-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Bardzo ciekawy tekst

Nie mam dziś czasu na pisanie. Czasem się to zdarza. Umieszczam więc tu gotowiec. Jest to szczególny gotowiec, bo przygotowało go, tłumacząc z angielskiego, moje starsze dziecko. Tekst jest przed redakcją i nie jest doskonały, ale jest na pewno dobry, a na dodatek zawiera wszystkie interesujące mnie wątki dotyczące III Republiki. Mam nadzieję, że wszyscy potencjalni "zapożyczacze" dobrze pamiętać będą o prawach autorskich do tego tłumaczenia. Wykonał je Gabriel Maciejewski jr. 

„Piękny i imponujący obraz”: Leon Gambetta i sztuki wizualne w Trzeciej Republice Francuskiej.

 

Susan Foley

 

Wielu akademików badało związek pomiędzy dojściem do władzy Republikanów w latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku i zmian zachodzących w tym czasie w sztuce, jak i również relacje członków tej formacji politycznej z artystami. W ostatnich latach, w ramach reakcji na postrzeganie estetyki w całkowitej izolacji, kilka badań skupiło się na instytucjach artystycznych oraz postaciach pojedynczych osób – zarządzających dziełami sztuki, artystów i polityków – w kontekście kreowania zmian, które miały miejsce w tym okresie. Wspomniane badania skrupulatnie przedstawiają siły stojące za tworzeniem i zarządzaniem sztuką we wczesnych latach Trzeciej Republiki. Demonstrują jednocześnie, że Republikanie, podobnie do swoich poprzedników, mieli na celu użycie sztuki do kształtowania tożsamości narodowej.

            Wciąż jednak pozostają pytania, o osobistą relację Republikanów ze sztuką i o to, czy ich preferencje estetyczne miały jakiś wpływ na prawodawstwo. Wielu twierdzi, że stronnictwo to było w zdecydowanej większości na sztukę obojętne, pomimo ich zainteresowania tą dziedziną polityki kulturalnej. Miriam Levin wskazuje pięć jednostek które „były wśród Republikanów unikatowe, głównie przez swoje zainteresowanie sztuką”.

Jej opracowanie jednak skupia się raczej na pozycjach ideologicznych, niż na reakcjach na estetykę osób badanych.

            Czy Republikanie faktycznie byli tak niezainteresowani sztuką jak przyjęło się uważać? Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy wiedzieć więcej o gustach pojedynczych członków partii. Wymaga to od nas przejścia nad oficjalnymi dokumentami, programami politycznymi i przemowami, które zwykły kształtować analizę polityki kulturalnej, do innych źródeł, w których bardziej prawdopodobne jest odnalezienie ich osobistych opinii.

            Artykuł ten ma za zadanie zbadać gusta estetyczne Leona Gambetty, wpływowego przywódcy Republikanów z perspektywy jego osobistej korespondencji; skupiać się będzie on na połączeniami między jego osobistymi reakcjami na sztukę i republikańską polityką kulturalną w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Miriam Levin wyłączyła Gambettę ze swojego badania Republikańskiej Sztuki i Ideologii, twierdząc, iż „nie wydaje się, by kiedykolwiek miał on jakikolwiek własny sposób postrzegania sztuki, albo wyrażał zainteresowanie sztukami wizualnymi”. Jego listy natomiast, mówią coś zupełnie odwrotnego. Gambetta miał liczne kontakty w środowisku artystycznym. Regularnie odwiedzał Salon Paryski i korzystał z każdej okazji, by zwiedzać muzea i galerie, oraz pielęgnować kontakty z kustoszami. Prywatna korespondencja polityka, szczególnie z jego kochanką, Leonie Leon, obnaża zarówno ich zainteresowanie sztuką, jak i pierwsze próby Gambetty w amatorskiej krytyce tejże.

            Kochankowie wymieniali listy o sztuce tylko wtedy, gdy dzieliła ich odległość i jedno z nich miało możliwość odwiedzić wystawę samemu. Niewiele więc listów zajmuje się wyłącznie sztuką. Są one jednak dość długie, i ich wartość historyczna jest na tyle duża, że ich liczebność jest sprawą drugorzędną. Dają nam możliwość zerknięcia do wnętrza umysłu Gambetty i jego zafascynowania sztuką. Stawiają one też założenie przez jego przecież tak krótko trwający rząd (listopad 1881 – styczeń 1882) niezależnego Ministerstwa Kultury w zupełnie innym, bardziej osobistym świetle i nasuwają oczywistą dlań inspirację. Listy ilustrują zaangażowanie emocjonalne w sztukę, która mogła być (a w przypadku Gambetty była na pewno) istotnym czynnikiem w ideologicznej postawie Republikanów wobec tej dziedziny kultury i związanej z nią polityki przez nich prowadzonej.

 

Młodzieńcza ocena: Gambetta o Janie van Eycku.

 

Pierwsze wspomnienia o sztuce w zachowanej korespondencji Gambetty pochodzą z 1865, gdy miał on zaledwie 27 lat i całą karierę polityczną przed sobą. Podczas podróży do Belgii i Holandii zwiedził kilka największych zbiorów sztuki flamandzkiej. Jego list do nieznanej kobiety opisujący prace piętnastowiecznego pochodzącego z Flandrii malarza Hansa Memlinga zaginął. Następnego dnia jednak napisał do tej samej osoby długą recenzję  obrazu Jana van Eycka „Madonna kanonika van der Paele” (1436), który widział w brukselskim muzeum.

 

            Gambetta opisał obraz szczegółowo, chcąc przedstawić go swemu korespondentowi jak najlepiej: „Obraz, który widziałem przedstawia Dziewicę bawiącą się ze swoim synem, któremu daje bukiet tych żółto-zielonych kwiatów zwanych Lakami Pani Naszej (Giroflées de Notre-Dame)…; w adoracji przed tą niebiańską dwójką znajduje się kanonik, podstarzały mężczyzna, któremu ani wielbienie Boga, ani dziesięcina nic w wyglądzie nie pogorszyły.” Długi opis Gambetty skupił się na głowie kanonika:

           

            Geniusz malarza najlepiej uwydatnia się w głowie kanonika; jest niesamowicie żywa      i wnikliwie namalowana. Głowa jest silna, przysadzista, z dużymi poszarpanymi    przez czas polikami. Ucho jest ogromne; można by powiedzieć, że czeka z        niecierpliwością na muzykę kościelnych organów znajdujących się gdzieś z tyłu.    Rozmiar ów ucha na pewno jest namalowany zgodnie z rzeczywistością; małżowinę    od reszty głowy oddziela nieporównywalny promień światła.

 

Gambetta następnie opisuje szyję, cerę, skronie (gdzie „wiązki nerwów i zmarszczek łączą się ze sobą jak koronka”), włosy i łysinę, oczy, usta, podbródek i nos. Tylko prawdziwy miłośnik sztuki byłby w stanie poświęcić tyle czasu i uwagi by tak dogłębnie przebadać to dzieło. Już w wieku dwudziestu siedmiu lat zatem zademonstrował swoje wprawne oko amatorskiego, lecz uważnego krytyka.

            Analiza Gambetty sięgała jednak dalej, przedstawiając to, co on uważał za ukryte znaczenie tego obrazu: „Malowidło da się wytłumaczyć przy pomocy tej potężnej głowy, którą Van Eyck namalował tylko po to, by ukazać tą niezwykła twarz, której znaczenie jest oczywiste, pogarda dla życia ziemskiego i bliskość drugiego, boskiego świata; można by powiedzieć że nowe życie już się dla kanonika zaczęło, i że spędzi w ten sposób całą wieczność”

            Gambetta widział obraz wiary. Fakt, że wiary tej nie podzielał widać przez jego lekko drwiący ton („podstarzały mężczyzna, któremu ani wielbienie Boga, ani dziesięcina nic w wyglądzie nie pogorszyły; blada i różowawa cera, która tak dobrze wygląda na wiekowych duchownych, nie za czerwona, gdyż byłoby to nieprzyzwoite, ani za blada, ponieważ taka nie odzwierciedlałoby dobrze kanonika”). Dalej wywnioskował przekonania artysty z obrazu:

           

            Van Eyck … jest wręcz do szaleństwa zafascynowany religią. Nie ma jego zdaniem         nic bardziej wyniosłego, przejmującego ani godnego pozazdroszczenia niż miłość do            Chrystusa lub jego matki… Nasz Artysta zatem poświęca całą swoją energię by          wyrazić religijną miłość, ekstazę, modlitwę; Maryja jest najważniejszym obiektem       jego oddania, który pozwala mu uwydatnić napędzającą go pasję w           nieprzeliczonej ilości form.

 

Podejście Gambetty do obrazu Van Eycka było później powielane w reakcjach na inne dzieła. Zaczynał od szczegółowej analizy treści, próbując stworzyć wokół niej narrację. Znajdował „znacznie” i „wiadomość”, którą artysta chciał swoim obrazem przekazać. Antonin Proust potwierdzał dobry gust artystyczny Leona. Proust był przyjacielem Gambetty i został później Ministrem Kultury w jego rządzie, był również wybitnym krytykiem sztuki mającym za sobą wiele publikacji o tej właśnie tematyce. Jego zdaniem, „Gambetta miał bardzo zdrowy gust i bystre oczy; oceniał sztukę jako całość, tak jak to robią artyści, a nie przez szkło powiększające jak entomolog.” Po zapoznaniu się z jego mocnym opisem Van Eycka bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że korzystał z obu metod. Argument Prousta jednak wciąż pozostaje słuszny: Gambetta patrzył nie tylko na umiejętne odwzorowanie rzeczywistości przez artystę, ale także na głębszym i całościowym znaczeniu obrazu. Sztuka opowiadała historie, przekazywała idee. Co jego zdaniem było sprawną reprezentacją i jakie idee były warte przekazania?

 

            Krytyka „Sztuki Salonowej”

 

Gambetta tak przedstawił Leonie Leon Salon roku 1876:

 

            Poszedłem zobaczyć Salon, gdzie zostałem niewyobrażalnie wycieńczony przez widok marności naszych sztuk pięknych. Obrazy, warte swojej epoki, pozbawione głębszych idei, pozbawione odrębności od reszty, pozbawione majestatyczności, odrażający poziom praktycznych umiejętności niezmiennie połączony ze sterylnym brakiem pomysłów. W rzeźbiarstwie jest dużo lepiej, francuski geniusz w marmurze i brązie wciąż jest widoczny, to stąd musi przyjść estetyczne odrodzenie tego kraju.

 

Lament o upadku francuskich sztuk pięknych rezonował w powietrzu i był jednym z problemów, któremu ministerstwo Gambetty próbowało zaradzić w późniejszym okresie.

Komentarz Gambetty odnosił się jednak także do stylów w Salonie faworyzowanych. Sukces na tej prestiżowej wystawie przynosił sławę i uznanie, był zatem w stanie  kształtować kierunki i nurty estetyczne.  Jego kolosalny wpływ na sztukę wywoływał w związku z tym wiele kontrowersji.

            Przez całe dziewiętnaste stulecie rola Salonu i tego, kto powinien go kontrolować były przedmiotem żywych dyskusji. Podczas rządu Patrice’a Mac-Mahona zwierzchnictwo Akademii Sztuk Pięknych nad Salonem zostało scementowane. Akademia chciała przywrócić w świecie sztuki porządek, tak jak panujący rząd w planował to zrobić w narodzie. Promowała konserwatywne normy klasycyzmu, faworyzując prace czerpiące inspirację z historii, religii i mitologii. Życie codzienne i zwykli ludzie nie byli brani pod uwagę jako temat „wielkiej sztuki” i mimo tego, że Salon akceptował krajobrazy, portrety i martwą naturę -  został takimi pracami zalany w latach siedemdziesiątych – były one traktowane tylko jako podrzędne gatunki.

            Krytyka Salonu roku 1876 przez Gambettę odzwierciedlała brak satysfakcji z roli tej instytucji odczuwany przez wielu w jego otoczeniu. Nawet jeśli niektórzy Republikanie, jak William Waddington aprobowali dążenia Akademii do promowania „sztuki wyższej” nad „niższymi stylami”, inni jak Jules Ferry i Gambetta podkreślali porażkę Salonu w rozpoznawaniu dzieł wybitnych (Ferry powoływał się na odrzucenie takich artystów jak Delacroix, Rousseau i Corot).

            Komentarze Gambetty na temat przeciętności Salonu 1876 odzwierciedlały również jego sen o Trzeciej Republice jako „Republice Ateńskiej”, idei zwykle pomijanej przy analizie jego poglądów. Nauka i sztuka miały kwitnąć, a republika podnosiłaby do chwały intelektualne i kulturalne elity odpowiedzialne za wielkość państwa francuskiego. Gambetta bez wątpienia podzielał poglądy Edmonda Turqueta, powołanego na stanowisko podsekretarza stanu odpowiedzialnego za edukację oraz sztuki piękne w 1879. W „La République Française” - czasopiśmie należącym do Gambetty porównywał model republiki „ateńskiej” z „filistyńską”. Gambetta wygłosił wizję ateńską już w 1872. W przeciwieństwie do wszystkich innych ustrojów republikańskich, jak zadeklarował, Republika Francuska była by powszechnie uznana za znakomitą dzięki swojej „pogoni za sztuką, perfekcji w rzemiośle i wyższości w nauce”, świat widziałby w niej „kwiat cywilizacji i dobrego smaku” oraz „najwyższą formę  wyrazu duszy ludzkiej”. Salon roku 1876 przekonał jednak polityka, że owa złota era wciąż była daleko w przyszłości. W 1878 ponownie nakreślił cel „przekształcenia [Francji] w najbardziej wyedukowane, najbardziej oświecone, najbardziej  kulturalne i najbardziej artystyczne państwo na świecie” poprzez republikańską edukację.

            Zdaniem Gambetty tylko rzeźbie udało się zbiec marności, której uległa zdecydowana większość sztuki. Pomimo ewidentnej niechęci do wystawianego przez Salon malarstwa alegorycznego, lubił rzeźby które właśnie języka alegorii używały do wychwalania republikańskich wartości. Miał w posiadaniu kilka popiersi Marianny autorstwa nieznanych rzeźbiarzy (w tym jedną, która była prezentem od ludności Alzacji i Lotaryngii) oraz rzeźbę z brązu Bartholdiego, autora Statuy Wolności i wielu innych republikańskich pomników. Również monumentalna rzeźba Francois’a Rude’a zdobiąca Łuk Tryumfalny, zwana oficjalnie „Odjazdem ochotników” powodowała w nim „nieskryty podziw”, pełen heroizmu motyw militarny oraz romantyczno-realistyczny styl łączył się w niej niezwykle pociągającą kombinację.

 

Klasycyzm przeciw Naturalizmowi

 

To właśnie „style niższe”, którymi gardził paryski Salon, były najbardziej doceniane przez Gambettę, szczególnie malarstwo pejzażowe oraz portrety w stylu naturalistycznym bądź realistycznym. Oba te terminy w owym czasie miały bardzo podobne znaczenie, odnoszące się do prac malowanych bezpośrednio z obserwacji i raczej dotyczących tematów autorowi współczesnych, a nie mitologii czy historii. Preferencja Gambetty w stronę tych stylów ujawnia się w dwóch listach z roku 1874, kiedy wraz z przyjaciółmi udał się na wycieczkę do Holandii i Belgii.

            Najpierw odwiedzili Hagę, gdzie Gambetta chciał pokazać swoim współtowarzyszom obraz „Byk” Paulusa Pottera. Płotno przedstawia młodego byka, który wraz z gospodarzem i kilkoma innymi zwierzętami znajduje się pod drzewem. Wszystkie przedstawione są w sposób bardzo żywy i z dużym wysiłkiem włożonym w detale. Na przykład dookoła byka krążą muchy, a trochę bliżej mała żaba skacze w pobliżu sporych rozmiarów krowiego placka. Gambetta opisał obraz swojej mecenas Juliette Adam jako „arcydzieło” i przekonywał ją, aby zdecydowała się zobaczyć go własnymi oczami. Co ciekawe, nie opisał pani Adam jakie metaforyczne znaczenie jego zdaniem niósł za sobą obraz, ani co sprawiało, że był aż tak ważnym elementem zbiorów galerii. Możemy jednak założyć na podstawie reszty jego reakcji na inne dzieła sztuki, że było to realistyczne przedstawienie tematu.

            Podczas tej samej wycieczki napisał do swojej kochanki list opisujący wystawę widzianą przez niego w Brukseli, w którym jego gusta jeszcze mocniej się uwydatniają. Specjalnością galerii, zarządzanej przez angielskiego kolekcjonera Johna W. Wilsona, były pejzaże jego rodaków – J. M. W. Turnera i Johna Constable’a. Gambetta okrzyknął tego ostatniego „człowiekiem inaugurującym powstanie nowej naturalistycznej szkoły malarstwa”. Miał on wyzbyć się „wszystkich konwencji, przepełnionych fałszem pomysłów, przedstawień rzekomo Greckich bądź Rzymskich krajobrazów wsi” stając się tym samym, przynajmniej w opinii Gambetty „pierwszym, który użył wzroku by zobaczyć, by poczuć samemu, by podziwiać trawę, wodę, drzewa, w ich oszałamiającym i naturalnym wdzięku”

            Polityk chwalił także wpływ Constable’a na francuskie malarstwo pejzażowe. Bez jego osiągnięć, zauważał „wielka francuska szkoła pejzażu wciąż powielałaby koncepty Eustache’a Lesueura, Poussina, Verneta młodszego, Girodeta i innych miłośników greckich świątyń schowanych pośród drzew z cynku i kartonu”. Była to bardzo ogólna krytyka, kilku z nich bowiem nie zajmowało się przede wszystkim pejzażem, a twórczość Girodeta ewidentnie inspirowana była romantyzmem.  Gambetta dostrzegał jednak przewijający się wśród tych malarzy motyw: przedstawiane przez nich sceny były sztuczne, nie opierające się na „prawdziwym życiu”, które to podejście preferował.

            Gambetta podziwiał francuską twórczość, która została w Brukseli w 1874 roku wystawiona. Jules Dupre, Theodore Rousseau i Jean-Francois Millet mogli nie mieć powodzenia wśród salonowego towarzystwa, ale on uważał ich za „trzech największych przedstawicieli współczesnej szkoły francuskie”. Powszechnie znani są oni jak barbizończycy, od nazwy miejscowości, gdzie zbierali się, by malować. Gambetta podziwiał „wigor i zuchwałość” pejzaży Dupre’a. Rozentuzjazmowany był przedstawieniem przez Rousseau „nieśmiertelnego lasu Fontainebleau” i opisywał artystę jako „kogoś w rodzaju Wergiliusza w malarstwie”, który na płótnie ukazywał „wspaniałość, kolor i poezję”, które to rzymski poeta uzyskiwał słowem pisanym.

            Komentarze, którymi obdarzał tych właśnie artystów, sugerują dlaczego to „naturalizm” był dla Gambetty tak pociągający. Podobała mu się sztuka, która pokazywała obiekty takimi, jakimi jego zdaniem naprawdę były, która próbowała przekazać cechy obiektu, w taki sposób, by odbiorca mógł je rozpoznać. Polityk uwielbiał namalowane przez Rousseau obrazy Fontainebleau, bo przypominały mu jego własne wizyty do ów lasu, gdzie uwielbiał spacerować z Leonie Leon. Chwaląc Constable’a za oddawanie malowanych obiektów z „całą mocą wszystkich ich odcieni, nieregularnością kształtów, kontrastem światłocieni” Gambetta prezentował „prawdę” jako cel dla malarza: dobry obraz pokazywał co „na prawdę było”. W ten sam sposób odniósł się do jego gustów Proust mówiąc o „preferencji do [malarzy] którzy, przez trochę ponad osiemdziesiąt lat, starali się przyciągnąć Szkołę Francuską z powrotem do poszanowania prawdy”. Jednocześnie jednak, opisy Gambetty o malarzach „widzących samemu” sugerują nieunikniony w takich pracach subiektywizm. Żaden z jego zachowanych listów nie mówi o sporze między tymi dwoma punktami widzenia.

 

Malarz jako Obywatel: Sztuka jako Komentarz społeczny

 

Artystyczne gusta Gambetty były spójne z jego filozofią polityczną, która, po traumatycznych przeżyciach Komuny odrzucała walkę klas i propagowała idealistyczną wizję harmonii społecznej. Chciał „zbliżyć do siebie mieszczanina i robotnika, robotnika i chłopa” wierząc, że było to możliwe tylko w Republice. Wychwalał zalety pracy. Francja, jak zadeklarował, była „narodem chłopskim, narodem pracującym, narodem drobnych przedsiębiorców i posiadaczy ziemskich, narodem gospodarnym.” Ta właśnie harmonijna Francja, zjednoczona narodowym ideałem, obejmowała wszystkich, którzy dokładali się do wspólnego dobra: „cały świat pracujący, burżuazję i proletariat, które stanowią fundament demokracji francuskiej.” Tylko bezczynne pozostałości arystokracji pozostawały poza jego ideałem Republiki. Ideał ów z kolei miał swój początek w sposobie postrzegania przez Gambettę Rewolucji 1789 roku, której założenia miała wypełniać jego Republika.

            Gambetta podziwiał obrazy, które ukazywały ten świat, szczególnie te, przedstawiające zwykłych ludzi, wykonujących z dostojeństwem swoje codzienne obowiązki. Jego komentarz o słynnym obrazie Jean-Francois Milleta „Anioł Pański” pokazuje jak dokładnie dopasowane były do siebie jego idee polityczne i spojrzenie na sztukę:

 

            [Jest to] mistrzowskie płótno, na którym dwoje chłopów, skąpanych w barwach             zachodzącego słońca, w przepełnieniu mistycyzmem pochyla głowy na dźwięk     dzwonu sygnalizującego wieczorną modlitwę w klasztorze, który blado migocze     gdzieś na horyzoncie i zmusza nas do refleksji nad wciąż potężnym wpływem           tradycji religijnej na życie ludności wiejskiej. Te dwie sylwetki, rolnika i jego          służącej piętrzą się nad wciąż jeszcze ciepłą ziemią z nieporównywalną    skrupulatnością w detalu i imponującą skalą.

 

Co ciekawe, na obrazie widział „rolnika i jego służącą”, a nie parę chłopską uprawiającą ziemię w partnerstwie. Może nie odczytywał dzieła jako przedstawienia relacji rodzinnych, a wiejskich, dostrzegając w nim miniaturę harmonii społecznej tak przez niego propagowanej.

            Elokwentny opis obrazu pokazuje wpływ jaki miał on na Gambettę. Według Antonina Prousta, polityk był dumny ze „spowodowania szumu” przed obrazem, kiedy został on wystawiony podczas Salonu roku 1866. Być może jego zachwyt obrazem przyciągnął doń ciekawskich; być może wykłócał się z tymi, którym dzieło aż tak nie przypadł do gustu.

            „Anioł Pański” był raczej sentymentalnym przedstawieniem życia chłopów, wzorowany nie na obserwacji, a na wspomnieniach Milleta o południowej modlitwie jego babci. Dla Gambetty obraz uzewnętrzniał cichą wytrwałość, wieczne rytmy i niezmienną rutynę wsi:

 

            Dźwięk dzwonu oznajmił koniec pracy, więc dwójka, którą La Bruyère zapewne nazwałby dzikimi zwierzętami, podnosi się na nogi i bez ruchu odlicza uderzenia      dzwonu, tak jak robili to wczoraj, i jak to będą robić jutro, stojąc w zapewne równie    powszechnej pozie, aby kiedy rytuał dobiegnie końca, mogli udać się w drogę           powrotną do wioski.

 

Jego komentarze sugerują wiejski archaizm i religijność, odzwierciedlając w ten sposób jego przekonanie, że „chłopstwo, pod względem intelektualnym, jest kilka wieków za oświeconą częścią społeczeństwa”. Wyznając ten pogląd jednak, krytykował społeczeństwo, które pozostawiło ich „w stanie intelektualnej i społecznej niższości”, odmawiając im spadku po Rewolucji Francuskiej. Ironicznie cytując satyryczne przedstawienie przez La Bruyère’a „dzikich zwierząt” zamieszkujących tereny wiejskie, Gambetta pokazał, że doceniał sztukę, która ukrócała takie spojrzenie na chłopów, poprzez ukazanie ich cichego dostojeństwa. Było to spójne z jego poszanowaniem dla tych, którzy, jak mówił „karmili, pracowali, walczyli i umierali za Francję”.

            W studium nad tym obrazem Gambetta znów pochylił się nad rolą artysty:

 

            Scena jest godna podziwu i jej znaczenie sięga dużo dalej za sam przedmiot obrazu:        czuć, że rola artysty nie ogranicza się do malowania, jest on również człowiekiem,         który żyjąc pośród zamieszania i problemów swoich czasów, wie w jaki sposób przekazać je i przelać te ich elementy, które udało mu się zrozumieć, na płótno…

 

            Rozumiany w ten sposób obraz przestaje być tylko widowiskiem i przyjmuje rolę             moralizującą i edukującą: obywatel staje się artystą i poprzez piękny i imponujący          obraz dostajemy lekcję moralności społecznej i politycznej.

 

Widać tutaj jego przekonanie o „moralizującej i edukującej” roli sztuki oraz jej możliwości, albo nawet powinności, do przekazywania prawd odbiorcom. Artysta miał obowiązek malować jako „obywatel”. Przyjmując ten pogląd Gambetta odzwierciedlał popularne wśród Republikanów spojrzenie, które kształtowało ich politykę po przejęciu przez nich władzy w późnych latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku.

            Gambetcie podobał się „Anioł Pański”, bo uważał go za reprezentację faktycznego życia wsi, pełnego ciężkiej pracy i fatalizmu, ale również piękna i spokoju. Podobne cechy nosiło dzieło, na które uwagę polityka zwróciła Leonie Leon na Salonie roku 1879: „Wydaje mi się, że znalazłam malarza, o nazwisku Renouf, o którym nie wspomniał nikt z zarządzających salonem! Jego obraz przedstawia starego rybaka naprawiającego swoją łódź, bardzo przypomina mi przy tym głowy D [Delacroix?] i wprawia mnie w podziw.”

            Obraz Emile Renoufa zatytułowany „Ostatnia naprawa, mój biedny przyjacielu” (nie znalazlem tytulu po polsku) przedstawiał strudzonego starego rybaka z pasją szlifującego kadłub podobnie do niego strudzonej łodzi. Był to jeden z wielu obrazów o tematyce morskiej wystawionych w salonie tego roku, które zdaniem Gazette des Baux-Arts tworzyły nowy gatunek „pejzaż morski z postaciami”. Ów gazeta pisała o tych obrazach w sposób przychylny, twierdząc że do ich namalowania inspiracją była „bezpośrednia obserwacja i studium naszego otoczenia oraz ludzi do niego należących”. Odpowiedź Gambetty na list od kochanki niestety nie przetrwała, ale biorąc pod uwagę, że ich gusta artystyczne w wielu miejscach pokrywały się, prawdopodobnie jemu też obraz się podobał.

            „Ostatnia naprawa” nie wygrała na Salonie żadnych nagród, została jednak zakupiona przez rząd, w 1879 roku w rękach republikańskich, za tysiąc franków. Podczas zakupu obrazów do dekoracji budynków użyteczności publicznej ugrupowanie preferowało styl naturalistyczny. Szukali również budzących sympatię i niegroźnych przedstawień ludzi pracujących, które mogłyby wyjaśniać republikańską ideę harmonii społecznej oraz prowadzoną przez nich w tym zakresie politykę. Podobnie jak dwa inne przedstawione przez Gazette „pejzaże morskie z postaciami” w 1879 roku – rodzina spożywająca obiad na barce rzecznej, oraz „żona rybaka” i jej dzieci transportujące warzywa na targ – uśmiechnięty staruszek Renoufa nie miał nic wspólnego ze strajkującymi ani rewolucjonistami, którzy byli zagrożeniem dla republikańskiej harmonii, do której bardzo mocno przywiązany był Gambetta.

            Jeżeli założymy, że republikańskie poglądy Gambetty ukształtowały jego umiłowanie do przedstawień dostojnych ludzi pracy, to mogą one tłumaczyć również jego ciepłą reakcję na portret wdowy z dzieckiem autorstwa sir Joshua Reynoldsa, którego okrzyknął „perłą” brukselskiej wystawy z roku 1874. Nienazwane dzieło mogło być portretem lady Helen Dashwood i jej syna namalowanym w 1784 roku i odtworzone przez Samuela Williama Reynoldsa jako rycina w 1833. Tutaj znów opisał obraz niezwykle szczegółowo:

           

            Młoda wdowa, w kwiecie swojej urody, bawi się z dzieckiem siedzącym na jej      kolanach. Kobieta widzi w ukochanym przez siebie dziecku cechy równie kochanego           przez nią męża. Maluch, jak gdyby już powtórzywszy gesty swojego zmarłego ojca,            rozciąga swoją pulchną różową dłoń pod podbródkiem swojej matki, która nie może,            pomimo trawiącej ją żałoby, powstrzymać się od uśmiechu, jak kwiat zakwitający nagle w rozszalałej burzy.

           

Gambetta podziwiał w obrazie reprezentację „natury i ludzkości”: „Cóż za natura! Chłodne, liściaste cienie rozległego angielskiego parku; i cóż za ludzkość! Wdzięk matczynej miłości”. „Niemożliwym jest stworzyć bardziej wnikliwy i podniosły obraz życia ludzkiego”, dodał.

            Po raz kolejny analiza Gambetty przesunęła się z samego obrazu do głębszego znaczenia, które według niego się w nim znajdowało. Dzieło było rousseauowskim obrazem  macierzyństwa, obrazem obecnym również w ideologii republikańskiej. Interpretował on ów dzieło nie jako prosty portret kobiety z wyższych sfer, ale jako portret domowej intymności i miłości matczynej. Jak wspominał w liście do Leon, przypominał mu on także historię znaną mu z Odysei Homera: kiedy Hektor pożegnał swoją żonę Andromachę oraz swojego nowo narodzonego syna i wyruszył by „zginąć za ojczyznę” w wojnie trojańskiej (bardzo dziewiętnastowieczny sposób patrzenia na ten konflikt).

            Odczytywał on również obraz jako reprezentację cyklu życia i śmierci, kontrastującą przemijalność ludzkiego życia z „wieczną naturą”. Odkrywanie przez niego poszczególnych warstw ukrytych znaczeń jeszcze raz pokazało wielką, choć również lekko idiosynkratyczną finezję w podejściu do dzieł sztuki i przyjęte przez niego założenie, że obrazy miały głębsze znaczenia, które tylko czekały na odkrycie; nigdy nie przeszła mu przez myśl idea „sztuki dla sztuki”.

            Jakkolwiek republikanizm Gambetty przyciągał go do prac realistycznych, w tym samym czasie uniemożliwiał mu podziwianie, albo chociaż zrozumienie, impresjonizmu. Jego korespondencja milczy o obrazach impresjonistycznych pomimo tego, że miał wiele kontaktów i przyjaciół w grupach z tym nurtem związanych. Nie ma również żadnych dowodów na wizyty Gambetty i Leon w niezależnych wystawach organizowanych co jakiś czas przez „nowych malarzy” w latach 70, jako odpowiedź na odrzucenie ich prac w Salonie.

            Możliwe, że Gambetta został pozostawiony z tyłu przez stylistyczne innowacje impresjonistów. Jego gusta nie były bardziej awangardowe niż te przeciętnych ludzi. Jak sugeruje Anthony Langdon „generalnie romantyczne” prace barbizończków „dotykały popularnego trendu” w sposób, w jaki na początku „świadomie nowoczesnym” impresjonistom się to nie udawało. Gambetta był częścią tego trendu. Jednak jego komentarze na temat sztuki, a w szczególności na roli artysty, sugerują również, że podzielał poglądy Republikanów, którzy byli krytyczni wobec impresjonistów za przedstawianie tylko tego, co przejściowe, albo za podkreślanie czysto materialnych własności ich medium, ignorując przy tym najważniejszy, uszlachetniający ideał.

 

 

Konkluzja

 

Z listów Gambetty wyłania się obraz człowieka który na sztukę reagował z pasję, tak samo jak na każdy inny aspekt życia. Jego reakcje były charakterystyczne dla obserwatora skromnego, prowincjonalnego pochodzenia, ale również takiego, który otrzymał edukację w lokalnym liceum; były to opinie członka „nowej warstwy społecznej”, którą on sam zidentyfikował, chętnej do samorozwoju i gotowej do zdobycia kapitału kulturalnego elit. Gambetta odpowiadał ze szczególnym entuzjazmem na obrazy, które przedstawiały świat wokół niego w sposób, który mógł odczytać, preferowanie przedmiot miał być przemijający, a obraz stanowić reprezentację życia codziennego. Podziwiał obrazy zwykłych ludzi, szczególnie „Francji pracującej”, która była dla niego ideałem Republiki. Takie dzieła uchwycały piękność francuskiego krajobrazu oraz wartości i siły, które towarzyszyły jej ludności, wpasowując się w wizję polityka o harmonii społecznej. Wydaje się jednak, że dla rzeźby widział inne przeznaczenie, przynajmniej w jej formach publicznych. Alegoria, w tradycji republikańskiej wywodząca się z rewolucji, spełniała jego pragnienie podnoszących na duchu reprezentacji abstrakcyjnych idei, mających na celu inspirację „Francji pracującej” jako siły budującej Republikę.

            Korespondencja Gambetty pokazuje jak bardzo Republikańskie poglądy na sztukę są ubogacane kiedy spojrzy się poza dokumenty polityczne to źródeł osobistych. Wiele republikańskich kolegów Gambetty podzielało jego przywiązanie do realizmu. Tak samo jak jego cechowała ich również wiara w budującą i edukującą rolę sztuki w społeczeństwie: sztuka miała moc, ale również obowiązek, by budować i edukować. Ale listy Gambetty pokazują, że te poglądy były dokładnie wplątane w jego osobiste uznanie dla sztuki. Wyrastały one z jego wrażliwości estetycznej, nie były tylko pragmatycznymi wyborami służącymi użyciu sztuki do celów utylitarnych. Jego pasja do sztuki sugeruje, że utworzenie przez niego dedykowanego Ministerstwa Kultury w 1881 nie było inspirowane tylko oczekiwanymi korzyściami ekonomicznymi tego zagrania, które podkreślił w propozycji wysłanej do prezydenta Grevy’ego. Podniesienie przez niego sztuki raczej odzwierciedlało głęboko skrywany sentyment miłośnika sztuki, dla którego była ona niezbędną częścią życia osobistego i społecznego. Jego pasja do niej zatem zaprasza nas do zreflektowania się nad połączeniami między docenianiem sztuki i polityką z nią związaną. To z kolei sugeruje nam, abyśmy spojrzeli w inny sposób, i w innym miejscu, na poszlaki.



tagi: sztuka  iii republika  tłumaczenie  leon gambetta 

gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 09:23
55     3367    16 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

marianna @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 09:52

Ma Pan już godnego następce. Człowiek w jego wieku o takim kierunku zainteresowań to ewenement.  Jak dla mnie Gabryś spisał się na 6! Od razu wskoczył na wyższą półkę. Co to będzie za kilka lat?!

Niestety, za "cienka" jestem na komentowanie powyższej treści ale przeczytałam z ciekawością.

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 09:52

"Regularnie odwiedzał Salon Paryski i korzystał z każdej okazji, by zwiedzać muzea i galerie, oraz pielęgnować kontakty z kustoszami. Prywatna korespondencja polityka, szczególnie z jego kochanką, Leonie Leon, obnaża zarówno ich zainteresowanie sztuką, jak i pierwsze próby Gambetty w amatorskiej krytyce tejże."

Zupełnie niedawno obejrzałem na TVP Historia film o Georgesie Clemenceau - temat bardzo obszernie potraktowany - trwał półtorej godziny. Otóż Clemenceau w tym samym okresie również odwiedzał Salon Paryski i również szwendał się po muzeach, też był republikaninem i z pewnością znał się z Gambettą. Otóż z tego filmu wynikało, że oni (republikanie, bo tam dominowali) zjawiali się tam tylko po to aby wyrwać jakąś panienkę, a panienki pochodziły z dobrych domów i były wymagające. Clemmenceau również pisywał o sztuce do swoich kochanek, bo przecież nie byłyby zaintereowane sprawami rządu i partii. To podważa, moim zdaniem, całe to zainteresowanie sztuką u Gambetty, ponieważ to zainteresowanie było niejako przymusowe i traktował je instrumentalnie.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 10:14

Witam.

Rzeczywiście bardzo interesujące. Człowiek jest przecież całością fizyczno-duchową i jego poglądy estetyczne powinny stać w jakimś ładzie z poglądami społeczno-politycznymi. Zainteresował mnie fragment marmuru i brązu czyli rzeźby. O ile sztuki malarskie, choć wymagają do techniki malowania wiedzy tajemnej (wynalazków związanych z kolorem), które mogą być kosztowne, w aspekcie ceny materiałów ogólnie nie przedstawiają jednak aż takiego wyzwania. Zupełnie inaczej jest z rzeźbą gdzie zarówno marmur jak i brąz to kosztowne materiały od wydobycia (zdobycia począwszy) poprzez transport i obróbkę końcową. I ten wątek niebawem rozwinę w notce o trochę przestarzałej pogadance o obecnym szefie Turcji. Tak się bowiem składa, że to akurat dzięki dziewiętnastowiecznej sztuce francuskiej Henryk Groppler (kuzyn Matejki) i jego francuski wspólnik mogli dorobić się majątku. Nie tylko na marmurze. Za takie naświetlanie postaci bardzo lubię Szkołę Nawigatorów. Jak widać Léon Gambetta (Wikipedia.pl) miał sprecyzowane i mocno osadzone poglądy estetyczne, które nie tyle miały wpływ na jego wybory polityczne ile powinny być, w pewnej z nimi, harmonii.

Dziękuję za notkę i pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @atelin 3 stycznia 2020 09:52
3 stycznia 2020 10:16

Tak precyzyjnie i dokładnie opisywał obrazy w listach do kochanki i traktował sztukę instrumentalnie? To się ze sobą nie łączy do takich wniosków.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 10:34

Byłam przed laty na ogromnej wystawie Turnera w Muzeum Narodowym.

Anglicy pożyczyli nam akwarele które są rzadko podobno pokazywane. Ale i ogromne olejne... Lokomotywę...

Natomiast nigdzie nie widać pożaru Rzymu który też on malował. 

.

Ładne tłumaczenie

:)

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 10:43

Mistrzowski debiut Gabrysia: bogate i fachowe słownictwo, znajomość tematu, precyzja przekładu. Rośnie godny pomocnik, czyli "cieszą ojca takie dzieci", ze polecę klasykiem. Gratulacje!

A tu ów "piękny i imponujący obraz" (z domeny publicznej, oczywiście):

Z tym ogromnym uchem, to Leon przesadził. Ale portret z pewnością wierny i doskonały;-).

Anioł Pański był już kiedyś na SN, więc nie wklejam. Natomiast cały tekst dowodzi pełnej świadomości roli sztuki dla kształtowania "narodu republikańskiego" u władz tejże Republiki. Z takim zaangażowaniem sztukę wprzęgną do polityki dopiero komuniści (socrealizm) i naziści. A przez Republikę z czasem nawet impresjonizm, zwłaszcza jako produkt eksportowy, zostanie doceniony i wykorzystany.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 11:44

Gratuluję imponującego debiutu.
Ciekawy tekst, ciekawie napisany i świetnie przetłumaczony mimo tego, że jest przed redakcją.
Dobrze, że autorka tekstu oddzieliła politykę.

Hipolit Korwin-Milewski niezbyt dobrze się wyrażał (delikatnie mówiąc) o Gambettcie, pisząc o jego oportuniźmie.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 11:45

Tekst rzeczywiście ciekawy. Dziękuję juniorowi za tłumaczenie :)

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @atelin 3 stycznia 2020 09:52
3 stycznia 2020 11:46

Widzi Pan... Bo ze sztuką jest jak z nożem. Można zabić nim drugiego człowieka, czasem w dość "wyrafinowany" sposób (który jest potem szeroko analizowany), albo pokroić nim chleb czy wykonać inną pożyteczną czynność (np wystrugać zabawkę dla dziecka)... Tymczasem w tzw. "opinii publicznej", dominuje ten pierwszy przekaz... To co? Zakazujemy?

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @tomciob 3 stycznia 2020 10:14
3 stycznia 2020 11:51

Poza tym do rzeźby ciężko coś dodać. Jeden z bon motów mówi o pięknie w postaci usuwania zbędnych w kamieniu detali... A papier, jak wiadomo przyjmie wszystko i da się z nim, pod pachą, jeździć wszędzie, więc nie są to duże koszta.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @jolanta-gancarz 3 stycznia 2020 10:43
3 stycznia 2020 12:04

Prezes (Kurski) też docenia moc sztuki. Jako narzędzia wpływu, i komunikowania się z "pospolitą" ludnością. Na jej integrujący z władzą mechanizm, i antywykluczeniową misję. Sam przy tym nie stroni od bywania w tłumie, biorąc osobiście, pełną ("oczu zielonych") gębą udział w tym misterium. Przy okazji kopiąc w tłusty, zasiedziały w nirwanie zad, obecną "arystokrację" :) 

Jak on to powiedział (ciekawe czy to przejęzyczenie) "każdy musi się czuć dobrze w TVP". Wszak oferta jest przebogata i skrojona na każdego... O ile niczego nie podkręciłem

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @OdysSynLaertesa 3 stycznia 2020 12:04
3 stycznia 2020 12:07

Konkluzja? 

Oni wszyscy zdają sobie sprawę z mocy jaką drzemie w tym narzędziu. Problem w tym jak go używają i do czego

Gospodarzowi gratuluję juniora... Oby godnego następcy

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 12:28

Nigdzie nie mogę znaleźć "wdowy z dzieckiem" J. Reynoldsa... Ale może chodzi o "Mrs. Susanna Hoare & child".

Osobiście lubię "Miss Susanna Gale"

zaloguj się by móc komentować

umami @atelin 3 stycznia 2020 09:52
3 stycznia 2020 12:29

To podważa, moim zdaniem, całe to zainteresowanie sztuką u Gambetty, ponieważ to zainteresowanie było niejako przymusowe i traktował je instrumentalnie.

Ja też się z tym nie zgodzę.
Gambetta wie, co pisze. Mało tego, wie czego oczekuje — czyli używa do oceny jasno sprecyzowanych kryteriów. Weź teraz pierwszego lepszego naszego polityka (zresztą nie tylko o polityków chodzi) i poproś go ocenę jakiegokolwiek obrazu, czy to starego, czy to współczesnego — nawet nie będzie potrafił (oprócz oceny: podoba mi się / nie podoba mi się) opisać tego, co widzi. Nie będzie potrafił go ocenić. Dlaczego? Po pierwsze z powodu braku kontaktu z żywym obrazem, brakach w edukacji, no i właśnie z powodu związku z tymi oczekiwaniami jakie powinniśmy mieć co do artysty i funkcji jaką powinien on pełnić w naszym życiu, zwłaszcza taki (artysta) wzięty na garnuszek państwa. Kryteriów oceny nie ma. Oczekiwań nie ma. Wolna amerykanka. Sztuką jest wszystko. Czytaj: jest odgórnie zadekretowany przelew kasy z kieszeni podatników do kieszeni „artystów”.
Tęsknię za Gambettą chociaż nie potępiam całej sztuki współczesnej, nawet impresjonistów :)

Dawno temu miałem okazję zobaczyć malarstwo wspomnianego Turnera, na żywo, w Tate Gallery w Londynie. No i rozczarowało mnie :) Znałem obrazy Turnera z reprodukcji a kolory na żywo wydały mi się jakieś takie „oklapłe”, mało impresjonistyczne (historycy sztuki uznają go za jednego z prekursorów). Może też bardziej wtedy interesowała mnie sztuka współczesna i współczesne galerie, które także zwiedzałem. No ale co zrobiło na mnie największe wrażenie? Kompletnie nieznany mi artysta (nazwiska nie pamiętam, tytułu obrazu także — obraz wisi w National Gallery), który namalował płaczącą postać i te łzy w oczach miałem wrażenie, że za chwilę będą kapały z obrazu i trzeba będzie sięgnąć po chusteczkę. Mistrzostwo świata po prostu. Obraz oczywiście nie był nowy. Wydaje mi się, że gdyby postawić takie zadanie współczesnym malarzom, to tylko nieliczni potrafiliby takie łzy namalować. I nie wiem, czy to nieliczni nie jest na wyrost.
Tak mi się przypomniało.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @umami 3 stycznia 2020 12:29
3 stycznia 2020 12:36

Tak to jest z tymi nazwami/nazywaniem różnego rodzaju wykwitów umysłowych na wyrost... Nazwać coś impresjonizmem, albo inną wyszukaną nazwą nie robi niczego poza kokietowaniem potencjalnego odbiorcy. Wmawianie mu że obcuje z czymś wyjątkowym, a przez to sam staje się wyjątkowy, to zwykła komiwojażerka :) 

O tych nazwach, tj. przerostach ambicji/propagandy nad rzeczywistością, pisał niedawno coryllus. Zgadzam się z nim w zupełności... Jest takie powiedzenie "od wielkości do śmieszności tylko jeden krok" :)

zaloguj się by móc komentować

betacool @jolanta-gancarz 3 stycznia 2020 10:43
3 stycznia 2020 12:42

Okulary kanonika powiększają fragment tekstu, który jest wyrażnie wskazany przez dłoń rycerza.

Skąd my to znamy?

Oczy i sprzęt mam za słabe, by próbować go odczytać.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @OdysSynLaertesa 3 stycznia 2020 12:36
3 stycznia 2020 12:51

Pewnie tak. Ale nastawienie moje też odgrywało tu rolę. Teraz, tak podejrzewam, Turner by mnie zachwycił :) Czyli 30 lat dojrzewania i się „uczłowieczasz”.
Czy to prekursor impresjonizmu czy nie, kompletnie mnie dzisiaj to nie obchodzi. Te klasyfikacje historyków sztuki mają chyba podkreślić ich przydatność albo usłużność. Ja do nich nie mam zaufania.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @umami 3 stycznia 2020 12:29
3 stycznia 2020 12:54

https://nck.krakow.pl/beksinski/

Nie tak dawno odkryłam gdzie się podziewa kolekcja Beksińskiego...tzn państwa Dmochowskich. Od 2016 ...

Oczywiście w laboratorium o nazwie Nowa Huta. Nie mam pojęcia na ile i przez kogo jest odwiedzana.

Była np akcja ... Beksiński za złotówkę. Bilet za złotówkę

.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @Maryla-Sztajer 3 stycznia 2020 12:54
3 stycznia 2020 13:04

Ostatni raz widziałem obrazy Beksińskiego w Poznaniu w latach 90. Nie byłem nigdy pod wrażeniem jego malarstwa, natomiast jego fotografie bardziej intrygowały i zrobiły na mnie dużo większe wrażenie. No ale to zupełnie inny świat jest. Dusza Beksińskiego mnie nie pociąga i może dlatego, mimo filmów i propagandy w to włożonej, powoli klaruje się jego odbiór przez gawiedź. Grono wielbicieli, pewnie, i tak zawsze się znajdzie.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @umami 3 stycznia 2020 13:04
3 stycznia 2020 13:28

Może pójdę zobaczyć tę wystawę, ale nie tak prędko. Muszę tradycyjnie odchorować przełom roku. Nie chcę się bardziej rozvhotować od jego obrazów.

 

Nie znam jego fotografii?

Sama nie tak dawno odkryłam że ze zwykłych fotek mogę zrobić rzeczy dość hm....mnie prywatnie zdumiewające. Trudno powiedzieć w którą stronę bym poszła w tym hobby, gdybym je odkryła wcześniej. Teraz za to oglądam albumy fotografii..Jest sporo bardzo ciekawych i pięknych. Mało się na tym znam i po prostu patrzę okiem zwykłego widza a nie krytyka sztuki.

.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 13:48

Zupełnie przez przypadek obejrzałem wczoraj film Wielkie oczy, czy jakoś tak, ponoć na faktach. Straszny gniot. Mamy tam zagubioną malarkę, która rozstaje się z pierwszym mężem i razem z córką idzie od niego w siną dal. Próbuje przeżyć z malarstwa — albo maluje wzorki na meblach albo robi swoje „dziwne” portrety, po dolarze, na ulicy. Jej życie się zmienia, kiedy poznaje innego malarza, który zaraz został jej nowym mężem i, co okazało się później, był mitomanem, oszustem, ale za to świetnym marketingowcem i wybitnym sprzedawcą. W filmie pokazana była ą, ę galeria malarstwa współczesnego z obrazami chlapnięć farbą (takie pollocki, uproszczone do jednego, dwóch gestów — maźnięcia pędzlem, ręką, czy wylanej farby z wiadra), którą odwiedzały osoby skłonne zainwestować, skoro taką koniunkturę nakręcili na te obrazy krytycy a z drugiej strony takie, dość naiwne jak dla mnie, obrazy dzieci z dużymi oczami, które wszyscy znawcy kopali jako kicz i chłam, dopóki genialny hochsztapler nie postanowił sprzedawać ich jako swoje, używając do tego różnych technik sprzedaży i ustawek. Malarka malowała hurtowo a hochsztapler sprzedawał jako swoje. Inność jej prac była zagrożeniem dla interesów, objawionej nam przez krytyków jako wybitnej, sztuki współczesnej. Z czasem te jej obrazy zaczęły coś w sobie nawet mieć, zdobywać popularność i para otworzyła swoją galerię na której dorobili się ogromnego majątku. Nawet, w niektórych z tych obrazów, zobaczyłem wzór naśladowanych w PRL ilustracji dzieci. Wrażenia jednak, przynajmniej na mnie, to malarstwo większego nie zrobiło ale za to sposób sprzedawania i sztucznie kreowanych zachwytów, tego całego „jak to się robi”, tak. Chyba nawet uznałbym tego hochsztaplera za większego artystę :)

zaloguj się by móc komentować

umami @Maryla-Sztajer 3 stycznia 2020 13:28
3 stycznia 2020 13:51

Jeśli to jakaś duża kolekcja, to te fotografie na pewno tam będą. One są, momentami, eksperymentalne.

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @jolanta-gancarz 3 stycznia 2020 10:43
3 stycznia 2020 14:05

Dzięki za pokazanie go. Urzekł mnie więc poguglałem i polecam jego interpretację dla zainteresowanych. Po francusku , ale automatyczne tłumaczenie strony daje radę.

https://artifexinopere.com/?p=14136

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @betacool 3 stycznia 2020 12:42
3 stycznia 2020 14:58

"Okulary kanonika powiększają..."

To podobno są godzinki i choć okulary nie powiększają to może wskazują to co dłoń św. Jerzego.

Dowolnie dokłanie można obejrzeć  obraz tutaj

 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 15:40

A tak z ciekawości jeszcze — czemu Junior nie założy sobie tu bloga?

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @umami 3 stycznia 2020 13:48
3 stycznia 2020 16:33

Dawno temu czytałam Tomasza Manna Przygody hohsztaplera Feliksa Krula...nie pamiętam już teraz jak to było u niego.

Ale powieść nie była zła na pewno. W ogóle lubię Manna ... choć raczej inne tytuły ...była to znakomita lektura.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @umami 3 stycznia 2020 13:51
3 stycznia 2020 16:34

Wybiorę się i zobaczę 

.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @Maryla-Sztajer 3 stycznia 2020 16:33
3 stycznia 2020 16:36

Niestety nie czytałem żadnej książki Manna/Mannów... Kilka mam gdzieś teraz w kartonie, ale nie sięgnąłem jakoś do tej pory po nie.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @umami 3 stycznia 2020 16:36
3 stycznia 2020 18:11

https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=52010

Jeśli Pan to też ma, to bardzo polecam. Cienkie a taka ... summa...,,Wybraniec,,.

Pięknie dziękuję za interesującą rozmowę.

Dobrego Nowego roku

:)

 

zaloguj się by móc komentować

umami @Maryla-Sztajer 3 stycznia 2020 18:11
3 stycznia 2020 18:50

Chyba mam ale co z tego, skoro literatura poszła w odstawkę :)

Również dziękuję i Dosiego roku!

zaloguj się by móc komentować

Draniu @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 19:06

Bardzo dużo samodzielnej i precyzyjnej pracy .Gratulacje i Podziękowania za tak wspaniały debiut/premierę w SN  ,oczywiście dla  Gabriela Maciejewskiego Jr. Brawo. Gorąca próśba, proszę o więcej . Sądzę ,ze raz w miesiącu Gabrierl Jr.  mógłby przedstawiać swoje kolejne tłumaczenia , oby tak dalej ,czego mu serdecznie życzę. 

No i oczywiście wydaje mi się,że najwyższa pora aby sobie wybrać nickname/pseudonim blogowy Pozdrawiam .A Tata oraz cala Rodzina ,moze byc dumna z tak wspaniałego syna.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @betacool 3 stycznia 2020 12:42
3 stycznia 2020 19:16

Też mi się te okulary rzuciły w oczy;-))). Ale nawet nie próbowałam powiększać. Natomiast świetny link podał Zawierucha o 14:58 - powiększenie takie, że widać cały tekst, ale niestety dla laika nieczytelny (łacina średniowieczna ze skrótami i łączeniami międzywyrazowymi). Ale skoro to są ponoć Godzinki, to można próbować odszukać stosowny fragment po układzie inicjałów na stronie, plus ew. jakieś w miarę czytelne słowa - klucze. Może Krzysio Laskowski by spróbował? 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Zawierucha 3 stycznia 2020 14:58
3 stycznia 2020 19:21

Bardzo dziękuję. Świetna strona, podobnie jak ten francuski opis obrazu i historii jego powstania. Swoją drogą ciekawa rzecz: Gambetta oglądał obraz w jakimś muzeum w Brukseli, a mój mąż kilka lat temu w oryginalnym miejscu, czyli w katedrze w Brugii. Też zresztą poniekąd obiekcie muzealno - kulturalnym (poza nabożeństwami). Ale obecność obrazu świadczyłaby o zwróceniu go z Belgii do holenderskiej katedry. Bo raczej nie chodziło o kopię.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 19:38

Kawał dobrej roboty.

zaloguj się by móc komentować

homsick @jolanta-gancarz 3 stycznia 2020 19:16
3 stycznia 2020 20:11

To raczej nie są Godzinki. Po kroju liter i wielkości "książeczki" oraz kierunku przekładania kartek wydaje się, że to Biblia hebrajska

zaloguj się by móc komentować

homsick @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 20:15

Z kolei kierunek zapisu tekstu na stronie (z lewej do prawej) wyklucza zapis hebrajski.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @homsick 3 stycznia 2020 20:11
3 stycznia 2020 21:05

Matka Boża wydaje się patrzeć na tę książkę 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska 3 stycznia 2020 11:44
3 stycznia 2020 21:17

I slusznie...

... bo to byl oportunista... "zazyla" znajomosc  m.in. z  Adolphe Cremieux - pozostawia tylko niezbyt dobrze sie o nim wyrazac  !!!

 

Natomiast tlumaczenie,  nietuzinkowe zainteresowanie,  pracowitosc  Pana Gabriela Maciejewskiego jr.,  zwlaszcza w tak  MLODYM  wieku,  mnie - po prostu -  ZWALAJA  Z  NOG  !!!

 

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2020 23:37

"Wykonał je Gabriel Maciejewski jr."

Napiszę krótko. Szacun! :)

zaloguj się by móc komentować

bolek @Maryla-Sztajer 3 stycznia 2020 13:28
3 stycznia 2020 23:43

"Może pójdę zobaczyć tę wystawę, ale nie tak prędko."

Szczerze? Odradzam. Jeśli jednak będzie tzw ciśnienie to polecam przed wizytą poniższą "recenzję".

"Nie chcę się bardziej rozvhotować od jego obrazów."

To jest bardzo prawdopodobny efekt uboczny ;-)

"Nie znam jego fotografii?"

Taki Witkacy bez polotu.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
4 stycznia 2020 00:12

Szczęka trzasnęła mi o mój zabytkowy blat mazursko-kresowy. 

Ale, Gabriel, zauważ, że twoje "starsze dziecko", to już młody mężczyzna. Czyli już nie dziecko.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @atelin 3 stycznia 2020 09:52
4 stycznia 2020 08:32

To jest ściemnianie, malarstwo w III republice było pod czujną opieką władz najwyższych. Tego nikt głośno nie powie, bo dopiero brzydki Hitler przecież zaczął wpływać źle na artystów

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomciob 3 stycznia 2020 10:14
4 stycznia 2020 08:33

Ci, co przyszli po nim mieli chyba jeszcze bardziej sprecyzowane poglądy na sztukę

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @jolanta-gancarz 3 stycznia 2020 10:43
4 stycznia 2020 08:34

Trochę długo to robił, ale ma w końcu 17 lat i szkołę

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 3 stycznia 2020 11:44
4 stycznia 2020 08:34

Myślę, że słuszność miał Hipolit

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @umami 3 stycznia 2020 13:48
4 stycznia 2020 08:37

Oczywiście, że za większego. Dystrybucja to sztuka, a artysta robi co mu każą, a nie to co chce. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 3 stycznia 2020 15:40
4 stycznia 2020 08:37

On ma poważniejsze sprawy na głowie niż blog. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Draniu 3 stycznia 2020 19:06
4 stycznia 2020 08:38

Nie ma czasu, to dla niego był bardzo duży wysiłek

zaloguj się by móc komentować




zaloguj się by móc komentować