Co ważniejsze - słowo pisane czy mówione?
Jak większość osób tutaj się orientuje, wydajemy książki historyczne. W dodatku czynimy to systemem takim, by zyskiwać satysfakcję, a nie tylko patrzeć na satysfakcję czytelników. To bowiem bywa wyzwaniem i upokorzeniem jednocześnie. Mamy bowiem do czynienia z okolicznościami, kiedy historia, jakże przecież w naszym kraju żywa, podawana jest wyłącznie w sosie triumfalizmu. To znaczy, jeśli już ktoś zabiera się za promocję treści historycznych, czyni to według ustalonego schematu, który wieńczy szarża husarii. Najważniejszym zaś postulatem jest pokazanie triumfu polskiego oręża. Czy wobec oczywistej naiwności takich nawyków, jakakolwiek treść historyczna ma znaczenie dzisiaj? Tak, ma, ale nie ta, którą widzimy. Tej innej jednak nie można przedstawić tak po prostu, bo publiczność nie zrozumie o co chodzi autorowi, wynudzi się i będzie oczekiwać serii filmowych point. Historia przegrywa także ze współczesną łże-publicystyką, która nakazuje ludziom koncentrować się na nierozwiązywalnych problemach, na które nie mają wpływu, takich jak maszty 5G, a wszystko po to, by w organizowanych co roku wyborach można było rozproszyć ich głosy po kandydatach mówiących rzeczy nieoczywiste, ale kompletnie idiotyczne i nie mające znaczenia, lub obiecujących rozwiązanie spraw znajdujących się poza zasięgiem ich mocy. Obydwa te nurty razem wywołują efekt, który teoretycznie powinien zabić wydawnictwa takie jak nasze, czyli promujące treści odległe od tych, które się w owych strumieniach znajdują. Jednak żyjemy, za co dziękuję wszystkim tu obecnym.
Nie można przekonać ludzi, że oglądanie na ekranie, wyprodukowanych za pięć złotych aranżacji, ukazujących jakieś polskie triumfy, nie oznacza uczestnictwa w tych triumfach. Oznacza, że ktoś zapycha nam mózg bredniami bez znaczenia, które nie mają w dodatku waloru wychowawczego, albowiem ludzie młodzi nie traktują tej oferty serio. Oczekiwanie, że historia tak skomplikowana jak nasza da się przełożyć, po taniości, na jakieś formaty quasi hollywoodzkie to wstęp do serii żenujących sytuacji, z których nie sposób wyjść z twarzą. Ludzie jednak marzą o tym, by do jakichś rozstrzygnięć politycznych, w dodatku triumfalnych, doszło za ich życia. I jeszcze, żeby mogli w pakiecie dostać wizualizację, którą łatwo połączą z tym sukcesem, jaki mogli oglądać za swojego życia. Dlatego kupią wszystko, co ową sugestię potwierdzi i odrzucą wszystko co zasieje choć trochę zwątpienia. Dlatego jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy tu przychodzą.
Ta mechanika działała również wcześniej, była jednak mniej wydajna, albowiem ludzie więcej czytali i usiłowali coś zrozumieć. W czasach kiedy pisano książki, które aktualnie wydajemy, słowo mówione, które dziś triumfuje w postaci możliwie chamskiej propagandy, dopiero zaczynało swoją drogę do triumfu. Ten zaś wyraża się dziś najpełniej w mediach społecznościowych. Słowo pisane było stokroć ważniejsze, a najważniejsze było rozumienie słowa pisanego. Tego wymagano od ludzi, którzy przychodzili na studia i próbowali czytać cokolwiek. To nie znaczy, że treści historyczne nie były poddawane obróbce propagandowej. Oczywiście, że były, ale ta obróbka była nazywana metodą naukową, a publicystyka, która dzisiaj jest przeważnie zbiorem kłamstw i przeinaczeń, miała wówczas urok świeżych i nowatorskich idei. I nie można było ich ominąć, albowiem mogły wnieść coś nowego do dyskusji. Dlatego między innymi patrzymy na nowożytną historię Polski poprzez pryzmat narzucony przez protestantów. Ci bowiem nie dość, że reprezentowali rządy jednego z państw zaborczych, to jeszcze potrafili tak sformatować naukę, że każdy aspirujący doktorant nauk humanistycznych czuł się protestantem walczącym z katolicką ciemnotą. I tak jest do dziś. Z historią jest jednak tak, że wnioski i egzegezy poprzedzone muszą być opisem i analizą faktów. Te zaś zwykle są bardzo wymowne. Myślę, że dawniej napisanych książek nie możemy dziś czytać między innymi dlatego, że od razu zauważylibyśmy jak odległe są wnioski od opisu faktów. Stąd historię poznajemy dziś jedynie poprzez opisy kwestii drugorzędnych, czyli wspomniany triumfalizm i taktykę bitewną oraz technologiczne ciekawostki z nieistotnych dziedzin. Nie wiedziałem bowiem jeszcze żadnego filmu na YT, który omawiałby kwestie budowy i odnowy floty tureckiej przed corocznymi rajdami na Morze Śródziemne przeciwko Hiszpanom. Jak wyglądała organizacja pracy w stoczniach? Nikogo to nie ciekawi? Dziwne.
No dobrze, jak manipuluje się historią w środowisku akademickim? Moim zdaniem, poza zwykłym przypisaniem chłopa do tematu, lekceważy się niektóre wątki, a podnosi inne. I tak w historii XVI wieku obecność humanistów na dworach w Polsce i na Węgrzech jest kwestią dla historyków najważniejszą, albowiem to oni czują się tymi humanistami, tak jak niektórzy czują się chłopami odrabiającymi pańszczyznę.
W historii XVII wieku, humaniści tracą na znaczeniu, bo rozpoczęła się kontrreformacja, ale za to większa uwaga skoncentrowana jest na poczynaniach szlachty, która wskazywana jest jako przyczyna zła wszelkiego, nawet wtedy kiedy występuje przeciwko królowi jezuicie Zygmuntowi III. Czytając opisy tych sporów nie musimy czekać do wniosków, jakie wyciągnie z nich autor. On zresztą czasem, jak Adam Szelągowski w ostatniej, wydanej przez nas książce, dyskretnie się od tych wniosków wymawia i uchyla. Choć widać, że nie lubi króla. No, ale wskazuje też na to, że zachowanie się szlachty województw krakowskiego, sandomierskiego i posłów litewskich, dalekie jest od zrozumienia okoliczności politycznych, z którymi musi się mierzyć. Nie ukrywa przed nami Szelągowski faktu, że król wysyłając na Śląsk kontyngenty mające wspomóc cesarza, liczył się z możliwością powrotu tegoż Śląska do Polski. O tak, to jest nawet powiedziane dość wyraźnie. Czy wobec tego szlachta podjęła wyzwanie i starała się zrozumieć intencje króla? No gdzieżby…szlachta uważała, że ze zbuntowanymi prowincjami czeskimi, łączą ją więzy najświętsze, król zaś kolaboruje z absolutyzmem habsburskim. Jakaż to wobec tego była szlachta, która skutecznie blokowała uchwalenie podatków na wojnę? No protestancka, to jasne, w dodatku szlachta ta zamieszkiwała dwa kluczowe dla ekonomii królestwa województwa – krakowskie i sandomierskie, a także Litwę. I jak, zauważymy, czytając opis umieszczony tu wczoraj, wraz z nową książką, jej najważniejszą troską było zabezpieczenie kraju przed agresją turecką, zapowiedzianą w razie gdyby król wysłał pomoc Habsburgom. Jak nazywamy takie okoliczności? Otóż jest to polityczny szantaż. Ten zaś można przyjąć lub odrzucić. Jak było w przypadku króla Zygmunta, wiemy. Siły tureckiego stronnika Gabora Bethlena maszerowały pod Wiedeń, kiedy drogę zastąpił im korpus wojsk lisowskich i doszło do bitwy pod Humiennem. Kiedy wpiszecie sobie w YT frazę – bitwa pod Humiennem, przed Waszymi oczami pojawią się trzy wyniki. Pierwszy to link do artykułu z tygodnika Polityka, z roku 2009, drugi, to trwające 6,39 minuty ględzenie jakiegoś młodzieńca, któremu się zdaje, że przemawia ze swadą, i ono dotyczy wskazanej tu bitwy, ale w zasadzie bardziej okoliczności politycznych niż samego starcia. Trzecie nagranie dotyczy zaś walk toczących się w okolicy Humiennego w czasie I wojny światowej. I to właściwie tyle. Oczywiście, można powiedzieć, że szlachta protestancka miała rację, albowiem pomoc cesarzowi i klęska Bethlena ściągnęły na Polskę najazd turecki. No, ale tak powie tylko ktoś krańcowo zidiociały. Kto nie rozumie mechaniki politycznych szantaży. Oczywiście, był ten najazd, była bitwa pod Cecorą i zginął hetman. No, ale Polska nie uległa szantażowi politycznemu potężnego bardzo przeciwnika. Uchwalono podatki, wyprowadzono w pole armię, pogodzono się z kozakami i państwo pokazało swoją moc. Płakać w tym miejscu, że grupa kolaborantów pozostała nieusatysfakcjonowana, albo że wskaźniki tolerancji w kraju się zmniejszyły, bo protestanci nie dostali wszystkiego co chcieli, może tylko skończony bałwan.
Takich jest jednak większość, bo nie znalazłem żadnych popularyzatorskich opisów i pogadanek, które łączyłyby deklaracje króla Zygmunta wobec cesarza, aktywność szlachty dysydenckiej na sejmie i inwazję turecką z roku 1620 w jeden spójny schemat, choć rysuje się on wyraźnie przed naszymi oczami. Z przywołanych przez Szelągowskiego faktów zaś jasno wynika, że ta domagająca się tolerancji szlachta to tureccy agenci. Czyli wszystko jest dokładnie jak dzisiaj, agenci kalifa domagają się, by tolerować ich wybryki zmierzające do rozwalenia państwa, za co chcą potem obciążyć odpowiedzialnością katolików. Zamieszczony tu wczoraj opis mówi o tym wyraźnie. Jeden z posłów, wymieniony z nazwiska, mówi wprost, że relacje z tego co się dzieje na polskim sejmie są w kilka dni potem kolportowane w formie druków ulotnych na ulicach w Stambule. Ktoś je tam przecież dostarczał.
Czy popularyzatorzy historii w Polsce interesują się takimi kwestiami? Nie, bo oni chcą, żeby ich ktoś pochwalił za dobrze wykonaną robotę. Zupełnie jak ta dysydencka szlachta z XVII wieku. I jeszcze dał im za to pieniążek i powiedział – róbcie tak dalej chłopaki, niech duma narodowa rośnie. Niech wszyscy oglądają te zwycięstwa z paździerza. Byle tylko nie patrzyli na to co się wyrabiało na sejmach, kto tam co mówił i jak był płacony. Kim jest ten dobrotliwy opiekun najtkliwiej pochylający się nad dziełem naszych baranków? Wysłannikiem wielkiego wezyra jak przypuszczam. Który zadaje mu szczegółowe raporty po skończonej pracy. I pilnuje, by na YT nie pokazało się czasem za dużo filmów o klęsce Węgrów pod Humiennem.
Żeby odwrócić tendencję zmierzającą wprost do ogłupienia totalnego musimy przywrócić wartość słowu pisanemu. Bo słowo mówione poprowadzi nas na manowce. O ile nie będzie pochodziło z Ewangelii, a i wtedy musi być wygłaszane przez ludzi, którzy odebrali święcenia. Nie damy rady przywrócić wartości temu słowu poprzez autorów współczesnych, bo są to albo durnie, albo ludzie uciekający w hermetyzm punktozy, albo pańszczyźniani chłopi przypisani do tematu, jak do ziemi. I oddalający się od wyjaśnienia istoty zjawisk z przeszłości, które – w skali 1:1 – powtarzane są przed naszymi oczami dzisiaj. Dlatego musimy przypominać książki nieco starsze. Mogę Wam obiecać, że będzie tego więcej.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/slask-i-polska-wobec-powstania-czeskiego-adam-szelagowski/
Jutro, jak to zwykle w Wielką Niedzielę, tekstu nie będzie.
tagi: książki polska historia węgry sejm śląsk turcja popularyzacja agentura szelągowski tolerancja
![]() |
gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 08:32 |
Komentarze:
![]() |
Henry @gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 09:04 |
> Co ważniejsze - słowo pisane czy mówione?
Na retoryczne pytania się nie odpowiada ;-)
![]() |
dynamitard @gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 09:40 |
Pozwole sobie w temacie dać przykład tego jak u nas działa ta usypiająca narracja rzeczywistości wirtualnej.
Klub Jagielloński, który uważa sam siebie za przyszłość katolickiej i wrażliwej społecznie (KNS) młodej prawicy robi długi podcast z Janem Maciejewskim (zbieżność nazwisk przypadkowa jak rozumiem)
Dlaczego historia Polski to rytuał przemocy? Rozmowa z Janem Maciejewskim | #KulturaPoświęcona
o jego książce "Nic to".
Która w wielkim skrócie ma tezę, że Polska to kozioł ofiarny Europy i dlatego były zabory. I przez godzinę napawają się geniuszem Rene Girarda jak on to genialnie nie wyjaśnił katolicyzmu etc.
I ja pozwoliłem sobie z nimi zapolemizować, że 1RP upadła dokładnie w tym samym czasie co Republika Wenecka (dokładnie 2 lata później). I jak się to ma do tezy, że w rozbiorach chodziło o jakiś symbolizm?
Odpowiedzi można streścić "oj tam oj tam kogo obchodzi jakaś Wenecja"
I tak właśnie wygląda rozmowa o historii w wśród ludzi którzy sami siebie uważają za prawicowych i poważnych i się nie kryją z tym ani ze swoimi aspiracjami.
To jest gorzej niż obłęd, to jest ekshibicjonistyczne napawanie się swoim niedorozwojem intelektualnym i szaleństwem.
![]() |
gabriel-maciejewski @Henry 19 kwietnia 2025 09:04 |
19 kwietnia 2025 10:17 |
:-/
![]() |
gabriel-maciejewski @dynamitard 19 kwietnia 2025 09:40 |
19 kwietnia 2025 10:18 |
Za pomocą tych wygłupów chcą zająć istotne miejsca w hierarchii akademickiej i politycznej, albo też tylko w towarzyskiej. Takie pierczenie bowiem ma też świadczyć o ich wrażliwości i empatii
![]() |
Paris @dynamitard 19 kwietnia 2025 09:40 |
19 kwietnia 2025 10:33 |
Pardon,...
... ale KOZLEM OFIARNYM to jest SAM pan Jan... i jemu podobne MATOLY AKADEMICKIE !!!
A jak na ironie, to te ,,klubowe,, MATOLY sa wieksze od tych zwyklych. Dzieki takiej HOLOCIE, m.in. jak ta z KJ, zwanej szumnie ,,elitami,, mamy historie taka jaka mamy,... a prawdopodobnie mozemy miec jeszcze gorsza.
Ale to - na szczescie - nie zalezy TYLKO od nich, TARGOWICY.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 19 kwietnia 2025 10:18 |
19 kwietnia 2025 10:36 |
Tak,...
... swiadczy - wylacznie - O POCIAGU DO KORYTA !!!
A co za tym idzie DO KASY,... przede wszystkim.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 10:49 |
I jedno slowo...
... i drugie jest baaardzo wazne !!!
Dlatego tez PRAWDA jest tak tlamszona, zaklamywana i znienawidzona. Pozostaje tylko dawac przyklad i konsekwentnie robic swoje,... bo bez PRAWDY nasze zycie NIE MA SENSU.
Na ,,wysteMpy z YT,, - zwlaszcza ich wiekszosc - szkoda czasu,... chyba, ze ktos jest DOBRZE ZORIENTOWANY, tak jak Pan i niektorzy Nawigatorzy, kogo i gdzie szukac.
A pomysl z kawa - ARCYGENIALNY !!!
A na te Swieta Zmartwychwstania Panskiego dla Pana z Malzonka, Rodzina, Bliskimi, Wspolpracownikami i wszystkich Autorow, Nawigatorow zycze, przede wszystkim, moc nadziei i radosci z pieknej pogody, spotkan rodzinnych i milego odpoczynku.
Alleluja, bo Pan zmartwychpowstal,
![]() |
qwerty @Paris 19 kwietnia 2025 10:49 |
19 kwietnia 2025 11:34 |
Dziękujemy za życzenia. Wesołego Alleluja. I trzeba mieć świadomość, że życie w prawdzie jest formą niesienia indywidualnego Krzyża.o
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 13:28 |
Radosnych i spokojnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego dla Ciebie i całej rodziny. Życzę też Błogosławieństwa Bożego i siły w prowadzeniu całego przedsięwzięcia.
Również dla wszystkich użytkowników Szkoły Nawigatorów wszystkiego najlepszego z okazji Świąt
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 15:18 |
Życzę gospodarzowi i wszystkim kolegom i koleżankom nawigatorom spokojnych, zdrowych i radosnych
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
![]() |
stachu @gabriel-maciejewski |
19 kwietnia 2025 15:23 |
Spokojnych Świąt Wielkanocnych dla Panów Gabriela, piszących blogi i komentatorów.
![]() |
stachu @stachu 19 kwietnia 2025 15:23 |
19 kwietnia 2025 15:23 |
I Pań szczególnie.
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
20 kwietnia 2025 00:54 |
Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego Wszystkim PT Nawigatorom.
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski |
20 kwietnia 2025 21:02 |
Wreszcie coś o lisowczykach. Rembrandta Lisowczyk to jak słoneczniki ...
... z królestwa niderlandów (szkoda że nie ma kapitalików).