-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Bohaterowie, na których nie zasługujemy

Zanim przejdę do rzeczy kilka kwestii organizacyjnych związanych z konferencją. Lunch mamy później niż zwykle, bo o 14.30. Wynika to z faktu, że hotel jest w środku miasta i mieszkają w nim zorganizowane grupy turystów, które też chcą coś zjeść i mają terminy. Musimy się z tym lunchem zmieścić w godzinę, bo o 15.30 wchodzi już nowa grupa. Tak więc uprzejmie proszę wszystkich o zachowanie dyscypliny.

 

Teraz do rzeczy. Tak, jak napisałem wczoraj i kilka dni wcześniej, cała narracja, w której wielu ludzi pokładało jakieś nadzieje, właśnie zdycha. Mam na myśli narrację konserwatywno-patriotyczną, czyli te gawędy, co to uspokajały ludzi starszych i prostodusznych, bo ci wierzyli, że trafiają one do młodzieży i przez nie właśnie poziom dumy narodowej wzrasta. Nie wiem skąd się w ludziach brały te myśli, bo gołym okiem widać było, że to jest przejęta od komunistów metoda werbowania stronników, którzy są na tyle nierozgarnięci, by wierzyć i nie domagać się za to gratyfikacji. My też do tej grupy frajerów należeliśmy. Nie ma się co oszukiwać. No, ale my tutaj próbowaliśmy przynajmniej coś zmienić. Nie dało się, albowiem pycha połączona z głupotą są bardzo trudne do pokonania. Nie można wyjaśnić ludziom, by nie opowiadali o Supłatowiczu w kategoriach – bohater niezłomny – bo był to oszust, którego historia może dać ludziom do myślenia, ale nie w taki sposób jak to sobie wyobrażają twórcy narracji patriotycznych. Na YT można znaleźć nagrania, gdzie jakiś popularyzator historii zastanawia się jakimi to cechami charakteru odznaczać się musiał Kazimierz Leski, że tak mu się udawało sprytnie kiwać Niemców. Tymczasem na tym samym YT bez trudu można odnaleźć gawędę Leskiego, gdzie opowiada on, jak to latał spod Lubartowa nad Częstochowę, by tam bombardować niemieckie kolumny. A jak raz mu się skończyło paliwo, to wylądował na polu, znalazł ciągnik rolniczy, przelał paliwo z tego traktora do samolotu i poleciał dalej. Ludzi takie rzeczy nie ruszają, albowiem oni chcą wierzyć. Ponieważ jednak lekceważą prawdę ludzką i boską ta ich wiara jest na nic. Nie można bowiem pokładać ufności w kłamcach. Tak, jak nie można pozwolić na to, by kłamstwo nas zdeprawowało. Łatwo jest bowiem powiedzieć – świat stoi na oszustwie. To w zasadzie jest cyrograf. I jak każdy cyrograf skonstruowany jest tak, że niczego nie dostajemy w zamian za duszę. Bo skoro świat stoi na oszustwie, to najważniejsza rzecz porządkująca nasze życie, czyli Ewangelia i dekalog także są oszustwem i może się zająć ich dekonstrukcją, tak? Oczywiście, że nie. Kłopot w tym, że niektórzy ludzie się za takie rzeczy zabierają. Wyznając jednocześnie wiarę w jakiegoś Leskiego czy innego Supłatowicza. Całe formacje polityczne wierzą, że opowiadając ludziom głupstwa i przedstawiając im fałszywych bohaterów i proroków spraw nieświętych, przyczyniają się do podniesienia poziomu patriotyzmu. Wszystko to czynione jest z intencją fałszywą, to znaczy z nadzieją, że możliwie duża grupa osób się na to nabierze i zagłosuje tak, jak się kolporterom patriotycznych narracji zamarzyło.

Do narracji patriotycznej dokłada się zwykle prawicowy konserwatyzm, który przez ostatnie lata miał twarz Marcina Roli. Wyśmiewaliśmy to wielokrotnie, ale dziś już nie ma się co śmiać, bo sprawy się wyjaśniły. Pan Rola u początków swej działalności szermował hasłem – zatrzymajmy ten lewicowy bełkot. Jak widzimy nie udało się. I to mimo zaangażowania sporych budżetów. Lewicowy bełkot triumfuje, a komunikacja pomiędzy sferą polityczną, a wyborcami sprowadzona została do poziomu agitacji uprawianej przez komunistów po wsiach tuż po wojnie. Wniosek stąd płynie jeden, a wyraziłem go już na początku tekstu  – ta cała prawicowo-konserwatywno-patriotyczna narracja jest głęboko zakorzeniona w propagandzie komunistycznej. Czego nikt otwarcie nie chce przyznać, bo każdej politycznej sile odwołującej się do tradycji wydaje się, że potrafi za pomocą tych gawęd trafić do serc wyborców. Ludzie nie są w stanie zrozumieć, że ten schemat komunikacji został wymyślony w określonym celu, najprawdopodobniej po to, by wyłapywać, możliwie szybko, wszystkich tych, którzy myślą swą, jak to pięknie ujął w pieśni Leonard Cohen, dotykają realności. Na takich właśnie czeka historia Stanisława Kosickiego, który najpierw zabił niedoszłego kieleckiego wojewodę, a potem został aresztowany i był przesłuchiwany przez samego Moczara. Następnie uwolniony przez oddział Antoniego Chedy z więzienia w Kielcach, ukrywał się na sowieckim lotnisku, gdzie z własnoręcznie skonstruowanego karabinu strzelał do zajęcy. Potem zaś ukrywał się w stacji badawczej prowadzonej przez marszałka komunistycznego sejmu, zdeklarowanego łysenkistę, członka Związku Patriotów Polskich. Dlaczego ludzie wierzą w takie brednie? Bo wiarygodny jest kolporter. W przypadku Kosickiego tym kolporterem był Krzysztof Kąkolewski, autor książki „Diament odnaleziony w popiele”. W zasadzie książka ta jest prowokacją, bo ona – dość perfidnie – nakłania czytelników do ponownej, krytycznej lektury „Popiołu i diamentu”. Adresowana jest do tych myślących, inteligentniejszych, wrażliwszych, czujących więcej i widzących więcej. Jest formatem kokieteryjnym w najgorszej możliwej redakcji, bo ponad połowę jej objętości zajmują opisy relacji pomiędzy Kosickim, a towarzyszącą mu w wędrówce z Ostrowca do Krakowa dziewczyną, która zostaje najpierw jego kochanką, a potem okazuje się być agentką. To jest literatura młodzieżowa, dla młodzieży mocno niedojrzałej emocjonalnie, ale dojrzałej wiekowo. Czyli dla ludzi, których już się wychować nie da, bo podpisali oni cyrograf, polegający na tym, że starzejąc się mogą, w swojej biednej głowie, przeżywać ciągle jakieś młodzieńcze przygody. Problem zaś największy polega na tym, że mają przymus dzielenia się tym z innymi i idą jeszcze w zaparte, kiedy zarzuca im się kolportowanie kłamstw.

Nie jestem w stanie zrozumieć, jak ludzie chodzący do kościoła, gdzie słyszą przypowieść o oku i ręce, których należy się pozbyć jeśli są przyczyną grzechu, mogą sięgać po jawne komunistyczno-satanistyczne prowokacje i jeszcze liczyć na to, że to im w czymś pomoże. Pewnie dlatego, że ta przypowieść kojarzy im się wyłącznie z pornografią, czyli z czymś co potrafią rozpoznać na pierwszy rzut oka. Rozpoznawanie jakichś bardziej subtelnych „pornografii” w grę nie wchodzi, bo zwyczajnie są one zbyt atrakcyjne. Każdy przecież chce wierzyć, że prawdziwy Maciek Chełmicki nie umarł na śmietniku, ale ocalał i wykiwał UB, a potem żył długo i szczęśliwie. W dodatku mieszkał obok tego milicjanta, który go przesłuchiwał w więzieniu. Czy to nie jest niezwykły zbieg okoliczności?

Pisałem to wielokrotnie, ale jeszcze powtórzę – chcecie być wolni? Musicie mieć własny język, własne narracje, własne, wypracowane i nie budzące wątpliwości postawy. I nie możecie niczego od nikogo pożyczać, szczególnie zaś wtedy kiedy zdaje się Wam, że to znakomicie, wręcz idealnie pasuje do waszych planów i zamiarów.

Wróćmy do kwestii najważniejszej – kłamstwa, nawet najbardziej oczywiste i najbardziej absurdalne – są wiarygodne poprzez wiarygodność ich kolportera. I tu dochodzimy do problemu kreowania pisarzy w świecie współczesnym. A także nie współczesnym, ale tym trochę wcześniejszym. Utrzymanie wiarygodności kolportera warte jest sporo pieniędzy i stąd, jak przypuszczam, pomysły by uwiarygodniać Twardocha operą na podstawie libretta z jego tekstów wystawianą w Filharmonii Śląskiej. Ludzie za nic nie uwierzą w to, że Kąkolewski miał nieczyste intencje, bo przecież do końca życia występował w TV Trwam. W dodatku był prześladowany. Ja tylko przypomnę, że jeden z rozdziałów w mojej książce „Wojna domowa w Polsce” zaczyna się od cytatu z artykułu opublikowanego kiedyś w „Przeglądzie”. W artykule tym autorka przekonywała czytelników, że Jan Gerhard, autor powieści „Łuny w Bieszczadach” był prześladowanym przez komunistów patriotą. To oczywiście niczego nie zmienia, bo ludzie nadal będą w takie rzeczy wierzyć. Sprzedali bowiem swoje dusze i nie rozumieją nawet, w którym momencie ten przykry incydent nastąpił. Na dziś to tyle.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wojna-domowa-w-polsce/



tagi: pisarze  patriotyzm  prawica  narracja  głupota  konserwatyzm  kolportaż  cyrograf  naiwność 

gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 08:19
25     2514    16 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 08:42

Tak,...

...  ,,narracja  k-p,,  jest  KAPUT  !!!

 

I  KAPUT  sa  wszyscy  co  ja  glosili...  albo  jeszcze  glosza.  To  widac,  slychac  i  czuc.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 10:20

Ta metody nie umrą. Zostaną ładnie opisane i opakowane poczym wrzucone na pawlacz.

A jak przyjdzie kolejna koniunktura znajdą się Jany Gerhardy i Kazimierze Leskie v.2.0 a Sath Oki to dostaną wersje 4 a może nawet 5.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 10:23

Przeciwstawiać się łysenkizmowi to nie było byle co, o czym świadczy smutna historia Nikołaja Wawiłowa. Nie mógł mu pomóc nawet rodzony brat, ważna figura w radzieckiej nauce owego okresu (tyle że fizyk, na swoje szczęście), prezes Akademii Nauk ZSRR od 1945 do śmierci w 1951.

W Polsce aż tak strasznie to nie wyglądało, niemniej jednak z jakichś powodów łysenkizm prawie nie napotkał opozycji ze strony polskich uczonych, zdobywających przecież swoje tytuły jeszcze w wolnej Polsce. Dembowski znalazł się wśród jego oficjalnych propagatorów, chociaż według świadectw kilku jego ówczesnych studentów, dziś profesorów, nie mieszał Trofima do swoich znakomitych jakoby wykładów i na egzaminach nie wymagał wyznawania łysenkistowskiej wiary, co np. na maturze (!) z biologii było obowiązkowe. Mam w domu jego ksiązkę "Okiem biologa", którą czytałem jako nastolatek, i właśnie po nią sięgnąłem dla przypomnienia sobie. Stara dobra szkoła popularyzatorska: ciekawy dobór zagadnień (psychologia zwierząt, ewolucja, trochę filozofii nauki i teorii poznania), kompetentnie wyłożonych pięknym językiem. Do tego kilka filozoficznych przypowiastek i - ani śladu po Łysence, może dlatego, że to było już po 1956. Niestety, udział w gangu ZPP i bezwstydne firmowanie szkodliwych dla nauki działań kładą się plamą na jego życiorysie.

Jednym z nielicznych, którzy nigdy nie poszli na kompromis i twardo krytykowali łysenkizm, był Wacław Gajewski. Odsunięto go od zajęć ze studentami, ale nie wsadzono do łagru. Nawet nie wyrzucono z pracy. W 1954 otrzymał tytuł profesora, a w 1955 Medal 10-lecia Polski Ludowej. Po październiku został kierownikiem Zakładu Genetyki. Miał dwie asystentki, Aleksandrę Putrament (siostrę "tego" Putramenta) i Alinę Doroszewską, matkę Urszuli

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 6 czerwca 2024 10:23
6 czerwca 2024 10:29

Super, ale rozumie pan, że nie o tym jest tekst, prawda?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ArGut 6 czerwca 2024 10:20
6 czerwca 2024 10:31

Używanie ich to największa pokusa. Żadne czytanie pamiętników i ich analiza nic nie pomogą. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Paris 6 czerwca 2024 08:42
6 czerwca 2024 10:32

Za chwilę zacznie się reanimacja

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 6 czerwca 2024 10:31
6 czerwca 2024 10:43

>Używanie ich to największa pokusa. Żadne czytanie pamiętników i ich analiza nic nie pomogą. 

To jest wręcz teologiczne. Taki Tomasz Kontra Gentiles, niby wie, niby czyta Ewangelię ... i ... nic nie pomaga. Zostaje mu tylko śluz, śluz niewieści, ... dzieci ... taki gość PIEKIELNIE INTELIGENTNY.

Ojcowie pustyni mieli fajne podejście do pokus. Pragneli łaski, żeby WYTRWAĆ i się NAWRACAĆ.

A dziś PIEKEILNIE INTELIGENTNI czasem wielodzietni ojcowie pragną raczej BYĆ potrzebni od CYROGRAFU do CYROGRAFU.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @gabriel-maciejewski 6 czerwca 2024 10:29
6 czerwca 2024 10:49

Oczywiście, ale po co miałbym powtarzać własnymi słowami to, co już jest w tekście? Dodałem tylko trochę odcieni do czarnej sylwetki jednej z zarysowanych w nim postaci. Myślę, że to nikomu nie zaszkodzi. O Gajewskim z kolei wspomniałem dla kontrastu, żeby uniknąć pokusy usprawiedliwiania każdego konformizmu "trudnymi czasami", ale trochę także dla przemyślenia, co o człowieku mówi fakt bycia czyimś asystentem albo promotorem.

zaloguj się by móc komentować

JK @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 12:32

Dorzucę tu wątek Krzysztofa Klenczona i piosenki "biały krzyż". Ewidentnie ta piosenka to moczarowska robota "komunistyczno - narodowa". Dziś natomiast są tacy, co dadzą sobie nie tylko oko wydłubać i rekę odjąć, twierdząc że jest to pisenka dla ojca Krzysztofa Klenczona, co był żołnierzem wyklętym. Że nikt nie jest w stanie powiedzieć w jakim oddziale służył, w jakiej formacji Podziemia Niepodleglościowego, kto był dowódcą oddziału, jaki miał pseudonim itp. parametry identyfikujace. Nikogo to nie interesuje. W internecie jest pełno głupot na temat ojca Klenczona. Raz uciekł z więzienia, raz objęła go amnestia (tylko pytanie po co się potem ukrywał 11 lat), w innych relacjach odpowiadał z wolnej stopy (sic! za AK?) i potem się ukrywał (ciekawe, czy znany jest przypadek ukrywania się przez 11 lat przed UB pod zmienionym nazwiskiem i na fałszywych dokumentach). To jest też chyba kwestia uwierzenia za wszelką cenę w opowieść o (w miarę) szczęśliwym zakończeniu i że dobro zwycięża zło już na tej ziemi.

zaloguj się by móc komentować

JK @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 12:41

Zapomniałem napisać, że pana książka o Żołnierzach Wyklętych to duża radość. Przede wszystkim twarda okładka, grafika i te dokumenty i opowieści razem zebrane robią atmosferę. O żołnierzach wyklętych mówi się w sposób poszatkowany. Jakby to był zbiór jakich Don Kichotów latajacych pojedynczo po kraju i pędzących na zatracenie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @JK 6 czerwca 2024 12:32
6 czerwca 2024 13:06

Może się ukrywał na tym samym lotnisku co Kosicki?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @JK 6 czerwca 2024 12:41
6 czerwca 2024 13:07

Dziękuję. Przede wszystkim próbowałem zmienić sposób opowiadania o nich, bo ten, który dominuje jest po prostu nieznośny

zaloguj się by móc komentować

ninon-ninon @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 14:19

„Diament odnaleziony w popiele”. W zasadzie książka ta jest prowokacją, bo ona – dość perfidnie – nakłania czytelników do ponownej, krytycznej lektury „Popiołu i diamentu”.

Tak właśnie jest, ponadto książka ta ma właściwości paraliżująco - hipnotyzujące, może przez jakiś taki "sos egzystencjalny" obficie tam rozlany, nie umiem tego lepiej nazwać. Kiedy na początku "dobrej zmiany" dyrektorką Polskiego Radia została Barbara Stanisławczyk, przedstawiała się jako uczennica Kąkolewskiego, mówiła o nim jak o proroku albo niemal bogu żyjącym... 

zaloguj się by móc komentować


Alberyk @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 14:58

"Pisałem to wielokrotnie, ale jeszcze powtórzę – chcecie być wolni? Musicie mieć własny język, własne narracje, własne, wypracowane i nie budzące wątpliwości postawy. I nie możecie niczego od nikogo pożyczać, szczególnie zaś wtedy kiedy zdaje się Wam, że to znakomicie, wręcz idealnie pasuje do waszych planów i zamiarów."

To jest przepis na sukces w naszej rzeczywistości :-)

Dziękuję i pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 16:29

"Tymczasem na tym samym YT bez trudu można odnaleźć gawędę Leskiego, gdzie opowiada on, jak to latał spod Lubartowa nad Częstochowę, by tam bombardować niemieckie kolumny. A jak raz mu się skończyło paliwo, to wylądował na polu, znalazł ciągnik rolniczy, przelał paliwo z tego traktora do samolotu i poleciał dalej."

 

A potem za polskiego Jamesa Bonda robił, przebrany w mundur niemieckiego generała.

Prawda to była jak się ślepy iskał i o ziemię ciskał.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Szczodrocha33 6 czerwca 2024 16:29
6 czerwca 2024 17:05

Ludzie uwielbiają powtarzać te brednie, bo się z tymi kłamstwami utożsamiają i nie widzą w tym niczego złego. Mnie zasmuca najbardziej jak dziewczyny, w różnym wieku, także te po sześćdziesiątce wyznają w sekrecie, że chciałby być jak Krystyna Skarbek. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Alberyk 6 czerwca 2024 14:58
6 czerwca 2024 17:06

Żeby nas tylko ten sukces nie zabił

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ninon-ninon 6 czerwca 2024 14:19
6 czerwca 2024 17:10

Kąkolewski był z tego samego rozdania co Hanna Kral i Kapuściński. I trzeba się teraz zastanowić nie nad jego wyborami, bo on pewnie był nawet szczery w tym, co opowiadał pod koniec życia i naprawdę chciał, żeby Polska była wolnym krajem. Trzeba się zastanowić, co ci wszyscy wybrańcy rozumieją z działań podejmowanych przeciwko Polsce i Polakom. I jak sobie te działania wizualizują. Na ostatniej konfernecji poświęconej Janowi Olszewskiemu, minister Szałamach ze zdziwieniem opowiadał o podniesieniu stóp procentowych na początku lat dwutysięcznych, co doprowadziło do masowej emigracji. W sensie, że nie wiadomo po co RPP te stopy podnosiła, bo przecież wiedziała co się stanie...Oczywiście, że wiedziała i właśnie dlatego podniosła. Ktoś tę radę do tego namówił, a może nawet - o zgrozo - ją przekupił. No, ale profesjonaliści o takich rzeczach nie gadają, bo nie na tym polega profesjonalizm. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 6 czerwca 2024 10:32
6 czerwca 2024 17:46

Tak,...

...  reanimacja  TRUPA  !!!

 

Bo  odspawanie  RYJA  OD  KORYTA  to  truuudna  sztuka,...  ale  NAROD  nie  ma  wyboru  i  musi  robic  swoje,...  nie  patrzec  na  DEBILI  i  ZOMBI.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Alberyk @gabriel-maciejewski 6 czerwca 2024 17:06
6 czerwca 2024 18:19

Faktycznie, przepraszam, lepiej powiedzieć - przepis na przetrwanie i wolność w ramach tego co robimy ;-)

zaloguj się by móc komentować

Sinistram @gabriel-maciejewski
6 czerwca 2024 18:47

Jest na YT ostatnie kazanie błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. To jest ostatnie kazanie człowieka który umarł za prawdę.

"Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje - prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość Prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych. Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą. Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią. Stąd też, jak powiedział zmarły Prymas Kardynał Wyszyński, ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu. Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy, tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach. Musi być ciągle nowe, musi mieć wiele sług, którzy wedle programu nauczą się go na gwałt w innym kłamstwie. By opanować całą technikę zaprogramowanego kłamstwa, trzeba wielu ludzi. Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę. Ludzie znajdą, ludzie przyjdą z daleka, by słów prawdy szukać, bo w ludziach jest naturalna tęsknota za prawdą. Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy. Nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy”

 

https://www.youtube.com/watch?v=KxdhkLJ7eIE

Nie trzeba wielu... 

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Sinistram 6 czerwca 2024 18:47
6 czerwca 2024 19:21

Wie Pan, łatwo mówić. O wiele trudniej było umrzeć za prawdę. Ja jednak prowadzę tu biznes. Bez tego aspektu moje poszukiwania prawdy byłby na nic. I nie umniejszam tu wagi słów księdza Jerzego Popiełuszki, wolałbym jednak, żeby po głoszoną przez nas prawdę zgłaszało się więcej osób

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski 6 czerwca 2024 17:05
6 czerwca 2024 19:35

Jak byłem mały to chciałem być jak

Kazimierz Deyna 

Ale z czasem mi przeszło i od tamtej pory

Już nie chcę być jak.........

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 6 czerwca 2024 17:10
6 czerwca 2024 21:04

Kolejny  GAMON...

...  ten  ,,mOnister,,...  rozgarniety  jak  kupa  lisci  jesienia  !!!

 

Oni,  Panie  Gabrielu,  za  ,,mocne,,  szkoly  i  formacje  koncza,  a  ich  ,,zdziwienie,,  jest  wprost  proporcjonalne  do  uzyskanych  ,,papiren,,  z  tych  detych  ,,szkUl  i  formacji,,...  naturalnie,  ze  ZLODZIEJSKICH.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować