 lipca 2021 17:35
30 lipca 2021 11:22

Niektórzy mieli czelność "kłócić" się z Bogiem o cierpienie... To chyba przejaw zażyłości czyż nie? :) A że nasza miara tolerancji na ból/przeciwności jest kwestią bardzo indywidualną, stąd też jest dużo innych przykładów świętości w znoszeniu trudów codziennego życia... Taką miarą może być cierpliwe znoszenie obmowy i zachowanie życzliwości dla osób nie do końca wobec nas uczciwych... Nielada sztuka moim zdaniem. Albo wytrwanie w wierności wobec powierzonych nam "małych spraw".

30 LIPCA 2021
PIĄTEK

Kpł 23,1.4–11.15–16.27.34b–37
Mt 13,54–58

Jak trudno nam uwierzyć, że zbawienie jest tutaj, że nasza droga zbawienia jest w naszej codzienności, że nasi najbliżsi są dla nas drogą do Boga! A właśnie tak jest!

O wiele łatwiej jest nam widzieć nasze zbawienie gdzieś w cudownych miejscach, dokonywane przez szczególnych ludzi, których widzimy jako obdarzonych niezwykłymi darami. Nie chodzi o to, że nie mamy udawać się do tych wyjątkowych miejsc i zwracać się do ludzi obdarzonych szczególnymi charyzmatami. Są i takie miejsca oraz są tacy ludzie, ale ich pomoc i wskazania pełnią rolę drogowskazu i mają nas ożywiać, odnawiać. Jednak nasza droga zbawienia prowadzi przez naszą zwykłą codzienność.

Jeżeli żyjemy w małżeństwie, to znaczy, że żyjemy w sakramencie, w którym Chrystus się nam daje. Podejmując ten sakrament autentycznie jako sakrament miłości, otrzymujemy w nim miłość Chrystusa. W ten sposób ten sakrament jest naszą drogą zbawienia. Jeżeli żyjemy we wspólnocie klasztornej, tak samo Chrystus jest wśród nas, gdy autentycznie trwamy we wzajemnej miłości. Inaczej przecież nie można się gromadzić w imię Chrystusa, jak tylko w miłości. Jeżeli natomiast egoistycznie szukamy tylko siebie – czy to w małżeństwie, czy w życiu konsekrowanym – nie wchodzimy w misterium Jego obecności i pozostajemy na zewnątrz, lekceważymy Jego obietnice.

Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony (Mt 13,57) – to odnosi się do nas, gdy nie otwieramy się prawdziwie na zapewnienia Chrystusa, że jest z nami tu i teraz w naszym zwykłym życiu. Musimy pamiętać, że nie odnajdziemy Go nigdzie indziej. Istnieje bardzo mocna zasada życia duchowego: Bóg jest zawsze tu i teraz, nigdy kiedyś i tam!

W Księdze Kapłańskiej czytamy dzisiaj o świętach ustalonych przez Pana. Jak widać z samego opisu, te uroczystości wyrastają ze zwykłego życia i niejako podsumowują całą ludzką działalność, zwracając uwagę na fakt, że w zwykłym życiu otrzymujemy błogosławieństwo. Autentyczne przyjęcie tej prawdy powinno rodzić wdzięczność, której wynikiem jest uroczyste oddanie Bogu należnej czci. Uroczystość jest czasem szczególnym, jest podsumowaniem. O naszym zbawieniu rozstrzyga jednak czas zwykły, nasze szare dni – na ile są one przeżywane z Bogiem i w Nim.

Tekst pochodzi z publikacji ojca Włodzimierza Zatorskiego "Rozważania liturgiczne na każdy dzień"

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @OdysSynLaertesa 30 lipca 2021 11:22
30 lipca 2021 16:54

O. Zatorski mądrze pisał.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
30 lipca 2021 17:43

Kard Vignano dał do pieca z tą Wenecją. O Mało nie spadłem z krzesełka. Wiele jest roboty i wiele nadal będzie. 

JPII wołała "świętymi bądźcie" już po konfrontacji z potęgą mafii. Nie mam tu na myśli zamachu na jego życie, ale bombowe zamachy na rzymskie parafie, które były formą negocjacji przez fakty dokonane, odpowiedzią na jego krytykę kolaboracji z włoscką mafią również ze strony duchownych. Ciekawe jednak że sentencja: "każdy ma swoje Westerplatte", to wczesny "raczkujący" jeszcze JPII w roku 1979.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @OdysSynLaertesa 30 lipca 2021 11:22
30 lipca 2021 20:46

bardzo na czasie, pojęcie miłości jako upodobania w dobru warto kojarzyć wg znanego tytułu "Miłość i odpowiedzialność' Karola Wojtyły. Pojęcie cierpienia jest publicystycznie dezawuowane. Zapominamy, że cudze cierpienie jest 'krzyżem', który także może być przez nas doświadczanym jeśli mamy taka wolę i zdolność ku temu. 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Magazynier 30 lipca 2021 17:43
30 lipca 2021 20:50

a nasze życie w RP? to konfrontacja z potęgą bandyckiego totalitaryzmu państwa [i nie chodzi o pis/po/...], i tutaj zacytuję 'przez takich jak Pan nie możemy wejść do Europy i jeszcze chodzi Pan co niedzielę do Kościoła' - to aparatczyk skarbowy takim dictum mnie uraczył kilkanaście lat temu

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Magazynier 30 lipca 2021 17:43
30 lipca 2021 20:54

ad owego Westerplatte - kariery w apaacie polegają na wyzbyciu się z zasad wyniesionych z domu/szkoły/Kościoła/.. a robi się to stawiając delikwenta przed podjęciem decyzji: albo jak mi każą [i jestem 'swój'] albo kariera/awanse/... adieu;

np. potrtety psychologiczne AMacierewicza: przed i po objęciu stanowiska w MSW - to dwie różne osoby

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować