Charyzmat na polu bitwy
Dziś już dużo lepiej. Bardzo się przestraszyłem, że się rozchoruję i nie dokończę w terminie II tomu Kredytu i wojny, a mam już cztery gotowe rozdziały i dwa rozpoczęte. Czekam jeszcze na kilka tłumaczeń i różne francuskie materiały, które dostanę w drugiej połowie miesiąca. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Podczas wczorajszej lektury naszyły mnie myśli takie oto. Wielokrotnie szydziliśmy tu z ludzi, którzy usiłując syntetyzować różne kwestie i podnosić sobie samoocenę powołują się na myśli Sun Tsy i oczekują za to oklasków. Nie zauważyłem jednak nigdy, by ktoś, choć jedną z tych myśli spróbował przełożyć na praktykę wojny w takim, na przykład, średniowieczu. Oczywiście, wszyscy mędrcy, chcący zwrócić na siebie uwagę taplają się we współczesnych porównaniach – USA, Chiny, Rosja, etc., etc. To nie ma sensu z istoty, albowiem ani ich zdanie nie ma znaczenia, ani współczesna praktyka wojny nie wygląda tak, jak to opisują media, z których mędrcy ci czerpią informację. No, ale można się rozerwać poszukując praktycznych zastosowań myśli chińskiego stratega w czasach dawniejszych, gdzie hierarchia była jawna, wyraźna i zniszczenie jej powodowało klęskę w wojnie, najczęściej nieodwołalną. Co było na samym jej szczycie? Pomazaniec, albo relikwia – mówię o świecie chrześcijańskim. O tym często zapominano, dla tak zwanych zdobyczy nowoczesności, czyli dla pieniędzy po prostu, które ktoś tam komuś obiecał. Strategia zaś wrogów chrześcijaństwa polegała, w myśl zasad sformułowanych przez Sun Tsy, na zniszczeniu artefaktu lub osoby, dla państwa i kultury najważniejszych. I temu była podporządkowana. Nie należy więc szukać przyczyn klęsk na polu bitwy, choć można szukać tam zdrajców. Uważam bowiem, że każda batalia i każda kampania, nawet ta wyglądająca na spontaniczną szarżę poirytowanego bezczynnością rycerstwa, była dobrze zaplanowana wcześniej. Celem zaś zawsze jest to samo – zdjęcie zabezpieczeń z charyzmatu lub osoby, a potem ich zniszczenie. I temu stratedzy wrodzy krajom chrześcijańskim poświęcali swoje nieprzespane noce. Przypomnę teraz wydarzenie, o którym pisałem już kilka razy. Dawno, dawno temu, kiedy wszyscy wierzyliśmy jeszcze w różne niesprawdzone pogłoski, a Anita Czerwińska nie była posłanką, wybrałem się na zorganizowane przez nią spotkanie z Jerzym Robertem Nowakiem i jakimś Węgrem, który miał nam opowiedzieć o Orbanie i jego partii. Igor Janke nie napisał wtedy jeszcze swojej książki Napastnik i wszystko wyglądało inaczej. Nowak pieprzył bez sensu, jak to on, oczekując, że sala będzie podziwiała jego erudycję. Trwało to ze dwie godziny. Potem ten Węgier zaczął coś mówić, ale nie było to wcale lepsze. Na końcu były pytania. Wstałem i zapytałem, kiedy przywrócą królestwo. Skoro korona jest w parlamencie i stanowi najważniejszy charyzmat państwa, nie ma się co, pardon, opierniczać, trzeba przywrócić królestwo. Ten Węgier, o mało nie wlazł pod stół. - Republika! - zaczął wołać, w konstytucji zapisane jest, że Węgry zawsze będą republiką! Jerzy Robert Nowak zaś wyjaśnił mi, że jestem głupi, niczego nie rozumiem, a myśli moje biegną ku manowcom, albowiem Węgrzy nie lubią monarchii, albowiem kojarzy im się ona z Habsburgami. Usiadłem i już się nie odzywałem. Na tronie węgierskim zasiadało siedem dynastii, Węgrzy więc mają z czego wybrać, jeśli nie podobają im się Habsburgowie czy Jagiellonowie, mogą odwołać się do dynastii rodzimej, mogą przypomnieć Luksemburgów, albo Wittelsbachów. Chodzi o to, by istniało przekonanie, bardzo poważne, że charyzmat, jakim jest korona, to nie gadżet z odpustu.
Istotne jest to, gdzie jest ów charyzmat, bo miejsce to jest uświęcone. Jego zniszczenie zaś odejmuje wrogowi poważną ilość punktów w tej strategicznej grze i osłabia jego pozycję, nawet jeśli początkowo wygląda na wielki sukces. Dlatego nie można – to ważne – obawiać się dewastacji otoczenia charyzmatu wraz z nim. Bo odpowiedzialność za to poniesie wróg, który nie działa w próżni, on dewastuje jakiś układ. Żeby to zrobić bezpiecznie musiał wcześniej komuś zapłacić za pozwolenie. Zwykle nie obejmuje ono takich rzeczy jak niszczenie charyzmatów, albowiem mało kto chce naprawdę zniszczenia państwa, które jest częścią systemu stabilizacji. Zwykle chodzi o poważne osłabienie, ale nie starcie z mapy. Owo zniszczenie, bo czasem przecież ono następuje, odbywać się musi zawsze etapami, tak jak rozbiory Polski. Dopiero na jednym z kolejnych etapów przychodzi refleksja, by układ całkowicie zmienić. W Polsce charyzmat władzy i ciągłości państwa nie istnieje, stąd każdy może – za pomocą publicystyki – przekonywać innych, że jest rzeczywistym jej depozytariuszem. Dlatego właśnie w Polsce nie można zachowywać się w taki sposób, by dla publicystyki i wyczynu, którego nikt nie doceni, niszczyć całe miasta, gdzie w dodatku nie ma żadnego charyzmatu władzy, jak to się stało z Warszawą w roku 1944.
Wróćmy na Węgry. W roku 1526 charyzmatem była osoba króla i demaskacja strategii tureckiej wobec Węgier, nie powinna polegać na tym, by analizować posunięcia wojsk sułtana pod Mohaczem, bo to jest głupia zabawa, ale by wskazać człowieka, który doradził królowi Ludwikowi opuszczenie Budy i wyruszenie w pole z niewielką armią. Naprawdę groźne dla kraju, tradycji, kultury i wolności jest rozdzielnie charyzmatu i miejsca gdzie się go przechowuje. Człowiek zaś, który namówił króla Ludwika do wyjścia w pole, to był ten Sun Tsy właśnie, przysłany tam przez Turków i Niemców, którzy – przypominam – wkroczyli na Węgry, by uniemożliwić sułtanowi przekroczenie Dunaju, czyli złamanie postanowień, które były wcześniej ustalone. Osoba króla i zamek budziński, były w tamtym czasie ważniejsze niż wszystko, niż cały kraj wydany na pastwę Turków, były cenniejsze niż wszystkie zasoby. Trzeba było go bronić, tak jak później Zrinsky bronił Szigetvaru. To się zawsze opłaca, nawet w przypadku klęski totalnej. Nie można bowiem później szafować odpowiedzialnością, winny jest tylko jeden.
Poza tym, zwykle jest tak, że gdy ofiara robi unik, kaci wpadają na siebie z toporami i robi się naprawdę ciekawie. No, ale strategia dla Węgier została wymyślona z daleka od pól pod Mohaczem i wprowadzona w życie z dużą bardzo konsekwencją. No i rzecz jasna świadomie. Nie jest bowiem tak, że ja to wszystko wymyślam, a w rzeczywistości sprawy toczyły się jakimiś przypadkowymi torami, bez świadomości i intencji głównych aktorów dramatu.
Przyjrzyjmy się teraz losom relikwii prawdziwych, na przykład drzewu prawdziwego krzyża, które zostało w roku 1187 wyniesione z Jerozolimy i znajdowało się w królewskim namiocie Gwidona Luzyniana, kiedy wraz z niewielką armią maszerował on na Tyberiadę. Zaginęła owa relikwia po bitwie tyberiadzkiej, którą można opisać dokładnie w ten sam sposób w jaki opisałem bitwę pod Mohaczem, to znaczy, jako element czystej, ujętej w niezmienne, niczym prawa fizyki, zasady strategii. Najpierw trzeba oddzielić charyzmat od jego otoczenia, a następnie zniszczyć go, przejmując potem bez walki miasto. Ktoś powie, że to jest obraz wyidealizowany, albowiem do przeprowadzenia tej akcji trzeba mieć jeszcze wysoko postawionych agentów w obozie przeciwnika. No tak, ale to niczego nie zmienia w opisie, żeby poruszyć Ziemię, jak ponoć mówił Archimedes, trzeba mieć punkt podparcia i wystarczająco długi kołek. Żeby zniszczyć Królestwo Jerozolimskie nie wystarczyło zgromadzić armię i wyjść z nią w pole. Trzeba było mieć w Jerozolimie kogoś, kto przekona króla Gwidona, że tylko relikwia wyniesiona z miasta zapewni armii sukces. Wcześniej zaś trzeba było tego Gwidona zrobić królem, na co nikt z baronów nie chciał się zgodzić, a jednak się udało, choć biedny Gwidon miał opinię gwałtownika i durnia nie rozumiejącego absolutnie niczego. Sztuka walki bez walki, jak mawiał Brus Li. Dla Arabów w końcu XII wieku odzyskanie Jerozolimy było absolutnym priorytetem, a umowa jaką zaraz po jej zdobyciu zawarli z cesarzem Bizancjum Izaakiem, dotycząca opieki ortodoksyjnych mnichów nad świętymi miejscami, wskazuje, że Konstantynopol nie pozostawał obojętny wobec tych planów. Była to poważna operacja strategiczna, w której wzięło udział wiele wpływowych osób, a wszyscy zachowywali się, jak zahipnotyzowani. Nikt nie wie, co się stało z drzewem prawdziwego krzyża, a bez niego Jerozolima, była tylko jednym z wielu miast na wschodzie. Przekonanie zaś baronów, że nie muszą jej posiadać, skoro nie ma relikwii, że wystarczą im pieniądze, które zarobią na przeładunku towarów w Tyrze, było już stosunkowo proste, choć oczywiście nie obyło się bez kilku kampanii prowadzonych na palestyńskim wybrzeżu.
tagi: chrześcijaństwo krzyż królestwo strategia charyzmat sun tsy
![]() |
gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 08:59 |
Komentarze:
![]() |
jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 12:04 |
I dopiero w tym kontekście widać sens obrony Jasnej Góry przed Szwedami. Kiedy już cała Rzeczpospolita była w ich rękach, a król na Śląsku...
![]() |
maria-ciszewska @jolanta-gancarz 7 marca 2021 12:04 |
7 marca 2021 12:15 |
Też przyszła mi na myśl częstochowska Maryja. Co by się stało, gdyby komuś przyszło do głowy przenieść cudowny obraz do, na przykład, zdesakralizowanej archikaterdy św. Jana w Warszawie.
![]() |
peter15k @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 12:56 |
Instalacja Winsorów na tronie Polskim już została rozpoczęta informacją o poczęciu nastepcy tronu w Belwederze. Jak Bóg da dożyć za 20 lat temat wykorzystania tego faktu z pewnością się pojawi. Windorowie zostali wymyśleni w 1917 roku bo o ile pamiętam Niemcy zrzucali Anglikom złośliwie ulotki, że rządzi nimi de facto niemiecka artystokracja z rodu Sachsen Coburg Gotha. Z drugiej strony zabawne ale ludzie mogą rzeczywiście uwierzyć, że para królewska uprawiała seks w Belwederze ( no przecież tam gdzie Piłsudski bywał itp ) podczas ofilcjalnej wizyty. Za 20 lat nikt tego nie zakwestionuje.
![]() |
ThePazzo @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 13:34 |
Czekam na tom II.
Wczoraj czytałem Baśń Amerykańską. Od ostatniego razu sporo czasu upłyneło. Facynujące jak Pan opisuje rywalizacje Genui i Florencji o tron Stolicy Piotrowej w kontekscie poszukiwania nowego szlaku handlowego do Indii.
Patrząc na zachowanie Węgra nowym haryzmatem jest - konstytucja republiki.
![]() |
umami @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 14:04 |
A propos charyzmatów i stosunku historyków do niego.
Z tego, co ostatnio przeglądałem, fragment książki Port Artur 1904 (Historyczne bitwy) Józefa Wiesława Dyskanta, z rozdziału ZAGŁADA ESKADRY I UPADEK TWIERDZY. Podkreślenie moje:
Ponieważ Kuropatkin nie potrafił udzielić oblężonym żadnej pomocy, odwołano się do czynników irracjonalnych. Namalowaną w Kijowie ikonę Matki Boskiej przewieziono do Petersburga, gdzie synod prawosławny uznał ją za „Matkę Boską Port Arturską", a sam obraz za cudowny. Zapanowało przekonanie, że tylko Ona może ocalić Port Artur, a dorobiona ad hoc opowieść głosiła, że to Matka Boska domagała się sama przewiezienia tam Jej wizerunku. Ikona dotarła więc koleją transsyberyjską do Władywostoku, gdzie przez kilka tygodni trwały poszukiwania odpowiedniego statku oraz ochotnika gotowego przewieźć obraz do oblężonej twierdzy. Został nim w końcu rotmistrz gwardii w st. spocz. N. Fiodorow, który na wynajętym statku norweskim opuścił z końcem listopada Władywostok. Z niewiadomych przyczyn statek nie dotarł jednak do celu, a Fiodorow oświadczył, że „nie było jej [ikonie — przyp. Józefa Wiesława Dyskanta] sądzone trafić do Port Artura, gdyż nieznana jest wola boża”2). Nie tylko ikona nie dotarła do oblężonych, także inne statki wysłane w tym okresie z Władywostoku nie dopłynęły tam z powodu blokady, sztormowej pogody i nieszczęśliwych zdarzeń. Brytyjski „Carlisle” (z amunicją i żywnością) utracił w sztormie śrubę napędową i po trzymiesięcznych poszukiwaniach odnaleziony został aż w Manili. Zaczarterowany przez Rosjan „Peitang” (być może norweski) po tygodniu zawrócił do Władywostoku, a kiedy ponownie wypłynął 30 listopada, po upływie miesiąca dotarł do Tsingtao, gdzie zastała go kapitulacja twierdzy. Podobnie stało się z trzecim statkiem (armaty, amunicja, żywność), który zawrócił na wiadomość o jej upadku. Jedynym statkiem, który 12 grudnia dotarł do Port Artura, był brytyjski „King Arthur” (z żywnością); tydzień później udało mu się opuścić twierdzę.
2) J. Tomalska. Ikona Matki Boskiej Port-Arturskiej. „Dyskusja” 1991. nr 3/26. Ikona jest przechowywana w Akademii Teologicznej w Moskwie. Statkiem, na którym wysłano ikonę z Władywostoku. mógł być „Peitang” (patrz tekst zasadniczy).
![]() |
Brzoza @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 14:19 |
>każda batalia i każda kampania, nawet ta wyglądająca na spontaniczną szarżę poirytowanego bezczynnością rycerstwa, była dobrze zaplanowana wcześniej.
Podobnie jak pisze Pan od dawna - nie ma żadnego "wybuchu wojny", a samo określenie jest, aby mieszać jeszcze bardziej Gwidonom w głowach.
>Naprawdę groźne dla kraju, tradycji, kultury i wolności jest rozdzielnie charyzmatu i miejsca gdzie się go przechowuje. ... Osoba króla i zamek budziński, były w tamtym czasie ważniejsze niż wszystko, niż cały kraj wydany na pastwę Turków, były cenniejsze niż wszystkie zasoby. Trzeba było go bronić ... Poza tym, zwykle jest tak, że gdy ofiara robi unik, kaci wpadają na siebie z toporami i robi się naprawdę ciekawie.
>Istotne jest to, gdzie jest ów charyzmat, bo miejsce to jest uświęcone. Jego zniszczenie zaś odejmuje wrogowi poważną ilość punktów w tej strategicznej grze i osłabia jego pozycję, nawet jeśli początkowo wygląda na wielki sukces. Dlatego nie można – to ważne – obawiać się dewastacji otoczenia charyzmatu wraz z nim. Bo odpowiedzialność za to poniesie wróg, który nie działa w próżni, on dewastuje jakiś układ. Żeby to zrobić bezpiecznie musiał wcześniej komuś zapłacić za pozwolenie. Zwykle nie obejmuje ono takich rzeczy jak niszczenie charyzmatów, albowiem mało kto chce naprawdę zniszczenia państwa, które jest częścią systemu stabilizacji. Zwykle chodzi o poważne osłabienie, ale nie starcie z mapy. Owo zniszczenie, bo czasem przecież ono następuje, odbywać się musi zawsze etapami, tak jak rozbiory Polski.
>losom relikwii prawdziwych, na przykład drzewu prawdziwego krzyża, które zostało w roku 1187 wyniesione z Jerozolimy ... Żeby zniszczyć Królestwo Jerozolimskie nie wystarczyło zgromadzić armię i wyjść z nią w pole. Trzeba było mieć w Jerozolimie kogoś, kto przekona króla Gwidona, że tylko relikwia wyniesiona z miasta zapewni armii sukces.
>[jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski]I dopiero w tym kontekście widać sens obrony Jasnej Góry przed Szwedami. Kiedy już cała Rzeczpospolita była w ich rękach, a król na Śląsku...
>w Polsce nie można zachowywać się w taki sposób, by dla publicystyki i wyczynu, którego nikt nie doceni, niszczyć całe miasta, gdzie w dodatku nie ma żadnego charyzmatu władzy, jak to się stało z Warszawą w roku 1944. [do tego to co powyżej]-bo miejsce to jest uświęcone. Jego zniszczenie zaś odejmuje wrogowi poważną ilość punktów w tej strategicznej grze i osłabia jego pozycję, nawet jeśli początkowo wygląda na wielki sukces. Dlatego nie można – to ważne – obawiać się dewastacji otoczenia charyzmatu wraz z nim.
Jak pisze Pan od dawna o niedocenianiu wielkiej mocy Znaków, których zniszczenie usuwa nadzieję mobilizacji, bo wokół czego?
![]() |
Brzoza @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 14:27 |
Edit - Zbite bloki bez akapitów pewnie nikt nie czyta. A tak zobaczę to będzie cytowanie wyglądało z enterami:
>każda batalia i każda kampania, nawet ta wyglądająca na spontaniczną szarżę poirytowanego bezczynnością rycerstwa, była dobrze zaplanowana wcześniej.
Podobnie jak pisze Pan od dawna - nie ma żadnego "wybuchu wojny", a samo określenie jest, aby mieszać jeszcze bardziej Gwidonom w głowach.
>Naprawdę groźne dla kraju, tradycji, kultury i wolności jest rozdzielnie charyzmatu i miejsca gdzie się go przechowuje. ... Osoba króla i zamek budziński, były w tamtym czasie ważniejsze niż wszystko, niż cały kraj wydany na pastwę Turków, były cenniejsze niż wszystkie zasoby. Trzeba było go bronić ... Poza tym, zwykle jest tak, że gdy ofiara robi unik, kaci wpadają na siebie z toporami i robi się naprawdę ciekawie.
>Istotne jest to, gdzie jest ów charyzmat, bo miejsce to jest uświęcone. Jego zniszczenie zaś odejmuje wrogowi poważną ilość punktów w tej strategicznej grze i osłabia jego pozycję, nawet jeśli początkowo wygląda na wielki sukces. Dlatego nie można – to ważne – obawiać się dewastacji otoczenia charyzmatu wraz z nim. Bo odpowiedzialność za to poniesie wróg, który nie działa w próżni, on dewastuje jakiś układ. Żeby to zrobić bezpiecznie musiał wcześniej komuś zapłacić za pozwolenie. Zwykle nie obejmuje ono takich rzeczy jak niszczenie charyzmatów, albowiem mało kto chce naprawdę zniszczenia państwa, które jest częścią systemu stabilizacji. Zwykle chodzi o poważne osłabienie, ale nie starcie z mapy. Owo zniszczenie, bo czasem przecież ono następuje, odbywać się musi zawsze etapami, tak jak rozbiory Polski.
>losom relikwii prawdziwych, na przykład drzewu prawdziwego krzyża, które zostało w roku 1187 wyniesione z Jerozolimy ... Żeby zniszczyć Królestwo Jerozolimskie nie wystarczyło zgromadzić armię i wyjść z nią w pole. Trzeba było mieć w Jerozolimie kogoś, kto przekona króla Gwidona, że tylko relikwia wyniesiona z miasta zapewni armii sukces.
>[jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski] I dopiero w tym kontekście widać sens obrony Jasnej Góry przed Szwedami. Kiedy już cała Rzeczpospolita była w ich rękach, a król na Śląsku...
>w Polsce nie można zachowywać się w taki sposób, by dla publicystyki i wyczynu, którego nikt nie doceni, niszczyć całe miasta, gdzie w dodatku nie ma żadnego charyzmatu władzy, jak to się stało z Warszawą w roku 1944. [do tego to co powyżej]-bo miejsce to jest uświęcone. Jego zniszczenie zaś odejmuje wrogowi poważną ilość punktów w tej strategicznej grze i osłabia jego pozycję, nawet jeśli początkowo wygląda na wielki sukces. Dlatego nie można – to ważne – obawiać się dewastacji otoczenia charyzmatu wraz z nim.
Jak pisze Pan od dawna o niedocenianiu wielkiej mocy Znaków, których zniszczenie usuwa nadzieję mobilizacji, bo wokół czego?
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 14:39 |
"Istotne jest to, gdzie jest ów charyzmat, bo miejsce to jest uświęcone. Jego zniszczenie zaś odejmuje wrogowi poważną ilość punktów w tej strategicznej grze i osłabia jego pozycję, nawet jeśli początkowo wygląda na wielki sukces. Dlatego nie można – to ważne – obawiać się dewastacji otoczenia charyzmatu wraz z nim."
Stąd geniusz z Ducha Bożego w oznajmieniu O. Juliuszowi Mancinellemu (1607) a przez niego Polakom i Zygmuntowi III (1610) ze strony Matki Bożej iż jest naszą królową. Nawet zniszczenie Jasnej Góry tego charyzmatu nie usunęłoby. Ten charyzmat jest tu związany z doktryną Kościołas. Trzeba by było zniszczyć doktrynę. Takie próby trwają nieustannie i nieustannie kończą się porażką. Wiara odradza się, jest wieczna jak wieczne miasto, Stolica Apostolska, wraz z nią królestwo Maryi, Rzeczypospolita.
To samo dotyczny wyniesiena Najśw. Serca Zbawcy na tron tego królestwa. Królestwo Maryi jest poddane władzy jej Syna. Akt wybory tego Władcy właściwie oczywisty i fundamentalny, dlatego tyle przeszkód. Dlaczego jednak Najśw. Serca Zbawcy? To znowu kapitalna kwestia doktrynalna. Genialnie kapitalna.
![]() |
Krzysiek @Magazynier 7 marca 2021 14:39 |
7 marca 2021 16:12 |
Ma Pan rację. Ale trzeba o tym jednak ciągle przypominać. I o ślubach lwowskich (1656) króla Jana Kazimierza, i o tym, że 3 maja to przede wszystkim Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Trzeba też pamiętać i podkreślać, że to jest też pewne zadanie - dla nas wszystkich.
![]() |
emirobro @gabriel-maciejewski |
7 marca 2021 23:09 |
Nie wiem czy to ma byc charyzmat czy charyzma bo definicji dobrych brakuje. Ja wole uzywac slowa swietosc i przypominac slowa autora Wesela - "ale swietosci nie szargac bo boli".
Angielska Wikipedia - https://en.wikipedia.org/wiki/Charisma - mowi, ze:
"Charisma (/kəˈrɪzmə/) is compelling attractiveness or charm that can inspire devotion in others"
Obrona swietosci (charyzmatu, charyzmy) czy obnoszenie sie znia nie zawsze przynosi skutek.
Udalo sie to Moskalom w 1612 r., w czasie wojny polsko-rosyjskiej kiedy Kazańska Ikona Matki Bożej przybyła do Moskwy (wraz z pospolitym ruszeniem Mininna i Pożarskiego) z Niżnego Nowogrodu, bo potem (w niedzielę 22 października) z miasta wypędzono oddziały polskie, a żołnierze z cudowną ikoną udali się na Kreml.
(zobacz: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaza%C5%84ska_Ikona_Matki_Bo%C5%BCej)
Udalo sie tez Polakom z obrona Jasnej Gory w czasie potopu - Szwedow z Kraju wypedzono.
Ale nie udalo sie Konfederatom Barskim pod dowodztwem Kazimierza Pulaskiego. Rosjanie zdobyli Klasztor na Jasnej Gorze (i uwolnili wiezionego tam Jakuba Franka) oraz stlumili to pierwsze polskie powstanie..
Mozna tez dyskutowac na temat tego co jest charyzmatem. Na przyklad Pilecki - niektorzy wola jego charyzmatu nie bronic i zadac pytanie, ktore insynuuje cos przeciwnego.
![]() |
gabriel-maciejewski @emirobro 7 marca 2021 23:09 |
7 marca 2021 23:17 |
Pilecki nie był władcą, jego charyzmat to manowce
|
onyx @gabriel-maciejewski 7 marca 2021 23:17 |
7 marca 2021 23:27 |
Cały charyzmat Żołnierzy Wyklętych to manowce co widać po tym, że radykalizująca się pod ich sztandarem "prawica" zaczyna atakować Kościół. Wszyscy skończą tam gdzie jest aktor Olszański bo tak to jest uszykowane i prowadzone. Wariatkowo przepasane biało-czerwoną wstęgą z ideą powykręcaną w stronę Wielkiej Lechii.
![]() |
emirobro @gabriel-maciejewski 7 marca 2021 23:17 |
8 marca 2021 03:15 |
Pilecki to jest wartosc czyli charyzmat w walce z pedagogika wstydu i winy jaka usilnie nam pewne osrodki narzucaja - czesto za pieniadze z naszych podatkow. Na tym wlasnie polu bitwy niewiele mamy uznanych charyzmatow poza Pileckim. Moze jeszcze Karski, Zegota, rodzina Ulmow czy Kaplica Pamieci.
Jest tez inne pole bitwy, na ktorym Pilecki jest wazny, mianowicie bitwa o to czy komunisci byli dobrzy dla Polski oraz czy mozna ich usprawiedliwic i pozwalac im dalej dzialac. W tym zmaganiu mamy moze troche wiecej atutow czy charyzmatow ale wciaz nie wygrywamy.
![]() |
gabriel-maciejewski @emirobro 8 marca 2021 03:15 |
8 marca 2021 06:44 |
Jest pan słabszy niż niemowlę, to smutne....
![]() |
OjciecDyrektor @emirobro 8 marca 2021 03:15 |
8 marca 2021 07:52 |
Gospidarz kiedyś powiedzał że żołnierze wyklęci znaleźli się w pułapce.
I teraz się zastanów na takimi faktami:
1. Był realny problem, co zrobić z tymi "ludzmu z lasu" - w dokumentach pojawia się często coś takuego jak próba "rozładowania lasu", czyli przeniesienia tych ludzi w jakiejś spokojne, bezpieczne miejsce.
2. Oznacza to, że zdawano sobie sprawę z beznadziejności dalszego oporu.
3. Ale za czyjąś namową ci ludzie siedzieli w tych lasach. Ktoś im coś obiecywał albo roztaczał złudzenia, że dalsza walka, że opór ma sens. Pytanie kto?
4. Te złudzenia roztaczało "kierownictwo" będące na usługach Londyni, a Londyn po 1944 o niczym nie marzył jak pozbycie się raz na zawsze niewygodnego sojusznika (murzyn zrobił swoje - murzyn może odejść).
5. Proszę zauważyć że ci żołnierze wyklęci nadawali się Sowieciarzom idealnie jako pretekst do przykręcania nam śruby. Byli więc z tegp zadowoleni, że nie muszą tak ostentacyjnie być obłudni (bo oficjalnie to mówili komuniści że są nasxymi przyjaciółmi.... ale jak tu pozory zachować gdy nikt nie stawia zbrojnego oporu?.... no nie da się panie...no ale na szczęście są te :bandy")
Obecnie też ci narodowcy i wolnościowcy chcą nas zapędzić do lasu, abyśmy tam siedzieli i stawiali opór, by mogli sobie w sejmie i mediach krzyczeć, apelować i pokazywać jak oni nas kochają....a w d#####ę z takim kochaniem.
![]() |
Magazynier @Krzysiek 7 marca 2021 16:12 |
8 marca 2021 08:58 |
Od tego są Biskupi i Księża. Jeśli mają powody, żeby o tym dysktretnie nam pozostają tylko rozmowy przy herbatce.
![]() |
MZ @OjciecDyrektor 8 marca 2021 07:52 |
8 marca 2021 10:27 |
"żołnierze wyklęci znaleźli się w pułapce." Gorzej.Kościół Prawosławny wyniósł na ołtarze ich ofiary...
![]() |
stanislaw-orda @MZ 8 marca 2021 10:27 |
8 marca 2021 10:29 |
A który Kościoł prawosławny? Bo istnieje kilka jego denominacji.
![]() |
MZ @stanislaw-orda 8 marca 2021 10:29 |
8 marca 2021 10:44 |
Polski Autokefaliczny
![]() |
stanislaw-orda @MZ 8 marca 2021 10:44 |
8 marca 2021 11:19 |
to sie toczy wedle wzorca "Nowe kłamstwa w miejsce starych".
Ofiary niewinne, i owszem, były.
Jednak gdyby nie urzędowa "sakralizacja" tzw. żołnierzy wyklętych to jestem zdania, że opór srodowisk, które zachowują pamięć o skutkach "karzącej ręki sprawiedliwości" tych żołnierzy, nie objawiał by się w tak aberracyjnych demonstracjach.
Licytacja na najbardziej odjechaną aberrację trwa w najlepsze.
![]() |
MZ @stanislaw-orda 8 marca 2021 11:19 |
8 marca 2021 12:15 |
Inaczej mówiąc,akcja rodzi reakcję.