-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Chleba, pracy, miłości i marmelady czyli Józef Piłsudski w propagandzie

Bezpośrednim skutkiem ich bezsensownego działania, była powszechna bezczynność dotykająca własność i pracę.

 

Emanuel Małyński „Nowa Polska”

 

Tytuł jest przewrotny, ale nie mogłem się powstrzymać. Pierwsza jego część nie dotyczy Piłsudskiego, ale jest tytułem powieści drukowanej w latach trzydziestych w dzienniku „Dzień dobry”. Powieść tę napisał niejaki Żywicki, a opowiada ona o kolejach losu młodzieńca, który nie ma pracy, chleba i miłości, ale pewnego dnia poznaje bogatą, starszą damę, która ma niedołężnego męża i ona wszystko to posiada w ofercie, z której od decyduje się skorzystać. Tematem powieści są rzecz jasna moralne rozterki młodzieńca, a starsza dama ma ze 45 lat, czyli, jak na standardy dzisiejsze, jest świeżo po maturze.

Pod tą powieścią, której każdy odcinek opatrzony jest rysunkiem wyobrażającym ową damę w jakiejś, niemal intymnej sytuacji z tym młodzieńcem, drukowano codziennie felieton zatytułowany:

 

Moje spotkania z Józefem Piłsudskim na przestrzeni lat 1901 – 1935

 

To jest dziś coś przekraczającego wyobraźnię. Choć może doczekamy się, po śmierci prezesa, że Sakiewicz będzie umieszczał w swojej gazecie codzienne felietony pod szyldem – moje spotkania z Jarosławem Kaczyńskim na przestrzeni lat. No, ale na razie projekt ten przekracza nawet możliwości mojej, rozbuchanej imaginacji. Podkreślam – felietony te były drukowane codziennie. Nie wiem, jak znosili to czytelnicy, ale ja bym nie zniósł. Przypomnę tylko, że takich numerów nie robili komuniści, a ich machina propagandowa, w porównaniu z międzywojenną, to były mechanizm niezwykle subtelny.

Zanim zdradzę, kto jest autorem tego upiornego cyklu, umieszczę tu jego obszerny fragment, żeby każdy mógł dokładnie zorientować się na czym stoimy.

 

I byliście tam? — zawołałem z przerażeniem.

Nie wytrzymałem. Byłem. Po długiej z sobą walce.

Człowieku! — kiwałem głową — miał rację Janek (brat Ziuka) nazywając Was z rosyjska po francusku awantiurist (zamiast: avanturier).

Tak mnie nazwał? a to szelma, szczeniak! Ale kto wie? Może jest w tym trochę racji, kto wie? Wspomnieniom z więzienia, oczywista, nie było końca. Na zmianę, wyładowywali je ze siebie Ziuk i Ziukowi, prowokowani naszymi pytaniami. A i bez pytań, tak, z samego toku własnych myśli.

Mnie, studiującego ostatnio, z amatorstwa, klinikę psychiatryczną, interesowało najbardziej owo udawanie przez Ziuka obłąkanego. — Wpadłem dość prędko na tę myśl — opowiadał — ale wiecie, bałem się, czy dam radę? Czy się nie zdradzę z czym przed wiecznie czujnym okiem aniołów-stróżów? Długom sobie wszystko obmyśliwał, ale potem — już na całego. Mania prześladowcza. Otruć mię chcecie, łotry! Zabierajcie precz swoje jadło! I chlust je na ziemię no. i itd.

A nie baliście się, że udając wariata tyle miesięcy, zatracać zaczniecie, naprawdę, granicę między sobą a udawanym? — Ry! — zawołał do żony. — Nie uchowa się ten chłopak! Skąd on to wszystko wie? Istotnie, strach mię nieraz taki ogarniał, przed tym właśnie co mówicie, że gotów byłem zaprzestać udawania. I tylko ten mój upór litewski mnie powstrzymał, ten wstyd przed spasowaniem, przed rejteradą. Do licha, przecie tchórzem nie jestem!… Ziukowej najbardziej ciążyła w więzieniu niemożność wygadania się, (Poza szalonym niepokojem o losy Ziuka, o którym tyle miesięcy nie miała przecie żadnej wieści. O tej intymnej stronie Ziukowa nigdy jednak nie mówiła). Toteż, gdy usłyszała wreszcie kiedyś wytrwałe pukanie w ścianę celi, powtarzające się często, a zawsze w tej samej formie zwykłego pepesowego układu wypuków (alfabetu), ucieszyła się niezmiernie i zaczęła odpowiadać. Po kilku ostrożnych zapytaniach krytycznych, na które natychmiastową i zadawalającą otrzymała odpowiedź, nabrała pewności, że tam za ścianą przebywa rzeczywiście towarzysz, nie prowok. Gdy się ów sąsiad dowiedział z następnych wypukiwań, że jestem kobietą, zgadnijcie, Marmaladko. o co mię zaraz spytał?—mówiła ze śmiechem.

Nie domyślę się. Może o tow. Wiktora (Ziuka)?

Ale! spytał się: Czy wy piękna?

No, i co wy na to?

A odpukałam: „Ojoj! i bardzo“... — śmiała się figlarnie, a myśmy jej wtórzyli chórem, nie wyłączając Ziuka, który przecie nie po raz pierwszy tej historii słuchał.

(d. c. n.)

SPROSTOWANIE

We wczorajszym odcinku wkradło

się kilka błędów, zniekształcających

sens. W czwartym i piątym wierszu

1-szej szpalty zamiast „Kraków " powinno być Kowno


 

Jak widzimy, autor po mistrzowsku odtwarza atmosferę szczerej serdeczności, jaka panowała wśród ludzi z dawnego PPS, kiedy opowiadali o przeszłych czasach i wspominali wszystkie swoje przygody z carskimi żandarmami. Ja zaś zastanawiam się, czy lektura tego pisma i innych, bardziej poważnych, bo cóż to do cholery jest, periodyk codzienny o nazwie „Dzień dobry”, nie była obowiązkiem niemieckich i sowieckich tajniaków, którzy czytając o tych przygodach, jakże przecież niewiarygodnych, konstruowali swoje regulaminy, dotyczące postępowania z aresztantami, które miały wejść w życie od jesieni 1939 roku.

Dobre chęci i entuzjazm są chyba skrajnie ujemnymi wartościami na skali politycznych aktywności, ale wiedza na ten temat, jest niestety słabo absorbowana.

Sens drukowania takich elukubracji jest jasny, autor, zwany w felietonie, przez Aleksandrę Piłsudską, Marmeladką, chciał przede wszystkim przekonać prostodusznych czytelników, ekscytujących się powieścią „Chleba, pracy, miłości”, że Józef Piłsudski był człowiekiem ciepłym, dobrym, ale także bezkompromisowym i odważnym, który nie załamywał się nigdy. Czy osiągnął on taki efekt? Moim zdaniem nie. Zarówno Marmeladka – świetna ksywa dla bojowca PPS – łatwa do zapamiętania – jak i inni twórcy wizerunku propagandowego Józefa Piłsudskiego, sprawili, że do dziś nie wiemy w istocie, kim był ten człowiek. Kim był Józef Piłsudski? To jest wyzwanie dla biografa, ale nie dla hagiografa. No, ale nie ma co liczyć, że się taki pojawi w najbliższych latach, bo koniunktury, co poznajemy po zdjęciach z wczorajszych uroczystości na stadionie, są takie, że tylko pisma w stylu pana Marmeladki będą publikowane, czytane i kolportowane. No i, jako propagandowa przeciwwaga, także inne, te w których Józef Piłsudski nazywany będzie zbrodniarzem. Taki bowiem rozstaw osi gwarantuje, że na nazwisku wodza, zarobi parę złotych każdy. I o to chyba chodziło i nadal chodzi w całej piłsudczykowskiej propagandzie.

Pora zdradzić kim był Marmeladka. Otóż pseudonim ten nosił Romuald Minkiewicz, sławny biolog, o którym ciotka wiki wypisuje rzeczy zupełnie fantastyczne. Na przykład takie oto


 

W 1904 obronił pracę doktorską i wyjechał do Warszawy, gdzie uczestniczył w walkach rewolucyjnych, został aresztowany i uwięziony w Cytadeli. Uwolniony z braku dowodów wyjechał do zaboru austriackiego, a następnie do Francji, a następnie do Belgii.


 

Nie może być inaczej – gestapo czytało nie tylko felietony Minkiewicza, ale także jego życiorys. Pojęcie – uwolniony z braku dowodów, zostało bowiem wykreślone z kodeksu obowiązującego w GG, jeśli oczywiście nie liczyć przypadku Bartoszewskiego.


 

Albo taki fragment:


 

Minkiewicz walczył o wolność myśli. W jego Zakładzie, podobnie jak później u Jana Dembowskiego, znalazło się wielu Żydów.


 

Jakaż prosta była niegdyś recepta na zostanie wolnomyślicielem, wystarczyło w swoim zakładzie zatrudnić na stanowisku dozorcy, Szmula z Nalewek i gotowe.


 

Najlepsze jest jednak to:

Współzałożyciel (1920) Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich, w 1921 zabiegał wraz z Bolesławem Bierutem o utworzenie bezwyznaniowej gminy w Warszawie (był przez krótki czas jej przewodniczącym). Założył organ Stowarzyszenia Wolnomyślicieli „Myśl Wolna”, którą redagował (1922)


 

Wraz z Bolesławem Bierutem?! W 1921!? Rok bo bitwie, którą upamiętniliśmy wczoraj?! Marmeladka chyba trochę przesadził, ale ułóżmy wszystko po kolei. Myśl nasza bowiem nie jest wolna, ale przypieprza jak pociąg lux torpeda z Warszawy do Lwowa.

Piłsudski robi cud nad Wisłą, a jego bliski współpracownik, a do tego jeszcze brat dowódcy KOP, gen. Henryka Minkiewicza, zakłada z Bierutem, jakieś, pardon, komórki? No dobra, w tamtych czasach nikt nie wiedział kim jest Bierut, taki argument może paść. Aha, nikt nie wiedział….wszyscy wszystko dokładnie wiedzieli. A wskazówką w tym zakresie jest owo wolnomyślicielstwo Minkiewicza. No i instytut Nenckiego, w którym pracował razem z wymienionym tu Janem Dembowskim.

Oto jak potoczyły się kariery tych dwóch, pracujących w tym samym instytucie biologów. Minkiewicz, zginął w powstaniu, a Dembowski został komunistycznym dostojnikiem i marszałkiem komunistycznego sejmu. Pytanie istotne brzmi – jakie kadry, prócz naukowych wychowywały placówki badawcze takie jak Instytut Nenckiego? No kim był sam Nencki?

Odpowiedź na to pytanie nie jest dla dzisiejszego tekstu istotna, ale otwiera ona przed nami pewną ciekawą przestrzeń. Nenckich było dwóch. Obaj byli wybitni i położyli wielkie zasługi dla nauki i praktyki lekarskiej. A cóż to za przestrzeń? Już tłumaczę – chodzi o przestrzeń kariery. Marceli Nencki musiał wyjechać z Rosji, żeby studiować, jego brat Leon podążył za nim. Minkiewicz i Dembski już wyjeżdżać nie musieli, choć też przecież byli wywrotowcami. Mogli sobie spokojnie pracować w biologicznych stacjach doświadczalnych na terenie cesarstwa i tam badać te różne rozwielitki i żaby trawne. Co takiego się zmieniło? Na moje oko tyle, że ktoś przekonał cara, iż nic mu się nie stanie. No i ten uwierzył i wydał stosowne ukazy dla policmajstrów. Potem zaś sprawy potoczyły się, jak wszyscy wiemy.

Kłopot nasz polegał na tym, że ludzie pokroju Minkiewicza szczerze uwierzyli w to iż ucieczka Ziuka z domu wariatów i inne jego wyczyny, a także ich własna kariera na rosyjskich uniwersytetach i w instytutach, to jest dziejowa konieczność i nie można tego przeskalować w jedną czy drugą stronę. Otóż można, ale to miała być niespodzianka dla przyszłych, wchodzących dopiero w życie pokoleń Polaków, którzy urodzili się w wolnym kraju. Marmeladka i jego brat Henryk, generał zabity w Katyniu, pewnie musieli się zastanawiać dlaczego taki Dembowski, o którego działalności patriotycznej nic nie wiemy, a musiała przecież zaistnieć, bo by się inaczej chyba do tego Instytuty Nenckiego nie dostał, żyje w najlepsze, a oni muszą umrzeć. Trochę drwię, ale nie potrafię inaczej patrząc na życiorys Dembowskiego i Minkiewicza w wiki. Dwóch bohaterów nauki i polityki. Jeden zaangażowany całym sercem w literacką promocję legendy Ziuka, a drugi cichy i skromny. Jak różnie potoczyły się ich losy….

Aha, na koniec jeszcze jedno, to Stowarzyszenie Wolnomyślicieli, a pewnie i tę gminę bezwyznaniową, do które zapisał się Bierut, zakładali jeszcze Świętochowski i Krzywicki, Landau i Hempel. Sami wybitni przedstawiciele świata nauki i literatury. Szczególnie polecam Hempla i nie licząc się z tym wcale iż mnożenie pytań może być źle widziane, umieszczam tu jeszcze jedno – czy owe strzegące kluczowych dla życia, wydobycia i produkcji placówek naukowych osoby, były jakoś wstępnie segregowane pod kątem przydatności w nowym wspaniałym świecie, który miała zbudować myśl wolna poprzedzająca rewolucję? Przykład Dembowskiego i Minkiewiczów, a także znana wszystkim dobrze praktyka rewolucyjna wskazuje, że tak. Choć przecież śmierć samego Marmeladki była przypadkowa. No, ale śmierć jego brata już całkiem nie. To był element planu. Jak to zawsze trzeba uważać z kim się staje przy jednym warsztacie realizując tę samą z pozoru ideę...ho, ho, tak, tak….

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/



tagi: socjalizm  komuniści  propaganda  kariera  masoni  józef piłsudski  wolnomyśliciele  naukowcy 

gabriel-maciejewski
16 sierpnia 2020 10:38
12     2569    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
16 sierpnia 2020 11:48

Jeśli chodzi o życiorys niejakiego Ziuka, to   na bardzo kompletny wygląda ten zawarty w publikacji H. Pająka "Ponura prawda o Piłsudskim" (oficyna "Retro", Lublin 2005).

zaloguj się by móc komentować

Lechu @gabriel-maciejewski
16 sierpnia 2020 12:20

Bardzo dobrą książkę  o Piłsudskim i jego polityce napisał Jędrzej Giertych, rzecz o tyle ciekawa, że odnosi się głównie do meandrów polityki właśnie. Miałem kiedyś wydanie londyńskie, ale poszło między ludzi i tyle go widziałem, niestety nie wiem czy po 89 roku ukazały się jakieś wznowienia w Polsce.

zaloguj się by móc komentować



umami @gabriel-maciejewski
16 sierpnia 2020 13:03

Marmeladka przednia ;)

„Romuald Minkiewicz od czasów studenckich (1898) był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej; był aresztowany w 1899 w Petersburgu i w 1902 w Kazaniu; w latach 1904-1905 brał udział w wydarzanich rewolucyjnych w Warszawie jako członek Organizacji Bojowej PPS; aresztowany w 1905 r. za udział w rewolucji był więziony w X Pawilonie cytadeli warszawskiej (cela nr 54), po uwolnieniu udał się na do zaboru astriackiego i przez dłuższy czas przebywał w Zakopanem; następnie udał się na emigrację: w 1906 mieszkał w Paryżu u Bolesława Limanowskiego otrzymując pomoc z CKW PPS. Ogłaszał liczne artykuły polityczne i publicystyczne w „Robotniku” (1905-1925, w okresie 1918-1919 wchodził w skład redakcji), w „Trybunie” (PPS - Frakcji Rewolucyjnej; w tym czasie odsunął się od linii ideowej Józefa Piłsudskiego) i in. W 1928 po masakrze 1-majowej demonstracji komunistycznej dokonanej przez bojówkę PPS podjął publicystyczną walkę z kierunkiem Rajmunda Jaworowskiego.

Ulegał wpływom Edwarda Abramowskiego, a lecząc się na płuca w 1905 i 1908 w Zakopanem (wówczas w austro-węgierskiej Galicji, poza granicami Królestwa Polskiego, wbrew ustaleniom Kongresu Wiedeńskiego pozbawionego podmiotowości prawnej i przemianowanego przez władze carskie na ‘Priwislinskij Kraj') należał wraz z nim, Józefem i Dionizym Bekami, Julianem Kowalczykiem i Władysławem Orkanem do tzw. komuny duchowej, której idee wyraził w broszurze O pełni życia i o komunie duchowej (Kraków 1907).

Drugim, wiążącym się z poprzednim, nurtem pozanaukowej działalności R. Minkiewicza był ruch wolnomyślicielski: był współzałożycielem (1920) Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich, w 1921 zabiegał wraz z Bolesławem Bierutem o utworzenie bezwyznaniowej gminy w Warszawie, której był przez krótki czas przewodniczącym; w 1922 założył organ Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Myśl Wolna, którą redagował. Wbrew opiniom niektórych nie było to stanowisko zdeklarowanego ateisty, lecz człowieka, który nie znosił żadnych pęt stawianych myśli - także przez koła uznawane przezń za klerykalne, np. Jezuitów (zob. Piotr Szulkin 1983); wraz z prof. Janem Baudouinem de Courtenay przeciwstawił się propozycji powiązania wolnomyślicielstwa z klasowym ruchem robotniczym, co doprowadziło do rozłamu (1925) i do rozwiązania Stowarzyszenia; w jego miejsce oni zorganizowali (1926) bardziej umiarkowany Polski Związek Myśli Wolnej z organem Życie Wolne (od 1928 Wolnomyśliciel Polski); na łamach tych czasopism Minkiewicz ogłosił ok. 80 artykułów różnej treści. M.in. żarliwie walczył o naukę polską - uważając uprawianie nauki za warunek sine qua non egzystencji narodu (O polską twórczość naukową. Nauka Pol., 1-2, 1922). Minkiewicz nie tylko walczył o wolność myśli: czynem starał się realizować i szerzyć wolność obywateli bez względu na ich narodowość i wyznanie. Toteż w jego Zakładzie, podobnie jak później u Jana Dembowskiego znalazło się wielu Żydów - nie z powodu jego filosemityzmu, lecz trafiających do niego jak spragnieni do źródła; znajdziemy tu nazwiska S. Biedermanówny i Leonii Papierbuch.”

http://ptetol.nencki.gov.pl/biogramy/minkiew.htm

W tej broszurze, którą zalinkowałem  taki fragment:

    Bo tam, na fundamentach nowego społeczeństwa, gdzie ustanie to dzisiejsze „wolne współzawodnictwo między jednostkami, z których jedna — jak mówi D. G. Ritchie — ma nogi w worku związane i ciężar na plecach, druga siedzi na dobrym wierzchowcu, zaś trzecia pędzi pośpiesznym pociągiem”... gdzie Sokrates, Chrystus i Giordano Bruno nie będą uznawani za „najnieodpowiedniejszych”, za najmniej do życia przystosowanych, nie będą truci, krzyżowani lub paleni na stosach...
    gdzie Galileusze nie będą zmuszani odwoływać publicznie swe odkrycia naukowe, ni Kartezjusze palić własnoręcznie swe dzieła...
    gdzie żaden rząd nie będzie rościł pretensji, ni miał prawo, ni władał siłą do rządów nad duszami.;
    gdzie każdej istocie ludzkiej jednako będzie zapewnioną możność harmonijnego rozwoju...
    wówczas ludzkość cała, uspokojona przez wolność, zjednoczona przez równość, potężna przez braterstwo, będzie taką „komuną duchową”, bowiem upowszechni się i ziemię dokoła otoczy owa atmosfera wiosenna, ciepła i czysta, wyzwalająca, bujna i rodna, przepojona czcią i ukochaniem indywidualności człowieczej ...
    I po ziemi całej miljony jednostek wznosić będą świątynie Bogom swoim...
    A wierzę, że powstawać będą bez liku związki „przyjaźni” i że niezliczonemi również będą przyjścia na świat tytanów „pełnią” żyjących, Chrystusowych sobowtórów, ludzi — bogów.

    W Zakopanem, kwiecień 1906.

Ciekawe, która to jednostka pędzi tym pośpiesznym pociągiem, tą lux torpedą?

zaloguj się by móc komentować



umami @gabriel-maciejewski
16 sierpnia 2020 13:32

Jeszcze Jerzy Rawicz o Marmeladce w rozdziale: O człowieku, który poruszył lawinę (Doktor Łokietek i Tata Tasiemka).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 16 sierpnia 2020 12:34
16 sierpnia 2020 13:35

bardziej kompletnego nie spotkałem

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @umami 16 sierpnia 2020 13:03
16 sierpnia 2020 15:04

gdzie żaden rząd nie będzie rościł pretensji, ni miał prawo, ni władał siłą do rządów nad duszami

Powiedzenie takie równa się ogłoszeniu, że mówiący chce oddać pełnię władzy krwawemu dyktatorowi.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @umami 16 sierpnia 2020 13:03
16 sierpnia 2020 21:33

"Toteż w jego Zakładzie, podobnie jak później u Jana Dembowskiego znalazło się wielu Żydów - nie z powodu jego filosemityzmu, lecz trafiających do niego jak spragnieni do źródła; znajdziemy tu nazwiska S. Biedermanówny i Leonii Papierbuch.

Mała notka do nazwiska Leoniii Papierbuch: w łódzkim "Echu" nr 336 z 5 grudnia 1933 roku, na stronie 2, w rubryce "Zdarzenia i wypadki ubiegłej doby" znajdujemy następującą informację:

"(...) W związku z wykryciem w szpitalu żydowskim w Warszawie olbrzymiej centrali komunistycznej przetransportowano wczoraj do aresztu śledczego pięciu lekarzy, są to dr. Abram Kobryner, dr. Chaim Flancman, dr. Izrael Melzak, dr. Leonia Papierbuch i dr. Salomon Przysuski. Równierz zostały odtransportowane do więzienia następujące pielęgniarki szpitala: Ruchla Burakiszka, Chaja Papier, Perla Borensztajn, Baszewa Szyr, Xxxx Lewin chemiczka szpitala i Gina Grosman oraz technik dentystyczny Władysław Kwas.

Pod nadzór policyjny oddano dentystkę szpitalną Zawistowską. W ten sposób w areszcie śledczym łącznie z lekarzami znajdują się 22 osoby."

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować