-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Bohaterowie, na których nie zasługujemy. Część kolejna

Nie pamiętam, który numer powinien mieć ten odcinek, ale chyba drugi. Zacznę od tego, że wszelki patos kończy się zawsze farsą. No, ale czym w takim razie kończy się farsa? Mam na myśli farsę poważną, która jest solidnie doinwestowana, zabezpieczona i ma wszelkie gwarancje, a do tego publiczność ją uwielbia? Zaraz się zajmiemy wyjaśnieniem tej kwestii, ale zaczniemy od początku. Nie każdy pamięta, że na początku lat dwutysięcznych żyliśmy w świecie, w którym dostępne dziś na wyciągnięcie ręki gawędy i postaci w ogóle nie istniały w świadomości zbiorowej. A jeśli się pojawiały, traktowano je jak jakieś rupiecie z pawlacza. Mam tu na myśli wszelkie narracje zwane patriotycznymi, te, od których zaczęła się także nasza przygoda.  Kiedy zaczynałem blogować postawiłem sobie jedno tylko wymaganie i wysunąłem jeden postulat  ­- żeby nie przynudzać. Trzeba opowiadać o sprawach ważnych i poważnych, ale tak żeby nie przynudzać. Które sprawy były ważne to już mniejsza, bo jak człowiek potrafi ciekawie opowiadać, to każda historia robi się ważna. I na tym to polegało. Ponieważ od roku 2010 ruszyła wielka fala patriotycznych narracji, a mój drogowskaz został podeptany, złamany i całkowicie zapomniany. Pojawiły się za to hierarchie ważności tematów. Nie istotna przy tym była całkowicie ich redakcja. Najważniejszy był oczywiście Smoleńsk i wszystkie kwestie z nim związane. I choćby ludziom tłumaczyć do, pardon, usranej śmierci, żeby nie dewastowali spraw tak poważnych, oni i tak by to czynili. Bo pisanie o Smoleńsku różnych „arcypolskich” opowieści, które dziś latają na allegro po osiem złotych, podnosiło bardzo samoocenę autorów, którzy uważali, że są prawie tak samo ważni, jak zamordowany prezydent. Kolejnym tematem był Katyń, który rozmieniono na ruskie dienieżki, w takiej ilości, że dziś w ogóle nie wiadomo gdzie się problem Katynia podział. Następny w kolejce był Witold Pilecki, a potem żołnierze wyklęci, których losy zredagowano tak, by stali się wzorem dla młodych. Jakim trzeba być skończonym durniem, żeby wymyślić coś takiego?

Do czego prowadzi taka metoda? Do unieważnienia narracji, a w drugiej kolejności do unieważnienia autorów. Oni tego nie wiedzą, bo im się zdaje, że politycy, którym służą potrafią im zapewnić stabilną pozycję na rynku. Taką pozycję może zapewnić tylko grupa czytelników. Dostatecznie duża, by autor mógł normalnie, bez stosowania różnych oszukańczych chwytów, adresować do niej swoją produkcję. Większość autorów jednak uważa, że dotacje państwowe to napęd znacznie pewniejszy. Powodzenia.

Przypomnę – narracje są najważniejsze, ale autorzy nie powinni czynić tego, co czynią nagminnie, czyli nadążać za okolicznościami. Powinni je kreować.

Finałem klęski narracji patriotycznych i ich ostatecznym wygaszeniem, są wspominki o tak zwanych wielkich Polakach. Jest to nieznośna maniera pisania o jakichś przypadkowych osobach, tak jakby miały one wpływ na życie kraju i każdego z nas. I my dziś, ponieważ jakiś człowiek zrobił sobie z tej metody terapię, powinniśmy klaskać i cieszyć się, że tak fantastyczne postaci się nam przypomina. Powtórzę – to jest finał degradacji gawęd, z których żyliśmy przez lata i które można było poprowadzić inaczej i inaczej je rozegrać. Zawsze działa jednak w takich wypadkach mechanizm sto razy tu przez nas opisany – autor staje się więźniem własnych deficytów i za wszelką cenę chce się przypodobać politykom.

No, ale wróćmy do tych idiotycznych wspominków, które prowadzą ludzie przekonani, że czynią coś wartościowego i dobrego. Dziś z samego rana dowiedziałem się o istnieniu wielkiego Polaka nazwiskiem Alfred Poznański, który urodził się w Łodzi, następnie wyemigrował do Francji, gdzie studiował prawo. Po ukończeniu studiów zaś został wziętym autorem komedii bulwarowych, które wystawiano w najważniejszych teatrach Paryża. Człowiek, który tę postać prezentuje na twitterze, prowadzi cały cykl o takich ludziach. I zawsze podkreśla, jak ważne były dla nich kontakty z krajem. To znaczy z kim i z czym? Alfred Poznański, znany we Francji, jako Alfred Savoir, to wnuk Izraela Poznańskiego, urodzony w imperium rosyjskim. I w tym momencie powinniśmy zakończyć wszelkie nasze rozważania o rzekomej „polskości” tego pana, choć w wiki napisane jest, że pochodził z żydowsko-polskiej rodziny. Jakoś nikt nie ekscytuje się pochodzeniem Reinefartha, który był przecież rodowitym wielkopolaninem, w dodatku urodzonym w Gnieźnie. No, ale wiadomo – Reinefarth to zbrodniarz wojenny, kat Powstania w Warszawie, który żył długo i szczęśliwie w Niemczech i piastował ważne funkcje publiczne. Co innego Alfred Poznański, prawnik, który – wiedziony własną fantazją, jak sugeruje pan, który go promuje na twitterze – został twórcą bulwarowych komedii. I co tu powiedzieć? Może zacznę od tego, że wszystkie formaty gromadzące publiczność są z istoty formatami politycznymi. Ich zadanie zaś nie polega na rozbawianiu tej publiczności, ale na zmianie jej mentalności, bynajmniej nie z powodu, że takie jest widzimisię autora komedii, ale dlatego, że jakieś środowiska tę zmianę zaplanowały. W tym miejscu ktoś może się zatrzymać i powiedzieć, że to paranoja, aktorzy przecież i ludzie teatru to anioły, które chcą tyko tego, by publiczność się dobrze bawiła. Jasne, i dlatego właśnie Janda i cały garnitur polskich aktorów, ze Stuhrami na czele napieprza w Kaczyńskiego od pierwszej chwili, w której dowiedzieli się, że spadł samolot. Semka zaś broni go książkami, które mają w podtytule hasło – opowieść arcypolska. Bo to takie skuteczne. Wzburzona fala emocji patriotycznych, wznosząca się przez całe piętnaście lat wyrzuciła w końcu na brzeg tego całego Poznańskiego, wnuka łódzkiego milionera, którego pałac podziwiamy do dziś. I tego wnuka zalicza się w poczet wielkich Polaków. Czym on się zajmował naprawdę? Tym czym wszyscy dobrze przygotowani do zawodu artyści i propagandyści – kreowaniem okoliczności. Akurat jemu przypadło w udziale kreowanie okoliczności obyczajowych, czyli deprawacja mówiąc wprost. I teraz uwaga, żeby zrozumieć czym była Francja jeszcze w dwudziestoleciu, trzeba zajrzeć do pism Simone de Beauvoir. Pani ta opisuje swój kraj, jako kolebkę konserwatywnego patriarchalizmu. Kobiety są uległe i posłuszne, mężczyźni poważni i władczy, a kolejne próby zdewastowania tego stanu kończą się klęskami i śmiercią lub szaleństwem autorów, którzy je realizują. Tylko bowiem ktoś nieskończenie tępy, nie dostrzega dziś, że sztuki teatralne, literatura i filmy to narzędzia socjotechniki, które przebudowują całą strukturę społeczną. I trudno znaleźć lepszy przykład klęsk i sukcesów takiej przebudowy niż Francja przełomu wieków XIX i XX. Kraj ten zmienił się najbardziej, a my – poprzez realizowany w szkole program nauczania literatury – postrzegamy go inaczej niż widzieli go sami Francuzi. Pisaliśmy tu wielokrotnie o aferze Dreyfusa, jak, w pogadankach o Joannie, zawsze mówię o religijności Francuzów, która rozwalona została przez dwa ładunki dynamitu – deprawację i dewastację rodziny, co było dziełem takich ludzi, jak Alfred Poznański, a także poprzez uaktywnienie się tak zwanych obrońców tradycji, czyli wynajętych przez republikę i różne kahały publicystów prawicowych, nie dających nikomu szans na zmiękczenie przekazu, gromadzących wokół siebie różnych młodych gniewnych durniów, którzy stawali się ofiarami swoich własnych obsesji.

I na to wychodzi jakiś współczesny popularyzator i mówi – Alfred Poznański był wielkim Polakiem. Oczywiście, podobnie jak Fryzjer Antoine z Sieradza, promotor Dunikowskiego. To wielki Polak, nie żaden komunistyczny donosiciel. A dlaczego wielki? Bo zrobił karierę na zachodzie. I tu dochodzimy do fetysza najważniejszego. Żeby być naprawdę wielkim Polakiem, trzeba zrobić karierę   na Zachodzie, nieważne w jakiej branży. No i nasz dzisiejszy bohater – pan Poznański taką karierę zrobił. A nie dość tego, w wiki piszą, że był lotnikiem na wojnie i dostał Legię Honorową za swoje bohaterstwo. Ja bym tam jeszcze dopisał, że walczył w Afryce, pogryzł go lew, ale on bohatersko pełznąc przez pustynię dostał się do swoich, wyzdrowiał, wyjechał do Paryża i tam zrobił wielką karierę. Byłoby to tak samo prawdopodobne. Polacy zaś mieliby jeszcze jeden powód do radości – oto „ich” człowiek okazał się niezłomny.

Może skończmy wreszcie z tymi idiotyzmami, co? Bo one są właśnie – wzięte na sztandary – są celem największych szyderstw w nas wymierzonych. I trudno nie pomyśleć, że zostało to zaplanowane. Podobnie jak swego czasu wydawanie konserwatywnego pisma „La Croix” we Francji. Może niech na początek mała grupka osób w Polsce, zrozumie jak to wszystko działa i przestanie reagować na prowokacje  w sposób głupkowaty. Tym bardziej, że owe prowokacje są odgrzewane po raz kolejny i po raz kolejny podawane na stół, jako coś nieprawdopodobnie świeżego.

No więc tak – nie można zostać autorem bulwarowych komedii, nie będąc wnukiem Izraela Poznańskiego. Prawo zaś potrzebne jest człowiekowi po to, by się bronić w razie  gdyby jakiś oszkalowany przez autora ojciec rodziny, któremu wytknięto posiadanie kochanki poszedł do sądu. Wnuk Izraela Poznańskiego z całą pewnością nie latał samolotem nad linią frontu, można tak opowiadać, ale wiara w te gawędy znamionuje wielką słabość umysłu i ducha. Podkreślanie zaś, że był to wielki Polak, to już aberracja nadająca się wprost do leczenia w Tworkach.

Na dziś to tyle, jeszcze tylko prezentacja nowych książek.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wojna-zydowska-jozef-flawiusz/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kontusz-z-dziejow-polskiego-ubioru-narodowego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pinskie-blota-natura-wiedza-i-polityka-na-polskim-polesiu-do-1945-roku/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/droga-krzyzowa-pawel-piotrowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polscy-spadochroniarze-pamietniki-zolnierzy/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ksiezna-izabela-czartoryska-komplet/



tagi: kościół  książki  żydzi  polska  propaganda  teatr  paryż  deprawacja  obłęd  łódź  komedie  poznański 

gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 09:33
9     1429    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


Sinistram @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 12:10

,,Do czego prowadzi taka metoda? Do unieważnienia narracji, a w drugiej kolejności do unieważnienia autorów. Oni tego nie wiedzą, bo im się zdaje, że politycy, którym służą potrafią im zapewnić stabilną pozycję na rynku."

Tymczasem gdzieś w, jak zwą go przejściowy zarządcy, Subregionie Zachodnim, Krainie Górnej Odry:

,,W gorącą czerwcową sobotę 15 czerwca zjechali do Rybnika z całej Polski jurorzy i jurorki Górnośląskiej Nagrody Literackiej „Juliusz” - nagrody za biografię roku: tłumaczka i biografistka Anna Arno z Krakowa, krytyczka literacka prof. Bernadetta Darska z Olsztyna, Ewa Niewiadomska, redaktorka Radia Katowice, dziennikarka Agata Passent z Warszawy i profesorowie z Katowic: Tadeusz Sławek i Zbigniew Kadłubek.

Ta wręczana od 9 lat nagroda fundowana przez prezydenta Rybnika i towarzyszące jej spotkania, warsztaty i spektakle w ramach Rybnickich Dni Literatury spowodowała, że niezwykle popularny wśród czytelniczek i czytelników gatunek literacki zyskał większą uwagę krytyków, a Rybnik dołączył do miast „literackich” takich jak Sopot, Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdynia, Łódź czy Wisła - czyli tych, w których odbywają się prestiżowe festiwale i konkursy. To ostatnie miasto i odbywający się w nim Festiwal Słowa im. Jerzego Pilcha „Granatowe Góry” są zresztą partnerem rybnickiego „Juliusza”.

Jurorki i jurorzy mieli w tym roku nie lada zadanie: nie było łatwo wybrać z zakwalifikowanych do konkursu 49 książek pięć najlepszych. Najpierw wybrali 15, a po dwóch godzinach dyskusji zdecydowali się nominować do finału pięć:

  • Beata Dżon, Michał Olszewski „Ptaki krzyczą nieustannie. Historia Günthera Niethammera, esesmana i ornitologa z Auschwitz”, Wydawnictwo Czarne 
  • Aleksander Kaczorowski „Babel. Człowiek bez losu”, Wydawnictwo Czarne 
  • Dorota Karaś, Marek Sterlingow „Urban”. Biografia, Wydawnictwo Znak 
  • Anna Kaszuba-Dębska „Przybyszewska/Pająkówna. Głuchy krzyk”. Wydawnictwo Marginesy
  • Rafał Księżyk „Śnialnia. Śląski underground”, Wydawnictwo Literackie

12 października podczas gali w Teatrze Ziemi Rybnickiej dowiemy się, kto napisał najlepszą biografię 2023 roku. Laureat otrzyma 50 tys. złotych"

https://www.rybnicka.eu/aktualnosci/kultura-i-rozrywka/5-najlepszych-biografii-nominowanych-do-Gornoslaskiej-Nagrody-Literackiej-Juliusz/idn:2381?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR13WEVoXCjWMjP2g1xmFG93YvvUFelXKCypxQIcvzHdG6rf1iBgO1luzrc_aem_nLOnbKJbqQZtARb0Hx2mhQ

Jak to Pan wczoraj napisał:

"jeden kiedyś uwiesił się na uchwycie parowego gwizdka, a w tej samej chwili powiało z wnętrza pustyni i rozległ się słaby pisk, lekko tylko imitujący gwizd lokomotywy, wszystkie szczury zatrzymały się i zamarły bez ruchu. Okazało się bowiem, że jeden, niezrozumiałym dla reszty sposobem, uzyskał, coś, co od biedy mogło być nazwane efektem."

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Sinistram 27 czerwca 2024 12:10
27 czerwca 2024 12:35

To są ludzie, którzy za pomocą organizacji targów zamkniętych dla autorów i publiczności usiłują sobie tę publiczność wychować. Taka jest deklaracja. W istocie chodzi o podział pieniędzy przeznaczonych na te, rzekomo ważne i wybitne wydawnictwa. Czekam aż to, pardąsik, je...nie

zaloguj się by móc komentować

ziemski @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 12:42

U nas obszar treści z produkcjami audiowizualnymi na czele traktuje się jako ten zakres odpowiedzialnosci, który jest najmniej potrzebny i najbardziej niewdzięczny. Podejście kolejnych ekip jest wyjątkowo krótkowzroczne, gdy tymczasem obszar powinien być traktowany z podobnym namysłem jak CPK czy atom. To lekceważenie jest zadziwiające, zważywszy, że od skuteczności w tym zakresie zależy również byt polityczny środowisk, które je przejawiają.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ziemski 27 czerwca 2024 12:42
27 czerwca 2024 12:44

Tak się manifestują niedostatki w wychowaniu estetycznym. 

zaloguj się by móc komentować

Tobiasz11 @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 13:18

'Samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
Posyłał w teren wnuczęta Aurory
Chłopców o twarzach ziemniaczanych
Bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
Marek Tulliusz obracał się w grobie
Łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
Dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
Składnia pozbawiona urody koniunktiwu

Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
Nie należy zaniedbywać nauki o pięknie'

Cytat z 'Potegi Smaku' Pana ulubionego poety, tu pasuje idealnie

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 16:51

"I tu dochodzimy do fetysza najważniejszego. Żeby być naprawdę wielkim Polakiem, trzeba zrobić karierę   na Zachodzie, nieważne w jakiej branży."

 

Ten fetysz to choroba nowotworowa z przerzutami.

Przerzuca się też m. innymi na media.

Oto opiniotwórczy i prestiżowy dziennik "Rzeczpospolita" doniósł triumfalnie że wiceprezydentem USA możę zostać

polityk polskiego pochodzenia.

Polityk nazywa się Elise Stefanik, a z Polską ma mniej więcej tyle wspólnego co Charles Bronson.

Pani Stefanik nie musiała latać samolotem ani pełznąć przez pustynię żeby zająć poczesne miejsce w panteonie wybitnych Polaków.

Wystarczyło polsko brzmiące nazwisko.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 16:58

",,W gorącą czerwcową sobotę 15 czerwca zjechali do Rybnika z całej Polski jurorzy i jurorki Górnośląskiej Nagrody Literackiej „Juliusz” - nagrody za biografię roku: tłumaczka i biografistka Anna Arno z Krakowa, krytyczka literacka prof. Bernadetta Darska z Olsztyna, Ewa Niewiadomska, redaktorka Radia Katowice, dziennikarka Agata Passent z Warszawy i profesorowie z Katowic: Tadeusz Sławek i Zbigniew Kadłubek."

 

I po pewnym czasie taki Zbysio Kadłubek może dokonać wolty niesamowitej, zrezygnować z działalności naukowej czy pisarskiej i wejść do Parlamentu Europejskiego

z ramienia "Polski Plus Minus" czy "Polska Jest Bardzo Ważna".

Tak rodzą się i wykuwają w Polsce elity polityczne.

Tak hartuje się stal.

zaloguj się by móc komentować

Sinistram @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2024 22:50

On już wolty niesamowitej był dokonał. Przecież przypadkowi ludzie nie trafiają do katedr nagród Gazety Wyborczej. Za Wiki:

,,W 2015 otwierał listę kandydatów komitetu Zjednoczeni dla Śląska do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, otrzymując 5010 głosów"

A kim są zjednoczeni?

,,Zjednoczeni dla Śląska – komitet wyborczy wyborców startujący w wyborach parlamentarnych w 2015 na terenie województwa śląskiego. Został utworzony głównie przez działaczy mniejszości niemieckiej i Ruchu Autonomii Śląska. Formalnie został uznany za komitet mniejszości niemieckiej, w związku z czym został zwolniony z obowiązku przekroczenia pięcioprocentowego progu wyborczego"

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować