-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Czym politycy PSL różnią się od polskich aktorów?

Czasem muszę powrócić do tematów ogranych, bo mi się coś przypomni. Zanim wyjaśnimy problem zawarty w tytule, musimy zastanowić się czym polscy aktorzy różnią się od aktorów brytyjskich. Na tyle rzecz jasna, na ile pozwala nam to nasza ułomna bardzo wiedza na ten temat. Myślę, że jest tak; aktorzy brytyjscy to grupa ludzi spośród której rekrutuje się ważnych państwowych funkcjonariuszy zarządzających w sposób twórczy i nieoczywisty propagandą korony. Wyrazy „twórczy i nieoczywisty” są kluczowe, albowiem określają metodę działania, ta zaś ma wywoływać skrajne i bardzo emocjonalne reakcje, a do tego nie kojarzyć się wcale z polityką. Czy to znaczy, że wszyscy brytyjscy aktorzy są wprzęgnięci w machinę państwową? Rzecz jasna nie, o tym kto pracuje w propagandzie decydują, według nieznanych nam kryteriów, gremia bardzo tajemnicze. Tak to sobie wyobrażam, choć nie musi być to wcale prawda. Żeby owe gremia mogły w ogóle o czymś decydować potrzebna jest pewna tradycja, w której zawód aktora zajmuje miejsce istotne. I my tu wszyscy doskonale wiemy, co to jest za tradycja. Jej istnienie gwarantuje stałe i intensywne zainteresowanie aktorstwem i występami na scenie wśród wszystkich mieszkańców Wielkiej Brytanii. Bo nawet jeśli ktoś nie chce grać na deskach teatru, albo występować w telewizji, marzy o trasach koncertowych w składzie jakiejś grupy szarpidrutów, albo po prostu – w przypadkach skrajnych – siedzi przed telewizorem i śledzi przygody tych, którzy takie marzenia mieli bądź mają. Aktorstwo realizowane jako zawód i amatorska pasja jest w Wielkiej Brytanii popularne, a zarządzanie talentami polega na tym, by w ludziach pasję tę podtrzymywać i po prostu pozwolić im, przy lekkiej tylko zachęcie, robić to, co lubią. Jak ktoś jest naprawdę wybitny, dostanie swoją szansę. Reszta będzie się lepiej lub gorzej bawić w towarzystwie podobnych sobie, nieco szalonych osób. Ta metoda ma wiele zalet, najważniejszą z nich jednak są niskie koszta utrzymania systemu. Nikt nikomu niczego nie obiecuje, nikt nikogo do niczego nie namawia. Po prostu stworzono pewne możliwości i jest wytyczona droga do ich realizacji. Nie jest to droga łatwa, ale jeśli komuś się nie powiedzie i nie zrobi wielkiego sukcesu, będzie i tak miał mnóstwo satysfakcji. Jaki jest podstawowy i najważniejszy bonus przy wyborze takiej drogi, w wymiarze indywidualnym? Co człowiek, uczący się zawodu aktora osiąga i jakie umiejętności zyskuje? W mojej ocenie jedną najważniejszą – uczy się w sposób przekonujący mówić nie swoim tekstem. Jeśli chcecie mi powiedzieć, że to jest umiejętność zbędna i niepotrzebna w polityce, także lokalnej, w życiu w ogóle, w kryzysach i czasach prosperity, to lepiej dajcie sobie spokój. To jest istota mechanizmu wychowującego lojalnych poddanych korony – aktorstwo. Reszta jest milczeniem.

I jeszcze jedna kwestia, bez której system przestałby działać – aktorstwo w Wielkiej Brytanii nie jest dziedziczne. To znaczy, że aby służyć dobrze, trzeba się wysilić i nie ma mowy, by ktoś cokolwiek dostał za darmo. Nie wiem ile jest na Wyspie szkół aktorskich, amatorskich zespołów i lokalnych kółek odgrywających różne przedstawienia i startujących w zawodach zwanych festiwalami, ale zakładam, że tysiące. No, a jak to wygląda w Polsce?

Jest kilka szkół aktorskich, a uczestnictwo w zajęciach na tych uczelniach jest w zasadzie dziedziczne. To znaczy jest grupa osób, która reprezentując interesy własne kooptuje do zawodu własne dzieci albo dzieci ludzi, którzy mogą tę grupę w jakiś sposób wesprzeć. Na przykład dzieci polityków. Zawód aktora to zajęci lukratywne, a najwyższym szczeblem wtajemniczenia jest występ w reklamie jakiegoś śmiecia wyprodukowanego w Chinach. Państwo nie ma żadnej kontroli nad ścieżkami kariery aktorów, tak jak nie ma kontroli nad produkcją filmową. Stąd większość aktorów w Polsce gra w filmach, które są agresywną propagandą antypaństwową. Do tego wytworzył się w Polsce, jeszcze za komuny, pewien kult aktorstwa, zakładający, że aktor to nie tylko artysta, który nauczył się w sposób przekonujący mówić nie swoim tekstem, ale także mędrzec. Ma to swoje konsekwencje, które są przyczyną degradacji zawodu aktora w oczach opinii publicznej, ale – co zaskakujące – konsolidują środowisko kontrolujące budżety przeznaczone na wielkie projekty medialne z udziałem aktorów. Te konsekwencje to stała i kompromitująca obecność „najwybitniejszych aktorów” w przestrzeni publicznej. Aktorzy ci uwierzyli w to, że mają misję, ale rozumieją ją opacznie, to znaczy wyjmują z mechanizmu tę najważniejszą sprężynę i dziwą się, że nic nie działa, jak powinno, a ludzie się śmieją zamiast popadać w zamyślenie. Cóż to za sprężyna? Dyskrecja. Polscy aktorzy działający na niwie polityki są niedyskretni, a tekst, którym przemawiają ma jedną podstawową wadę, której oni nie rozumieją. Nie chodzi bynajmniej o to, że on nie jest ich, ale o to, że on został przed ich występem opublikowany i wygłoszony wielokrotnie przez ludzi nie mających z aktorstwem nic wspólnego. I za każdym razem był tak samo nieskuteczny. Kiedy już było jasne, że nic więcej się z tą propagandą nie da zrobić, przywołano aktorów i patrząc na nich, jak na ostatnią nadzieję białych, kazano te komunały wygłaszać. Efekt był i jest nadal tragiczny. I nikt nie rozumie dlaczego. Otóż dlatego, że wybitni, polscy aktorzy nie są bynajmniej wybitni, a żeby tekst, był dla publiczności przekonujący, musi być dla niej zaskoczeniem. To zaś, a wiem to nawet ja, nie mający z aktorstwem nic wspólnego, osiąga się poprzez nową interpretację, albo poprzez nowy całkiem tekst. To ostatnie nie wchodzi w grę, bo tajemnicze gremia, podsuwające aktorom teksty, mają w zanadrzu wyłącznie takie, które same rozumieją. To zaś jest ograniczeniem tak poważnym, że odbiera sens całej tej zabawie. A skoro tak trzeba znaleźć sens inny. Mam na myśli sens istnienia aktorów. Ja proponuję drogę taką – aktorzy w Polsce istnieją po to, by ktoś mógł nauczyć przemawiania nie swoim tekstem polityków PSL. I nie ma się co śmiać, jest to tak samo dobre wytłumaczenie, jak każde inne. Po czym poznajemy, że to w ogóle jest politykom PSL potrzebne? No po tym, że oni w ogóle nie są chłopami, nie mają pojęcia o wsi i nie posiadają żadnej wewnętrznej siły, która by im pozwoliła na serio zajmować się wsią. Oni muszą coś udawać, bo tylko wtedy jest szansa, że ich patroni – bankierzy zmierzające do likwidacji własności dziedzicznej – będą z nich zadowoleni. Powiem więcej, żaden autentyczny chłop, robiący karierę w polityce, czy w mieście w ogóle, nie będzie się serio wsią zajmował. On się bowiem wsi brzydzi, wstydzi i wsią gardzi, nawet jeśli demonstruje coś innego. On przede wszystkim chciałby wieś cywilizować i zrobić jakieś takie czary, które z tej wsi pozwoliłby wycisnąć maksymalnie dużo pieniędzy. Wsią może się w sposób autentyczny zainteresować jedynie człowiek z miasta. I takich przypadków znamy masę. Jest to pewna pułapka, ale także nadzieja. Bo ona wskazuje jak ważnym miejscem w kulturze i tradycji kraju jest wieś. Gdybyśmy mieli pozostawić wieś w rękach chłopów robiących karierę w mieście, albo polityków PSL wyszkolonych przez polskich aktorów w zakresie przemawiania nie swoim tekstem, już by tej wsi dawno nie było. No, a ona ciągle istnieje. To istotne, by istniała nadal.

Ten mechanizm jest, jak wspomniałem, pułapką. W dodatku dość perfidną. Wpadają w nią różni pasjonaci kultury wiejskiej, ludzie, którzy w przedmiotach wytwarzanych na wsi widzą coś więcej niż tylko rzeczy użytkowe, albo przeznaczone do okazjonalnego kultu. Widzą w nich, w ich gromadzeniu, pisaniu o nich, w promowaniu ich pewną tradycję. W dodatku taką, która musi znaleźć – możliwie szybko – jakiś nowy wymiar, żeby w ogóle ocaleć. Musi się też, to konieczne, oderwać od sposobów kultywowania tradycji wsi jako miejsca niezwykłego, proponowanych przez komunę i podtrzymywanej dziś przez ludzi z PSL, uczących się od polskich aktorów przemawiania nie swoim tekstem. To jest mission impossible, ale ludzie o tym nie wiedzą. Największe zaś zagrożenie tkwi z tym, że wieś zostanie zawłaszczona przez neokomunę, czyli przed sieć dystrybucji produktów pozornie oryginalnych, takich jak muzyka folk, oderwana od tradycji chrześcijańskiej.

Po co ja to w ogóle piszę? Otóż wczoraj przypomniałem sobie o profesorze Marianie Pokropku, człowieku, który dawno temu, (minęło pewnie ze dwadzieścia lat), pokazał mi swoje muzeum. Ono mieści się w Otrębusach pod Warszawą. Był to widok wstrząsający, taki, którego się nie zapomina. Wyobraźcie sobie bowiem całą ścianę, od sufitu po podłogę wypełnioną pisankami. Myślałem, że Marian Pokropek nie żyje, ale na szczęście się myliłem. Nie wiem, jak tam dziś działa jego muzeum, ale strona nie wygląda zbyt zachęcająco. W przeciwieństwie do ekspozycji, która zrobi potężne wrażenie, nawet na tych ludziach, którzy sztuki ludowej szczerze nienawidzą.

W czym jest problem? Otóż w mojej ocenie, to co zgromadził prof. Marian Pokropek, to kapitał, którym można obracać w skali lokalnej i Europejskiej, zyskując na tym tylko. I wydawać by się mogło, że gdzie jak gdzie, ale pod Warszawą, na terenie tradycyjnie zarządzanym przez PSL, promocja tej ekspozycji i jej wyniesienie, bo tak to trzeba nazwać, to nie powinien być żaden problem. Nie wiem, jak jest z tym dziś, może oni nauczyli się już tak dobrze mówić nieswoim tekstem, że nawet Marian Pokropek dał się nabrać, ale dawniej było naprawdę kiepsko. Mam nadzieję, że wszystko się zmieniło i galeria działa, a państwo ją finansuje. Nawet jeśli jednak tak jest, muszę jeszcze raz napisać – to jest materiał do wykorzystania propagandowego, ale żeby to zrozumieć trzeba być brytyjskim aktorem, który – promując politykę korony – musi używać narzędzi twórczych i nieoczywistych. Przypomnę jeszcze tylko, że niedaleko Otrębus, w Milanówku, mieszka najwybitniejsza polska aktorka Krystyna Janda.

 

Na koniec zaś ja, nie posiadając żadnych predyspozycji do zawodu aktora, ani też zacięcia w tym kierunku, powiem prosto i po chłopsku – kupujcie wspomnienia Jana Słomki – szeroko lansowane przez Rafała Ziemkiewicza, który co prawda aktorem nie jest, ale ma żonę aktorkę….

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-wloscianina-jan-slomka/



tagi: polityka  polska  propaganda  wielka brytania  aktorstwo  sztuka ludowa 

gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 09:41
20     2205    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

IanThomas @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 10:01

Odwiedziłem dwa skanseny w Polsce: Muzea Budownictwa Ludowego w Olsztynku i Sanoku. Najbardziej przygnębiające wrażenie robiły w nich przeniesione wiejskie, drewniane kościoły. Te wszystkie malowidła i rzeźby sakralne pozbawione swej istoty. Podobne wrażenia mam zawsze wtedy kiedy oglądam zabytki sztuki sakralnej w salach muzealnych. 

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 10:11

Czy te pamiętniki to jest oryginalna nieocenzurowania wersja?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioterrr 1 lipca 2020 10:11
1 lipca 2020 10:13

Na podstawie tekstu z 1929 roku to chyba nie ocenzurowane, jak pan myśli?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @IanThomas 1 lipca 2020 10:01
1 lipca 2020 10:14

Ja w ogóle nie lubię muzeów, ale u Pokropka mi się podobało

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @gabriel-maciejewski 1 lipca 2020 10:13
1 lipca 2020 10:16

Dziękuję za wyjaśnienie.

W opisie na stronie księgarni nie ma tej informacji, stąd moje pytanie.

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 10:21

Wybór przez władzę aktorów niosących kaganek "frajdy brytyjskości" może mieć jakiś związek z sukcesem w "koloniach" czy "terytoriach zamorskich".

Podam dwa przykłady - James Corden kawaler OBE,  Allan Rickman - nominat OBE - nie przyjął odznaczenia. 

Skrót OBE czasem, za wikipedią, rozwijany jest do - Officer of the Order of the British Empire. Czyli, że może kawalerzy i damy są z automatu w jakiejś formie zmilitaryzowani i powołani do służby.

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 10:23

A za starymi skojarzeniami jeszcze z SalON24 - "frajdy brytyjskości" może równać się - "Brytyjskiemu Kolorytowi Duszy" ?

zaloguj się by móc komentować

IanThomas @ArGut 1 lipca 2020 10:21
1 lipca 2020 10:29

Oficerów (officers) jest tylko sześciu, a nazwa bierze się z tego, że piastują urząd (office) np. sekretarza (secretary), lub prałata (prelate). OBE to po prostu tytuł odznaczenia rycerskiego (order of chivalry) dosłownie: Zakon Imperium Brytyjskiego.

zaloguj się by móc komentować

tadman @ArGut 1 lipca 2020 10:21
1 lipca 2020 10:39

Szarpidruty i aktorzy dostają jeszcze tytuł lorda za zasługi dla królestwa.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @tadman 1 lipca 2020 10:39
1 lipca 2020 10:55

Oj nie tylko ! Sportowcy i pianiści może nawet bankowcy i finansiści. Każdy ma szansę.

Amerykańskie dzieci to wiedzą, że opłaca się pomagać "agentom Jej Królewskiej Wysokości".

 
Oczywiście gdy walczy się i dobro i piękno świata "Jej Królewskiej Wysokości".

 

zaloguj się by móc komentować

peter15k @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 11:06

Królowa Brytyjska Elzbieta II zwolniła księcia Andrzeja z grania w "królewskim teatrze brytyjskim dla mas" na skutek sprawy Epsteina. Podobno zbyt pocił się podczas zadawania niewygodnych pytań w BBC tzn pytań czy uprawiał seks z  kobietami ze "stajni" Epsteina.  No ale Anglicy się nie patyczkują  - obcięto mu 0,5 mln funtów pensji rocznie. Tymczasem nasi aktorzy mają cały czas szczodre finansowanie...

https://www.youtube.com/watch?v=QtBS8COhhhM

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 11:06

Pan  Marian Pokropek - dlaczego etnografia jest fajna.

 
Będę na wakacjach w okolicach Warszawy to zajadę. Mnie się podoba jak ludzie 65+ mają pasję. 

 

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 12:02

właściwie w każdym angielskim serialu w tle pojawiają sie jakieś lokalne teatrzyki, konkursy śpiewacze, podwórkowo-jarmarczne aukcje staroci, konkursy kulinarne. Oczywiście wszystko przysypane Królową i Union jackiem. Zwłaszcza flaga jest zawsze i wszędzie. Oczyweiście sport na wielu poziomach. U nas zamykają boiska szkolne po zajęciach i gonią coraz mniej licznych amatorów, którym sie jeszcze chce. Strzelnic Braun nie wybuduje, ale przy każdej parafii boisko sprawdziłoby sie znakomicie, ale na to orliki z peeselu nie pozwolą.

zaloguj się by móc komentować

Paris @tadman 1 lipca 2020 10:39
1 lipca 2020 14:16

W Polsce tez dostaja...

... chocby taka Kozuchowska nedza, ntp.,  a tak na serio - to "polskie aktorstwo"  juz dawno  zdechlo  !!! 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @IanThomas 1 lipca 2020 10:29
1 lipca 2020 14:28

To jakieś wikipedyczne nieporozumienie. Sześciu jest oficjeli (officials), bo tak mówi się na ludzi piastujących urząd (office). Może hasło pisał Amerykanin ;)

Za to OBE to właśnie oficer Orderu Imperium Brytyjskiego, czyli jego druga najniższa ranga - ponad zwykłym członkiem (MBE), a pod komandorem (CBE), rycerzem komandorem (KBE) i rycerzem krzyża wielkiego (GBE). Ordery to istotnie (i dosłownie) "zakony", a może lepiej powiedzieć "kluby", i jako takie tu funkcjonują - orderu się nie dostaje, tylko zostaje się do niego przyjętym. Mają one swoje tradycje, imprezy czy obiekty, na przykład kaplice, w których członkowie orderów organizują sobie bardzo eksluzywne śluby czy chrzciny. Przy czym Order Imperium Brytyjskiego to taka masówka pośród brytyjskich orderów, z dziesiątkami tysięcy członków i setkami nowych każdego roku, stąd spowszedniał nawet aktorom i czasem wręcz modnie odmówić. Prawdziwe tuzy są przyjmowane do znacznie elitarniejszych i wyższych w precedencji orderów, jak Order Podwiązki, Ostu, czy Łaźni.

Imperium stworzyło sobie bardzo ciekawy system odznaczeń i rang wewnątrz tychże, skutecznie wkręcając wielką część górnych warstw społeczeństwa w konkurencję o te wydumane oznaki prestiżu. Mógłbym popełnić o tym notkę, choć ekspertem nie jestem.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
1 lipca 2020 14:31

Wpis kapitalny...

... czekam z utesknieniem jak ten  PSL'owy   PASNIK  zostanie  zaorany  i  zlikwidowany,  dzieki takim  kretynskim  "dzialaczom"  jak ten caly  Kamysz i jego rownie kretynska "tygrysia" zona...

... o innych  PASOZYTACH  tj. "dzialaczach"  PSL'owych  lepiej nie wspominac  !!!

zaloguj się by móc komentować

ArGut @tomasz-kurowski 1 lipca 2020 14:28
1 lipca 2020 19:35

>Imperium stworzyło sobie bardzo ciekawy system odznaczeń i rang wewnątrz tychże, skutecznie wkręcając wielką
>część górnych warstw społeczeństwa w konkurencję o te wydumane oznaki prestiżu. Mógłbym popełnić o tym notkę,
>choć ekspertem nie jestem.

Ciekawe, a takie odznaczenia dają coś do "emerytury" czy to jedynie, że twórczo przetworze, słodzenie staremu w drodze do grobu podczas mowy pogrzebowej ?

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ArGut 1 lipca 2020 19:35
1 lipca 2020 22:22

Poza precedencją i cenionymi, choć trudnymi do wyceny, korzyściami "w naturze", jak dostęp do prestiżowych imprez czy zasobów jak wspomniane kaplice nie ma raczej z tych tytułów łatwego do wskazania zysku, ale myślę, że nie należy ich lekceważyć. Po pierwsze to coś podobnego do efektu elitarnych szkół, których najważniejszym atutem nie jest przecież jakość edukacji, ale fakt, że za kolegów szkolnych ma się samych członków elity. Tak więc "elita", przez co rozumiem polityków, wysoko postawionych członków służby cywilnej, wojskowych i - przez filantropijną kooptację - elity finansowe, w sposób pół-jawny integruje się i dyscyplinuje wzajemnie poprzez te odznaczenia. Otrzymuje się je z rządowej rekomendacji, opiniowanej przez reprezentujące różne środowiska komitety - królowa dostaje po prostu co roku dwie listy do podpisania (na czerwcowe urodziny i na Nowy Rok) i na ich mocy następują przyjęcia do orderów i awanse wewnątrz nich. Wyróżnionym zostaje się zazwyczaj za całokształt, a nie konkretne osiągnięcia, a zwłaszcza dla służby i cywilnej i wojskowych ma to charakter dość rutynowy - przynajmniej taki jest stereotyp. Tak więc na wczesnym etapie kariery funkcjonariusz dostaje na zachętę jakiś dość niski stopień, by potem po trochu w toku kariery awansować. Jeśli awansów nie ma, to widać czymś podpadł. A jak ktoś nie jest wysokim funkcjonariuszem służby cywilnej, a jedynie skromnym milionerem marzącym o brylowaniu w brytyjskim towarzystwie, to rzuca pieniędzmi gdzie trzeba i zostaje uhonorowany za filantropię. Dzieci pośle do elitarnej szkoły i one będą już "swoje".

Gdy spojrzy się na dowolny brytyjski biogram czy choćby listę zaproszonych na imprezę, to po nazwisku zawsze znajdzie się skrótową listę członkowskich tytułów (Sir Winston Churchill KG OM CH TD DL FRS RA), więc zawsze wiadomo mniej więcej z kim ma się do czynienia i jak go opinionuje środowisko.

Czyli członek brytyjskiej elity od koszarów czyli szkoły po grobową deskę, a w zasadzie po śmierci również, funkcjonuje w takiej quasi-militarnej strukturze ciągłej wzajemnej weryfikacji. Przy tym jest to system dość tani, bo oparty na prestiżu a nie konkretnych świadczeniach, no i sam się dyscyplinuje. Znamiennym jest, że formalnie najwyższymi w tym systemie są przyznawane za bohaterstwo Krzyż Wiktorii (dla wojskowych) i Krzyż Jerzego (dla cywilów), które żadnych stopni nie posiadają i nie potrzebują, bo to właśnie najczystsze słodzenie nie wpisane faktycznie w opisany powyżej system. Jak najgłębszy ukłon dla odznaczonych, ale w naszą grę nie grają.

Napisałem powyższe i sądzę, że nad ewentualną notką powinien raczej przysiąść jakiś ekspert od masonów ;)

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @gabriel-maciejewski
2 lipca 2020 20:55

Ano tym że są głupi, "żenią się" z PO i idą na dno, podobnie jak politycy PiS; PSL to taki "Model".

Pozdrawiam serdecznie kolegę "grantojada".

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
4 lipca 2020 12:02

Aktorzy (przez wielkie A) mają za zadanie "tylko" uwiarygodnić jakiś scenariusz/historię/hagadę. W taki sposób żeby każdy prosty człowiek chciał takiego scenariusza w swoim osobistym życiu. Odpowiednio pobudzony, dążył do jego realizacji we własnym życiu, podpowiedzianymi w scenariuszu słowami/czynami, albo jeśli nie ma do tego odpowiedniego warsztatu i narzędzi (lub bezczelności by po takie sięgnąć), identyfikował się przynajmniej z bohaterem historii, i zarażał swoim "entuzjazmem"  do "atrakcyjnego stylu życia" innych... Dlatego aktorzy stojący za poważną propagandą nie mogą być pokroju Borysaszyca, tudzież prezentować "typowo słowiańskiej" twarzy. Tzn. nie mogą robić za przystawkę/kontrast jako prowincjonalna tania rozrywka (która ma zupełnie inne zadania). Pożądane jednak jest, i to na każdym poziomie propagandy, żeby uczyć ludzi okazywania swoich emocji w jak najbardziej wyrazisty sposób, albo ubierać się w tak charakterystyczne i typowe miny, żeby poborca podatkowy nie musiał niczego z człowieka torturami wymuszać

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować