-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Bob Odenkirk czyli o powszechności złudzeń

Jak wiele osób wie, ludzie uzależniają się od seriali na Netflixie. Ja tak nie mam, albowiem jedyne co mnie w tych serialach interesuje to metodologia wywoływania emocji oraz łączenia coraz bardziej wydumanych historii w jedno. Produkcją, która święciła największe triumfy przez kilka sezonów był serial Breaking Bad. No i oczywiście jego prequel czyli serial Better call Saul. Producentem obydwóch dzieł jest Bob Odenkirk, który gra w jednym z nich rolę główną, a w drugim epizodyczną. Problem wszystkich oglądających polegał na tym, że wgapiali się w obydwa seriale zaciekawieni tym, jak też scenarzyści połączą obie, niespójne przecież i nieprawdopodobne historie. Jedną o nauczycielu chemii z Nowego Meksyku, który staje się najpotężniejszym bossem narkotykowym na Południowym Zachodzie i drugą, o oszuście zamienionym w prawnika pomagającego biedocie. Trzeba było zbudować całą piramidę efemerycznych bytów, nadać im kształt i wielkość, żeby utrzymać w tych obrazach cień choćby prawdopodobieństwa. Ktoś mi zaraz zarzuci, że niedawno sam napisałem o tym, iż filmów nie robi się po to, żeby się przejmować prawdopodobieństwem. Jednak są wyjątki – jeśli ktoś zrobił serial bijący rekordy popularności i postanowił przeskalować swój sukces produkując drugi serial, ten musi się przejmować wewnętrzną logiką i autentycznością postaci. Jak się to osiąga? O wewnętrznej logice możemy zapomnieć. To jest nie do osiągnięcia, fakt ten jednak jest skrzętnie ukrywany przez twórców wmawiających publiczności na chama, że ich dzieła są koherentne. Nie są i być nie mogą z istoty, albowiem fikcja, kiedy się już zacznie ją produkować wymyka się spod kontroli. Na pewno zaś wymyka się ludziom posiadającym wyobraźnię. Dlatego właśnie najlepsze powieści piszą ludzie bez wyobraźni, kopiujący po prostu schematy z życia jakichś mało rozpoznanych przez publiczność, zamkniętych grup, tacy jak Agata Christie. Choć i tam naciąga się ile wlezie różne kwestie. Jeśli więc powieściopisarz epatuje autentycznością psychologiczną swoich postaci, pracowicie odtworzonymi realiami, to po prostu kłamie. A nie dość, że kłamie, to jeszcze nie rozumie istoty swojej sztuki. Ta zaś polega na stworzeniu konwencji i realizowaniu jej bez oglądania się naprawdę psychologiczną czy jakąś inną. Tak, jak to już wielokrotnie pisałem – forma i format to pojęcia najważniejsze. Twórczość zaś zaczyna się od opracowania działającego, atrakcyjnego i rozpoznawalnego przez czytelnika schematu. To znacznie łatwiej przychodzi ludziom nie posiadającymi w głowie balastu zwanego wyobraźnią. Idealnym schematem jest oczywiście pamiętnik. I teraz spróbujcie znaleźć w pamiętnikach jakąś prawdę czy logikę. Wszystkie, które ja wydałem, dotyczą wojny wybuchającej nagle bez żadnego ostrzeżenia. Ludzie, którzy w tych tekstach występują, zachowują się irracjonalnie i niestandardowo, wszystko się rozsypuje. Próby ocalenia czegokolwiek kończą się fatalnie, a sytuacje rozwijają się w kierunkach, których nie przewidziałaby nie tylko stara wariatka Agata, ale nawet Philip K. Dick. I na to przychodzą po latach powieściopisarze oraz scenarzyści i próbują sklecić z zawartych tam treści jakąś prawdę psychologiczną, prawdę czasu, czy czego tam. Kiedy zaś brakuje im materiału, żeby swoje idiotyczne projekcje uwiarygodnić wprowadzają, bez opamiętania, nowe postaci i wątki. I to jest praktyka stała, obowiązująca po obu stronach oceanu. Co oczywiście świetnie widać w serialach wyprodukowanych przez Odenkirka. Wczoraj obejrzałem ostatnie odcinki najnowszej serii Better call Saul i przyznam, że mimo świadomości pewnych spraw, zostałem zaskoczony. Wszystkie bowiem sprawy zostały rozwiązane tak, jak to swego czasu opisał Marek Hłasko, opowiadając o metodach pracy w amerykańskim wydawnictwie treści popularnych. Jeden z autorów umieszcza głównego bohatera w płonącym samolocie, który leci wprost nad otwartym oceanem, w tym ocanie, na łodziach, pływa gromada wściekłych Chińczyków prażących w górę z automatycznej broni, do tego jeszcze kręcą się tam rekiny. Po takim zagraniu wydawca zwolnił autora i znalazł się w kropce zadając sobie pytanie – co dalej? Zatrudnił kilku innych autorów, ale oni nie poradzili sobie z tematem. Po czym wziął kogoś, kto miał opinię najlepszego. I ten najspokojniej w świecie rozpoczął kolejny odcinek historii od słów: bohater sobie tylko znanym sposobem wydostawszy się z opresji znalazł się na Bulwarze Zachodzącego Słońca.

To samo zrobił wczoraj Odenkirk, z czego wnosić można, że obydwa seriale były obliczone na zrobienie jakiegoś przekrętu, ale także asekurowane przez aktorskie związki zawodowe, które nie pozwoliły wyrzucić trzecioplanowych postaci granych przez drugoplanowych aktorów bez szans na wysoką emeryturę, czyli Hektora Salamanki, Don Eladio i Lalo Salamanki. Trzeba było coś z nimi zrobić i ciągnąć serial w takim kształcie, jak to zostało zaplanowane. To samo było z Kim, żoną Saula, która – jak wszyscy przypuszczali – miała zginąć. Okazało się, że po prostu opuściła męża, który z sympatycznego i wrażliwego człowieka zamienił się agresywnego i ryzykującego wszystko łowcę honorariów, znanego z serialu Breaking Bad. A zamiana ta nastąpiła dokładnie w taki sam sposób w jaki opisał to lata temu Hłasko. Tym sposobem, wypełniwszy zobowiązania i ominąwszy politykę związków, Odenkirk mógł otrąbić sukces i pewnie niebawem zajmie się produkcją nowego serialu. Ja oczywiście, nie wiem czy tak było naprawdę, ale przedstawiłem Wam tu zarys całkiem ciekawego scenariusza, w którym nie występują co prawda gangsterzy z kartelu, ale myślę, że ilość ciekawych postaci, jakie można by w nim umieścić, gdyby znalazł się producent, byłaby większa niż to, co zaprezentował Odenkirk. Schemat powyższy jest oczywiście dziełem mojej wyobraźni, sami oceńcie czy prawdopodobnym czy kulawym. I sami oceńcie ile sytuacji oraz postaci potrzeba by było, żeby zamknąć go w prawdopodobnej i akceptowalnej formule, pełnej komediowych wątków.

Jest jeszcze jedna rzecz, która zraziła mnie do tych seriali. Mój syn, który uczy się języków maniakalnie, twierdzi, że Gustawo Fring i Lalo Salamaca w ogóle nie mówią po hiszpańsku. To znaczy, wydaje im się, że mówią, tak jak Polacy mówią po prawierosyjsku. Aktor grający Fringa jest chyba w ogóle Duńczykiem. No, ale kto by się, w show biznesie przejmował takimi głupstwami. Seriale te stały się, jak wiele innych dzieł wcześniej, wyróżnikiem osób aspirujących do inteligencji i wrażliwości. One się rozpoznają i mówią językiem z tych seriali, a także uważają, że oglądanie ich to uczta duchowa i emocjonalna. Tak uważa mój syn, co nie przeszkadza mu krytykować fatalnej wymowy hiszpańskiej ludzi udających osoby urodzone w Ameryce Południowej.

Do czego więc służą te produkcje? Do dyscyplinowania targetu, a dyscyplinę tę osiąga się, między innymi poprzez umieszczanie tam wyrazistych postaci, choćby nie miało to związku z wewnętrzną logiką narracji. No i na uśmiercaniu tych postaci, żeby dewastować emocje oglądających. Mnie to przyznam niepokoi, albowiem rozglądam się wokół i widzę, że w serialu, w którym gramy my, ktoś także postanowił zagrać widzom na emocjach i uśmiercić kilka wyrazistych postaci. Jadę dziś na pogrzeb, albowiem zmarł niespodziewanie mój kolega Robert zwany Rajmundem, który był człowiekiem o rozpoznawalnej charyzmie. Nie mówię, że od razu wielkiej, ale bardzo wyrazistej. I choć nie widzieliśmy się od ośmiu lat, kontaktowaliśmy się co jakiś czas przez fejsa. Lubił czytać tego bloga, był młodszy ode mnie o równy niemal rok. Osierocił sześcioro dzieci, zostawił po sobie puste miejsce i odszedł. Mógłbym o nim jednym napisać ze trzy opowiadania, w których akcja kręciła by się jak bąk na podłodze dziecinnego pokoju, ale już chyba tego nie zrobię. Świeć Panie nad Jego duszą.



tagi: śmierć  narracja  scenariusz  postaci  charyzma 

gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 09:09
13     2356    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

valser @gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 10:44

HEHE... nie.

kino, netflix, HBO i inne bzdury sa formatowane na potrzeby dzieci specjalnej troski. Ogladanie fikcji nie ma sensu, bo zycie pisze o wiele ciekawsze scenariusze.

https://wiadomosci.onet.pl/poznan/falszywy-ambasador-filip-s-z-poznania-znamy-kulisy-jego-dzialalnosci/ewecgeb

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 11:02

Ja seriali nie oglądam bo szkoda mi czasu, one strasznie pożerają czas, bo człowiek ogląda następne odcinki żeby dowiedzieć się co będzie dalej, ale to o czym piszesz chyba jest standardem jeśli chodzi o produkcje.

To co napisałeś, że prowadzenie akcji wynika też z polityki związków zawodowych(nie można zwolnić aktorów itd.) to jest uważam trafna obserwacja. Nakręcenie filmu albo serialu to jest jak prowadzenie fabryki, musisz polepić harmonogramy aktorów, zatrudnić ludzi technicznych, kaskaderów, od BHP, od sanepidu itd. Nie możesz też traktować pracowników(w tym aktorów) jak worki z ziemniakami, które sobie możesz wyrzucić jak przestają być potrzebni, bo np. scenariusz tego wymaga, więc musisz iść na kompromisy. Wyborażam sobie, że przy serialach to jest bardzo trudne, bo w filmie przynajmniej wiesz dokładnie jak pójdzie fabuła, a przy długim serialu może być różnie.
Przy filmach które są wypuszczane w częściach dajesz do podpisu aktorom restrykcyjny kontrakt. Przykładowo główni aktorzy w filmach marvela musieli się zgodzić z wyprzedzeniem na ileś lat że zobowiązują się do grania danej postaci, albo przy kręceniu Władcy Pierścieni, niektórzy aktorzy musieli się wyprowadzić na ponad rok na stałe do Nowej Zelandii.

 

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @valser 23 lipca 2022 10:44
23 lipca 2022 11:32

Scenarzyści nie mają wyobraźni

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski 23 lipca 2022 11:32
23 lipca 2022 11:53

Często wyobraźnia polega na łatwości wymyślania absurdalnych i nie połączonych ze sobą logicznie zdarzeń i ludzkich zachowań.

 

zaloguj się by móc komentować


valser @gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 12:03

Caly show biznes to dzieci z przedszkola specjalnej troski. Oni maja wyobraznie, z tym, ze infantylna lub chora, a ogladacze ekranowi sa wystawieni na konsumowanie ich rzygowin.

Nie rozumiem jak mozna sie wystawiac dobrowolnie na absorbowanie fikcyjnych projekcji i jeszcze nazywac to rozrywka? No, ale jest jak jest. Ludzie placa abo za netflixa i musza dziennie porcje pochlaniac.

 

 

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 13:11

Czekam na serial o Kościuszce, którego zagra Murzyn. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 18:00

Bulwar Zachodzącego Słońca  i  wyznanie wiary Boba:

"it felt like a dead end, like Nowheresville. I couldn't wait to move into a city and be around people who were doing exciting things."


https://en.wikipedia.org/wiki/Bob_Odenkirk#Early_life

 

zaloguj się by móc komentować

peter15k @gabriel-maciejewski
23 lipca 2022 18:00

O ile dobrze pamiętam Bond powstał na skutek zaskoczenia reakcjami widzów. Broccoli ( producent) senior zrobił film szpiegowski i wybrał się na niego do kina aby sprawdzić reakcje widzów. Ku jego zdumieniu publika wybuchała śmiechem w miejscach, w których zupełnie się nie spodziewał. Film to biznes i musi przynieść zysk z zainwestowanych pieniędzy. Dawniej dostosowywano produkcję do zainteresowań widza ( robiło to inne pokolenie ) - dziś dostosowuje się widza do produkcji filmowej. W teatrze dawniej (wg Głowackiego ) o tym jaka sztuka upadnie a jaka będzie wystawiana dalej decydowała jedna recenzja w New York Timesie. Po złej recenzji usuwano sztukę z afisza. Teraz to nawet Amazon wziął się za produkcję filmową. Na podstawie Aghaty Christie nakręcono serial z Davidem Suchetem, w którym nawet papierośnice są oryginalne, wyszukiwane mozolnie przez scenografów w stylu art deco. No ale w takie coś to bawią się tylko Brytyjczycy , można to nawet oglądać z wyłączonym głosem tylko dla oryginalnych wnętrz, ubrań samochodów i gadżetów z epoki. No ale 90 % morderstw u Christie ma związek z przejęciem spadku, co pewnie świadczy o mentalności Brytyjczyków i ich głównych priorytetach, z czego trzeba i dziś wyciągać wnioski.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @peter15k 23 lipca 2022 18:00
23 lipca 2022 18:02

Spojrzenie na media i money, wprawdzie stare ale nadal daje kopa:

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Decline_of_the_West#Democracy,_media,_and_money

zaloguj się by móc komentować

grzegorz-ksiazek @gabriel-maciejewski 23 lipca 2022 11:32
26 lipca 2022 16:49

A tymczasem powstał czeski (hollywoodzki) film "Jan Żiżka"

A scenarzysta (za naekranie) wymyślił:
"Historia oparta jest na życiu tytułowego wojownika, który jest uznawany za jednego z najwybitniejszych dowódców w historii. Nie przegrał żadnej bitwy, a walczył w czasie wojen husyckich. Po tym jak cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego umiera, królowie Czech i Węgier walczą o kontrolę nad tronem. Boreš (Michael Caine) zatrudnia najemnika Jana Żiżkę (Ben Foster), aby porwać narzeczoną wpływowego lorda Jindřicha III z Rožmberka (Til Schweiger), Lady Katherine (Sophie Lowe), aby nie dopuścić do tego, by objął władzę. Gdy Katherine staje się pionkiem w wojnie królów, Jan zakochuje się w jej duchu i oddaniu ludowi. Podejmuje śmiałą próbę uwolnienia jej i wraz ze swoją armią buntowników walczy z korupcją, chciwością i zdradą. Jan zdaje sobie sprawę, że los cesarstwa leży w jego miłości do lady Katherine, a jego własny los nie leży w rękach królów, ale w rękach jego ludzi.

Petr Jákl wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza. Premiera w Czech i wielu krajach Europy odbędzie się 8 września w kinach. Natomiast 31 października 2022 roku ma trafić on do platform VOD. "

Nie bedzie polskiego (hollywoodzkiego) filmu o wiktorii wiedeńskiej. Czesi byli szybsi.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować