Autorzy wampiryczni
W książce „Mit Drakuli” Gabriel Ronay, nie używa co prawda takiego określenia, ale ja go tu będę używał. Wymieńmy trzech autorów wampirycznych, którzy tam występują. Pierwszy to wspomniany tu już przez jednego z komentatorów Dom Calmet, czyli Antoine Augustin Calmet, mnich z Lotaryngii, który napisał dwutomowy traktach o wampirach żyjących na Morawach, Śląsku, w Czechach i na Węgrzech. Dzieło to liczące 115 rozdziałów znalazło aprobatę króla Ludwika XV i stało się podstawą do wszelkich rozważań o naturze wampirów. Napisane było z zacięciem, zastosowaniem naukowej metody i pasją. Jak widzimy po tytule, gdzie występują nazwy najbogatszych krain zarządzanych przez Habsburgów miało ono zapewne także wymiar i wydźwięk polityczny. O co dokładnie jednak chodziło trudno wskazać nie znając tekstu. To tam właśnie pojawiła się informacja, że wśród serbskich hajduków szerzy się epidemia wampiryzmu. Hajducy zaś stanowili jedyną władzę sprawowaną w imieniu cesarza, poza dużymi ośrodkami miejskimi. O co chodziło naprawdę, tego dziś z całą pewnością nie rozstrzygniemy. W każdym razie Dom Calmet i jego dzieło zostały zapamiętane i to mimo wyszydzenia go przez autorów oświeceniowych.
Dwaj kolejni wampiryczni pisarze to Irlandczycy. Eksploatowali oni w dodatku dwa wątki wampiryczne, wywodzące się z najważniejszych obszarów znaczeń i wskazówek istotnych dla poszukiwania wampirów. To znaczy z horroru, jaki w swoim kraju urządził czy też rzekomo urządził Vlad Drakula i ze zbrodni Elżbiety Batory. Sheridan Le Fanu, potomek francuskich hugenotów, był dziedzicznie obciążony histerią, ale nie sposób stwierdzić skąd wzięło się jego zainteresowanie kobiecym homoseksualizmem, powiązanym z zachowaniami wampirycznymi, które to zjawiska opisał w opowiadaniu Camilla. Drugi zaś to znany wszystkim Bram Stoker, człowiek który przerobił wołoskiego księcia na siedmiogrodzkiego hrabiego, co biegał po nocy w czarnej pelerynie i łyskał białymi zębami. Z tych dwóch gałęzi wyrastają wszystkie inne wampiryczne pędy znane z literatury, filmu, teatru i Internetu.
Jak każdy doskonale wie obydwie te narracje cechuje skrajny prymitywizm oparty na emocjach. Sheridan Le Fanu był histerykiem żyjącym przez lata całe z widmem bankructwa ojca przed oczami. W dodatku wychowanym przez matkę wariatkę, która zmarła w tajemniczych okolicznościach. Le Fanu swoje pierwsze opowiadania pisał w taki sposób, by przekonać czytelnika iż są one skrawkami zaginionych prac katolickiego zakonnika z XVIII wieku, znanego jako ojciec Purcell. Być może było to dalekie echo twórczości Dom Calmeta, ale tego z całą pewnością nie stwierdzimy.
Nie będziemy też nawet próbować, albowiem chodzi nam dziś o metodę. Jak piszą w Internetach, proza Le Fanu uwodziła klimatem i miała w sobie coś z irlandzkich ballad wspominających dawne czasy i wielkość irlandzkiej, katolickiej szlachty. Nie wiem, bo nie czytałem, trudno mi jednak przypuścić, by potomek francuskich protestantów pisał opowiadania gloryfikujące katolicką szlachtę, a wśród nich znalazło się jedno, najsławniejsze, o lesbijskiej wampirzycy Camilli. Mniejsza o to. Istotne jest, że całkowicie dęty schemat, odwołujący się do emocji i wywołanych przez wiktoriańską kulturę deficytów, obudowany jest czy raczej owinięty różnymi mgłami i muślinami, tak, żeby nie było widać, co to za nędza.
Bram Stoker zaś i jego Drakula wydają się być jeszcze łatwiejsi do rozszyfrowania. Autor zaczynał karierę w gazecie, której współwłaścicielem był Sheridan Le Fanu, a jego dorosłe życie to stały kontakt z brytyjskimi elitami władzy, w tym z Arthurem Conan Doyle’em. Żoną Stokera zaś została kobieta adorowana wcześniej przez Oscara Wilde’a. W zasadzie nie ma więc o czym gadać. Było to środowisko krypto homoseksualne, które dla swoich wygłupów szukało jakichś nadprzyrodzonych wytłumaczeń oraz sensów. Drakula i Dom Calmet spadli tym ludziom wprost z nieba, lub chyba lepiej powiedzieć – wynurzyli się z piekła, wraz z trumnami, w których spoczywali. Mit Drakuli zaś był eksploatowany w Wielkiej Brytanii tak długo, aż upomnieli się o niego Amerykanie, kupili go i przenieśli na Brodway. Potem zaś do Hollywood.
Możemy więc rzec, że jeden z najbardziej nośnych kulturowo tematów łączy pierwiastek diaboliczny i homoseksualny, ale wszyscy udają, że tego nie widzą. Powód może być dwojaki – dawniej po prostu wstydzono się tego i nikt, myślę, że z obawy przed łatwym wyszydzeniem, tego pierwszego pierwiastka nie uaktywniał. Wszyscy koncentrowali się na diabolicznym charakterze wampirów. Dziś okoliczności nieco się zmieniły, ale opisywanie wampirycznego homoseksualizmu wywołałoby jedynie śmiech, albo lekceważenie. Nikt więc tego nie czyni, ale mamy za to do czynienia ze zjawiskiem innym – poprzez wampiryczne kanony zmienia się wygląd ludzi żywych. Tych co chodzą po ulicach. I jeśli teraz wrócicie do książki Mit Draculi, do opisów wyjętych wprost z pracy Dom Calmeta, przekonacie się, jak bliska jest tym opisom współczesna rzeczywistość, że się tak wyrażę uliczna. Wampiry z pogranicza tureckiego nie były wysuszonymi kościotrupami, ale opasłymi, nabrzmiałymi krwią istotami, które wchodząc do obcych domów za nic miały panujące tam zwyczaje. Nie można było im nic zrobić, dopóki nie odkryto ich prawdziwej natury. Nękały one swoich bliskich, bo zwykle rozpoznawano w nich dawno zmarłych krewnych. Nie był to jednak proces gwałtowny. Owo rozpoznanie chwilę trwało. Mogło więc dochodzić do pomyłek i sugestii. I nikt tak naprawdę nie wiedział, czy decyzja o rozkopaniu grobu tego czy innego krewnego, by sprawdzić czy czasem nie opuszcza mogiły po zachodzie słońca, była słuszna i czy ten kogo wykopano, był rzeczywiście tą samą istotą, którą rozpoznano jako ponownie ożywioną. Bo wcale tak być nie musiało.
Chodzi mi o to, byśmy uchwycili różnicę w wyglądzie wampirów i mogli stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że epoka wiktoriańska, znacznie je wyszczupliła i uszlachetniła.
Wskażmy teraz na różnicę pomiędzy Dom Calmetem, a dwoma Irlandczykami. Ten pierwszy to dowód, że do całkowitych absurdów, wręcz zmyśleń, można przyłożyć metodę naukową i osiągnąć odpowiedni efekt. A przy tym poparcie króla. Przynajmniej do momentu, kiedy nie zmienią się metody kolportażu propagandy, a na jej czele nie stanie ktoś taki jak Voltaire.
Ci dwaj zaś to przykład na to, jak zarobić parę groszy na własnych lękach i obsesjach, często wymyślonych, a czasem narzuconych przez środowisko. I te dwie tendencje, dwie drogi można rzec, są w twórczości literackiej cały czas obecne.
Metodologia naukowa służy dziś, w wielu przypadkach, do kreowania zjawisk nieistniejących, takich jak gender, czerpiących pełnymi garściami z tradycji wampirycznej. Autorzy popularni zaś zajmują się zmiataniem z podłogi drobnych śmieci, a następnie budują z nich misterne konstrukcje, które atakują sensory czytelnika i całkowicie wyłączają jego mózg.
Ludzie czytają literaturę popularną, żeby zapomnieć. Nigdy tego nie robiłem i nie wiem nawet jak można się za to zabrać. Metoda ta jest jednak nieustająco modna. I podawana jako jeden z powodów, dla których w ogóle czyta się książki. Wydawcy zarabiają na tym krocie, podobnie jak interpretatorzy mitu Drakuli w końcu XIX wieku i na początku XX. Wampiry żyją więc w najlepsze, i mają swoje świątynie, a także kapłanów. I są święcie przekonane, że ich charakter jest o niebo lepszy od ludzkiego. Tyle, że dziś wypijanie krwi ofiar jest ich zajęciem dodatkowym. Normalnie, na co dzień, zajmują się wyżeraniem mózgów. Proceder ten przyjmowany jest z entuzjazmem, a wszystko co zmierza do jego zatrzymania, traktowane jest nieufnie. Obarcza bowiem czytelnika odpowiedzialnością za interpretacje. Na takie rzeczy zaś nikt nie jest gotowy.
Ma bowiem wampiryzm literacki jeszcze jedną cechę, o której już wspomniałem, ale nie odkryłem jej właściwego przeznacenia. Jest nią infantylizm narracyjny, urocza prostota, która każde wierzyć, że czytane emocjami kody, spreparowane przez autora, albo cały ich zespół, to mozolnie odkrywane przez ludzki umysł prawd o własnej naturze. Tez zaś, po zapoznaniu się z treścią lektury, całości należeć będą do czytelnika. Tak nie jest.
Autor, czy też jak niektórzy wolą pisarz, to nie biegający po cmentarzu, w nocy rzekomy eksplorator niezwykłości. To ktoś zupełnie inny.
Zapominam, już któryś raz z rzędu, napisać, że 29 maja będę we Wrocławiu, u ojców karmelitów. Wykład będzie długi, o świętych. Tytuł wymyślił ojciec Antoni i brzmi on – Męstwo i elegancja. Goście spoza instytutu będą musieli wrzucić jakiś grosik. Na razie macie Drakulę.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/mit-drakuli-gabriel-ronay/
tagi: książki tradycja film czytelnicy metoda nauka drakula wampiry epoka wiktoriańska
![]() |
gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 10:11 |
Komentarze:
![]() |
Henry @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 10:38 |
Tak czy siak Drakula wiecznie żywy ;-)
![]() |
gabriel-maciejewski @Henry 17 maja 2025 10:38 |
17 maja 2025 10:44 |
Nie inaczej
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 11:39 |
Ona nazywała się Carmilla i szczerze mówiąc jak się wrzuci w google ten tytuł i przeczyta zarys fabuły to wygląda jak scenariusz filmu porno. Tylko jest to obudowane w różne "poetycko-romantyczne" ozdobniki(czy jak ty to określiłeś muśliny).
Copolla chyba właśnie tak zinterpretował również książkę Strokera i jego adaptacja Drakuli to jest horror erotyczny.
To obudowywanie przypomina mi trochę tłumaczenia różnych "speców", że zdjęcie, czy film przedstawiający gołą babę jeśli ma dodaną "jakość artystyczną" to nie jest już goła baba tylko akt kobiecy. Co zawsze uważałem tylko jako pretekst do tego żeby móc dać upust swoim rządzom, a jednocześnie nazwać to jakoś lepiej i udawać przy tym że jest się kimś cywilizowanym.
![]() |
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 17 maja 2025 11:39 |
17 maja 2025 12:16 |
Dziś w zasadzie jest tekst o tym, po co pisać? I po co się komunikować. Jutro spróbuję to pociągnąć
![]() |
kluczu @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 12:31 |
Dzień dobry, przepraszam że poza tematem,...czy ma Pan plan wznowić w najbliższej przyszłości "Śmiertelne niebezpieczeństwa rewolucji rosyjskiej"?
![]() |
gabriel-maciejewski @kluczu 17 maja 2025 12:31 |
17 maja 2025 12:35 |
Jak znajdę ten plik to może, ale tak naprawdę to nie wiem...
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 20:29 |
Czyli Dracula to wabik. I to najmocniejszy, bo i krew,i homoseks, i przemoc bo i pieniądze. To śmierdzi z daleka literaturą werbunkową. Czekam kiedy pohawią się ogloszdnia już wprost mówiace -"Szukamy wampirów do pracy w instytucji. Wymagania -urok osobisty, brak skrupołów i dyspozycyjność....praca w godzinach nocnych".
![]() |
JK @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 20:56 |
Ta cisza wyborcza ludzi rozleniwia. Pod pana tekstem jakoś mało wpisów u mnie zaś sprzedaż desek do malowania ikon jakoś dzisiaj siadła.
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 17 maja 2025 20:29 |
17 maja 2025 21:08 |
No, coś w tym jest...
![]() |
gabriel-maciejewski @JK 17 maja 2025 20:56 |
17 maja 2025 21:09 |
No, u mnie też nie za wesoło. Wybierają się Państwo do Ojrzanowa? W sensie - wystawić się?
![]() |
JK @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 21:23 |
Tak. Przygotowujemy się. Oprócz naszych ikon może uda się wystawić ikony naszej koleżanki z Poznania.
![]() |
gabriel-maciejewski @JK 17 maja 2025 21:23 |
17 maja 2025 21:24 |
Proszę pamiętać, że miejsca jest niewiele. Trzeba dobrze dobrać ofertę.
![]() |
JK @gabriel-maciejewski |
17 maja 2025 23:00 |
Wiem. Oferta będzie na możliwie najwyższym poziomie.
|
KOSSOBOR @OjciecDyrektor 17 maja 2025 20:29 |
18 maja 2025 00:31 |
Przebijam: wampir całodobowo /za pamiętnymi ogłoszeniami: Jola całodobowo/ ;)
|
KOSSOBOR @OjciecDyrektor 17 maja 2025 20:29 |
18 maja 2025 00:31 |
Przebijam: wampir całodobowo /za pamiętnymi ogłoszeniami: Jola całodobowo/ ;)
![]() |
Paris @OjciecDyrektor 17 maja 2025 20:29 |
18 maja 2025 13:02 |
Niezle,...
... ale to nie przejdzie !!!
Choc, po prawdzie, roznych CZUBOW i ZBOKOW nie brakuje.
![]() |
Paris @JK 17 maja 2025 20:56 |
18 maja 2025 13:06 |
Nawet nie spostrzeglam, ze...
... jakas deta ,,cisza wyborcza,, obowiazuje !!!
Sobota byla bardzo nieladna,... deszcz i zimno zrobily swoje. Z domow wyszli ci, co musieli.