-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Czym król Julian różni się od Jacka Międlara

Miałem okazję, doprawdy wyjątkową, obejrzeć kilka odcinków przygód króla Juliana, tych wiecie, kiedy był on jeszcze na Madagaskarze. Uważam, że ten filmy to najlepszy obecnie serial polityczno-obyczajowy, jaki puszczają we wszystkich telewizjach. Dlaczego obyczajowy? Zwróćcie uwagę, że w świecie króla Juliana naprawdę mocne są tylko dziewczyny. Faceci są albo głupkami, albo mają jakieś deficyty, albo rozrośnięte do granic możliwości ego, tak jak król Julian właśnie. Co prawda momentami przychodzi on do przytomności, ale dzieje się to wyłącznie w chwilach kiedy jest naprawdę niebezpiecznie. Kiedy groza mija Julian popada w swój chroniczny stan głupawego zadowolenia z siebie i w nim pozostaje. Nie będę diagnozował tej jednostki chorobowej, bo widzę tu zbyt wiele podobieństw do siebie. Musicie mi więc wybaczyć. W trakcie oglądania kolejnych odcinków przyszło mi do głowy, że nie Julian jest najważniejszą postacią w tym filmie i nie dla niego został wymyślony ten scenariusz. A dla kogo? No dla dziewczyn właśnie, które trzęsą całym lasem i są po prostu świetne. Najważniejsza zaś jest Jagódka, dobra dziewczyna, która z niewiadomych całkiem przyczyn podjęła się obowiązku chronienia życia tego durnia Juliana. Drugą najważniejszą postacią w całym filmie jest Moryc. Główny doradca króla, który razem z Jagódką próbuje uratować królestwo przede wszystkim przed działalnością samego Juliana. Póki co wszystko im się udaje. My jednak mamy pewność, że postawienie tej dwójki w tak kluczowym miejscu fabuły jakim jest podnóżek tronu nie jest przypadkowe i ma zapewne tysiąc odniesień do rzeczywistości politycznej oraz rządzących nią hierarchii. Dwie najważniejsze postaci – tajniaczka i ekspert – bez nich nic nie może się udać. Nie wiem jak to wygląda naprawdę w prawdziwych królestwach, ale w filmie o Julianie moja sympatia jest zdecydowanie po ich stronie – grubej małpy z odstającymi uszami i zgrabnej lemurzycy.

Co to wszystko ma wspólnego z Jackiem Międlarem? Pozornie nic. Poza tym, że my nie wiemy kto jest głównym ekspertem na dworze pana Jacka i kto pełni rolę szefowej ochrony. Próby ustawienia przy jego boku tej miłej dziewczyny z Wrocławia, która miała być twarzą ruchu narodowego, skończyły się szybciej niż się zaczęły. No, ale jakaś szefowa tam musi być. Musi tam także być jakiś Moryc, nie ma wyjścia, bo Moryc jest zawsze. Jagódki może czasami zabraknąć, ale Moryc jest nieuchronny jak los. Kiedy wydaje się, że go nie ma, on niespodziewanie wyłania się zza kotary, albo wychodzi z łazienki lub też wypełza spod łóżka. Moryc rządzi. I jestem pewien, że to on podsunął Jackowi Międlarowi pomysł by napisać książkę, która ma nosić tytuł „Moja walka”. To jest chwyt marketingowo tak znakomity, że aż zaniemówiłem. Po prostu „Moja walka” i już. Sprzedaż skakać będzie jak kangur, a pan Jacek podreperuje trochę swój budżet. Tak to zostało wykalkulowane. Oczywiście szydzę, nazwanie książki wydanej w Polsce przez byłego, polskiego księdza tak samo jak się nazywała książka Hitlera, jest posunięciem idiotycznym. Nie z tego powodu bynajmniej, że zaraz wszyscy będą krzyczeć, że Międlar to drugi Hitler, a Polacy z ruchu narodowego to faszyści. To jest pomysł idiotyczny z punktu widzenia marketingowego. Ten rodzaj szoku już nie działa, a zważywszy na możliwości warsztatowe pana Jacka, zawartość rozczaruje z całą pewnością wszystkich czytelników. Im zaś więcej fragmentów pojawi się w sieci, tym rozczarowanie będzie większe i niechęć do kupowania tej książki wzrośnie. I to mnie trochę dziwi, bo Moryc to jednak Moryc i mógłby wymyślić coś naprawdę dobrego, ale widocznie miał gorszy dzień.

Można oczywiście przyjąć, że stoi za tym ktoś, kto ostatecznie postanowił rozprawić się z ruchem narodowym i postawić na jego czele głupka nie mającego żadnego rozeznania w narracjach i skutkach jakie wywołują one w życiu publicznym. Kogoś, kto interesuje się jedynie sławą, imprezami i dużą ilością owoców do rzucania w przechodzące pod tronem lemury i inne zwierzęta. Myślę jednak, że to nie może być prawda. Istotą bowiem ruchu narodowego jest to, że musi on trwać w stanie ciągłej atrofii. Tego się nie da utrzymać takimi numerami jak „Moja walka”, bo to może być cios ostateczny, po którym ruch przekształci się w kabaret, a Jacka Międlara nie uratuje nawet prawdziwa Jagódka ściągnięta z rysunkowego filmu.

Może także okazać się, że książka Jacka Międlara jest swego rodzaju testem na zidiocenie. Moryc chce sprawdzić ilu młodzieńców szczerze wierzy w to, że Adolf Hitler i jego pomysły mogą dziś kogoś zainspirować i dać mu impuls do działania. Jest to jednak, jak powiadam, niebezpieczne dla i tak mocno labilnej, ulicznej, polskiej postpolityki. Kolejnym bowiem krokiem po rodzimym „Mein Kampf”, może być już tylko zorganizowanie rodzimego SA ze wszystkim znanymi z filmów zohydzających tę organizację szykanami. Myślę po prostu o tym, że ktoś wreszcie wpadnie na pomysł przebrania zgrai pedałów w mundury i wypuszczenia tego bractwa na ulicę pod szyldami ruchu narodowego. Taka opcja nie jest wykluczona i myślę, że Moryc serio bierze ją pod uwagę. Kiedy bowiem autentyczni wrogowie systemu nie spełniają oczekiwań kierujących systemem Moryców, trzeba ich po prostu zastąpić wrogami podrabianymi, znacznie bardziej niż ci pierwsi wyrazistymi i eleganckimi, znacznie lepiej prezentującymi się w mediach i znacznie bardziej krzykliwymi. Oni na pewno spełnią pokładane w nich nadzieje i nie rozczarują Moryca, bo niby jak, przecież będą na pensji. Czy Jacek Międlar zauważy tę podmianę? Ależ skąd. On nawet nie zauważył, że napisał książkę. Poza tym, odpowiadając na różne zarzuty, pod swoim adresem, powiedział, że nie można oceniać książki po okładce. Otóż nie, i to demaskuje pana Jacka ostatecznie, książki ocenia się wyłącznie po okładce i po tytule. Jeśli ktoś jest na tyle głupi, że tego nie rozumie, trudno wiązać z nim jakieś nadzieje. Te, bowiem, jak również przyszłość pana Jacka leżą w rękach tajemniczego Moryca, którego nie zobaczymy w żadnym filmie rysunkowym. Swoją drogą szkoda, bo mogłoby być ciekawie. A jeszcze ciekawiej byłoby, gdyby tam pokazali tę prawdziwą Jagódkę.

 

Na dziś to tyle.

 

Teraz ogłoszenia.

Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Teraz inne ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2

 



tagi: międlar  julian  eksperci  tajniacy 

gabriel-maciejewski
31 sierpnia 2017 10:05
18     2143    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @gabriel-maciejewski
31 sierpnia 2017 11:15

Też bym chetnie zobaczył prawdziwą Jagódkę.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski
31 sierpnia 2017 11:46

Ja podejrzewam co innego. Międlar nie napisał żadnej książki,  a nawet jeśli napisał,  to nikt nawet nie planuje jej wydawać.  Przyjdzie ten wyczekiwany grudzień,  oni ogłoszą,  że Kościół wspólnie z Komisją Europejską zakazali publikacji i będziemy mieli hecę na 14 fajerek

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
31 sierpnia 2017 12:19

Pan Miedlar nie jest w stanie napisac zadnej ksiazki...

... Pan Jacek juz dawno sie skompromitowal, a wszystkie jego "projekty" tym samym sa NIEWAZNE... z gory skazane jedynie na politowanie... i na smutna refleksje nad losem czlowieka... w tym przypadku mlodego czlowieka... jak mozna szybko i gleboko upasc. 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Paris 31 sierpnia 2017 12:19
31 sierpnia 2017 12:35

On nie upadł, on cały czas trwa na wyznaczonym stanowisku.

zaloguj się by móc komentować


beczka @gabriel-maciejewski
31 sierpnia 2017 16:00

Król Julian jest znacznie bardziej atrakcyjny, od pana Jacka pod każdym względem.

zaloguj się by móc komentować

Paris @maria-ciszewska 31 sierpnia 2017 12:35
31 sierpnia 2017 16:13

To tym bardziej jest odpychajacy...  i nie ma mowy aby mlodzi Polacy sie na niego nabrali... i "jego walke"... od samego poczatku oszukancza...  to jest  niemozliwe  !!! 

zaloguj się by móc komentować

Slepowron @przemsa 31 sierpnia 2017 15:58
31 sierpnia 2017 16:46

  Bardzo trudno dopuscic mozliwosc, ze Miedlar nie zdaje sobie konsekwencji jak taki tytul moze byc wykorzystany.

Nie ulega zadnej watpliwosci - to sa proby zmontowanie prowokacji uderzajacej w Polske.  Neomarksim wystarczajco daleko wmaszerowal w instytucje aby przechodzic nawet do jawnej agresji, bez listka figowego pozorowanej argumentacji.

  Dobry przyklad jak formatowany jest obraz polskiej prawicy/narodowcow (definicje obozow nieistotne).

https://www.pri.org/stories/2017-08-24/there-are-parallels-between-polish-and-american-white-nationalist-movements

PRI jest czescia NPR,  tzw. radia publicznego.   Jest ono w Stanach potega opiniotworcza, jedna z glownych medialnych oslon politycznych dzialan neomarksizmu/globalizmu od kilkudziesieciu lat.  Konsekwentnie wrogie Polsce, co szczegolnie jaskrawo uwidocznilo sie w czasach Solidarnosci, kiedy znacznie trudniej niz teraz bylo zajmowac nieprzychylne nam pozycje.

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
31 sierpnia 2017 17:39

Okazuje się, że jednak ta książka nie będzie miała tytułu "Moja walka" -->https://twitter.com/jacekmiedlar/status/902900755220320256. Pisze, że to niby był taki żart... jakoś w to nie wierze.

Jak patrze się na tą jego strone(tablice) twitterową to jakoś bardzo mi się kojarzy tematycznie(klimatycznie) z czymś co nosiło niegdyś nazwe ZP "Grunwald".

zaloguj się by móc komentować


saturn-9 @Paris 31 sierpnia 2017 12:19
31 sierpnia 2017 18:03

Do napisania jest tylko jeden krok, znaczy się jeżeli pan Jacek jest faktycznie pilotowanym projektem politycznym to pojawi się zapowiedziana pozycja a autorem nie musi być koniecznie pan Międlar. 

Będzie w stylu x Jacka i firmowane imieniem i nazwiskiem Jacek Międlar.

Podobnie było z tym osławionym Mein Kampf autorstwa Adolfa Hitlera. Wersję tą, autor AH, cementuje dnia 08.01.2015 wydana dwutomowa reedycja z komentarzami licznych doktorów i profesorów, uczonych i sztywnych, gdzie ani mru-mru o tym, że wódz słowotok z siebie wydawał a inny spisywał i formę strawną dla czytelnika z tego bełkotu formował.

Na deser:

[Die beiden Bände wiegen zusammen etwa sechs Kilogramm und enthalten rund 3.500 Anmerkungen. Die kommentierte Fassung erschien am 8. Januar 2016 mit einer Erstauflage von 4.000 Stück.

Ależ finezja dwa tomy ważą około 6 kg i zawierają 3,5 tys przypisów. No więcej, z mojego szalonego punktu nie potrzeba, aby wiedzieć jaki wąż w tym ogon maczał ;)

Wydań już jest w sumie pięć o łącznej liczbie egzemplarzy 96 tysięcy. Ponownie hermetyczny uśmiech zrozumienia. Taka liczb to nie byle jaka gratka. Ciąży jak sarkofag papierowy jaki. I znowu sztukmistrz ludowy w tym swój czarodziejski kij maczał.

Dla odprężenia załączam fragment po francusku:

...En prison, Rudolf Hess, son secretétaire, écrivait Mein Kampf sous sa dictée. (...) Tout est toujours possible. Dans mon enfance; un peintre raté d'origine autrichienne, confus et magnétique, entouré de malfrats, de théoriciens absurdes et d'obsédés sexuels, s'est emparé de l'une des plus brillantes, des plus profondes civilisations d'Europe ... strona 78 rok wydania 1989 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Kuldahrus 31 sierpnia 2017 17:48
31 sierpnia 2017 18:06

&Krzysztof Osiejuk

Czyli Moryc wypuścił balonik próbny, wszyscy zatykają nosy, więc projekt upadł, zanim się zaczął.

zaloguj się by móc komentować

Paris @saturn-9 31 sierpnia 2017 18:03
31 sierpnia 2017 20:50

Zgadza sie...

... wedle tego co Pan zamiescil w swoim komentarzu to rzeczywiscie do napisania ksiazki jest tylko jeden krok.  Jak najbardziej, ze moze tak byc, ze caly "projekt" moze byc pisany przez jakis "wspolautorow", a tylko przez pana Jacka Miedlara pilotowany... zupelnie tak jak "pierwowzor" AH i jego "Mein kampf"...

... tak czy owak ksiazka pana Jackowego autorstwa czy tylko przez niego pilotowana nie ma szans... na sukces rynkowy... bowiem pan Jacek juz sie zapisal na trwale w pamieci Polakow jako czlowiek PORAZKA... calkowita i haniebna. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @gabriel-maciejewski
1 września 2017 07:51

Ja i Pani nie znamy pana Międlara osobiście. Znane są nam pewne via media przekazane momenty z jego życiorysu. Niepokojące zakrętasy, które wzbudzają emocje.

Nasze zafiksowanie na Polskę przysłania nam fakt, że takie ciekawe życiorysy są sprzedawane medialnie w skali globalnej. Po dniu w jakim będzie nagłośnione wydanie książki, o ile do napisania i wydania dojdzie, będziemy w stanie zrozumieć jakie siły tym projektem [pan Międlar jest tylko tablicą, która jest zapisywana i pokazywana] kierują.

A że w Polsce pan Międlar wiele nie zwojuje nie oznacza, że w Polin będzie również ignorowany.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @maria-ciszewska 31 sierpnia 2017 12:35
2 września 2017 12:41

Raczej jest stopniowo od tego stanowiska odcinany. Ma osobiste ambicje i swoją wizję więc łatwo poszło, zaś RN to zbyt ważny królik  żeby go w tak nonszalancki projekt jak Międlar (choćby był charyzmatycznym byłym księdzem) całkiem utopić. Dadzą mu zarobić żeby całkiem nie zdechł, bo kto wie jakie mu jeszcze kiedyś role przyjdzie zagrać. Bądź co bądź murzyn swoje zrobił. Wielu straciło dla niego resztki wiarygodności 

zaloguj się by móc komentować

Paris @saturn-9 1 września 2017 07:51
5 września 2017 02:23

Nie znam go osobiscie... i nie mam nawet ochoty go poznawac... po prostu oceniam go tymko po tym co wiem o nim do dzis... i to mi absolutnie wystarczy aby na tego pana w przyszlosci juz sie nie nabrac...

... zafiksowanie na Polske, na Pana Boga napewno sprawia, ze podchodzimy do wielu spraw zdecydowanie mniej entuzjastycznie zeby nie powiedziec naiwnie. Mysle, ze to bardzo dobra rzecz i  niezwykle przydatne takie "zafiksowanie"... a to ze w przyszlosci pan Jacek wykorzystywany przez rozne Poliny - to jest jasne jak Slonce...

... niemniej jednak, mysle, ze w Polsce JM jest  SPALONY  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować