-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Czemu służy literatura popularna?

W Polsce panuje nie wiadomo skąd wzięte, idiotyczne przekonanie, że istnieje coś takiego jak promocja kraju, a także, że czynność ta odbywa się poprzez lansowanie literatury tego kraju w innych państwach. A nie dość, że literatury, to jeszcze filmu. Literatura rzeczywiście służy czasem promocji innych kultur, ale to jest zawsze promocja agresywna, dynamiczna, czyniona bez zgody tych, u których sprzedaje się nowe treści, a także podstępna. Tak było z literaturą francuską lansowaną na terenie Austro-Węgier przez niejakiego Tadeusza Żeleńskiego, od początku XX wieku. Literaturą, której nikt nie czytał, nikt nie chciał, ale która rozbudzała namiętności pensjonarek i dobrze ułożonych panienek i zalegała składy księgarń. Uporczywe te działania przyniosły w końcu efekty i my do dziś te efekty odczuwamy. Taka jest rzeczywistość. Tymczasem nasi i nie-nasi uważają, że to jest taka zabawa, a stawką w niej są jakieś pieniążki. Nasi nie mogą się przebić bo im Żydzi przeszkadzają, a nie-nasi się przebijają na obce rynki i tam istnieją, bo są z Żydami w zmowie. Proszę Państwa, nie można tak myśleć, bo to jest aberracja. Z faktu, że Olga Tokarczuk dostała jakąś nagrodę nie wynika nic, ponadto, o czym pisał Toyah – czyli, że jej tłumaczka może sobie zarobić. I to jest prawdopodobnie clou tej imprezy. Oni – mam na myśli Brytyjczyków – mają dziś jakiś kłopot, którego nie rozumiemy. Myślę, że chodzi o to iż starzy agenci nie mogą już pisać o swoich przygodach i rynek wewnętrzny im się sypie. Nie wiedzą co zrobić, a chcieliby nadal zasysać pieniądze. To więc lansują jakichś obcych autorów, którzy mają zwrócić uwagę na nich – na Brytyjczyków, a nie na siebie, jak się zdaje Tokarczukowej. No i mają tę rodzinę królewską, która załatwia dziś wszystkie sprawy promocyjne, dawniej należące do Bonda, Robin Hooda, i autorów powieści szpiegowskich. Źle się dzieje, tym razem w Londynie, a dla Olgi Tokarczuk jest to jedynie powód do głupkowatych uśmiechów. Bo się babinie zdaje, że coś wygrała. Ta nagroda to objaw kryzysu. A poznajemy to jeszcze po tym, że wczoraj w radio powiedzieli iż brytyjskie służby rekrutują pracowników puszczając reklamy w telewizji. Reklamy w telewizji!!! To jest niesamowite...Wyobrażacie sobie, że John Dee rekrutował pracowników przybijając na wrotach kościołów odezwy? O wiele lepiej jest w USA, bardziej profesjonalnie. Nowa szefowa CIA wygląda dokładnie jak była dyrektor wydawnicza AS Polska, w czasach gdy był tam segment pism kobiecych. I to jest moim zdaniem objaw dobry, świadczący o tym, że ktoś rozumie na czym polega jego praca.

Wracajmy jednak do książek. Nie chcę demontować suspensów, które zawarł w swojej książce Szymon Stalagmit, ale wynika z niej jasno, że literatura popularna, głównie szpiegowska i obyczajowa służy temu, by wprowadzać ludzi w błąd, a także by manifestować wyższość jednej kultury nad inną. Do tego samego służą nagrody literackie wręczane różnym pariasom z odległych lądów. Tylko kretyn może myśleć, że dostaje coś za darmo, bo jest świetny. Tak więc wszelkie aspiracje do hierarchii obcych są pułapką. I dobrze rozumieli to tacy bohaterowie masowej wyobraźni jak Vito Corleone oraz Czyngis Chan. Są jednak w Polsce środowiska, skupione wokół różnych osób i ośrodków, którym się zdaje, że wydawanie pieniędzy na kokieterię to jest świetny pomysł i on poprawi wszystkim samopoczucie, a także spowoduje, że będą nas na świecie bardziej lubić. Pokażemy bowiem co mamy najlepszego w naszych wigwamach. Obłęd ten został rozkręcony dawno temu i nie ma, jak widzimy końca. Wszystkie portale pisały o tym, że Olga Tokarczuk została doceniona na świecie, że wszyscy już wiedzą o jej geniuszu. Nasi w tym czasie pisali, że łódka biało-czerwona pływać będzie po morzach i oceanach rozsławiając imię Polski. Nie ma, powiadam, końca tym idiotyzmom. Nie może być, bo ludzie dysponujący publicznymi pieniędzmi rozumieją tyle, że trzeba je wydawać. Przykład nagrody dla Tokarczuk, mówi, że oczywiście, można coś wydać, ale bez szału, niech przynajmniej połowa zostanie w kraju. No, ale to jest sposób myślenia obcy ludziom decydującym o promocji. Cóż w takim razie trzeba czynić? Ja się będę powtarzał, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Będę się powtarzał, po podjąłem kilka ważnych decyzji dotyczących nowych edycji i mogę tylko rzec jeszcze raz to samo – trzeba tworzyć rynek lokalny i wychowywać lokalną publiczność, która – biorąc pod uwagę, że w kraju mieszka 38 milionów ludzi, a za granicą drugie tyle, nie musi być wcale mała. To jest misja – tworzenie rynku, udostępnianie treści rzadkich i nieczęsto publikowanych, a także próba zainteresowania tymi treściami jak najszerszego grona odbiorców. To się niestety musi odbywać naprawdę, czyli w trudzie i znoju, wszelka powierzchowność jest tutaj pułapką, a wszelkie łatwizny zwiastują klęskę. Celem bowiem nie jest wyrwanie kilku baniek z tego czy innego budżetu i szybka ucieczka, ale przedłużenie istnienia świadomego narodu, w nadchodzących, niewesołych czasach. Brytyjczycy czynią to po swojemu – zastawiając pułapkę na szczury i Tokarczuki, a także rekrutując nowych agentów, rozumiem, że także spośród grup nowych imigrantów, w tym Polaków. Nasi zaś czynią to po swojemu, oczekując oklasków. Nie-nasi zaś uważają, że nagroda jest dla nich i kłaniają się w pas. Patrzymy na to wszystko ze zdumieniem. Ja zaś, po zakończeniu prac nad II tomem Baśni socjalistycznej, który nastąpił wczoraj zabiorę się za pisanie posłowia do powieści Floriana Czarnyszewicza „Nadberezyńcy”, którą zamierzam wydać nie bacząc na to iż rynek jest nią zalany. W środku bowiem kryje się pewna tajemnica i suspens taki, że klękajcie wszystkie Dżejmsy Bondy i Agaty Christi. No, ale to za chwilę. Na razie mamy w sklepie nową książkę – dawno lub nigdy nie publikowane źródła do historii Ukrainy – Okraina królestwa Polskiego. Krach koncepcji Międzymorza. Zapraszam do sklepu www.basnjakniedzwiedz.pl a także na portal www.prawygornyrog.pl gdzie dziś zamieściłem wywiad, którego Julkowi-Kamiuszkowi udzieliła Magdalena Ogórek.



tagi: imperium  książki  rynek  nagrody  tokarczuk 

gabriel-maciejewski
26 maja 2018 08:40
7     1666    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
26 maja 2018 08:58

No więc czekamy na książkę Szymona Stalagmita. Będzie świetna, to pewne:)

.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
26 maja 2018 10:38

Ciekawy życiorys Floriana, niezwykłe recenzje książki, o której pierwszy raz słyszę. Słowem, czekamy na suspens.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @gabriel-maciejewski
26 maja 2018 10:55

Życzę powodzenia w tym zbożnym dziele.

Oni już przegrali, ponieważ zablokowali własne kanały dystrybucji trescią marną a gorączkową. Choćby się, za przeproszeniem, zesrali w gacie, pani Tokarczuk nie wzbudzi zainteresowania poza towarzystwem, które ją promuje. Podobnie jest w innych dziedzinach. Żadne dziwadło, choćby wygrało 1000 konkursów Eurowizji nie zgromadzi tlumów na biletowanym koncercie. Do rzyci z promocją, gdy promotorami są ludzie powszechnie odbierani jako płatni łajdacy i oszuści.

To już tylko imprezy zamknięte i chów wsobny świń w malym gospodarstwie. Jeszcze rangi przydają im wrogowie, ale i to się skończy. Chodźby z nudów. 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
26 maja 2018 14:22

"Nasi w tym czasie pisali, że łódka biało-czerwona pływać będzie po morzach i oceanach rozsławiając imię Polski."

No wlasnie. Gdy ogladalem w PGR rozmowe na temat tej ksiazki o Ziemi Przemyskiej, zaapelowal pan, panie Gabrielu do Polskiej Fundacji Narodowej o wykupienie przynajmniej czesci (naleznych nam) zbiorow z archiwow ukrainskich i o wyasygnowaniu na te cele pieniedzy.

Wg wikipedii ta fundacja ma budzet w wysokosci 100 milionow zlotych i ma za zadanie, cytuje: "promowanie wizerunku Polski za granicą, budowanie marki i promowanie polskiej gospodarki."

A oni wysylaja lodke dookola swiata. Smieszne.

I zaskoczony bylem gdy ujrzalem nazwisko Jozefa Orla w Radzie tej Fundacji.

Albo ten Instytut Mestwa i Solidarnosci, z budzetem 75 milionow zlotych. Straszliwe marnotrawstwo publicznych pieniedzy.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @betacool 26 maja 2018 10:38
26 maja 2018 14:43

o jeszcze innych , nieznanych i zapomnianych autorach i ich książkach napisałem w cyklu na s24 (cyklu nie ukonczyłem, oceniam zaawansowanie gdzieś na  1/4):

https://www.salon24.pl/u/dawidowicz/516763,nieobecni-maja-racje

(Florian Czarnyszewicz pod poz. 14)

i kontynuacja:

https://www.salon24.pl/u/dawidowicz/531280,nieobecni-maja-racje-kontynuacja

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski
26 maja 2018 15:32

W hierarchiach nieobcych też niekoniecznie trzeba być świetnym, ale lojalnym i nieustępliwym trzeba. A to z kolei może oznaczać zakaz wstępu do hierarchii obcych. Więc u nas obowiązuje mit osobnika świetnego, ale za to nielojalnego i miękkiego. 

zaloguj się by móc komentować

genezy @gabriel-maciejewski
27 maja 2018 02:56

Są dwie nagrody funduszu hedgingowego: The Man Booker Prize for Fiction (najlepsza powieść anglojęzyczna dla pisarzy ze Wspólnoty Narodów) i The Man Booker International Prize (reszta). Tokarczuk i tłumacz dostali oczywizda tę drugą. Nagroda (i ta pierwsza raczej też) jest chyba próbą hierarchizacji na wrogim terenie niż promocją na rynek brytyjski- tam liczy się sprzedaż, duże nakłady, a jaką sprzedaż może im zrobić Tokarczuk i jej książka?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować