Aleksander Wielki i Fenicjanie
Zanim zacznę, powiem, jak wyglądał wczorajszy dzień. Najpierw z Michaliną, którą od 10 dni boli brzuch pojechaliśmy do szkoły przy Świętokrzyskiej w Warszawie, bo coś tam trzeba przed końcem roku załatwić. Gorąco, oczekiwanie, w końcu wyszła. Brzuch ją boli nadal. Wszystkie badania zrobione, ginekolog dziecięcy umówiony na 30 sierpnia. Nie ma innych terminów. Nie ma też diagnozy. Obok jest co prawda szpital dziecięcy, ale jedziemy do domu, bo objawy są takie same jak wcześniej. Na USG nic nie widać. Umawiamy wizytę, kolejną już, u lekarza w Grodzisku na następny dzień. W domu zaczyna rosnąć gorączka. Tego jeszcze nie było. Nie wiadomo co robić. Jest dwunasta w południe. Czekamy. W końcu wzywamy pogotowie. Dwaj starsi ratownicy uznali nas za sensatów. Michalina gorączkuje i płacze. W końcu zabierają ją do szpitala w Grodzisku na SOR. Trzy godziny na SOR. W sumie krótko. Nowe USG, w którym nadal nic nie widać i nowe badania krwi. CRP- 50. Brzuch boli, nie ma chirurga. Dostajemy skierowanie do szpitala w Warszawie, jest 18.00. Do wyboru – Żwirki, albo Kopernik, przy którym byliśmy rano. Wybieramy Kopernika. Błyskawiczne przyjęcie na badania, kolejne USG. Okazuje się – tym razem lekarz chyba jakoś inaczej robił to USG - że Michalina od dłuższego czasu chodzi z zapaleniem wyrostka robaczkowego, którego nikt nie mógł zauważyć, albowiem wyrostek schował się za pęcherzem, a brzuch był całkiem miękki i jak powiedziała pani doktor – nieoperacyjny. Przyjęcie na oddział. Dziś zabieg. Do domu ściągnąłem na dwunastą w nocy. Uważam, że tempo i obsługa rekordowe. Czekamy co tam jeszcze znajdą w tym brzuchu. Przepraszam, że o tym piszę, ale jako ojciec realizuję się właśnie w takim gadaniu. Służba zdrowia, przynajmniej w przypadku dzieci, jakoś działa. Lepiej niż kiedy mój syn miał różne zdrowotne przygody jako dziecko. A teraz przechodzimy do meritum.
Nie mogę przestać myśleć o książce Leona Cahun o Fenicjanach, wróciłem nawet do starych tekstów Szymona wydrukowanych w kwartalniku „Szkoła nawigatorów” w roku 2018. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Leon żył na początku XX wieku, kiedy wszystko było inne i inaczej interpretowano różne opisy i znaleziska z przeszłości. Szymon zaś żyje teraz i miał dostęp do ważnych tekstów ukazujących się w Europie i Ameryce. No, ale Leon, jako pracownik biblioteki Mazariniego też miał dostęp do ważnych tekstów, być może ważniejszych niż te, z których korzystał Szymon.
Chodzi, jak zwykle ostatnio tutaj, o relację pomiędzy Hellenami a Semitami, silnie złożoną, która w końcu w czasach chrześcijańskich przekształciła się w jawną wrogość. No, ale przejdźmy do szczegółów. Filip, król Macedonii miał poznać swoją żonę Olimpias, matkę Aleksandra na misteriach ku czci Kabirów, które odbywały się na Samotrace. Nie myślmy nawet na czym te misteria polegały, bo okrywała je tajemnica, a jak ktoś ją zdradził - ginął. Pozostańmy więc w niewiedzy, ale przypomnijmy kim byli ci Kabirowie. Według tego co napisał Szymon i tego co znalazłem w sieci, Kabirowie to duchy podziemi, istoty podobne do Krasnoludów. Tak to przynajmniej zrozumiałem. Według Leona, który dość sprawnie i przekonująco opisuje system, w którym funkcjonowali Fenicjanie – zawodowi żeglarze i kupcy – Kabirowie to po prostu gwiazdy Małego Wozu wskazujące północ. Według Szymona i tekstów w sieci Kabirowie to postaci z mitologii greckiej, a według Leona, żyjącego przed stu laty pracownika Biblioteque Mazarin, to kreacje fenickie. Tych połączeń grecko-fenickich jest jak wiemy więcej. I zapewne zawodowcy zajmujący się tymi problemami na co dzień mieliby teraz okazję do tego, by się z nas pośmiać, ale to nic. Nie przejmujmy się tym, bo mamy tu swoje sprawy i swoje przygody.
Pisał nam Szymon w 2018 roku, że kariera i sukces Aleksandra w podboju Azji były wynikiem łapczywości bankierów greckich, którzy zachłannie patrzyli na skarby gromadzone w Persepolis i wszystkich satrapiach Azji. Wymienia nam Szymon dwóch takich bankierów z imienia. Obaj są Fenicjami. Może istnieli jacyś greccy bankierzy i ktoś może przypomnieć ich imiona? Ja mogę dodać tylko jednego – twórcę stoicyzmu Zenona z Kition, który także był Fenicjaninem z kolonii na Cyprze – z miasta Kition właśnie.
Na opcję i inspirację greckich finansistów wskazuje, według Szymona, gwałtowny zwrot na południe, jaki wykonał w pewnym momencie Aleksander, zajęcie miast fenickich, a przede wszystkim uporczywe oblężenie Tyru, a następnie wymordowanie jego najbogatszych mieszkańców i zniszczenie miasta. To ma świadczyć o tym, że nienawidzący Fenicjan Grecy postanowili się z nimi ostatecznie rozprawić. Tyle, że – na co wskazują przykłady podane przez Szymona – Fenicjanie żyli wśród Greków w najlepsze i jeszcze zakładali w Atenach banki. Jako inspiratorów wyprawy na Egipt Szymon wskazuje dwie babilońskie rodziny żydowskie, finansujące operacje armii macedońskiej. Oni rzeczywiście mogli mieć taki plan, by pozbyć się Fenicjan. No, ale królestwo Judy było zapleczem rolnym dla miast na fenickim wybrzeżu. Niszcząc je, Babilońscy Żydzi przyczyniliby się także do zniszczenia tego królestwa. Trzeba by więc uznać, że stosuneczki wśród semitów były jeszcze bardziej upiorne niż te panujące wśród Greków. Fenicjanie zaś mieli o wiele więcej do powiedzenia w greckim świecie i mogli się tam czuć swobodniej i pewniej niż wśród swoich braci semitów.
Zanim w ogóle doszło do wyprawy na Azję Macedończycy wykonali jeden ważny ruch. Zniszczyli Scytów. To zaś oznacza, że przejęli nadzór nad produkcją żywności na północnym wybrzeżu Morza Czarnego. Zapewnili sobie więc dostawy dla armii. Tym bardziej dziwi późniejsza decyzja Aleksandra o marszu na Egipt i długotrwałym oblężeniu miast na wybrzeżu dzisiejszego Libanu. Motywacja – bo chciał zagarnąć skarby i zboże Egiptu jest fajna, ale strategicznie bez sensu.
Teraz omówmy kwestie wewnętrznej lojalności wśród Fenicjan. Leon Cahun wytyczył oś narracji w swojej powieści tak, by ujawnił się konflikt pomiędzy Tyrem a Sydonem. I taki konflikt zapewne istniał. U Leona ma on wymiar przygodowy. Instancją, która mogła go rozwiązać, jak czytelnicy powieści już wiedzą – ale nie na trwałe - była Kartagina. Miasto było wystarczająco daleko od głównych frontów wszystkich wojen i miało wystarczająco głębokie zaplecze ekonomiczne, by mieszać się do polityki mocarstw i ją kształtować.
Kluczową sprawą jest tu moim zdaniem skasowanie przez Filipa jeszcze, trwałego niczym sojusz francusko-turecki w dobie nowożytnej, porozumienia ateńsko-scytyjskiego. Akt ten otworzył drogę do wszelkich zmian. Uważam, że był on finansowany przez Kartaginę, która – zgodnie z tym co pisał Szymon – chciała przekierować i zintensyfikować kolonizację zachodnich terenów wokół Morza Śródziemnego. No, ale jak to? Przecież Fenicjanie stanowili trzon perskiej floty? Którzy Fenicjanie? To ważne, albowiem oni zwalczali się między sobą bardzo gwałtownie, do czego przekonuje nas Leon Cahun. Ich ambicją zaś, każdego miasta z osobna, było stworzenie takiego uniwersum, w którym wszyscy mogliby żyć spokojnie, o ile wpłacaliby regularne datki na świątynię Astrate. Wizję tę zaczął realizować Aleksander, zmienił tylko patronów projektu. Kiedy już było wiadomo, że wizja ta na pewno przeważy, do interesu dołączyli się Żydzi z Babilonu. Największym przegranym był Tyr, miasto stanowiące wielką konkurencję dla Kartaginy i systemowo wobec niej nielojalne, na tyle pyszne i potężne, by rościć sobie prawa do reprezentowania przed królem Persji całego fenickiego świata. Wyprawa do Azji, która miała zakończyć się likwidacją imperium perskiego, została w pewnym momencie przekierowana na Egipt. Przez kogo? Przez Babilońskich Żydów, przekonanych ostatecznie pieniędzmi kartagińskimi, że stary świat się kończy. Interesy zaś będzie można robić nie w Tyrze, ale w nowo wybudowanym na rozkaz Aleksandra mieście, które nazwane zostało tak od jego imienia. Postawili oni jednak jeden warunek – najpierw likwidacja i podporządkowanie miast na wybrzeżu fenickim, potem marsz na Egipt. Na koniec zaś dopiero ostateczna likwidacja imperium Achemenidów. Dlaczego tak? Być może trzeba było dokonać pewnych przetasowań wewnątrz struktury imperium, by Aleksander mógł je łatwiej przełknąć. Tak to sobie tłumaczę. To wszystko jest oczywiście projekcją, która być może kiedyś zamieni się w jakąś książkę, napisaną w nieco innym stylu niż powieść Leona Cahun, ale pokusa, by wziąć ją właśnie, jako schemat jest duża. Po to też ją wydałem.
Sydończycy i Kartagina mieli od czasów najdawniejszych najwyraźniej dość Tyryjczyków. W Atenach zaś zbyt wielu było fenickich bankierów i byli oni zbyt potężni, by mówić jeszcze o jakichś bankierach greckich. I jeszcze jedna kwestia – być może Grekom, to znaczy demokratom ateńskim, pozwolono trochę pofikać, dając im złudzenie równorzędnego partnerstwa w kontaktach z imperium perskim. Być może pozwolono na to także czołowym macedońskim propagandystom, którym się zdawało, że za pomocą swoich sztuczek kierują wypadkami naprawdę wielkimi. Kiedy jednak otruto w końcu Aleksandra, oni sami – Diogenes z Synopy i Arystoteles – przestali być potrzebni i zostali zlikwidowani. Do tych aktów terroru dodano oczywiście jakieś urocze i uwodzicielskie gawędy powtarzane do dziś i traktowane jako najszczersza prawda.
Powtórzymy więc wszystko raz jeszcze. Kartagina ma dosyć handlu ze wschodem i zależności ekonomicznej od wschodu. Nie chce być, jak współczesna Rosja, wyłącznie dostawcą surowców z dzikich terenów Iberii i północnej Afryki. Chce, by na zachodzie powstała taka sama cywilizacja, jak na wschodzie. Zaczyna więc kreować politykę przez kraj, który do tej pory był lekceważony i nie miał znaczenia większego niż inne aspirujące monarchie leżące na północ od Hellady. Filip dostaje najpierw żonę, która jest kartagińską agentką, a poznaje ją na misteriach Kabirów na Samotrace. Potem dostaje pieniądze i zlecenie by uporządkować sprawy wokół siebie. I to się udaje. Kolejnym zleceniem jest złamanie przymierza scytyjsko-ateńskiego i przejęcie kontroli nad Pontem. To też się udaje, ale Filip wyraźnie słabnie i przestaje rozumieć jak daleko sięgają plany.
Persowie, a co za tym idzie pewnie także Tyr, wspierają ateńską demokrację, ta zaś zwalcza agentów macedońskich, a to znaczy – perypatetyków. Utrzymuje też swoich ludzi na kierowniczych stanowiskach w akademii po śmierci Platona. No, ale są to sami degeneraci bez wpływu na cokolwiek. Poza tym w mieście pojawia się człowiek, który ewidentnie realizuje interesy nieznanego patrona – Zenon z Kition. Zajmuje się on ubezpieczaniem statków wypływających w dalekie rejsy. Żeby takiej sztuki dokonać, trzeba znać wszystkich piratów operujących od wybrzeży Libii po Hellespont. Nie da się inaczej sprzedawać polis ubezpieczeniowych i gwarantować w ten sposób bezpieczeństwa towarów. Ci piraci jak przypuszczam, są wszyscy jak jeden na żołdzie Kartaginy.
Arystoteles zostaje wychowawcą Aleksandra na polecenie Kartagińczyków. Następnie, zaś kiedy przestaje być potrzebny dostaje czapę. Pieniądze kartagińskie rozkładają imperium perskie od środka, ale dowódcy tyryjskiej floty są pewni, że obronią Azję. Okazuje się, że nie mają racji. Kiedy zachodnia część imperium jest już podbita, w grę włączają się babilońscy Żydzi. To oni kierują impet Aleksandra na południe, a czynią to zapewne pod presją. W Babilonie prócz nich żyli też zapewne bankierzy z Tyru, którzy mieli swoje plany i jak przypuszczam bezpośrednie dojście do króla Persji. Deal jest więc taki – dajemy pieniądze na podbicie miast fenickich i zniszczenie Tyru, ale musi powstać nowe emporium, w którym będziemy mieli najwięcej do powiedzenia. Deal – mówi Aleksander, ale będzie się ono dla niepoznaki nazywać Aleksandria, żeby było widać, kto tak naprawdę rządzi. – Siojn – mówią Żydzi z Babilonu i układ staje.
Ten stary dureń Arystoteles jeszcze żyje i wydaje mu się, że jest siłą sprawczą. Wraz z Antypatrem postanawiają więc otruć Aleksandra, bo ten nie realizuje jakichś ich mrzonek o zarządzaniu imperiami i pieniądzem. Wkurzeni Kartagińczycy nasyłają na niego seryjnego samobójcę. Arystoteles ginie mimo, że próbuje się, jak dziecko zupełnie, ukrywać. Żydzi zaś, chcąc ratować tak korzystny biznes, jak jednolite, podporządkowane im w połowie imperium, szukają jakichś następców króla. Nie wiadomo kogo obstawić: Seleucydów, Macedonię, Pergamon czy Ptolemeuszy? Świat się bardzo komplikuje. Jakie to szczęście, że Arystoteles wcześniej wymyślił logikę, dzięki której wszystko da się wytłumaczyć.
Na dziś to tyle. Zapraszam do lektury i przypominam, że w następny weekend odbędą się w Grodzisku Targi Książki i Sztuki – 1-2 lipca – Mediateka.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/
A tu nowy nawigator, także o morzu, ale w czasach nam bliższych
tagi: żydzi fenicjanie persja macedonia aleksander wielki
gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 08:39 |
Komentarze:
Pioter @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 09:05 |
W układance brakuje jeszcze Syrakuz. Bakuje też wyprawy zleconej przez kogoś (Aleksander?) do Ameryki północną drogą (Pyteasz z Mesali). Ale poza tym wszystko układa się w logiczną całość.
gabriel-maciejewski @Pioter 22 czerwca 2023 09:05 | |
22 czerwca 2023 09:11 |
Ateńczycy podmienili Dionizjosa na Diona, kochanka Platona, a potem układ się odwrócił. To był łabędzi śpiew ateńskiej polityki oligarchicznej. Marsz Diona na Syrakuzy był jeszcze bardziej cudowny i zaskakujący pod względem strategicznym niż cała azjatycka kampania Aleksandra.
Pioter @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 09:32 |
Parzę teraz na Tyr w wiki. I jest coś ciekawego. Tyr to również imię jednego z nordyckich bóstw - boga wojny, który rostrzygał losy toczonych wojen. Znaczy to, że jakieś osadnictwo Tyryjskie było w okolicy Krymu.
gabriel-maciejewski @Pioter 22 czerwca 2023 09:32 | |
22 czerwca 2023 09:42 |
Leon twierdzi, że Fenicjanie dotarli do ujścia Łaby, a Tyryjczycy byli zawsze o krok przed całą resztą
Pioter @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 09:42 | |
22 czerwca 2023 09:50 |
Pewnie nawet dalej, bo Pyteasz płynął trasą, która była wówczas znana i do Mesali wrócił przez Tanais (czyli żeglował po Donie). Najprościej się tam dostać od Bałtyku płynąć do Wołgi i dalej tą rzeką.
gabriel-maciejewski @Pioter 22 czerwca 2023 09:50 | |
22 czerwca 2023 09:55 |
Czy tego Pyteasza przerobili na jakąś pop kulturę?
Pioter @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 09:57 |
Jeszcze nic takiego nie znalazłem ;)
gabriel-maciejewski @Pioter 22 czerwca 2023 09:57 | |
22 czerwca 2023 09:59 |
Nieźle. To znaczy, że jest prawdziwy
ArGut @Pioter 22 czerwca 2023 09:05 | |
22 czerwca 2023 10:21 |
Dwa pokolenia po opisywaneych wydarzeniach w Syrakuzach pojawia się / rodzi Archimedes. Ogólnie kojarzy się go z matematyką i fizyką ale gość był również wynalazcą i konstruktorem wielu technik inżynieryjnych. Mógł być również spadkobiercą wcześniejszych technologii z opisywanych czasów.
Słuchając dziś matematyków gawędziarzy Archimedes w kwestii planimetrii dopracował wszystkie pomysły Euklides na "geometrię płaską".
Syrakuzy to centrum technologiczne.
beczka @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 11:55 |
OT
Jak zapytałem GPT o tego Zenona z Kition to mi coś zaczął o Trapezytach. Oczywiście zaprzeczył, że Zenon był bankierem, ba nawet że był fenicjaninem, ale to tylko potwierdza słuszność dociekań...
"Trapezyci w starożytnej Grecji nie tworzyli formalnie zorganizowanych struktur czy korporacji, jak to ma miejsce w dzisiejszych czasach. Byli raczej indywidualnymi przedsiębiorcami, działającymi samodzielnie lub jako część swoich rodzinnych biznesów. Nie istniała jednolita doktryna czy kodeks postępowania, który byłby wspólny dla wszystkich trapezytów.
Jednak trapezytów łączyła wspólna sfera działalności handlowej i finansowej. Dążyli do osiągnięcia zysku poprzez udzielanie pożyczek, prowadzenie transakcji walutowych i zarządzanie kapitałem. Miały miejsce pewne nieformalne zasady i standardy, które obowiązywały w tym środowisku, takie jak uczciwość w transakcjach, dbałość o dobro klientów i utrzymywanie reputacji.
Trapezytów zobowiązywała etyka handlowa, która wynikała z kultury i obyczajów greckich. Często musieli polegać na zaufaniu i wiarygodności, aby przyciągnąć klientów i utrzymać dobre relacje handlowe. W niektórych miastach mogły istnieć również lokalne praktyki regulujące działalność bankową i finansową.
Warto jednak zauważyć, że brak jest zachowanych szczegółowych informacji na temat konkretnej doktryny czy kodeksu postępowania trapezytów. Nasza wiedza na ten temat jest ograniczona do ogólnych zrozumień dotyczących ich działalności w kontekście gospodarki starożytnej Grecji."
gabriel-maciejewski @beczka 22 czerwca 2023 11:55 | |
22 czerwca 2023 11:59 |
Pieprzenie, informacji jest dosyć, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. Etka biznesu w starożytnej Grecji...oni wszyscy by chcieli być Sokratesami i Arystotelesami i żeby jeszcze towarzyszyły im Hetery. Zenon z Kition ubezpieczał frachty i to jest powiedziane otwartym tekstem. Żeby ubezpieczać frachty trzeba znać piratów i mieć telefon do ich nadzorcy. Ten zaś rezydował w Kartaginie.
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 11:59 | |
22 czerwca 2023 13:48 |
Fajn8e się to czyta. Ale jedna rzecz w6daje mi się sprzeczna. Otóż powiedział Pan w jednej z poprzednich notkach o Fenicjanach, że im brakowało ziomków do 9bsługi rozrastającego się interesu i stąd brali Greków do przyuczenia. Jesli brakuje ludzi to znaczy, że tort jest tak duży, że dla wszystkich starczy. Po cóż więc ta mordercza rywalizacja wśród Fenicjan? Albo albo.
No i jeśli Kartagina dała forsę na rozwalenie Persji, to w takim razie kto dawał forsę na rozwój Rzymu. Bo wojna punicka była już tuz tuż. Raptem 65 lat później. Pytam sie, bo dla mnie Macedończyków - przynajmniej w pierwszej fazie przed wyprawą na Egipt - finansował ośrodek położony w płn. Italii (można go nazwac owym konkurencyjnym bytem - Wężowym Plemieniem). No ale problem z tą moją tezą jest taki, że brak nawet pośrednich dowodów. Nie mniej widzę tę ww. sprzeczność i ona mi przeszkadza trochę. Choc zdaję sobie sprawę że takie wewnetrzne walki też sie potrafią zdarzać.
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 22 czerwca 2023 13:48 | |
22 czerwca 2023 13:59 |
Naprawdę nie domyślił się Pan kto dawał forsę na rozwój Rzymu? Tort jest słabym porównaniem. Jeśli mamy budżet na ochronę Azji od morza i przejmują go Tyryjczycy, to reszta Fenicjan ma problem. Kapitan Magon z Sydonu płynie na zachód na polecenie króla Dawida z Judei. Nie na polecenie Tyryjczyków, oczywiście sufeta z Sydonu też ma w tym interes, ale jest to przeciwko Tyrowi. W Kartaginie dochodzi do konfliktu pomiędzy grupami trzymającymi władzę, ale Carthago staje po stronie Sydonu. Przynajmniej w powieści. Fenicjan jest mało, są otoczeni barbarią, której sprzedają różne bajki. Mają to we krwi. Ich siły i czas pochłania walka o utrzymanie stref wpływów dających niewyobrażalne zyski, z których otaczający ich barbarzyńcy nawet nie zdają sobie sprawy. To, że jest ich mało nie łagodzi wcale walki o wpływy.
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 13:59 | |
22 czerwca 2023 14:26 |
Czyli Fenicjan zjadła chciwość...jak wszystkich Semitów. Ok. Wytłumaczenie jest. Ale bajzel po zamordowaniu Alexa był straszny. Na Selek9sa wtefy jeszcze nikt nie stawiał. Licxył się Antygon Jednooki, Ptolemeusz, Eumenes i Lizymach. Seleukos musiał zwiewać z Babilonu przed Antygonem, a potem powrócił na czele 100 konnych z Egiptu - tak rzeczą historycy.
Na tym bajzlu najgorzej wyszla Kartagina. Ot taki łańcuch pokarmowy.
Kuldahrus @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 17:46 |
" Dziś zabieg. Do domu ściągnąłem na dwunastą w nocy. Uważam, że tempo i obsługa rekordowe. Czekamy co tam jeszcze znajdą w tym brzuchu."
Oby wszystko poszło dobrze. Pamiętam w modlitwie.
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 22 czerwca 2023 17:46 | |
22 czerwca 2023 18:21 |
Już po operacji. Było bardzo źle. Tylko, że my o tym nic nie wiedzieliśmy, bo nie było żadnych objawów poza zwykłym bólem brzucha, który mógł wynikać ze wszystkiego. Co najmniej tydzień w szpitalu jeśli nie dłużej
Nova @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 18:30 |
Powoli kończę czytać "Stworzenie Świata" Gore Vidala. On tam stwierdza, że Persowie jako swoją handlową forpocztę mieli rodzinę bankierską Egibich. Byli w całej Persji, Grecji, królestwach Indii i republikach na północ od nich, byli w księstwach dzisiejszych Chin. Dziwi mnie że taka organizacja nie widziała zagrożeń i nie zwalczała konkurencji. No chyba że dokonali zmiany stron. Pisząc o Twmistoklesie, zbawcy Grecji Vidal stwierdza szyderczo że do ostatecznej bitwy sprzedawał się Kserksesowi zdradzając wszystkich. Nie dziwię się że w Grecji nie było podmiotu który wtedy zdolny byłby do poważnej gry.
gabriel-maciejewski @Nova 22 czerwca 2023 18:30 | |
22 czerwca 2023 18:45 |
Dokonali zmiany stron
Kuldahrus @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 18:21 | |
22 czerwca 2023 19:01 |
Ważne, że operacja się udała i teraz już będzie tylko lepiej.
MZ @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 18:21 | |
22 czerwca 2023 20:37 |
Dzieki Bogu.
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 20:59 |
O matko! Bogu dzięki udało się zaradzić w ostatniej chwili! Dużo zdrowia dla córki!
gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 22 czerwca 2023 20:59 | |
22 czerwca 2023 21:52 |
Przekażę jutro. Na razie śpi po operacji. Niestety ingerencje były poważne
Paris @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 18:21 | |
22 czerwca 2023 22:06 |
W ogole ponoc...
... operacje wyrostka robaczkowego sa bardzo niebezpieczne, zwlaszcza jak sie wda stan zapalny, ktory powoduje duze bolesci, ale i tak jest jeszcze bardziej niebezpieczny w wieku doroslym niz w dzieciecym,... takze Michalina - dzieki Panu Bogu i troskliwemu Tacie - ma juz go z glowy. Mozna takze z wyrostkiem zyc az do smierci.
Moj sp. Michel mial operacje wyrostka w wieku 60 lat. Przeszedl te operacje strasznie, bo wyrostek zaczal juz pekac, operacja trwala chyba ze 4 godziny, a rana pooperacyjna goila sie bardzo dlugo, ogolnie dlugo ,,dochodzil do siebie,,... ,,uciekl kostusze spod kosy,, jak mi opowiadal dr Wachowiak, Polak, wspanialy chirurg, ktory go operowal, jeden z lepszych chirurgow w Sages, w prywatnej renskiej klinice.
Duzo zdrowia dla Michaliny i calej rodziny,
aszymanik @gabriel-maciejewski 22 czerwca 2023 18:21 | |
22 czerwca 2023 22:11 |
Wyobrażam sobie jak wielki kamień spadł Panu z serca... Najważniejsze, że już po wszystkim teraz będzie tyko lepiej.
aszymanik @gabriel-maciejewski | |
22 czerwca 2023 22:12 |
PS. Nie obrazimy się jutro jak Pan nic nie napisze, niech Pan odpoczywa i najwyżej da znać jak czuje się córeczka.