Czciciele rudej krowy vs Warszawska Grupa Anarchistyczna "Dynamit"
Stefan Wiechecki zwany Wiechem był artystą bezwzględnie wybitnym, a w dodatku nowatorskim i awangardowym. Te dwie ostatnie cechy jego twórczości ujawniały się w sposób, o jakim nikomu dzisiaj się nawet nie śniło. Powyższe jest do udowodnienia na podstawie tekstów. Ja zaś mam do zaprezentowania, a także sprzedania, aż cztery tomy przedwojennych felietonów Wiecha. Wybrałem tylko cztery i zrobiłem to z premedytacją, albowiem te cztery tomy opowiadają wyłącznie historie o Żydach. Ktoś powie, że ja się chce teraz tanim kosztem zabawić i podrwić trochę z przywar starszych braci w wierze zamieszkujących przedwojenną Warszawę. Nic podobnego. Teksty Wiecha bowiem są śmiertelnie poważne i do śmiechu się nie nadają. Poważniejszą od nich i bardziej smutną książką są chyba tylko „Przygody dobrego wojaka Szwejka”. Poważne jest u Wiecha wszystko. Poważny i celowy jest układ tekstów, poważne są postaci i poważne są sytuacje. Jeśli ktoś sądzi, że te felietony to taki groch z kapustą, ten się myli. Mamy bowiem tam masę tekstów luźnych nie powiązanych ze sobą w żaden sposób poza oczywiście jednością czasu miejsca i akcji. To znaczy wszystkie te historie rozgrywają się na warszawskiej Woli lub w Śródmieściu, w latach trzydziestych, a akcja toczy się jeśli nie w sądach to w okolicznościach o sądy zahaczających. To jednak nie wszystko. W masie tekstów Wiecha pojawiają się pewne punkty stałe wokół których osnuta jest migotliwa i złożona materia życia społeczności żydowskiej w Warszawie. Wymienię kilka z tych punktów. Trzy najważniejsze to – cukiernia braci Studnia, czciciele rudej krowy i Warszawska Grupa Anarchistyczna „Dynamit”. Zanim przejdę do szczegółowego bardziej omówienia dwóch z tych niezwykłych zjawisk, zacytuję w całości jedno z doskonalszych dokonań Wiecha czyli felieton zatytułowany
„Bój pod cmentarzem”.
Na dwa śmiertelnie wrogie obozy dzielą się żebracy pod murem starozakonnego cmentarza przy ul. Okopowej. Pierwszemu przewodzi pan Jankiel Cwajman (Niska 63), inwalida wojsk rosyjskich, zwany popularnie „a grojser feldmarsiał Kuropatkin”, słynny z największych w Warszawie uszu i najdłuższego nosa. Piękny ten rasowiec ma adiutanta i szefa sztabu w osobie kulawego pana Joska Dratwy (Gęsia 29), również inwalidy z wojny japońskiej. Kilku głuchoniemych i ślepych oraz dziesięć kobiet tworzy resztę armii.
Obóz ten okupował najlepsze miejsca pod murem, co doprowadziło do furii drugą, nierównie liczniejszą partię, dowodzoną przez Symchę Kożucha (Niska 41), zwanego „gienierał mit tankies” z powodu wózka, na którym jeździ, kręcąc korbą koło. Generał ten, oburzony bezceremonialnością armii Kuropatkina, zakręcił gwałtownie korbą i wjechawszy dyszlem w bok samemu feldmarszałkowi, krzyknął:
- Paszoł won fyn murek, du hind mit ojren!
- A hałte pisk, du zoologiczne małpe – odpowiedział szyderczo Kuropatkin.
Rozwścieczony generał chwycił leżący pod ręką kostur i rąbnął przeciwnika na odlew. Było to hasłem do ogólnej bijatyki. Obie partie zagrzewane wojowniczymi okrzykami kobiet rzuciły się z furią na siebie. Josek Dratwa wskoczył na magistracki wózek od śmieci i jednym rzutem fachowego oka ogarnąwszy sytuację krzyknął przeraźliwie:
- Wpieriod fyn linken fłank! Ojf sztykes!
- Uraaaa – odpowiedzieli głuchoniemi, ruszając do ataku.
Intendent cmentarza, pan Gleichgewicht, widząc straszliwy bój, zatelefonował po policję. Natychmiast wydelegowano dziesięciu posterunkowych, którzy rozwinąwszy się w tyralierę poczęli otaczać walczących.
Dopiero po czterdziestu minutach zaciętej bitwy, przerywanej tylko chwilami przez przejeżdżający tramwaj linii Z i dziewiętnastki, udało się policji zlikwidować działania wojenne. Nie wywołało natomiast przerwy ukazanie się pani Doroty H., która wracając z cmentarza wpadła nagle w sam środek frontu. Okradziono ją nie przerywając walki.
Do komisariatu, prócz obu wodzów i ich sztabów, wzięto panią Hindę Widło (Stawki 83), panią Ruchlę Zylberman (tamże) i pana Henocha Mirlasa (Freta 84).
Obecnie koło cmentarza konsystuje stały posterunek policji.
Sytuacja tu przedstawiona może oczywiście wywołać uśmiech, a może nawet wręcz erupcję wesołości. Ja bym jednak chciał zwrócić uwagę na dwie kwestie. Nader praktyczne z dzisiejszego punktu widzenia. Obrazek ten, jakże plastyczny, przedstawia żydowską biedotę, w dodatku schorowaną lub niepełnosprawną, która walczy o najlepsze miejsce do żebrania pod cmentarnym murem. Żaden z bohaterów tej opowiastki nie zamierza ustępować i nie da się poskromić bez walki. To ważne. Druga kwestia jest jeszcze ważniejsza. Każdy z nich ma adres i dobrze by było, gdybyście Wy mieszkańcy współczesnej Warszawy, ze szczególnym wskazaniem na tych co mieszkają w Śródmieściu i na Woli posprawdzali w tej książce kto mieszkał przed Wami w domach, które teraz zajmujecie. Bo tu jest to wszystko dokładnie opisane, a przy każdym nazwisku jest adres. Okoliczność ta ma ścisły związek z innymi okolicznościami, o których pisał będę już za chwilę. Wezmę tylko głębszy oddech.
Postaci i sytuacje, które przedstawia Wiech są ściśle związane z naszą współczesnością. Oto okazuje się, a jestem tego pewien nie na sto, ale na tysiąc procent, wszystkie znane nam współcześnie polityczne, popkulturowe, artystyczne i publicystyczne formaty mają swoje korzenie w getcie i w sztetlu. To jest konstatacja przerażająca, a powiem Wam jeszcze, że im kto bardziej się od niej odcina tym głębiej w tym grzęźnie. Ja nie wskażę palcem kto na publicznej scenie dziś wygląda jak czciciel rudej krowy, a kto jak członek Warszawskiej Grupy Anarchistycznej „Dynamit”, ale jak to mówią – mądrej głowie dość dwie słowie….A ja tu zaraz zacytuję znacznie więcej niż „dwie słowie”. Oto dwa krótkie wyimki z życia czcicieli rudej krowy:
Czciciele rudej krowy
Mendel Pokutnik, zwany z hebrajska Mendele Bał Tszuwo, głośny przywódca sekty czcicieli rudej krowy, zaalarmował świeżo policję praską oraz kilka posterunków podmiejskich. Fanatyk ten, głośny z pogromów stowarzyszeń sportowych, uwziął się ostatecznie na dom gminy żydowskiej (Szeroka 31), w którym mieści się oficjalna mykwa.
Na czele dziesięciu sekciarzy wtargnął wczoraj o godzinie szóstej rano na dziedziniec obszernego domostwa. Na sygnał dany gwizdkiem napastnicy puścili się ku drzwiom.
- Knakt ojf drobne kawałkies! - krzyknął Mendel pokutnik. - Tłuczcie na drobne kawałki.
Rozległ się brzęk pękających szyb. Sekciarze wbiegli do mykwy, uderzeniami drągów stłukli rurociąg terakotowy, zanieczyścili wodę w basenie, powywracali szafy, półki, ze ścian pozrywali ogłoszenia i zanim nadbiegła policja, bezkarnie uciekli.
Dozorca domu zaalarmował XIV komisariat. Na miejsce wypadków zjechał starszy przodownik z dwoma wywiadowcami. Doraźnie zorganizowany pościg nie dał wyników.
Szkody są znaczne. Dość wspomnieć, że sekciarze stłukli pałkami około siedemdziesięciu szyb.
Około godziny siódmej rano nadeszła z komisariatu XVII wiadomość, iż Mendla pokutnika widziano na szosie Grochowskiej. Jechał wierzchem na nieosiodłanym koniu w kierunku Wawra.
Do południa trwała wymiana telefonogramów z posterunkami podmiejskimi. Rozesłane patrole przeszukiwały lasy między Pragą a Falenicą. Mendla pokutnika nie znaleziono. Zapewne ukrył się u swych sympatyków, czcicieli rudej krowy.
To nie koniec. Teraz kolejny kawałek
Szturm do mykwy
Gorszące sceny rozgrywały się przez cały dzień wczorajszy w mykwie, przed mykwą, oraz na dziedzińcu domu nr 31 przy ul. Szerokiej. O godzinie siódmej rano zjawił się tam słynny reformator religijny, twórca sekty czcicieli rudej krowy, Mendel Strohberg (Brzeska 10), zwany Mendele Bał Tszuwo.
- Idź precz! - zawołał kierownik kąpieliska. - Ja ciebie tu nie wpuszczę!
Nie powiedziawszy słowa, heretyk zawrócił i po upływie dwu godzin przyszedł w towarzystwie dwudziestu sympatyków uzbrojonych w potężne kije. Z dzikim wrzaskiem sekciarze wbiegli na podwórze, wypędzili publiczność, następnie udali się do mykwy, gdzie właśnie kilkunastu brodatych panów pluskało się w najlepsze.
- Wyłazić z wody! - krzyknęli. - Arojs fun waser! Won ahejm!
W basenie wynikł popłoch. Brodacze powyskakiwali i przewracając się na śliskiej posadzce uciekali do garderób.
Mendel Strohberg, zgromadziwszy zwolenników nad mętnymi wodami mykwy, ogłosił uroczyście tszuwa-gdojloch czyli wielką pokutę. Ma ona trwać przez cały miesiąc szewat (luty), miesiąc adar (marzec) i połowę kwietnia, aż do księżycowego święta Mechadesz Lewono.
- A co będzie po zakończeniu pokuty? - spytali sekciarze.
- Będzie całopalenie – odparł reformator.
Zapowiedź radosnego misterium powitano ekstatycznymi okrzykami. Mendel wszedł do basenu, siedem razy zanurzył się w wodzie, wyszedł i zaczął odczytywać psalmy. Po każdym wersecie dawał nurka, by choć w części oczyścić się z grzechów.
Po pewnym czasie zastąpił go adiutant.
Modły trwały bez przerwy do godziny szóstej wieczór. Kolejno wszyscy czciciele rudej krowy zdążyli wykąpać się w mykwie i wreszcie odeszli wraz z przywódcą, zapowiedziawszy drugą wizytę na najbliższą przyszłość.
Zarządzający kąpieliskiem dwukrotnie sprowadzał policjanta, ten jednak, widząc spokojnie kąpiących się ludzi, nie uznał za stosowne interweniować.
Tak wygląda jedna strona medalu. I nie mówcie mi, że nie rozumiecie o co chodzi. Teraz kolej na drugą.
Grupa anarchistyczna
Kasjer Warszawskiej Fabryki Drożdży, pan Abram Warszawiak, omal nie spadł z krzesła po przeczytaniu strasznego listu. W oczach zamigotały mu gwiazdki, a na plecach poczuł gęsią skórkę. Oto co zawierała koperta doręczona przez listonosza:
Warszawska
Grupa Anarchistyczna
Dynamit
Wielmożny Pan
Abram Warszawiak
Dzika 46
1) W.G.A.D. nałożyła na pana podatek w sumie 1.000 zł. (słownie tysiąca złotych). Jeżeli pan w przeciągu trzech dni nie zdecyduje się uiszczać te sume zostanie pan zgładzony. Przyślemy panu list zarażony bakteriami tyfusu.
2) Jeżeli pan decydujesz się uiszczać te sume, to niech pan w trzech dniach da ogłoszenie do Naszego Przeglądu: „Zgubiłem w taksówce parasol z kościaną rączką. Znalazca otrzyma nagrodę. Abram Warszawiak. Dzika 46.” Wtedy pan otrzymasz szczegółową instrukcję, jakim sposobem masz pan nam przekazać pieniądze.
3) Jeżeli pan nie masz gotówki i pan chciałeś kredytu, to my możemy przyjąć dobre weksle klientowskie.
Jeżeli pan by chciałeś robić jakieś kanty, to pan w te chwile otrzymujesz w liście zaraźliwe bakterie.
Poniżej tekstu widniała trupia czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami oraz dwa nieczytelne podpisy: prezesa i sekretarza. Ponury ten list nadszedł w ubiegły poniedziałek. Skutek był taki, że pan Warszawiak w ciągu pięciu minut rozchorował się na żołądek, następnie na nerwy, wreszcie na głowę. Przez cały dzień nie wychodził z domu. Wieczorem przyjmował krewniaków z kondolencjami.
O godzinie trzeciej w nocy w mieszkaniu państwa Warszawiaków zadźwięczał telefon.
- Hallo! Tu Grupa Anarchistyczna Dynamit. Czy pan dostałeś nasz list?
- Dostałem – jęknął pan Warszawiak
- No i co pan o tem myślisz?
- Ja nie mam tyle gotówki. Słyszane rzeczy! Nakładać tysiąc złotych podatku!
- To rozłożymy panu na raty. Czasy są ciężkie, panie Warszawiak i my to rozumiemy. Masz pan jeszcze dwie doby do namysłu.
Przeleżawszy dwa dni pod kołdrą, pan Abram opuścił wczoraj łóżko i udał się ze skargą do urzędu śledczego. Policja wszczęła energiczne dochodzenie. Listem anarchistów zajęli się eksperci.
Jak się dowiadujemy w ostatniej chwili, jeden z autorów listu jest już zatrzymany. Nazwisko anarchisty ze względu na toczące się śledztwo, na razie nie może być ujawnione.
Pomiędzy czcicielami rudej krowy a Grupą Anarchistyczną „Dynamit” znajduje się cały dostępny naszym zmysłom świat. Jest on wypełniony dziś także skandalami obyczajowymi, historiami z dreszczykiem, a także prostymi gawędami o złodziejach i paserach. I teraz ważna rzecz – współcześni medialni bohaterowie tych ustawek awansowali i przez to są dziś tak malowniczy jak ci żydowscy żebracy spod murku cmentarnego przy Okopowej. Awansowali – podkreślam – i zacierają ręce z uciechy. Tamtych już nie ma, ale jakoś trzeba nam biedakom ten świat urządzić. Mamy więc to samo tylko, że z awansu, co znacznie ujmuje autentyczności sytuacjom i dziś mamy raczej tendencję do tego, by w listach anarchistów oraz wyczynach czcicieli rudej krowy doszukiwać się raczej policyjnych prowokacji, a nie chęci wzbogacenia się lub zdobycia władzy nad całym ludem poprzez zajęcie mykwy i zdemolowanie lokali stowarzyszeń sportowych. Nie zmienia to jednak faktu podstawowego – świat nakreślony przez Wiecha jest naszym światem i jednocześnie nim nie jest. My jesteśmy weń wprasowani, po to, by łatwiej było sobie z nami poradzić. Teraz, niczym Mendele Bał Tszuwo uderzę w ton najpoważniejszy, nie zapowiem jednak całopalenia rudej krowy, ale coś innego.
Skoro wszystkie formaty od politycznych począwszy na kabaretowych kończąc mają swoje źródła na Nalewkach, to znaczy, że my w ogóle nie rozumiemy co to jest i w jakich formach wyraża się kultura chrześcijańska. My mamy takie złudzenie, ale w rzeczywistości nawet jej nie dotknęliśmy, a przecież wszyscy chodzimy do Kościoła i modlimy się tam. Po czym – kiedy już jesteśmy na zewnątrz – kiedy spotykamy szwagra, kiedy włączamy telewizor i słuchamy radia w samochodzie, kiedy patrzymy na rzeczowe i pełne profesjonalizmu dyskusje polityków, znajdujemy się w świecie od tej kultury i jej wzorów bardzo dalekim. Znajdujemy się na Nalewkach w roku 1932 i obserwujemy jak Mendele Bał Tszuwo idzie wraz ze swoją bojówką rozwalać klub sportowy „Bar Kochba”. Łudzicie się, że tak nie jest? Przypomnijcie sobie co napisałem w rozdziale zatytułowanym „Pierwszy chrześcijański handel szmelcem”. W czym działacze stronnictw narodowych widzieli sukces żywiołu polskiego? W upodobnieniu się do żydowskich przekupniów handlujących starzyzną i szmatami. W tym właśnie. Nie w zrozumieniu i zapoznaniu się z tradycją chrześcijańską i wzorami kultury chrześcijańskiej. Oni chcieli, żeby Polacy zastąpili Żydów uprawiających drobny handel, to był awans i miara sukcesu. No to mamy sukces, włączamy telewizor i wszystko jest jak u Wiecha. Ci zaś, co są poza telewizją, mają poważne szanse na jeszcze jeden sukces – na zajęcie najlepszych miejsc pod murkiem cmentarza przy ul. Okopowej. Bo w końcu czemu nie, skoro tak bardzo nam zależy...ktoś może nas wreszcie potraktować poważnie i rzucić z wyżyn magistrackiego wózka hasło – Wpieriod fyn linken fłank! Ojf sztykes! A my rzucimy się do szaleńczego ataku. I zwyciężymy, jak to już nie raz bywało.
To tyle na dziś, przed świętem niepodległości odzyskanej 100 lat temu. Wyjeżdżam znów na cały dzień, co mam nadzieję będzie mi wybaczone.
Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl. Książki Wiecha są już na stronie.
tagi: polacy żydzi polityka kultura warszawa wiechecki
![]() |
gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 07:37 |
Komentarze:
![]() |
Draniu @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 08:42 |
Polskie ambicje ,awanse ,aspiracje, innowacyjność ,o ochlapy z pnskiego stołu,,spory czy odbedzie sie MN,a jak sie odbedzie to ktory marsz pojdzie o ktorej godzinie ,kto z kim itp itd, czyli handel szmelcem.. Selekcja negatwyna w całej krasie..Smuteczek
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 08:54 |
Wszystko to jest mi obce. Ale zawsze byłam i jestem uważana za dziwadlo.
.
![]() |
Draniu @Maryla-Sztajer 10 listopada 2018 08:54 |
10 listopada 2018 09:18 |
Ale niestety rzeczywistosc jest taka,ze ofcjalnie mamy do czynienia z gangami ,ktore rywalizują o szmelc, praktycznie w kazdej dziedzinie zycia, to jest glownie promowane.. Nikt nawet nie wspomni o własności, takiego tematu nie ma w mediach rządowych ,oraz komercyjnych..
![]() |
Maryla-Sztajer @Draniu 10 listopada 2018 09:18 |
10 listopada 2018 10:05 |
Wiem, tyle ze jako emerytka już tylko patrzę. O własności. ..tak ograniczanej i wymazywanej ze świadomości, coraz bardziej odbieraneJ jako obciążenie. ...sporo rozmawiam.
Na razie jadę odpocząć.... od dyskusji....święto :)
Ale temat wróci i tak, bo musi
.
![]() |
smieciu @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 10:10 |
W czym działacze stronnictw narodowych widzieli sukces żywiołu polskiego? W upodobnieniu się do żydowskich przekupniów handlujących starzyzną i szmatami. W tym właśnie. Nie w zrozumieniu i zapoznaniu się z tradycją chrześcijańską i wzorami kultury chrześcijańskiej. Oni chcieli, żeby Polacy zastąpili Żydów uprawiających drobny handel, to był awans i miara sukcesu. No to mamy sukces, włączamy telewizor i wszystko jest jak u Wiecha.ch drobny handel, to był awans i miara sukcesu. No to mamy sukces, włączamy telewizor i wszystko jest jak u Wiecha.
Może i tak ale im nie wyszło...
Jak na mój gust nic nie jest jak u Wiecha. Mamy jedynie żałosną podróbkę, kreowaną przez zblazowanych dziedziców tych wszystkich aspirantów podniecających się kolorowym światem drugiej strony. Doszło do syntezy, której efektem jest raczej czerpanie garściami z ciemnych stron ukazanych w tych felietonach. Dzisiaj wszystko zostało spłaszczone lub wypaczone jakimś żałosnym patosem, który nie jest już przez nikogo rozumiany. Jeśli miałbym jakoś odnieść się do tego bardziej filozoficznie to powiedziałbym że kasa jest takim wielkim wyrównywaczem. Kiedy wreszcie ją dostanie ten Żyd, czy ten tzw. Narodowiec to jedni i drudzy stają się jacyś podobni i bardzo mało kolorowi. Tak samo zresztą się przedstawiają gdy cała ta ich „wesoła” propaganda służy w istocie jedynie utrzymaniu się w „towarzystwie”, zdobyciu kasy.
Gdzieby ktoś dzisiaj pomyślał o czcicielach krowy czy anarchistach. Jeśli już to w jakiejś nędznej namiastce, której jedynym celem jest własna autopromocja i zdobycie kasy właśnie.
![]() |
qwerty @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 12:13 |
"Nie wywołało natomiast przerwy ukazanie się pani Doroty H., która wracając z cmentarza wpadła nagle w sam środek frontu. Okradziono ją nie przerywając walki."
- żyjąc w RP jesteśmy jak pani Dorota H. i tylko oczy przecieramy ze zdziwienia
![]() |
OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 12:15 |
Bajki Ezopa się chowają... Jak dla mnie pozycja "must have"
![]() |
qwerty @Draniu 10 listopada 2018 09:18 |
10 listopada 2018 12:17 |
istotą jest właśnie 'własność' czyli formy jej redystrybucji, doktrynalnie i ideologicznie wbijane w funkcjonowanie aparatu państwa, celem jest wyrażny podział: kto moze miec walsność a kogo można bezkarnie własnosci pozbawiać, a pokrzykiwania konstytucja, prawo to jak w na szmulkach, widzowie, ktorzy za kieszenie sie nie trzymaja dziwia sie jak Dorota H.
![]() |
pink-panther @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 12:20 |
Mam jeden tom felietonów Wiecha "żydowski" z jakiegoś starego wydania. Te felietony były oparte na prawdziwych sprawach z sądów grodzkich, stąd te - adresy, prawdziwe przynajmniej co do dzielnicy. Po przeczytaniu kilku z tych felietonów przestałam się śmiać, bo sobie uświadomiłam, że te wszystkie historie znajdujące się w aktach polskich sądów grodzkich czyli: "bitwy pod cmentarzem", wyłudzenia posagów, "pożyczki a konto", kombinacje z weklsami i autentyczne mordobicia różnych grup religijnych i politycznych - miały miejsce zaledwie na 3-5 lat przed wybuchem II WW, kiedy "wszystkich wymiotło".
Tomy polskie nie są tak malownicze, bo większość "spraw" wynikała z nadmiernej fantazji z powodu nadużycia alkoholu np. jazda dorożką z i pobicie dorożkarza ale także były to np. wyżerki i zabawy urządzane pod nieobecność "państwa" ( za to na ich koszt) przez pokojówki/kucharki - swoim "narzeczonym" - kapralom/bombardierom i innym - strażakom:))) Też znamienne.
Zatem inicjatywa wydania czterech tomów Wiecha jest bardzo cenna. Wiech niechcący opisał kawał rzeczywistości II RP, której bez kontekstu - nikt dzisiaj by nie zrozumiał. I wielu się postarało, aby ta wiedza i pamięć - zupełnie zanikła. No i teraz mamy "handel szmelcem" na całego.
![]() |
OdysSynLaertesa @smieciu 10 listopada 2018 10:10 |
10 listopada 2018 12:22 |
U Wiecha jest zabawniej z oczywistych względów. I taka to różnica
"Ballada żebracza" J.K.
|
onyx @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 12:51 |
Czytałem kiedyś Wiecha namiętnie, śmiejąc się w głos. Teraz do śmiechu już nie jest. Wkleję zdjęcie współczesnej Grupy Anarchistycznej Dynamit bo pasuje aż miło.
![]() |
Draniu @onyx 10 listopada 2018 12:51 |
10 listopada 2018 14:09 |
Na to wychodzi ,ze czcicieli rudej krowy reprezentuje strona rządowa ,czyli srodowiska pisowskie.. A Krakow został pozostawiony przez PiS ,wszak tam zawsze oficjalne miejsca marszu tej parti się odbywały w 11.11.
![]() |
jaguar @qwerty 10 listopada 2018 12:13 |
10 listopada 2018 14:51 |
Podobieństwo pomiędzy żydowskimi partiami żebraczymi a dzisiejszymi partiami „politycznymi” jest uderzające. Jest też jedna różnica, żebracy bili się naprawdę, natomiast dzisiejsi politycy „walczą” tylko słowem, często wulgarnym, rynsztokowym, ale fizycznej krzywdy sobie nie robią. Ich prawdziwym i jedynym celem jest rabowanie poprzez drakońskie podatki „ludu pracującego miast i wsi”.
![]() |
DYNAQ @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 14:53 |
Przed wojną w firmie mojego dziadka,w dniu ukazywania się felietonu Wiecha panował nastrój oczekiwania...''Rysiek,leć no zobacz czy już jest ''Ekspress'',a jeśli był,pracę przerywano i następowało uroczyste odczytanie...ileż to ja się naszukałem tych przedwojennych felietonów.Powojenne to już nie to.
![]() |
Szczodrocha33 @Draniu 10 listopada 2018 08:42 |
10 listopada 2018 15:24 |
Niestety to prawda. Poziom golupienia jest porazajacy. Wystarczy przejrzec internetowe media, wejsc na salon 24 i zobaczyc ile tam juz zamieszczono notek odnosnie tego marszu niepodleglosci. Ile wyszukanych analiz, wiadomosci z ostatniej chwili, rozwazan co zrobi prezydent, jak sie zachowa pani prezydent Warszawy, co postanowil sad, PiS to, PO tamto.
Cuda na kiju i teatrzyk kukielkowy dla idiotow. Nastanie niedziela, przejdzie ta masa dzierzaca transparenty, pomachaja flagami i choragiewkami. Jeszcze moze z bocznej uliczki wyjda czciciele Grupy Anarchistycznej Dynamit a Lukasz Warzecha z wypiekami na twarzy bedzie wszystko filmowal smartfonem.
Po czym nastepnego dnia zaleja nas "echa" tego wiekopomnego wydarzenia. Znowu zdjecia, analizy, statystyki. Dom wariatow. Ukochany jedyny nasz polski.
![]() |
valser @onyx 10 listopada 2018 12:51 |
10 listopada 2018 15:38 |
A co to za Sonderkommando?
![]() |
Szczodrocha33 @valser 10 listopada 2018 15:38 |
10 listopada 2018 15:41 |
To chyba jest grupa rekonstrukcyjna Sonderkommando. Wszystko w dzisiejszej Polsce opiera sie na rekonstrukcji.
![]() |
valser @Szczodrocha33 10 listopada 2018 15:41 |
10 listopada 2018 17:01 |
Nie znam gosci. Z twarzy sa posobni zupelnie do nikogo.
A Sonderkommando i tak po dwoch tygodni roboty z rozdzielnika jest do likwidacji.
![]() |
qwerty @jaguar 10 listopada 2018 14:51 |
10 listopada 2018 17:16 |
wysokość podatków jest wielkoscia zmienną, natomiast utworzenie z aparatu skarbowego normalnych bandytów za przyzwoleniem sądów/prokuratur stanowi o skali rozgoryczenia przedsiębiorcow i reszty obywateli, jak kradnie urząd to wykonuje obowiązki jak obywatej się pomyli to jest przestępcą; Problem w RP tkwi w równości wobec prawa i obywateli i Skarbu Państwa i administracji; system doszedl już do tego, ze nikt nawet nie czyta tego co podpisuje, byle bylo parę stron i 'niet' /'nie nada' - to jak z życia gangów w latach 30-tych w NY, a najlepsze numery z uzsadnieniem 'ze względu na interes spoleczny' tak to 2018r. w RP i Stalin juz nie żyje od lat, daje sie wygrywać ale płacone zyciowe ceny są b.wysokie
![]() |
valser @gabriel-maciejewski |
10 listopada 2018 17:19 |
Swiat w Nalewkach przestal istniec w ramach ostatecznego rozwiazania. Zycie jednak nie znosi prozni i ktos musial przejac schede po czcicielach rudej krowy. Kuropatkin i jego koledzy, ktorym udalo sie przetrwac w komitetach i w strukturach NKWD, z calym swoim zapleczem i metodami awansowali.
![]() |
maria-ciszewska @onyx 10 listopada 2018 12:51 |
10 listopada 2018 20:34 |
Oni raczej siedzą na krześle Abrama Warszawiaka.
|
onyx @Draniu 10 listopada 2018 14:09 |
11 listopada 2018 00:20 |
Sam nie wiem, konkurencja jest ostra a i ruda krowa by się znalazła.
|
onyx @valser 10 listopada 2018 15:38 |
11 listopada 2018 00:22 |
Silna grupa pod wezwaniem, tuż przed wysłaniem listu do pana Warszawiaka ;)
https://twitter.com/krzysztofbosak/status/1061024745225965569
![]() |
Jimmy @valser 10 listopada 2018 17:19 |
12 listopada 2018 09:38 |
A rolę Wiecha przejął Jerzy Urban.