-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Czy agenturalność jest dziedziczna?

Wysłaliśmy wczoraj do druku książkę niezwykłą – wspomnienia księdza Józefa Borodzicza. Składa się ona z dwóch części, a żadna z nich nie była publikowana od czasów przedwojennych. Jedna z tych części była publikowana w nakładzie tak niskim, że mało kto o niej wie. Książki te noszą następujące tytuły: „Kresy polskie w niebezpieczeństwie” i „Na wozie i pod wozem”. Trzecią część książki stanowią listy księdza Józefa Borodzicza do Dmowskiego i Paderewskiego oraz przełożony z francuskiego opis afery w jaką księdza wkręcili agenci ochrany pracujący na stanowiskach dyplomatów polskich u zarania niepodległości. Afera ta wybuchła we Włoszech, przetoczyła się przez Hiszpanię, Francję i Belgię, a żywot zakończyła w Szwajcarii. Dzięki zaangażowaniu kolegi Maćka zgromadziliśmy masę nie publikowanych nigdy dotąd materiałów na temat księdza Borodzicza, ale nie zdążyliśmy ich przetłumaczyć. Poza tym książka i tak ma ponad 600 stron, a gdybyśmy powiększali aneksy miałaby pewnie z 800. W archiwach jest jeszcze sporo materiałów na temat księdza i jego działalności na Kresach i w zachodniej Europie. Myślę więc, że po sprzedaniu tego nakładu zajmiemy opracowaniem nowego, uzupełnionego wydania.

Nie będę zdradzał szczegółów tej historii, ale zdumiewające jest w niej to, że niektórzy bohaterowie wolnej ojczyzny, także ci, który my tu promowaliśmy okazywali się być osobami skrajnie naiwnymi. Siatka zaś rosyjskich agentów na zachodzie, którą gładko przejęli komuniści, opierała się na ludziach z tak zwanego towarzystwa. Między bajki więc włożyć należy gawędy o tym, jak to dyplomaci radzieccy mieli kłopot z pokazywaniem się w salonach Europy, bo nosili wysokie, miękkie buty, albo łapcie i do tego zapinaną z boku pod szyją rubaszkę. Sowietów w kręgach dyplomatycznych i towarzyskich Europy reprezentowała arystokracja. Także polska, choć chcę wierzyć, że tylko z naiwności. Jednym z negatywnych bohaterów historii księdza Borodzicza jest Konstanty Skirmunt, stryjeczny brat Romana Skirmunta premiera niepodległej Białorusi założonej przez polskich ziemian po I wojnie światowej. Człowiek tak zasłużony dla niepodległości i Polski, że w czasie kampanii wrześniowej, kiedy zrewoltowane chłopstwo chciało podpalić jego dwór, dostał ochronę od sławnego generała Kleeberga.  Jego kuzyn Roman nie miał tego szczęścia, został zamordowany na stopniach własnego dworu.

O szczegółach sprawy księdza Borodzicza przeczytacie sobie w książce, która mam nadzieję będzie dostępna już na targach pod Pałacem Kultury w dniach 8-10 września tego roku. Ja zaś chciałem zwrócić uwagę na coś, na co Maciek trafił przypadkiem przeglądając te tony zdigitalizowanych papierów po księdzu Józefie Borodziczu. Oto w jednym ze swoich pism, ksiądz Józef Borodzicz pisze, że napotkał na swojej drodze dawnego agenta ochrany mecenasa Hofmokl-Ostrowskiego. Przyznam, że zamarłem. Pan mecenas jest bowiem doskonale znany wszystkim wielbicielom literatury pitavalowej, a także miłośnikom sensacji i sensacyjek tak przedwojennych, jak i tych z czasów PRL. Napisał on dwie ciekawe książeczki, jedna traktuje o jego warszawskich procesach, a druga to po prostu przewodnik pod strukturze banków stołecznych działających w Warszawie przed wojną. Był więc, jak widać, pan mecenas człowiekiem wielu talentów. Niektórzy już pewnie wiedzą do czego zmierzam, ale potrzymam jeszcze chwilę w napięciu tych, którzy nie wiedzą. Mecenas Hofmokl Ostrowski dożył bardzo późnego wieku, zmarł mając lat 98, albo 99. Pisał o nim w swoim sławnym, sądowym reportażu Marek Hłasko. A czego dotyczył reportaż? No właśnie. Nazywał się „Proces przeciwko miastu” i opisywał jeden z najsławniejszych procesów lat pięćdziesiątych, proces Władysława Mazurkiewicza, wielokrotnego mordercy z Krakowa, zwanego „pięknym Władziem”. Na motywach tej historii powstał film, który przed kilku laty przemknął przez ekrany kin, gdzie Mazurkiewicza zagrał Chyra. Pisałem o tym, tak jak wcześniej pisałem samej o sprawie Mazurkiewicza. Hłasko szydził z niej, bo był czas odwilży i można było szydzić, a najbardziej drwił w metody obrony jaką przyjął mecenas Hofmokl-Ostrowski, który twierdził, że Mazurkiewicz ma zeza widlastego, a przez to wrodzone skłonności do zbrodni.

W filmie widzimy, że Mazurkiewicz to współpracownik UB, choć nie do końca chętny do tej współpracy. W rzeczywistości zaś, co zasugerował Hłasko w reportażu, cała sprawa z Mazurkiewiczem była pewnie ukartowaną próbą likwidacji agenta, który wykonywał jakieś zlecenia dla komunistów, ale poszedł w samodzielność i do tego zaczął strzelać do niewłaściwych ludzi. Zamieść się tego pod dywan nie dało, a więc sfingowano proces, uspokajając Mazurkiewicza, który był wyjątkowo wprost wyluzowany na sali sądowej, tym mecenasem. Starym dobrym agentem ochrany, mającym zapewne jakieś gwarancje bezpieczeństwa także w czasie okupacji niemieckiej. Pan mecenas wymyślił malowniczą linię obrony, następnie piękny Władzio dostał kaesa, wyciągnięto go z sądu, powieszono, a mecenas zszedł ze świata w trybie naturalnym, czemu nikt się nie dziwił. Miał w końcu prawie sto lat, a pierwsze lojalki podpisywał pewnie jeszcze za cara Aleksandra III, ojca Mikołaja II.

Ksiądz Józef Borodzicz, który także był zagadkową postacią, rozpoznał proweniencje pana mecenasa od razu, być może znał go wcześniej i miał z nim do czynienia w czasie swoich licznych przepraw z władzą carską. Był bowiem ksiądz Borodzicz prześladowany i więziony. Wszyscy wiemy za co, za to, że gromadził wokół siebie wiernych i zbudował pięć kościołów. Józef Borodzicz był też człowiekiem majętnym i miał majętną rodzinę, co nieco mu pomagało, bo urzędnik carski, jak wiadomo, był istotą bezradną wobec półrublówki.

Obejrzałem wczoraj fragment filmu na TVP Historia, który pokazywał jak doszło do defilady niemiecko-sowieckiej w Brześciu, w 1939 roku. Narratorem niektórych fragmentów był Grzegorz Braun, a innych Paweł Wieczorkiewicz. W pewnym momencie powiedział on, że najbliższym i najbardziej wpływowym doradcą Józefa Becka i prezydenta Mościckiego był sowiecki agent, zapomniałem nazwiska, ale przyjdzie Maciek i przypomni. No, ale ten sowiecki agent nie był na tym stanowisku zainstalowany ot tak sobie. On musiał mieć jakąś przeszłość, którą ktoś badał, musiał mieć koneksje, a także gwarancje. I był zapewne wcześniej jeśli nie agentem, to współpracownikiem ochrany. Poprzez wysoko postawione i bardzo dystyngowane osoby, jak możemy się domyślić, nawiązał tę współpracę, nie poprzez jakichś łapciuchów.

Jeśli do tego dodamy drukowane w gazetach skargi, które opublikowałem w „Socjalizmie i śmierci”, dotyczące obecności szpicli ochrany w strukturach defensywy na początku lat dwudziestych, to można się zastanawiać, całkiem serio, ile było Polski w Polsce? I dlaczego we wrześniu 1939 tak łatwo sobie z Polska poradzono. Tym cenniejsze to będzie, że zbliża się kolejny wrzesień, a potem na pewno przyjdzie październik.  Można też przemyśleć raz jeszcze kwestię dziedziczenia i tradycji i popatrzeć innym okiem na czasy współczesne. I na ludzi, którzy – z jednej strony – twierdzą, że polskość to nienormalność, a także na tych drugich, którzy na Polsce są skupieni tak silnie, że aż od tego wpatrywania się w nią dostali zezna widlastego. Na tym zakończę. Módlcie się, żebym znalazł nowy lokal, bo do grudnia przyjedzie tu z siedem, jak nie osiem nakładów i nie ma tego gdzie położyć.



tagi: białoruś  kresy  wspomnienia  ochrana  szwajcaria  mazurkiewicz  agenci  ub  ksiądz borodzicz  mecenas hofmokl ostrowski 

gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 08:50
19     2434    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Pioter @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 09:15

Agenturalność była dziedziczna. Pewnie nadal jest. Tak jest zresztą najłatwiej kooptować współpracowników. Dlatego kontrwywiad Rzeczypospolitej miał opracowaną tzw Liber Chamorum, gdzie zebrano wszystkie dowody na kolaborację Panów Szlachty, a konkretniej na zbyt szybkie wzbogacanie się niektórych rodów.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 24 sierpnia 2023 09:15
24 sierpnia 2023 09:22

No właśnie nie wiem czy do tego służyła Liber Chamorum, przeanalizuj przypadek Idziego Kalinowskiego

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 09:39

Ciekawe zadajesz zadania ;) Kalinowscy do stary śląski ród (XIII w) z okolic Strzelec. Na terenach Ukrainy pojawiają się dopiero na przełomie XVI/XVII wieku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, gdy poseł cesarski Lasota (spod Koźla) udaje się z misją do Moskwy, a szef wywiadu cesarskiego, Kochcicki (z pod Lublińca) buduje siatkę agenturalną w Rzeczypospolitej.

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 09:43

Taki nepotyzm w służbach wszelakich. Był, jest i będzie.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 09:55

Skoro dziedziczna jest chociażby palestra, rządy w miejskich gangach to agentura tym bardziej. Ten pomiot Ochrany rozlazl się po świecie i dobrze funkcjonuje. Plus! 

zaloguj się by móc komentować

Frymac @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 10:10

Według prof. Wieczorkiewicza tym agentem sowieckim był Tadeusz Kobylański, były oficer Oddziału II Sztabu Generalnego WP i jeden z najbliższych współpracowników Józefa Becka. Do wybuchu wojny pełnił funkcję naczelnika Wydziału Wschodniego w gabinecie ministra spraw zagranicznych i miał decydować o kształcie polityki wobec Sowietów.

 

Jego biogram u docenta Wiki:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Kobyla%C5%84ski

zaloguj się by móc komentować

atelin @Frymac 24 sierpnia 2023 10:10
24 sierpnia 2023 10:53

Ten biogram to pikuś. Dlaczego podjęto decyzję o nie strzelaniu do sowietów?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Frymac 24 sierpnia 2023 10:10
24 sierpnia 2023 11:07

Jak się ma ta osobistość do sławnego Kobylańskiego, patrioty z Ameryki Południowej?

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 24 sierpnia 2023 11:07
24 sierpnia 2023 12:28

Czyzby  tatus...  albo  stryjek  ???

Bo  w  zaklamanej  wiki  slowem  nawet  nie  wspominaja,

zaloguj się by móc komentować

Nova @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 12:58

Czyli we wrześniu 1939 wywiad, generalicja, adm8nistracja i dyolomacja II RP była sterowana przez Sowietów. Coś tam od siebie dodali Niemcy. Przy cichej ajceptacji anglosasów którzy wiedzieli o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Byliśmy wystawieni jak kaczka w piekarniku, jak Węgrzy przed Batohem. 

zaloguj się by móc komentować



Magazynier @Pioter 24 sierpnia 2023 09:15
24 sierpnia 2023 13:20

Od czasów prehistorycznych. To samo dotyczy rzemiosł wszelakich. Senior jeśli nie troszczy się o juniorów to przynajmniej troszczy się o własną pozycję. A ta zależy od siły klanu. Tak powstają kasty. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Nova 24 sierpnia 2023 12:58
24 sierpnia 2023 17:26

Niezle,...

...  ciekawe  kiedy  i  jak  nas  dzisiaj  wystawia  ?!?!?!

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 24 sierpnia 2023 13:02
24 sierpnia 2023 17:28

Naturalnie,  ze...

...  sie  wstrzymam,...  tylko  dedukuje,

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 24 sierpnia 2023 09:22
24 sierpnia 2023 19:55

w aferze z Bolkiem i akcji Macierewicza III RP pominięto funkcjonariuszy  etatowych słuzb niejawnych i ich współpracowników, którzy zostali wpisani w rejestr katalogu (spisu) zastrzeżonego, czyli tych, których przewerbowano do nowej odsłony demokracji.

Mnie najbardziej utkwił w pamieci przypadek najbliższego współpracownika ś.o. A. Leppera.

W kazdej wersji demokratycznej pieriestrojki jest podobnie, czy to w Niemczech, Rosji, Italii, Francji, zwłaszcza tam gdzie konwulsje powojenno-porewolucyjne są najbardziej dotkliwe.

zaloguj się by móc komentować

Nova @gabriel-maciejewski 24 sierpnia 2023 13:02
24 sierpnia 2023 20:31

Tak, oczywiście.Dziękuję za sprostowanie.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
24 sierpnia 2023 22:05

Na Disneyu właśnie pojawił się nowy serial Star Wars Ahsoka. Czasy po tym jak Republika pokonała Imperium. W drugim odcinku serialu pokazana jest inspekcja w fabryce i okazuje się że nie wszyscy są lojalni wobec nowej władzy. Wielu pracuje dla Imperium. 

Także to chyba zasada.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Pioter 24 sierpnia 2023 09:15
24 sierpnia 2023 22:27

Nekanda-Trepka opisał fałszywą szlachtę - samozwańców. Rzeczywiście, miało to towarzystwo sporo za uszami.

Anegdota prawdziwa - gdy wydano Liber chamorum drukiem - podejrzani "herbowi" wykupili pilnie nakład...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować