Archiwista - nowy serial telewizji polskiej
Zacznę od tego, że Michalinie się podobało. Przez to właśnie będę musiał oglądać kolejne odcinki. Michalina skończy zaraz 12 lat i ma swoje, silnie zindywidualizowane upodobania. Jeśli zaś idzie o serial, to sprawa jest prosta – gdyby budżet był trzy razy większy może dałoby się go oglądać, bez zamykania oczu. Pomysł jest w porządku, sam fakt, że policja nie lata po mieście i nie woła bez przerwy – kurwa, kurwa, już jest wart odnotowania. Niestety wszystko kładą ambicje scenarzysty i reżysera. Kłopot zaczyna się już na początku, bo realizacja sprawia, że od razu wiadomo do czego „Archiwista” równa – do CSI i Sherlocka Holmesa. Tyle, że – tak to zrozumiałem – Henryk Talar miał pokazać, że tamci to przy nim szczyle. No, ale takiego efektu nie można uzyskać samym tylko Henrykiem Talarem. Reżyser musi się namęczyć, żeby wywołać określony efekt. Tutaj odpowiedzialność za wszystko została zwalona na widza. To my musimy sami opowiedzieć sobie ten żart i jeszcze dopisać pointę, a także zarazić śmiechem innych. Sama postać, nawet bardzo charakterystyczna to za mało. Jeśli mamy – tak sądzę – jedną charakterystyczną postać w serialu, to inne nie mogą być gorsze. Nie mogą oczywiście przykryć swoim charyzmatem głównego bohatera, ale nie mogą być żadne. Tutaj wszyscy są z papieru, poza Talarem, który swoje nadzwyczajne zdolności demonstruje w sposób bardzo stereotypowy. To jest niestety słabe. Nie można w filmie – tak sądzę – powiedzieć – o ten, jest najmądrzejszy, a potem już tylko pokazywać, jak gość gra w szachy i lata po swoim archiwum w rozwianym płaszczu i berecie. To jest za mało. On musi coś robić. Żeby to coś pokazać, reżyser musi się napracować. Tymczasem w pierwszym odcinku wszyscy gnali do pointy jakby ich goniło stado wściekłych psów.
Tak zwane relacje pomiędzy bohaterami, to jest niestety koszmar. Żaden starzejący się mężczyzna, którego mają wylać z roboty, nie zaprzyjaźni się w dwie minuty z nową policjantką, co mu ją zwalono na łeb i nie zacznie rozwiązywać sprawy sprzed lat, w której chodzi o zamordowanie modelki. To jest psychologiczna fikcja, a ponieważ sam serial jest fikcją, bo nie ma takich archiwistów, można było – zamiast uprawdopodobniać całkiem nieprawdopodobny scenariusz – ruszyć z kopyta i zbudować te relacje na jakimś barwnym i naprawdę dramatycznym konflikcie. Nie ma bowiem sensu się ograniczać i utrzymywać narracji w czymś, co ma uchodzić za realia, a co w istocie jest wymysłem. Ja wiem, że dobrze jest się wymądrzać nie mając samemu do czynienia z budżetem i obsadą i tymi wszystkimi kwestiami, które wiążą się z produkcją, ale na litość, tyle lat kino i seriale polskie są krytykowane, że trzeba było się trochę zastanowić.
Zadam teraz pytanie – skąd bierze się prawda psychologiczna w filmach? Nie z podręczników psychologii bynajmniej i nie z publicystyki. Ona się bierze z konkretnych bardzo i rozpoznawalnych konfliktów umieszczonych w lokalnym kontekście. W CSI Miami, mamy w co drugim odcinku sprawę o gwałt, bo tam jest ciepło, ludzie piją drinki przez cały dzień i dziewczyny chodzą praktycznie gołe. W CSI Nowy Jork jest trochę inaczej, spraw o gwałt jest mniej, za to więcej jest świrów, kanciarzy, nie ma też wątków prowadzących za granicę. Nowy Jork jest wsobny i raz chyba zdarzyło się, że coś tam było o jakichś Rosjanach. W CSI Las Vegas, Gill Grissom jest specjalistą od owadów, dlatego, że miasto jest małe, otacza je pustynia, a policja często znajduje trupy w plenerze i po tych trupach łażą robaki. W Polsce nikt się nie zastanowi nad specyfiką lokalną, bo to uwłacza ambicjom reżysera i scenarzysty. Tak sądzę. Żyrardów, gdzie toczy się akcja archiwisty jest miastem bardzo specyficznym, ma swoją legendę i ma swoje afery, ma w dodatku przyszłość, bo wraz z Mszczonowem stworzy niebawem centrum letniej rozrywki w samym środku Polski. Będzie jak Miami i Las Vegas razem wzięte. Tymczasem konflikt pomiędzy główną bohaterką, młodą policjantką, a obsadą posterunku polega na tym, że ona jest z Hajnówki, symbolu prowincji, a oni są z miasta. Żyrardów ma masę kompleksów, a nitki spraw kryminalnych rozwiązywanych w Hajnówce, podobnie jak w Miami, często prowadzą za granicę. Nie wiadomo więc, kto tam jest bardziej prowincjonalny.
Pierwszy odcinek zarżnęła nie tylko szybkość z jaką reżyser pędził do pointy, ale także jego ambicje, myślę, że też ambicje scenarzysty. Pomysł, żeby w jednym odcinku wstawić dwóch artystów, mieszkających w dodatku pod Żyrardowem – przemocowca malarza, co bije żonę i każe jej pozować z siniakiem pod okiem, i rzeźbiarza mordercę, co oblepia ofiary gliną, następnie robi z nich odlewy, a potem ukrywa ciała w postumentach tych posągów, to jest trochę za dużo. Posąg gołej baby przed kościołem w Wiskitkach, z trupem w postumencie, to też za dużo. Myślę, że połowa budżetu została na to zmarnowana.
W CSI robią tak, że na początek poświęcają jeden czy nawet dwa odcinki na zapoznanie widza z bohaterami i to jest bardzo intensywne, bo robią to poprzez gwałtowne konflikty, które znajdują potem równie gwałtowne rozwiązanie. Są porwania, pijaństwo i jazda nocna samochodem w wykonaniu któregoś z policjantów, chybione romanse bez dalszego ciągu, różne psychologiczne pułapki. Tu wszystko jest niestety przewidywalne, bo reżyser, podobnie jak wszyscy kaowcy w Polsce, tak ich nazywam, bo wszyscy twórcy mają tu mentalność kaowców, uważa, że widz to debil i nic nie zrozumie, a jeszcze może sobie przy tym coś złego pomyśleć o reżyserze. To jest niezwykłe moim zdaniem. Ten brak pokory i uporczywa chęć wmówienia widzowi, że jest głupszy. No i aspiracje reżysera i scenarzysty – musi być artysta morderca, bo to nada właściwą temperaturę. Temat jest zarżnięty, a pomysł był dobry. Temat jest zarżnięty przez chciejstwo i niewiarę w ludzi.
Uważam, że w żadnym serialu i w żadnej twórczości nie da się uciec od konkretu i przenieść akcji do jakiejś wizyjnej rzeczywistości, która jest w istocie publicystyką na tematy związane z psychologią mordercy.
Powróćmy do założenia, od jakiego wyszli pomysłodawcy formatu – niepozorny facet z prowincji, który wykładał na UW matematykę, zostaje na starość pracownikiem archiwum policyjnego na prowincji. To jest matematyk, a kiedy widzimy te komputerowo robione numerasy rodem z Sherlocka Holmesa, kiedy on myśli i widzi latające mu przed oczami fragmenty tekstu, to nie ma tam cyfr i wzorów tylko litery. Proszę Państwa, to w takim razie jest polonista a nie matematyk. Gdyby reżyser chciał zapoznać widza z niezwykłymi zdolnościami swojego bohatera, to nie zacząłby od sprawy gołej baby zamordowanej przez obsesjonata, bo do tego matematyka nie jest potrzebna, ale do katastrofy budowlanej w fabryce. Tam bowiem okazałoby się, że zdolności do błyskawicznych wyliczeń i skomplikowanych działań prowadzonych w analogowym umyśle na coś się przydają. I wtedy dowiedzielibyśmy się, że to jest matematyk. I poznalibyśmy lokalne, żyrardowskie przekręty i tajemnice. Ten gość musi mieć tło, bo on jest głównym bohaterem. I o to pewnie chodziło autorowi formatu. Tymczasem ludzie odpowiedzialni za produkcję zrobili z głównego bohatera tło dla siebie i swoich obsesji, a także zrobili z Henryka Talara tło dla swojej, z trudem ukrywanej pogardy dla widza.
Henryk Talar jest aktorem wybitnym i potrafi dźwignąć nawet bardzo gówniany tekst. Myślę, że ten serial też dźwignie, tak jak dawno temu lekko uniósł beznadziejną sztukę Łysiaka zatytułowaną „Selekcja”. O tym, jak sobie pan Waldek wyobraża życie mafiosów. No, ale nie można robić z niego tapety, przed którą pozują słabi, młodzi, niedoświadczeni, poprzebierani za policjantów aktorzy.
Kwestia kosztów – nie da się zrobić serialu za pięć złotych, a z tego co mogliśmy zaobserwować, budżet musiał zostać przewalony. Pierwszy odcinek zapowiedziano na 21.15, po czym musieliśmy obejrzeć piętnastominutowy blok reklamowy. Koniec miał być o 22.30, a tymczasem odcinek zakończył się piętnaście minut wcześniej, bo znów musiały lecieć reklamy. Tyle reklam na tak słaby produkt, to jest co najmniej dziwne. Po raz kolejny okazuje się, że widz jest śmieciem, aktorzy są nieważni, ważna jest tylko satysfakcja producentów i reżysera. Poza tym sponsorem serialu jest radio RMF FM. Jak to możliwe? Niech prezes Kurski się z tego wytłumaczy.
tagi: seriale budżet produkcja archiwista widz
![]() |
gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 10:05 |
Komentarze:
![]() |
Grzeralts @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 10:25 |
Czyżby próba powtórzenia recepty z Netflixa, ale bez budżetu i zrozumienia?
![]() |
gabriel-maciejewski @Grzeralts 11 stycznia 2020 10:25 |
11 stycznia 2020 10:29 |
Tak, bez zrozumienia. Fajny pomysł, pomiędzy bohaterem, a jego przeciwnikami i sojusznikami zieje przepaść. On zna na wszystko sposoby, o którch oni nie mają pojęcia. Od tabliczki mnożenia zaczynając, na całce Eulera kończąc. Z tego można ulepić wszystko, komedię, tragedię, romans, wszystko po prostu,. A oni ulepili gołą babę i postawili ją przed kościołem w Wiskitkach
![]() |
Grzeralts @gabriel-maciejewski 11 stycznia 2020 10:29 |
11 stycznia 2020 10:41 |
Szkoda.
![]() |
bendix @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 10:57 |
Ja Talara pamiętam z roli w sztuce TV "Selekcja"
Zagrał wyśmienicie.
![]() |
Brzoza @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 10:57 |
Nie może być żadnego naświetlania spraw lokalnych, bo tu nikt z zarządzających nie ma ojca, matki, dziadka, wujka przecież, a spróbował by ktoś zasugerować oficjalnie że ma. Do tego nie ma żadnych afer, a jak są, to nie można patrzeć w tę stronę, gdzie trzepana jest kasa. Do tego ich wnukowie to nie tępaki, nie ma tutaj komleksów i jakby to naświetlić, to by się obrazili ci rozdzielają budżety.
Już prędzej ktoś z zewnątrz naświeli filmowo jakieś lokalne sprawy z mądrymi, wrażliwymi Polakami, z zewnętrznym budżetem. Ale wtedy ten budżet musi służyć tym interesom - i tak u amerykańców jak jest jakiś Iksiń"ski" to nawet, jak jest dobry to debil, jak nie debil to całkowicie zły, jak nie zły do ten drugi, który aspiruje, a jak nie aspiruje/nie zna swojej wartości, to "artysta", który w zakończeniu mówi temu drugiemu amerykańcowi, że może wziąć jednak całe pieniądze, a jemu wystarczy to rozwiąznie. Amerykaniec czuły i otwarty na wszystkie mniejszości w amerykańskich filmach zawsze bierze od durnego indiańca, który tak mówi, bo co ma zrobić.
>w żadnym serialu i w żadnej twórczości nie da się uciec od konkretu i przenieść akcji do jakiejś wizyjnej rzeczywistości,
>jedną charakterystyczną postać w serialu, to inne nie mogą być gorsze. Nie mogą oczywiście przykryć swoim charyzmatem głównego bohatera, ale nie mogą być żadne. Tutaj wszyscy są z papieru, poza Talarem
>relacje pomiędzy bohaterami, to jest niestety koszmar. Żaden starzejący się mężczyzna, którego mają wylać z roboty, nie zaprzyjaźni się w dwie minuty z nową policjantką
>Nie ma bowiem sensu się ograniczać i utrzymywać narracji w czymś, co ma uchodzić za realia, a co w istocie jest wymysłem.
>W CSI Miami, mamy w co drugim odcinku sprawę o gwałt, bo tam jest ciepło, ludzie piją drinki przez cały dzień i dziewczyny chodzą praktycznie gołe. W CSI Nowy Jork jest trochę inaczej, spraw o gwałt jest mniej, za to więcej jest świrów, kanciarzy, nie ma też wątków prowadzących za granicę. Nowy Jork jest wsobny i raz chyba zdarzyło się, że coś tam było o jakichś Rosjanach. W CSI Las Vegas, Gill Grissom jest specjalistą od owadów, dlatego, że miasto jest małe, otacza je pustynia, a policja często znajduje trupy w plenerze i po tych trupach łażą robaki.
>Temat jest zarżnięty, a pomysł był dobry. .. od jakiego wyszli pomysłodawcy formatu – niepozorny facet z prowincji, który wykładał na UW matematykę, zostaje na starość pracownikiem archiwum policyjnego na prowincji.
>W CSI robią tak, że na początek poświęcają jeden czy nawet dwa odcinki na zapoznanie widza z bohaterami i to jest bardzo intensywne, bo robią to poprzez gwałtowne konflikty, które znajdują potem równie gwałtowne rozwiązanie. Są porwania, pijaństwo i jazda nocna samochodem w wykonaniu któregoś z policjantów, chybione romanse bez dalszego ciągu, różne psychologiczne pułapki. Tu wszystko jest niestety przewidywalne, bo reżyser, podobnie jak wszyscy kaowcy [prl:organizowali imprezy zakładowe, wieczorki zapoznawcze, wycieczki. Dbałość o kulturę była bowiem wpisana w status każdego socjalistycznego przedsiębiorstwa.] ... widz to debil i nic nie zrozumie
>Tyle reklam na tak słaby produkt, to jest co najmniej dziwne. Po raz kolejny okazuje się, że widz jest
Fajne.
![]() |
marianna @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 10:59 |
Z powodu problemów ze słuchem ustawiłam głośność jak najwyżej ale i tak nie rozumiałam co oni mówią. Talar ma przynajmniej dobrze wyszkolony głos. Nawet kiedy mówi cicho, można go zrozumieć. To już się prawie nie zdarza wsród aktorów młodszego pokolenia. Film - kiepski. To ja już wolę te amerykańskie "popierdółki". Lepiej mi się przy nich zasypia.
![]() |
DYNAQ @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 10:59 |
''Poza tym sponsorem serialu jest radio RMF FM. Jak to możliwe?''
To się chyba nazywa -jedność ponad podziałami.
A w Wiskitkach to pomnik Pisi Tucznej?
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 11:01 |
business is business, czy to łuk kurski, czy monte cassino
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 11:19 |
Ładnie to napisałeś. Od 25 +- lat nie mam tv i to jest dobrze.
.
![]() |
tomciob @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 11:19 |
Witam.
No też obejrzałem, przez przypadek, i nie zachęcił mnie pierwszy odcinek do reszty serialu. Ale notka ciekawa więc dwa słowa komentarza. Najbardziej niezrozumiały numer (chciałem napisać "prymitywny" ale ugryzłem się w klawiaturę) zobaczyłem na końcu odcinka. Scena w której pokazano morderstwo kiedy już wszystko zostało wyjaśnione to chyba jakiś nowy styl w sztuce filmowej. Takie dopowiedzenie dopowiedzenia. Ale kto wie? Może to najnowsze trendy? Natomiast lokalny kontekst umieszczenia miejsca serialu - Żyrardów - to już bardzo poważna sprawa, podobnie jak Hajnówka. Żyrardów to miasto bardzo specyficzne. Zaryzykuję twierdzenie, że bardziej "czerwony" to może być tylko warszawski Żoliborz. Czyż pan Leszek Miller nie jest z Żyrardowa? Miasto w którym głównym jego punktem, zamiast rynku, jest przecięcie dwóch szos przy których stoi Mac Donald. No ale szosa to szlak komunikacyjny j handlowy, a więc Żyrardów stoi na przecięciu drogi Warszawa-Skierniewice/Łódź w osi wschód-zachód i słynnej "50-ki" koło której biegają łosie (Puszcza Mariańska) na osi północ-południe. Zresztą wystarczy przeczytać historię Żyrardowa z polskiej Wikipedii
aby się zorientować z jakiego kalibru miastem mamy do czynienia. "W 1845 przez Żyrardów ruszyła kolej parowa na trasie Warszawa-Wiedeń". Żyrardów to miasto niesamowite zarówno co do swojej historii jak teraźniejszości (jest w nim, lub koło, niego parę niebłahych biznesów, np. fabryka polskich śmigłowcowców) i jeśli serial pójdzie tym akurat tropem to może być jeszcze w nim, w tym serialu, bardzo ciekawie. Jeśli zostanie w warstwie emocjonalno-kryminalnej to chyba szkoda mojego czasu.
Dziękuję za notkę i pozdrawiam
![]() |
tomciob @tomciob 11 stycznia 2020 11:19 |
11 stycznia 2020 11:26 |
To może jeszcze jeden link z historii Żyrardowa, nazwa miasta:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Philippe_de_Girard, cytuję:
"Fabryka wyrobów lnianych w Marymoncie pod Warszawą została w 1833 przeniesiona do wsi Ruda Guzowska. Od jego nazwiska wzięło nazwę miasto Żyrardów, powstałe na terenie Rudy Guzowskiej i okolicznych wsi. W 1880 roku w przędzalni tej pracowało 16 tysięcy wrzecion".
![]() |
marianna @tomciob 11 stycznia 2020 11:19 |
11 stycznia 2020 11:41 |
Żyrardów był tzw. miastem robotniczym, podobnie jak Grodzisk, Pruszków. .. Moim zdaniem określenie "czerwony" może pochodzić od czerwonej cegły z której to wybudowano na przełomie XIX i XX wieku wszystkie murowane obiekty, włącznie z kościołem. W Mińsku na Białorusi kościół pw. Św. Symeona i Heleny zbudowany z czerwonej cegły też zwany jest "czerwonym".
![]() |
marianna @marianna 11 stycznia 2020 11:41 |
11 stycznia 2020 11:43 |
Czerwona /ze względu na przekonania ideolo/ to była i jest Hajnówka.
![]() |
agnieszka-slodkowska @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 12:01 |
Bardzo mnie rozbawiły postacie artystów :D Każdy z nich mocno stereotypowy: jeden rozczochrany, drugi niedomyty w dziurawym swetrze. Czy ktoś z Państwa zauważył czym artysta malarz posługiwał się malując swój obraz? Pędzelm do malowania kaloryferów! (szeroki, płaski na długim zakrzywionym trzonku). Co się zaś tyczy rzeźbiarza - choć nie jestem biegła w technikach rzeźbiarskich, na moje oko z jego technologią coś jest nie tak... A czy nie mógł najpierw zrobić odlewu a potem zabić? Byłoby zdecydowanie łatwiej, niż zmagać się ze sztywniejącym martwym ciałem.
![]() |
Draniu @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 12:09 |
RFM. MF to pikuś.. Cechą charakterystyczną tego zblatowanego towarzycha, które przed nami odstawiaja szopkę i pozory,ze cos sie robi, wciskając nam g. do ręki i obwieszczajc światu,ze to jest szlachetny kruszec ,to jest słynna spółka giełdowa pt ATM, praktycznie we wszystkich serialach jest tzw podwykonawcą , ekipy tech. itp.. Uuu a ATM to jest dluuuga historia..
Dlaczego Żyrardów ? Właśnie dlatego ,ze w jego okolicach ma powstać to słynne centrum .. No i bliskość Wawy .. Developerka jakoś musi się lobbowac, a koszty marketingowe mozna przerzucić np. na budżet państwa.. Rączka rączkę myje ,jak to się mówi ..
Za kilka lat , nawet nikt nie bedzie zbytnio zastanawiał się nad tym np.dlaczego PiS jest w koalicji z PSLem, o pardon ,z ZSLem
Ludziska wpierniczaja pasze z McDonalda to zeżrą i Archwistę...
![]() |
homsick @Brzoza 11 stycznia 2020 10:57 |
11 stycznia 2020 12:14 |
i tak u amerykańców jak jest jakiś Iksiń"ski" to nawet, jak jest dobry to debil, jak nie debil to całkowicie zły, jak nie zły do ten drugi, który aspiruje,
- wczoraj oglądałem fragment "Iceman",czy jakoś tak, amerykańska produkcja z 2013. Bohater to zimny morderca na usługach mafii. Nazywa sie Richard Kapuscinski. Tak że tego, jesteśmy znani...
![]() |
szarakomorka @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 12:40 |
Role z paperu, intryga płaska, narracja rwana, sekwencje dochodzenia do pointy łączone "na agrafkę", bo niby coś z czegoś ma wynikać.
Jak to śpiewała Elżbieta Jodłowska "dno serdeńko, dno". https://youtu.be/MXxzZCNXFH8
![]() |
m8 @homsick 11 stycznia 2020 12:14 |
11 stycznia 2020 12:46 |
A aj bylem przekonany, Ajsmanem byl Ryszard Karafiolski.
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 13:13 |
OT
Ponieważ nie mam szans, może na szczęście, na zobaczenie serialu, to powiem co zaczęłam czytać. Trzeba słowo ,, czytać,, traktować umownie w moim przypadku nie tylko z powodu oczu. Ja i tak już raczej kartkuje.
Otóż pisałam tu kiedyś że wchodzę w nowy dla mnie nowy temat czyli Nowa Huta....
Historia..... oczywiście ....czerwonego z założenia choć niezwykle zielonego miasta.
I masz!!!!.....właśnie dostałam do ręki s-f o Nowej Hucie ....po.....atomowej zagładzie.
Dawno temu temat ,,atomu,, plus Kombinatu krążył po Krakowie po Czarnobylu....
Ale teraz ....ciekawe w jaki świat trafię. Zdradzę bo wiem, że dzielnica miała ogromną liczbę schronów. Teraz można je zwiedzać.....jak ogłoszą jakąś wycieczkę z przewodnikiem.
Też jakby ,, archiwista,, zagłady..?..
.
![]() |
Klasyk @Maryla-Sztajer 11 stycznia 2020 11:19 |
11 stycznia 2020 14:05 |
Trochę podobnie jak u mnie, tylko, że ja od 20 i 15 lat ma 2 telewizory.
![]() |
homsick @m8 11 stycznia 2020 12:46 |
11 stycznia 2020 14:57 |
Jest jeszcze gorzej, a tylko pomyliłem nazwiska. Bohater to Richard Kukliński...
![]() |
homsick @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 14:59 |
No ale dodajmy, że tak nazywał się faktyczny morderca,
![]() |
Maryla-Sztajer @Klasyk 11 stycznia 2020 14:05 |
11 stycznia 2020 15:03 |
?
Przepraszam ale wróciłam z cmentarza. Pusto i cudny długi spacer. Trochę oddechu od domu i choroby - nie choroby styczniowej.
Nie mogę załapać pańskiego komentarza???
Zaglada atomowa???
.
![]() |
ArGut @agnieszka-slodkowska 11 stycznia 2020 12:01 |
11 stycznia 2020 15:07 |
A rzeźbiarz był niedomyty czy w dziurawym swetrze. Choć z akcji wnioskuję, że był w dziurawym swetrze. Jakby był nie domyty to by tą "babę gołą" wsadził jeszcze za życia i wykonałby kilka forem, co by mieć wybór. W krakowskim muzeum archologicznym jest wystawa - Pompeje. Życie i śmierć w cieniu Wezuwiusza. Tam jest pokazana technika odlewów na zwłokach, jak odkopywano resztki Pompeji.
![]() |
glicek @Draniu 11 stycznia 2020 12:09 |
11 stycznia 2020 17:37 |
Dlaczego Żyrardów?
Żyrardów znam. Powód może być taki, że filmowcy chcieli charakerystyczne średnie miasto udające daleką "prowicję", ale blisko Warszawy, bo jeżdżenie furami z aktorami, ekipą filmową i całym sprzetem jest dość kłopotliwe. A do Żyrardowa mają 40 km po A2. :) A zresztą Sandomierz jest już zagospodarowany przez z ojca Mateusza. Niewykluczone, że może ktoś dopłaca ekipie filmowej, żeby kręcili film właśnie tam a nie gdzie indziej.
|
KOSSOBOR @agnieszka-slodkowska 11 stycznia 2020 12:01 |
11 stycznia 2020 18:47 |
Zdumiewające, Pani Agnieszko, że artyści malarze są zawsze ukazywani idiotycznie w polskich filmach. Zwłaszcza przy pracy :) Nikt z nas nie przyjmuje tak debilnych póz przy sztalugach! :)))
To ogólna uwaga, bo telewizora nie oglądam wcale, a więc i inkryminowanego dzieła.
Pozdrawiam PT Koleżankę.
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 18:57 |
"Po raz kolejny okazuje się, że widz jest śmieciem, aktorzy są nieważni, ważna jest tylko satysfakcja producentów i reżysera."
To jest niestety schemat, ktory sie powtarza przy kazdym polskim filmie czy serialu.
Kiedys, w PRL-u, mielismy przynajmniej znakomitych aktorow, teraz, jeden z nielicznych jeszcze zyjacych - Henryk Talar, wkrotce chyba bedzie sie podpieral laska.
Tak generalnie rzecz ujmujac, jak sie porownuje dwa filmy o podobnej tematyce: polski i zalozmy amerykanski czy brytyjski, to czlowiek uswiadamia sobie dzielaca je przepasc.
Przyklad: dwa filmy o tematyce wojennej, zrobione w mniej wiecej tym samym czasie.
Pierwszy - "Demony wojny wedlug Goi"[pretensjonalny i w sumie dziwaczny tytul] [1998] -"dzielo" naszego geniusza Wladyslawa Pasikowskiego. Jest to zenada niebywala. Gra aktorska [dobrano stara pake z kina "akcji" typu Linda, Lubaszenko, Zmijewski], efekty specjalne, srodki techniczne, scenariusz, to wszystko jest tak siermiezne i nieporadne ze bije w oczy. I wcale nie trzeba byc jakims koneserem i znawca kina zeby to dostrzec.
Drugi film to zrealizowany wspolnie przez Amerykanow i Brytyjczykow w 2001 roku miniserial telewizji HBO - "Band of Brothers" [producenci to Steven Spielberg i Tom Hanks], u nas znany jako 'Kompania braci".
Ten film, serial dokladniej [10 odcinkow] oglada sie z przyjemnoscia. Widac tam na kazdym kroku, ze tworcom zalezy przede wszystkim na tym, zeby widz nie odszedl od telewizora zniesmaczony.
Jesli ktos jest ciekaw jak robiono ten serial i jak sobie radzono z roznego rodzaju przeszkodami i trudnosciami, tutaj zalaczam link:
https://www.youtube.com/watch?v=yYbkNIwAh-8
![]() |
chlor @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 21:21 |
No ale przecie pan Kuroń w zasadzie nie żyje.
![]() |
chlor @chlor 11 stycznia 2020 21:21 |
11 stycznia 2020 21:24 |
O do licha, nie zdążyłem odpisać temu dowcipnemu od Karonia.
|
onyx @gabriel-maciejewski |
11 stycznia 2020 22:46 |
Nie mam siły na te nasze produkcje. Z tych wszystkich ostatnich historycznych seriali i filmów można zrobić kolaż i puścić taki odcinek jako zapowiedź nowego projektu. Nikt się nie kapnie, że to klejonka od sasa do lasa. Wszystko leci na jedno wizualne kopyto. Oni dalej nie rozumieją, że obecny widz ma dostęp do zachodnich streamów i byle czym się propagandy nie zrobi. Na VOD.pl jest już siedem odcinków serialu "Młody Piłsudski", nie wiem jak to leci w TVP. Ale czego nie wymyślą o przedwojnie to im wychodzi Sherlock & Watson. O Zenku Martyniuku to chociaż wszyscy gadają i są emocje ;)
![]() |
tomciob @Szczodrocha33 11 stycznia 2020 18:57 |
12 stycznia 2020 14:02 |
HBO, Steven Spielberg, Tom Hanks i wszystko jasne. A tu najnowsza australijska superprodukcja:
Film: "The Battle of Long Tan"
"Data premiery: 21 listopada 2019 (Portugalia)
Reżyseria: Kriv Stenders
Budżet: 35 milionów USD
Dochód z biletów: 2 miliony USD
Nagrody: Nagroda AACTA: Najlepszy dźwięk"
Źródło informacji - Google, Wikipedia
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Danger_Close:_The_Battle_of_Long_Tan
![]() |
agnieszka-slodkowska @KOSSOBOR 11 stycznia 2020 18:47 |
12 stycznia 2020 15:06 |
Dokładnie tak, jak Pani napisała :)))
Pozdrawiam Panią serdecznie!
![]() |
marianna @gabriel-maciejewski |
17 stycznia 2020 10:30 |
Z historii Żyrardowa. Ciekawy artykuł.
http://archiwista.wp.pl/artykul/zyrardow-male-miasteczko-z-wielka-historia