Czy funkcjonariusze tajnych służb mogą podzielić między siebie rynek książki?
Moim zdaniem nie mogą, tak jak cały naród nie może być jednolicie partyjny. To jest prowokacja, ale jestem całkowicie pewien, że wielu z nich bardzo chce to zrobić i uważa, że dopiero taki rynek będzie należycie spełniał swoją funkcję propagandową. Ten sposób myślenia jest wyrazem dziecięcej wręcz słabości i demaskacją przy okazji. Zanim przejdę do dalszych rozważań, wstawię tu dwa przykłady dość świeże. Oto przed kilkoma dniami ogłoszono, że ABW aresztowała Jacka Międlara, którego Grzegorz Braun tytułuje teraz redaktorem, a powodem aresztowania była mowa nienawiści. Nie wiem ile czasu upłynie zanim Jacek Międlar wyjdzie z aresztu, a ile do chwili kiedy napisze swoją książkę o prześladowaniu spowodowanym stosowaniem tejże mowy. Zakładam, że niewiele. Jak pamiętamy wydarzenie to poprzedzone było dobrze zorganizowaną promocją książki Wojciecha Sumlińskiego, zatytułowanej „Powrót do Jedwabnego”. To jest w zasadzie książka trzech autorów, a jednym z nich jest pan Budzyński, emerytowany major ABW. Jak to było z tą oceną służb w książce Suworowa? Rubelek za wejście, a za wyjście dwa? To oznacza, że jak ktoś wchodzi w struktury, to łatwo się od nich nie uwalnia. Ja rozumiem, że ABW to nie KGB i u nas jest trochę inaczej, ale jeśli widzę, że jeden oficer, były co prawda, ale jednak, tej organizacji pisze książkę, która jak najbardziej podpada pod standardy mowy nienawiści lansowane przez gazownię, a inni idą aresztować Międlara, pardon, redaktora Międlara, za takąż mowę, to mogę się tylko temu przyglądać z życzliwym zainteresowaniem. Nic więcej nie wchodzi w grę. I szczerze współczuć tym, którzy uważają, że już za chwilę sprawa Jedwabnego doczeka się rozstrzygnięć ostatecznych, które pozwolą Polakom wstać z kolan.
Na czym polega problem ludzi, którzy wychodząc z tych całych służb, jawnie i z podniesionym czołem, próbują instalować się na rynku książki. Rynku nobilitującym, wyróżniającym człowieka od razu, czyniącym go istotą rozpoznawalną, towarzysko pożądaną i godną szacunku przez sam fakt istnienia, a nie przez to, że została rozkazem dziennym z dnia takiego, a takiego wyróżniona premią, albo że zna jakiegoś starego trepa jeszcze z czasów Jaruzelskiego? Problem ten polega na tym, że oni przeceniają swoje znaczenie. To znaczy powoli, zakładam, że nie wszyscy, ale jednak spora grupa, zbliżają się do konstatacji, że ta cenzura, ten stan wojenny i funkcjonariusze prewencji na ulicach, to była jakość sama w sobie. Przynajmniej wiadomo było kto jest kim, a jak ktoś nie miał legitymacji, to był po prostu nikim, nawet jeśli mu się zdawało, że jest sławnym pisarzem. Czasy te jawią się wielu ambitnym strategom rynku, jako raj utracony i to dobrze widać na targach książki. Po czym? Po skali obniżek cen książek, które miały okazać się hitami, a okazały się kapiszonem wystrzelonym na odpuście.
Można się oczywiście łudzić, że za pomocą zestawu prymitywnych emocji uda się sterować całym, 40 milionowym narodem, ale to jest tylko złudzenie. Ono się skończy tak, jak wszystkie inne złudzenia, czyli szarpaniną o resztki budżetu przeznaczone na ten wielki projekt, lub serię mniejszych projektów, bo ja przecież nie wiem jak to tam dokładnie zostało obmyślone. A propos, czy ktoś może wie, co się dzieje z akcją „Polska wielki projekt?” Zwyciężyliśmy już, czy może przegraliśmy? Nieważne, wracajmy do szarpaniny. Jej finałem będzie, jak zwykle, pretensja do ludzi, że nie zrozumieli intencji autorów i zamiast pozwolić im poprowadzić się ku nowym, zielonym pastwiskom, olali ich zupełnie i przestali słuchać. Skończy się dyskusjami prowadzonymi teatralnym szeptem, a dotyczącymi legendarnych zarobków Sumlińskiego. Proszę Państwa, na rynek książki nie wchodzi się dla zarobku. Ten kto to czyni, szybko zniknie. Tu się człowiek instaluje przede wszystkim dla dobrze rozumianej sławy. To zaś powoduje, że czasem ten legendarny zarobek wręcz przeszkadza. Przekonają się o tym wkrótce zarówno Wojciech Sumliński, jak i Remigiusz Mróz. No i teraz rzecz najistotniejsza – jak po taką sławę ma sięgnąć były tajniak? Ja nie odmawiam tym ludziom ani inteligencji, ani talentu, ale przecież ten serial idzie już chyba dwudziesty rok. Ile było takich książek, czasem bardzo poprawnych edytorsko, które zrobiły klapę, mimo wszelkich dystrybucyjnych udogodnień, mimo promocji masowej i kameralnej, mimo sugerowanej wrażliwości autora i jego, że tak powiem, drygu do podejmowania treści z obszaru emocji wrażliwych, delikatnych i podniosłych. Było tego bardzo dużo. I nic po tym nie zostało, a ja zaraz wyjaśnię dlaczego. Parę lat temu ktoś doszedł do wniosku, tak to interpretuję, że nie ma się co opierniczać z tą jakością, trzeba walić na chama. I mamy całą serię książek Sumlińskiego, przepisanych z MacLeana czy jakiegoś innego Le Carre. Miękka oprawa, brak drugiej strony, najgorszy papier, a na stronie dwa akapity z tego, co – dla przykładu – znajduje się na stronach wydawnictw Kliniki Języka. I co? Bez aresztowań za mowę nienawiści, bez aranżacji sugerujących prześladowania i udręczenie, machina nie rusza, a jeśli rusza, to zaraz staje. Być może ten ruch kogoś tam satysfakcjonuje, ale chciałem tylko przypomnieć, że na rynek książki nie wchodzi się dla pieniędzy. Od tego są inne rynki. Tu się jest dla sławy i po to, by realizować cele propagandowe. Kiedy można to robić skutecznie? Tylko wtedy kiedy rynek ten jest głęboki i zróżnicowany. Tak, jak to się dzieje na rynku amerykańskim. Nikt nie będzie kwestionował tego, że tam się robi propagandę globalną, a nie dość, że robi, to jeszcze utrwala. Nikt tam natomiast nie ogłasza, że ten czy inny popularny autor, jest czy też był szpiegiem. Nawet jeśli pisze powieści szpiegowskie. Nie czyni tego, albowiem to jest przeciwskuteczne. Tak się bowiem składa, że mechanizm promocji oparty o demaskację od dawna jest niewydolny. Mechanizm ten działający w myśl zasady – a teraz pan Mietek powie jak to było naprawdę, ale tak naprawdę, naprawdę i dorzuci kilka słów o tym jak cierpiał w więzieniu prześladowania – rzęzi jak silnik od malucha zimą 1981 roku. Nie pojedzie, mimo wielu starań i pielęgnowania wielu złudzeń. Oczywiście, jestem tego pewien, że zanim jeden z drugim były oficer tego czy tamtego, przyzna się do klapy zacznie obmyślać, jak tu – bo przecież nie można się przyznać do klęski – zamknąć ten cały rynek, żeby nie było niczego. To jest pokusa wielka i ona nachodzi różnych ludzi, a ja to wiem na pewno. Media ogłoszą, że już nikt nie będzie niczego czytał, bo nie ma autorów, nie ma sensu pisać, a wszystkie treści są internecie. To jest nie do wykonania, bez wyprowadzenia transporterów opancerzonych na ulice i skrytobójczych morderstw. No, ale każdy ma jakieś marzenia. I każdy może kochać, jak mówią słowa piosenki.
Wiara w to, że kilkunastu kolegów może opanować obszar dystrybucji treści, albo choćby tylko duży jego fragment, a niech się on zwie nawet tą prawicą, prowadzi do rozstrzygnięć komicznych. Ja je tu opiszę na bardzo konkretnym przykładzie. Oto na plaży w Kalifornii pojawiło się nagle, ni z tego ni z owego wiele tysięcy dużych robaków, które wyglądają jak penisy. Żyje toto w mule, ale nagle zapragnęło się pokazać i jak na komendę wylazło na powierzchnię. No, ale się okazało, że nie ma wody, bo opadła, środowisko jest nieprzyjazne i nie ma jak żyć. Co prawda każdy może wyjść na plażę i zobaczyć te 60 tysięcy kutasów ułożonych jeden przy drugim, ale czy to jest rzeczywiście sława? Taka dobrze rozumiana? Trzeba się chyba nad tym poważniej zastanowić. Przekonanie, że jeśli wybrany i zadekretowany autorytet, a niechby to był nawet Grzegorz Braun będzie chodził po tej plaży i wskazywał z mądrą miną tego czy innego przedstawiciela pechowego gatunku, a także rozwodził się nad jego osobniczymi zaletami, coś zmieni, to iluzje budowane po raz kolejny. Rynek to ocean, a w najlepszym razie jezioro, z całą pewnością nie jest to dół przeciwpożarowy wypełniony mułem, ani sadzawka z karpiami, do której ktoś dwa razy dziennie dosypuje paszy. Dorze jest o tym pamiętać. Żeby zaś być autorem rozpoznawalnym trzeba przede wszystkim pisać. Nie opowiadać, nie wskakiwać na platformę z mikrofonem w ręku, nie pokazywać się w telewizji, nie fotografować się ze sławnymi ludźmi. Trzeba przede wszystkim pisać. Tego się niestety nie da obejść. Oczywiście można się karmić złudzeniami, że się da, albo wierzyć, że powstanie technologia, dzięki które jednym kliknięciem będziemy generować ciekawe, interesujące i uwodzicielskie teksty, które przyniosą nam sławę. Wszystko to można robić, ale podczas tych czynności, można będzie też wyraźnie zauważyć, że ocean jest coraz dalej, że zaczął się odpływ, a wokół nas zaczyna przybywać tych dziwnych obłych stworzeń, które – wobec braku wody – nie mają żadnej szansy na przeżycie.
tagi: propaganda pieniądze rynek książki sława tajne służby wpływy
![]() |
gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 09:46 |
Komentarze:
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 10:17 |
A tak wygląda zbieranie tych małż-robaków:
https://youtu.be/1He_9xBXtj0?t=55
:)
![]() |
gorylisko @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 10:47 |
szkoda mi trochę Międlara bo podziwiałem go jako kapłana... nie wiem czy dała się omamić czy po prostu został zaszantażowany... pana porównanie do jednego z tych fiutów jest niezłe... ale czy rynek da się opanować... hmmm chyba jednak ma pan rację, bez czołgów i wozów bojowych na ulicach nie razbieriosz... musi być zamordyzm stosowany w pełnej praktyce ale jak to ktoś powiedział, na bagnetach można się oprzeć ale nie sposób na nich siedzieć bo wchodzą w... wiadomo gdzie ;-) własnie teraz media w UK zawyły bo konserwatyści wygrali wybory i to sporo... a miało być postympowo jak diabli znaczy się jak zwykle... tutaj angole też mają po trosze dość tresury... pozostaje pytanie na ile konserwatyzm oznacza konserwatyzm a nie maskirowkę... to się okaże... w każdym razie media idą w odstawkę internet bolsze wsiech... oczywiście siły tajemne już rozpoczęły działania aby i tutaj "zrobić porządek" ale chyba jak to mówią francuzi "marne szanse" technologia idzie do przodu... może internet dałoby się okiełznać ale pod warunkiem zostopowania rozwiązań technologicznych na całym rynku technologii informatycznych a to się nie da... może kiedyś o tym napiszę osobny post...
![]() |
gorylisko @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 10:53 |
zapomniałem dopisać.... co do apektu pisania i bycia pisarzem... scena z "MIstrz i Małgorzata" gdzie Korowiow razem z Behemotem wchodza do restauracji a cieciówa od nich żąda legitymacji, że są pisarzami... scenka świetnie odegrana w niskobudżetowym filmie pod tym samym tytułem... w każdym razie konkluzja prosta, pisarz jest pisarzem, dlatego, że pisze a nie dlatego, że ma legitymację... ;-)
![]() |
umami @Kuldahrus 15 grudnia 2019 10:17 |
15 grudnia 2019 10:58 |
Geoduck? Powinno być Geodick.
![]() |
Wrotycz1 @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 11:08 |
To chyba mówi za wszystko:
Polska Wielki Projekt - Strona główna | Facebook
https://pl-pl.facebook.com › Miejsca › Warszawa
Polska Wielki Projekt, Warszawa. 5,2 tys. osób lubi to. Największe w Polsce spotkanie konserwatywnych środowisk eksperckich, opiniotwórczych i politycznych.
![]() |
Magazynier @Wrotycz1 15 grudnia 2019 11:08 |
15 grudnia 2019 12:01 |
Czysta innowacyjność.
![]() |
Magazynier @gorylisko 15 grudnia 2019 10:47 |
15 grudnia 2019 12:02 |
On od zawsze był wtyką.
![]() |
tomciob @Kuldahrus 15 grudnia 2019 10:17 |
15 grudnia 2019 12:26 |
Toto się jada i w dodatku na surowo jako sushi. Dzielnie obejrzałem dwa dodatkowe filmy z przygotowania tego małża, który ma nazwę "Tresus." Cytuję za Encyklopedią Britannica (w tłumaczeniu DeepL):
"ARTYKUŁ Gaper clam MOLLUSK
WRITTEN BY: Redaktorzy Encyklopedii Britannica
Alternatywne tytuły: Tresus capax, Tresus nuttallii, małże końskie
Małże z gatunku Gaper, zwane również Małżami końskimi (Tresus nuttallii i Tresus capax), albo z dwóch gatunków małży z rodziny Mactridae. Małże te żyją w piasku i błocie wzdłuż wybrzeża zachodniej Ameryki Północnej od Alaski do Baja California. Muszle obu gatunków osiągają długość około 200 milimetrów (8 cali). Są one w przybliżeniu podłużne w kształcie i kremowobiałe w kolorze. Małże papierowe mają długie, stopione lewary, które są zawarte w rurach płaszczowych; lewary nie są w pełni chowane w skorupę. Małże zakopują się w osadach na głębokość do jednego metra (trzech stóp). Małże papierowe są jadalne i są intensywnie poławiane podczas pływów wiosennych. Są one powszechnie zakażone larwalnymi torbielami tasiemca, ale są one nieszkodliwe dla ludzi". źródło
Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
A więc to produkt rynkowy, tajny bo ukryty w błocie i trudny do wydobycia czyli ekskluzywny. Ciekawe kiedy jak i kto pierwszy raz wpadł na pomysł aby toto wydobyć i zjeść. Na stanowisku badawczym "Far West Point" na wyspie Dundas, którego artefakty sięgają 11 000 lat wstecz skorupy tych akurat małż to 20 procent zawartości mięczaków spożywanych przez tamtejszych ludzi. A więc historia ich zjadania ma długą tradycję. źródło
A jak się to ma do treści notki? Jak kapiszon do odpustu. Niby jedno z drugim nie ma nic wspólnego ale nie zazdroszczę naszym dzieciom, które już nie będą wiedziały jak to fajnie jest postrzelać z kapiszonów albo z korkowca.
![]() |
Autobus117 @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 13:10 |
Bonda rozstała się z Mrozem. Co nam zaproponują na wiosnę?
![]() |
stanislaw-orda @Autobus117 15 grudnia 2019 13:10 |
15 grudnia 2019 13:18 |
To może się zejdą na powrót.
Show must go on!
![]() |
toscano7 @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 14:13 |
"Mamy bardzo prostą zasadę: rubel za wejście, dwa za wyjście. To znaczy, że wstąpić do organizacji jest trudno, ale jeszcze trudniej ją opuścić. Teoretycznie dla wszystkich jej członków przewidziano tylko jedno wyjście: przez komin. Dla jednych z najwyższymi honorami, dla innych hańbiące, ale komin jest jeden. Tylko przez ten komin odchodzimy z organizacji. Oto on... Siwy wskazuje mi ogromne, na całą ścianę, okno: - Podziwiaj. (...)
- Czy ktoś właśnie opuszcza organizację?
- Nie - śmieje się Siwy. Komin to nie tylko nasze wyjście, to również źródło naszej energii, a przy okazji powiernik naszych najtajniejszych sekretów. W tej chwili palą po prostu tajne dokumenty. Wiesz, lepiej spalić, niż przechowywać. To pewniejsze"
(Wiktor Suworow - Prolog - Akwarium.
![]() |
gorylisko @Autobus117 15 grudnia 2019 13:10 |
15 grudnia 2019 15:00 |
jak to co ? matrix reaktywacja 5.5 albo i wyżej... oczywiście za gotówkę... ;-)
![]() |
umami @Kuldahrus 15 grudnia 2019 16:11 |
15 grudnia 2019 16:41 |
Dick to po angielsku kutas. A oni to z kaczką (Duck) wiążą.
![]() |
Paris @Magazynier 15 grudnia 2019 12:02 |
15 grudnia 2019 17:08 |
Tak...
... od samego poczatku !!!
Przyznac musze, ze slabo przygotowal sie do odegrania roli "ksiedza", potrzeba bylo tylko troche czasu zeby przekonac sie, ze "ksiadz" Miedlar to WTYKA... ale coz, dzis wszystko i wszyscy, a przynajmniej meRdialnia, polYtycy i ZONdzONcy zeszli na psy, dzis wszyscy skupieni wokol "ksiedza" - kimkolwiek i czyjakolwiek on jest dzisiaj wtyka - to IDIOCI i PROWOKATORZY...
... i ciesze sie, ze mlodzi nie daja sie zlapac na te zalosne, miedlarowe plewy !!!
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 17:34 |
Czy funkcjonariusze tajnych służb mogą podzielić między siebie rynek książki?
Ok, możemy sobie dywagowac ale nie zapomnij, co kiedyś sam napisałeś, że władza jest albo swięta albo tajna. Mamy władzę nie świętą, więc, tajną. I tyle. We wszystkich jej aspektach. A rynek książki, ok, ważny ale myślę, że są ważniejsze.
A władza, to już nie tylko nad 40-to milionowym narodem. Teraz już kieruje się całą Europą. Właśnie Tusk był parę lat na naukach o tym. Jestem pewien, że zobaczymy go jeszcze w akcji. Albo jego klona, młodszego. Zresztą widać już takich na polskiej scenie.
A publiczność i z lewa i prawa karmi się takimi tekstami:
i przecież nie tylko w Polsce ludzie są ogłupieni taką interpretacją rzeczywistosci, jaka jest opisana w tym tekście z lewackiego pisma, "Mała Anglia" - ☺
|
onyx @gabriel-maciejewski |
15 grudnia 2019 18:02 |
J. Międlara zatrzymali, przesłuchali i wypuścili. Jeszcze tego samego dnia wieczorem był na manifestacji na wrocławskim rynku. W tak ekspresowym czasie nic nowego nie napisze ale... Jego książki na rynku już nie ma ale pojawiła się oferta i dodruk, wysyłka od 10 stycznia 2020r. Metoda na Sumlińskiego ;)
https://sklep-wprawo.pl/pl/p/J.-Miedlar-Moja-walka-o-prawde.-Wyznania-bylego-ksiedza/85
![]() |
Paris @cbrengland 15 grudnia 2019 17:34 |
15 grudnia 2019 18:05 |
Oczywiscie Krzysiu...
... ze takim baranom i cepom jak ten caly tusk czy bankster, zwany "premierem ZONdu polskiego" marzy sie i sni tylko "waadza" w PANSTWIE EUROPA !!!
A ta "waadza" ma byc wystrugana przez takich KUTAS'ow jak opisani w dzisiejszym wpisie Coryllus'a... m.in. przez takie rozne KREATURY jak emerytowany major ABW budzynski, niedoszly "samobojca" sumlinski, "ksiadz" miedlar, itp. itd. - mozna wymieniac bez liku... a wszystko to na dodatek polane "narracja" KUTAS'ow, czyli nierobow i pasozytow meRdialnych...
... wystarczy przeczytac tylko tytuly info na "niezaleznej od rozumu" sssakiewiczowych presstytutek czy poogladac w kurwizorze albo w tiwi republika ZAROBIONYCH debili "dziennikarskich" od strugania "sukcesu powyborczego" w Polsce... albo w Europie. Bym napisala, ze narody sa relatywnie odporne na ta SCIEME i PIANE toczona dzien i noc ze wszystkich telewizorni swiata, bo syf i chaos prawie w kazdym kraju jednakowy.
Tak naprawde - to ludzie NIE WIERZA w telewizor... gadac telewizorem dzisiaj - to naprawde CIEMNOGROD, WSTYD i OBCIACH !!!
![]() |
chlor @onyx 15 grudnia 2019 18:02 |
15 grudnia 2019 20:15 |
10 stycznia ma być jakieś strasznie ważne wydarzenie astrologiczne. Pełnia plus koniunkcja Saturna i Plutona. Coś ważnego wtedy się zdaży. Gwiazdy nie kłamią jak wiadomo.
![]() |
chlor @chlor 15 grudnia 2019 20:15 |
15 grudnia 2019 20:16 |
Raczej zdarzy niż zdaży.
|
onyx @chlor 15 grudnia 2019 20:15 |
15 grudnia 2019 22:33 |
Myślisz, że to już jest ten etap w którym oni swoje decyzje wydawnicze konsultują z Wylatowem?
![]() |
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 15 grudnia 2019 10:17 |
16 grudnia 2019 08:16 |
Nawet nie patrzę
![]() |
gabriel-maciejewski @gorylisko 15 grudnia 2019 10:47 |
16 grudnia 2019 08:17 |
Niech Pan da spokój z tym Międlarem
![]() |
gabriel-maciejewski @gorylisko 15 grudnia 2019 10:53 |
16 grudnia 2019 08:18 |
Tak, oni wszyscy chcą być pisarzami bez legitymacji, ale jednak wolą tę legitymację. To taki paradoks
![]() |
gabriel-maciejewski @Wrotycz1 15 grudnia 2019 11:08 |
16 grudnia 2019 08:20 |
Projekt "Kótka ławka"
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 15 grudnia 2019 11:59 |
16 grudnia 2019 08:20 |
Widziałem
![]() |
gabriel-maciejewski @Autobus117 15 grudnia 2019 13:10 |
16 grudnia 2019 08:21 |
Czy aby na pewno?
![]() |
gabriel-maciejewski @toscano7 15 grudnia 2019 14:13 |
16 grudnia 2019 08:21 |
I nikt go nie oskarżył o antysemityzm? Ten komin jednoznacznie kojarzy sie z Oświęcimiem
![]() |
gabriel-maciejewski @cbrengland 15 grudnia 2019 17:34 |
16 grudnia 2019 08:22 |
To się zamienia w konflikt nieczytelnych konwencji
![]() |
gabriel-maciejewski @onyx 15 grudnia 2019 18:02 |
16 grudnia 2019 08:23 |
Taka miała być sensacja, biskupi pedały i Bóg wie co jeszcze, a wyszło jak zwykle
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski 16 grudnia 2019 08:22 |
16 grudnia 2019 15:53 |
Nie jest łatwo, przynajmniej dla mnie, życie w światach równoległych, a z tym mamy do czynienia. Tutaj, po tych kilkunastu latach, gdy znalazłem się w pewnym momencie w piekle, tak, poczułem to, nawet komunizm w Polsce mi tego nie dał, to już nigdy nic, co było i co będzie, nie będzie dla mnie takie samo.
Ale życie jest piękne i to jest najważniejsze ☺
![]() |
umami @gabriel-maciejewski 16 grudnia 2019 08:20 |
16 grudnia 2019 16:24 |
Toś mnie ubawił.
![]() |
porfirogeneta @gabriel-maciejewski |
16 grudnia 2019 18:57 |
Czyli PiS dmucha w Międlarowy żagielek wywalając mu drzwi o 6stej rano, 13-stego Grudnia, jakieś punkty tu są zbierane? Międlar mi ni swat, ni brat, nie lubię byłych księży i tyle, ale kiedy tam wpadną "kominiarze" do jakiejś nory Antify, czy obywateli RP, czy Otwartego Dialogu?
Odpowiedź brzmi; Nigdy.