-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Cena wszystkiego

Obejrzałem wczoraj film pod takim tytułem. To jest dokument, w którym lekko, łatwo i przyjemnie ujawnia się mechanizmy działające na tak zwanym rynku sztuki. Z grubsza wygląda to tak, że najbardziej przechlapane mają ci, co potrafią malować naprawdę, albo ci co w ogóle coś potrafią i traktują to jeszcze serio. W ogóle wyłania się z tego filmu bardzo ciekawy schemat klasyfikacji twórców. Otóż są tacy, którzy nie potrafią malować, ale uważają się za geniuszy, wierzą w sztukę i oni idą w odstawkę, są tacy, którzy potrafią, ale wiedzą, że nie ma to sensu i ci robią pastisze, za które płaci się miliony dolarów, a na końcu są ci, których malarstwo bawi i oni chcą rzeczywiście tworzyć coś niezwykłego. Tych się ignoruje i traktuje jak tło, które jest konieczne do tego by można było pompować bańki spekulacyjne wokół dzieł artystów z pozostałych dwóch kategorii. W filmie tym pokazują kilku malarzy, z których najważniejszy jest Jeff Koons, mąż Cicioliny. Hochsztapler i hucpiarz, który rozumie, że cały ten rynek potrzebny jest bankom, jako zabezpieczenie ich różnych szemranych transakcji. W przedmiotach bezwartościowych zwanych sztuką upycha się koszta i pompuje się ceny, żeby stworzyć wrażenie wielkie dynamiki. W rzeczywistości jest to stagnacja pobudzana w określonych momentach działaniami promocyjnymi wokół jakichś nowych oszustów uważających się za malarzy lub wokół takich, którzy zostali zapomniani i żyją na uboczu. Nie mają wielkich potrzeb, więc można im dać jeszcze jedną szansę. I tak jest z człowiekiem nazwiskiem Poons, który miał swoje dobre dni w latach siedemdziesiątych, ale zestarzał się gdzieś na prowincji i teraz ledwo łazi. Pracuje w ten sposób, że paćka na płótnie jakieś plamki i potem to schnie przez wiele dni. I tak do wielu dekad. Z czego żyje? Nie podobna stwierdzić, pewnie utrzymują go wielkie domy aukcyjne, żeby wstawić jego dzieła do katalogów i sprzedać z ogromnym przebiciem, jak już umrze, albo zestarzeje się jeszcze bardziej i przekaże część obrazów jednej z poważnych instytucji, która będzie mogła je ubezpieczyć w innej poważnej instytucji.

Jest wśród tych artystów także pewna starsza pani, ruda, z wystającymi zębami, która mówi, że jeśli się jest starcem, można o coś powalczyć z tymi gnidami marchandami, nie mówi tak dokładnie, ale o to chodzi. Zaraz jednak dodaje, że jeśli jest się starą kobietą, człowiek nie ma żadnych szans. Ona maluje najlepiej. Robi takie akty, jakby były widoczne zza zaparowanej szyby kabiny prysznicowej. No i oczywiście nie podają nawet ceny tych obrazów, bo jest za mała. Koons, cwaniak i Poons, frajer, który gra w dodatku na gitarze różne rzewne kawałki, rządzą. Do tego jakaś pani z Nigerii, którą okradają na żywca, albowiem powinna się cieszyć już z samego faktu, że może coś malować w Los Angeles. Najważniejszym handlarzem jest jakiś żyd, który wyjechał z Niemiec w roku 1941, a teraz wydaje miliony na niepotrzebne rzeczy. Opowiada o tym ze swadą i cały czas się uśmiecha parskając śliną zza garnituru sztucznych zębów. W pewnym momencie jednak wyznaje wprost, że to wszystko jest bardzo poważne i te niby dzieła, te instalacje, to jedynie pretekst. Ciekawe, jak się wobec tego czują wszyscy historycy sztuki, podejrzewam, że żadna grupa zawodowa nie ma tak silnie rozwiniętego mechanizmu wyparcia, jak oni.

Istotne w tym obrazie było to, że rynek sztuki będzie istniał nadal i nadal będą na nim potrzebni znawcy, których zadaniem będzie tworzenie hagad i legend. Pewna pani, która zdaje się pełni w świecie sprzedawców tego badziewia najistotniejszą rolę, mówi tam znamienne bardzo słowa – jeśli coś z czym zestawiasz, to znaczy, że jesteś inteligentny. Popyt bowiem prawdziwy jest na te zestawienia. Jaki cudowny świat, pomyślałem sobie, słysząc te słowa. W Polsce, gdzie mamy jedynie odpryski tego życia, nie ma mowy o swobodnym zestawianiu jakichś jakości, a nawet fikcji wymyślanych na poczekaniu, albowiem pierwszym ruchem jaki wykonują miejscowi znawcy jest stworzenie gremium, od którego opinii nie ma odwołania, a następnie pilnowanie czy owe kolportowane tu, na miejscu opinie, zgadają się aby na pewno z tymi tworzonymi w Nowym Jorku. To jest oczywiście obłęd, ale taki los terytoriów peryferyjnych. Stąd nie ma najmniejszego powodu, by w ogóle zajmować się czymś takim jak sztuka współczesna.

Inna sprawa jest ważna. To mianowicie, czy interesy instytucji finansowych, banków, ubezpieczycieli, nie postanowią w pewnym momencie rozdąć do nieprawdopodobnych rozmiarów innych rynków związanych ze sztuką, na przykład rynku książki. Ktoś powie, że tak się dzieje od dawna, bo mamy przecież Harry Pottera. No nie, Harry, jest firmowym produktem korony, odnawialnym w każdym pokoleniu. W następnym też będzie jakiś Harry i też będzie się o nim dyskutować, a ludzie nie rozumiejący niczego będą mówić, że to jest taka afirmacja swobodnej wyobraźni. No tak, jeśli bowiem potrafisz zestawić jedno z drugim, to znaczy, że jesteś inteligentny, a na to jest zawsze największy popyt. Szkoda, że nie w Polsce, bo tu mamy, jak zawsze największy popyt na wysuszone, pardon, gówno, którym smarują swoje ciała szamani i szamanki nowych prądów. Popisujący się jeszcze tytułami profesorskimi.

Próby wykreowania naprawdę wielkich pisarzy z niczego były podejmowane ale zakończyły się marnie. A o to w tym chodzi, żeby kreować z niczego, albowiem wtedy przebicie jest największe i największy jest cug, wchłaniający wszystkich ambitnych, którym się zdaje, że oni też mogą zdobyć sławę i pieniądze. Przed dwoma niemal dekadami ukazała się książka która – jeśli zestawisz jedno z drugim to znaczy, że jesteś inteligentny – nosiła tytuł Impresjonista. Wspominałem już o tym, pewnie nie raz. W środku opisane były przygody jakiegoś biseksualnego szaleńca z Indii. Oczywiście dołączono do tego gawędę, jakoby był to najdroższy debiut na świecie. Tekst bowiem był tak fantastyczny, że wydawca postanowił zapłacić zań okrągły milion dolarów. Nie wiem kto w to uwierzył, ale nie ja. Oczywiście wszystkie wariatki pognały do księgarń, by to kupić. Podobnym manewrem było wykreowanie Murakamiego, który – chyba dobrze pamiętam – jest także malarzem. To był jakiś sukces, ale potem zapadła nad tym człowiekiem cisza. Być może faza literackie bańki spekulacyjne minęła, ale to oznacza tyle, że wkrótce pojawi się nowa koniunktura, bo ktoś, gdzieś na zapleczu będzie chciał coś przez tę kreację załatwić. Nie mówię, że od razu dużo zarobić, bo nie zawsze chodzi przecież o pieniądze.

Co zrobić będąc świadomym tego wszystkiego? To co ta pani, która malowała akty zza zaparowanej szyby kabiny prysznicowej – robić swoje. Nikt nie zapłacił za jej dzieła 10 milionów dolarów, ale parę stówek zarobiła i na pewno była świadoma tego, że wszyscy widzą różnicę. No, ale nie mogą nic powiedzieć, bo – jak powiedział pewien występujący w tym filmie żydowski marchand – rynek sztuki jest bardzo niebezpieczny.



tagi: książki  rynek  promocja  sztuka  oszustwa  spekulacje 

gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 09:33
28     2862    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 09:51

Harry Potter, Gra o Tron, Wiedźmin... ileż cudownych wodewili. A na pewno ma Pan rację że to jest odnawialne. A nawet Sapkowski musiał znosić oskarżenia o plagiat jakiegoś biednego nic nie rozumiejącego wariata.

Swoją drogą Murakami to chyba dzieło tłumacza, tak jak kiedyś Cortazar.

https://youtu.be/JvyughlplxI?t=1478

zaloguj się by móc komentować

Czarny @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 10:06

Spekulacje na rynku sztuki, jakiejkolwiek, to cyniczne oklepywanie ludzkiej wrażliwości. Trzeba liczyć na odpady, przeoczenia, odpryski i produkty uboczne. Trzeba żywić się resztkami. Może to nie takie złe? Zmusza do szukania.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 10:25

Swego czasu był jakiś serial kryminalny, który miał za tło świat wystaw sztuki współczesnej. Była tam "uczciwa" ekspertka od sztuki i cały ten okrutny światek prezentacji i imprez artystycznych. 

W trakcie śledztwa ona sobie uświadamia, że to jeden z rynków, na których działa najmniej regulacji i jego głównym celem jest pranie i lokata wielkich pieniędzy na czarną godzinę, które nie podlegają aż takiej kontroli fiskalnej jak z innych źródeł a którymi potem można swobodnie operować. Sens nabywania tych drogich bohomazów tkwi w tym: najmniej kontrolowana i jednocześnie legalna lokata wielkich pieniędzy. Wszystko służy i kręci się wokół tego, aby te lokaty były stabilne i nie podlegały 'rewolucjom' podobnym do tych na giełdzie.

No i nasza "dzielna" oraz "uczciwa" ekspertak postanawia zostać organizatorką takich imprez, aby z tym zawalczyć, ha!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mniszysko 21 kwietnia 2021 10:25
21 kwietnia 2021 11:00

Wstępuje do partii, żeby rozwalić ją od środka jednym słowem

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Czarny 21 kwietnia 2021 10:06
21 kwietnia 2021 11:00

No, ale ludzie to uwielbiają, przynajmniej niektórzy

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 21 kwietnia 2021 09:51
21 kwietnia 2021 11:02

To jest po prostu pretensjonalny bałwan, ta pani chce to właśnie powiedzieć. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 11:27

Dziękuję za kolejny, ciekawy, artykuł, który wyleczył mnie skutecznie z jednej z wad, a mianowcie nieumejętności odczuwania piękna zawartego w malarstwie nowoczesnym - ogólnie rzecz biorąc chodzi o całą sztukę; medialną też.

"Wynalezienie" malarstwa nowoczesnego jest większym "osiągnięciem" niż odkrycie Ameryki. Amerykę odkryto tylko raz. A tutaj, oczywiście tylko "certyfikowani", experci co chwilę odkrywają coś  fantasycznego a wartego olbrzymie pieniądze!

To jest jak strzał w dwunastkę w dzesięciopunktowej tarczy!

Niestety nie wiem jak to się osiąga - chodzi o jedno i drugie czyli odkrycie i strzał.  :(((

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 11:28

Dzięki, teraz już wiem skąd ta audycja w TVP. Nieistotne jest bicie na alarm przez świadomych zagrożeń lekarzy, ale kiedy wyniki podali Anglicy to mleko się wylało. Chyba częściowo sprawę można także  tłumaczyć tym co napisała ainolatak.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tadman 21 kwietnia 2021 11:28
21 kwietnia 2021 11:30

To na pewno komentarz do tego tekstu?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 21 kwietnia 2021 11:27
21 kwietnia 2021 11:31

Trzeba mieć odpowiednich specjalistów

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 11:32

Przepraszam to miało wylądować u Ewarysta. Zwalam winę na telefon.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski 21 kwietnia 2021 11:00
21 kwietnia 2021 11:32

Wśród tego całego serialowego mułu wydaje mnie się, że był dobrze pokazany mechanizm, jak działa taka promocja. Otóż ci "eksperci" - jedni świadomi, inni nie (nasza jest z tych naiwnych ale szybko uczących się) - działają przy różnych fundacjach przyczepionych do rekinów świata giełdy i wielkich obrotów finansowych. Ich zadaniem jest "wyszukiwanie" talentów albo poszukiwanie dzieł nazwisk już uznanych. Potem następuje "promocja".

Organizuje się wielką pełną przepychu prezentację dla wielkich tego świata, której dochód jest przeznaczony - a jakże inaczej - na cele dobroczynne. Ważne jest, aby na tej prezentacji zjawili się ci wielcy zaproszeni, ponieważ ich obecność gwarantuje cenę wyjściową. Słaba frekwencja oznacza na samym już początku, że dzieła tam wystawiane będą miały niską cenę.

Parę obrazów jest wystawionych na aukcji w której uczestniczą "eksperci", którzy mają podyktowane widełki sum, którymi mogą operować. Widać różne kuluarowe instrukcje zapodawane tym ekspertom, gdzie wyznacza się im granice licytacji. Niektóre instrukcje są poprzedzone rozmowami między wielkimi, ponieważ ilość kupionych obrazów i ich cena jest często wypadkową sojuszu biznesowego zawieranego między wielkimi.

W końcu następuje licytacja, która ustala średnią cenę tych dzieł na promocji.

Wszyscy ci wielcy mają gdzieś, co to za obrazy. One lądują w magazynach ewentualnie w biurach, gdzie straszą korporacyjne mrówki. Liczą się uzyskane papiery w trakcie licytacji czy kupna, które będą podstawą do sprzedaży lub spekulacji.

Ale szczerze napiszę, gdyby nie trennig na tym portalu nie wychwyciłbym tego wszystkiego, bo to wszystko jest zapodane w gęstym spienionym mule serialowym i kryminalnym (w którym każdy ma niesamowite wpływy a ważne dane wyskakują, jak na zawołanie), gdzie każdy z każdym, a te "wybitne dzieła sztuki" są świadkami miziania się każdego z każdym.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 11:56

Rzadko kto tak zestawiwa coś z czymś jak Pan. Powinszować inteligencji.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 12:40

Ciekawe że ci słynni artyści wcale się z opisanym mechanizmem nie kryją. Dziesiątki lat temu TV pokazała film o pracy sławnego abstrakcjonisty w USA. Facet kupował w kastoramie wielką płytę paździeżową, kładł ją na ziemi, polewał z puszek farbami z kastoramy, i jeżdził po tym rowerem w te i we wte. Gdy wyschło wycinał z tej płyty ręczną wyrzynarką jakieś 8 prostokątów i każdy chodził po przynajmniej 100 kawałków.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @chlor 21 kwietnia 2021 12:40
21 kwietnia 2021 12:45

Liczy się zaangażowanie...i pasja

zaloguj się by móc komentować


Marcin-K @chlor 21 kwietnia 2021 12:40
21 kwietnia 2021 13:04

Znajoma mojego kolegi z pracy - architekt z zawodu - rzuciła parę lat temu pracę i zaczeła malować "abstrakcje". Schodzi jej to - kupują nowobogaccy do swoich drogich apartamentów wziętych w kredycie. Ona sama czasem się śmieje i powiedzmy jak kończy romowę telefoniczną to mówi ironicznie: wracam do swoich kwadratów i kółek. Format jaki się chce - może być mały a może być i wielkości Bitwy pod Grunwaldem. Tło - białe lub czarne. Na to "abstrakcyjne" kółka i kwadraty. I interes sze kręci.

zaloguj się by móc komentować

Gwincinski @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 13:16

wynik ròwnania zawsze ten sam : robić swoje, 

co do sztuki współczesnej jeden pan się słusznie wyraził , ze jak nie wiesz czy przypadkiem obraz nie wisi do góry nogami to to jest  g.

dwa, Rothko jak się dowiedział , ze ceny jego obrazów to wynik prania pieniędzy przez mafie popełnił samobójstwo ,

z trzeciej strony gdybyśmy sami byli spryciarzami z kupą kasy też pewnie wymyślilibyśmy rynek sztuki z dziełami typu kawałek plastra przyklejony do płòtna, 

z òsmej zaś strony najdroższym obrazem sprzedanym w rzeczywistości był obraz Leonrda V.

czyli, ze plasterek to może tylko taka tymczasowa sprawa, 

mnie osobiście najbardziej uderzył fakt chińskich pielgrzymek do National Galery w celu zobaczenia choć raz w życiu Słonecznikòw, 
widziałem to na własne oczy i smutno mi się zrobiło na wspomnienie Vincenta  i jego śmierci w biedzie i ze świadomością nie sprzedania jednego obrazu

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 14:17

Co zrobić będąc świadomym tego wszystkiego? To co ta pani, która malowała akty zza zaparowanej szyby kabiny prysznicowej – robić swoje.

A wiesz, że ja mam tak samo, naprawdę? Tylko nie moje akty, jasna rzecz. Właśnie szykuję właściwy aparat fotograficzny. Przecież ja tego kotka namalować nie potrafię. Ale zrobić to właściwe zdjęcie, jak najbardziej. Aha, i jeszcze jakieś studio. Ale ja kocham naturę, więc jak tylko się zrobi ciepło, już będzie. Plaż wokół mnie dostatek. Tylko jeszcze potrzebne modelki. Się zobaczy :-)

____

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @mniszysko 21 kwietnia 2021 10:25
21 kwietnia 2021 14:48

Takie pralnie brudnego szmalu to m.in. budowanie na kompletnym zadupiu hoteli i pensjonatów do których nikt nie zajeżdża... Potem rzecz jasna okazuje się że ta bezwartościowa inwestycja leży na terenie albo na trasie planowanej inwestycji państwowej/samorządowej... I tak sze to kręczy... Artyści malarze jednym słowem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
21 kwietnia 2021 16:15

Zamieszcam link do recenzji książki "Galeria szubrawców" . To książka o marszandach, a recenzja jest dobrze napisana i podaje sporo liczb związanych z rynkiem sztuki. 

http://noweksiazki.com.pl/pl/recenzja/trzeciak-5-20185

zaloguj się by móc komentować

tadman @ahenobarbus 21 kwietnia 2021 09:51
21 kwietnia 2021 18:13

Syn czytał Pottera po polsku i po angielsku i twierdzi, że tłumaczenie odstawia oryginał.

zaloguj się by móc komentować

tadman @Gwincinski 21 kwietnia 2021 13:16
21 kwietnia 2021 18:22

Mnie w National Gallery kłuły w oczy grupy młodych Chińczyków z przewodniczką wyposażoną w tablet. Młodzi często siedzieli pod obrazem na podłodze, a przewodniczka trajkotała pokazując fragmenty obrazu na tablecie, a potem na płótnie. Później młodzi wstawali i często oglądali płótno z najbliższej odległości. Takich grup w ogóle nie widziałem w Tate Modern.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @tadman 21 kwietnia 2021 18:13
21 kwietnia 2021 18:37

Ha. A mnie znajomy ostatnio wykładał, że nobel dla p. Tokarczuk to nie wina spisku czy coś tylko ogólnej nędzy literatury anglojęzycznej. Po prostu ma dobrych tłumaczy na angielski.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Gwincinski 21 kwietnia 2021 13:16
21 kwietnia 2021 20:31

Na Netflixie był serial dokumentalny o podrabianych przez Chinczyka, m.in. obrazów Rothko. Chińczyk malował nowe, które jakoby zostały dopiero odkryte. Pomijając to, że dla mnie ten rodzaj malarstwa to zwykły szajs, to odsłonił głupotę kolekcjonerow. Jeśli kręcą przy tym swoje interesy, to w sumie rozumiem płacenie za to dziadostwo tak niebotycznych sum, ale jeśli wierzą, że to jest coś warte, to dopiero jest straszne. 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Marcin-K 21 kwietnia 2021 13:04
21 kwietnia 2021 21:47

Tak, ale to nie oznacza, że każdy może sobie "żyć godnie" z trzaskania badziewnych obrazków. Mogę sobie namalować rowerem takie same albo lepsze niż tego sławnego twórcy, ale nikt tego nie kupi. Nawet w ekoporcie nie przyjmą. Dostęp do zarabiania na zawodach kreatywnych jest ściśle reglamentowany.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @chlor 21 kwietnia 2021 21:47
21 kwietnia 2021 22:25

Do tego dochodzi poczucie wtajemniczenia. Ludzie zwariowani i mający pieniądze ładują monstrualne sumy w drogi sprzęt grający, adaptują pomieszczenia i słuchają kabli z miedzi OFC, złotych terminali, radzieckich lamp SOVTEK itp. I tu przypomina mi się wywiad z Witoldem Rowickim i kiedy go zapytano na jakim sprzęcie odtwarza muzykę to odpowiedział, że na najprostszym gramofonie marki Dual. Kiedy wywiadowca bardzo zdziwił się to Rowicki odpowiedział, że przecież ma muzyczną wyobraźnię.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @chlor 21 kwietnia 2021 12:40
22 kwietnia 2021 01:25

No, napracował się chłop.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować