Czym strategia różni się od aspiracji?
Ktoś tu wczoraj wspomniał Sun Tzu, którego cytowanie stało się już memem, w dodatku takim bardziej prześmiewczym. Ja zaś czytając ten komentarz zacząłem się zastanawiać, co to jest strategia na polskim rynku publicystyki politycznej? Jakimi metodami się walczy i o co? Stwierdzenie, że walczą ludzie związani z patriotyczno-katolicką tradycją, przeciwko najemnikom wynajętym przez organizacje globalne jest w jakiejś części prawdą. W tej mianowicie, która nie obejmuje aktywnej polityki Moskwy, ta bowiem zawsze gotowa jest wziąć w obronę najbardziej oddanych sprawie polskiej patriotów, a jeszcze przy tym wskazać im nowe kierunki działania, poszerzyć horyzont do rozmiarów, o jakich im się nie śniło i zaburzyć w ten sposób prostą egzegezę konfliktu. To samo jest z tradycją Kościoła. Do dziś ludzie nie potrafią zrozumieć dlaczego Katarzyna II pozwoliła przetrwać jezuitom. Żeby w ogóle mówić o tym, rzekomym konflikcie, który my widzimy, jako publicystyczny łomot w mediach, trzeba zrozumieć, że nikt tam nie ma żadnej strategii, poza doraźną. Sprawy doktrynalno-strategiczno-gospodarcze są poza zasięgiem wzroku dyskutujących. One są omawiane w gabinetach, gdzie nie mówi się w rodzimym naszym narzeczu. Dyskusja, która się toczy codziennie, od bladego świtu poczynając ma jeden cel – uzasadnić istnienie demokracji i upodmiotowić w ich własnej ocenie, wyborców i w ogóle odbiorców treści. To zaś oznacza ukrycie przed nimi faktu, że nie są podmiotem. Im mniej są oni tym podmiotem, tym większe są aspiracje ludzi, którzy próbują ich – poprzez wskazanie zła i walkę z nim – upodmiotowić. Dotyczy to także duchownych. Aspiracje te, a co za tym idzie pozycja dyskutujących, lub jak kto woli rozgrywających, są powiększane sztucznie. Pisaliśmy o tym już sto razy, ale warto jeszcze powtórzyć. Elementem strategii, która ma utrzymać wiarę w demokrację, jako ustrój, który uszczęśliwia ludzi, są pisarze. Ludzie ci nie są w istocie żadnymi pisarzami, raz czy dwa udało im się poruszyć w sercach czytelników emocje, które zostały tam umieszczone wcześniej, przez inną jakąś zagrywkę taktyczną, prowadzoną na niwie publicystyki. I przez to właśnie kilka osób, dających się zwodzić takim mechanizmom sądzi, że rzekoma twórczość jednego czy drugiego „pisarza” jest wartościowa.
Zanim znów wrócę do pisarzy ważna dygresja: czym strategia i taktyka najemnicza różni się od strategii i taktyki obronnej albo wręcz partyzanckiej? Złudzenie jest takie – ta druga ma moralną legitymację i poparcie lokalne, albowiem walczy o egzystencję i wolność swoją i najbliższych. Moralna legitymacja zasłania nam cały widok, w którym rozgrywają się sprawy niepiękne wcale. Najemnik ma zawsze przewagę. Jest lepiej wyposażony, ma stałe dostawy, jego sukcesem i życiem zainteresowani są inwestorzy, którzy go do wrogiego kraju przysłali. Najemnik nie musi się martwić co o nim napiszą, albowiem każdej inwazji towarzyszy zmasowana akcja propagandowa mająca odczłowieczyć przeciwnika i uczłowieczyć najemnika. Obrońca zaś, to same cholerne kłopoty i najlepiej by było gdyby umarł. Pamięć o nim zaś powinna zaginąć, bo jest czymś wstydliwym i mało malowniczym. Tak było przez wiele lat z powstańcami warszawskimi. Wniosek końcowy jest taki wojna toczona na własnym terenie będzie najprawdopodobniej przegrana. Strategia obronna z prawdziwego zdarzenia polega na wyniesieniu wojny za granicę. I nie chodzi tu bynajmniej o banalne stwierdzenie, że najlepszą obroną jest atak. To jest trochę bardziej skomplikowane. Konkluzja ta dotyczy także wojny publicystycznej i propagandowej. Kolejny wniosek - Stalin nigdy nie obroniłby się przez Hitlerem, gdyby nie drakońskie metody jakie stosowano w jego armii. Nic by mu nie pomogło to, że toczył wojnę na swoim terenie, bo to jest właśnie główna przyczyna klęsk. Tych zaś zatrzymać się nie da bez gwałtownych i nadzwyczajnych działań.
Teraz wracamy do pisarzy. Rekrutuje się ich, tak jak najemników, spośród ludzi o wielkich deficytach, pragnących przede wszystkim uznania i sławy. Im mniej ci ludzie potrafią i im mniej mają zahamowań tym lepiej. Rola ich nie polega na tym, żeby pisać ciekawe książki, ale żeby – napisawszy kilka bezwartościowych gniotów o tematyce moralno-politycznej najlepiej, lub takiej, którą żyją media – zabierać głos w sprawach, o których nie mają pojęcia. To jest słabe i średnio się sprawdza w Polsce, ale jednakowoż działania takie przeciwko nam są podejmowane. Stale wynajmuje się do takich akcji Twardocha. Teraz na przykład wypowiada się on na temat tęczowych flag, którymi owinięto figurę Chrystusa przed kościołem św. Krzyża. Pan ten jest najemnikiem wręcz modelowym. On się nie musi przejmować niczym, bo ma wszystkie gwarancje w ręku. Nawet jak ludzie wyrzucą jego książki na śmietnik, nie będzie kłopotu, bo przecież nie ze sprzedaży się utrzymuje. Jego pozycja jest nienaruszalna, albowiem podpisał cyrograf. Może być obecny w każdym polskim domu w zasadzie o każdej porze, bo publicystyka dla aspirujących jest nasycona jego wypowiedziami. I wszyscy wierzą, że to pisarz. Napisał przecież książkę o problematyce moralno-religijnej. Muszę chyba kiedyś napisać jakiś pastisz na ten temat, ale chyba nie ma szans by ktoś to zrozumiał, bo wszyscy domagają się jednego od autorów – żeby ich traktować serio. Powtórzę tę myśl jeszcze raz, bo pewnie nie każdy zapamiętał – serio traktują ludzi wyłącznie oszuści matrymonialni i ci co siadają do pokera. Uczciwi ludzie pozwalają sobie na luz i delikatne żarty. Wracając do Twardocha, on walczy na nie swoim terenie i ma do dyspozycji wszystko, całe zaplecze. My zaś, nawet w najlepszym razie, możemy mieć szansę na to, by wytłumaczyć się ze swojej nienawistnej wobec postępowych idei postawy. W praktyce zaś nawet o tym nie ma mowy, bo jesteśmy odczłowieczoną masą. I tak będzie do momentu, w którym nie przeniesiemy tej wojny na teren wroga.
Teraz Twardoch zabrał się za polemikę z kardynałem Nyczem i podnosi raz jeszcze kwestię ukrywania przez Kościół pedofilów. Nie docierają do niego statystki osadzonych za to przestępstwo w więzieniach, bo on wie lepiej. Nie ma tu więc mowy o żadnej polemice, jest tylko chamskie grzanie tematu, przy całkowitym zabezpieczeniu jego pozycji medialnej.
I teraz dwie kwestie. Pierwsza – Grzegorz Braun, którego trudno posądzać o to, że jest wrogiem Kościoła, promował kiedyś silnie Twardocha. Po co to robił, nie wiem, bo już na samym początku kariery tego człowieka, powiedziałem osobiście Grzegorzowi Braunowi czym ona się skończy. Oceniam bowiem rzecz według kryteriów niepodważalnych, to znaczy oceniam aspiracje autorów. Te zaś wyrażają się w nieautentycznej problematyce ich utworów i pretensjonalnych tytułach. Myślę, że Grzegorz Braun ciągle ma moc, by Twardocha unieważnić, a przynajmniej spróbować to zrobić. W końcu człowiek ten działa przeciwko Kościołowi, nie mając żadnych argumentów w ręku. Działa na niwie publicystycznej, a to znaczy, że sieje zgorszenie. Dlaczego Grzegorz Braun tego nie robi? Przypuszczam, że powód jest jeden, są nim wyższe cele i ważniejsze problemy, z którymi muszą się borykać politycy Konfederacji. Życzę im powodzenia w walce z przeważającymi i posiadającymi gwarancje i zaplecze wrogami, na swoim terenie. No i wesołej zabawy przy piwie rzecz jasna.
Do czego prowadzi lekceważenie postaw takich jak ta, którą reprezentuje pisarz Twardoch? Oto człowiek w coś przebrany, nie mający dorobku, wystrugany z brukwi wilchelmsburskiej, dyskutuje w najlepsze z kardynałem. Dlaczego? Bo może. Czy ktoś mu odpowie? Nikt, albowiem istnieje obawa, że to go wzmocni. I znów mamy analogię z prawdziwą wojną. Zanim ta się zacznie, siły obrońców są osłabiane i dzielone przez fikcyjne dylematy. Tymczasem na wojnie panuje jedna tylko zasada – trzeba pokonać przeciwnika. To zaś znaczy w naszym przypadku wyniesienie go gdzieś na zewnątrz i pozostawienie tam. W jaki sposób Kościół broni się przed takimi atakami? Jak to w jaki – poprzez świeckie autorytety medialne, których nazwisk nie ma nawet co wymieniać i poprzez księży profesorów, którzy demaskują intencje wroga. Mam dwa pytania w związku z tą strategią: po co demaskować coś, co jest od dawna zdemaskowane? A także: ilu duchownych profesorów zostało kanonizowanych? To drugie pytanie jest ważniejsze. Ilu mamy świętych profesorów? To ważne, bo jeśli jest jeden, albo dwóch, to sprawa jest przesądzona i nic nie trzeba dodawać. Strategia, którą przyjęto w walce ze złem jest wadliwa i prowadzi do klęski, a wcześniej do kompromisów i kompromitacji. Takich jak Twardooch roszczący sobie prawo do dyskusji z kardynałem.
Kolejne pytanie – czy Kościół w ogóle chce, by ta dyskusja zakończyła się sukcesem, by prawda zatriumfowała także w wymiarze politycznym tu i teraz i by wierni nie musieli dręczyć się dętymi dylematami i zastanawiać nad tym, czy tamci nie mają czasem racji? Moim zdaniem nie ma o tym mowy. Ten stan gwarantuje, że ludzie Kościoła tkwiący w skazanych na zagładę hierarchiach, zyskają trochę zainteresowania. To zaś zostanie im udzielone przez fałszywe autorytety medialne i da krótkotrwałe złudzenie uczestnictwa w takim prawie męczeństwie. No, a potem już spokojna emerytura, gdzieś w zaciszu ukwieconej bzem plebanii. Wykładnia zaś tej strategii jest prosta i czytelna, jak sfałszowane usprawiedliwienie ucznia, który nie chce chodzić na WF – przynajmniej wierni będą się interesować Kościołem i przyjdą na mszę.
Ktoś może powiedzieć, że przesadzam. Jasne, ja zawsze przesadzam. I przeważnie nie mam racji.
Teraz też. Stanę sobie obok swojego braku racji w całkowitym spokoju i będę przy nim trwał, aż mnie coś stąd zmiecie. Na dziś to tyle.
tagi: kościół pisarze propaganda media pedofilia
![]() |
gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 10:29 |
Komentarze:
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 10:54 |
Chciałbym coś dodać, ale ten tekst jest idealnie dopracowany.
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 11:04 |
"Wykładnia zaś tej strategii jest prosta i czytelna, jak sfałszowane usprawiedliwienie ucznia, który nie chce chodzić na WF – przynajmniej wierni będą się interesować Kościołem i przyjdą na mszę."
To wszystko prawda, ale Kościół nie ma już armat, by mógł prowadzić efektywną wojnę.
Na msze przychodzi coraz mniej, a panaceum polegające na kokietowaniu wiernych coraz bardziej dziwacznymi ceremoniami doprowadzi nhierarchów a manowiec.
|
Wolfram @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 12:14 |
To wszystko prawda, ale Kościół nie ma już armat, by mógł prowadzić efektywną wojnę.
Można na to spojrzeć inaczej - posługując się chociażby przykładem, którego daleko szukać nie trzeba - iż ma praktycznie nieograniczone możliwości.
|
Wolfram @Wolfram 2 sierpnia 2020 12:14 |
2 sierpnia 2020 12:15 |
p.s. do stanislaw-orda.
![]() |
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 2 sierpnia 2020 10:54 |
2 sierpnia 2020 13:25 |
E, tam
![]() |
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 2 sierpnia 2020 11:04 |
2 sierpnia 2020 13:26 |
Ale po co armaty?
![]() |
gabriel-maciejewski @Wolfram 2 sierpnia 2020 12:14 |
2 sierpnia 2020 13:26 |
Przede wszystkim trzeba ustalić gdzie toczą się bitwy. Czy aby na pewno na uniwersytecie
![]() |
ArGut @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 13:28 |
> Teraz Twardoch zabrał się za polemikę z kardynałem Nyczem i podnosi raz jeszcze kwestię ukrywania przez Kościół pedofilów.
Przypuszczam, że pan Szczepan jedynie odpowiada. A, że w sercu drga mu jedynie pedofilia no to impuls egzystencjalno literacki, może. Kardynał Kazimierz zwykł był się zwracać tak:
Umiłowany w Chrystusie Panie Szczepanie !
W tych niespokojnym czasie piszę do Pana list z głęboką wiarą i nadzieją, że żadne zewnetrzne okoliczności nie zdołają zachwiać w nas pewności, iż Opatrzność Boża wspomoże nas w trudnościach, z jakimi przyszło się nam wszystkim zmagać. To niełatwy czas, ale przeżyjemy go z pokorą i ufnością w Opatrzność Bożą, która wyprowadzi dobro również z dotykających nas ograniczeń i doświadczanych przeciwności.
...
![]() |
tomciob @Kuldahrus 2 sierpnia 2020 10:54 |
2 sierpnia 2020 13:37 |
No a "brukiew wilchelmsburska" dodaje mu kolorytu poetyckiego.
![]() |
stanislaw-orda @Wolfram 2 sierpnia 2020 12:14 |
2 sierpnia 2020 15:01 |
Oraz obsługi do tych armat (wykwalifikowanych kanonierów).
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 16:20 |
Ciężka artyleria ostatnio w twoich tekstach.
Zaczynam być bardzo oderwany od świata, czyli po prostu normalnie sobie żyję ale nie wiem, czy tak jeszcze wolno ☺, więc siedzę cicho. Poza tobą już nie ma obok mnie nikogo, naprawdę, teraz już tak. Nawet nie jestem w stanie już przeglądać Toyaha i jego nowej grupy.
![]() |
umami @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 17:20 |
One są omawiane w gabinetach, gdzie nie mówi się w rodzimym naszym narzeczu.
O, przepraszam Cię bardzo, ostatnio Radosław Pyffel u Tomasza Sommera mówił, że ambasador USA w Polsce i ambasador Chin w Polsce, toczyły spór na twitterze w polskim narzeczu ;)
A i w Knesecie bywało, że po polsku się dogadywali. Teraz, pewnie, bardziej po rosyjsku.
Co do Grzegorza Brauna, to myślę, z rozczarowaniem, że on był z tych aspirujących. Jak już się doaspirował i jest w przestworzach tej całej powagi sytuacji, to tyle go zobaczymy. Mówiąc krótko, Twardoch nie jest jego wrogiem, jego wrogiem jest PiS.
![]() |
BTWSelena @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 17:38 |
Hmn...tak się zamyśliłam nad tym dobrze prosperującym pisarzem.Świetnie się wpasował w nową rzeczywistość...Mówiąc językiem młodzieżowym..jedzie równo po bandzie-w/g zapotrzebowania.Nie na darmo wzbudzał taki zachwyt Leszka Jażdżewskiego w 2014 roku blogiem "Dlaczego Szczepan Twardoch nie jest bucem"...Hmn.....
https://jazdzewski.blog.polityka.pl/2014/09/19/dlaczego-szczepan-twardoch-nie-jest-bucem/
<Tymczasem na wojnie panuje jedna tylko zasada – trzeba pokonać przeciwnika> wyrwałam to zdanie ciut z kontekstu,ale no proszę ,autor słów"pierdol się Polsko"staje się poczytnym pisarzem,dobrze sprzedający swoje"dzieła"...ech....plus za trafną notkę...pozdrawiam pana
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
2 sierpnia 2020 17:41 |
Mocny tekst!
"Przeca nasze przodki walczyły o demonkrację."
Nie wiem dokładnie czyje te przodki, ale tak słyszałem.
No i teraz każdy może strzępić ozór albo kłapać dziobem i nikt nic mu nie zrobi - no chyba, że jest to "mowa nienawiści". Może nawet się przezywać "kwardy Szczepan". Czy każdy arcybiskup powinien polemizować z takim - demokratą? Tylko w przypadku gdy che go "legitymizować".
I cytat:
Poniżej fragment książki Emanuela Małyńskiego, pt. "Myśli i koncepcje dla rozwagi przy tworzeniu nowej Konstytucji Polskiej" wydanej w 1928 roku.
„Ludowładztwo" w polskiem tłomaczeniu „demokracja", od stu mniej-więcej lat, stało się dla tak zwanych cywilizowanych narodów rodzajem fetysza, bałwanem przed którym nowożytni bałwochwalcy biją pokłony. Wzgląd ludzki zaś jest tak potężny, że nawet ludzie rozsądni i rozumni, tak dalece przesiąkli sofizmatem atmosfery wieku, że nie mają cywilnej odwagi przyznać się, że do tych bałwochwalców sami należą.
Na postulaty demokracji zapatrują się, jak na prawdy objawione, których dyskutować nie wolno. Dopuszczalnem jest tylko tłomaczenie tej nowej Biblji i z tego pozwolenia tak zwane „odłamy opinji", czyli polityczne partje we wszystkich krajach, szeroko korzystają. Wolno jest mówić, że dany ustrój jest wadliwy, bo nie odpowiada w pełni ideałom demokracji, ale niedopuszcza się myśli aby te właśnie ideały były źródłem złego.
Wola zaś ogółu miała by zastąpić wolę samego Boga, stając się jedynem źródłem i najwyższem kryterjum tego, co jest złem lub dobrem...
Cała nasza argumentacja, czyli cały proces zasadniczego dogmatu naszych czasów, którym jest tak zwana „suwerenność ludu", zawiera się w tem zapytaniu: czy ludzie — względnie obywatele jednego państwa są równi? Uważałbym za obrazę czytelników odpowiadać na to pytanie; każdy z nich bowiem, miał sposobność przekonać się tysiąc razy w swojem życiu, że ludzie są krańcowo nierówni, i że większość ich jest nie tylko na ogół politycznie i społecznie niepoczytalna, ale jeszcze w dodatku niepoczytalna w sposób zupełnie niejednolity, nie dający się sprowadzić do wspólnego mianownika inaczej, jak pod wpływem masowej hypnozy, którą jest systematyczna i celowa propaganda, nie mająca zazwyczaj na celu dobra żywych ludzi...
![]() |
BTWSelena @cbrengland 2 sierpnia 2020 16:20 |
2 sierpnia 2020 17:47 |
Krzysztofie ,może pan żyć normalnie,bo każdy tego potrzebuje.Lecz nie trzeba siedzieć cicho.! Ktoś musi toczyć ciężką artylerię. Co zostawimy jako spuściznę dla przyszłych pokoleń? Jaki kierunek ma obrać młodzież? Dzieła Jażdżewskich,Twardochów ,nowy kierunek historii,który piszą uczeni- specjaliści na zamówienie?...
![]() |
Paris @BTWSelena 2 sierpnia 2020 17:38 |
2 sierpnia 2020 17:50 |
A gdzie tam sie wpasowal, Pani Seleno !!!
On sie, ten jelop twardoH tak wpasowal jak Bernstein swojego czasu, ten "wybitny brytyjski CHistoryk", do tego jeszcze "ser"... albo jak braciszki Kurskie "sie wpasowali" !!!
Po prostu platne najmici i sluzalcy... zwyczajnie ZDRAJCY i TARGOWICA !!!
![]() |
Paris @Andrzej-z-Gdanska 2 sierpnia 2020 17:41 |
2 sierpnia 2020 17:56 |
Swietny fragment...
... tak WHO, prawa czlowieka, itp. wytwory zdegenerowanych i chorych umyslow... jakbysmy DEKALOGU nie mieli.
![]() |
BTWSelena @Paris 2 sierpnia 2020 17:50 |
2 sierpnia 2020 18:23 |
Madame Paris @Andrzej- z-Gdańska ,umieścił fragment książki Emanuela Małyńskiego " „Ludowładztwo" w polskiem tłomaczeniu „demokracja", od stu mniej-więcej lat, stało się dla tak zwanych cywilizowanych narodów rodzajem fetysza, bałwanem przed którym nowożytni bałwochwalcy biją pokłony. Wzgląd ludzki zaś jest tak potężny, że nawet ludzie rozsądni i rozumni, tak dalece przesiąkli sofizmatem atmosfery wieku, że nie mają cywilnej odwagi przyznać się, że do tych bałwochwalców sami należą." I to dotyczy też wszystkich -"pisarzy" od siedmiu boleści i tych wybitnych historyków,którzy zmieniają nam historię...Na nich trzeba dobrej armaty...
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 2 sierpnia 2020 13:26 |
2 sierpnia 2020 19:55 |
i na uniwersytecie i w kabarecie.
Tyle że nie bitwy, a regularne oblężenie z ponawianymi szturmami.
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 2 sierpnia 2020 13:26 |
2 sierpnia 2020 19:58 |
Armaty to była taka przenośnia. Chodzi bardziej o wykwalifikowanych artylerzystów, którzy potrafią namierzyć ważny cel i celnie odpalić doń stosownego kalibru pocisk (niech będzie, że intelektualny).
![]() |
olekfara @stanislaw-orda 2 sierpnia 2020 19:58 |
2 sierpnia 2020 21:13 |
Częściej z drugiej strony leci taka artyleria, prymitywna, nie stroniąca od wulgarności, ale pozłotkien opakowana.
![]() |
Paris @BTWSelena 2 sierpnia 2020 18:23 |
2 sierpnia 2020 21:50 |
100/100 !!!
![]() |
Nova @gabriel-maciejewski 2 sierpnia 2020 13:26 |
3 sierpnia 2020 00:13 |
Pan do znudzenia (słusznie!) mówi, że najwazniejszy przekaz propagandowy jest w popkulturze. Kościół i państwo Polskie to pole w zasadzie oddało odłogiem jeśli chodzi o skuteczną propagandę. Co roku w USA i Wielkiej Brytanii prdukuje się seryjne gnioty hrrory o krwiożerczje zakonnicy lub księżach gangsterach . Człoowiek ogląda i ma mu się zdawać że kler to współczesne wcielenie zła totalnego. dpuki nie odpowie się na tym polu gra będzie do jednej bramki. Pozdrawiam.
![]() |
cbrengland @BTWSelena 2 sierpnia 2020 17:47 |
3 sierpnia 2020 06:44 |
Tak, racja i ja o tym wiem i aż mnie czasem tak rozpiera, że "krzyczę" tutaj na całe gardło.
Ale z czegoś trzeba żyć. A moje życie, jak przecież każdego z nas, to nie firma charytatywna. I mamy go tylko jedno. I mamy też życie tych, którzy są obok nas najbliżej. A to, co chce się przekazać, potrzebuje przygotowania i czasu i przemyślenia, by miało odpowiednią moc. Tylko wtedy ma to sens. I o tym Coryllus wie, pisze o tym stale i tak robi. A też jaka jakość z tego wychodzi. Wszyscy to widzimy i jak kurczowo się tego trzymamy, prawda?
Casus Coryllusa jest doprawdy nieprawdopodobny. Ale zważmy, że za tym, co robi, idą pieniądze. I niech nawet tylko na na życie dla siebie i rodziny. I jestem pewien, że Coryllus tak właśnie myśli.
![]() |
qwerty @BTWSelena 2 sierpnia 2020 17:47 |
3 sierpnia 2020 08:10 |
właśnie ta normalność jest najbardziej ciężką artylerią;- każdy ma swoją 'normalność' do której jest powołany, - krzyk jest wyrazem rozpaczy pokonanych - wojny prowadzi się skutecznie i wielokroć 'cicho idziesz dalej zajdziesz' ;- te Twardochy/.. za pięć lat nikt nie będzie o nich pamietał, ponieważ są to elementy lokalne w czasie; na Plantach w Krakowie na wielu ławkach są tabliczki z nazwiskami 'koryfeuszy' tego i owego, przechodzący w 95% nie są w stanie skojarzyć kto, gdzie i po co;- ot, pył historii i egzaltacja lokalnych doktrynerów od kreowania światopoglądów
![]() |
qwerty @cbrengland 3 sierpnia 2020 06:44 |
3 sierpnia 2020 08:11 |
SN jest pewnego rodzaju gettem o unikalnych wartościach oraz o okazywanej skuteczności; nie jesteśmy sami z ocenami/wątpliwościami/etc
![]() |
BTWSelena @cbrengland 3 sierpnia 2020 06:44 |
3 sierpnia 2020 13:32 |
I to mnie cieszy Krzysztofie,że są ludzie,którzy poświęcają swój czas,który ucieka bezpowrotnie.I cieszy mnie ,że jeszcze nie wszystko stracone... Mój czas się już kończy i żyję z wyrokiem,dlatego jestem zadowolona,że trafiłam na SN i widzę ,co widzę i mogę poczytać dobre rzeczy... Ludzi dobrej woli ,w dobrym kierunku jest coraz więcej i więcej...powodzenia !
![]() |
BTWSelena @qwerty 3 sierpnia 2020 08:10 |
3 sierpnia 2020 13:36 |
Dzięki qwerty za pociechę.I taką mam nadzieję,że po tych "Twardochach i Hartmanach"doktrynerów do kreowania światopoglądów w stylu "pier...lę cię Polsko" śladu nie zostanie...
![]() |
Paris @BTWSelena 3 sierpnia 2020 13:36 |
3 sierpnia 2020 13:47 |
Tez taka mam nadzieje...
... i wiare, ze po tych "doktrynerach propagandowych" to tylko puch i pyl marny zostanie, ALE ciagle trzeba o nich mowic, pisac, ogolnie przypominac, coby nowe pokolenia ustrzec od "powtorki z rozrywki" !!!
![]() |
BTWSelena @Paris 3 sierpnia 2020 13:47 |
3 sierpnia 2020 14:09 |
W rzeczy samej!
![]() |
budleja @gabriel-maciejewski |
7 sierpnia 2020 17:00 |
Jestem tu nowa, więc z chęcia poznałabym więcej konkretów dot. tego zdania:
" Sprawy doktrynalno-strategiczno-gospodarcze są poza zasięgiem wzroku dyskutujących. One są omawiane w gabinetach, gdzie nie mówi się w rodzimym naszym narzeczu. "