Czy Olga Tokarczuk reprezentuje ludzkość? Rzecz o wzgardliwych czytelnikach
Nie ma dnia, żebym nie otrzymał informacji, o tym jak źle jest na rynku książki, jak fatalnie idzie sprzedaż, o tym że upadają małe księgarnie i wydawnictwa. Wczoraj na przykład dowiedziałem się z Internetu, że padła jakaś sławna księgarnia mieszcząca się w dawnym domu towarowym braci Jabłonowskich. I nawet jej internetowa siostrzyca nie przetrwała, czyli że zawinęło się wszystko. Ten dom braci Jabłonowskich kojarzę z różnych prawicowych eventów, które ponoć znakomicie się udawały, ale że była tam księgarnia, w dodatku znakomita, tego nie wiedziałem. No, ale padła. Myśl moja poszybowała od razu ku takim wnioskom – w nieistniejącym domu towarowym, firmowanym nazwiskiem dawno zmarłych biznesmenów, gdzie towarem jest powierzchnia i lokale, ulokowała się księgarnia sprzedająca tak zwane topowe tytuły. Pobrzęczała trochę, dopóki były jakieś dotacje i padła. Z jakich powodów? Moja ocena, być może błędna, jest następująca – nie było tam ani jednej autentycznej rzeczy. Nic w tym układzie nie było prawdą. Dom towarowy nie był domem towarowym, bracia Jabłonowscy nie istnieją, a księgarnia nie sprzedawała książek, tylko produkty do nich podobne. Ktoś może powiedzieć, że jestem głupi, bo księgarnia padła albowiem Polacy nie czytają i są w masie może nawet głupsi ode mnie. I przez to właśnie sklep się zwinął. Dotacje nie mają tu nic do rzeczy, bo one się należą księgarniom, szczególnie zasłużonym i nie mają wpływu na sprzedaż. No, ale ja będę się upierał przy swoim. Rynek księgarski pada ponoć, jak chcą wszyscy, a ja tłumaczę to tak - nikt do niego już nie ma zamiaru i nie może do niego dopłacać, tak jak nikt nie będzie dopłacał do żadnych imprez patriotyczno-historycznych. Z mojego punktu widzenia, a jestem autorem i wydawcą, to są same dobre wieści. Ludzie bowiem, którzy w coś się tam bawili za państwowe pieniądze, będą musieli urealnić swoje intencje. I to z całą pewnością będzie bardzo ciekawy widok. Żadna autentyczna i wartościowa rzecz nie może przebić się na rynku książki, a wynika to nie tylko z systemu finansowania tego rynku, ale także z kreacji autorytetów nim rządzących i poprzez zafałszowanie wspomnianych intencji. Wiadomym jest powszechnie, że jeśli ktoś chce prowadzić biznes księgarski i zatowaruje swój sklep tak zwanymi hitami, pójdzie na dno szybciej niż Titanic. Cały bowiem system jest tak skonstruowany, by nikt poza producentem hitów i wielkimi sieciami dystrybucyjnymi nie mógł na hitach zarobić. Tych małych mami się wizją sukcesu, po to właśnie by ich usunąć z rynku. Kiedy zostaną już tylko wielkie sieci i nobliści, będzie można zarządzać propagandą o wiele efektywniej. Pytanie czy pozwolą wtedy żyć takim jak my? Prawdopodobnie nie, ale ci co grają w naprawdę duże klocki nie widzą w nas zagrożenia. Dostrzegają je tylko w wydawnictwach, które dostają dotacje od rządu pisowskiego. I to je przede wszystkim pragną zniszczyć. Gdzie tu jest jakieś miejsce na ciekawe, a co najważniejsze – prawdziwe – treści? Nie ma go wcale, chodzi tylko o to, by promować kosmiczny kołtun pani Olgi, która z pewnością nie reprezentuje ludzkości, ale coś, czego się nawet w przybliżeniu nie da określić. No, ale spróbujmy. Moja córka czyta teraz Wellsa i jest nim całkowicie pochłonięta. Ja jej kibicuję, bo w jej wieku też przeczytałem „Wojnę światów”. Ona jednak poszła dalej i przeczytała wszystko, co było dostępne na rynku. Ja zaś doszedłem do takiej konkluzji – Welles i cała literatura anglosaska, przemawia do nas z pozycji bogów. No, może nie bogów w dosłownym znaczeniu tego wyrazu, ale herosów, którzy reprezentują ludzkość i w imieniu ludzkości piszą książki. A także załatwiają za całą ludzkość różne sprawy. Skoro tak, nikt inny nie może przemawiać w imieniu ludzkości, bo wtedy pozycja tamtych osłabnie i staną się oni lekko nieludzcy. Może się też okazać, jeśli inni autorzy będą chcieli przemawiać tym samym tonem, że jest kilka rodzajów ludzkości. I zrobi się naprawdę dziwnie. Tak, jak w amerykańskim interiorze przed przybyciem białych osadników, kiedy to uważające się za wybrańców i jedynych prawdziwych ludzi plemiona, zwalczały się bezwzględnie i okrutnie. No, ale żarty na bok, skoro nasza noblistka nie reprezentuje ludzkości, bo przemawia do nas tak, jakbyśmy nie byli ludźmi, ale innym gatunkiem, a Welles jest jednak ciągle nam dostępny i mówi do nas innym jednak tonem, to kim jest noblistka? To pierwsze z ważnych pytań. Drugie jest jeszcze lepsze – skoro Welles i jemu podobni przemawiają do nas jako reprezentanci całej ludzkości, to kim są pisarze rodzimi? I jaką pozycję wyjściową powinni przyjąć w czasie kontaktów z czytelnikiem? Wszyscy od razu wiedzą jaką – powinni naśladować autorów anglosaskich, albowiem wtedy osiągną sukces jak tamci. Czy aby na pewno? Przykład opisany na początku i cała patologia na rynku książki wskazują wyraźnie, że nie musi to być prawda. To znaczy, że naśladownictwo służy rzecz jasna, ale tamtym, bo ci nasi powielając schematy sław dewastują rynek i topią pośredników usiłujących sprzedawać ich produkcje. Oj tam, oj tam…nie topią tylko świetnie się bawią. Oto przykład: https://bonito.pl/produkt/wlasny-pokoj-wyd-2023?gad_source=1&gclid=CjwKCAjw74e1BhBnEiwAbqOAjP21vf4ijqaXuPUDb4ohpj6QwK7gS5SLtxpF3eWy__oPPKm8dqQ6NBoCBAYQAvD_BwE
Jakaś pisarka przetłumaczyła na nowo, sławny ponoć esej Wirginii Woolf, a potem jej koleżanki, sławne Polki, napisały podobne eseje o własnej drodze do wielkości. To jest, chciałem rzec, do niezależności. Wśród tych sławnych i niesłychanie inteligentnych kobiet jest też oczywiście Sylwia Chutnik, bo jakże mogłoby się to wszystko odbyć bez niej.
Każdy, kto ma trochę oleju w głowie, widzi, że jest to żywa ilustracja odczłowieczenia i schemat wprost z hierarchii kolonialnej. Oto wielka i sławna biała miss Chief i próbujące ją nieudolnie naśladować murzyńskie kobiety znad rzeki Okawango. Czy one przez udział w tym eksperymencie czują się jakoś wykluczone? Nie, no skąd, one czują się wyniesione, albowiem naśladują swoją panią. Wykluczone są tylko te wariatki, które to czytają i uważają, że one też mogą być prawie tak samo świetne jak Sylwia Chutnik. Też mogą pisać i zdobyć sławę. Nie mogą. Dlaczego? Bo rynek zdycha, a Polacy nie czytają książek. Nikt nie będzie dopłacał do niczyjej sławy. O, przepraszam, do sławy córek wodzów znad Okawango ktoś jednak dopłaci, a wszystko po to, by system kolonialno-feudalny istniał i by nikt nawet nie śmiał zakwestionować pozycji wielkiej, białej miss Chief. A kto śmie ją kwestionować? No, ci politycy, którzy dotują wydawnictwa promujące inny rodzaj tekstów niż wskazane przez naśladowczynie wielkiej, białej miss Chief. Czyli wszyscy politycy PiS. Dlatego zasługują oni na najgorsze. I powinni zostać strąceni do piekła. Co zapewne wkrótce nastąpi. Politycy PiS bowiem, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, zachowują się tak, jakby uważali, że ktoś ich tu ma za prawdziwych ludzi, choć są przecież, co dla wszystkich jest jasne, tylko podrzędnym jakimś gatunkiem zasługującym – w wersji optymistycznej – na nagłą śmierć, bez tortur. Sam Kaczyński zaś publicznie przyznał się, że czytał „Księgi Jakubowe”. Skoro ktoś jest aż tak głupi, niech ma to, na co zasłużył.
Rynek książki zdycha i daleko odeszliśmy od czasów Wellsa, który pisząc swoją „Wojnę światów” każdego czytelnika traktował jak istotę równą sobie. Wyróżnił tylko Marsjan, ale znalazł też sposób na to, by ich wykończyć. Póki co Marsjanie wykańczają nas, przy aplauzie i wzruszeniu najwyższego garnituru naszych obrońców. No, ale my spróbujemy przetrwać.
Jak co dzień proszę, tych którzy mogą i chcą pomóc o zasilenie mojej zrzutki
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Mam też, jak zawsze trochę książek z rynku. Ten zaś tak naprawdę nie umiera, a na pewno nie zdycha. Ma się świetnie i wszystko na nim działa, pod jednym jednak warunkiem – nie wolno brać do swojego sklepu żadnych marsjańskich produkcji, nie wolno tam położyć ani noblistki, ani Chutnik, ani Rusinka, który organizuje on line kursy twórczego pisania. To już są w ogóle rzewne jaja, wyobraźcie sobie, że Welles zacząłby – zamiast pisać i zarabiać miliony- organizować kursy twórczego pisania? W dodatku nie mając krzty talentu, a będąc jedynie byłym asystentem zmarłej noblistki? Tych wszystkich ludzi nie może być w ofercie jeśli chcemy przetrwać. To najważniejsza zasada. A teraz już tytuły:
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/27600/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/imie-jezus-w-swietle-filologii-biblijnej-aleksy-klewek/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-starozytnych-chin-kroniki-pierwszych-dynastii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jagiellonowie-i-ich-swiat-konflikty-jagiellonow/
tagi: książki pisarze rynek pieniądze dotacje oszuści katastrofa marsjanie hity nobliści
![]() |
gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 09:05 |
Komentarze:
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 09:28 |
"Piniendzy nie ma i nie bendzie" To jest "motto" wiadomo kogo. Dlaczego?
Po co pisać książki skoro jest taka "artystka" o nazwisku Lem..., która wykrzykuje same gwiazdki. Tego nie trzeba nawet czytać, bo od razu głowa zapamiętuje! I do tego ile drzew można przyoszczędzić!
Z innej sceny, oczywiście "artystycznej":
podobno niektóre NGO'sy zajmują się publikowaniem filmików z migrantami, którzy "szczęśliwie" przekroczyli granice, żeby rodzina mogła przesłać w wiadome miejsce drugą część należności. Może robią sobie też zdjęcie z GW z aktualną datą.
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 26 lipca 2024 09:28 |
26 lipca 2024 09:29 |
Nie zdziwiłbym się
![]() |
Perseidy @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 09:38 |
Niedawno Argut przywołał tu zasadę Pareta:
· 20% klientów przynosi 80% zysków,
· 20% kierowców powoduje 80% wypadków,
· 20% powierzchni dywanu przypada na 80% zużycia,
· 20% materiału zajmuje 80% egzaminu,
· 20% ubrań nosimy przez 80% czasu,
· 20% pracowników generuje 80% produktów,
· 20% tekstu pozwala zrozumieć 80% treści,
· 20% poprawnej realizacji decyzji i 80% trafnego doboru pozwala osiągnąć sukces
w społeczeństwie też zapewne te dwadzieścia procent ma decydujące znaczenie dla kondycji ogólnej. Socjologowie twierdzą, że już 10 procent populacji jest zdolne stworzyć elitę w prawdziwym rozumieniu tego słowa. Reszta pójdzie za nimi.
Jakże celna jest pańska relacja z kondycji rynku wydawniczego. Brawo.
![]() |
gabriel-maciejewski @Perseidy 26 lipca 2024 09:38 |
26 lipca 2024 09:42 |
Dziękuję
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 10:10 |
Dom braci Jabłonowskich, czy Jabłkowskich?
Ta księgarnia to Moda na Czytanie?
Oni od marca szukają lokalu https://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/ksiegarnia-moda-na-czytanie-opuszcza-warszawski-dom-towarowy-bracia-jablkowscy/
Nawet nie wiedzałam, że jest taki portal jak rynek-ksiazki.pl i wydają Bibliotekę Analiz.
Masakra.
![]() |
Czarny @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 10:48 |
Wyborcy są głupi, więc nie głosowali na PiS. Czytelnicy są głupi, więc rynek czytelniczy umiera. Marsjanie też są głupi, więc w końcu przestaną nas kopać, jak już dostaną premię.
Polacy są głupi najbardziej, ponieważ nie zatykają uszu na monotonny głos spikera, wyzywający ich matki od kurew.
![]() |
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 26 lipca 2024 10:10 |
26 lipca 2024 10:52 |
Jabłkowskich, pomyliłem się, ale co to ma za znaczenie? I tak nic tam nie działa jak należy
![]() |
gabriel-maciejewski @Czarny 26 lipca 2024 10:48 |
26 lipca 2024 10:56 |
Tak, tylko Kurski z prezesem są mądrzy
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 26 lipca 2024 10:52 |
26 lipca 2024 11:12 |
No nie ma żadngo znaczenia, Jabłonowcy tak samo nierealni jak Jabłkowscy. To tylko przejęte nazwy bez treści.
![]() |
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 26 lipca 2024 11:12 |
26 lipca 2024 11:14 |
No tak
![]() |
bolek @ewa-rembikowska 26 lipca 2024 10:10 |
26 lipca 2024 11:28 |
"Nawet nie wiedzałam, że jest taki portal jak rynek-ksiazki.pl i wydają Bibliotekę Analiz."
Kiedyś nawet "analizowali" Klinikę Języka.
![]() |
DYNAQ @gabriel-maciejewski 26 lipca 2024 10:52 |
26 lipca 2024 11:44 |
Kiedyś działało. Przed wojną . Mój Dziadek miał tam sklep , to wiem.
![]() |
BTWSelena @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 12:08 |
" chodzi tylko o to, by promować kosmiczny kołtun pani Olgi, która z pewnością nie reprezentuje ludzkości, ale coś, czego się nawet w przybliżeniu nie da określić"--- trafił pan na 100%.! z oceną...
A nad wszystkim czuwa troskliwie nowo wybrane ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego pod batutą ministra Dariusz Wieczorek z lwami i lwicami LEWICY. I nie jest to istotne co tam PiS czas od czasu pieprzyło,bo w/g nich to byli przestępcy ,którzy zasługują na areszt jako szczególnie niebezpieczni. A to ,ze ten inżynierek Wieczorek miał zarzuty kryminalne( sąd skazał go na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat)--to była jakaś straszliwa pomyłka nieszczęsnych sędziów).
Starannie dobra kadra lewacka z podsekretarzem stanu z dr. hab. Maciejem Gdulą, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego organizuje spotkania wydawców naukowych i z rynkiem wydawniczym,aby było po ich myśli... i kształtować dalej gusty potencjalnych młodych wyborców...i stąd "kołtun" pani Olgi będzie dalej królować ,a jeszcze jako okrasę- dodatek dla młodych wrażliwych panienek dorzuci się kilka Arlekinów,prawidłowo harlequin ,aby uszka i serduszka zapłonęły... pozdrawiam pana......
![]() |
ArGut @bolek 26 lipca 2024 11:28 |
26 lipca 2024 12:21 |
Zabawne, ktoś im za tą wnikliwość chyba zapłacił, takich rzeczy się nie robi z dobroci serca, chyba.
Rynek Książki pewnie jest PRZYSPAWANY do dotacji jak pani Olga Tokarczuk ze swoimi Górami Literatury.
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 13:11 |
"Sam Kaczyński zaś publicznie przyznał się, że czytał „Księgi Jakubowe”"
Ale zapomnieli dodać, że nie dokończył, bo się tego czytać nie dało.
![]() |
gabriel-maciejewski @DYNAQ 26 lipca 2024 11:44 |
26 lipca 2024 13:27 |
No, ale nie działa
![]() |
gabriel-maciejewski @BTWSelena 26 lipca 2024 12:08 |
26 lipca 2024 13:28 |
Tak, tak więzienia przepełnione są niewinnymi, a świat przestępcami
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 26 lipca 2024 13:11 |
26 lipca 2024 13:28 |
Do tego nie mógł się przyznać
![]() |
BTWSelena @gabriel-maciejewski 26 lipca 2024 13:28 |
26 lipca 2024 14:03 |
No taak...metoda prosta,gdy jakaś szurnięta władza dorwie się rządzenia. Odnośnie wydawnictw jest prosta konstrukcja:zamykać niewygodne,piętnować i zarządzać centralnie,aby kształtować gusta czytalników. W ubiegłych stuleciach i tak nie dawnych latach --palono publicznie książki...jak wroga i jak ogłosił obłąkany w nienawiści Hitler " Z tych płomieni zrodzi się Feniks nowego ducha"... https://pl.wikipedia.org/wiki/Niszczenie_ksi%C4%85%C5%BCek
Metoda taka dzisiaj w dobie techniki jest nieskuteczna,ale gdzie diabeł nie może -tam Lewicę i durnych zarządzających ,nawet "wybitnych" uczonych Rojtów pośle...
![]() |
ArGut @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 15:58 |
Jeszcze się okaże GOSPODARZU,że jesteś jedyną osobą nie HEJTUJĄCĄ pani festiwalu Góry Literatury pani Olgi Tokarczuk.
Głośno się zastanowię ... a dlaczegóż by ktokolwiek chciał hejtować festiwal Góry Literatury, skoro pojawiają się TOP-owi politycy i ... ZONK ... tylko po co oni tam?
Po co na takim festiwalu pojawiają się Aleksander Kwaśniewski czy pani ministra Nowacka? O ile dobrze odczytuje daty to w 2022 na festiwalu pojawili się i pan Donald Hitlerowiec i inni znamienici i znamienite autorzy i autorki literatury. Ciekawe jaką literaturą reprezentują - faktu, reportaż zaangażowany, czy może coś tam pod strzechy i inne "patologie" pozytywistyczne.
![]() |
gabriel-maciejewski @ArGut 26 lipca 2024 15:58 |
26 lipca 2024 16:05 |
Oni tam pojechali odnowić zapisy cyrografów
![]() |
gabriel-maciejewski @BTWSelena 26 lipca 2024 14:03 |
26 lipca 2024 16:05 |
Do palenia książek też dojdziemy, ale najpierw zniszczą dystrybucję, żeby palenie nie było promocją
![]() |
StareWino @gabriel-maciejewski |
26 lipca 2024 17:15 |
Dorzucę swoje trzy groszę a właściwie miedziaki prawie że ignoranta - napewno, nie eksperta. Jako stosunkowo nowy na blogu nabrałem pewności, że wpisy gospodarza to efekt Bożej interwencji, nie przesadzam! - albo się ma dar albo ...jest się pokornym czytelnikiem. Co do pani Tokarczuk to ta dziwna kobieta daru nie ma. Niestety ma Nobla, dużo siana na i w głowie. Ja jej książek i innego szajsu nie czytałem i nie zamierzam a Prezes nich robi na tym dnie co chcę jest wolnym (jeszcze) człowiekiem, tyklko nich on nie zajmuję sie promocjami podejrzanej literatury bo się i na tym nie zna. Teraz - Rynek Książki - rynek, bazarek, sklep - jest, to my czytelnicy, którzy książki papierowe czy cyfrowe kupujęmy i czytamy. Wypracowałem taki system: robię rozeznanie, kupuję, czytam, jak się podoba stawiam na półkę. Ponieważ mam jak prawie każdy ograniczoną do tego celu przestrzeń musi być wymiana, co się nie podoba ląduje na ławeczce przed bramą i o dziwo! znika natychmiast. Tak było np. z książką pt. "Wojna domowa w Polsce?" wiadomo kogo a wyleciał "Legion" Elżbiety Cherezińskiej i wylądował na ławeczce, ktoś zabrał. Jaki był powód? - otóż ja wypadłem z wilczego gniazda, znam relacje z pierwszej ręki, które niestety kolidują z treścią Legionu no i forma, język przekazu - nie dla czytelnika-nestora. Przeczytałem "Wojnę domową...", teraz czytam o Szpotańskim i Szpotańskiego bo muszę utulić sercę i głowę - czyli są i czytelnicy, którzy bardzo czekają na książkę poważną, traktującą o tym co się dzieje. Książkę - Rakietę, która przeniesie nas ... nie na Marsa - tam niech się udzdzą Jankesi albo ta dzicz euroazjatycka. Nas nich przeniesie łagodnie po cichu, delikatnie do Nowej Polski, do kraju ludzi czujących się Polakami, widzących współbraci, pomagający sobie a nie opentańców walczących zajadle o wyimaginowane oczekiwania. Potencjalnych autorów takiego dzieła widzę ale trzeba pomóc - zdjąć z bolących pleców ten ciężar (Panie Gabrielu, Złoty Królu ja z tym balsamem "diabelski pazur" zażartowałem - sorry!) Teraz , o pomocy - zacznę od siebie, Jak zapewne wielu z nas 6 września jadę do Zielonej Góry, na nasze spotkanie. Wyjeżdzam z Krakowa o godz 9 , jadę A4 do S3, po drodzę mogę zabrać jedną osobę , która tego potrzebuję albo po prostu chce. Jeżdzę pewnie (niemal codziennie od 1976 bezwypadkowo), ale z regóły nie więcej niż 120 km/godz. , zawsze trzeżwy, umyty - nie śmierdzę, i nie palę , to bardzo istotne warunki kooegzystencji w małej przestrzeni w długim czasie podróży, zapraszam (602482667).
Teraz - Dom Towarowy Braci Jabłkowskich S.A. ul. Bracka 25, od 1884r, jedna z najstarszych i najwiekszych organizacji handlowych w Warszawie. W moich czasach był to Dom Dziecka. Chodziłem tam z Mamą jako dzieciak na zakupy, nawet było dużo towaru do kupienienia , oczywiście nie zawsze takiego jak się chciało kupić - komuna! Były zabawki, ubrania, buty , sprzęt sportowy, artykuły harcerskie i na parterze, kawiarnia z pysznościami dla dzieci a nawet było miejsce do zabaw i pamiętam na 100% zakład fryzjerski tylko dla dzieci. Całość miała formę wielopiętrowych krużganków (chyba, 5 pięter) z dziedzińcem na parterze, wzsystko przykryte szklannym dachem . Znacznie póżniej zawsze zastanawiałem się jak ten budynek przetrwał Powstanie?- którego rocznica za parę dni dosłownie!
![]() |
ArGut @gabriel-maciejewski 26 lipca 2024 16:05 |
26 lipca 2024 17:55 |
>Oni tam pojechali odnowić zapisy cyrografów
To fajny temat na felieton: Jak często CELEBRYTA musi odnawiać certyfikaty do CYROGRAFU?
![]() |
gabriel-maciejewski @StareWino 26 lipca 2024 17:15 |
26 lipca 2024 18:33 |
O Cherezińskiej w ogóle szkoda wspominać
![]() |
gabriel-maciejewski @ArGut 26 lipca 2024 17:55 |
26 lipca 2024 18:34 |
To zależy od tego, jak często występuje publicznie
![]() |
StareWino @gabriel-maciejewski 26 lipca 2024 18:33 |
26 lipca 2024 20:07 |
No pewnie, dlatego poleciała na ławeczkę i teraz ktoś inny się z nia męczy.
![]() |
MarekBielany @StareWino 26 lipca 2024 17:15 |
26 lipca 2024 20:30 |
... Dom Dziecka. Chodziłem tam z Mamą ...
a nawet udało mi się wymusić kupno pierwszej księgi przygód TRiA'a. Nigdy nie udało się wymusić kupna dmuchanego diabełka przy wadze w pobliżu Widok.
P.S.
z wystroju to pamiętam masywne drewniane balustrady, które trochę przypominają stację Stare Bielany.
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
28 lipca 2024 07:17 |
Piękne podsumowanie literqtury angielskiej - przemawia do nas z pozycji boga...:). Zacxytywałem się kiedyś angielska literaturą - Wells'em też. I trafiłeś w idealnie. Conrad, Wells, Huxley, Stevenson, Howard, Tolkien i wielu innych to po prostu skrybowie/sekretarze bogów.
Ale angielska literatura - w przeciwieństwie do amerykańskiej - jest na znakomitym poziomie i czyta się ją dobrze. Ale najleosza dla mnie jest literatura włoska. Mało znana w Polsce, a i na świecie niezbyt lansowana obecnie. Tam znajdują się prawdziwe perły. W sensie, że odkrywają przed cxytelnikiem w sposób jasny, a zarazem urzekający w formie, prawdy i zasady rządzące tym światem. Nawet taki "Pinokio" pokazuje prawdziwą i koszmarną rzeczywistość co można zrobić z ludźmi, gdy się ich ogłupi.
![]() |
OjciecDyrektor @ArGut 26 lipca 2024 17:55 |
28 lipca 2024 07:18 |
To zależy od terminów przedawnienia ścigania i karania poszczególnych przestępstw....:)