-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Człowiek, o którym zapomniałem

Kiedy postanowiłem wydać książkę Stanisława Kijeńskiego zatytułowaną Proces Eligiusza Niewiadomskiego, zwróciłem uwagę na wiele zawartych w niej sensacyjnych zupełnie informacji. Widziałem związki Niewiadomskiego z wydawnictwem Ewert, Trzaska i Michalski. Przeczytałem o planach wydawniczych jakie to wydawnictwo wobec Niewiadomskiego miało i nawet, z cynicznym uśmiechem, postanowiłem nic na razie nie mówić o tym, że prawicowy bojownik i lepszą Polskę, związał się z masonami o nazwiskach Ewert, Trzaska i Michalski. Miałem z tego zrobić jakaś sensację, ale potem zapomniałem. Wskazałem na to, że młody Ewert wiedział na dwie godziny, wcześniej, siedząc w Sosnowcu, że Narutowicz nie żyje i że zabił go Niewiadomski. Przypomniałem o tym, że adwokat Niewiadomskiego, Stanisław Kijeński rozpoczął swoją karierę w palestrze do obrony Ludwika Waryńskiego, a zakończył ją, symbolicznie, na obronie Eligiusza Niewiadomskiego. Miałem nawet napisać rozdział w książce o socjalizmie, zatytułowany Merkurialny charakter palestry, ale w końcu nic z tego nie wyszło, bo pojawiło się tyle innych, kontrowersyjnych tematów, że adwokaci musieli iść w odstawkę.

Zapomniałem tylko o jednym człowieku. O Kazimierzu Rudnickim, oskarżycielu publicznym. Wczoraj mi o nim przypomniano. Zajrzałem do jego biogramu i oniemiałem. Jakby tego było mało, okazało się, że Kazimierz Rudnicki napisał książkę Wspomnienia prokuratora, wydaną trzy razy w latach pięćdziesiątych. W zasadzie niedostępną dziś na rynku. Nie możemy ich wydać, bo autor zmarł w roku 1959. Mnie zaś uderzyło jedno, mianowicie ten cały merkurialny charakter palestry, o którym wspomniałem wyżej. Adwokaci są jak Hermes przenoszący wiadomości, trendy i postawy, z pokolenia na pokolenie.

O ile Kijeński rozpoczynał karierę jako obrońca Waryńskiego, o tyle z Rudnickim sprawa ma się jeszcze ciekawiej. A w dodatku wiąże się z I tomem Baśni polskich, w którym umieściłem opowiadanie zatytułowane Jak ksiądz Macoch z Krzyżanosko okradali Matke Bosko. Rudnicki nie był co prawda obrońcą samego Damazego Macocha, ale jednego z jego kompanów złodziei. Ciekawy, w mojej ocenie, początek kariery prawnika wolnomularza. Obrona człowieka, który jest elementem policyjnej prowokacji przeciwko klasztorowi jasnogórskiemu.

Nie będę wymieniał wszystkich funkcji Rudnickiego, wskażę tylko na te, które są moim zdaniem najciekawsze. Był oto nasz bohater członkiem tajnego Koła Obrońców Politycznych, którym kierował Stanisław Patek.

Po odzyskaniu niepodległości Rudnicki, zajął się reformą prawa i sprawił, że regulaminy więzienne w Polsce stały się znacznie łagodniejsze niż w czasach zaborów. Nie bardzo wiemy co to może oznaczać, bo nie można było, chyba, złagodzić jeszcze bardziej warunków panujących w stanisławowskim więzieniu Dąbrowa, w którym siedział Mirosław Siczyński, gdzie po zakończonym dniu pracy klawisze mieli obowiązek chodzić po korytarzach w kapciach, żeby nie budzić osadzonych stukaniem obcasów. Współpracował Kazimierz Rudnicki ze Stefanią Sempołowską, która zajmowała się pomocą dla więźniów politycznych w II RP, to znaczy dla komunistycznych agentów i zamachowców. Pani Sempołowska jest dziś z tego powodu czczona, a o Kazimierzu Rudnickim wszyscy zapomnieli.

Jako prokurator występował w procesie Niewiadomskiego, bohatera narodowej prawicy, który brał zaliczki od masonów na swoje monumentalne dzieła na temat historii sztuki, a także w procesie Józefa Muraszko. To ciekawy proces, o którym czasem piszą mistrzowie od demaskacji sanacyjnych. Józef Muraszko, policjant, zastrzelił dwóch komunistycznych szpiegów, którzy mieli być wysłani do ZSRR na wymianę. Szpiedzy ci – Bagiński i Wieczorkiewicz – byli ludźmi, którzy dziś zapewne porobiliby kariery w IPN, a może nawet założyliby prawicową partię polityczną Jedność. Wychowani w patriotycznych domach, mieli wśród przodków powstańców styczniowych, bohatersko walczyli o wolność Polski, a potem zapisali się do KPP i zostali komunistycznymi agentami, albowiem wierzyli, że szczęście ludzkości może zapewnić tylko ZSRR.

Ludzie radzieccy wystąpili z propozycją wymiany swoich agentów na niewinne osoby przetrzymywane na Łubiance. I już prawie do tej wymiany doszło, ale jeden z konwojentów – Muraszko Józef – zastrzelił obydwóch – Bagińskiego i Wieczorkiewicza. Jednego i drugiego upamiętniono w PRL nazwami ulic i szkół. Muraszkę oskarżał właśnie Rudnicki, skazano go tylko na dwa lata i po roku wypuszczono. Co może wskazywać na istnienie drugiego, a może i trzeciego dna w całej tej historii. Rudnicki oskarżał też Huberta Linde, w procesie o nadużycia w Pocztowej Kasie Oszczędności. Linde był byłym ministrem poczt i telegrafów, a potem został usunięty z rządu przez Daszyńskiego. W aferze pocztowej brał ponoć udział jego brat Marian, a on – Hubert Linde - tylko się przyglądał i coś tam bratu ułatwiał. Nie jest to istotne. Ważne, że w czasie procesu Hubert Linde został zastrzelony przez niejakiego Trzmielowskiego, sierżanta wojska polskiego, który wyznał iż był zbulwersowany postępowaniem Lindego i przebiegiem procesu. Spodziewał się też, że wyrok będzie łagodny, a więc postanowił sam ukarać złodzieja publicznego grosza. Prasa napisała, że Trzmielowski był najprawdopodobniej wynajętym mordercą. Co oczywiście było prawdą. Nie wiem niestety na ile go skazano za to zabójstwo i po ilu latach wyszedł, a także kto był oskarżycielem publicznym w jego procesie.

Rudnicki oskarżał też Borysa Kowerdę w procesie o zabójstwo posła ZSRR Wojkowa, w roku 1927. Skazał go na 15 lat ciężkich robót, ale Kowerda wyszedł w roku 1937 i wyemigrował do Jugosławii najpierw, a potem do USA przez Niemcy.

Kolejnym kamieniem milowym w karierze Rudnickiego był proces o zabójstwo Pierackiego. Trudno, w krótkim tekście napisać coś sensowego o tym zabójstwie, za które skazano między innymi Banderę na śmierć, zamienioną na dożywocie. Prokuratorami byli Rudnicki i Żeleński, a oskarżonymi ludzie, którzy pomagali zamachowcowi, niejakiemu Maciejce. Wokół zamachu narosło mnóstwo kontrowersji, a zajmuje się nimi Dariusz Baliszewski, co moim zdaniem, uniemożliwia dyskusję na ich temat. Baliszewski przytacza, na przykład wypowiedź jakiejś pani, która poznała po wojnie, w Argentynie, człowieka, znającego rzekomo prawdziwego zabójcę. Miał być nim góral, któremu Pieracki uwiódł żonę. Wszystko jest możliwe, ale jeden rzut oka na powierzchowność ministra i jasne się staje, że uwodzenie góralskich żon, to nie był sport, w którym Pieracki mógłby liczyć na sukces. No chyba, że szpanowałby stanowiskiem.

Wspomnę tylko, że Stanisław Mackiewicz pisał iż zamach na Pierackiego, był prowokacją polskiej policji, której celem było niedopuszczenie do porozumienia piłsudczyków z ONR, do czego dążył Pieracki. Powtarza to także Baliszewski.

W czasie okupacji Rudnicki był prezesem sądu apelacyjnego, do samego powstania. Po wojnie zaś jego kariera przebiegała normalnie, żadnych prześladowań, szykan czy aresztowań. Pracował do końca życia na wysokich stanowiskach w wymiarze sprawiedliwości.

Mnie w jego karierze najbardziej uwodzi wątek procesów, w których padały trupy. Idźmy po kolei: Niewiadomski, który uważany jest dziś za męczennika, Linde, Bagiński i Wieczorkiewicz. Potem proces Ukraińców oskarżonych i przygotowanie zamachu na Pierackiego. Chyba trzeba będzie napisać jakąś nową książkę o różnych ciekawostkach z dwudziestolecia, w innym nieco sztafażu nić czyni to Dariusz Baliszewski. Na razie zostawiam Was z procesem Eligiusza Niewiadomskiego.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/proces-eligiusza-niewiadomskiego/



tagi: komuniści  masoneria  eligiusz niewiadomski  proces  kazimierz rudnicki 

gabriel-maciejewski
18 grudnia 2020 09:11
11     2115    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

bolek @gabriel-maciejewski
18 grudnia 2020 10:44

Podobno nie ma głupich pytań, to zapytam.

Co to znaczy "merkurialny"?

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @bolek 18 grudnia 2020 10:44
18 grudnia 2020 10:54

Takie se słowo wymyśliłem, że jak Merkury czyli Hermes łączy odległe rzeczy...No, ale widzę, że dobrze że tego rozdziału nie umieściłem ;-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @olekfara 18 grudnia 2020 10:54
18 grudnia 2020 10:55

Może być, że i trujący po prostu

zaloguj się by móc komentować



bolek @gabriel-maciejewski 18 grudnia 2020 10:55
18 grudnia 2020 11:00

No i to jest odpowiedź na moje pytanie ;-)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
18 grudnia 2020 11:14

Kazimierz Rudnicki to doprawdy ciekawa postać:

W 1902 ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Następnie pracował w adwokaturze i równolegle był uczniem Szymona Askenazego. Jego praca o Kajetanie Sołtyku była obciążona silną tendencją antyrosyjską. 
Szymon Askenazy w przedmowie do książki napisał: 
"Symbolizuje ona pierwszy w swoim rodzaju, niebywały, nieprawdopodobny akt brutalnej przemocy, dokonany w czasie głębokiego na zewnątrz pokoju przez ościenną, innowierczą potęgę, razem na wolnej Rzeczypospolitej i Kościele katolickim, w osobie kapłana i senatora polskiego. "

Władysław Konopczyński ocenił książkę Rudnickiego jako najsolidniejszą polską pracę biograficzną w zakresie XVIII stulecia.

W okresie 1917–1923 był prokuratorem sądu okręgowego (oskarżał w procesie Eligiusza Niewiadomskiego), w 1923 wiceministrem sprawiedliwości, 1923–1936 prokuratorem sądu okręgowego, następnie apelacyjnego (od 1927) w Warszawie. Został usunięty z tego stanowiska (nazywany „czerwonym prokuratorem”) za udzielanie pomocy oskarżonym w sprawach politycznych. Od lipca 1936 do 1950 był prezesem sądu apelacyjnego w Krakowie*, w latach 1951–1959 sędzia sądu wojewódzkiego w Krakowie. Był uznawany za krasomówcę sądowego (niektóre z jego przemówień ogłoszono drukiem).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Rudnicki

* - bez przerwy mimo wojny?

Kajetan Ignacy Sołtyk herbu Sołtyk (ur. 12 listopada 1715 w Chwałowicach, zm. 30 lipca 1788 w Kielcach) – książę siewierski, biskup koadiutor kijowski w latach 1749–1756, biskup kijowski w latach 1756–1759, biskup krakowski w latach 1758–1788, przeciwnik równouprawnienia innowierców.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kajetan_So%C5%82tyk
 

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski 18 grudnia 2020 10:54
18 grudnia 2020 18:25

W tym rozumieniu to będzie od Hermesa Trismegistosa. Merkurialne ścieżki alchemiczne. Naczynia połączone, co na górze to i na dole, podobne przyciąga podobne. Niby sobie piszesz hermetycznie a taki Ziemkiewicz nasiąka nie wiadomo skąd.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
18 grudnia 2020 23:40

Rzeczywiście, postać Rudnickiego jest ze wszech miar interesująca. Jego powojenna kariera, w najgorszych czasach komuny, świadczy o solidnych powiązaniach niejawnych. Przecież w sądownictwie wszystko było pod ścisłą kontrolą. A tu prezes sądu, sędzia sądu wojewódzkiego. Nooo, nie było takich przypadkowych przypadków. 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @bolek 18 grudnia 2020 10:44
19 grudnia 2020 00:17

W języku angielskim przymiotnik "mercurial" funkcjonuje, szczególnie jako opis temperamentu, w znaczeniu "zmienny" czy "nieobliczalny" i tak to na pierwszy rzut oka odczytałem, po czym też musiałem zajrzeć do słownika by upewnić się, że w polszczyźnie taka kalka nie funkcjonuje. Pozostałaby potencjalnie zabawna dwuznaczność.

Skoro mowa o międzywojniu, to pamiętam, że właśnie jakoś w brytyjskich debatach parlamentarnych podczas rozbiegu do drugiej wojny ktoś ważny burzył się na "merkurialny" charakter elit finansowych City, próbujących zarobić sprzedażą lub kupnem różnych udziałów na każdej plotce i przemówieniu w przeddzień wojny. "Hitler boom", tak ten fenomen nazywano.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować