-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Czerwiec średniowieczny

Wyjeżdżam pół dnia, zostawiam Wam więc fragment książki o pluskwach, dostępnej na stronie basnjakniedzwiedz.pl 

 

W dwu ośrodkach rozkwitała kultura w Italii. Z jednej strony na południu, gdzie w królestwie sycylijskim Rogier II po zdobyciu Grecji w r. 1146 sprowadzał do kraju tkaczy i barwiarzy greckich, a razem z nimi zaprowadził hodowlę jedwabnika. Z drugiej w północnej Italii już od IX wieku niektóre miasta jak Lukka były głośne wyrobami tekstylnymi.

W Palermo w XII wieku przemysł barwierski jedwabiu kermesem stał już na wysokim poziomie. Fachowi rzemieślnicy, sprowadzani przez skrzętnego Fryderyka II, rozkrzewiali tu zarówno hodowlę jedwabników i sztukę tkania jedwabiu, jak też i umiejętnego jego barwienia kermesem.

Spadek po Palermo objęły z początkiem XIII wieku Narbonne i Montpellier, gdzie wskutek pobytu papieży i ich dworu w pobliskim Awinionie zapanował zbytek i wzmożony handel przedmiotami luksusu, wśród których kermes jako dostarczyciel barwnika szkarłatnego dla kosztownych tkanin niepoślednią zaczął odgrywać rolę.

Tymczasem słynna już w starożytności Marsylia staje się głównym portem w zakresie handlu kermesem, który w Prowansji zaczyna się, jak to niedługo zobaczymy z oryginalnych dokumentów, potężnie rozwijać. Zbieranie kermesu zostaje tutaj uregulowane szeregiem przepisów, ludność cała zostaje wciągniętą do przymusowych zbiorów, tworzą się charakterystyczne zwyczaje ludowe, związane z uroczystościami rozpoczęcia żniw kermesowych zw. vermellata, słowem produkcja kermesu rozwija się do niebywałego poziomu. Wedle Papona (II p. 356), co powtarzam za Beckmannem (III p. 25), nie znając oryginału, miały zrazu klasztory, podobnie zresztą jak gdzie indziej, ująć w swe ręce przemysł barwierski kermesem, a dzięki umiejętnej organizacji dźwignęły go tutaj na wysoki poziom. Z czasem przeszedł przemysł ten na własność arcybiskupów z Arles, by w okresie rozkwitu w XIII i XIV w. stać się przedmiotem specjalnej opieki królewskiej. Wedle tegoż autora mieli arcybiskupi w Arles w połowie XII wieku w okolicach Saint Chamas i w dalszych stronach swych posiadłości sprzedawać kermes żydowskim kupcom. Czy chodzi tu tylko o objęcie samej dzierżawy zbiorów, czy o sprzedaż gotowego towaru, ze wzmianki niepodobna niestety się zorientować.

Zapewne dzięki wyjątkowo sprzyjającym okolicznościom w XIII wieku przemysł ten tu się wykształcił; być może jednak, że było to nienaruszone, może tylko osłabione, dziedzictwo starożytnego świata, które tu w zakątku się uchowało. W każdym razie, już u zarania XIII wieku sztuka barwiarska jest tu rozwinięta bujnie i to w dwu centrach, w Arles i Montpellier, napotykając na miejscu bogatą obfitość kermesu, a nawet, jak zobaczymy, zasilana jest dowozem czerwca polskiego z dalekich stron, co pragnęlibyśmy tutaj z całym naciskiem podkreślić (Heyd, Koczy). Dowód to, jak znanym i rozgałęzionym musiał być handel prowansalski, który, jak twierdzi Rosa (p. 248), opierał się głównie na farbiarstwie jedwabiu i wełny kermesem, znanym tu w handlu, jak wiemy dzięki Gervasiusowi, pod mianem vermiculus lub grana vermelli. W okresie tym, w XIII i XIV w., dzięki temu przemysłowi staje się Prowansja bogatą, a jej zbytek głośnym w świecie; produkuje ona tkaniny zbytkowne, rywalizujące z powodzeniem z weneckimi.

Początek rozkwitu przemysłu barwierskiego sięga na pewno daleko w przeszłość, tak przynajmniej przedstawia nam tę sprawę zbiór dokumentów tzw. Thalamus parvus, wyd. 1890, i znakomity znawca historii handlu prowansalskiego A. Germain (p. 19-20), w każdym razie już za czasów Wilhelma V w r. 1121 sukna miejscowe o barwie szkarłatu były głośne w świecie handlowym.

Montpellier etait – powiada nam ten sam autor – specialement renommé par ses draps et sa teinture écarlate... Ces draps s’expédiaient la plupart en Orient. Montpellier les y envoyait tantôt directement, tantôt par l’intermédiaire des navires italiens. Leur confection constituait une sorte de travail privilégié.

Przywilej ten, nadany przez Wilhelma VIII w r. 1181 (Petit Thalamus p. 137), stanowił o monopolu barwierskim obywateli Montpellier. W r. 1204 zyskał on nową podstawę w artykule 110 wielkiej Karty, zaprzysiężonej przez Piotra Aragońskiego (Petit Thalamus p. XXXIX i 48):

Nullus extraneus homo aliquos pannos laneos in Montepessulano tingere, potest in grana, vel in aliquo colore.

Co prawda już w roku 1226 częściowo osłabiono te przepisy na korzyść obcych obywateli, którzy osiedli od 5 lat w mieście, względnie weszli co najmniej przed dwoma laty w związki małżeńskie z obywatelką miasta; nowym zaś rozporządzeniem z r. 1251 (Petit Thalamus p. 138-139) i te warunki złagodzono. Później król Jakub I celem uniknięcia spadku cen za tkaniny miejscowe barwione kermesem, którym zarzucano, że są gorsze niż tkaniny wyrabiane w Genui, Lucce i Marsylii, wydał rozporządzenie 4 czerwca 1265, nakazujące powiększenie dozy barwnika przy barwieniu celem uzyskania intensywniejszego koloru (Ibid. p. 262-264). Równocześnie zaczyna wchodzić w użycie marzanna, podczas gdy pierwotnie wolno było barwić na czerwono tylko kermesem, jak to wynika z art. 111 karty z 15 sierpnia 1204 r:

Nullus pannus laneus albus tingatur in roja, ita quod remaneat rubeus, nisi solummodo in grana.

Handel tym towarem szedł daleko, bo do Anglii, na dwór króla Henryka III; np. z r. 1232 mamy:

Rogavit dominus rex Gailardum Colam, quod emi faciat, ad opus domini regis, apud Montempessulanum viginti pannos sericos, et quatuor pannos de scarletta.

Były to tkaniny kosztowne i bardzo poszukiwane. Np. w r. 1345 marszałek Wilhelm de Beaucaire nabywa tu tkaniny dla królowej Jeanne de Bourgogne, żony Filipa Walezjusza, których wartość ocenia Germain (Ibid. p. 223) po 65 fr. za funt wedle stanu waluty francuskiej z połowy XIX wieku.

Dzięki takim zarządzeniom wzrastał przemysł barwierski Montpellier, jak powiada Germain, ciesząc się podwójną opieką: miasta i królewską. Oto np. Jakub I wydaje w r. 1262 zarządzenie, które nas informuje o systemie organizacji tego przemysłu (Germain p. 248):

Noverint universi quod nos Jacobus, Dei gratia rex Aragonum, Majoricam et Valencie, comes Barchinone et Urgelli, et Dominus Montispessulani ...item confitemur de te (Johanne Brixoni) habuisse 10 saccos, plenos grane, in quibus habebat VIII sarcinatas et XV libr. de prodicta grana pura et bona ad tingendum scarlatas, quod alumen prodictum atque granam antedictam receperunt pro nobis in nomine nostro Petrus de Fontainis, piperarius Montispessulani, et Guillelmus Arnaldi, notarius nostrae curie predicti loci. Et ad majorem huius rei firmitatem, iterum tibi confitemur quod profatum alumen et granam supradictam habuimus et recepimus, ut plenius scriptum est, propter magnum necessarium nostrum, quod fecimus de consilio et voluntate consulum Montispessulani, quas predictas decem libr. melgor. et alumen predictum ac grana, vel eorundem pretium tibi promittimus ve tuis solvere ad bonam fidem...

Również Jakub II (Germain p. 299-300) wydaje nowe rozporządzenie z dn. 19 stycznia 1296 r., w którym opierając się na dotychczasowych przepisach, dąży do podniesienia wartości tkanin kermesem barwionych.

Oto stwierdzając, że kermes jest najdoskonalszym barwnikiem świata, celem zachowania jego reputacji oraz celem zapobieżenia oszustwom, a nawet podejrzeniom o nie, nakazuje, by szkarłat brano tylko i wyłącznie z kermesu, bez żadnej domieszki, gwarancję zaś czystości ma dać królewski strażnik w formie pieczęci, każda zaś sztuka materii czerwonej, barwionej innym sposobem ma dać opłaty do skarbu 1 denara. Oto klasyczny przykład ustawy protekcyjnej na rzecz kermesu i jego sławy.

Kwitło tedy miasto bujnym niezwykłym życiem1, a z nim razem cała prowincja. W mieście zaś cech farbiarzy doszedł do największego znaczenia, jak to wynika z jego statutu, w r. 1340. Niebawem jednak po ustąpieniu papiestwa, z Avinionu i powrocie do Rzymu, wskutek zamieszek i wojen na terenie Francji, jak też rywalizacji z sąsiednimi miastami, wpływ Montpellier upadł i nigdy się nie dźwignął, przemysł zaś kermesowy wskutek konkurencji z rozwijającą się Florencją nie podołał sprostać sytuacji, stracił sławę i znaczenie, jedynie tylko okolica cała jeszcze przez długie wieki była jednym z głównych dostarczycieli kermesu jako surowca.

W tym samym czasie liczne miasta północnej Italii rozwijają również swój własny przemysł i zaczynają jego produktami coraz śmielej i szczęśliwiej handlować; mnożą się tam fabryki sukna i jedwabiu, jak we Florencji, Genui, Rzymie, Pizie, Lucce, Weronie, Padwie, Mediolanie i last but not least w Wenecji. Italia ówczesna staje się dostarczycielem tkanin z biegiem czasu bezkonkurencyjnym, aż ją pod koniec dziejów średniowiecza zdystansuje północ Europy, odległa Flandria i Anglia, gdzie zresztą już dawno sukna wyrabiano, jak i Francja. Tymczasem jednak, kiedy w XIII wieku z momentem zdobycia Bizancjum przez Krzyżowców zajmie Wenecja Moreę (r. 1205), oraz usadowi się na wyspach, jak na Krecie i innych, wyzyska ona zręcznie istniejącą tu produkcję kermesu, nada jej ścisłą organizację i pokaźnie zasilać będzie przemysł metropolii własnym cennym surowcem. Tak r. 1394, jak pisze wybitny znawca handlu lewantyńskiego W. Heyd (II p. 610), ustanowiono na Krecie urząd specjalny kwestorów, gdzie sortowano zbiory kermesu wedle jakości. »Grana« uznane za nieodpowiednio konserwowane lub poślednie konfiskowano i niszczono, a do handlu szedł tylko towar wybrany i kontrolowany. Podobnie i na południu Morei miejscowość Koron słynęła przez dłuższy czas ze znakomitego kermesu. Taka Lukka celowała w wyrobie nadzwyczaj delikatnych tkanin jedwabnych i to od bardzo dawnych czasów. J. Ptaśnik powtarza za autorem italskim Broglio d’Ajano, że Lucca celowała w tej dziedzinie od bardzo dawnych czasów, bo już w IX wieku jedwab lukeński miał być znany i ceniony (Włoski Kraków p. 29):

...Długo Lukeńczycy umieli sekret wyrabiania swych materyj utrzymywać w tajemnicy, ale następnie z powodów politycznych zmuszeni wyemigrować liczni fabrykanci materii jedwabnych przenieśli tajemnicę i do innych miast włoskich, jak Bolonii, Genuy, Wenecji, Florencji, gdzie wskutek tego sztuka ta stanęła na wysokim stopniu rozwoju.

Kiedy jednak wprowadzono hodowlę jedwabników do północnej Italii, źródła milczą. Pagnini (p. 107) przypuszcza, że Lukka i tu musiała przodować. W każdym razie wiadomym jest, że zbiegowie z Lukki wprowadzili ten przemysł do Florencji w r. 1315.

Potężniejący handel wenecki zyskuje w XIII wieku znakomite oparcie o owe wytwórnie, które zwłaszcza z momentem przeniesienia się mistrzów ze Smyrny, Brussy i Efezu do Italii wskutek wojen na wschodzie, tajniki kunsztu przeszczepiają do Italii.

Warunki stworzone przez wojny krzyżowe umieli Wenecjanie dla siebie wyzyskać, ujmując w swe ręce bez zbytniego oglądania się na państwo bizantyńskie handel z Syrią, Arabami, a nawet przez Morze Czarne z Armenią, skąd nawiązywali pośrednio karawanowe stosunki z dalszymi krajami handlującymi tkaninami, a głównie jedwabiem. W miarę tego rośnie w Italii dobrobyt, wzmaga się zapotrzebowanie na coraz kosztowniejsze tkaniny, niebawem zbytek i luksus za śladem Bizancjum ogarnia i Italię.

Muratori (II Diss. XXX p. 891-899) powołuje się na szereg dokumentów, stwierdzających, że od XII wieku kermes pod różnymi nazwami, najczęściej jako grana, zostaje bardzo często wymieniany jako towar handlowy między Ferrarą i Bologną, między Modeną a Bondeno i Finale, Modeną i Lukką oraz Bologną, Lukką, Pizą i Florencją, z czego się okazuje, że handel ten był bardzo żywy, a zatem towar łatwo i chętnie zbywany. Wiadomości te rozszerza i podtrzymuje M. Rosa (p. 225-226, 244). Najwcześniejsze wzmianki miałyby istnieć z r. 1190.

Od XIII wieku przemysł tkacki, a z nim barwierski, Italii zaczyna słynąć w całym świecie chrześcijańskim. Z rozwojem bowiem kultury wzmaga się niesłychanie popyt na drogocenne materie, które coraz silniej i racjonalniej rozwijający się handel italski rzuca w pokaźnych ilościach na dalekie rynki. W branży tkackiej stają się rozgłośne szlachetne jedwabie, przeróżne tafty, welwety, plusze, atłasy (altembasy), karmazyny, aksamity, safiany, adamaszki, brokaty i różne inne materie o nazwach dzisiaj nam wręcz niezrozumiałych, o najrozmaitszych barwach i odcieniach.

Jak faktycznie przedstawia się szkarłat dawny, czy z czasów starożytnych, czy średniowiecza, właściwie nic nie wiemy. Na tym stanowisku stali historycy technologii z końca XVIII i początku XIX wieku np. Bischoff, Beckmann i Poppe. Tak Beckmann pisze wyraźnie (1792 p. 42):

Von der Zubereitung und der Güte des alten Scharlachs wissen wir freylich nichts, aber da man doch auf vielen alten Teppichen aus dem eilften Jahrhunderte und vielleicht aus noch früberen Zeiten, eine Röthe, die sich bis auf unsere Zeiten besonders schön erhalten hat, antrifft, so kann man wenigstens nicht leugnen, das unsere Vorfahren ihren Scharlach nicht ohne Ursache gelobt haben.

W jednym z dzieł XV, lub jak chce Karabacek (p. 77), ze schyłku XIV wieku, pióra bliżej nieznanego autora Gargioll'iego mamy poza kolorem fioletowym wyliczonych 5 grup barw czerwonych dla jedwabiu, z których każda składa się z całego szeregu dalszych odcieni, są to (p. 78):


Rossi di Zafrone; ponieważ termin ten oznacza szafran (Carthamus tinctorius), ten zaś daje barwę żółtą, przypuszczać więc należy, że chodzi tu o jakąś kombinację barwników z kermesem, czerwcem lub marzanną w zespole barw zwanych: Ali, Angelo, Cerasa, Fiordi Melagrano, Fuoco, Incarnato, Ortensia, Penne d’angelo, Ponso, Porpora, Rosa, Rosa secca, Scarlatto e Vesuvio.

Rossi fini: Chermisi i Fior di pesco.


Rossi falsi di Verzino: Atto chermisi, Atto porpora, Atto ponso, Atto Rosa.


Rossi di Verzino (barwnik roślinny z drzewa barwierskiego): Adrianopoli, Fiametta, Mattone, Palmone, Rosso Ciliegia, Rosso sangue, Rosso vinato, Schizzo di fuoco.

Rossi di Catrame: Solferino e Roscina.

Razem mamy tu 29 odcieni; oczywiście materie różniły się także jakością przędzy między sobą. Wszystko to dowodzi, jaka obfitość musiała istnieć w owych czasach, jaka różnorodność tkanin, jakie w nich zamiłowanie, jaki zbytek. A między wszystkimi rodzajami tkanin najprzedniejsze miejsce zajmują tkaniny barwione przez chermisi. Oto obraz zbytku, bujnego życia i dostatku! Na jakiej drodze technologicznej barwy te osiągano, jakie barwniki służyły do ich osignięcia, tym zajmiemy się później. Że w praktyce oddzielano od siebie poszczególne fabrykaty, że świat ówczesny znakomicie się orientował w różnicach dostarczanych mu towarów, że jedne sorty cenił wyżej, inne mniej, to chyba jest faktem nie potrzebującym tłumaczenia. Na czym jednak istota tych różnic polegała, tego oczywiście świat odbiorców najczęściej nie odgadywał, bo pozostawało to dlań zagadką, rozwiązanie której było mu najzupełniej obojętne, tym więcej, że zagadki tej jako tajemnicy zawodowej w obawie przed niepożądaną konkurencją strzegł zazdrośnie świat wytwórców. Problem ten jednak dla nas istnieje i bodaj w części będziemy starali się go rozwikłać, mając do usług całą późniejszą wiedzę, jaka na tym polu w międzyczasie wykwitła. Na fakt ten historycy kultury mało zwracają uwagi, a przecież fakt to niezwykły. Oto utrzymywaniu się w tajemnicy przemysłu kermesowego sprzyjała niepomiernie okoliczność, iż zarówno w Wenecji, jak i gdzie indziej w Italii i na Wschodzie, przemysłem farbiarskim zajmowali się głównie Żydzi, jak wiadomo, ustawowo i zwyczajowo wyizolowani od społeczeństw miejscowych.

W handlu jednak towar musiał być ściślej określony. A że kermes stawał się stopniowo coraz głośniejszym obiektem, stąd wszelkie niewyraźne dotychczasowe wzmianki o barwniku kermesowym zaczynają milknąć raz na zawsze; język kupiecki nie znosi tajemnic, on musi mówić językiem prostym, zgoła zrozumiałym dla wszystkich, a z tym momentem jakiekolwiek dotychczasowe pomieszanie z purpurą zaniknie doszczętnie, zwłaszcza wobec faktu, że zmienia się moda; przemysł purpurą jako bardzo uciążliwy i ilościowo ograniczony nie może dostosować się do masowych zapotrzebowań i niknie bez śladu w handlu, a rolę purpury coraz powszechniej i niepodzielniej zaczynają obejmować barwniki kermesowe i jak niebawem upewnimy się, czerwcowe. Zwłaszcza wiek XIII i XIV otwiera Wenecji dostęp do Armenii, która właśnie przechodzi swój renesans polityczny i kulturalny, a miasto Trapezunt staje się w miejsce miast syryjskich jednym z głównych centrów wymiany handlowej między rywalizującymi potęgami handlowymi Genuą i Wenecją a wnętrzem kraju, które prowadzi żywy handel tkaninami i wzorzystymi kobiercami oraz jedwabiem. Gdy w drugiej połowie XIV wieku Osmanie zagrożą handlowi lewantyńskiemu obu republik, zacznie się dla nich ciężki okres walk o supremację i rolę handlową, w których przez długie lata nie będzie zwycięzcy, jakkolwiek handel będzie się coraz bardziej ograniczał do zabezpieczonych punktów, aż nastąpi nieprzewidziana klęska dla handlu Italii w formie niespodziewanie odkrytej drogi okrężnej do Indii.

Tymczasem aż do XV w. potężnieje handel italski, który dociera daleko na północ, opanowując rynki skandynawskie, polskie i wschodniej Europy, gdzie kolory szkarłatne czyli amarantowe lub karmazynowe stają się ulubionym i wysoko cenionym towarem. W XV w. docierają Wenecjanie do Moskwy2, Ruś zaś zwłaszcza południowa (Kijów) już w dawnych czasach prowadziła żywy handel z Armenią i Bizancjum; przedsiębiorcza Wenecja rychło zaczyna podbijać sobie nowy i rozległy rynek północnego wschodu Europy. Jako obraz sytuacji, wybiegającej daleko poza zjawisko handlu tkaninami, możemy zanotować z doby wcześniejszej rolę kupca Marco Polo, w czasach zaś późniejszych doniosłą akcję, odegraną przez sprytnego kupca Gian Battista della Volpe z Vicenzy, który pośredniczy w r. 1472 przy zawarciu małżeństwa Iwana Srogiego z ostatnią księżniczką bizantyńską Zoe, znaną później pod imieniem Zofii Paleolog. W jej orszaku przybywa z Italii do Moskwy wraz z rozlicznymi towarami szereg mistrzów, a jakkolwiek mało mamy dowodów, o jakie towary i jakie specjalności przemysłowe tu chodzi, wątpić nie należy, że przemysł barwierski nie mógł być niepożądanym i nieuwzględnionym.

Tymczasem, jak podaje Zanon (III Lett. 6), Rosa (p. 252), Poppe (p. 402), w r. 1429 jawią się w Wenecji przepisy barwierskie, normujące zasady tajemnej dotąd sztuki. W tym czasie mianowicie zostaje w Wenecji zreformowana »Scuola o Compania de Tintori«, która wydaje szereg przepisów, zawartych w »Mariegola cioe Matricola« czyli w specjalnych ustawach barwierskich, wedle których szereg dawnych przepisów zostaje jako niepraktyczne i bezużyteczne zarzuconych, wiele zaś nowych wprowadzonych jako zmierzających do podniesienia sztuki barwierskiej. Później takie rozporządzenia, jak widzieliśmy za wzorem władców w Montpellier, będą częściej się jawić i wpływać stopniowo na reformę, rozwój i jednolicenie się sztuki barwierskiej.

W XIV i XV wieku mamy parę drobnych zapisków dowodzących, że istniał żywy handel między ltalią a postronnymi krajami (Fischer Fr. Chr., Heyd, Simonsfeld, Ptaśnik, Świeykowski). Tak Simonsfeld podaje fakt obrabowania dwu kupców Weneckich z Ransborgu w r. 1330 z towarów, między którymi znajdowało się (p. 31):

125 f verzin... vermilei libre 12 de mari,

czyli handel nie tylko w tkaninach, ale i surowcu szedł na północ. W r. 1432 doża Francesco Foscaro prosi ks. Fryderyka austriackiego o uwolnienie z Insbruku przytrzymanych towarów i o osłonę przed napadami rycerzy łotrzyków majątku kupców weneckich w Ulm, w składzie których wyliczony jest (Ibid. p. 210-211):

uous caputeus paonacii de grana.

Wedle Ptaśnika (Włoski Kraków p. 29) dopiero w XV wieku tekstylny handel italski bije w Polsce towary flandryjskie. Sukna lukeńskie i florenckie, a przede wszystkim jedwabie weneckie i florenckie, zdobywają sobie via dwór królewski szczególne uznanie. W Polsce osiadają liczni kupcy weneccy i florenccy, zbywając tu swe wyroby tekstylne, i jak zobaczymy w swoim miejscu, nabywając surowce, a między innymi i cennego czerwca polskiego.

 

1. Jeszcze w czasach najnowszych istniała (Germain Hist. comm. I p. 205) w Montpellier ulica nosząca nazwę »De la draperie rouge«.

2. Heyd (II p. 197) malując te stosunki, zgoła fałszywie wymienia marzannę i muszle purpurowe jako obiekt handlowy Wenecji, zamiast mówić o kermesie i czerwcu.



tagi: czerwiec polski 

gabriel-maciejewski
15 lutego 2018 07:03
16     2482    6 zaloguj sie by polubić
Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
15 lutego 2018 09:06

Fantastyczna rzecz - ta bibliteczka historii gospodarczej.

.

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @gabriel-maciejewski
15 lutego 2018 09:51

To niezwykła książka, mająca piękną powłokę i powalające wnętrze. Obwoluta na monitorze nie oddawała jej rzeczywistego wyglądu. Dopiero w rękach, przewracając kartki zaczyna unosić się magia.

Ogromne gratulacje dla Pana Jarka Malarowskiego. Wypieścił Czerwca polskiego w każdym szczególe. Cudowny skondensowany kolor koszelinowy, użyty w tytułach i pogrubieniach tekstu nadaje mu wysmakowania, klasy. To wydanie Czerwca już przez sam kolor jest zawodnikiem wagi dostojnej i cennej, takiej która przetrwa stulecia. Wyobrażam sobie ogrom pracy włożony już w samą. Dziękuję. Rozsypanie w chaosie liter Czerwca na okładce autorstwa Tomka Bereźnickiego to również mocny motyw, przenoszący w historię.

A w środku oprócz rzeczywistej naukowej i gospodarczo-ekonomicznej wagi, niespodzianki…nie tylko mapy! Nie będę zdradzać reszty, bo to zupełnie inaczej się czyta niż tekst zawieszony w internecie i co rzeczywiście zaskakuje tekst wciąga - to uwaga dla tych wszystkich, którzy wciagają polimery.

Jeszcze raz gratuluję, również Gabrielowi. Bez jego wizji, determinacji, ciężkiej pracy, nie byłoby tego niepowtarzalnego wydania bardzo ważnej pozycji. Nie wyobrażam sobie, żeby biblioteczka była bez niej. Gorąco polecam!

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 15 lutego 2018 09:51
15 lutego 2018 10:32

I te mroki średniowiecza, mrugające do nas 29 odcieniami samej tylko czerwieni kontra gołe d..y w nowoczesnej polimerowej bieliźnie!

Najbardziej poglądowa lekcja historii.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
15 lutego 2018 18:31

"W dwu ośrodkach rozkwitała kultura w Italii. Z jednej strony na południu, gdzie w królestwie sycylijskim Rogier II po zdobyciu Grecji w r. 1146 sprowadzał do kraju tkaczy i barwiarzy greckich, a razem z nimi zaprowadził hodowlę jedwabnika."

A ten Rogier II to nie aby Roger, czyli Norman, bo Normanie, czyli Wkingowie opanowali właśnie południe Italii i Sycylie? Gdzie ich nie bylo, zachodzi pytanie. Zreszta dalej teraz są wszędzie. To taka wiadomo moja na razie teoria, hipoteza robocza (copyright Grzegorz Braun) ☺

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 15 lutego 2018 10:32
15 lutego 2018 18:43

nalepsze jest to, że gołotylce czują, że w d..ę zimno, ale żadnej korelacji nie dostrzegają....nie mówiąc już o rozróżnieniu 29 odcieni czerwieni ;)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @ainolatak 15 lutego 2018 09:51
15 lutego 2018 18:45

coś mi zjadło zdanie....miało być: Wyobrażam sobie ogrom pracy włożony już w samą szatę graficzną.

a tutaj ten piękny koszelinowy kolorek z zasuszonych robaczków

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @cbrengland 15 lutego 2018 18:31
15 lutego 2018 19:06

To ten sam władca. A ja się pochwalę, bo nie znając ksiązki o czerwcu polskim, ale korzystając z innych źródeł, taką informację zamieściłam w swoim tekście o Ryksie - zapomnianej cesarzowej hiszpańskiej (z papierowej SN):

Ważną dziedzinę produkcji tekstylnej stanowi wówczas jedwabnictwo, szczególnie rozwinięte w bizantyjskich i arabskich posiadłościach na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego. Nic więc dziwnego, że podczas jednego z najazdów na Bałkany władca Sycylii, Roger II, porywa kilku tkaczy jedwabiu, aby dzięki ich umiejętnościom czerpać zyski z tak dochodowej produkcji.

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 15 lutego 2018 18:43
15 lutego 2018 19:10

Żeby taka korelacja w żadnej głowie nie powstała czuwają producenci poliestrów i innych polimerów.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @jolanta-gancarz 15 lutego 2018 19:06
15 lutego 2018 23:40

Strasznie mnie to męczy, ci ludzie północy, czyli ci Wikingowie, potem nazwani Normanami. Dlaczego do dzisiaj pamięć o nich tak zywa tutaj na tej wyspie niesłychana.  Ponoc w Yorku najbardziej. Nie dojechałem tam jadac ze Szkocj, bo już nie bylo czasu ale na pewno tam bede, tam tez przeciez urzedowal Konstantyn Wielki, Chrześcijański pierwszy cesarz Rzymu, bo mur Hadriana juz mam zaliczony, tez robi wrazenie. Nawiasem mówiąc Yorkshire to piękno skończone, a Whitby w szczególności. Tam jest niesamowicie. I te ruiny klasztoru. Tak samo w Szkocji i Polnocnej Anglii w Northumberland, a juz na wyspie Lindisfarne to przechodzą czlowieka ciarki aż, naprawdę. Byłem, czułem. I ciekawe, ze pierwszy atak Wikingów na chrześcijańskie krolestwo Anglo-Saxonow, to bylo wlasnie to miejsce, wtedy Częstochowa do potęgi dla mieszkańców Brytanii. Oni juz wtedy wiedzieli, co mieli robic. Tak zostalo do dzisiaj.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @ainolatak 15 lutego 2018 18:45
16 lutego 2018 18:38

jak człowiek nie sprawdzi to zawsze jakaś literówka wyjdzie ;)

koszenilowy oczywiście

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 15 lutego 2018 19:10
16 lutego 2018 18:49

czuwają, czuwają....ostatnio złapali postępowców na kolejny krejz polimerowy - maski anty smokowe, które będąc blisko otworów wdechowych wypuszczają jeszcze lepsze związki wprost do komórek mózgowych ;))

nie mogę się opanować  się przed złośliwoscią, ale wysyp maskowców w stolicy, jest zaraźliwy, jak sądzę niedługo wybuchnie epidemia, bo już teraz osoby które jeszcze kilka miesięcy temu otwierały okna w pracy, po załadowaniu aplikacji pod groźbą zerwania kontaktów naciskają na tych, którzy próbują czasem przewietrzyć atmosferę ;) a wkrótce zaczną podpalać samochody, bo te najwięcej tutaj zapewniają PM10....

ale cała sytuacja nie przeszkodzi im w stwierdzeniach, że w tym średniowieczu to i tak było gorzej ;))

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @cbrengland 15 lutego 2018 23:40
16 lutego 2018 19:44

Słyszałem, że wyspy św. Michała Archanioła - Skellig też robią wrażenie, ale to już Irlandia i nie ruiny, ale zachowane od czasów średniowiecza cele zakonników, zbudowane z kamieni.

zaloguj się by móc komentować

aember @Kuldahrus 16 lutego 2018 19:44
17 lutego 2018 17:20

Te wyspy co to na nich Yoda ostatnio palił święte księgi ze słowami "pal licho księgi, liczy się to co w tobie"?

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @aember 17 lutego 2018 17:20
17 lutego 2018 17:35

Jakie palenie ksiąg?

zaloguj się by móc komentować

aember @Kuldahrus 17 lutego 2018 17:35
17 lutego 2018 22:17

Ostatni Jedi, pod koniec.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @aember 17 lutego 2018 22:17
18 lutego 2018 15:09

Nie oglądałem, ale zdaje się że tak bo dzisiaj w komentarzu do notki Coryllusa, Cbrengland o tym wspomniał.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować