Anatomia obłędu
Pomyślałem, że nie mogę tylko zachwalać książek, które sprzedaję, muszę też wskazać na te ich fragmenty, z którymi się nie zgadzam. Tak się składa, że mechanizm tkwiący w opisie tych błędów jest identyczny z mechanizmem jaki obserwować możemy dzisiaj przy rozdzielaniu państwowych dotacji na kulturę. Sprowadza się to do prostej bardzo formuły – oceniający nie rozpoznaje potencjałów. Siłę nazywa słabością, a słabość siłą. Daje tym samym do zrozumienia, że nie rozpoznaje istotnych elementów składających się na skuteczność i moc.
Jak już wszyscy wiedzą wydałem książkę Wojciecha Zaleskiego „Tysiąca lat naszej wspólnoty”. Książka ta ma podtytuł „ Społeczne i gospodarcze dzieje narodu polskiego w zarysie”. Jest to jedyna na całej przestrzeni naszych dziejów publikacja, która analizuje owe dzieje pod kątem gospodarczym. W Polsce nie była wydana oczywiście nigdy, raz jeden opublikowano ją w Londynie. Powód jest jasny i czytelny – Wojciech Zaleski to jeden z ośmiu założycieli ONR. Jego książka, jak zauważył w czasie przygotowywania jej do druku, Jarek, to po prostu absolutnie obowiązkowa lektura dla licealistów. Jeśli ktoś do tej pory zastanawiał się skąd wziąć podręcznik do historii, taki żeby nie było w nim bełkotu, może już porzucić poszukiwania. Ten podręcznik jest u mnie. Książka napisana jest stylem przejrzystym, spokojnym, delikatnym wręcz i nie ma, w mojej ocenie sposobu, żeby wykładu Zaleskiego nie zrozumieć. Na dodatek on się jeszcze w pewnym momencie zamienia w polemikę z socjalistami i masonami. Czego więc ja od tej książki chcę? Są w niej pewne momenty, które z powodów opisanych na wstępie nie mogą być traktowane serio. Oto pisze nam Wojciech Zaleski, że Odra nie była rzeką drożną, albowiem zatykał ją Frankfurt, gdzie obowiązywało prawo składu, bezwzględnie egzekwowane przez margrabiów brandenburskich. Królowie zaś polscy, pisze Zaleski, nie potrafili wyegzekwować na „słabych” margrabiach brandenburskich zniesienia tego prawa. Proszę szanownych czytelników, jeśli czegoś nie można na kimś wymusić, to znaczy, że ten ktoś nie jest słaby i ma znacznie lepsze atuty. I takich momentów w książce „Tysiąc lat naszej wspólnoty” jest kilka. Nie zmienia to jednak faktu podstawowego – to jedyny tak klarowny i jedyny w ogóle wykład naszych dziejów społecznych i gospodarczych. Doprowadzony w dodatku do roku 1939. Ponieważ Zaleski jest także ekonomistą, mamy tu obszerne fragmenty poświęcone działalności banków na terenie podzielonej Rzeczpospolitej, a także działalności banków w dwudziestoleciu. Dlaczego ta książka skojarzyła mi się z dotowaniem pism przez ministra Glińskiego? Przez Hohenzollernów oczywiście. Napisali dziś na portalu WP, że celem programu „wspieractwa” jest dotowanie najbardziej znaczących ogólnopolskich tytułów kulturalnych. I to jest właśnie ów obłęd, od którego nie możemy się uwolnić – jeśli coś trzeba wspierać to znaczy, że nie jest znaczące. Jest śmieciem. Szkoły nawigatorów nie trzeba wspierać, bo działa znakomicie bez wsparcia. Oczywiście redakcja ma śmieciowe wynagrodzenie, a właściciel pracuje za darmo, ale nie zmienia to faktu podstawowego – nie trzeba tego pisma wspierać. Oczywiście tekst o „wspieractwie” to jeden lament z powodu braku dotacji dla pism lewicowych, takich jak „Korporacja Ha!art”. Bardzo przepraszam, ale jeśli Korporacja Ha! Art nie potrafi zdobyć sobie czytelników i ich utrzymać, a jej autorzy umieją tylko epatować publiczność oryginalnym stylem życia, to niech ta korporacja zdycha czym prędzej i nie psuje powietrza. Podobnie zresztą niech się stanie z innymi pismami kulturalnymi, także dotowanymi, szczerze im tego życzę.
Sprawa wyglądać będzie inaczej, jeśli dotacje zrozumiemy nie jako bezsensowne wyrzucanie w błoto publicznych pieniędzy, ale jako sposób na legalne wspomaganie propagandystów systemu. Wtedy możemy pomyśleć – no, ale z tego ministra Glińskiego spryciarz. Wymyślił taki dobry sposób na wspomaganie ludzi, którzy robią mu dobry PR, jemu i całej dobrej zmianie. No, ale nie możemy tak powiedzieć, bo te pieniądze idą do tych samych gamoni, którzy zwykle wypowiadają się na tematy nie interesujące nikogo. Na Wencla na przykład. Tak więc pozostaję przy swoim zdaniu. To jest obłęd i celowe dążenie do upadku, nie można bowiem lekceważyć organizacji i pomysłów dobrych, sprawnych, działających i spotykających się z żywym odbiorem i ładować przy tym forsę w atrapy. Skąd się bierze taka formuła? Pozwolę sobie na daleko idącą analogię. To jest formuła świadcząca o niesamodzielności rynku wewnętrznej propagandy w Polsce, o niesamodzielności wewnętrznego PR Polaków. Zaleski nie może być wydany, bo on wskazuje jak działać dziś i jak działano dawniej, żeby było skutecznie. A było przecież skutecznie bo udało się przetrwać 1000 lat. Potem przyszli socjaliści i wszystko spieprzyli. No dobrze, ale do jakich przykładów ja się odniosę? Ponieważ niebawem w naszym sklepie ukaże się książka zatytułowana „Okraina królestwa polskiego, czyli krach koncepcji Międzymorza” będą to przykłady z czasów w niej opisanych. Patrzę na te dotacje, na to „wspieractwo” i widzę politykę kanclerza Ossolińskiego wobec kozaków. Kanclerza, którzy trzy lata siedział w Londynie i tam pobierał nauki, a następnie wrócił i zdawało mu się, że kosztem rodzimej elity zbuduje silne państwo. Tylko idiotom się zdaje, że państwo jest silne bo ma silną administrację. Silne państwo ma administrację niewidoczną i to jest jeden z jego najważniejszych atutów. Państwo z widoczną i podkreślającą na każdym kroku swoją rolę administracją, to państwo słabe. Jeśli ktoś chce się o tym przekonać, niech przeczyta rozdział poświęcony dwudziestoleciu w książce Wojciecha Zaleskiego „Tysiąc lat naszej wspólnoty”. Szczerze zachęcam. My zaś musimy uważać, by te analogie z polityką Ossolińskiego nie posunęły się dalej i ostrożnie bardzo spożywać kiszone ogórki, a już na pewno nie popijać ich kwaśnym mlekiem.
W sklepie książka będzie dziś po południu, albo jutro, bo Tomek nie przesłał mi jeszcze skanu okładki. Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl
tagi: książki polska kultura skuteczność dotacje
![]() |
gabriel-maciejewski |
13 maja 2018 09:05 |
Komentarze:
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
13 maja 2018 10:02 |
"To jest formuła świadcząca o niesamodzielności rynku wewnętrznej propagandy w Polsce, o niesamodzielności wewnętrznego PR Polaków".
Dokładnie tak.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
13 maja 2018 10:24 |
Niezauważalnie podbijasz poziom tak iż potencjalnych komentatorów zatyka. Co jo godom? Niezauważalnie? Jak najbardziej zauważalnie - wraz z kolejnymi publikacjami i bardzo pożyteczną krytyką bardzo pożytecznych ksiąg.
Masz na myśli Józefa Maksymiliana Jana Ossolińskiego, twórcę Zakładu Narodowego we Lwowie? (Aż musiałem nawet zignorować mój poranny ból głowy i zajrzeć do wiki.) Nie ma szansy najmniejszej. Nie przyjaźnisz się (ani nie przyjaźni sie pan Szymon ani pan Rafał) z Tepperem, ani z Kołłątajem ani z Bohomolcem ani z Gebetnerem ani z Warskim ani ze Smolarem. Ani z Lindem. Nawet nie ma nikłej analogii do Lindego. Klinika wyrywa co prawda co lepsze tytuły z archiwum zapomnienia, ale nie w takim tempie i takich ilościach jak Linde i nie jest dotowana z takiego źródła i w takim stopniu jak Linde. Chociaż Ks. Borowski nie pisze o tym, to jednak podejrzewam, ze względu właśnie na tempo pracy p. Lindego, że recepta na kwaśne ogórki ze ssiadłym mlekiem musiała być właśnie jego pomysłem.
![]() |
stanislaw-orda @przemsa 13 maja 2018 10:14 |
13 maja 2018 10:25 |
a, dajmy na to, w takiej Szwajcarii mało kto wie, jakie nazwisko nosi kazdorazowy (kadencja jednoroczna) prezydent ichniejszej Konfederacji.
a oto, co między innymi w polskiej Wiki na ten temat:
"Władza ustawodawcza należy do Zgromadzenia Związkowego (parlamentu), składającego się z dwóch izb: Rady Kantonów (izba wyższa) i Rady Narodowej (izba niższa). Głową państwa i szefem rządu jest prezydent, wybierany na okres 1. roku przez Zgromadzenie Związkowe spośród członków 7-osobowej Rady Związkowej (rządu).
Nie (...) można rozwiązać izb przed upływem kadencji, nie może być zwoływana na sesje przez żaden inny organ, nie ma instytucji sądownictwa konstytucyjnego (brak trybunału konstytucyjnego). Ponadto wszelkie konflikty kompetencyjne rozstrzygane są przez sam parlament. Wybiera on też siedmiu członków wykonawczej Rady Federalnej (rządu) i Trybunału Federalnego."
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
13 maja 2018 10:27 |
Kiedy Historia górnictwa? Pytam się bo nie wiem czy czekać, żeby kupić w jednej paczce z 1000 lat, Fuggerem, i Europą na peryferiach.
![]() |
Magazynier @przemsa 13 maja 2018 10:14 |
13 maja 2018 10:33 |
"Tylko idiotom się zdaje, że państwo jest silne bo ma silną
administrację. Silne państwo ma administrację niewidoczną
i to jest jeden z jego najważniejszych atutów."
To się sprawdza w Europie. Nawet w Moskowii. Ale mam wątpliwości co do USA i Azji. Imperia azjatyckie lubią obnosić chwałę swojej administracji. Dla nich urzędactwo to pozytywne pojęcie. Może to z braku szlachty. W USA jeszcze inaczej. Deklaracje są anty-biurokratyczne, rzeczywistość etatystyczna, powiedzmy nisza biurokratyczna.
![]() |
gabriel-maciejewski @Magazynier 13 maja 2018 10:24 |
13 maja 2018 10:39 |
Mam na myśli Jerzego Ossolińskiego
![]() |
gabriel-maciejewski @Magazynier 13 maja 2018 10:27 |
13 maja 2018 10:39 |
Górnictwo jutro idzie do druku
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski 13 maja 2018 10:39 |
13 maja 2018 12:59 |
A to co innego. Są jakieś podobieństwa ale w potencji. Jerzego możliwości aktualizacji tych potencji są na razie poza zasięgiem. Ale daj Boże, kto wie. Jego biogram robi wrażenie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Ossoliński.
Trzeba tylko zbadać co on "studiował" za młodu w Londynie i Paryżu. Na ile był zaangażowany w elekcję Jana Kazimierza i czemu nie w elekcję Ferdynanda? Czemu spaprał rokowania z syndykiem Gdańska w 1638? Po co pchał się do tego Colloquium charitativum w Toruniu w 1645, rokowania z lutrami i kalwinami jakoby na temat pokoju i tolerancji? Jaki miał interes w układach z Chmielnickim i Chanem Girejem w 1649? Utrącenie Wiśniowieckiego zapewne.
![]() |
JK @gabriel-maciejewski |
13 maja 2018 13:44 |
"Oczywiście redakcja ma śmieciowe wynagrodzenie, a właściciel pracuje za darmo"
Mam znajomych sadowników w grójeckiem. Jak się czasem z nimi spotykam to mi mówią, że tam się nic nie opłaca a oni też pracują za darmo.
Jakj się pojedzie do kościoła w Błędowie na sumę to nie wiadomo na którą brykę się patrzeć a zimą to kobitki mają takie futra, że w Kijowie nie znajdziesz.
![]() |
JK @JK 13 maja 2018 13:44 |
13 maja 2018 13:45 |
Znaczy się, że pan pracuje normalnie.
![]() |
qwerty @Magazynier 13 maja 2018 10:33 |
13 maja 2018 18:33 |
wszyscy epatują pojęciem siły, a pojęcie normalności czy też sprawności jakoś w kanonach się nie mieści; dlatego, że epatowanie 'siłą' zaspakaja poczucie nadwartości, 'biurokracja/aparat ponad wszystko' na podstawie prawa i zgodnie z prawem; państwo jest bytem, który jest własnością aparatu i wielu marzy o zarządzaniu tym państwem poprzez aprat urzędniczy, państwo to właśnie 'oni' a obywatele RP to niewolnicy o prawach przyznawanych i egzekwowanych na zasadzie 'widzimisie' lub wg koniunkturalnego klucza ideologicznego [to jak za głębokiej komuny]