-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Co się zmieniło na Mazurach przez 30 lat

Co prawda byłem w Rynie parę lat temu, ale byłem na chybcika i krótko, tak więc nie mogłem niczego ocenić. Tak naprawdę ostatni raz byłem na Mazurach 30 lat temu. Z grupą znajomych przepłynęliśmy jezioro Nidzkie i mieliśmy zamiar wpłynąć na Śniardwy, ale ktoś rozsądniejszy od nas nam ten pomysł wybił z głowy. No i chyba słusznie, bo jak pamiętamy, jest to akwen niebezpieczny. Szczególnie dla nieumiejących pływać kajakarzy. Nigdy już potem na Mazury nie pojechałem. Wyprawa kajakowa była fajna, ale towarzycho w portach i na przystaniach wcale nie. Było to tak przykre wrażenie, że zostało ze mną do wczoraj. Był rok 1990, wszystko się zmieniało, ale ludzie na Mazurach byli chyba ci sami, co w roku 1945. Głównie przyjezdni i głównie z Warszawy, a jak z Warszawy to z określonych środowisk. Z całym zestawem zachowań i przyzwyczajeń, które środowiska te musiały demonstrować na każdym kroku. W zasadzie wszystko pasowało do opisów Nienackiego odnajdywanych w książkach o Samochodziku.

W te wakacje postanowiliśmy pojechać na Mazury. W trójkę, bo syn już z nami nie jeździ. Ma swoje życie, studia, pracę i coś tam przeżywa. Powiem Wam, że bardzo żałuję iż nie jeździłem tam przez te 30 lat. Tak, jak to zawsze mówiła nam pani od geografii – Warmia i Mazury to jedyne naprawdę atrakcyjne dla zagranicznego turysty obszary w Polsce. Dziś to się może trochę zmieniło, ale naprawdę tylko trochę. Warmia i Mazury bowiem rozwijają się nieprzerwanie od ponad 600 lat. I cała infrastruktura, jaka tu jest i jaką się rozbudowuje, konserwuje, poprawia, działa mimo różnych kataklizmów, które nie mogą jej zniszczyć. Najgorszy był oczywiście kataklizm roku 1944 i lat późniejszych. No, ale to kraina poradziła sobie i z tym dopustem bożym. Na Warmii i Mazurach jest świetnie. Nie mam chyba nawet słów, żeby to opisać, a więc najlepiej będzie jak trochę pomarudzę. Na zasadzie jest świetnie, ale….

No dobra, ale to za chwilę. Najpierw taka refleksja – żadne walory przyrodnicze nie zastąpią dobrze utrzymanych urządzeń zwanych cywilizacją. Na Warmii i Mazurach te urządzenia istnieją od setek lat, ze względu na jeziora i utrudniony transport drogowy. Mamy więc mosty, mostki, nabrzeża, porty, przystanie i wszystko co wiąże się z transportem. Mamy kanały, przekopy, zatoczki, plaże i dochodzące do nich drogi i dróżki. Wszystko to stworzone ręką ludzką i nią konserwowane. Żadna dzika przyroda, aranżowana w myśl dyrektyw unijnych tego nie zastąpi. Tak myśleć może tylko dewastator, idiota, albo sabotażysta.

W zeszłym roku jeździłem po północnej części województwa Lubuskiego, po Zachodnim Pomorzu, Pomorzu i Wielkopolsce. Naprawdę, trzeba wiele jeszcze zrobić, szczególnie na Pomorzu Zachodnim, by można było uznać ten teren za atrakcyjny turystycznie w rozumieniu takim, jakie zwykle stosujemy oceniając Warmię i Mazury. A dzika przyroda jest tam właściwie wszędzie. Co z tego, skoro nie ma hoteli, ani nawet pensjonatów. Co z tego skoro do brzegu jeziora nie da się dojść, bo jest bagnisty i zarośnięty trzcinami. Przede wszystkim należy ludziom udostępnić te brzegi jezior. Ktoś może powiedzieć, że próbowano, ale nie przyniosło to efektu, bo turyści i tak jadą na Mazury. Niestety samo udostępnienie brzegu to za mało. Na przykładzie Grodziska Mazowieckiego widać ile trzeba pracy i inwestycji w miasto, które było zapyziałym zadupiem, by zmienić je w ośrodek rekreacji, gdzie działa przemysł i transport. Powiem nieskromnie, że Grodzisk pod względem atrakcyjności jakoś tam próbuje konkurować z ośrodkami Warmii i Mazur, choć jest na Mazowszu i nie ma tu jeziora, a są tylko dwa kompleksy stawów. Jest to jednak ośrodek, w którym zrozumiano o co chodzi w zarządzaniu miastem, gdzie ludzie mają żyć, a nie tylko pracować. Trzeba więc jeszcze wiele czasu i pieniędzy, by obszary tak atrakcyjne przyrodniczo jak Zachodnie Pomorze, czy Lubuskie, mogły w ogóle myśleć o konkurowaniu z takim Ełkiem choćby, czy Giżyckiem. W Łagowie choćby, mieście starym, pełnym zabytków, gdzie jest zamek, jedno z najgłębszych jezior w kraju i lasy dookoła, dopiero teraz buduje się jakieś trzymające standardy obiekty w mieście. Za 10 lat, o ile Bóg pozwoli, może będzie tam, tak jak na Mazurach.

No, ale nie odbiegajmy za daleko od tematu. Ktoś tu zaraz powie, że te wszystkie hotele, urządzenia, kanały, to przecież tylko politura, bo region należy do najuboższych w kraju i dotknięty jest bezrobociem. Nie wiem, kto liczy te wskaźniki i według jakich wzorów, ale moim zdaniem tam nigdzie nie ma bezrobocia. Nawet na Suwalszczyźnie, gdzie byłem parę dni. Przez niedługi czas bowiem przejechaliśmy trzy krainy – Warmię, Mazury i Suwalszczyznę.

No, a teraz już czas na marudzenie. Olsztyn, w którym byłem dawno temu, bo mieszkał tak wujek mojej żony, wygląda przy takim Toruniu, jak ubogi krewny. I wiele się tam nie zmieniło. Aż zaszedłem sobie na to podwóreczko, w samiutkim centrum miasta, gdzie wujek Heniek mieszkał. Wszystko wyglądało tak samo jak dawniej. Nie wiem, jaka może być tego przyczyna, bo miasto żyje z turystów, ma zabytki, wielkie tradycje, wielką historię, wszędzie pełno przyjezdnych, ale jakoś to wszystko jest przygaszone. Na obrzeżach hotele, otwarty dostęp do jeziora, plaże i kąpieliska. Nie ma miejsc i możliwości by się zatrzymać gdzieś w sezonie, ale coś jest nie tak. Toruń lśni, a Olsztyn wygląda jakby ktoś po latach zaniedbania dopiero zaczynał go polerować. Może byliśmy tam za krótko i trzeba by się rozejrzeć dokładniej? Sam nie wiem. Poza tym był straszny upał i może przez to odniosłem takie wrażenie.

Potem pojechaliśmy do Giżycka. Ja tam nigdy nie byłem, więc przeżyłem poważny szok. Na Mazurach każde prawie miasteczko to jest taki Kazimierz Dolny nad Wisłą, a wokół jeziora Śniardwy, każda wioska ma taki charakter. Jako przybysz z krainy kartoflisk i brzozowych lasków, byłem zaskoczony i wstrząśnięty tym, co zobaczyłem. Spaliśmy nad kanałem. Statki i łodzie przepływały za oknem. Można było wyjść i gapić się na nie, można było też zjeść obiad nad tym kanałem, a także wypić piwo. Pokój mieliśmy trochę mały, bo gnieździliśmy się w nim we trójkę, ale nie miało to znaczenia. Popłynęliśmy statkiem w rejs po jeziorze Niegocin i wtedy odżyły dawne wspomnienia sprzed trzydziestu lat. Jakaś gromada wytatuowanych gości z popsutymi zębami, rozpoczęła z nami ten rejs od zakupu piwa w barze, który był na tym statku - najpierw jednego, potem drugiego, a potem trzeciego. Jak na półtoragodzinny rejs to trochę dużo. Koleżanki i żony tych panów, pozajmowały po dwa miejsca na ławeczkach podkulając nogi i prezentując cellulit na udach i pośladkach w taki sposób, że nie można było tego nie zauważyć. Tuż za mną jakiś łysy gadał bez przerwy przez półtorej godziny zagłuszając bardzo przyznam dyskretną gawędę płynącą z głośnika, która miała mnie ubogacić kulturalnie i zapoznać z historią miasta i jeziora. W zasadzie można się było gapić tylko na wodę, bo każde odwrócenie głowy w kierunku pokładu wywoływało w oczach współpasażerów ten charakterystyczny odruch – co jest ku…a? Kiedy wróciliśmy do hotelu i poszliśmy coś zjeść, okazało się, że ten łysy i jego koleżanka dotoczyli się tam także. Z obawy, że będą kontynuować wątki „rozkminiane” na pokładzie przesiedliśmy się trochę dalej. No, ale wtedy przyszedł jakiś wysoki chudzielec w krótkich dżinsach, ledwie przykrywających mu tyłek. Pousadzał swoją, jakoś dziwnie cichą rodzinę, przy stoliku, a sam zaczął oglądać swoje długie i blade kończyny dolne. Był akurat naprzeciwko mnie, więc wszystko widziałem dokładnie. Kelnerki przyjmowały zamówienia, biegały z talerzami różnych przysmaków, a ten podnosił gice na wysokość tych talerzy, oglądał swoje wielkie stopy, sprawdzając jak rozwija się grzybica i co tam słychać u brudu za pazurami. W końcu poszli.

Giżycko jest naprawdę świetnym miejscem i nawet to, że w lokalach odbywają się koncerty różnych „wrażliwych inaczej” wyposażonych w instrumenty strunowe i śpiewających coś dyszkantem, tego faktu nie zmienia.

Z Giżycka pojechaliśmy do klasztoru w Wigrach. Powiem Wam, że to jest coś naprawdę niesamowitego. Będę próbował zorganizować tam konferencję w przyszłym roku. Jeśli ktoś zamierza mi tu teraz mówić, że daleko, albo że niewygodnie, albo zastanawiał się będzie gdzie zanocuje, niech lepiej zamilknie. Miejsc do nocowania jest tam mnóstwo. Pod samym klasztorem jest kilka lokali, gdzie można się najeść i wyspać. Nad samym jeziorem podają pyszną kawę. Można się przepłynąć statkiem po Wigrach, a klientela jest w czasie tych rejsów o wiele bardziej wyciszona niż ta w Giżycku. Spaliśmy w malutkich pokoikach, ale nie miało to znaczenia, było świetnie.

Z Giżycka pojechaliśmy do Ełku. Jeśli ktoś Wam będzie mówił, że Ełk jest nieatrakcyjny, nie słuchajcie go. To jest piękne, duże, zasobne i dobrze zarządzane miasto. Spaliśmy przy bulwarze nad jeziorem. Piękne widoki, mnóstwo lokali, długa promenada, czysta woda w rzece Ełk. Miasto ma ponad 60 tysięcy mieszkańców, co było dla mnie lekkim szokiem, bo wydawało mi się, że na Mazurach wszystkie miasta z wyjątkiem Olsztyna są małe. Skwer w centrum miasta pełen był młodocianych przedstawicieli pewnej etnicznej mniejszości, charakteryzujących się nażelowanymi fryzurami, noszących buty ze złoconymi klamerkami i koszulki żonobijki. Latali w te i wewtę, jakby czegoś uporczywie poszukiwali. Do sprzedawcy w Żabce, gdzie kupowali hot dogi, odnosili się z pogardą i lekceważeniem, mówiąc do niego – mordo ­- choć najwyraźniej ich nie znał. Nie protestował jednak, a więc uznaliśmy, że ta część miasta ma po prostu taki charakter i należy to zaakceptować.

Ełk nie był chyba zniszczony w czasie wojny, bo wszystko stoi tu jak stało. A może po prostu zostało odbudowane? Nie wiem. Było fajnie i nikomu nie chciało się wracać do domu. No, ale obowiązki wzywały i znów jesteśmy na posterunku. Pozwolicie, że zanim wdrożę się do normalnych obowiązków jeszcze chwilę odpocznę.

 

Jak co dzień proszę Was o wsparcie. Zbiórka na mieszkanie dla Saszy i Ani idzie dobrze, ale zawsze mogłaby iść lepiej. Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się mnie wesprzeć.

https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

Znów będę tu wrzucał po kilka nowych tytułów. Może nie codziennie, ale raz na jakiś czas na pewno.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkice-o-religii-prusow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/prusowie/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-barokiem-a-oswieceniem-radosci-i-troski-dnia-codziennego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-barokiem-a-oswieceniem-wielkie-bitwy/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/misja-prusko-litewska-biskupa-brunona-z-kwerfurtu/ 

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pruska-policja-polityczna-wobec-mniejszosci-polskiej-w-latach-1871-1933/

 

Do tego aktualizacja pourlopowa stanów magazynowych

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/proces-eligiusza-niewiadomskiego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/imperium-mckinseya-ukryte-wplywy-najpotezniejszej-firmy-konsultingowej-swiata/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dziedzictwo-unii-brzeskiej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/toksofilos-szkola-lucznictwa/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/nizsze-warstwy-angielskiego-spoleczenstwa-w-i-polowie-xvii-wieku-ich-status-zycie-rodzinne-tradycja-i-edukacja/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/spoleczenstwo-i-kultura-w-wielkim-ksiestwie-litewskim-od-xv-do-xviii-wieku/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/piastowie-i-rurykowice-polsko-ruskie-stosunki-polityczne-od-x-do-polowy-xii-wieku/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gospodarka-w-dobrach-skasowanego-klasztoru-oo-cystersow-w-koprzywnicy-w-latach-1819-1864/

 

 

 



tagi: wakacje  przyroda  atrakcje  mazury  infrastruktura  warmia  suwalszczyzna 

gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 09:24
69     2498    17 zaloguj sie by polubić
Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

Komentarze:

Tobiasz11 @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 09:42

Studiowalem w Kortowie w latach 80-tych, coroczne rejsy zeglarskie po Mazurach , ach co to bylo za zycie...

Co pare lat wracam tam , juz z rodzina. Lepiej sie czuje tylko na moich Kaszubach.

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 09:47

https://www.werandacountry.pl/weranda-country-nr-62015/danka-z-lasu

Polecam na przyszłą wycieczkę, sam dojazd jest wyzwaniem, szczególnie w zimie, bo akurat tak nam wypadło pod koniec grudnia 2016.

Byłem przekonany, że siedzę z Żoną w jakejś leśniczówce, w której Goering bywał na polowaniach, ale okazało się, że budynek jest całkiem nowy. Niesamowity klimat.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 09:48

Ja mam okazję tam być kilka razy w roku. Dla mnie nieustannie piękniejący raj na ziemi. Zwłaszcza wiosną i jesienią, gdy mniej przyjezdnych.

Statkiem płynąłem kilka razy w dzieciństwie. Podobne miałem wrażenia, więc ich w miarę konsekwentnie unikam.

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 09:49

W roku 2007 świętowałem na Mazurach osiemnaste urodziny. Nasze liceum co roku na przełomie maja i czerwca organizowało żaglówkowy wyjazd na Mazury. Starano się, by jak najwięcej z nas miało już wcześniej patenty żeglarskie, a na miejscu dzielono na grupy po cztery-pięć osób i przydzielano po żaglówce. Organizacja i nadzór były dość luźne - niektóre dni po prostu mówiono nam rano, w którym porcie spotykamy się wieczorem i samodzielnie wyruszaliśmy w drogę. Doza odpowiedzialności i świetna przygoda dla młodzieży.

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 10:12

Na Mazury (na żagle) jeździłem w latach 80 i kojarzę Mazury przede wszystkim z żeglarstwem.

Później byłem w na początku  lat 2000 i  ostatnio 2010.  Obserwowałem jak się zmieniają - dla mnie na gorsze.

Z żeglowaniem i przyrodą widzianą od strony żeglarstwa można już zapomnieć. 

Mamy rok 2024 i jakoś mnie na "łódki" nie ciagnie - nie dlatego, że 80-tka na karku.

Wolę zostawić sobie wspomnienia z lat 80-tych, lata 2000 skutecznie mnie odstraszyły.   

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 10:26

Niby kolega Gospodarz marudzi ... jak anty miłośnicy 500+ co im się Bałtyk nie podobał w 2016 roku.

Ale do Ełku pojadę. Jakoś tak do tej pory nigdy nie mieliśmy okazji się tam pojawić. Zawszet tak przez puszczę Piską z Kurpi jechaliśmy.

Warmińsko-Mazurskie ...Ryby wędzone nad każdym z jezior są bardzo smaczne. Szczególnie sielawę polecam. Obszary przy Zalewie Wiślanym też mają swój urok, nie są aż tak technologicznie infrastrukturalnie zaawansowane, ale i zjeść można, zatrzymać się na nocleg czy kemping. No i porowerować po zielonych drogach, z przystankami w Tolkmicku czy Fromborku (tak rekreacyjnie).

Kadyny-Tolkmicko-Frombork

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 10:31

Z lat sześciedziątych i siedemdziesiątych pamiętam suwalskie wioski ludzi jako  obraz nędzy i rozpaczy. Potem pojechałam na "Pracowite wakacje z psem" gdzieś koło roku 2006. I wszystko wyglądało już inaczej. Pięknie odnowione Suwałki, piękne domy, zasobne obejścia, fajni ludzie. Absolutny skok cywilizacyjny. 

Obóz organizowany był co roku w Józefowie koło Suwałk o rzut beret od Rospudy i jeziora Jałowo, zajmowaliśmy się nauką tropienia użytkowego, ja byłam jeszcze 6 razy i widziałam jak zmienia się też stosunek miejscowych do własnych psów i do nas - z wrogiego do przyjaznego.

Generalnie piękny zakątek Polski - krajobrazowo i kulinarnie.

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 10:32

Mazury - mojego dzieciństwa - zamieszkał tam wileński stryj Mamy po powrocie z Workuty (wywieziony tam w 1940 wrócił po wielu latach z całkowicie zdewastowanym zdrowiem); o Mazurach podyktowałam (jeszcze niepiśmienna wtedy) mój pierwszy wiersz. Cudne wspomnienia. Strasznie dziś żałuję, że bylam za mała, żeby dowiedzieć się więcej o tamtym strasznym czasie niewolniczej pracy w sowieciej kopalni, stryjek Jarek oczywiście od dawna juz po tamtej stronie.

Suwalszczyzna - to już moje własne odkrycie z lat wczesnej młodości - i "moje" miejsce na ziemi:) Muszę się znowu, po kilku latach, wybrać, ostatnio byłam na chwilę tylko w Suwałkach (skądinąd to miasto też bardzo polecam - nie tylko ze względu na Muzeum Konopnickiej).

No i największe chyba "przegapienie" - Sejny!!!

Szkoda, że nie dotarliście do Sejn. Nie tylko bazylika i zachowany w dawnym kszałcie rynek, dawna synagoga z koncertami przy świecach, Muzeum w rynku, okoliczne jeziora. 

Bo też, a może przede wszystkim, niesamowity i chyba wciąż jeszcze remontowany klasztor - też pamietam dawny stan - ruderę, do której wstępu wzbraniały jakieś deski - oczywiście z dziurami umożliwiającymi wejście "na wlasne ryzyko" - jasne, że polazłam, i nie raz... W tym przypadku zdecydowanie wolę stan obecny, po remoncie, z Muzeum i wystawami obrazów. 

Miłoszową Krasnogrudę, niestety, przerobili, a pamiętam jeszcze stan sprzed utwrzenia miejsca spotkań kultur - skądinąd też ciekawe, ale tamta Krasnogruda, opuszczony (może nie całkiem, bo jakieś naczynia na stole widzianym przez okno, jakieś wisące szmatki) drewniany dworek, totalne bezludzie i niesamowita przyroda - może bardziej zachowała coś z owego genius loci pamietającego dawnych mieszkanców. Ale i dziś bardzo warto - zwłaszcza w sierpniu, kiedy Pogranicze urządza tam cudowny teatr w plenerze (nie wiem, czy teraz także, zaraz sprawdzę). 

Pamietam, jak z położonego na przeciwległym brzegu jeziora, z Hołn Mejera (piękny dworek i park) wplynęłam wprost w kostiumie kąpielowym do fundacyjnej kawiarni:),  oczywiście nie weszłam, bo nie ten strój, ale miałam wielką ochotę na kawę i pewność, że by mi podali na kredyt... Bo tacy tam ludzie - na tej "mojej" Suwalszczyźnie...

Ech, rozmarzylam się...

Jakby rzeczywiście konferencja w Wigrach (trzymam kciuki!!!), to jestem gotowa coś opowiedzieć - o Norwidzie, albo o Barbarze Sadowskiej - i nie za honorarium (chociaż może za część opłaty konferencyjnej?). 

Na początek wklejam link do tekstu, który mi opublikował półrocznik uniwersytetu w Ankarze (uniwersytetu prywatnego, ale w światowych rankingach wyżej niż nasze najlepsze, i to bardzo boli; współpracują z innymi, robią miedzynarodowe konferencje, na niektórych co nieco opowiadałam, w Kownie, w Brest, czy w samej Ankarze wreszcie - za własne pieniądze, zarabiane na tłumaczeniach, bo mam nie etat, a tylko doktorat, za to robiony na własnych warunkach, bo własnym kosztem:))

https://dergipark.org.tr/en/pub/cankujhss/issue/84753/1429631

Czerwona strzałka w prawym górnym rogu otwiera cały tekst; niestety, jest po angielsku (bo tak go napisałam), ale można chyba przepuścić przez translatora AI; dwie pierwsze strony można sobie darować, powstały na życzenie recenzentów ze wskazaniem na konkretne książki - na marginesie, wspomnę, że zdobyłam je dzięki wspaniałym Bibliotekarzom z dwóch wydziałów UJ, którzy przesłali mi odpowiednie skany - są jeszcze na uniwersytetach tacy ludzie, i to jest ogromnie budujące!!!).

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 10:58

W Giżycku nad jez Niegocin został ścięty św Brunon z Kwerfurtu. Powinien stać tam krzyż na pamiątkę tego wydarzenia. 

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 11:11

Mazury moim zdaniem należy oceniać osobno od szlaku wielkich jezior mazurskich (WJM). Te pierwsze znam tylko przejezdnie i mogę powiedzieć, że podobają mi się za sam wygląd. Inny świat. Najpierw dojeżdżałem tam PKP i  świt witał mnie gdzieś między Olsztynem a Korszami. Za pierwszym razem pomyślałem, że to właśnie są owe rojsty i tak to wrażenie we mnie przylgnęło i dośwaidczam je za każdym razem, obojętnie którędy i czym tam wjeżdżam.


Natomiast szlak WJM znam od podszewki, ale w sposób o tyle szczególny, który kojarzy mi się z koncepcją powieści „Dwadzieścia lat później” A. Dumasa. Niby wszystko tak samo, ale gdzież są niegdysiejsze śniegi? Eksplorowałem te WJM kilka razy na nowo w istotnych od siebie odstępach czasu. Pierwsza seria od 1966 r. do 1972 r. (uprawnienia sternika jachtowego mam od 1970 r.). To była wówczas kraina wolności i przygody, w której spokojnie można było szukać londonowskiego niedźwiedziego mięsa. W portach takiego jak w jakimś Dodge City, zaś na wodzie jak to na szlaku, albo jak o tym śpiewał tambylec Krzysztof Klenczon. Po prostu żeglowanie wymagało pewnego spartańskiego trudu, więc żulia zostawała pod budkami z piwem.

Druga seria, to lata 1979 – 1983. Już szlak WJM był inny. Na wodzie przewagę ilościową powoli zyskiwały jachty kabinowe i to zmieniło towarzyskie obyczaje szlaku. Nawet wtedy, póki królowały jachty bezkabinowe i kajaki, na brzegach mało było miejsc sposobnych do postawienia namiotu. Na Śniardwach palce jednej ręki starczyły do wyliczenia. A to te miejsca wywoływały towarzyskie zgromadzenia, wspólne imprezy, itp. Natomiast żeglarz dysponujący kabiną w zasadzie może wbić się na noc w dowolną trzcinę przybrzeżną. I tak spontaniczne spotkania zaczęły zamierać. Żeglarze sąsiadujący nocą przez pas trzciny coraz częściej patrzyli na siebie nieufnie i niechętnie. Stawiam tezę, że intensywność kultury szlaku zależy od miejsca lokalizacji i sposobu nocnego odpoczynku. Wieloaspektowo zależy, proszę pań i panów.

Trzecia seria (1988 – 1990) – Już było pozamiatane, bo rozpoczęła się eksplozja ilościowa jachtów na szlaku. Ale już dominowały jachty kabinowe z zarysowanymi wyżej wszelkimi skutkami kulturowymi plus z takim skutkiem, że uczestnictwo w rejsach przestało wymagać opisanego jeszcze wyżej spartańskiego trudu. To nie jest jakiś lament, ale skutki są, jakie są. Już nie ma, że żul zostaje pod budką z piwem.
Z drugiej, z tej lepszej strony, wymiana „taboru wodnego” ułatwiła żeglowanie rodzinne nawet z całkiem małymi dziećmi, ale to też, z przyczyn oczywistych, wymuszało wzajemne odosobnianie się żeglarskich załóg „rodzicielskich”. Poprzednie obyczaje (etyka i etykieta) zaczęły więc stopniowo zanikać, a w każdym razie stawały się – powiedziałbym – prywatne, wręcz jakoś intymne we własnych gronach. Rzadkie stały się poprzednie, a często fantastyczne spotkania, a coraz częstsze stały się "przepychanki" do każdej aby dziurki postojowej w trzcinie.

Wreszcie czwarta seria 2007 – 2020, gdy wyprowadzałem swoje już dorosłe dzieci na szlak WJM. Syn łyknął te tematy i okoliczności niczym bociek żabę, nauczył się, poznał i nawet stał się instruktorem żeglarstwa. Moim  zdaniem, ładnie w tym dojrzał i wydoroślał pod naciskiem ciążącej odpowiedzialności. Dobry jest w te klocki. Ale już szlak WJM jest inny i chyba już nie dla mnie, bo widzę i cierpię różnicę. Młodzi takich zatrzymań nie mają.

PS. Masz rację, co do tego zaniedbania, że jakiejś mniejszej wersji szlaku nie wytworzono na jeziorach środkowego Pomorza (Drawskie i  okoliczne). Jest tam szlak kajakowy, zapewne mógłby być i żeglarski.

 

zaloguj się by móc komentować


szarakomorka @orjan 22 lipca 2024 11:11
22 lipca 2024 11:40

Bardzo ładnie i dobrze Pan to opisal ! ++

zaloguj się by móc komentować

janucha @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 13:27

Jako wieloletni mieszkaniec Olsztyna muszę trochę wyjaśnić pewne deficyty mojego miasta. Po pierwsze jest to czerwony bastion. Najlepszym tego przykładem jest Pomnik Wdzięcznośc Armii Radzieckiej Xawerego Dunikowskiego, który do dziś stoi w najlepsze w centum miasta (co prawda pobazgany czerwoną farbą i troszeczkę nieremontowany, ale do dziś stoi. Po drugie starówka jest stosunkowo mała i nawet nie zbliża sie do toruńskiej z uwagii na wielkość (jest to około 10% toruńkiej). Po trzecie Olsztyn to miasto bliźniacze Warszawy - zostało prawie w całości zniszczone przez sowietów (praktycznie nie było walk) - miasto podlegało spontanicznemu, a w każdym razie przy  życzliwości dowództwa spaleniu przez zwycięzców. Mieszkańcy zostali częściowo wymordowani, a chorzy i lekarze ze szpitala wojskowego, który był  rozlokowany na terenie szpitalu psychiatrycznemu w Kortowie  byli w całości eksterminowani przez armię czerwoną (kilkaset osób metodą katyńską strzałem w potylice). Czyli w całości ludność jaka tu żyje jest napływowa. Po czwarte brak jest dużych zakładów i przemysłu ( wyjątkiem jest fabryka opon Michelin). Poza sezonem turystycznym nie jest ciekawie jeśli idzie o pracę. Wspólnoty społecznej jako takiej nie udało się do dziś zbudować - emigracja balcerowiczowska zebrała tu ogromne żniwo - praktycznie 70% mojej klasy ze szkoły podstawowej została zmuszona do emigracji zarobkowej. Miasto nie leży na żadnym szlaku handlowym i nie ma żadnych bogactw naturalnych. Turystyka to maksymalnie 3 miesiące w roku. Czerwoni zadłużają miasto w tempie strasznym (np. nietrafna inwestycja w tramwaje, spalarnia śmieci też jest mocno dyskusyjna). Brak wizji w rozwoju miasta... i dlatego ono jest jakieś takie niedorobione......

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @janucha 22 lipca 2024 13:27
22 lipca 2024 13:56

Dziwne, bo po likwidacji mniejszych województw, Olsztyn "doił" byłe miasta wojewódzkie na potęgę. Z Elbkaga chcieli zabrać nawet tomograf ze szpitala, ale okazało się że trzeba wybijać dziurę w dachu... Chyba wszystko przejadaja... 

zaloguj się by móc komentować


qwerty @orjan 22 lipca 2024 11:11
22 lipca 2024 14:18

W latach 70-tych kajakowalem po WJM i było jak mówisz. Najlepiej pamiętam interesy z rybakami, za 1 m wg dlugości węgorza wędzonego flaszka. Drawskie to też był piękny świat dla kajaków. Biwaki jak z powieści o dzikim zachodzie. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @orjan 22 lipca 2024 11:11
22 lipca 2024 14:22

Do tego potrzebna jest głowa, czas i jakieś tradycje. czasu zwykle mamy mało. Mazury i Warmia to dawne tradycje, więc pomyślunku u władz wystarczy tylko odbrobina. Nad innymi jeziorami trzeba go znacznie więcej

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @janucha 22 lipca 2024 13:27
22 lipca 2024 14:25

to muszą być wyjątkowo złośliwe małpy, bo trudno zniszczyć tak dobrze położony ośrodek

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Aleksandra 22 lipca 2024 10:32
22 lipca 2024 14:26

Fakt. Można się rozmarzyć. Ale propozycja wykładu atrakcyjna. Mam takie wrażenie, że funkcjonowanie konferencji należałoby wzmocnić tak aby więcej osób miało szanse uczestniczyć.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Tobiasz11 22 lipca 2024 09:42
22 lipca 2024 14:28

Ja się tam czułem bardzo dobrze

zaloguj się by móc komentować





gabriel-maciejewski @ArGut 22 lipca 2024 10:26
22 lipca 2024 14:30

Nie narzekam tylko piszę jak jest

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Aleksandra 22 lipca 2024 10:32
22 lipca 2024 14:33

Zacznę się koło tego kręcić. Łatwo nie będzie, bo ludzi, którzy chcą tam wynając salę jest masa

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @ArGut 22 lipca 2024 10:26
22 lipca 2024 15:19

"Ryby wędzone nad każdym z jezior są bardzo smaczne."

 

A woda jest czysta i trawa zielona?

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 22 lipca 2024 14:31
22 lipca 2024 15:22

Pokamedulski klasztor w Wigrach jest the best. 

Rospuda

Akwedukty w Stańczykach

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @gabriel-maciejewski 22 lipca 2024 14:29
22 lipca 2024 16:03

Szczególnie przez ostatnielata ( 8 ? ) w całej Polsce dużo się zmieniło na lepsze pod wzgledem zagospodarowania, czystości w wioskach i miasteczkach. Jak się jedzie - poza drogami szybkiego ruchu - naprawdę to widać, chociaz zdarza się jakieś miejsce zaniedbane.

Dla mnie pamiętajacego powojenne drewniane rudery, bez kanalizacji i wody było w latach 60-70 nie do pomyślenia, że dożyję takich czasów.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 22 lipca 2024 14:33
22 lipca 2024 16:05

Z  wielka  przyjemnoscia...

...  sie  wybiore,...  tym  bardziej,  ze  NIGDY  nie  bylam  jeszcze  na  Mazurach  !!!

 

Moja  znajoma  Litwinka  ciagle  mi  opowiada  jak  na  Mazurach  jest  pieknie,  bo  to  od  niej  z  Litwy  ,,rzut  beretem,,...  klimat,  przyroda  i  jedzenie  NAJLEPSZE  NA  SWIECIE.

Dziekuje  za  wpis,  baaardzo  milo  czytac...  i  marzyc.

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @gabriel-maciejewski 22 lipca 2024 14:29
22 lipca 2024 16:06

"lata 2000 skutecznie mnie odstraszyły" - z powodów o jakich napisal orjan - odstraszyly od żeglowania :-)).

zaloguj się by móc komentować

Perseidy @orjan 22 lipca 2024 11:11
22 lipca 2024 16:08

Tak, to była w latach 70-tych kraina wolności i przygody - potwierdzam. Szlak WJM przebyłam. "Klar na pokładzie" wykonywałam sumiennie. Moja trzyletnia córka też z nami płynęła. Po powrocie do domu wciąż nawoływała: "do zwrotu - zwrot! Kiedyś niebezpiecznie nas "kładło" w czasie burzy. Jacyś z Warszawy wtedy zatonęli.

W sklepach GSU niczego nie było, kupowało się mleko i jajka u gospodarzy. Eh młodość... tamte ogniska na brzegu, wieczorem.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 17:10

Ełk został "rewitalizowany"...:). Ełk ma kapitalne położenie komunikacyjne. Swoją drogą Suwałki przy Ełku wyglądają jak prowincja.

Muszę się niestety z Tobą zgodzić, ze "dzika przyroda" bez infrastruktury to taka fatamorgana. Na Ukrainie infra jest w stanie tragicznym w rejonie Karpat. Dobrych miejsc, by się zatrzymać też mało, a co za tym idzie ryzyko, że są zajęte. Ta wojna trochę poprawia sytuację kwaterunkową, bo mniej turystów jeździ teraz w góry. No ale właśnie dlatego w czasie wojny tu jeżdżę - po wojnie zwyczajnie będzie tu udręka dla turysty. No i to kapitalne spostrzeżenie, że największym wrogiem udanego  wypoczynku jest inny wczasowicz, który nie potrafi zrozumieć, że ktoś może pragnąć ciszy i spokoju i zwyczajnego, minimalnego poziomu dobrego zachowania. Zwrócenie uwagi nic tu nie pomaga. Choć ja tu na Ukrainie już kilka razy prosiłem o cichszą rozmowę. Zdziwienie na twarzach. Jedyne wyjście to ruszyć w tę "dziką przyrodę"...:). Szkoda tylko, że ta "dzika przyroda" wykręca stawy w kostkach, wyprowadza na bezdroże na teren maks-hardkorowy oraz emituje takie "aromaty", że człowiek traci apetyt.

Pomorze Zachodnie strasznie zaniedbane "przyrodniczo" - dużo jezior, ale wypocząc nad nimi nie można. No ale to zasługa niemiecko-ekologicznej polityki władz lokalnych i centralnych. Na Pomorzu Zachodnim nadal masa nieruchomości jest państwowa i tylko dzierżawiona.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ewa-rembikowska 22 lipca 2024 15:22
22 lipca 2024 17:12

To chyba nie akwedukty, a fragment niezrealizowanej trasy kolei. 

zaloguj się by móc komentować

Adriano @szarakomorka 22 lipca 2024 16:03
22 lipca 2024 17:16

Drewniane rudery?To zależy gdzie.Moi dziadkowie mieli  porządne,drewniane chałupy i wygódki czy też "sławojki" nie wiedzieć dlaczego nie mające pomników niczym ławeczki niepodległości.Ja się urodziłem w 70-tych i łazienkę z wanną i sedesem pamiętam od 1980 roku.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 22 lipca 2024 17:10
22 lipca 2024 17:53

W każdym razie Ełk wygląda świetnie. Suwałki trochę słabiej. Pomorze Zachodnie to jeszcze lata pracy i mnóstwo pieniędzy

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @Adriano 22 lipca 2024 17:16
22 lipca 2024 18:17

Dziecko, nie wiesz jak wyglądały małe miasteczka szczególnie na tzw. ścianie wschodniej po wojnie w latach 50.

Moje córki wychowywaly się już w blokach z wielkiej płyty a Ty Jesteś od nich młodszy, to wyobrażam sobie co możesz wiedzieć o tamtych czasach.  

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski 22 lipca 2024 14:22
22 lipca 2024 18:31

Na Pojezierzu Drawskim kłopot był w tym, że znaczna ilość lokalizacji wartościowych dla turystyki zajęta była przez wojsko, a w szczególności przez ruskie wojsko. O myśleniu w skali mikroregionalnej można było zapomnieć. Korzystali może tylko kajakarze - por. komentarz od @qwerty wyżej. W ten sposób w ogóle nie można było myśleć, tj. sensu nie było, aby tworzyć szlak WJM'bis. No, ale już będzie ze 30 lat, jak teren został znacznie oswobodzony i co? I nic.

Na Warmii wprawdzie mniejszy, ale nadal marazm panuje na istniejącym szlaku akwenów połączonych Kanałem Elbląskim. Teraz te jeziora mają nawet połączenie z Bałtykiem. Zawsze miały połączenie z Zalewem Wiślanym i deltą Wisły, aż po Gdańsk, a na dole po Malbork. I co? Tyż nic.

Mazury (WJM) puchną i niedługo pękną dobite przez ekspansję jachtów motorowych. Gdyby ktoś miał trochę oleju we łbie to za PiS trzeba było wyznaczyć wokół Kanału Elbląskiego i wokół potencjalnego szlaku drawskiego rodzaj specjalnej strefy ekonomicznej ze zwolnieniami podatkowymi od inwestycji strukturalnych w turystykę wodną. Dlaczego wodną, a nie np. leśną? Bo woda zawsze pociągnie rozwój turystyki leśnej, ale odwrotnego pociągu rozwojowego nie ma i nie budiet. Gdyby na coś takiego PiS odważył się był, to może wygrałby tam wybory. Kto wie. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @orjan 22 lipca 2024 18:31
22 lipca 2024 18:44

No, ale jak władza lokalna rekrutowana jest według zasady im głupszy tym lepszy, a jeszcze do tego składa się w połowie z agentury, to o czym tu gadać? 

zaloguj się by móc komentować

orjan @Paris 22 lipca 2024 16:05
22 lipca 2024 18:54

Parę lat temu, po zabalowaniu w Giżycku, jechaliśmy na Litwę odwiedzić tam rodzinne strony śp. Taty pani Orjanowej. Z Giżycka jedzie się przez Mazury Garbate na Olecko, a dalej na Suwałki. Wolno, bo droga kręta zarówno w poziomie, jak i w pionie. Jedzie się w milczeniu, bo szczęka leży na podłodze auta - tak tam pięknie przy drodze.

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski 22 lipca 2024 18:44
22 lipca 2024 19:13

Lokalna władza jest produktem (socjologicznym) czasów słusznie, podobno minionych. Oni zrobili sobie biotop z utrzymywania prymitywu i niejasnych stosunków miejscowych, w tym stosunków inwestycyjnych. Zabetonowali się w tym. Najlepszy inwestor, to dla nich ten, który zainwestuje tam w pralnię swoich pieniędzy, że niby zarabia je na turystyce, albo produkuje niby koszty dla tzw. optymalizacji podatkowej. Tam potrzebna jest społeczna przeciwwaga majątkowa tworząca konkurencyjne ośrodki wpływu, a to wywołać tam może tylko państwo promujące prywatne inwestycje. Co mnie obchodzi, że ktoś nazwie to jakimś socjalizmem? A to, co jest, to niby nie jest Kubizmem? (tym od wyspy Kuby)

zaloguj się by móc komentować

JJ52 @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 20:35

Mazury, a właściwie tylko obszar WJM, znam od 50 lat i każdego roku jeździłem (i nadal jeżdżę) tam żeglować. Fascynujące są tam nazwy miejscowości  i jezior -- chociaż nie ma już Rastemborka, Łuczan, Jańsborka itd.

Mimo ogromnego wzrostu liczby jachtów są jeszcze jeziora, na które te wielkie jachty nie wpływają (bo to na uboczu i trzeba kłaść maszty): Tyrkło, Wojnowo, Buwełno, Gołdapiwo itd. I bardzo dobrze! Tam można szukać ciszy i spokoju. Niestety, są pomysły, aby połączyć kanałem, tunelem czy jeszcze inaczej Tyrkło z Buwełnem, co doprowadzi do zatłoczenia i zaśmiecenia tych jezior. Nigdy!

Warto przypomnieć "Na tropach smętka" -- nie łatwo było tam żyć Polakom i Mazurom, co się niemczyć nie chcieli. A i potem nie łatwo, gdy nowe władze "ludowe" traktowały tę rdzenną ludność jako "element obcy". 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @orjan 22 lipca 2024 19:13
22 lipca 2024 21:05

No tak, ale ten państwowy socjalizm też oparty jest na patologiach i promowany przez szczerych idiotów albo cwaniaków

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @JJ52 22 lipca 2024 20:35
22 lipca 2024 21:06

Ja bym je jednak połączył kanałem. I tak wszyscy będą siedzieć na Śniardwach i Niegocinie

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @OjciecDyrektor 22 lipca 2024 17:12
22 lipca 2024 21:09

No taka nazwa. 

"Północne krańce Mazur należą do najrzadziej odwiedzanych zakątków kraju. Właśnie tu, wśród uroczych pagórków i łąk, za wsią Stańczyki, znajdują się potężne wiadukty nieczynnej linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy (31km). Mosty w Stańczykach są najwyższymi na linii i jednymi z najwyższych w Polsce. Długość - 200m i wysokość 36m. Konstrukcja żelbetowa, pięcioprzęsłowa o równych 15m łukach. Architektura charakteryzuje się doskonałymi proporcjami a filary ozdobione są elementami wzorowanymi na rzymskich akweduktach w Pont du Gard. Stąd nazwa - 'Akwedukty Puszczy Rominckiej'."

https://mazury.info.pl/stanczyki/

zaloguj się by móc komentować

qwerty @orjan 22 lipca 2024 18:31
22 lipca 2024 22:00

Sowiecka żandarmeria nas zwinęła i tak poznałem Borne Sulinowo. Jako harcerze wyszliśmy z aresztu szybko ale mandaty MO nam wsoliło.

zaloguj się by móc komentować

StareWino @ArGut 22 lipca 2024 10:26
22 lipca 2024 22:08

W Kadynach za moich czasów można było pojeżdzić konno na bardzo ciekawym typie koni półkrwi Trakenach . To było w 1972-76 a do dziś pamiętam treść tabliczki na boksie mojego ulubionego ogiera TRUM po Flotenshpiler od Trlsa.  To były bardzo wielkie koniska 165-180 cm w kłębie . Specjalnie hodowane konie dla tych dryblasów z gwardii kaisera . Wiadomo Kadyny były własnością i letnią rezydencją Wilhelma II. Ten typ koni był nizwykły - wielkie a niezwykle sprawne - skoczne jak hanowery a galopowały jak folbluty a charaktery - po prastu owieczki łagodne, bardzo miłe. A klacz Pohulanka - wszyscy sie w niej kochali... ja tak mogę do jutra.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @StareWino 22 lipca 2024 22:08
22 lipca 2024 22:49

https://www.trakeny.eu/index.php?page=97

A ja mogę do pojutrza słuchać i czytać o koniach :)

W Polsce z dużą starannością odtwarzano trakeny. Bodaj w latch 90tych i dwutysięcznych robili to prywatni hodowcy tzw. amatorzy /od "amo" - kocham/. Był wówczas bardzo cenny ogier, pożądany przy stanówce. Chyba imię miał na "I", nie pomnę już.

Nie miałam kontaktu z trakenami /rodzinnie zapewne tak, gdyż brat mojej teściowej był w Huzarach Śmierci kaizera, jak większość ziemiańskich synów z Pomorza/, moja ukochana rasa to konie budionnowskie. Do dzisiaj mi się śnią :) No a nasz sopocki Hipodrom był terenem ćwiczebnym dla stacjonujących we Wrzeszczu /Garnizon/ Huzarów Śmierci i ich trakenów. A ja po tym Hipodromie pomykałam przez lata, ale na budionnowskim Kabulu. Cudownym miśku, o różnych, różnistych psotnych pomysłach.

Eh, konie, konie...

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
22 lipca 2024 23:14

Białystok.

To się rozgałęziało na Grajewo > Ełk > Olecko > Gołdap i Augustów > Suwałki > Wigry.

Niewiele z tego zostało - chyba dlatego - , że to na granicy Rzeszy i Rosji.

 

Olsztyn.

Wiele więcej po zachodniej stronie granicy.

...

 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @ewa-rembikowska 22 lipca 2024 15:22
22 lipca 2024 23:33

Na jednym z mostów w Stańczykach były skoki na linie bungee,po 70 złp.Brat chciał założyć konkurecyjne , tańsze stanowisko,po 30 zeta,bez liny...

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @DYNAQ 22 lipca 2024 23:33
22 lipca 2024 23:37

... i niech ruszą w góry na odhaczanie.

 

:)

 

 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @KOSSOBOR 22 lipca 2024 22:49
22 lipca 2024 23:44

Konie budionnowskie to kabardyńce?

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Szczodrocha33 22 lipca 2024 15:19
22 lipca 2024 23:49

>A woda jest czysta i trawa zielona?

Trawa zielona, zdecydowanie. Natomiast jak kolega nie chce "chimney" to proponuję smażoną rybę z surówką... Zobaczy kolega pół produkt wybierz co pasuje i przygotują. I nie będzie PARAGONU GROZY.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @MarekBielany 22 lipca 2024 23:14
22 lipca 2024 23:53

Po wojnie tutejsi pytali ruskich dlaczego odkręcają i zabierają szyny,powiedzieli że do poniklowania.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @DYNAQ 22 lipca 2024 23:53
22 lipca 2024 23:56

Nie wierzę.

To chyba był taki suchar o wyższości chromowania nad niklowaniem.

 

.

zaloguj się by móc komentować

beczka @gabriel-maciejewski
23 lipca 2024 00:01

"Z Giżycka pojechaliśmy do klasztoru w Wigrach. Powiem Wam, że to jest coś naprawdę niesamowitego. Będę próbował zorganizować tam konferencję w przyszłym roku. Jeśli ktoś zamierza mi tu teraz mówić, że daleko, albo że niewygodnie, albo zastanawiał się będzie gdzie zanocuje, niech lepiej zamilknie."

Super! Na pewno przybędę. Jeśli chodzi o dojazd to jest teraz droga ekspresowa do samych Suwałk S8 i S61 skąd juz jest blisko do klasztoru nad Wigrami.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @MarekBielany 22 lipca 2024 23:56
23 lipca 2024 00:02

Też podejrzewam że jednak nie poniklowali.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
23 lipca 2024 00:05

No cóż. Wystarczyło zrobić kubek o pojemności, aby się nie wylało i nie zabrakło.

 

P.S.

nie wypolerowali !

 

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
23 lipca 2024 00:34

Hmm, będę pamiętał do końca życia jednak te rejsy na Mazurach, które realizowalem razem z synem w wieku jeszcze jego chłopięcym i młodzieńczym. Jachty "Orion" i "Nash", były wtedy w naszym użyciu. Był i sztorm na Śniardwach i prawie wywrotka na kamieniu na Niegocinie ... Już w jego wieku poważniejszym, gdy jeszcze z synem się spotykałem, on wspominał te nasze wspólne wakacje na żaglach. Chociaż tego żeglarskiegi bakcyla nie polknal jednak. Tak jak stało się to ze mną jeszcze będąc w liceum.

To takie inne "konferencje" jednak. Ale każdy lubi. Co chce ☺
________

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @ArGut 22 lipca 2024 23:49
23 lipca 2024 00:50

">A woda jest czysta i trawa zielona?

Trawa zielona, zdecydowanie. Natomiast jak kolega nie chce "chimney" to proponuję smażoną rybę z surówką... Zobaczy kolega pół produkt wybierz co pasuje i przygotują. I nie będzie PARAGONU GROZY."

 

Nie chcę "chimney".

Może uda mi się wybrać na Mazury na rybkę.

Ale nie w tym roku niestety.

Póki co, wyskakuję na tutejsze wybrzeże, nad Pacyfikiem jest naprawdę ładnie.

Cannon Beach - Oregon Coast Visitors Association

Rybkę tu serwują smażoną, dorsz, halibut, łosoś.

Z frytkami i surówką coleslaw. Całość to w granicach $15-25.

Paragonów grozy tu nie ma.

Są za to jak człowiek opuszcza szpital czy klinikę.

 

zaloguj się by móc komentować

StareWino @DYNAQ 22 lipca 2024 23:44
23 lipca 2024 13:46

Konie rasy budionowskiej to półkrew bardzo cenna, powskała z dużego dolewu koni pełnej krwi do krwi klaczy rasy dońskiej a ta oczywiście wywodzi się od Karabachów. Kozacy byli mistrzami hodowli i poprawnie sytosowali zasady selekcji osiągajac fantastyczne rezultaty, mieli jak mówimy : rękę i głowę do koni, tak myślę.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @StareWino 23 lipca 2024 13:46
23 lipca 2024 18:20

Są nawet dwa wzorce koni budionnowskich, ten bardziej folblutowy, i ten bardziej po klaczach dońskich. Mój Kabul był po klaczach - miedziano złoty, dość masywnej budowy, śliczna głowa, wielkie, piękne oczy. Gdy był już starszy miał tzw. sztych Allaha, czyli charakterystyczne wgłębienie tam, gdzie szyja łączy się z korpusem. Czyli ślad po arabach. Jak wspomniałam - cudowny miś, oraz głowa i zaczyn każdej końskiej chryji w stajni i na padoku. 

zaloguj się by móc komentować

StareWino @KOSSOBOR 23 lipca 2024 18:20
23 lipca 2024 21:27

Prawdopodobnie Pani misiek był bardziej doński czyli z dużym dolewem czystej kwi, świadczy o tym skłanność do łegowatości czy "łabędzia szyja" na starość , no i oko - dyże, bystre oraz wybujały charakterek. Powracajac do Pohulanki (to był ktoś naprawdę zjawiskowo piekny), ona miała taki numer firmowy, że jak na jeżdzie terenowej zobaczyła wodę wiekszą od kałuży natychnmiast się kładła do kąpieli. Ci co ją znali wiedzieli co robić (nic wielkiego) a w sytuacji kiedy nosiła znanego jej jeżdzca nawet nie próbowała tych numerów - mądra była. Ale przyjeżdzały głównie z Warszawy bardzo ładnie ubrane i też piekne amazonki (powiedzmy). Przy przydziale koni na teren zawsze dostawały Pohulankę, a teren przebiegał przez mnóstwo wodnych przeszkód terenowych - było mokro i dużo życzliwych rad (powiedzmy) - zdejmuj ten sweter, kurtkę, bryczesy bo zapalenia płóc dostaniesz!... to były czasy raczej spartańskie , damskich szatni nie było , żadnych szatni nie było, gnieżdziliśmy się w siodlarni na strychu ale tam to się chodziło zupełni w innym celu,.. nie będę o tym teraz tu pisać bo noszę żałobę i naprawdę jest mi smutno. Może kiedyś (powiedzmy).

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @StareWino 23 lipca 2024 21:27
23 lipca 2024 22:00

Proszę przyjąć wyrazy współczucia z powodu Pańskiego smutku...

Skoro o koniach i okolicznościach możemy bez końca - zatem miłe spotkanie w necie przed nami.

Dla podniesienia ducha w nie tylko końskich kategoriach:

https://www.youtube.com/watch?v=Y-cA7Zwx1zo

Oglądałam to ze sto razy, zawsze ze łzą w oku.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Szczodrocha33 23 lipca 2024 00:50
23 lipca 2024 22:01

Rzeczywiscie  ladnie  !!!

zaloguj się by móc komentować

StareWino @KOSSOBOR 23 lipca 2024 22:00
24 lipca 2024 10:52

Serdecznie dziekuję Pani za dobre słowo. Tą relację w TV oglądałem  już na Bliskim Wschodzie gdzie wylądowałem na początku marca tamtego roku. To były niesamowite przejazdy, prawdziwy Mistrz, byłem dumny ale imienia konia nie pamiętam... Kobryń?  Kowalczyka widywałem na hipodromie Legii jeszcze na Powązkach . Zawsze mi się podobał jako fantastyczny jeżdziec. Mój trener z Walewic Gerard mówił : to brutal do koni na treningach, wykorzystuje swoją pozycje i młodszym zabiera dobre konie...myślę, że przesadzał powodowany zazdrością (Sorry Gerard!.) No, wracajac do przejazdów w Moskwie to było galaktyczne , on jechał jak Witaker, mój idol. Uff. 

zaloguj się by móc komentować

StareWino @gabriel-maciejewski
24 lipca 2024 10:56

Wielkie dzięki za przypomnienie tych niezapomnianych momentów, wielkie dzięki.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @StareWino 24 lipca 2024 10:52
24 lipca 2024 18:10

Angloarab z Janowa Podlaskiego, Artemor, 11 lat miał w Moskwie. Było zagrożenie ze strony ruskich służb, że truja konie konkurencji. Zatem ekipa spała z końmi w stajni. 

Na Kowalczyka chodziłam z Rodzicami na nasz sopocki Hipodrom. Na potęgę skoku na Drobnicy. Ekscytujące! 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować