-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Bogaci Żydzi a polska niepodległość, czyli o optyce

Chciałem dziś powrócić do wątków zawartych we wszystkich trzech tomach Baśni socjalistycznej i w relacji z procesu Eligiusza Niewiadomskiego. No i, co dość oczywiste, do wspomnień Jana Skotnickiego, które – nie wiedzieć czemu – pozostają jednym z najrzadziej cytowanych źródeł do historii polskiego międzywojnia.

Konkretniej zaś chodzi mi o okolice Krakowa, Zakopane i tak zwane działania artystyczne, które do dziś przysłaniają nam absolutnie wszystko co się wtedy w Galicji działo. Będzie więc ten tekst po trosze także nawiązaniem do wątków zawartych w książce Michała Radoryskiego „Komisarz Zdanowicz i pończochy guwernantek”.

Życie artystyczne Krakowa i Zakopanego, albo to, co za takowe uchodzi, zasłania nam, jak wspomniałem, wszystko. Zasłania Lenina i jego dziwne uwolnienie z więzienia, zasłania działalność gangów handlarzy żywym towarem, działalność braci Grossów w Krakowie i obecność w tymże Krakowie i na Podhalu pana Grohmana, teścia Jana Skotnickiego, człowieka, który stał za Niewiadomskim, kiedy ten strzelał do Narutowicza i jako jedyny na całym bożym świecie słyszał cztery strzały, a nie trzy. Tych wszystkich spraw nie dostrzegamy, ale za to mamy przed oczami Włodzimierza Tetmajera i Władysława Zamoyskiego, który otoczył opieką młodego Józia Rettingera. Do tego jeszcze mamy dokładny podgląd na szkolnictwo artystyczne, które przed I wojną powstało z niczego w Galicji i na prace teoretyczne Stanisława Witkiewicza, który przybliżał zagadnienia sztuki krakowskiej i zakopiańskiej publiczności. Oczywiście tej ambitniejszej. I nas to wszystko wzrusza, a przynajmniej wzruszało, a na dodatek czyni nas lepszymi ludźmi, a przynajmniej powinno. Niestety muszę dziś wszystkich rozczarować. Przywiązanie do takich projekcji, a już nie daj Boże wyciąganie z nich jakichś wniosków lub wzorowanie się na nich to czysty obłęd i wewnętrzna niewola. Na czym ona polega? Już tłumaczę.

Zaglądamy do tych wspomnień Skotnickiego, tylekroć przeze mnie cytowanych i tam znajdujemy opisy oszalałych różnych aktywności Tetmajera. Opisy te działają niezwykle uwodzicielsko na wyobraźnię i każdy chciałby być takim Tetmajerem i tak plastycznie i pięknie mówić i myśleć o Polsce. I nikt, ale to nikt, nie widzi w tych opisach kompromitacji. Co takiego robi Włodzimierz Tetmajer w Bronowicach? Zajmuje się malowaniem obrazów i deprawowaniem chłopów, którzy patrzą weń, jak w obraz. Zajmuje się też niedostrzeganiem olbrzymiej wyłaniającej się zza pleców jego druha starego Jasia Skotnickiego, postaci teścia tegoż - Henryka Grohmana. Człowieka nadzwyczaj poważnego, uważnego i nie skłonnego do powierzchownych ekscytacji. Pan Henryk wydał córkę za Skotnickiego nie dlatego, że tamten miał herb szlachecki i mająteczek nad Wieprzem pod Bobrownikami, gdzie gospodarował jego ojciec, oszalały chłopoman. Takich mająteczków pan Henryk mógł sobie kupić dwadzieścia, a następnie, jeszcze tego samego roku, wszystkie je sprzedać z dużym zyskiem. On wydał tę córkę za malarza gołodupca, albowiem miał pewien plan. Dodam, że był to biznesplan. O jego istotnych mechanizmach nic nie wiemy, albowiem opis działań Henryka Grohmana skupia się na takich formułach, jak „mecenas kultury”. To zaś w głowach ludzi nie rozumiejących niczego odkrywa specjalną klapkę z napisem – frajer, który dawał się naciągać na pieniądze. I dalej już leci z górki. Henryk Grohman i cała klasa, do której należał postrzegana jest przez tak zwanych popularyzatorów historii, jako grupka zwariowanych wujciów, który mając za dużo forsy, ładowali ja w zbiory grafiki japońskiej. Tymczasem pan Henryk rozkręcał w Galicji to całe szkolnictwo artystyczne, które było inwestycją poważną, albowiem to, co absolwenci tegoż wykonać mieli potem, złożyłoby się ( i tak się do pewnego stopnia stało) na sprzedażowy sukces. Żeby ten sukces nastąpił potrzeba była organizacja całego przemysłu opartego na doktrynie. Dopieszczaniem tej zaś zajmowali się albo pasjonaci, albo ludzie wynajęci. Myślę, że Tetmajer był wynajęty. Przejrzałem jeszcze raz opisy tych jego szaleństw w Bronowicach i tylko się w tym przekonaniu utwierdziłem. Chłopomania zaś i te ożenki z wiejskimi dziewczynami, to był pewien punkt wyjścia dla akcji dystrybucyjnej idei i przedmiotów. Element promocji po prostu, który na całe zjawisko zwrócił uwagę społeczności polskiej we wszystkich trzech zaborach.

W czasie kiedy Tetmajer łaził nocami wokół remontowanego przez siebie dworku i wymyślał, jak też będzie wyglądało życie w przyszłej Polsce i w tym jego nowym, odremontowanym domu, pan Henryk organizował dystrybucję. Niestety nic o tym nie wiemy, bo widzimy tylko wizje Tetmajera, człowieka, którego on wynajął do czarnej roboty. Czytamy brednie o tym, że w jednym pokoju syn pana Włodzimierza razem z innymi oficyjerami będzie przy kawie i cygarach dyskutował o urodzie dziewczyn, a w drugim będą plotkowały córki. W salonie zaś pan domu będzie zabawiał przy stole gości, którzy – taka była konwencja – pochodzić będą z różnych stanów. Chłopi będą siedzieć ze szlachtą i to będzie taki naród, całkiem nowy. Nie wiem czy w jakimkolwiek kraju podobne projekcje mogły zatriumfować, ale szczerze w to wątpię. Szczególnie w przeddzień działań wojennych, na które liczono, w związku z zamiarem odzyskania niepodległości.

Henryk Grohman stworzył trendy, a za pomocą ludzi, których wykształcił, albo wynajął udało mu się te trendy utrzymać, ale nie znalazł wcale uznania w oczach popularyzatorów historii. Czytelnicy zaś nie znają go w ogóle, albowiem jeśli cokolwiek ich z tamtego czasu podnieca, to właśnie owe patriotyczne wizje artystów. O tym można rozmawiać. Chcę tylko przypomnieć, że historia zweryfikowała wizje pana Włodzimierza. Jego syn zginął w pierwszych dniach wojny, on sam został wkręcony w najbrudniejszą politykę partii chłopskich i zmarł u samego zarania niepodległości. A byli tacy, którzy mówili o samobójstwie. Żona zaś, pani Anna, dożyła II wojny, uciekła wraz z rodziną na wschód, dostała się w ręce bolszewików i została zesłana gdzieś hen, w stepy. Nie pamiętam czy wróciła do Polski.

Pomysły zaś Henryka Grohmana na promocję stylu i sztuki, którą kilkoma decyzjami i sugestiami stworzył i wypromował, żyją dziś własnym życiem i stanowią jeden z elementów kanonu narodowej kultury. To jest w mojej ocenie komedia i dramat w jednym. To jest jedna z przyczyn zbiorowego paraliżu, jaki nas opanowuje i uniemożliwia realną ocenę podejmowanych działań. To jest także przyczyna wielu rozczarowań i złudzeń. Nikt bowiem nie rozumie skąd się bierze popularność, a każdemu się zdaje, że można ją załatwić dwoma sposobami – poprzez dzieła jednoznaczne i monumentalne do których, jako mechanizm promocyjny dokłada się opiekę państwa, albo instytucji samorządowych. Czy Henryk Grohman składał jakieś podania do instytucji państwowych albo samorządowych? Czyście ludzie oszaleli? Oczywiście, że tego nie czynił. No, ale jego metody nie są dziś nawet do końca rozpoznane, a co dopiero mówić o ich zrozumieniu.

Wiara w to, że wystarczy w sztuce zrobić coś dziwacznego, głupiego i beznadziejnego, a potem uzyskać poparcie z budżetu centralnego, i już się jest geniuszem, rządzi. Wczoraj o tym wspomniałem przy okazji Gardzienic, ale mechanizm ten działa na wszystkich obszarach aktywności artystycznej. Wielokrotnie szydziliśmy tu z tak zwanej twórczości Andrzeja Pityńskiego. Z tych wszystkich kosmicznych husarzy, nieprawdopodobnych kompozycji grupowych, jakichś przegadanych inscenizacji z brązu, a tu nagle okazuje się, że mistrz Pityński zmarł. Proszę bardzo: https://wpolityce.pl/polityka/521152-mistrz-pitynski-nie-zdazyl-zapomniany-pomnik-smolenski

A nie dość, że zmarł, to jeszcze nie dokończył pomnika smoleńskiego, który sobie zaplanował. Pomnik ten, co można łatwo zauważyć, wyobraża orła w koronie rozerwanego od środka granatem. Prawdopodobnie orzeł połknął wcześniej granat i gdzieś w środku, w brzuchu wysunęła się z niego zawleczka. Nie umiem sobie inaczej wyjaśnić pomysłu na tę rzeźbę. Jak możemy przeczytać w zalinkowanym artykule, którego autorem jest Jakub Maciejewski (nic mi nie wiadomo o tym, byśmy byli spokrewnieni) pan Pityński kazał na siebie mówić – mistrzu. I nie miało to ponoć wymiaru pretensjonalnego. Myślę, że autor ma za słabe rozeznanie w tych kwestiach i niewiele rozumie. Ja zaś wspominam o tym dlatego, byśmy dokładnie zobaczyli w jakim gabinecie figur wioskowych żyjemy i jakimi złudzeniami musimy się karmić. Oto trend, który nikogo nie obchodzi, poza osobami o naprawdę ciężko zdewastowanej wrażliwości. Osoby te nie mają ani pieniędzy, ani chęci by płacić artyście, ale uważają, że dobrze jest czasem o nim poczytać i obejrzeć jego dzieła w sieci. Można by na tym poprzestać i wystawiać do oglądania w sieci same szkice, fotografowane w pracowni. No, ale nie, trzeba to ustawiać w plenerze, żeby straszyło ludzi i jeszcze wyłudzać na ten cel pieniądze od samorządów. Opisywane zjawisko jest więc całkowitym odwróceniem sposobu pojmowania trendów i koniunktur, a także zysków i wzruszeń artystycznych, jakie reprezentował Henryk Grohman. Nie służy ekspansji, choć jego monumentalny charakter mógłby na to wskazywać. Nie służy niczemu właściwie poza podgrzewaniem bardzo prymitywnych i całkiem nieważnych, wobec realnych kryzysów przez które przechodzimy jako naród, emocji. Utrzymuje się jednak w pewnej tradycji, a wskazuje na to fotografia mistrza Pityńskiego ze Stachem Szukalskim. Stach był postacią tragiczną, ale ja go nie lubię i nic mnie do niego nie przekona. Zagłada jego dorobku, zniszczonego w płonącej Warszawie, potwierdza tylko moje, spisane tu spostrzeżenia. Nie można liczyć na mecenat państwa, które realizuje swoją misję w fałszywych, nikogo nie interesujących formułach. Można tylko liczyć na pieniądze od tego państwa, ale one nie są równoznaczne z sukcesem. To jest bardzo ciężkie złudzenie, za które płaci się niezwykle drogo. Wielbiciele jednak rzeźby monumentalnej, szczególnie tacy, którzy nigdy nie oglądali jej w rzeczywistości, z całą pewnością tego nie zrozumieją. A bo to panie, takie wielkie, dziwne i wspaniałe. Oczywiście, tak samo wielkie, dziwne i wspaniałe, jak termitiera na sawannie.

I jeszcze jedno. Patrząc na projekt rzeźby znanej jako toporzeł, która stała się godłem przedwojennych neopogan i stowarzyszenia Zadruga, rzeźby, którą zaprojektował Stach, mam wrażenie, że on także był częścią projektu promocyjnego, realizowanego przez jakiegoś bogatego Żyda. O wiele jednak mniej zorientowanego w koniunkturach na rynku sztuki niż Henryk Grohman. Jak było z panem, pardon, mistrzem Pityńskim, nie wiem, ale realizacje tych okropieństw, to moim zdaniem zbyt duża pokusa finansowa, by pozostawić ją bez nadzoru.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/komisarz-zdanowicz-i-ponczochy-guwernantek-juz-wkrotce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/



tagi: sprzedaż  patriotyzm  propaganda  pieniądze  sztuka  trendy  andrzej pityński  włodzimierz tetmajer  henryk grohman  stach szukalski 

gabriel-maciejewski
9 października 2020 08:50
20     2657    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ThePazzo @gabriel-maciejewski
9 października 2020 09:28

Mi sie zdaje, że Polska ad 1918-1939 to był projekt jakiegoś bogatego żyda.

A co gorsza zaczynam podejrzewać, że 1989-2020 też. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

proton @gabriel-maciejewski
9 października 2020 09:31

Jesteśmy ciągle kilka kroków za peletonem. Nam śp mistrz strugał smoleńskiego orła, a w Ameryce i na zachodzie obalają posągi.

Plus

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
9 października 2020 10:57

NETFLIX próbuje przekonać, że Stach wielkim artystą był - Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego

Amerykany to jakoś nosa mają do koniunktur. Mogą je też STWARZAĆ.

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
9 października 2020 11:01

John Lennon, taki artysta imperialny, jeden z członków grupy muzycznej "The Beatles", kończyl by dzisiaj 80,. Pamięć o nim żywa bez przerwy

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
9 października 2020 11:48

a może by tak rok 2021 ogłosić Rokiem Bez Pomników Walki i Męczeństwa? /Rytych śpiewanych pisanych malowanych itp/

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
9 października 2020 13:05

"W czasie kiedy Tetmajer łaził nocami wokół remontowanego przez siebie dworku i wymyślał, jak też będzie wyglądało życie w przyszłej Polsce i w tym jego nowym, odremontowanym domu, pan Henryk organizował dystrybucję".

Nie wiem wokół czego chodził Szczepan, ale jemu tez ktoś organizował dystrybucję. Tego serialu modowego jest juz kilka odcinków:

https://www.youtube.com/watch?v=qoZ3qAmakQs

Proponuję, żeby Masłowska zrobiła serial o masełku, Mróz o mrożonkach, a Bonda niech nakręci mini serial o dystrybucji bonów pracowniczych w marketach. Wtedy przynajmniej się w tym nie pogubimy.

 

 

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool 9 października 2020 13:05
9 października 2020 13:31

Bonda już kręci. Żywioły Saszy. Strach się bać. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @cbrengland 9 października 2020 11:01
9 października 2020 15:13

o tak. U mnie w Otwocku, zmieniono nazwę ulicy;  poprzednia nosiła imię komunisty (pragmatycznego) Patricka Lumumby, a po zmianie nosi miano komunisty (idealistycznego) Johna Lennona.

zaloguj się by móc komentować


Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
9 października 2020 16:49

"A nie dość, że zmarł, to jeszcze nie dokończył pomnika smoleńskiego, który sobie zaplanował."

Dobrze ze nie dokonczyl.

Niech juz dadza sobie spokoj z tymi pomnikami, dosc koszmarkow nabudowali.

Lacznie z tymi schodami do nieba w Warszawie.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @stanislaw-orda 9 października 2020 15:13
9 października 2020 16:50

"o tak. U mnie w Otwocku, zmieniono nazwę ulicy;  poprzednia nosiła imię komunisty (pragmatycznego) Patricka Lumumby, a po zmianie nosi miano komunisty (idealistycznego) Johna Lennona."

Jak wygra w Ameryce Biden to pewnie radni w Warszawie nazwa jakies rondo imieniem Kamali Harris.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @bolek 9 października 2020 13:31
9 października 2020 16:51

Zywioly Saszy?

A co to takiego?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Szczodrocha33 9 października 2020 16:50
9 października 2020 17:03

To wszystko wszak w ramach "dekomunizacji".

zaloguj się by móc komentować

bolek @Szczodrocha33 9 października 2020 16:51
9 października 2020 18:48

Nie wiem i nie chcę wiedzieć ;-) 

Jakiś serial na tzw podstawie itp. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
9 października 2020 19:01

Henryk Grohman (1862-1939) był polskim przemysłowcem niemieckiego pochodzenia. Grohmanowie pochodzą z miasteczka Sebnitz koło Drezna.

Po I wojnie światowej łódzki przemysł znalazł się w fatalnym stanie.
Został zniszczony przez Niemców, którzy uciekając z Łodzi wywieźli większość maszyn włókienniczych i surowce. Łódzcy fabrykanci aktywa mieli w rosyjskich bankach. Rewolucja sprawiła, że stracili wszystko. 
Jednym ze sposobu na wyjście z kryzysu miało być założenie kartelu w skład, którego weszły firmy Scheiblerów i Grohmanów.
Zakładom Scheiblera i Grohmana udało się pokonać powojenne kłopoty, a także wielki kryzys gospodarczy z przełomu lat 20. i 30. Dzięki kontaktom Henryka Grohmana z Eugeniuszem Kwiatkowskim firma otrzymała kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego. 
Po wojnie spółkę Scheiblera i Grohmana przemianowano na zakłady im. Obrońców Pokoju, zwane też Unionteksem. Dalej była to największa fabryka włókiennicza w Polsce. Dziś nie pracują tam maszyny włókniarskie. Powstaną tam mieszkania i centrum rozrykowo-kulturalne.

https://plus.dzienniklodzki.pl/grohmanowie-mieli-niemieckie-pochodzenie-ale-nie-wyparli-sie-polskosci/ar/c15-14065883

Nic z tego o czym pisał Gabriel Maciejewski w Socjaliźmie i śmierci III, a napisał ciekawie, nie znalazłem w internecie. :(

zaloguj się by móc komentować


Grzeralts @Andrzej-z-Gdanska 9 października 2020 19:01
10 października 2020 06:46

Nie tylko artyści działają w Polsce (obecnej także) w takim modus operandi, jak opisał wyżej nasz gospodarz.

I zawsze trzeba jakiegoś bogatego Niemca, żeby tym pokierował.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ArGut 9 października 2020 10:57
10 października 2020 08:19

Trynd jest jasny: https://frontpopulaire.fr/ 

Rozgrzewka publiki ma już miejsce. Za jedyne 69 euro preferencyjna limitowana roczna prenumerata. 

69 ?!? Gdzie to grali? Na wystawieMuzeum Żydowskim w Berlinie roku 2004. Ten architektoniczny sznyt wycięty z boku Stacha? Jaki kupiec kupczy...

Jest trynd bo i potrzeba czasu jest.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Andrzej-z-Gdanska 9 października 2020 19:01
10 października 2020 10:28

Rewolucja sprawiła, że stracili wszystko.   

Artykuł skrojony z popeliny! ...zniszczony przez Niemców, którzy uciekając z Łodzi wywieźli co mogli, większość maszyn włókienniczych, surowce - wyjaśniał nam Paweł Spodenkiewicz.  Jak te Niemce tego dokonali wycofując się? Logika i logistyka ścierają się. - Łódzcy fabrykanci aktywa mieli zaś w rosyjskich bankach. Rewolucja sprawiła, że stracili wszystko.

W obliczu tej katastrofy dochodzi do założenia kartelu przemysłowego czyli spółki, gdzie 30% było w posiadaniu nas tutaj interesującej postaci. Grohmanowie do spółki wnieśli głównie maszyny i budynki fabryczne.

Rewolucyjna hagada czyli czas przekrętów?  Po rewolucji też można wyjść na prostą.

 

 

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @gabriel-maciejewski
11 października 2020 19:07

Serial Król?

oho czas mody i elegancji najlepsze lata Warszawy... Pani chce się przenieść do tych czasów.

Mitologizacja II RP trwa.

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować