Czy mamy tyle siły, żeby uwierzyć we własne kłamstwa?
Zdanie Goebbelsa o ciągle powtarzanych kłamstwach, które stają się prawdą, jest jednym z najczęściej powtarzanych w sieciowych dyskusjach o komunikacji politycznej. Dorównać mu mogą tylko cytaty z Sun Tsu. Ludzie, którzy się nim posługują zachowują się momentami tak, jakby to oni byli Goebbelsem, a Hitler wygrał wojnę. No więc było trochę inaczej, o czym najwyraźniej zapominamy. Goebbels skończył marnie, albowiem używał swoich kłamstw w intencji jawnie ludobójczej. I to się na nim zemściło. Żadne kłamstwo nie stanie się prawdą, w polityce jednak dominują pewne złudzenia. Dotyczą one także spraw dużo mniejszego kalibru niż te, którymi zajmował się doktor Goebbels. Dotyczą one także spraw, których intencja wydaje się szlachetna i inspirująca. Realizacja jednak zawsze pozostawia duży niedosyt i całą listę życzeń.
Zacznę od pewnego trudnego do udowodnienia stwierdzenia, które uważam za prawdziwe – jeśli jakaś kwestia nie jest inspirująca, mamy sto procent pewności, że jest manipulacją i kłamstwem. Te bowiem, od chwilowego zachwytu i złudzenia, że poprzez zainteresowanie nimi zostaniemy przeniesieni w jakąś szczęśliwszą krainę, prowadzą nas ku wilgotnej, oblepiającej mózg nudzie. I tak jest, na przykład z historią sztuki, albo z różnymi fascynacjami literackimi, czy też kolekcjonerskimi. W końcu wszystkie inspiracje i zachwyty okazują się hupcą, a ludzie w nie wkręceni, nie mają innego wyjścia jak bronić tych swoich zachwytów, bo inaczej ich głupota i ułomność zostaną zdemaskowane. O tym by stanąć w prawdzie nikt nie myśli, albowiem ograniczenia, które sam sobie narzucił całkowicie mu to uniemożliwiają. Bywa, że w takiej sytuacji stają całe, duże zbiorowości, a wtedy pada pytanie – czy warto tkwić w tym kłamstwie i czy organizacja ma na tyle siły, żeby je wciąż od nowa uwiarygadniać? A jeśli tak, czy efekt jest tego warty?
Byłem wczoraj w muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie, pierwszym muzeum jakie odwiedziłem sam, bez rodziców. Dawno, dawno temu, wybrałem się tam z kolegą. Pojechaliśmy rowerami, on miał składak, a ja rower marki „Ural”. Był rok 1983 – prehistoria. Muzeum to niewiele się dziś różni. Chodź pewne rzeczy się zmieniły. No, ale jest tam ta sama kopia trik-traka, która była dawniej i inne jakieś kopie, które degradują tę placówkę, jako obiekt nadający się do zwiedzania. Mimo tego mam duży sentyment do tego miejsca. Mogę też szczerze Wam je polecić, albowiem w sezonie odbywa się tam – inaczej niż dawniej – wiele imprez muzycznych. Generalnie placówka ma raczej status edukacyjny niż muzealny, a zorganizowana jest w miejscu, o którym tradycja mówi, że należało do Jana Kochanowskiego. I to jest oczywiście prawda, choć nie zostało tam po Kochanowskich nic, poza kawałkami portalu kaplicy w Sycynie. Kiedy przypomnimy sobie jednak, że Jan Kochanowski pierwsze scholarskie szlify zdobył w Sieciechowie, zrobi się trochę dziwnie. Sieciechów bowiem jest dziś wioseczką bez znaczenia, choć Kochanowski w pieśni „Na zjazd stężycki” wspomina samo miasteczko, jak i jego dawnego właściciela Sieciecha. To był ważny ośrodek, podobnie jak cały region. Nic z tego jednak nie zostało poza Kochanowskim i jego twórczością, która reprezentuje coś niesłychanie odległego od spraw związanych z prosperity regionu. Dowiadujemy się o tym już na początku ekspozycji albowiem jest tam mapa z zaznaczonymi miejscami pobytu Kochanowskiego. Najważniejsze moim zdaniem są dwa – Królewiec i Paryż. Oczywiście, w gawędzie muzealnej poza ich wymienieniem nie pada żadne słowo na temat pobytu Kochanowskiego w tych miastach, a więc cały wątek związany z Albrechtem i misjami naszego poety podejmowanymi w imieniu księcia w Prusiech po prostu nie istnieje. Tak, jak nie istnieje już kolegium w Sieciechowie i warownia strzegąca przeprawy przez Wisłę. To są rzeczy współcześnie nie warte uwagi. Istotne jest tylko to, że Kochanowski wzorował się na Horacym i pisał wiersze nawiązujące do tradycji klasycznej. I to jest ważne. Narracja ta wskazuje więc, że dla edukacji nas wszystkich nie jest istotne, co działo się naprawdę, ale ważne jest podtrzymanie pewnego złudzenia, które ma nas uczynić ludźmi wyjątkowymi. Wszyscy dobrze wiemy, że żadna antyczna tradycja nie istnieje w wymiarach sugerowanych przez podręczniki szkolne. No, ale czy to znaczy, że nikt nie sięga już po wzory pochodzące ze starożytności i nie pisze wierszy po łacinie? Oczywiście, że nie, są tacy ludzie i ja mogę wymienić jednego z nich. Wszyscy znacie tego człowieka, nazywa się on bowiem Kajetan Poznański. Ktoś się może oburzyć, ale stańmy w prawdzie i głośno wymieńmy nazwiska tych ludzi, którzy idąc w ślady Kochanowskiego zajmują się poezją horacjańską czy w ogóle antyczną. Czy oni istnieją? Jeśli tak przywołajcie ich nazwiska i sprawdźcie jakich zaszczytów sięgnęli. Bo ja znam tylko jedno – Kajetan Poznański.
W praktyce omawiania dzieł i tradycji literackich takie metody jak ta zaproponowana wyżej, nie są zbyt popularne. Praktyka ta bowiem polega na tworzeniu bardzo nieatrakcyjnych formatów, które służą przedłużaniu życia złudzeń. W imię czego? Zachowania tradycji. W czym owa tradycja wyraża się w praktyce? W niczym, realnie ona nie istnieje, jest tylko szkolną udręką. Ponoć jest ona częścią tradycji naszego państwa. No tak, ale tylko do momentu, kiedy nie zaczniemy zastanawiać się po co Kochanowski pojechał do Królewca i Paryża. Kiedy naświetlimy tę kwestię wszystko porozłazi nam się w rękach. Ujawni się bowiem wtedy łatwa do udowodnienia, choć nie zawsze praktykowana, tradycja polityczna, realizowana z dala od literatury i propagandy, w zaciszu gabinetów i w listach. Chodzi mi o tradycję politycznej współpracy i wzajemnej fascynacji Prus i Francji, która rozpoczęła się właśnie za życia Kochanowskiego. Takich kwestii polska tradycja, opierająca się na fałszywych przesłankach oraz rzekomej ciągłości literackich fascynacji, nawet nie dotyka. Ludzie zaś zajmujący się badaniem życia i twórczości Kochanowskiego, zajmują się w zasadzie tworzeniem hermetycznego języka, który nie opisuje niczego poza zmyśleniami. Jest przy tym niezrozumiały dla ludzi spoza kręgu badaczy literatury, a jak przypuszczam także przez nich. Oni jednak muszą udawać, że wszystko kumają.
I teraz ważne pytanie – skoro nie mamy żadnej poza wskazaną tu tradycji politycznej, to czy mamy na tyle siły, żeby obronić to, co mamy i czy to, co mamy obroni nas? Moim zdaniem nie. A przekonuje mnie do tego przykład Kajetana Poznańskiego, który jest ostrzeżeniem danym nam przez Pana Boga.
Jest wręcz gorzej, ludzie zajmujący się w Polsce komunikacją polityczną, nie rozumieją nawet tego, iż potrzebny jest jakiś program oparty na założeniach prowadzących do realnych i wymiernych korzyści. Im się zdaje, że chodzi o to, by skupić na sobie uwagę i udowodnić swoje racje. Przez to obszar, który jest uznawany za publiczny dyskurs, przypomina u nas dom wariatów. Jego najważniejszą cechą jest nieproduktywność i wiara w to, że powiedziane = zrealizowane. To z kolei prowadzi do lekceważenia realizacji i podnoszenia znaczenia wypowiedzi ludzi, który mają jakieś uwierzytelnienia i gwarancje. One podobnie, jak w przypadku Kochanowskiego, pochodzą z dworów obcych i nie żyją dłużej niż ich autor. No chyba, że dwory wskażą innego autora. Ponieważ najważniejszym producentem treści doktrynalnych jest u nas poseł Mikke wielu uważa, że słowa są wieczne, bo on ciągle żyje. I wielu wierzy, że powtarzając je stają się dziedzicami pewnej tradycji. Bez druków, realizacji w innych niż drukowane formach, bez utrwalania słów, nie ma mowy o tradycji. Nawet jednak to nie oznacza, że słowa zamienią się w jakąś trwałą i szlachetną strukturę. Na końcu bowiem, albo już w trakcie ich wypowiadania autor może zamienić się w Kajetana Poznańskiego, albo gorzej – w jego parodię – a z tym mamy do czynienia nagminnie.
Teraz pora na podsumowanie. W zeszłym roku Polska Fundacja Narodowa wydała ponoć na działania promocyjne ponad 240 milionów złotych. Ciekawe prawda? Co zostało utrwalone za pomocą tych pieniędzy? Moim zdaniem nic, poza oczywiście horacjańską tradycją w literaturze.
tagi: polityka propaganda tradycja literatura jan kochanowski
gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 07:51 |
Komentarze:
Pioter @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 09:08 |
I tak ważniejszy od tego Horacego i jego pisaniny był niejaki Gajusz Cilniusz Mecenas, szef propagandy Oktawiana Augusta, który w byłym oficerze armii Brutusa oraz Etrusku z urodzenia dostrzegł talent do oszlifowania i wykorzystania.
Tak samo z Kochanowskim. Ważniejszym od niego był jego mecenas
gabriel-maciejewski @Pioter 2 kwietnia 2023 09:08 | |
2 kwietnia 2023 09:15 |
O mecenasach nikt nie wspomina.
valser @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 09:58 |
Wlasciwie wszystkie postacie szkolnej literatury to panteon funkcjonariuszy propagandy i zbieranina roznych upadlych typkow.
Hans von Schwarzerwald ze swoimi Fraschkami otwiera ta parade oszustow i robi za miszcza. Wokol tych bzdur buduje sie caly system wrazliwosci i pozornych wartosci, ktore potem uwaza sie za "skarby polskiej literatury", tak jakby nie mozna bylo uczyc sie jezyka na jakis prawdziwych i praktycznych historiach.
Kuldahrus @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 10:12 |
To chyba dotyczy wszystkich państw kolonialnych. Trzeba wymyślić jakiś symbol który jest na tyle "ułagodzony" żeby ludność miejscowa dla której się go wymyśla nie myślała o niepodległości. Tak jak w Irlandii stoi w centrum stolicy pomnik Jima Larkina, a prawdziwi bojownicy o niepodległość mają jakieś tam gdzieś tylko upamiętnienia.
Z tego też powodu u nas tak agresywnie zaczęto atakować Kościół bo to ostatnia ostoja niezależnej myśli dla nas.
Kuldahrus @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 10:22 |
Przepraszam za offtopic, ale kolejna "dyskusja geopolityczna" znowu się rozkręca w internetach.
Już dawno było wiadomo, że produkty rolne z Ukrainy będą szły przez Polskę, teraz ktoś rzuca w eter rzekome nieprawidłowości, że produkty ukraińskie tak naprawdę nie przechodzą przez Polskę tylko tu zostają niszcząć rodzimy rynek. Problem w tym, że nie da się stwierdzić czy to prawda, czy kolejne "fakty autentyczne" rozrzucane przez rosyjską propagandę. Z jednej strony coś jest na rzeczy bo cena zboża w skupach poleciała w dół, ale z drugiej strony ci co wcześniej rozrzucali rosyjską propagandę o tym że USA nas "sprzeda za czapkę śliwek i nie można drażnić Rosji" teraz rozrzucają szeptane plotki o tym, że "USA niszczy nam gospodarkę rolną pod pretekstem wojny na Ukrainie".
Może wiesz o co tu chodzi?
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 2 kwietnia 2023 10:22 | |
2 kwietnia 2023 11:26 |
O to, że ruscy agenci i pożyteczni idioci są na dole struktury i kolportują te brednie tak jak napisałeś - pod pozorem autentyczności. O nic więcej
gabriel-maciejewski @valser 2 kwietnia 2023 09:58 | |
2 kwietnia 2023 11:27 |
Problem w tym, że nie ma takich historii. Trzeba je dopiero napisać. Tego jednak nikt nie zrobi, bo można się narazić na szyderstwo i nikt tego nie zasponsoruje
valser @gabriel-maciejewski 2 kwietnia 2023 11:27 | |
2 kwietnia 2023 11:40 |
Nie pozostaje nic innego jak przeleciec oficjalna szkole na trojach, zeby sobie pierdolami lba nie nabic i rownolegle zaczac jakies systematyczne szkolenie. To w tej chwili jedyna sensowna strategia.
Moze z czasem pojawi sie jakis nowy Ignac Loyola i ogarnie temat systemowo.
atelin @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 12:05 |
Bycie poetą po łacinie nie jest trudne.
Ja sobie pozwoliłem (ad hoc) na wiersz po grecku:
Ο Κύριος εμπνέει
με οδηγεί στο αλσύλλιο της ιστορίας, με σκοτώνει
ένας ηλικιωμένος ανάβει τις λάμπες.
To miało znaczyć:
Pan jest inspirujący
prowadzi mnie przez gąszcz historii
dobija mnie starszego człowieka
włącza lampki.
Po łacinie będzie tak:
Dominus inspirans me
per historiae perplexum ducit
me occidit
senex volvitur in lucernis.
A z łaciny na grekę?
Ο εμπνευσμένος Κύριος
με οδηγεί στο μπλέξιμο της ιστορίας
με σκοτώνει
ο γέρος κυλά στα φανάρια.
A teraz z greki na polski:
Natchniony Pan
wprowadza mnie w plątaninę historii
zabija starzec toczy się na światłach.
Jeszcze trzeba pamiętać o tym, że poezja łacińska nie opierała się na rymach, tylko na rytmach. Te rytmy Poznańskiego ujawniły się pod siekierą.
Wrotycz1 @Kuldahrus 2 kwietnia 2023 10:22 | |
2 kwietnia 2023 12:11 |
Obecnie cena pszenicy na giełdach światowych jest na poziomie cen z września 2021r. Jak była górka, podwójna cena w stosunku do dziś, to szanowni producenci, trzymali zboże w magazynach licząc na więcej, a jak cena spadała to liczyli, że wróci do szczytu, bo wojna trwa. W tym czasie kupili na kredyt nawozy, w szczycie cen nawozów, bo energia była droga. Kupili na kredyt, bo nie mieli gotówki. Dlatego nie mieli, że trzymali ziarno. Tak sobie spekulowali towarami. Obecnie ceny węgla i gazu są na poziomie sprzed 2 lat. Teraz mają drogi kredyt do spłaty i tanie ziarno w zapasie. Na to nakłada się jeszcze przemyt zboża przez gangi ukraińskie. Zaraz będzie interwencyjny skup zboża od rolników albo powstanie Bank Zbożowy ze znanym z literatury managerem na czele lub innym geniuszem od rolnictwa.
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 12:49 |
" Bywa, że w takiej sytuacji stają całe, duże zbiorowości, a wtedy pada pytanie – czy warto tkwić w tym kłamstwie i czy organizacja ma na tyle siły, żeby je wciąż od nowa uwiarygadniać? A jeśli tak, czy efekt jest tego warty? "
Pytanie takie nie padnie, gdy są to instytucje/agendy "etatowe", cyli utrzymywane z pieniędzy podatników. Słuzą głównie do zagospodaroywania potencjalnego bezrobocia u absolwentów rozmaitych studiów "humanistycznych w rodzaju "europeistyka i balet" czy "management gotowania na gazie", w sytuacji gdy niz demograficzny redukuje zapotrzebowanie na kadrę pedagogiczną w placówkach edukacyjnych.
A to przeciez oznacza, e problem "efektu" nie mieści się w horyzoncie zdarzeń tego rodzaju organizacji.
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 2 kwietnia 2023 12:49 | |
2 kwietnia 2023 13:48 |
No, ale problem efektu powinien mieścić się w horyzoncie zdarzeń osób, które powołują te organizacje do życia
ArGut @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 14:03 |
Pisałem to kiedyś ale napiszę jeszcze raz. Przygodę z Baśniami zacząłem od tomu II. I z ciekawości pojechałem odwiedzić rzeczone muzeum w Czarnolesie. Był środek wakacji, prace w obrębie parku trwały w najlepsze. No i jak zobaczyłem dwóch gości kłucących się o hajs to pomyślałem no nic od czasów Hansa się nie zmieniło, a Hans był gość skoro na statki magnatom pożyczał.
Inną ciekawą sprawą jest to, że PRL-owska propaganda potrafiła przerobić Hansa na Jana.
Kuldahrus @gabriel-maciejewski 2 kwietnia 2023 11:26 | |
2 kwietnia 2023 14:23 |
Aha, czyli po staremu. Już prawie się na to złapałem, ale zobaczyłem, że znowu kolportują to ludzie którzy wcześniej kolportowali "sceptycyzm w sprawie Ukrainy" i ogólnie "rząd nas znowu sprzedaje a potem ucieknie przez Zaleszczyki" oczywiście bez podawania, co w takim razie w zastępstwo obecnego rządu, no i dzięki temu słusznie zachowałem dystans.
Myślałem, że to będzie offtopic, ale właściwie mieści się w tematach które ostatnio podejmowałeś. Ciągle się utwierdzam w tym, że tzw. "patriotyczna prawica" została rozpisana na role w latach 80tych w domu u któregoś generała armii czerwonej. Ludzie bez zastanowienia łykają te wrzutki jak pelikany, wystarczy że tekst o tym, że "rząd nad niczym nie panuje i klęka przed USA" zostanie napisany w jakimś prostym marketingowo-reklamowym stylu(czyli szczypta podejrzliwości, poparta jakimiś statystykami, doprawiona ekspertem któremu "zamyka się usta" i ewentualnie opinią szwagra który "siedzi w temacie", do tego wspomnienie jakiejś "ważnej" politycznej sprawy którą już wcześniej "rząd zaniedbał") i momentalnie u ludzi wyłączają się wszystkie blokady, przyjmują to jako bazę do dyskusji, bez żadnych wątpliwości.
Kuldahrus @Wrotycz1 2 kwietnia 2023 12:11 | |
2 kwietnia 2023 14:25 |
Czyli innymi słowy, jak spekulowali to gadali że "wolny rynek i możemy robić co nam się podoba", a jak wywrócili się na tej spekulacji to jest płacz, że "państwo nas nie chroni".
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 14:53 |
"W zeszłym roku Polska Fundacja Narodowa wydała ponoć na działania promocyjne ponad 240 milionów złotych. Ciekawe prawda? Co zostało utrwalone za pomocą tych pieniędzy? Moim zdaniem nic, poza oczywiście horacjańską tradycją w literaturze."
Ta fundacja to kolejna okazja dla gromady cwaniaków którzy dorwali się do państwowych pieniędzy.
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 2 kwietnia 2023 13:48 | |
2 kwietnia 2023 15:29 |
Ani razu nie spotkałem się w swojej karierze zawodowej z podobnym przypadkiem. A kariera ta była dosyć długa i rozległa odnośnie wglądu w praktyki rozmaitych instytucji pod kątem realizacji przez nie celów statutowych.
BTWSelena @Kuldahrus 2 kwietnia 2023 14:23 | |
2 kwietnia 2023 15:36 |
Celna i cenna uwaga Kuldahrusie i jak napisał gospodarz" I wielu wierzy, że powtarzając je stają się dziedzicami pewnej tradycji."
Kuldahrus @BTWSelena 2 kwietnia 2023 15:36 | |
2 kwietnia 2023 16:08 |
Czasem i mi się trafi :-)
grudeq @Kuldahrus 2 kwietnia 2023 14:25 | |
2 kwietnia 2023 16:48 |
Tu jeszcze wychodzi bezsens prawidła III RP o cenach, które mówi że Rzecz jest warta tyle ile ktoś chce za nią zapłacić. No bo co w sytuacji w której sprzedający nie chce rzeczy sprzedać i czeka na lepszą cenę.. a lepsza cena albo się pojawią albo i nie.
Paris @gabriel-maciejewski | |
2 kwietnia 2023 16:56 |
No coz,...
... juz od dawna nie mam sily wierzyc w te rozne, dete BREDNIE, ktore serwuje nam ,,nasza wadzunia,, w kurwizorze i nie tylko... sily jak sily, przede wszystkim nie mam juz checi ,,na wiare w ten belkot,,... i ,,dziecieca BEZRADNOSC,, wadzuni !!!
Ale w naszej Ojczyznie ,,wiara we wlasne klamstwa,, zalezy od GRANTOW i DOFINANSOWAN z panstwowych pieniedzy - absolutnie BEZKARNIE i BEZ OGRANICZEN - roznych ,,naszych i nienaszych,, licznych ZEROWISK - vide PFN ze ,,szczurem biurowym,, !!!
CWIERC MILIARDA ZETA dla tego PANSTWOWEGO ZEROWISKA to jest hucpa nad hucpy... tam, w tych ZLODZIEJSKO-PATRIOTYCZNO-NARODOWYCH kregach PASOZYTOW i NIEROBOW WIARA BEDZIE OGROMNA,...
... ale w zwyklym narodzie - we mnie np. - albo w tym z 500+,... a nawet ze wpisaniem ,,emeryckiej 13-tki do kAstytucji,, tej wiary jest ewidentnie brak !!!
Kuldahrus @grudeq 2 kwietnia 2023 16:48 | |
2 kwietnia 2023 22:11 |
Nie wiedziałem, że jest taki przepis.