-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Cenzorzy newsów sprzed 1000 lat

Postanowiłem nie wyjeżdżać nigdzie, tylko solidnie popracować przez cały weekend, coś poczytać w święto i napisać sporo w dni powszednie. Muszę możliwie szybko skończyć tę książkę, która rozrasta się niebezpiecznie, pełno w niej śmiałych hipotez, a ja już dziś wiem, że na pewno trzeba będzie napisać tom III. Dziś zaś muszę odwieźć do warsztatu auto, któremu wysiadła skrzynia biegów i nikt nie wie jak to naprawić. Jeden pan się podjął i zaraz wyruszam z misją. Tak więc mam sporo pretekstów do różnych przemyśleń związanych z narracjami zamieszczonymi w książkach, które czytam, żeby napisać potem swoją. Jestem już całkowicie i na 100 procent przekonany, że mediewistyka nie ma innego sensu, jak strzeżenie hagad, które zostały sprokurowane dawno temu, na podstawie ograniczonej liczby źródeł, w sposób, który nie ma nic wspólnego z logiką ani ludzkimi odruchami. Tymi bowiem da się wyjaśnić sporo kwestii, ale nie w historii średniowiecza. Tam wszyscy zachowują się jak postaci z comedia del arte, tak to jest opisane w mądrych książkach, powstałych na bazie niczego, albowiem większość źródeł zaginęła. Niektórzy autorzy, jak na przykład pan, który napisał tę książkę

 

https://www.routledge.com/The-Counts-of-Tripoli-and-Lebanon-in-the-Twelfth-Century-Sons-of-Saint-Gilles/Lewis/p/book/9780367880552

 

umieszczają w niej niesamowite i wstrząsające informacje. Wiele z nich dotyczy samej publikacji. To jest, na przykład, pierwsza w języku angielskim praca dotycząca hrabstwa Trypolisu napisana w XX wieku. Niezwykłe prawda? Tyle się pisze w tym języku o różnych sprawach, Ryszard Lwie serce jest ulubionym bohaterem średniowiecznych, filmowych hagad, krucjaty są przedmiotem badań, ekscytacji, na podstawie ich historii pisze się scenariusze do gier. A tu jakoś cicho. Żadnych anglojęzycznych autorów to nie interesuje. Teraz jeden postanowił to zmienić, a na samym początku napisał coś takiego – jeśli chodzi o historię Południa, hrabstwa Tuluzy i Sait Gilles, ze źródeł pozostały nam tylko pieśni trubadurów. To jest naprawdę piękne. To jest jeszcze lepsze niż wstęp do jedynej biografii Albrechta Hohenzollerna, jaka została wydana po polsku, gdzie napisane jest, że do tej pory – a biografia ukazała się w 2010 – postać pierwszego księcia w Prusiech nie interesowała polskich historyków. Nie interesowała historyków!!!!! Mamy najsławniejszy obraz Matejki, zaraz po Bitwie pod Grunwaldem, mamy tony podręczników wydanych przed wojną i po wojnie, gdzie znajduje się reprodukcja tego obrazu, a także dumę narodową, wynikającą z upokorzenia Niemca, a polscy historycy nie interesują się postacią taką jak Albrecht Hohenzollern!? Ta jedyna biografia, z obawy przed zainteresowaniem czytelnika, została wydana w ilości 300 egzemplarzy i jest w zasadzie nie do zdobycia. Polacy bowiem, jak twierdzą wydawcy Olgi Tokarczuk, nie czytają książek. Nie mają cholera zacięcia to tego czytania, interesuje ich tylko wódka i ogórki.

No, ale wracajmy do naszych baranów.

Zaopatrzyłem się w bardzo wiele książek na temat historii Europy XII i XIII wieku. Okazało się, niestety, że niektóre ważne postaci, a także niektóre ważne miasta nie mają ani swoich monografii, ani nawet uczciwych biogramów w języku angielskim. Poza jakimiś standardowymi kilkulinijkowymi wzmiankami. Trzeba było więc sięgnąć do pism historyków regionalistów, całe szczęście są tacy we Francji, ale ich książki nie były łatwe do zdobycia. Szukanie czegokolwiek po bibliotekach nie ma sensu i zaprzecza w ogóle idei efektywnej pracy nad książką. Tak się mogą zachowywać ludzie, którzy zajmują się dementowaniem newsów sprzed 1000 lat, czyli zawodowi historycy średniowiecza, uprawiający polemiki ze swoimi poprzednikami, które nie są umotywowane niczym poza mądrością etapu. Jedną pracę ściągaliśmy aż z USA, a kiedy przyszła okazało się, że w tym pięknym bardzo wydaniu, nie ma spisu treści. Niesamowite.

- Nie zostało nic, prócz pieśni trubadurów – tej myśli się czepiłem i ona mnie prowadziła. Jeden z rozdziałów nazwałem Dyskretny urok powierzchownych podobieństw i myślę, że właściwie cała książka mogłaby się nazywać w ten sposób, albowiem o ile w zakresach dotyczących historii poszczególnych regionów, tak ważnych jak Okcytania panuje zmowa milczenia i nikt nie wychodzi poza standardowe, zabetonowane interpretacje, o tyle historia obszarów sąsiednich, a szczególnie historia daleka z pozoru od polityki jest już traktowana inaczej. W końcu ktoś musi te hagady pisać, ktoś musi robić te kariery na uczelniach i całą tę ściemę firmować. Jeśli powiąże się jedno z drugim, a do tego służą przecież postaci, których ukryć się nie da i za bardzo zafałszować ich życiorysów także nie, wychodzi z tego coś niesłychanie ciekawego. Najważniejsza jednak jest historia portów. I tu powstał problem prawdziwy, ale jakoś sobie poradziliśmy. Dziękuję wszystkim współpracującym ze mną reasercherom i tłumaczom. W zasadzie powinienem ich nazwać trubadurami, albowiem istotne znaczenie słowa trobar, to odkrywać, znajdować.

Jak zawsze, przy pisaniu takich książek, można było liczyć na pełne anachronicznych interpretacji piśmiennictwo XIX wieku, szczególnie w języku francuskim. Ilość cytatów pochodzących ze źródeł, do których dziś już nikt nie dotrze, jest niesamowita. Same źródła zostały zniszczone, albo zaginęły, albo dostęp do nich kosztuje 1300 euro, a jeśli ktoś nawet zapłaci, może się okazać, że pokażą mu nie to co chciał. W dobie digitalizacji i powszechnego dostępu do wszystkiego, powszechny dostęp w zasadzie nie istnieje, albo okazuje się, że tym, a tym tematem nikt jakoś się przez 300 lat nie interesował.

W zasadzie można by zacząć wydawać tych XIX wiecznych historyków i nie byłoby to wcale dziwne, ani anachroniczne, zważywszy na idiotyzmy jakie publikowane są dzisiaj w portalach i w książkach. Wczoraj otrzymałem kolejną porcję linków do różnych popularyzatorskich artykułów umieszczanych na najbardziej poczytnych serwisach. Myślałem, kurcze, że redaktor Kamil Janicki się zreflektował, postanowił zamilknąć i nie kompromitować ani siebie, ani miasta Krakowa, z którego pochodzi. Myliłem się. Napisał i opublikował on na Onecie tekst poświęcony manuskryptowi Voynicha, a w nim umieścił zdanie – nikt do tej pory nie udowodnił że manuskrypt to fałszerstwo. I to jest tak zwane bingo. Żeby nazwać coś oszustwem trzeba udowodnić, że oszust miał złe intencje, wskazać go i przekonująco wykazać jak proces oszustwa przebiegał. Nie wystarczy sam Voynich, prowizor aptekarski z Lidy, kolega Ludwika Waryńskiego, jego życiorys, intencje i uwikłania. Hagada jest zbyt atrakcyjna i daje chleb zbyt wielu popularyzatorom, żeby pochopnie z niej rezygnować. Całkiem inaczej jest ze średniowiecznymi dokumentami. Nie mówię o tych dotyczących Okcytanii, bo tam zostały tylko pieśni trubadurów, ale o innych. Kwestionowanie autentyczności tych dokumentów, jak również interpretowanie ich treści już nie w sposób anachroniczny, ale po prostu dowolny, propagandowy, pasujący do czasów, w których żył interpretator jest nagminne. Jeszcze lepiej jest z polemikami. Kwestionuje się jakąś oczywistą egzegezę, opisaną już dawno, dostęp do tego kwestionującego tekstu w praktyce zostaje utajniony, bo kosztuje zbyt drogo, nawet dla takiego wariata, jak ja, a potem można już, powołując się na ten „utajniony” tekst zwalczać wcześniej opublikowane treści. Super zabawa. Na dziś to tyle. Postaram się to jak najszybciej skończyć, bo sam nie mogę się doczekać.

Przypominam, że lekkomyślnie dałem się namówić Ojcu Antoniemu Rachmajdzie na wyjazd do Wrocławia, będę tam 10 czerwca, przy Ołbińskiej 1, po mszy, o 18. 45, opowiadał o św. Idzim.



tagi: historia  popularyzacja  źródła  hagada  kredyt i wojna tom ii  opracowania 

gabriel-maciejewski
4 czerwca 2021 07:41
16     2170    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
4 czerwca 2021 07:53

Z coraz większą niecierpliwością czekam na książkę. Zapowiada się na rewelacje! 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
4 czerwca 2021 09:45

Ja przygotowując sie do kolejnej notki o mapach natrafiłem na taką informację w książce Ungera "Ships on maps":

„Tendencja do wychwalania księcia Henryka, zwanego Żeglarzem, brata króla Portugalii Edwarda, od czasu biografii opublikowanej w Londynie w 1888 r., i przypisywania mu zasług za założenie szkoły na południowym krańcu Portugalii w celu promowania żeglugi na niezbadanych wodach, służyła nie tylko do zniekształcenia jego roli i roli korony portugalskiej, ale także do ukrycia udziału Włochów w tym przedsięwzięciu.”

Autor sugeruje też pewien wpływ Włochów na zdobycie Ceuty przez Portugalczyków w 1415.

I dalej:

„Bliskie związki między Włochami a portugalskim przedsięwzięciem wyjaśniają, dlaczego włoskie mapy jako pierwsze zawierały nowe informacje o Atlantyku.”

Głównie działali w Portugalii Genueńczycy i Wenecjanie.

Bardziej bym się zastanawiał nad tym dlaczego z czasem ujawnia się takie fałszywe narracje. Czy to jakies bieżące cele?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 4 czerwca 2021 07:53
4 czerwca 2021 09:48

To się okaże, ja jestem podekscytowany

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 4 czerwca 2021 09:45
4 czerwca 2021 09:50

Italia jest najbardziej tajemniczym krajem na świecie. Nie wiem, może przygotowują jakiś nowy, demaskatorski serial?

zaloguj się by móc komentować

Nova @ahenobarbus 4 czerwca 2021 09:45
4 czerwca 2021 09:53

To po raz kolejny wychodzi to co pisał i mówił gospoarz, że Portugalia to fikcja. Ten kraj jest albo fopocztą Londynu, Miast Włoskich lub innych banków i korporacji. Jak to fajnie można maskować cele polityczne za takim królem figurantem. :) 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Nova 4 czerwca 2021 09:53
4 czerwca 2021 11:48

Każdy kraj to fikcja...to narzędzia.....aby były one przydatne trzeba je odpowiednio sformatować, czyli głównie chodzi o wyeliminowanie wpływów Kościoła, bo to tak naprawdę jedyna poważna przeszkoda....robi się to na różne sposoby...ale najskuteczn8ejszy jest ten podawany wielokrotnie przez Gospodarza - utajnić, zniszczyć, sfałszować źródła pisane, odebrać uniwersytety ( stworzyć system certyfikacji naukowej)  i stworzyć prawo "chroniące" przedmioty o charakterze muzealnym (chroniące przed osobami zbyt wścibskimi)....potem sianie kłamstw jest już dziecinnie proste.

Na szczęście nad  logiką i związkiem przyczynowo-skutkowym władzy Monstrum nie ma. Stąd zawsze będzie m9żna dojść do prawdy - o ile ktoś ma dobra wolę i szczere chęci...

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 4 czerwca 2021 09:50
4 czerwca 2021 12:33

Bardzo  prawdopodobne...

...  cos  z  tymi  ZAKLAMANYMI  hagadami,  a  takze  calkowitymi  bredniami  historycznymi  beda  te  BARANY  polskie  i  niepolskie  MUSIALY  zrobic,...

...  bo  "akademia"  juz  LEZY,  KWICZY  i  DOGORYWA  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @Nova 4 czerwca 2021 09:53
4 czerwca 2021 12:39

Fakt...

...  to  rzeczywiscie  niezla  MASKIROWKA  !!!

Z  krolem  figurantem,  z  nazwami  panstw,...  wychodzi  z  tego  jedna  wielka  SCIEMA...  i  ANARCHIA... 

...  czas  najwyzszy  zaczac  BUDOWAC  CELE+  dla  tych  wszystkich  MISTYFIKATOROW,  OSZUSTOW  i  SPRZEDAWCZYKOW  !!!  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
4 czerwca 2021 12:54

"Nie mówię o tych dotyczących Okcytanii, bo tam zostały tylko pieśni trubadurów,"

To znaczy że w Okcytanii i Langwedocji chłopaki ostro "negocjowały" te "konfitury" po 1000 florenów za postaw, potem trzeba było pozamiatać formułę przeprowadzki do Brugii, patent zastrzeżony, chyba via Burgundia, stąd dziś Burgundia nie istnieje, tak jak szczegółowa historia Okcytanii. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 4 czerwca 2021 11:48
4 czerwca 2021 13:13

Z tą wiedzę jest jeszcze jedna forma subtelnej cenzury.  Zgłębiając historię angielskich gildii livery, natrafiłem na taką informację we współczesnej książce autorstwa Davida Palfreymana. Pisze on, że pomimo tego że większość rejestrów najważniejszych gildi spłonęła w pożarze w 1666 r. to on szacuje, że zebrane prace dotyczące historii gildii londyńskich w ogólności liczą ok. 5 000 stron napisanych w ciągu ostatnich kilkuset lat. Do tego dochodzą historie szczegółowe poszczególnych gildii, które liczą ponad 10 000 stron. Ale jak pisze autor, te drugie nie cieszą się zainteresowaniem profesjonalnych historyków i są zbywane jako nieistotna wiedza "antykwaryczna" mimo, że z tych prac możnaby zebrać informacje na temat powiązań, tła ekonomicznego itp. 

A więc istnieje wiedza zbędna, której jak rozumiem nie powinniśmy nawet ruszać bo ona jest z góry unieważniona.

A tak a propos wspominany przez Elżbietę Kowecką William Henry Perkin, wynalazca moweiny, nie należał do londyńskiej gildii farbiarzy, tylko do gildii sprzedawców skór. 

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
4 czerwca 2021 22:01

Jeszcze tak na wieczor jedna myśl mnie naszła...łacina....nie na darmo wyrzucilu łacinę z edukacji, nie na darmo ja ośmieszaja i bagatelizuja...bo wszystkue najważniejsze dla zrozumienia historii dokumenty są spisane (lub przetlumaczone) na łacine i leżą sobie w Bibliotece Watykańskiej lub też w innych jeszcze miejscach na terenie "NAJBARDZIEJ TAJEMNICZEGO" obszaru, czyli Italii....Gdyby łacina była tak piwszechna jak w XIXw. to znowu by byl kłopot dla fałszerzy historii...jacys zapalency migluby nuechcacy coś za dużo wyczytać i potem tym sie pochwalić.

A tak dzięki temu, że łacina jest praktycznie znana tylko garstce ludzi (i to niekoniecznie o zainteresowaniach historycznych) można spokojnie pisac na temat średniowiecza i aż do końca XVIIIw. co się chce....kto to sprawdzi?

 

Myślę, że znajomość łaciny i języka włoskiego jest kluczowe dla demaskacji tego całego fałszu...no ale Włosi sami pilnują, aby mało kto znał ich mowę obecna i starożytną...

 

No i dodam, że Biblioteka Watykańska - jak to wspominał Gospodarz - ocalała z pogromu Sacco di Roma...tylko ciekawe, czy ktoś tam czegos sobie nie "pożyczył"...

 

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @OjciecDyrektor 4 czerwca 2021 22:01
4 czerwca 2021 22:13

Łacina i Yiddish to jezyki obowiązkowe dla historyków :)

Dobre spostrzeżenie.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ThePazzo 4 czerwca 2021 22:13
4 czerwca 2021 22:24

Idysz nie....bo to żargon dość późno powstały...w komentarzach do swojej notki "Narodziny Monstrum" starałem sie wykazać, że Italia nadal jest tym miejscem, skąd sie zarzadza światowa sceną "rozrywkową" i stąd basen M. Środziemnego jest centrum świata. Nie na darmo wszyscy młodzi dziedzice fortun wyprawiani byli w puerwszej kolejności do Włoch...i nie dla "otrzaskania" sie z kultura i sxtuka bynajmniej...

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ThePazzo 4 czerwca 2021 22:13
4 czerwca 2021 22:27

Łacina byla jeszcze do czasów 2 wojny światowej obowiazkowa dla wszystkixh, co myśleli o studiach - stąd tak wiele intetesujacych prac z XIXw. pisanych nie tylko przez historyków...trzeba było z tym skończyć bo jeszcze by odkryto METODĘ...

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @OjciecDyrektor 4 czerwca 2021 22:24
4 czerwca 2021 22:29

Pomyliłem z hebrajskim oczywiście.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować