-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Człowiek Słup ogłoszeniowy vs człowiek Wielkie niemowlę czyli o książkach niesamowitych

Pojawiła się ostatnio w sieci polemika pomiędzy pisarzem Ćwiekiem a pisarzem Mrozem. Ten pierwszy, który wygląda jak słup ogłoszeniowy, tyle ma tatuaży na całym człowieku, zarzucał temu drugiemu płyciznę intelektualną. To jest, z mojego punktu widzenia, niesamowite. Pisarz Mróz, wyglądający jak wielkie, siwiejące niemowlę, pisze po 8 powieści rocznie. To się nie podoba pisarzowi Ćwiekowi i twierdzi on, że takie rzeczy nie są możliwe bez szkody dla jakości tekstu. Oczywiście, że nie są możliwe, ale pisarzowi Mrozowi to zwisa, albowiem on realizuje pewien program sprzedażowy. Towarem zaś nie są jego książki, ale idee wokół których porządkowane są emocje dużych zbiorowości. To samo robi pisarz Miłoszewski i pisarka Bonda. Oni porządkują emocje i ułatwiają sprzedaż gadżetów potrzebnych do grupowej ekscytacji. Taka jest ich rzeczywista funkcja. Pisarzowi Ćwiekowi zaś zdaje się, że chodzi o jakąś literaturę. Tak samo myślą czytelnicy i żaden nie wpadnie na prostą myśl, że właśnie rąbią go na pieniądze, bo każdy jest przekonany o własnej wyjątkowości. Towar zaś podsuwany przez Mroza uważa za spełnienie swoich aspiracji intelektualnych. Poza tym znajduje w tych powieściach to, co ma w newsach na popularnych portalach, na przykład kwestię przemocy w rodzinie. Ten wątek też ostatnio był obrabiany przez Mroza. Dla nas tutaj Mróz to cwaniak w pogoni za forsą, a Ćwiek to bałwan, ale piszemy o nich, bo w podobny sposób organizowane są emocje w naszym sektorze, czyli na tak zwanej prawicy. Omawialiśmy wczoraj casus Mary Wagner, ja zaś opublikowałem list od jednego z czytelników, list który był dosyć wulgarnym szantażem wobec mnie. Potem dostałem jeszcze jeden list, a w nim było zdanie, dotyczące mojej postawy. Otóż szkoda wielka, że się tak podkładam pisząc o Mary, bo dobry ze mnie autor. To jest coś niesamowitego. Jakaś pani w Kanadzie wyznacza standardy na rynku treści w Polsce, a oceniają to czytelnicy moich książek. Ona co prawda nic nie pisze, ale za to reprezentuje właściwą postawę i przez to właśnie można oceniać także mnie i moje poczynania. No i jasne jest, że każdy kto ją będzie krytykował jest co najmniej nierozsądny jeśli nie podejrzany. Tak działa mechanizm porządkowania emocji. W ten sposób ludzie, którzy ze swojego codziennego życia czynią heroizm i skrajne poświęcenie grupują się w gromadki wybrańców. I to oni będą oceniać tych, którzy mają jakieś wątpliwości, albowiem kupując film o Mary wykupili bilet uprawniający ich do takich poczynań. Tutaj tak nie będzie. Już to zapowiadam i jeśli ktoś będzie do mnie startował z tej pozycji daleko nie poleci. Nie pozwolę na to, by poddawano naszą tutaj działalność tego rodzaju ocenom. I nie będę się naginał do takich wymagań. Argumenty zaś – szkoda, że się pan podkłada – puszczam mimo uszu. Zarówno pisarze Mróz i Ćwiek, jak i entuzjaści Mary Wagner działają w jednej organizacji, w organizacji lansującej czynności bezskuteczne, a także postawy przykuwające uwagę i stymulujące najbardziej proste i grube emocje. Jak to już kiedyś pisałem, nie pozwolę się sterroryzować histeriom. I mam w nosie ilu czytelników opuści to miejsce poirytowanych moją postawą. O co innego nam chodzi. Już tłumaczę o co. Rynek treści pełen jest rzeczy wartościowych, wartych przeczytania i zajęcia wobec nich stanowiska. One wszystkie w zasadzie idą w zapomnienie, nie istnieją w świadomości czytelnika, bo ta zagospodarowana jest przez Mrozów, Ćwieków oraz dyskusje o tym, kto bardziej kocha nienarodzone dzieci. Już to pisałem, ale jeszcze powtórzę – tyle razy wypełniałem, podając swoje wrażliwe dane, deklarację potępiającą aborcję i wzywającą do zaostrzenia ustawodawstwa w tym zakresie, że chyba tylko firmy zainstalowane na Aleutach nie mają jeszcze mojego peselu. Uważam, że to wystarczy. Podpisywałem, podawałem imię i nazwisko i deklarowałem chęć ochrony życia poczętego. Teraz zaś będę się zajmował czymś innym. Nie męczeństwem bynajmniej, bo i taki wątek pojawił się we wczorajszych wpisach. Nie będę pisał, ani mówił o męczeństwie, w kontekście sprawy Mary Wagner, czy małego Alfiego, a to z tego względu, że nie mam o nim pojęcia. I nie sądzę, by ktokolwiek z osób zabierających wczoraj głos w sprawie miał to pojęcie. Jeśli zaś ktoś będzie mnie próbował przekonywać, że wychowywanie kilkorga małych dzieci ma coś wspólnego z męczeństwem wyleci stąd z miejsca. Tutaj będziemy się zajmowali rzeczami poważnymi, takimi, jakimi lubią się zajmować faceci, kiedy mają trochę powyżej 40 lat, na przykład 65 albo 70, lub trochę mniej czyli 49 albo 58.

Uważam, że powinniśmy ustanowić od dziś nową kategorię publikacji, jej nazwa to „książki niesamowite”. A oto pierwsza z nich. Nosi ona tytuł „Europa na peryferiach. Średniowieczny system-świat w latach 1250 – 1350”. Jasne jest dla każdego, że mowy nie ma o tym, by gdziekolwiek, nawet na jakiejś wyższej uczelni, ktokolwiek zdecydował się na jakieś omówienie tej książki. Mogę się oczywiście mylić, bo autorka Janet L. Abu-Lughod jest Amerykanką arabskiego pochodzenia i być może gdzieniegdzie poprawność polityczna i obyczajowa skłoniła kogoś do zainteresowania studentów tą publikacją. Szczerze jednak w to wątpię. Żeby należycie ocenić potencjał niesamowitości tej książki zacznę od pewnego komentarza, który się tu niedawno pojawił. Oto jakiś człowiek szpanował, że nie da się niestety połączyć najazdu mongolskiego i herezji katarskiej. A to się, panie dziejaszku, jeszcze okaże. Być może niebawem. Na razie cytat ze wstępu naszej pierwszej „książki niesamowitej”

 

Thomas Kuhn w pracy zatytułowanej „The Structure of Scientific Revolution, za jedną z głównych przyczyn zmian paradygmatów teoretycznych nauki, uznał akumulację anomalii, czyli stopniowe gromadzenie się obserwacji i informacji „nie pasujących” do istniejących już teorii i uogólnień naukowych lub też spostrzeżeń i danych, których nie jesteśmy w stanie wyjaśnić w oparciu o istniejące paradygmaty. W cytowanym stanowisku Kuhn kładzie akcent na znaczenie odkryć, które dokonywane są w „świecie rzeczywistym” i których konsekwencją jest konieczność zmiany obowiązujących dotychczas stanowisk naukowych...(…)

Po tych słowach następuje krytyka metody Kuhna, ale niezbyt ostra. Nas zaś teraz interesować będzie spis treści tej niezwykłej książki. Oto on:

 

Przedmowa

Wstęp

1. Badanie systemu w fazie tworzenia

 

Część I Subsystem europejski

Na gruzach dawnych imperiów

2. Jarmarczne miasta Szmpanii

3. Brugia i Gandawa

4. Kupcy morscy z Genui i Wenecji

 

Część II. Bliskowschodnie i Środkowoazjatyckie centrum

Trzy szlaki wiodące na wschód

5. Mongołowie i przejście północno-wschodnie

6. Szlak Sindbada, Bagdad i Zatoka Perska

7. Monopol mameluckiego Kairu

 

Część III Azja

 

Trzyczęściowy system Oceanu Indyjskiego

8. Subkontynent indyjski. Na rozstajach dróg

9. Wąska cieśnina

10. Wszystkie jedwabie Chin

11. Przebudowa struktur trzynastowiecznego systemu-świata.

 

Jak widać mamy tu same rewelacje, od Mongołów i ich pieniądza fiducjarnego, funkcjonującego na obszarze pax mongolica poczynając, na istotnej funkcji sztuki w średniowiecznych Włoszech, sztuki która rozwijała się tak dynamicznie, bo była ucieczką od fiskalizmu miejskiego, kończąc. Mamy tu wreszcie dość dokładnie omówione targi szampańskie, których żaden historyk sztuki nie połączył póki co z budową katedr gotyckich w Ile de France i we Flandrii. Może i do tego dojdzie kiedyś światowa nauka, ale na razie są to sprawy, których oficjalny paradygmat naukowy nie obejmuje. Jakie to szczęście, że nas tutaj nie obowiązuje ów paradygmat i możemy mówić i robić co nam się żywnie podoba. Nie musimy się przejmować tym, czy komuś rozsypują się koncepcje związane z planowaną habilitacją czy nie. Możemy się tylko cieszyć z tego, że świat ciągle ma dla nas jakiś urok, a do tego tkwi on w rzeczy tak bezpiecznej i dobrej jak książka. Od dziś w naszym sklepie „Europa na peryferiach”. Ja zaś szykuję się do szerszego omówienia tej publikacji, ale to już po majówce. Nie będzie mnie dziś cały dzień, ale mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.

 

Mam jeszcze ważne ogłoszenie. W dniach 10-11 maja jestem we Wrocławiu. Miałem być później, ale wszystko się zmieniło. 10 mam wykład u karmelitów, a 11 wieczorek autorski, wszystko na zasadach dotychczasowych. W sobotę rano muszę wracać. Wiem, że ktoś był zainteresowany dodatkowym spotkaniem, ale musimy z tym poczekać do czerwca.

 

Zapraszam na www.prawygornyrog.pl



tagi: rynek  książka  polemika  emocje  sprzedawcy 

gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2018 07:39
7     3996    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2018 09:14

Ps

O czynnościach skutecznych napiszę jak wrócę. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2018 09:40

Spis treści zachęcający.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2018 11:03

Troche się czuję wywołany do tablicy. "Walka ze złem", " męczeństwo" to są kategorie duchowe. Duchowości po pierwsze nie wolno mylić z psychiką - można być chorym psychicznie mistrzem duchowości i całkowicie zdrowym psychicznie duchowym dnem. Ze wszystkimi odcieniami pomiędzy. Gdy te duchowe kategorie pojawiają się w życiu doczesnym, czyli owo życie konfrontuje nas ze Złem, mamy wybór wyłącznie między grzechem lub wręcz potępieniem, a cierpieniem czyli w sumie męczeństwem, do śmierci włącznie. 

Walka ze złem z mieczem w dłoni, to pułapka duchowa, a w życiu doczesnym katastrofa. Z mieczem w dłoni można za to bronić jakiegoś, zwykle czyjegoś dobra, i zazwyczaj powinno się. Z pewnością nie robi się tego kamerą. 

Ty tutaj w ogóle nie walczysz ze złem, jest to kategoria od czapy względem tego, co robisz. Za to starasz się budować jakieś dobro, twoje własne i nasze. I Mróz, i Ćwiek nie robią tego. Najwyżej mają na celu jakieś dobra materialne.

zaloguj się by móc komentować


Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2018 12:58

Alfie nie żyje,  podał na TT jego ojciec. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Janek-D @gabriel-maciejewski
29 kwietnia 2018 00:24

Pouczać to może moglby Papież ale nawet on tego nie robi. Nie czaję takich ludzi wysylajacych swoje złote myśli w postaci listów pasterskich.... Nudzi im sie, jakieś deficyty... Coraz bardziej skłaniam się ku poradzie Vaslera: 50 pompek i zastanów się zanim cos zrobisz. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować