Poza tematem. Doszły do mnie te Wspomnienia wojenne B. Sujkowskiego. Przeczytałem orientacyjne pierwsze 20 stron i od razu przypomniała mi się moja licealna polonistka i jej treningi pisania porządnych opowiadań. Sujkowski ma do tego mistrzowską rękę. Pewnie do nocy przeczytam do końca.

Pochwaliłem przed panią Orjanową, a ta, że w książkach po jej śp. Ojcu są jakieś sujkowskie. Poszukamy.

Ja mam te rydwany bojowe, ale nie mam czasu czytać

W tym calym upadku państwa Habsburgów w 1648 najciekawsze jest to, że mineło raptem 30-35 lat i Habsburgowie byli tak silni, że spokojnie sami z Turkami by wygrali w 1683. Dokładnie to samo dzieje się na naszych oczach z Chinami. Oni w 1978 przegrali wojnę z Wietnamem. Byli azjatyckimi pariasami. Mineło raptem 25 latiznów stali się ludźmi. Oczywiscie dzięki tylko i wyłącznie Amerykanom. Habsburgowie byli koniecxnie potrzebni Wenecji. Do czego są tak koniecxnie potrzebni Chińcxycy Amerykanom?

Czyli się okaże, że te ekscytacje z Grenlandią to zasłona dymna, a amerykańska aneksja dotknie zupełnie innej części Arktyki...:). Oczywiście będzie to wyglądało tak, że Amerykanie uratują planetę przed chińską okupacją Arktyki, no i w ogóle, że "uratują" Rosję od niewoli chińskiej...:). 

I w sumie to bardzo optymistyczna wizja...:). Dla wszystkich - dla Rosji, dla USA i nawet dla Chińczyków, bo w końcu czy im nie wystarczą koncesje na zasadzie wyłączności na wydobywanie surowców na "rosyjskiej" Syberii? Taka to będzie "wojna" o Pacyfik.